piątek, 22 marca 2024

 

Porażka polityki wschodniej Unii Europejskiej


Fiasko polityki wschodniej Unii Europejskiej jest już zbyt widoczne i oczywiste, że nie sposób jego zagadać proukraińskimi frazesami (konieczne „wsparcie dla walczącej Ukrainy”) lub mętnymi uzasadnianiami, które są swoistym przyznaniem się do klęski.

Wszystkie najważniejsze działania tej polityki okazały się szkodliwym błędem lub były – jak się dziś mówi – „kontrskuteczne”, względnie zostały zbudowane na błędnych prognozach. Powiedzmy tylko o najważniejszych:

– bezsensowne – z punktu widzenia zarówno zadeklarowanego celu jak i interesów państw UE – otwarcie rynku na import płodów rolnych z Ukrainy doprowadziło do największego w historii buntu obywateli państw tej organizacji przeciwko jej polityce: tym posunięciem rozpoczęto dzieło zniszczenia całego dorobku Wspólnej Polityki Rolnej UE, na którą wydano przez ostatnie dziesięciolecia biliony euro;

– nałożone na samych siebie (formalnie na Rosję) embargo na import rosyjskiego gazu, ropy i węgla powoduje powstanie trwałej i ogromnej luki w zaspokojeniu potrzeb energetycznych, co dało pole dla interesariuszy związanych z tzw. Zielonym Ładem, który nie tylko zniszczy rolnictwo państw tego regionu, lecz jest z istoty nieopłacalny, a jego potencjalna realizacja doprowadzi do głębokiego zubożenia i degradacji ekonomicznej większości obywateli tej organizacji;

– finansowe i materialne wsparcie dla władz w Kijowie, które jakoby miało doprowadzić do bezpiecznego oddalenia tej wojny od granic UE, zakończyło się kompletną klapą; obecne władze ukraińskie nie wygrają tej wojny i trzeba będzie wysłać wojska niektórych państw tej organizacji na „front wschodni”, w dodatku pod wodzą Wielkiej Brytanii, która w ten sposób zemści się na Unii Europejskiej, doprowadzając ją do rozłamu i potencjalnej dezintegracji;

– „miażdżące sankcje”, które zgodnie nakładano na Rosję, nie doprowadziły do jej upadku, rozpadu lub kapitulacji a straty po stronie państw UE z tego tytułu wynoszą już dziś więcej niż korzyści (jakieś może były), które uzyskano: nikt nie publikuje bilansu zysków i strat tej polityki, bo jest z oczywistych względów ujemny;

– przyspieszono i utrwalono proces integracji Antyzachodniego Południa, które uwierzyło, że może obyć się bez byłych kolonizatorów, odrzuca ich wzorce i intelektualne przywództwo: nastąpił na naszych oczach koniec „ery białego człowieka”;

– wiara w bezwarunkowe i bezterminowe wsparcie ze strony USA dla antyrosyjskiej krucjaty okazała się więcej niż naiwna: za oceanem następuje przewartościowanie pokoleniowe oraz etniczne w sferze aksjologicznej i ideowej; w pokoleniu, które czci pamięć Czarnych Panter, wymordowanych przez amerykańskie służby specjalne, nie ma miejsca na antyrosyjskie resentymenty i obroną „amerykańskiego protektoratu” (nie tylko w Europie).

Okazało się, że politycy unijni nie mają jakiegokolwiek zaplecza intelektualnego, które coś tam wie na temat Rosji. Co do tego nie mamy złudzeń. Okazało się, że są również dyletantami na temat… Stanów Zjednoczonych. I nie myślę tu o naszych dzisiejszych wielbicielach amerykańskiego imperializmu, którzy od dobrych lat skutecznie (niestety) ogłupiają młode pokolenie Polaków. To nasz miejscowy, nic nieznaczący folklor. Idzie tu o wszystkie oficjalne „centra” i „instytuty”, które na okrągło plotły głupstwa na temat „nienaruszalności polityki globalnej Stanów Zjednoczonych”, jaka (jakoby) była zawsze antyrosyjska.

Dziś widzimy fiasko polityki wschodniej. Czy Unia Europejska przetrwa swoją największą porażkę?

Autorstwo: prof. Witold Modzelewski
Źródło: MyslPolska.info


  1. galacticjoel 21.03.2024 17:02

    Świadek Rzezi Wołyńskiej

    https://youtu.be/IwDgw7BkGk8

  2. rozrabiaka 21.03.2024 17:27

    @galacticjoel dobre wrzucił,

  3. rici 21.03.2024 18:17

    galacticjoel; dlaczego nie publikujesz nic nowego na medytation?

  4. Dandi1981 21.03.2024 18:29

    Dla ciebie to blad otwarcie granicy dla nich jest to mega zysk kupujesz tone pszenicy z ukrainy ktora jest ruska lub bialoruska za 300zl za tone wpompujesz to w Europe robisz make , chleb sprzedajesz w cenie jak bys kupil za 1800zl tone a ze ludzie sie buntuja maja gdzies licza sie pieniadze temu do 2025 bezclowy import do czerwca pozniej sie podbije wyzej.
    Ruskie mineraly zostaly zastapione drozszymi z skandynawii.

    Eu nie chce tak jak usa zwyciestwa ukrainy temu finasuja to tak zeby nie zdechlo a ledwo zylo.
    Zalezy im zeby to sie ciaglo.
    Gdyz ukraina moze w przyszlosci byc w strefie wplywow rosyjskich wiec niech sie wykrwawiaja nawzajem jeszcze jak by tak innych slowian w wojne wciagnac polakow , czechow zeby miedzy soba sie wykrwawili to my demograficznie inne nacje bedziemy rosnac a ci niech sie wybijaja to i tak podludzie .

  5. emigrant001 21.03.2024 19:17

    I tu pan prof. Witold Modzelewski ma pełną rację. Szkoda, że wyborcy nie mają o tych sprawach żadnego pojęcia.
    Czy Unia Europejska przetrwa swoją największą porażkę?
    Moim zdaniem nie. Jeśli porównamy UE do budynku to okazuje się, że jest w takim stanie, że taniej będzie zburzyć i postawić od nowa niż naprawiać.

  6. Katarzyna TG 21.03.2024 19:52

    > Jeśli porównamy UE do budynku to okazuje się, że jest w takim stanie, że taniej będzie zburzyć i postawić od nowa niż naprawiać.

    Budynek więzienny nie musi mieć pięknych okien i błyszczącej elewacji wystarczy że stoi w jednym kawałku i jest.. zakratowany.

  7. agama 21.03.2024 20:12

    Bumerzy rozkręcają wojny na które nikt nie chce chodzić i w których sens nikt poza ostatnimi lemingami nie wierzy

 

100 dni rządu. Nieoczekiwana ósemka Tuska


Po stu dniach rządu Donalda Tuska w naszym umęczonym kraju prawdziwe déjà vu mogą przeżyć wyborcy pamiętający okres, gdy pomorski polityk dorwał się do władzy po raz pierwszy. Wraz z powrotem byłego premiera do sterów państwa, powróciły bowiem stare metody, charakterystyczne dla sprawowania rządów przez „króla Europy”, co jest aż nadto widoczne po przyjrzeniu się słynnym stu konkretom Koalicji Obywatelskiej.

Już 12 grudnia 2023 roku po wygłoszeniu swojego trzeciego exposé w karierze, premier zapowiedział, że posłowie otrzymają „na każde pytanie (…) odpowiedź (…) na piśmie do czasu, kiedy spotkają się następny raz w tej sali”, czyli do początku kolejnego tygodnia. Ostatecznie potrzebna okazała się cierpliwość, gdyż odpowiedzi z poszczególnych resortów spływały do końca stycznia. W związku z tym już w pierwszych dniach lutego pisałem o tym, że hasłem opisującym władzę Tuska mogłoby być sformułowanie „jak zapowiedział, tak też nie zrobił”. Dobra maksyma ma to do siebie, iż sprawdza się niezależnie od sytuacji.

STO DNI BEZ KONKRETÓW

Dziś upływa sto dni od wiekopomnego momentu zaprzysiężenia nowego rządu Tuska, a wraz z nimi mija termin realizacji stu konkretów Koalicji Obywatelskiej, z których niewielka część została wykonana. Można oczywiście przyjąć narrację, iż przecież KO nie ma samodzielnych rządów, ale jest zmuszona współtworzyć koalicję, wobec czego nie można jej rozliczać z kampanijnych obietnic. Taką postawę zaprezentował poseł Mariusz Witczak, według którego „gdyby mieli rząd jednorodny, gdyby KO zdobyła 231 mandatów, a najlepiej taką liczbę, która pozwalałaby na odrzucanie weta prezydenta, mieliby okazję do bycia precyzyjnie rozliczeni”.

Mogłoby się wydawać, że taka argumentacja jest całkiem racjonalna, jednak pomija ona dwie zupełnie istotne kwestie. Po pierwsze, KO dysponuje klubem poselskim, posiada wystarczającą liczbę posłów do tego, aby składać projekty ustaw. Wszystkie postulaty mogłyby zatem przybrać już konkretną formę, nawet gdyby miały zostać później odrzucone przez Sejm. Po drugie, pozostając przy takim stanowisku, nie traktuje się poważnie słów naszego umiłowanego przywódcy, który we wspomnianym exposé – odnosząc się do stu konkretów – zapowiedział, iż „Polska ich będzie z tego rozliczała”, czego podobno premier się nie bał. Ponadto Tusk wówczas buńczucznie zadeklarował „w imieniu całego przyszłego rządu”, że „nie obawiają się żadnej z tych obietnic – zostaną zrealizowane”.

Kiedy jasne stało się, że będzie zupełnie inaczej, ze wsparciem, jakiego nikt nie oczekiwał i zapewne nikt w rządzie nie chciał, przyszedł przedstawiciel starej gwardii Platformy Obywatelskiej. Senator Adam Szejnfeld wyjaśnił, że „nigdy w życiu by nie pomyślał”, że ktoś uzna, iż sto konkretów na sto dni jest faktycznie na sto dni. Szejnfeld opowiadał, przypuszczalnie udając głupiego, iż „nie sto konkretów na trzy miesiące, bo to powiedzmy mniej więcej sto dni, tylko na kadencję” i jął przekonywać, że „nigdy by im do głowy nie przyszło, że oni tworzą program na jakieś sto dni”. Złośliwi internauci szybko przyjęli tłumaczenie polityka, uznając, że sto konkretów zostanie zrealizowanych w ciągu stu dni, tyle że występujących osobno w ciągu kolejnych czterech lat.

BEZ ŻADNEGO KONKRETU

Ostatecznie podczas pierwszych stu dni rządów udało się gabinetowi Tuska zrealizować niewielką część obietnic. Wśród niewykonanych zapowiedzi znalazły się dobre pomysły, lecz patrząc na całokształt, można stwierdzić, że na całe szczęście nie doszły one do skutku w komplecie.

Na szczególną uwagę zasługuje kilka obszarów, w których rząd nawet nie udaje, że próbuje coś zrobić. W zakresie ochrony zdrowia postulaty KO i tak bardziej sprowadzały się do pudrowania trupa, niżli do jakichś poważnych zmian, ale i tak żaden z nich nie został nawet tknięty. Realizacja obietnic, jeśli chodzi o mieszkania, które w ustach naszego umiłowanego przywódcy są prawem, a nie towarem, leży i kwiczy. Nie inaczej prezentuje się sytuacja na polu rolnictwa, czego dobrym odzwierciedleniem zdają się trwające protesty, zwane buntem chłopów. Pomimo tego, że Tusk opowiada o rzekomym zagrożeniu wojennym, a także nie chce nas straszyć, ale straszy, że „naprawdę sytuacja jest poważna”, rządowi nie udało się zrealizować ani jednego punktu z zakresu obrony narodowej. Zadaniem zbyt trudnym okazało się nawet wydanie rozporządzenia o ochronie polskiego munduru czy przedstawienie programu modernizacji polskiej armii. Nie inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o konkrety związane z bezpieczeństwem. Podobnie całkowicie zignorowane zostały kwestie dotyczące polityki społecznej, bo trudno za chociażby częściowe spełnienie obietnicy podwyższenia renty socjalnej uznać zapowiedź zmian, jaka padła z ust premiera podczas czytania obywatelskiego projektu ustawy.

BEZ KONKRETÓW, ALE Z CHĘCIAMI

Wielu rzeczy wprawdzie nie udało się w pełni zrealizować, ale podjęte zostały działania wskazujące na chęć wdrożenia zapowiadanych rozwiązań. W czasie kampanii KO obiecywała podwyżki dla nauczycieli oraz stworzenie systemu automatycznej rewaloryzacji, ale do skutku doszła jedynie pierwsza część konkretu, co oznacza, że nauczyciele, o których płacach powinien decydować rynek, podwyżki otrzymali, lecz w dalszym ciągu będą na (nie)łasce polityków. Jeśli już o edukacji mowa, to ciągle nie zlikwidowano prac domowych w szkołach podstawowych, ale projekt rozporządzenia w tej sprawie został już opublikowany, w związku z czym można spodziewać się rychłego przychylenia nieba przyszłym wyborcom. Nie wykreślono także oceny z religii ze świadectw szkolnych, ale projekt rozporządzenia trafił już do konsultacji. Możliwe zatem, że już od nowego roku socjalizm bohatersko rozwiąże problem nieznany w normalnym ustroju. Wówczas ma też zostać wycofany przedmiot HiT ze szkół, co będzie częściową realizacją konkretu, który zakładał również zmiany w szeroko pojętej podstawie programowej oraz podręcznikach. Minister Barbara Nowacka nie zdążyła jeszcze w nich namieszać, ale w tym przypadku można być przekonanym, że co się odwlecze, to niestety nie uciecze.

Chęć działania, nie tylko podczas wątpliwego prawnie przejmowania prokuratury, wykazał minister Adam Bodnar. Szef resortu sprawiedliwości przedstawił projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej, który jest procedowany, a także zaprezentował założenia „Prawo o prokuraturze”, rozdzielającej funkcje ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego, jednak do tej pory ciągle brak konkretów w tej sprawie. Sejm zajął się natomiast inną ważką sprawą i do komisji trafiła ustawa ws. uznania języka śląskiego za język regionalny, przeciw czemu opedzioł sie po ślonsku poseł Konfederacji Roman Fritz. Realizacja polityki antyprzemocowej, stanowiącej jedno z ładnie brzmiących haseł, za którym ukrywa się genderową ofensywę ideologiczną, dotychczas sprowadziła się zaś do wycofania z Trybunału Konstytucyjnego wniosku byłego premiera Mateusza Morawieckiego o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą Konwencji Stambulskiej.

Niesamowite łaski mają natomiast spaść na przedsiębiorców, będących najbardziej prześladowaną politycznie grupą w naszym umęczonym kraju. Już w przyszłym roku, niczym bajkowy sezam, ZUS będzie płacił zasiłek chorobowy od pierwszego dnia nieobecności pracownika, a na ostatniej prostej przed upływem stu dni rząd przyjął projekt dotyczący łaskawej możliwości niepłacenia składek na ZUS w jednym miesiącu w roku, co stanowi realizację części zapowiadanego „urlopu dla przedsiębiorców”. Ponadto nieco wcześniej ruszyły prace nad tzw. kasowym PIT-em.

W najtwardszym elektoracie „króla Europy” bardziej niż czegokolwiek innego, oczekiwano rozliczenia poprzedniej ekipy rządzącej. Szumna zapowiedź postawienia przed Trybunałem Stanu wielu osób zakończyła się jedynie informacją premiera, iż wniosek w tej materii wobec Adama Glapińskiego „jest przygotowany i gotowy”. Nieco więcej zadziało się, jeśli chodzi o rozliczenie afer Daniela Obajtka, gdyż prokuratura zajmie się fuzją Orlenu i Lotosu, a także wszczęła śledztwo w sprawie „anomalii” cenowych na stacjach paliw podczas letnich miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Za częściowe spełnienie dwóch konkretów, dotyczących wniosków do prokuratury o pociągnięcie do odpowiedzialności wskazanych osób i aktu oskarżenia wobec funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Zagranicznych w związku z tzw. aferą wizową, można uznać zarzuty, jakie zostały postawione Piotrowi W., byłemu sekretarzowi stanu w MSZ.

OSIEM KONKRETÓW

Część zapowiedzi gabinet Tuska wykonał od A do Z, ale w większości tych spraw obywatele mogą żałować, iż musiało do tego dojść. Jako pozytywną zmianę należy odnotować obniżenie stawki VAT dla sektora „beauty” do 8 procent, co można odczytywać zarówno jako realizację polityki podatkowej, jak i zapewnienie praw kobiet oraz osób niezdecydowanych płciowo. Kolejnym przykładem bohaterskiej walki socjalizmu z problemami, które sam tworzy, jest natomiast „zamrożenie” cen gazu w 2024 roku dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych. Ponadto przywrócono finansowanie Telefonu Zaufania. Wobec nadciągającego walca politpoprawności i tzw. bezstresowego wychowania może to okazać się niestety krokiem wręcz niezbędnym.

Nad losem najmłodszych rząd pochylił się także w innym wymiarze. Zgodnie z zapowiedzią wymieniono Rzecznika Praw Dziecka i miejsce przebrzydłego Mikołaja Pawlaka zajęła Monika Horna-Cieślak, mająca problem z odpowiedzią na pytanie o liczbę płci i twierdząca, że „nauka idzie w tym zakresie do przodu”, choć złośliwcy powiadają, że nie do końca wiadomo już, gdzie jest ów przód, a gdzie tył.

Szczególnie łatwe okazało się realizowanie obietnic polegających na wydawaniu nieswoich pieniędzy. Przejawem tego było wprowadzenie finansowania in vitro z budżetu państwa, co już w grudniu zyskało poparcie nie tylko obu izb parlamentu, ale też podpis prezydenta. Jednym z pierwszych sukcesów gabinetu dawnego liberała Tuska okazało się zatem przymuszenie wszystkich podatników do sponsorowania wątpliwego etycznie programu dla części z nich. Ponadto powołano Ministerstwo Przemysłu, rozbudowując przy okazji rządową administrację, o czym podobno przedsiębiorcy marzyli po nocach.

Za sprawą decyzji resortu środowiska o ograniczeniu lub wstrzymaniu wycinki lasu we wskazanych miejscach spełniono niezbyt konkretny punkt o wyłączeniu najcenniejszych przyrodniczo obszarów lasów z wycinki. Wprawdzie, wbrew zapowiedzi Tuska z kampanii wyborczej, środki z Krajowego Planu Odbudowy nie zostały odblokowane dzień po wyborach, ale ostatecznie w lutym poinformowano, iż Polska spełniła tzw. kamienie milowe i w tym roku do naszego urokliwego bantustanu trafi ponad 20 milionów euro. Oznacza to spełnienie konkretu dotyczącego uzyskania pieniędzy z funduszy unijnych, a także sprawia, że władza może mamić obywateli zapewnieniami, że dzięki pożyczonym i znaczonym środkom z Brukseli będą uratowani.

RZĄD RŻNIE GŁUPA

Już po prezentacji stu konkretów, niektórych dość poważnych i czasochłonnych, należało się spodziewać, że nie zostaną one w komplecie zrealizowane w ciągu stu dni rządu. Spełnienie każdej z ośmiu obietnic wyborczych, można zatem uznać za nieoczekiwany sukces. Rozczarowanie tym bilansem mogą odczuwać jedynie młodzi, naiwni wyborcy, stojący do późnych godzin nocnych w kolejkach, by zakończyć czas „pisowskiej smuty″ i dołożyć swą cegiełkę do wkroczenia w okres „uśmiechniętej Polski”.

W przytłaczającej większości zapowiedzi rząd nie próbuje nawet udawać, że coś robi, ale ordynarnie rżnie głupa, opowiadając – jak senator Szejnfeld – banialuki o to, że chodziło o program na całą kadencję. Najlepszą ilustracją podejścia „króla Europy” do swych własnych deklaracji jest zamieszanie wokół złożonego przez Konfederację projektu ustawy, podnoszącego kwotę wolną od podatku do wysokości 60 tysięcy złotych. KO już ogłosiła, iż nie poprze rozwiązania przedstawianego w stu konkretach, a rząd nie ma zamiaru wprowadzać go w tym roku, ale premier zapowiedział, że „na pewno za ich kadencji kwota wolna 60 tys. zł będzie faktem”, a skoro tak, to przecież nie ma żadnego powodu, by i tym razem wyborcy nie mieli mu uwierzyć.

Autorstwo: Radosław Piwowarczyk
Źródło: NCzas.info


  1. Dandi1981 21.03.2024 18:00

    Przeciez to zlodzieje wydali 500mln na invitro i to caly budzet na 100 obietnic z armi wykrojili 40mld i do kieszeni, moga obiec pogode, brak zadan domowych, sklepy otwarte w niedziele wszystko za co nie trzeba placic bo pieniadze to sie do niemiec wozi.
    Glapinskiego zostawil sobie rudy na po wyborach bo bedzie euro wprowadzane polakow w biede polskie 300 ton zlota do berlina i tusk powie to nie bylo zloto polakow oni je tam tylko deponowali.

  2. emigrant001 21.03.2024 19:22

    Jacy wyborcy taki “rząd”
    Do kogo możecie mieć pretensje? Do tuska?

  3. emigrant001 21.03.2024 20:39

    dodam tekst mistrza Michalkiewicza, bo nadaje się jak rzadko kiedy:)
    “Donald Tusk, prosto z Waszyngtonu, pogalopował na spotkanie „trójkąta weimarskiego”, podczas którego złoży sprawozdanie dla Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen, a z kolei ona – oczywiście po naradzie ze starszymi i mądrzejszymi – wyznaczy Donaldu Tusku następne zadania. W trójkącie weimarskim bowiem – podobnie jak w trójkącie małżeńskim – ktoś musi zostać wydymany, a doproszenie tam Donalda Tuska pokazuje, kto to ma być. Nie jest to może zadanie zaszczytne, ale nie zapominajmy, że nie o zaszczyty tu chodzi, tylko o poświęcenie dla Polski, a w tych sprawach Donald Tusk nadaje się, jak mało kto:)”

  4. rozrabiaka 21.03.2024 21:27

    ““Donald Tusk, prosto z Waszyngtonu, pogalopował na spotkanie „trójkąta weimarskiego”, podczas którego złoży sprawozdanie dla Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen, a z kolei ona – oczywiście po naradzie ze starszymi i mądrzejszymi ”

    – Michalkiewicz daje jasno do zrozumienia, że Unia rozdaje karty w Europie? Chyba tak od 1945(Europa nie decyduje sama za siebie) nie jest, dlaczego on to robi, dlaczego chce oderwania uwagi od ameryki? – hmmmm

  5. pikpok 21.03.2024 21:42

    @rozrabiaka, wyraźnie napisał komu służą ,,…ona – oczywiście po naradzie ze starszymi i mądrzejszymi” kabaalistami(?). Tak samo jak w USA.
    @emigrant001, ładnie, tylko bez ostatniego ,,dla”. Tusk i inne sługusy.

  6. rozrabiaka 21.03.2024 22:05

    @pikpok – raz użył słowa Waszyngton,
    a dalej słowa niemieckie:
    -trojkat weimarski
    -Reichsfuhrerin
    -Ursula von der leyen
    -Tusk (np ze szwedzkiego -“Tysk” – [niemiec czyt.’ tusk’]

    No tak, dawno temu oglądałem tvastme i umknęło mi “starsi i mądrzejsi ”

    Przypadkowy czytelnik weźmie cały wpis, że to niemcy same działają, robią co chcą.

  7. rozrabiaka 21.03.2024 22:08

    Kiedy słyszę ten pisowski jazgot – ” to niemcy, to ich wina!” . Tak, tak też tak myślałem 20 lat temu

 

Wielka Brytania może zakazać importu drobiu z Polski


Rosnąca liczba infekcji salmonellą sprawiła, iż brytyjskie instytucje ds. bezpieczeństwa żywności coraz poważniej rozważają wprowadzenie zakazu importu niektórych produktów drobiowych z Polski.

Wielka Brytania importuje z Polski około 340 milionów jaj kurzych, a co dziewiąta porcja kurczaka spożywana na Wyspach pochodzi właśnie z naszej ojczyzny — już tylko te liczb pokazują, jak duża ilość produktów drobiowych trafia na brytyjskie talarze znad Wisły. Niestety, pochodzące z Polski wyroby nie zawsze są najwyższej jakości. W grudniu 2023 okazało się, że to właśnie kurczaki z Polski były przyczyną licznych przypadków salmonelli w Wielkiej Brytanii.

W tej sprawie agencja Food Standards Agency wydała specjalne ostrzeżenie dotyczące importu z Polski. W związku z 200 przypadkami salmonellozy u ludzi urzędnicy rozpoczęli dochodzenie. Oprócz tego prowadzili rozmowy z urzędnikami w Polsce i UE, które miały na celu „zapewnić podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w celu poprawy bezpieczeństwa drobiu i jaj importowanych z Polski”. Co więcej, w piśmie wysłanym do Głównego Inspektoratu Weterynarii strona brytyjska wyraziła zaniepokojenie brakiem działań ze strony polskiej w tym zakresie. W brytyjskich mediach nie brakowało apeli o to, aby na brytyjskiej granicy „sprawdzać każdy ładunek” z polskim drobiem.

Po więcej informacji na ten temat odsyłamy do naszego poprzedniego artykuły w związku z tą sprawą: „Drób z Polski przyczyną licznych przypadków salmonelli w Wielkiej Brytanii. BPC apeluje, aby „sprawdzać każdy ładunek” na granicy”.

Z kolei teraz, jak wynika z ustaleń korespondenta naukowego ITV News Martina Stewa i dziennikarza śledczego The Bureau of Investigative Journalism Investigative Andrew Wasleya mają zostać podjęte kolejne działania. W ekskluzywnym materiale czytamy, iż „ze względu na znaczne ryzyko dla zdrowia publicznego rozważamy dostępne nam opcje ochrony brytyjskich konsumentów”, jak wspólnie napisali dyrektor naczelna FSA Emily Miles oraz główna brytyjska weterynarz Christine Middlemiss.

Co to oznacza w praktyce? Brytyjskie organy rozważają „wprowadzenie środków ochronnych w odniesieniu do produktów, których dotyczy problem”. W liście, do którego dotarli wspomnienie dziennikarze ITV News i The Bureau of Investigative Journalism Investigative wskazano, że w ostatnich latach doszło do co najmniej 2680 infekcji u ludzi i kilku zgonów związanych ze spożyciem polskich produktów drobiowych. W związku z tym brytyjscy hodowcy obawiają się, że tego typu przypadki mogą podważyć zaufanie publiczne do jakości drobiu sprzedawanego w sklepach.

Z danych udostępnionych przez ITV News wynika, że niektóre szczepy salmonelli odpowiedzialne za niedawne choroby w Wielkiej Brytanii i Europie były odporne na antybiotyki. Obecność takich „superbakterii” sprawia, że skuteczne leczenie zatruć pokarmowych staje się coraz trudniejsze. Z kolei w 2022 w naszej ojczyźnie odnotowano wzrost użycia antybiotyków, w przeciwieństwie do innych krajów UE. Nadużywanie takich środków może pogarszać sytuacją, jak zwracają uwagę brytyjskie media. Richard Griffiths, dyrektor naczelny British Poultry Council, powiedział, że związek między salmonellą oporną na antybiotyki a skażonymi produktami z Polski „wzbudza poważne obawy”.

Autorstwo: Remigiusz Wiśniewski
Zdjęcie: cicitony (CC0)
Źródło: PolishExpress.co.uk


  1. rozrabiaka 21.03.2024 16:38

    Przetłumaczę z angielskiego: “Polacy, sami sobie jedzcie te amerykańskiej jaja z chowu ukr.”

 

Sieci handlowe i producenci wycofują jaja z chowu klatkowego


Niemal 75 proc. Polaków negatywnie ocenia hodowlę klatkową. Podobny odsetek uważa, że firmy powinny publicznie informować o postępach w wycofywaniu jaj klatkowych. W ślad za rosnącą świadomością społeczną firmy coraz częściej rezygnują ze sprzedaży jaj od kur w klatkach. Do końca 2023 r. 161 firm działających w Polsce, w tym wszystkie największe sieci sklepów, zobowiązało się wycofać jaja klatkowe, a ponad 39 proc. z nich wdrożyło już swoje zobowiązania w życie – wynika z raportu Stowarzyszenia Otwarte Klatki i Fundacji Alberta Schweitzera.

„Sieci handlowe w branży spożywczej zmieniają swoje podejście do jaj z chowu klatkowego. Lata temu to była tak naprawdę obojętność i niezrozumienie tego tematu. Teraz widzimy, że firmy spożywcze i sieci handlowe dużo chętniej wycofują ze sprzedaży jaja klatkowe. Mimo początkowego oporu widzimy, że firmy zmieniły nastawienie, to również rezultat zmiany nastawienia konsumentów” – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Paweł Rawicki, prezes Stowarzyszenia „Otwarte Klatki”.

Z raportu Stowarzyszenia „Otwarte Klatki” i Fundacji Alberta Schweitzera „Wycofanie jaj z chowu klatkowego. Podsumowanie postępów w branży spożywczej, handlowej i HoReCa” wynika, że konsumenci przywiązują dużą wagę do hodowli, z której pochodzą jajka. Przy zakupie jaj warunki hodowli mają kluczowe znaczenie dla 68,5 proc. respondentów. Ponad 62 proc. jest gotowych zapłacić wyższą cenę za jajka lub produkty z jajami z hodowli oferujących lepsze warunki życia dla kur.

Zdecydowana większość Polaków (74,4 proc.) negatywnie ocenia hodowlę klatkową, uważając, że nie zapewnia ona kurom nioskom odpowiednich warunków życia, a 65 proc. chce zakazu chowu klatkowego kur niosek. Znacząca większość konsumentów (60,6 proc.) opowiada się za rezygnacją sklepów, producentów żywności i restauracji z używania jajek z chowu klatkowego. Niemal 70 proc. ocenia pozytywnie działania firm decydujących się na rezygnację z tego typu jaj. Ponad 74 proc. uważa, że firmy powinny publicznie informować o postępach w wycofywaniu jaj klatkowych. „To otwarcie jest dużo większe niż kilka lat temu, zmiany zachodzą powoli, ale cały czas zachodzą. Sklepy, sieci handlowe, firmy spożywcze z roku na rok zmniejszają to wykorzystywanie jaj klatkowych, z chęcią wprowadzają te zmiany i coraz chętniej chwalą się tym, jakie zmiany wprowadzają w zakresie ochrony zwierząt” – wskazuje Paweł Rawicki.

Raport podaje, że do końca 2023 roku 161 firm działających w Polsce zobowiązało się wycofać jaja klatkowe, a 63 firmy, czyli ponad 39 proc., wdrożyło już swoje zobowiązania w życie. W tej ostatniej grupie są m.in. największe sieci restauracji (m.in. KFC, Burger King, McDonald’s oraz MAX Premium Burgers) oraz sieci handlowe (np. Biedronka, Kaufland, Netto, Makro, Żabka czy Frisco.pl). Biedronka jako pierwsza wycofała ponadto jaja klatkowe ze składu produktów marki własnej. Także wszyscy czołowi producenci stanowiący większość majonezowego rynku wydali deklarację wycofania jaj tzw. trójek. „Nasze oczekiwania w zakresie ochrony zwierząt musimy dostosować do tego, jak działa rynek, to są zmiany też w zakresie umów z dostawcami, zmiany umów sieci handlowych. To długotrwały proces i niestety musimy pogodzić się z tym, że zajmuje kilka lat. Ale jesteśmy na bardzo dobrej drodze, żeby chów klatkowy w Polsce i w całej Unii Europejskiej powoli odchodził do historii” – przekonuje prezes Stowarzyszenia „Otwarte Klatki”.

Firmy przyjmują różne strategie w celu wycofania jaj klatkowych, od stopniowej eliminacji w poszczególnych produktach po kompleksowe zmiany w całych liniach produktowych. Ponad połowa firm (51 proc.) w 2023 roku rozpoczęła negocjacje warunków umów z dostawcami. Drugim najczęściej podejmowanym krokiem było poszukiwanie nowych dostawców jaj lub surowca jajecznego oraz zredukowanie zamówień na jaja, lub surowiec z chowu klatkowego (po ok. 43 proc.)

Większa świadomość konsumentów i związane z tym decyzje firm mają realny wpływ na strukturę chowu kur niosek w Polsce. Choć wciąż przeważają nioski utrzymywane w systemie klatkowym (37,7 mln sztuk), to sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu. Największy procentowy wzrost notowany jest w liczbie niosek utrzymywanych w systemie ekologicznym (o 538 proc.), wolnowybiegowym (272 proc.) i ściółkowym (184 proc.). „W Polsce obecnie ok. 71,8 proc. kur niosek znoszących jajka to są kury utrzymywane w chowie klatkowym, to wciąż jest bardzo duża liczba, ale pamiętajmy, że jeszcze 10 lat temu to było ponad 87 proc. Ten 15-proc. spadek to jest znak pewnego progresu, wciąż jeszcze ok. 2,3 proc. pakowanych jaj konsumpcyjnych w Polsce to są jaja z chowu klatkowego. Jesteśmy na dobrej drodze do zmiany, dużo się już zmieniło, ale bardzo dużo pracy przed nami” – podkreśla ekspert.

W Europie część krajów wprowadziła już zakaz klatkowego chowu kur niosek, np. Czechy, Niemcy, Austria i Dania. W UE trwają prace nad wprowadzeniem zakazu chowu klatkowego, wciąż jednak nie ma wiążących przepisów. Polska jest szóstym największym producentem jaj i drugim eksporterem w Unii. Zakaz chowu klatkowego byłby dla polskich producentów kosztowny – Bank Credit Agricole szacuje koszt transformacji hodowli kur niosek z chowu klatkowego na ściółkowy na 1,7 mld zł. „Zmiana z chowu klatkowego na chów inny niż klatkowy, czy to ściółkowy, czy wolnowybiegowy, to jest zmiana ekonomiczna dla sprzedawcy czy firmy, która wykorzystuje te jaja. Jest to przede wszystkim zmiana ekonomiczna dla hodowcy, ale te zmiany nie zachodzą z dnia na dzień, tylko jest to długi proces, co pozwala tym wszystkim podmiotom dostosowywać się do rynku. My jako konsumenci nie powinniśmy widzieć zmian w cenach, które by odzwierciedlały tę zmianę” – przekonuje Paweł Rawicki.

Zdjęcie: minree (CC0)
Źródło: Newseria.pl


  1. LichoNiespi 21.03.2024 13:50

    .ale jaja…i to jakie………..

  2. LichoNiespi 21.03.2024 13:52

    a czyje to jaja…..po ukrainsku jaja to jajca…czyli inaczej…czyje te jajca…..

  3. Katarzyna TG 21.03.2024 13:56

    Jedynym bezpośrednim efektem będzie to, że jajka będą drogie i coraz droższe i zapewne tylko o to chodzi. Jak zawsze.

  4. MasaKalambura 21.03.2024 14:07

    Nie wiem, czy byliście kiedyś na kurzej farmie. Ja byłem. Chów klatkowy mimo ewidentnie bycia najtańszym sposobem pozyskiwania jaj, jest niezwykle okrutny. Wręcz bestialski.

  5. Katana 21.03.2024 14:31

    Katarzyna. Pocieszenie takie, że czasami zrobią niechcący coś dobrego…
    Tu Masa ma rację. Może dlatego, że to banalne…
    Nie trzeba być na farmie by to wiedzieć.

  6. MasaKalambura 21.03.2024 14:33

    Pewnie że nie.

  7. Katana 21.03.2024 14:54

    Aleś obieżyświat pełną gębą.

  8. j3w 21.03.2024 15:32

    Ostatnio oglądałem na youtube ciekawy materiał o jajkach, polecam 🙂
    https://www.youtube.com/watch?v=ShOGCd_ncDg

  9. Katana 21.03.2024 16:13

    j3w. Po co to oglądać… Przecież widać gołym okiem, że jajko to jajko. Skorupka na miejscu, żółtko jest, białko też. Jajo to jajo.
    Na początku jak zaczęli masowo je “znosić” to było widać, że żółtko nieco blade to problem szybko przymaskowano… Dało się pewnie jakiś barwników czy innych sztucznych witamin i po krzyku.

  10. rozrabiaka 21.03.2024 16:33

    “Ponad 62 proc. jest gotowych zapłacić wyższą cenę za jajka lub produkty z jajami” – to ciekawe, nie znając przyszłej ceny?
    Te jajka przyszłości będą wyglądały tak samo jak wcześniej ale z tą różnicą, że każda kura będzie miała GPS- czy wychodziła 10000 kroków dziennie

  11. niusy 21.03.2024 18:08

    “Niemal 75 proc. Polaków negatywnie ocenia hodowlę klatkową” że aż takie jajka wybierają w sklepie. Czyżby nie chcieli płacić więcej? No to może chcą też gwiazdki z nieba i świętego mikołaja…

  12. Dobroca 21.03.2024 19:06

    @Katarzyna TG
    „Jedynym bezpośrednim efektem będzie to, że jajka będą drogie i coraz droższe i zapewne tylko o to chodzi. Jak zawsze.”

    Zawsze to można się przerzucić na dietę robaczaną, z równie obfitą, albo i jeszcze większą zawartością białka. U Polaków to o tyle prostsze, że wystarczy odpowiednio zaserwować im nowe menu za pośrednictwem mediów głównego nurtu i dostaną apetytu niczym na maski i szczepionki.

    @rozrabiaka
    „Te jajka przyszłości będą wyglądały tak samo jak wcześniej ale z tą różnicą, że każda kura będzie miała GPS- czy wychodziła 10000 kroków dziennie”

    …o ile nie będzie kurą z niskim poziomem kredytu społecznego, wówczas do wyboru: areszt klatkowy albo rożno.

  13. Katarzyna TG 21.03.2024 19:14

    @Dobroca

    Ewentualnie można podsunąć tanie ukraińskie jajeczka gdzie jak wiemy ograniczeń dotyczących chowu klatkowego nie ma a kurki karmione są zdrową karmą na GMO i Roundupie opartą. Jeszcze będą przekonani że tak trzeba bo Putin zły, wiadomo.

    Co prawda polskiego rolnictwa już nie będzie ale kto by się tam przejmował.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...