Globalny pasożyt
Podstawą dobrobytu obecnych krajów bogatego Zachodu jest grabież, rabunek, handel niewolnikami i narkotykami. Pasożytowanie na całej planecie, na całej ludzkości.

Rabunki i grabieże
Fundamentem powstania zachodniej gospodarki, grabieżczego kapitalizmu – tzw. okresu pierwotnej akumulacji kapitału – stał się „specjalny sektor gospodarki”, którego rentowność przekraczała 100%.
Nieodłączną częścią procesu pierwotnego gromadzenia kapitału było piractwo i kaperstwo (czyli legalne piractwo, kiedy kapitanowie posiadali państwowe patenty-świadectwa). Piractwo, grabieże, rabunki, rzezie, przemyt i handel niewolnikami należały do najbardziej dochodowych przedsięwzięć przez ponad cztery stulecia.
Aby zrozumieć opłacalność piractwa i kaperstwa, przyjrzyjmy się jednej z operacji holenderskiego admirała Kompanii Zachodnioindyjskiej i Zjednoczonych Prowincji, bohatera rewolucji holenderskiej i znanego pirata Pieta Heina (1577–1629).
Jego życie było niezwykle burzliwe. Hein został marynarzem jeszcze jako nastolatek. Dwukrotnie trafił do niewoli Hiszpanów. Jako niewolnik spędził kilka lat w Europie i w basenie Morza Karaibskiego na galerach. Został wykupiony i wstąpił do służby w Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, która miała monopol na handel i kolonizację w Ameryce i Afryce Zachodniej.
Hein służył w rejonie Oceanu Indyjskiego, gdzie Holendrzy walczyli z innymi globalnymi drapieżnikami – Portugalczykami. Wykorzystując osłabienie portugalskiego imperium, Holendrzy „wyparli” z jego rąk północną część Brazylii, Surinam, szereg wysp na Morzu Karaibskim i obszary w Afryce. Hein powrócił do ojczyzny już w randze kapitana.
Pływał po Atlantyku i Morzu Śródziemnym, służył Wenecjanom. W 1621 roku opuścił flotę wenecką i wrócił do Holandii. Osiedlił się w Rotterdamie, a w 1622 roku został członkiem lokalnych władz miejskich. Wyposażył swój statek, który pływał po Atlantyku i Morzu Karaibskim. Zajmując się przemytem, szybko się wzbogacił.
Wkrótce Hein powrócił do Kompanii Wschodnioindyjskiej, otrzymał stopień kontradmirała i prawo do prowadzenia wojny korsarskiej przeciwko Hiszpanii i jej koloniom. Holendrzy zaczęli grabić Hiszpanów na Morzu Karaibskim oraz Portugalczyków. W 1624 r. Holendrzy rozgromili i splądrowali portugalską Brazylię. Zajęli wówczas miasto Bahia (obecnie Salvador) — stolicę kolonialnej Brazylii — i wywieźli łupy na 11 zdobytych portugalskich statkach.
Głównym celem Heina była tzw. Srebrna Flota Hiszpanii, na którą polował przez kilka lat. Była to flotylla transportowa Imperium Hiszpańskiego, przeznaczona do eksportu z Nowego Świata do Europy dóbr — głównie srebra z kopalń w Potosí (Boliwia), a także złota, kamieni szlachetnych, przypraw, tytoniu i jedwabiu.
W 1627 r. statki Heina ponownie zaatakowały miasto Bahia, przejmując i zatapiając 26 statków. W 1628 roku Hein otrzymał za swoje sukcesy tytuł admirała i generała kapitana floty. Jego eskadra składała się z 31 statków, uzbrojonych w około 800 armat, z łączną załogą liczącą 2300 marynarzy i żołnierzy.
U wybrzeży Kuby, w zatoce Matanzas, holenderski admirał-pirat zdołał niespodziewanie zaatakować część hiszpańskiej Srebrnej Floty i niemal bez walki zdobyć statki oraz ogromny łup. Zwycięstwo Heina stało się największą operacją korsarską w historii Karaibów.
W 1629 roku Hein triumfalnie powrócił do domu. Zdobyte przez niego skarby były oszałamiające: 177 329 funtów srebra, 135 funtów złota, tysiąc pereł, indygo, koszenila i inne towary. Łączna wartość łupów wyniosła 11 milionów 509 tysięcy złotych guldenów! Książę Orański jako generał-admirał floty holenderskiej otrzymał 1/10 zdobyczy; tyle samo przypadło załogom. Hein otrzymał swoją część — 7 tys. guldenów — a dodatkowo 1,5 tys. guldenów i złoty łańcuch jako nagrodę od kompanii.
Czysty zysk operacji wyniósł 7 mln guldenów, z czego 3,5 mln wypłacono udziałowcom Kompanii Zachodnioindyjskiej jako dywidendę. Później wypłacono im kolejne 2 mln, a do skarbca kompanii trafiło 1,5 mln guldenów. Rentowność operacji wyniosła 404,5%. Same dywidendy dla akcjonariuszy wyniosły 240%.
Piractwo i kaperstwo, mimo ryzyka i kosztów, przynosiły trzycyfrowe zyski. Dlatego też kwitły, dopóki piraci i kaperzy cieszyli się protekcją elit Holandii, Francji i Anglii. Kiedy piractwo przestało być potrzebne, stare drapieżniki – Hiszpania i Portugalia – utraciły dawną potęgę, a nowe mocarstwa brutalnie przejęły kontrolę.
Handel niewolnikami, herbatą i narkotykami
Podobne zyski przynosił elitom Zachodu handel ludźmi. W 1660 r. cena dorosłego niewolnika na rynkach Afryki wynosiła około 3 funty szterlingi, podczas gdy w Indiach Zachodnich można było za niego uzyskać 16–20 funtów. Średnia rentowność wynosiła 400–500%, a czasem dochodziła do 1000%.
Pod koniec XVIII wieku stosunek ten nieco się pogorszył: przy cenie zakupu 20–22 funtów, w Ameryce niewolnik osiągał cenę 75–80 funtów. Rentowność wciąż sięgała 300%.
Innym niezwykle dochodowym źródłem angielskiego kapitału była herbata sprowadzana z Chin. Dochody Wielkiej Brytanii tylko z ceł herbacianych przekraczały 3 mln funtów rocznie, co stanowiło połowę kosztów utrzymania całej floty.
Kompania Wschodnioindyjska sprzedawała herbatę w Europie 4–4,5 razy drożej niż kupowała, osiągając rentowność rzędu 300–350%.
Jeszcze większe zyski przynosił handel opium. Produkcja opium w Indiach, kontrolowana przez Brytyjczyków, była tania i masowa. Sprzedaż odbywała się często nielegalnie, z pominięciem podatków.
Uzależniona ludność kupowała coraz więcej. Gdy Chiny próbowały się temu przeciwstawić, Wielka Brytania i Francja siłą zbrojną stłumiły ich opór – wybuchły wojny opiumowe.
Zyski z handlu opium w Chinach wynosiły według różnych źródeł od 500 do 1000%. Doprowadziło to do masowego uzależnienia, degradacji społecznej i fizycznej, a w końcu do klęski państwa. Wojna domowa po przegranych wojnach z Zachodem pochłonęła dziesiątki milionów ofiar.
Imperium Qing chyliło się ku upadkowi aż do rewolucji Xinhai w 1911 roku. Kuomintang i komuniści przez dziesięciolecia prowadzili bezwzględną walkę z narkomanią.
Chiny stały się półkolonią Zachodu. Ich srebro i bogactwa – w tym bezcenne zabytki cywilizacji – wzbogaciły Anglię, która zainwestowała je w rozwój przemysłu. Imperium Brytyjskie zalała „szalona gotówka”, a jego potęgę militarną chroniła najpotężniejsza flota świata. Rozpoczęła się epoka wiktoriańska – czas potęgi i dobrobytu brytyjskich elit.
Globalny pasożyt
Co ciekawe, zachodnie służby specjalne – przede wszystkim brytyjskie i amerykańskie – nadal tworzyły i kontrolowały „fabryki narkotyków” w XX i XXI wieku. Powstał tzw. Złoty Trójkąt – obszar górzystych terenów Tajlandii, Mjanmy i Laosu (czasem wlicza się też Wietnam i południowe Chiny) – gdzie rozwinęła się ogromna sieć produkcji i handlu opium, z udziałem zorganizowanych syndykatów przestępczych powiązanych ze służbami specjalnymi.
Temat ten przedstawiono m.in. w filmie „Air America” (1990) z Melem Gibsonem i Robertem Downeyem Jr.
Dziś w Złotym Trójkącie produkuje się także syntetyczną metamfetaminę i inne narkotyki. Trafiają one do całej Azji Południowo-Wschodniej, Australii, Nowej Zelandii, USA, Kanady, Japonii, Korei Południowej i Europy.
Kolejnym obszarem produkcji jest tzw. Złoty Półksiężyc – pogranicze Afganistanu, Iranu i Pakistanu. Znajdują się tam ogromne plantacje maku i nielegalne laboratoria. Rozkwit produkcji przypadł na okres okupacji Afganistanu przez NATO, przy aktywnym udziale zachodnich służb.
Trzecim rejonem są kraje Ameryki Łacińskiej – Kolumbia, Wenezuela, Boliwia, Peru, Brazylia – gdzie produkuje się kokainę. Główne rynki zbytu to USA i Europa. I w tym przypadku nie brak udziału amerykańskich służb specjalnych.
Zyski są ogromne, a jednocześnie postępuje destrukcja moralna, duchowa i fizyczna społeczeństw – co jest korzystne dla mafijnych elit lokalnych i globalnych.
W ten sposób podstawą dobrobytu krajów bogatego Zachodu pozostają grabież, rabunek, handel niewolnikami i narkotykami. Pasożytnictwo na całej planecie, wobec całej ludzkości.
Autorstwo: Aleksander Samsonow
Tłumaczenie: MN
Źródło zagraniczne: TopWar.ru
Źródło polskie: WolneMedia.net


