wtorek, 31 października 2023

 

Samochody elektryczne nie są takie świetne


Prezes i były dyrektor generalny Toyoty, Akio Toyoda, powiedział w tym tygodniu reporterom na targach motoryzacyjnych w Japonii, że malejący popyt na pojazdy elektryczne (EV) jest oznaką, że ludzie budzą się i uświadamiają sobie, że pojazdy elektryczne nie są złotym środkiem dla rozwiązania rzekomych problemów związanych z emisją dwutlenku węgla, za jakie często się je uważa.

„Ludzie w końcu ujrzeli rzeczywistość w kwestii technologii pojazdów elektrycznych” – powiedział dziennikarzom pan Toyoda przed targami Japan Mobility Show w Tokio w tym tygodniu, występując jako szef Japońskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, organizatora wydarzenia. Toyoda, od dawna sceptyczny co do szybkiego wprowadzenia pojazdów elektrycznych na rynek, ustąpił w tym roku ze stanowiska dyrektora generalnego Toyoty w odpowiedzi na krytykę, że nie traktował wystarczająco poważnie kwestii szybkiego przejścia na samochody z napędem elektrycznym.

Zapytany przez reporterów salonu samochodowego o przemyślenia na temat spadku popytu na pojazdy elektryczne, Toyoda odpowiedział, że to usprawiedliwia jego niechęć. „Istnieje wiele sposobów, osiągnięcia neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla” – powiedział, sugerując, że konsumenci w końcu budzą się z marzeń forsowanych przez alarmistów związanych ze zmianami klimatycznymi, którzy stawiają pojazdy elektryczne na piedestale i wyolbrzymiają ich zalety, jednocześnie bagatelizując wady. Jego uwagi pojawiły się po spowolnieniu wzrostu popytu na pojazdy elektryczne na różnych rynkach, co skłoniło niektóre firmy do wycofania planów elektryfikacji.

Firma Canalys szacuje, że globalna sprzedaż pojazdów elektrycznych wzrosła w pierwszej połowie tego roku o 49 procent, w porównaniu z ubiegłorocznym tempem wzrostu wynoszącym 63 procent.

Honda i General Motors ogłosiły w środę, że rezygnują z wartego 5 miliardów dolarów planu wspólnego opracowania pojazdów elektrycznych, natomiast GM poinformował we wtorek, że spowalnia strategię elektryfikacji. GM „hamuje przyspieszenie produkcji pojazdów elektrycznych, aby chronić nasze ceny, dostosować się do wolniejszego wzrostu popytu w najbliższej przyszłości i wdrożyć zmiany inżynieryjne, które poprawią zyski” – powiedział dyrektor finansowy GM Paul Jacobson 24 października i ujawnił, że tygodniowy strajk zrzeszonych w związkach pracowników branży motoryzacyjnej kosztował firmę już 800 milionów dolarów, a liczba ta wciąż rośnie.

Na początku tego miesiąca Ford ogłosił, że tymczasowo ograniczy jedną z trzech zmian w fabryce produkującej elektryczny pickup F-150 Lightning. „Popyt na pojazdy elektryczne w przyszłym roku może być niższy od oczekiwań” – ostrzegł w środę Lee Chang-sil, dyrektor finansowy południowokoreańskiego producenta baterii LG Energy Solution.

Sekretarz transportu Pete Buttigieg, który pomaga administracji Bidena w forsowaniu sprzedaży pojazdów elektrycznych, niedawno przyznał się, że ma problemy ze znalezieniem niezawodnych stacji ładowania. Jego stwierdzenie nastąpiło po tym, jak agencja federalna, którą kieruje, ogłosiła przeznaczenie 100 milionów dolarów na stacje ładowania pojazdów elektrycznych.

Uwagi Toyody wygłoszone podczas wystawy samochodowej kontrastują z przemówieniem na rzecz promowania pojazdów elektrycznych wygłoszonym przez obecnego dyrektora generalnego i prezesa Toyoty, Koji Sato. Sato przemawiał 25 października na konferencji prasowej podczas Japan Mobility Show, rozpoczynając swoją prezentację od promowania pojazdów elektrycznych, powiedział, że aby zrealizować „naszą wizję pojazdów elektrycznych zasilanych akumulatorami”, Toyota „powróci do podstawowych zasad produkcji samochodów”, aby przezwyciężyć znane wady pojazdów elektrycznych, takie jak ograniczony zasięg jazdy. Wskazał na oczywiste zalety pojazdów elektrycznych, a mianowicie niższy środek ciężkości i bardziej przestronne wnętrze, nazywając to „wartością, jaką mogą zaoferować tylko pojazdy elektryczne z akumulatorem”.

Choć niższy środek ciężkości i bardziej przestronne wnętrza będą prawdopodobnie mile widziane przez niektórych kierowców, jeśli producenci samochodów nie wymyślą, jak przezwyciężyć „niepokój związany z zasięgiem”, może się okazać, że popularność pojazdów elektrycznych będzie nadal spadać. Głównym zmartwieniem Amerykanów rozważających zasadność przejścia na pojazd elektryczny jest lęk przed zasięgiem, czyli strach przed jazdą pojazdem elektrycznym i utratą mocy bez możliwości znalezienia portu ładowania.

Niedawne badanie przeprowadzone przez American Automobile Association (AAA) wykazało, że zasięg pojazdów elektrycznych może spaść nawet o jedną czwartą, gdy pojazd jedzie z dużym obciążeniem.

Opracowanie: Andrzej Kumor
Zdjęcie: andreas160578 (CC0)
Na podstawie: TheEpochTimes.com
Źródło: Goniec.net

 

Izrael zezwoli państwu zabijać swych obywateli?


Rząd ma przedstawić nowe środki, które pozwolą policji na użycie ostrego ognia przeciwko obywatelom Izraela, którzy blokują drogi lub wjazdy do miast podczas „wojny na wielu frontach”, donosi publiczny nadawca Kan.

Policja będzie potrzebowała jedynie zgody wyższego rangą oficera przed otwarciem ognia zgodnie z rozluźnionymi przepisami, informuje Kan, dodając, że prokurator generalny Gali Baharav-Miara zgodził się na przyspieszenie prac nad ustawą, która była forsowana przez skrajnie prawicowego ministra bezpieczeństwa narodowego Itamara Ben Gvira na początku tego roku.

Zdjęcie: אלון נוריאל (CC BY-SA 3.0)
Źródło zagraniczne: TimesOfIsrael.com
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com

 

Ukraińcy przejmą władzę w polskich miastach?


Gościem Marka Skowrońskiego w telewizji wRealu24 był poseł-elekt Konfederacji i jeden z członków Rady Liderów Włodzimierz Skalik. Polityk Konfederacji Korony Polskiej wskazywał na zagrożenia, jakie niesie ze sobą duża liczba Ukraińców w Polsce.

Prowadzący program zwrócił uwagę, że „do sądów przyjmowani są już obywatele Ukrainy jako pracownicy”. „To jest cały pakiet problemów” – zwrócił uwagę Skalik. „Władze Ukrainy, wpływowe osoby Ukrainy, już nie ukrywają, że zamierzają wykorzystać tę dużą liczbę Ukraińców, która napłynęła do Polski, jako siły politycznej, która będzie oddziaływała na działalność publiczną w Polsce w interesie Ukrainy” – wskazał poseł.

„Jestem pełen podziwu dla tej dbałości o interesy Ukrainy, Ukraińców, tych osób, które reprezentują to państwo. Nasi władcy powinni czerpać wzorce z tej asertywności i powinniśmy możliwie niezwłocznie spowodować, by podnieść poprzeczkę w nabywaniu obywatelstwa przez m.in. Ukraińców, ponieważ prawa wyborcze, które oni zamierzają niebawem uzyskać i je bardzo efektywnie wykorzystać, stanowią bardzo poważne zagrożenie dla nas, dla polskiej społeczności” – zaznaczył.

„Będzie niezła próba już w trakcie wyborów samorządowych, gdzie regulacje Unii Europejskiej powodują, że w wyborach samorządowych nie trzeba mieć obywatelstwa polskiego, by w nich uczestniczyć. Wystarczy zamieszkiwać na tym obszarze” – wyjaśnił. „W związku z tym w wielu miastach (…) udział populacji ukraińskiej stanowi między 20 a 30 procent. Jeżeli oni sformułują również jakąś swoją formację polityczną, będą z całą pewnością wyjątkowo zdyscyplinowani, wyjątkowo aktywni i możemy być świadkami sytuacji, gdzie w ważnych miastach w Polsce władzę przejmą obywatele obcego państwa” – dodał Skalik.

Autorstwo: MM
Na podstawie: BanBye.com, wRealu24
Źródło: NCzas.info

 

Kaczyński chciał w grudniu przekazać władzę i namaścić następcę?


W przestrzeni medialnej pojawiły się pogłoski, że Jarosław Kaczyński planował w grudniu przekazać władzę w Prawie i Sprawiedliwości swojemu następcy. Jego plany pokrzyżowały jednak przegrane wybory.

O tym, że Jarosław Kaczyński poważnie myśli o emeryturze, mówi się przynajmniej od roku. Sam prezes PiS kilkukrotnie mówił, że to najpewniej ostatnie wybory, w których startuje. Okazuje się, że prezes Prawa i Sprawiedliwości najprawdopodobniej jeszcze w tym roku chciał się zrzec władzy w partii.

Kto miałby być jego pomazańcem? Według doniesień medialnych prezes na swoim stanowisku widział Mateusza Morawieckiego. „Gdybyśmy wygrali wybory parlamentarne tak, żeby rządzić, a później prezydenckie, to Jarosław Kaczyński przeprowadzałby proces sukcesji. Teraz musi jednak zostać na stanowisku, żeby partia się nie rozpadała” – mówi w rozmowie z portalem Wprost.pl ważny polityk Zjednoczonej Prawicy.

Rozmówca portalu dodaje, iż ma świadomość, że nadchodzące wybory samorządowe będą szczególnie trudne dla obozu Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem PiS powinno utrzymać władzę w sześciu sejmikach wojewódzkich. Może to być trudne, bo partia Kaczyńskiego liczy się z tym, że dolnośląskie może stracić jeszcze przed wyborami.

Autorstwo: SG
Na podstawie: Wprost.pl
Zdjęcie: Piotr Drabik (CC BY 2.0)
Źródło: NCzas.info

 

„Cukierek albo psikus” ma chrześcijańskie korzenie


Jak co roku przed 31 października wielu duchownych i świeckich przestrzega przed obchodzeniem tego dnia na anglosaską modłę. Halloween może być z punktu widzenia Kościoła duchowo niebezpieczne, co nie oznacza, że katolikowi w ogóle nie wolno obchodzić wigilii Wszystkich Świętych, bo w przeszłości ten dzień świętowano, a niektóre chrześcijańskie tradycje niesłusznie kojarzą się dziś z amerykańską popkulturą.

Samo święto ma korzenie jeszcze w neolicie i wywodzi się z pogańskich wówczas Wysp Brytyjskich i wierzeń celtyckich. Na terenach irlandzkich nazywano je Samhain („koniec lata”), walijskich – Nos Galan Gaeaf („wieczór zimowy”), anglosaskich – Blodmonath („krwawy miesiąc”). W tym czasie kultywowano demoniczne rytuały, a druidzi składali ofiary – także z ludzi.

Od czasów druidów aż do XIX wieku pogańskiego święta nie nazywano wcale Halloween, lecz po irlandzku – Samhain. Co ciekawe – święta związane z kultem zmarłych obchodzono w podobnym momencie w roku także w innych kulturach. Wspomnieć tu można choćby słowiańskie Dziady.

SKĄD WZIĘŁA SIĘ NAZWA HALLOWEEN?

Skąd jednak wzięła się nazwa Halloween? Otóż ma ona jak najbardziej chrześcijańskie korzenie. Na początku nazwa ta brzmiała All Hallows’ Even (Wigilia Wszystkich Świętych). Później przeszła typową w języku angielskim drogę, czyli została skrócona.

Tak jest – po 835 roku Halloween było świętem jak najbardziej chrześcijańskim. Kościół nieprzypadkowo przesunął Wszystkich Świętych na 1 listopada – chodziło o to, by „ochrzcić” pogańskie święto.

Tę praktykę Kościół stosował zresztą bardzo często. Bardzo długo obchodzenie Halloween nie miało nic wspólnego z okultyzmem (tak jak zaadaptowane pogańskie zwyczaje na Boże Narodzenie nie mają dziś nic wspólnego z germańskimi demonami).

HALLOWEEN DZIŚ, CZYLI POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM

Dziś znów świętowanie Halloween bardziej przypomina pogańskie zwyczaje z czasów brytyjskich plemion – jest mrok, demony, wiedźmy i rzadko pamięta się w tym dniu o zmarłych. „Mroczna” lub raczej „popkulturowa” strona przywłaszczyła sobie też nazwę.

Warto jednak rozróżnić, które elementy – nawet te popularne dziś w USA – mają rodowód pogański, a które chrześcijański.

Pogańskie jest na pewno drążenie dyń i wycinanie z nich straszydeł – choć w czasach druidów używano rzep. I to w zasadzie jedyna tradycja halloweenowa, która na 100 proc. ma niechrześcijańskie korzenie.

Z wierzeń celtyckich może wywodzić się także przebieranie się za potwory (w czasach pogańskich złowieszcze maski nosili jednak wyłącznie kapłani). Po epidemii Czarnej Śmierci przebieranie się praktykowali jednak w tym październikowo-listopadowym okresie również francuscy katolicy, którzy upodobali sobie motyw danse macabre (diabeł prowadzący korowód ludzi – papieży, królów, kobiety, rycerzy, mnichów, chłopów, trędowatych itd. – do grobu) – trudno więc powiedzieć od kogo przejęto ten zwyczaj.

Chrześcijańskie korzenie ma natomiast na pewno zwyczaj „cukierek albo psikus”, polegający na tym, że dzieci chodzą od domu do domu i zbierają słodycze. To zwyczaj wywodzący się z Anglii i z początku nazywał się „souling”.

Polegał na tym, że biedne dzieci chodziły od domu do domu i śpiewały modlitwy za dusze zmarłych – gospodarze w nagrodę częstowali je łakociami.

Czasami dzieci przebierały się za postaci świętych – nawiązując do tej tradycji w niektórych szkołach próbuje się zastąpić obchody Halloween Balami Wszystkich Świętych.

JAK HALLOWEEN STAŁO SIĘ NA POWRÓT MROCZNE?

Winowajców jest dwójka – protestantyzm i kultura amerykańska. Protestantyzm pozbawił Halloween chrześcijańskiego wydźwięku prostym sposobem – skoro ludzie przestali wierzyć w Czyściec, to idea modlenia się za zmarłych i w ogóle świąt ku czci tych, co odeszli, straciła sens. Pozostały więc jedynie pogańskie zwyczaje.

Kultura amerykańska – szczególnie w XX wieku – przyczyniła się natomiast do powrotu do mrocznego obchodzenia tego święta. Amerykańska fascynacja okultyzmem podsycana przez elity, których członkowie często należeli do stowarzyszeń typu masoneria, sprzyjały temu, by powrócić do wiedźm, wampirów i wilkołaków.

Amerykanie nigdy nie byli też kulturą katolicką, więc u nich te święta (z racji braku wiary w czyściec) nigdy nie miały charakteru religijnego. Dziś natomiast to właśnie USA kształtuje kulturę światową – dlatego to właśnie amerykański sposób na obchodzenie Halloween wygrywa na całym globie, a że jest to sposób nawiązujący często do okultyzmu, to trudno się dziwić Kościołowi, że ostrzega przez kopiowaniem tego, co dzieje się w USA.

Autorstwo: SG
Ilustracje: RampantRook (CC0), dipakpatel_in (CC0), Hansuan_Fabregas (CC0), StoryTaler (CC0)
Źródło: NCzas.com

 

Dokument o przymusowym wysiedleniu ludności Strefy Gazy


„Masowa migracja ludności ze stref walk jest efektem naturalnym i koniecznym” – Minister wywiadu Gila Gamliel, 3 października 2023 r.

Oficjalny dokument Ministerstwa Wywiadu zaleca, aby siły bezpieczeństwa przeprowadziły pełny transfer wszystkich mieszkańców Strefy Gazy do Synaju Północnego, jako preferowaną opcję spośród trzech oferowanych alternatyw dotyczących przyszłości Palestyńczyków w Strefie na koniec wojny. Istnienie dokumentu nie musi oznaczać, że zawarte w nim zalecenia są uwzględniane przez system bezpieczeństwa. Pomimo swojej nazwy Ministerstwo Wywiadu nie jest odpowiedzialne za żaden organ wywiadu, ale samodzielnie przygotowuje badania i dokumenty programowe, które są rozdawane do wglądu rządowi i organom bezpieczeństwa, ale nie są dla nich wiążące. Roczny budżet urzędu wynosi około 25 milionów NIS, a jego wpływ uważa się za stosunkowo niewielki.

Dokument zaleca, aby Izrael podjął działania „ewakuujące ludność Gazy na Synaj” w czasie wojny: założył tam miasta namiotowe i nowe miasta na północnym Synaju, które pomieszczą deportowaną ludność, a następnie „utworzył kilkukilometrową strefę buforową w Egipcie i nie pozwolił ludności na powrót do działalności lub zamieszkania w pobliżu granicy z Izraelem”. Jednocześnie inne kraje a przede wszystkim USA, muszą zostać zaangażowane do wdrożenia tego posunięcia.

Dziesięciostronicowy dokument ma datę 13 października i opatrzony jest logo Ministerstwa Wywiadu, na czele którego stoi minister Gila Gamliel z Likudu. Urzędnik Ministerstwa Wywiadu potwierdził „Local Talk”, że jest to autentyczny dokument, który został przekazany do służb bezpieczeństwa w imieniu Wydziału Politycznego Ministerstwa i „nie miał dotrzeć do mediów”.

Dokument jednoznacznie i wyraźnie zaleca przeprowadzenie transferu ludności cywilnej z Gazy jako pożądanego wyniku wojny. W tym tygodniu o jego istnieniu doniesiono w „Kalcalist”, a tutaj opublikowano go w całości. Plan transferów podzielony jest na kilka etapów: w pierwszym etapie ludność Gazy musi zostać „przemieszczona na południe”, zaś ataki Sił Powietrznych skupią się na północnej części Strefy Gazy. W drugiej fazie rozpocznie się interwencja lądowa w Gazie, co doprowadzi do okupacji całego pasa, od północy do południa, i „oczyszczenia podziemnych bunkrów z bojowników Hamasu”. W tym samym czasie, gdy Strefa Gazy zostanie okupowana, obywatele Gazy przeniosą się na terytorium Egiptu, opuszczą Strefę i nie będą mogli wrócić do niej na stałe. „Ważne jest, aby pasy ruchu w kierunku południowym pozostały zdatne do użytku, aby umożliwić ewakuację ludności cywilnej w kierunku Rafah” – stwierdza dokument.

Według urzędnika Ministerstwa Wywiadu, za tymi zaleceniami stoi personel Ministerstwa. Źródło podkreśliło, że opracowania ministerstwa „nie opierają się na wywiadzie wojskowym” i służą jedynie jako podstawa do dyskusji w rządzie.

W dokumencie proponuje się przeprowadzenie kampanii wśród obywateli Gazy, która „zmotywuje ich do wyrażenia zgody na plan” i skłoni do rezygnacji ze swoich ziem. „Przekaz powinien koncentrować się wokół utraty ziemi, to znaczy wyjaśniać, że nie ma już nadziei na powrót na terytoria, które Izrael będzie okupował w najbliższej przyszłości, niezależnie od tego, czy jest to prawda, czy nie. „Allah zadbał o to, abyście stracili tę ziemię z powodu przywództwa Hamasu – nie ma innego wyjścia, jak przenieść się w inne miejsce z pomocą Waszych muzułmańskich braci” – czytamy w dokumencie. Ponadto napisano, że rząd musi poprowadzić kampanię publiczną, która będzie promować w świecie zachodnim tę inicjatywę „w sposób, który nie podżega przeciwko Izraelowi i nie oczernia Izraela”, w której deportacja ludności z Gazy zostanie przedstawiona jako posunięcie konieczne z humanitarnego punktu widzenia, co zyska poparcie świata, ponieważ doprowadzi do „mniejszej liczby ofiar wśród ludności cywilnej w porównaniu z szacowaną liczbą ofiar wojny”.

W dokumencie stwierdza się również, że Stany Zjednoczone powinny zostać zaprzężone do realizacji tego posunięcia, aby wywrzeć presję na Egipt, by przyjął mieszkańców Gazy, oraz aby zaprzągł inne kraje, w szczególności Grecję, Hiszpanię i Kanadę, do pomocy w przyjmowaniu i osiedlaniu uchodźców, którzy zostaną ewakuowani ze Strefy Gazy.

W zeszłym tygodniu „Instytut Meshgav”, prawicowy instytut badawczy kierowany przez Meira Ben Shabata, bliskiego współpracownika Netanjahu i byłego szefa Zgromadzenia Narodowego, opublikował stanowisko, w którym w podobny sposób wzywał do przymusowych przesiedleń ludności z Gazy na Synaj. Instytut niedawno usunął publikację z Twittera po tym, jak spotkała się z ostrymi reakcjami międzynarodowymi. Co ciekawe, usunięte opracowanie zostało napisane przez Amira Weitmana, działacza Likudu, a także współpracownika minister Gili Gamaliel w Ministerstwie Wywiadu. Weitman przeprowadził niedawno wywiad z członkiem Knesetu Arielem Kellnerem z Likudu, który miał u powiedzieć, że „rozwiązanie, które proponujesz, polegające na przeniesieniu ludności do Egiptu, jest rozwiązaniem logicznym i koniecznym”.

[…] Szanse na realizację takiego planu, który równa się czystce etnicznej w Gazie, są pod wieloma względami zerowe. Prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi oświadczył niedawno, że zdecydowanie sprzeciwia się otwarciu przejścia granicznego w Rafah w celu wchłonięcia ludności cywilnej z Gazy. Powiedział, że przesiedlenie Palestyńczyków z Gazy na Synaj zagroziłoby pokojowi Izraela z Egiptem i ostrzegł, że doprowadzi to do izraelskich ataków na terytorium Egiptu. Sam Al-Sisi zaproponował jednak kilka lat temu rozszerzenie terytorium Strefy Gazy na Synaj i utworzenie tam niepodległego państwa palestyńskiego, co zostało całkowicie odrzucone przez palestyńskiego prezydenta Mahmouda Abbasa. Plan w podobnym duchu prezentowali w przeszłości także inni izraelscy urzędnicy i również nie przerodził się w realną dyskusję.

W związku z tą trudnością w dokumencie stwierdza się, że Egipt będzie miał „na mocy prawa międzynarodowego obowiązek zezwolenia na przepływ ludności” oraz że Stany Zjednoczone mogą przyczynić się do tego posunięcia, wywierając „nacisk na Egipt, Turcję, Katar, Arabię ​​Saudyjską oraz Emiraty żądając wkładu w tę inicjatywę w postaci zasobów lub przyjęcia wysiedleńców”. W dokumencie proponuje się przeprowadzenie dedykowanej kampanii publicznej, skierowanej do świata arabskiego, do krajów takich jak Arabia Saudyjska, Maroko, Libia i Tunezja, „w której przesłanie pomocy dla braci palestyńskich jest zawarte nawet za cenę tonu, który beszta lub obraża Izrael”. Wreszcie napisano, że „masowa migracja” ludności ze stref walk jest „naturalnym i koniecznym skutkiem”, który miał miejsce także w Syrii, Afganistanie i na Ukrainie i że dopiero deportacja ludności będzie „właściwą reakcją, która będzie pozwolić na stworzenie znaczącego środka odstraszającego w całym regionie”.

Dokument przedstawia dwie inne alternatywy dotyczące obywateli Gazy po wojnie. Pierwszym jest import rządów Autonomii Palestyńskiej do Gazy, a drugim jest rozwój kolejnych lokalnych rządów arabskich jako alternatywy dla Hamasu. Twierdzi się, że obie alternatywy nie są pożądane ze strategicznego punktu widzenia Państwa Izrael i nie zapewnią wystarczająco odstraszającego przesłania, szczególnie wobec Hezbollahu w Libanie.

Autorzy opracowania twierdzili, że wprowadzenie Autonomii Palestyńskiej do Gazy jest „najniebezpieczniejszą alternatywą” z całej trójki, ponieważ mogłoby „doprowadzić do ustanowienia państwa palestyńskiego”. „Podział pomiędzy ludnością palestyńską w Yosh i Gazie jest dziś jedną z głównych przeszkód na drodze do ustanowienia państwa palestyńskiego. „Nie jest możliwe, aby rezultatem tego ataku (masakry dokonanej przez Hamas 7 i 11 października) było bezprecedensowe zwycięstwo palestyńskiego ruchu narodowego i utorowanie drogi do ustanowienia państwa palestyńskiego” – czytamy w dokumencie.

W dokumencie stwierdza się, że oczekuje się, że model izraelskich rządów wojskowych i cywilnych rządów AP, jaki istnieje na Zachodnim Brzegu, w Gazie się nie powiedzie. „Nie ma sposobu na utrzymanie skutecznej okupacji wojskowej w Gazie jedynie w oparciu o obecność wojskową, bez osadnictwa. W krótkim czasie pojawi się wewnętrzne izraelskie i międzynarodowe żądanie wycofania się”. Twórcy dokumentu dodali, że w takiej sytuacji Państwo Izrael „będzie uważane za potęgę kolonialną z armią okupacyjną”.

Ostatnia alternatywa, utworzenie lokalnego przywództwa arabskiego w miejsce Hamasu, zgodnie z tym, co napisano w dokumencie, nie jest pożądana, ponieważ nie ma lokalnych ruchów opozycji wobec Hamasu, a nowe kierownictwo może być bardziej radykalne. „Prawdopodobnym scenariuszem nie jest zmiana percepcji ideologicznej, ale powstanie nowych, być może nawet bardziej ekstremalnych ruchów islamistycznych” – stwierdza się w odniesieniu do tej alternatywy.

Wreszcie twierdzi się, że jeśli ludność Gazy pozostanie w Strefie, podczas spodziewanej okupacji Gazy zginie „wiele Arabów”, co zaszkodzi międzynarodowemu wizerunkowi Izraela jeszcze bardziej niż deportacja ludności. Z tych wszystkich powodów Ministerstwo Wywiadu zaleca wspieranie przeniesienia wszystkich obywateli z Gazy na Synaj.

Tłumaczenie i opracowanie: Andrzej Kumor
Źródło zagraniczne: Mekomit.co.il
Źródło polskie: Goniec.net

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...