środa, 13 września 2023

 

Wyśniona kraina Janusza Korwina-Mikke


Jest taki kraj, który z czystym sumieniem można polecić jako cel studyjnych wyjazdów zwolennikom „myśli ekonomicznej” Janusza Korwin-Mikkego.

Dewiza tego kraju brzmi „Naród, Religia, Król”, 58 proc. eksportu trafia do Stanów Zjednoczonych, a podatki nie spędzają snu z niczyich powiek. W państwie tym młody monarcha zwykł się odziewać w biały, gustowny mundur a jego władza nie ogranicza się jedynie do funkcji reprezentacyjnej. Król wedle uznania odwołuje premiera, jego dekrety mają moc ustawy, natomiast weto blokuje wszelkie decyzje parlamentu.

Prywatyzacja sektora państwowego odbyła się już w latach 1980., a większość ludności pracuje „na własną rękę”. Kwitnie drobny biznes, w co drugim domu można zakupić puszkę piwa i używany telefon komórkowy.

Rolnictwo jest ekologiczne, technologia konserwatywna (czyt. pierwotna), a litr benzyny kosztuje niewiele ponad dolara.

Żadne przepisy nie regulują żeglugi śródlądowej, nikt nie zapina pasów, a siedmiolatek bez kasku może przewozić całą rodzinę na motorowerze.

Nie ma też sanepidu, brak niepotrzebnych pozwoleń i kontroli fitosanitarnych pozytywnie wpływa na rozwój populacji myszy, szczurów i karaluchów, co w dobie kryzysu stanowi naturalną rezerwę żywnościową.

Nikt nie musi płacić składek na rentę lub emeryturę, opieka medyczna i szkolnictwo znajdują się w prywatnych rękach, więc trzeba sobie na nie zarobić. W tym liberalnym raju administracja publiczna jest modelowo tania. Pensja policjanta, żołnierza czy nauczyciela to ok. 100 dolarów miesięcznie.

Dzieci wychowują się blisko domu, od najmłodszego pomagając rodzicom w pracy.

Sporo z nich biega boso, przez co nie ma też problemu z wadami śródstopia.

Społeczeństwo integruje się, oglądając wspólnie telewizję w prywatnych klubo-kawiarenkach internetowych.

Rynek sam uregulował kwestię diety: ta oparta na ryżu z warzywami jest zdrowa i oszczędna.

Wzorem do naśladowania może być także indywidualne podejście do biznesu. W zamian za łapówkę (wolny wybór ekonomiczny) można załatwić wszystko, dzięki czemu na ulicach stolicy jeździ więcej Lexusów niż w Londynie.

Siła robocza, jedna z najtańszych na świecie, sprawia, że opłaca się tutaj przenosić produkcję, co ma istotny wpływ na walkę z bezrobociem i sprzyja bogaceniu się jednostek przedsiębiorczych.

Wszystko, także i woda, jest towarem, więc ta w kranie nadaje się jedynie do mycia motoroweru. Dzięki temu, że Khmerzy płacą za wodę w butelkach, pomyślnie rozwija się kolejna gałąź przemysłu, bardzo intratna w warunkach indochińskiej duchoty.

Liberalne podejście do kwestii prostytucji jest czynnikiem wzmagającym ruch turystyczny. Pod tym względem kraj jest wyjątkowo przyjazny zagranicznym duchownym pokroju J.E abp. Wesołowskiego oraz ks. Gila.

Władze nie przejmują się też lewackimi badaniami na temat rzekomej szkodliwości palenia papierosów, przez co wyroby tytoniowe są tanie i dostępne już od piętnastego roku życia.

Butelka lokalnej whiskey kosztuje dolara, puszka piwa – 50 centów. Rynek sam reguluje także kwestię reklamy, dzięki czemu kraj jest pozbawiony idiotycznych zakazów promowania alkoholu.

Ów wymarzony przez korwinistów raj zwie się Kambodża i jest aktualnie jednym z najbiedniejszych państw świata. Wolnorynkowy „Eden” rozwija się zdecydowanie wolniej od sąsiedniego, socjalistycznego Wietnamu, a oddalony o kilka godzin od Phnom Penh legendarny Sajgon prezentuje się zdecydowanie lepiej niż stolica kraju Khmerów.

Kambodżę z czystym sumieniem można polecić jako cel studyjnych wyjazdów wszystkim zwolennikom „myśli ekonomicznej” Janusza Korwin-Mikkego. Założę się, że większość z nich poczuje się tu jak w bajce. W bajce o niewidzialnej ręce rynku, Królewnie Śnieżce i siedmiu gołych krasnoludkach.

Autorstwo: Piotr Ikonowicz
Zdjęcia: FreeToUseSounds (CC0), kolibri5 (CC0), Engin_Akyurt (CC0), dassel (CC0), minehart (CC0), fsHH (CC0)
Źródło: Trybuna.info


  1. MasaKalambura 13.09.2023 12:50

    Ale się lewaczki zmobilizowały. Od PiS aż po NL, 4 na jednego.
    Typowa dla nich nachalna emocjonalna nawalanka. Oprócz negatywnych emocji i pozytywnych ich protez nie ma nic. Miejmy nadzieję, że coraz większa część populacji się na to uodparnia.

  2. Admin WM 13.09.2023 13:35

    Prawdę mówiąc, ten artykuł nie wywołał we mnie oburzenia, jak chciałby autor, a wręcz przeciwnie. Aż chciałbym tam pojechać i zobaczyć na własne oczy. Nadmierne przepisy i wtrącanie się w ludzie życie przez Państwo, zwane postępem, mogą komplikować ludziom życie i unieszczęśliwiać ich, a także czynić bezradnymi. A tam kwitnie pomysłowość i samodzielność.

    Według Polki, która tam pojechała w celach turystycznych i została na stałe – ludzie są pogodni i „uśmiech nie schodzi im z ust”, co oznacza, że są szczęśliwi. Być może dlatego, że nie dotarła tam „amerykańska zgnilizna”. Tutaj link:

    https://ladnebebe.pl/ania-w-kambodzy/

  3. MasaKalambura 13.09.2023 16:32

    Właśnie wróciłem z dołowanej bezlitośnie niesprawiedliwymi wobec mieszkańców Syrii, amerykańskimi sankcjami gospodarczymi. Dolowanej, ale wolnej od tego lewackiego syfu przesterowywania, i mam dokładnie takie same odczucia. Ludzie biedni, ale szczęśliwi. Żeby było jakieś dobre rozwiązanie finansowe, najlepiej przy okazji zdjęcia tych bezskutecznych i szkodliwych sankcji, tez bym się tam przeniósł.

 

Giertych wczorajszy, Giertych dzisiejszy


W związku z nieco zaskakującym powrotem Romana Giertycha do krajowej polityki na listach lewicowo-liberalnej Koalicji Obywatelskiej, przypominamy wcześniejsze poglądy byłego lidera Młodzieży Wszechpolskiej i Ligii Polskich Rodzin. Wszystkie poniższe cytaty pochodzą z książki „Kontrrewolucja Młodych” opublikowanej w roku 1994.

O KOBIETACH I MAŁŻEŃSTWIE

„Kobieta w domu. Taki winien być cel polityki państwa i zabiegów działaczy społecznych”.

„Żona w domu może stworzyć prawdziwy dom dla mężczyzny. Wszyscy mężczyźni za takim domem tęsknią. Wracając z pracy zawodowej kobieta najczęściej jest zmęczona i rozdrażniona, nie zawsze jest więc w stanie stworzyć ciepło tak potrzebne dla prawdziwego życia rodzinnego. Mężczyzna, wracając z pracy, też o wiele lepiej będzie traktował rodzinę, która jest prawdziwym domowym ogniskiem. Lepsze stosunki w rodzinie, gdzie matka pracuje w domu, wynikają z naturalnych predyspozycji, jakimi mężczyzna i kobieta zostali obdarzeni. Żadne gadanie o wyzwoleniu kobiet, postępie itd. nie może zaprzeczyć faktom”.

„Małżeństwo ze swej natury i z mocy złożonej przysięgi ma charakter nierozerwalny. Jeżeli ktoś pragnie założyć związek rozrywany, to po co nazywać go małżeństwem?”

O ROSJI I UKRAINIE

„Graniczymy obecnie z siedmioma państwami. Spośród tej siódemki trzy są w stanie zagrozić nam militarnie: Rosja, Niemcy i Ukraina. Spośród tej trójki tylko Rosja nie ma do nas pretensji terytorialnych. Już sam ten fakt wskazuje na to, że o rzeczywistym i trwałym sojuszu, który gwarantowałby naszą integralność terytorialną, możemy rozmawiać tylko z Rosją”.

„Powie ktoś, że przyjęcie koncepcji sojuszu z Rosją godzi w suwerenność Polski i naszą odrębność cywilizacyjną. Uważam, że tak nie jest. Sojusz rosyjsko-polski ma tę ogromną zaletę, że byłby korzystny dla obydwu stron. Polska uzyskałaby w ten sposób bezpieczeństwo militarne, łatwy dostęp do wszystkich surowców, olbrzymi rynek zbytu, możliwości ekspansji ekonomicznej w oparciu o Rosję na kraje azjatyckie. Rosja natomiast uzyskałaby tak bardzo jej potrzebnego sojusznika w Europie. Sojusznik taki jest Rosji bardzo potrzebny, gdyż ma ona gigantyczne problemy z muzułmanami oraz musi liczyć się z groźbą konfliktu z Chinami. Nam Rosja cywilizacyjnie nie zagraża. To raczej ona będzie od nas czerpać duchowo i kulturalnie, jak już to nieraz miało miejsce w historii. Sądzę, że wizję sojuszu polsko-rosyjskiego można porównać do sojuszu, w jakim były przez czterdzieści lat Stany Zjednoczone i Wielka Brytania”.

O UNII EUROPEJSKIEJ

„Drugą koncepcją Europy jest idea Europy zjednoczonej we wszystkim. Europy zjednoczonej, która byłaby olbrzymim państwem, molochem, który uniformizowałby wszystkie tradycje. Europa bez tradycji, bez chrześcijaństwa, bez moralności, bez Ojczyzn”.

„Stany Zjednoczone Europy. Ta druga koncepcja jest lansowana głównie przez środowiska kosmopolityczne, nieposiadające poczucia przynależności do jakiejkolwiek Ojczyzny. Środowiska te popierane przez polityków amerykańskich znalazły w samej Europie wielkiego sprzymierzeńca – państwo niemieckie, które w takich Stanach Zjednoczonych Europy stanowiłoby ze względu na swój potencjał gospodarczy element dominujący”.

O KOŚCIELE

„Ci, którzy nienawidzą Boga i Kościoła, nienawidzą również Polski. Dobrym przykładem jest tutaj obecny i przeszły stosunek do nas środowisk demoliberalnych czy protestanckich. Ci, którzy nienawidzą Polski, zwalczającą uderzają przede wszystkim w Kościół”.

„Kościół ma prawo do oceny postępowania polityków. Kościół ma również prawo potępiać za niemoralne prowadzenie polityki, za szkodliwe dla społeczeństwa działanie i za sprzeczność działań organów państwa z prawem Bożym”.

O ZBROJENIACH

„Należałoby się zastanowić, czy nie byłoby właściwe, ażeby Polska posiadła broń atomową. Broń taką mają trzej nasi sąsiedzi – Rosja, Ukraina i Białoruś. Gdyby zakupić lub wyprodukować broń atomową, moglibyśmy się czuć rzeczywiście bezpiecznie, gdyż nikt nie odważy się zaatakować państwa dysponującego taką możliwością odwetu”.

„Polski przemysł zbrojeniowy winien być utrzymany i rozwijany, ażeby uzbrojenie wojska było głównie polskiej produkcji. Szczególnie istotne jest rozwijanie lotnictwa, które jest podstawową bronią na dzisiejszych arenach walk i w którym mamy dobre tradycje. Należy szukać również możliwości eksportowych dla broni, ale jedynie do tych państw, które gwarantują sprawiedliwe jej wykorzystanie”.

WNIOSKI

Ile dziś zostało z poglądów głoszonych niemal trzy dekady temu przez Romana Giertycha – nie wiadomo. Obserwując jednak jego publiczną aktywność, możemy bez wahania postawić tezę, że niezbyt wiele.

W tym kontekście zaskakująco aktualnie brzmią słowa samego Giertycha: „Nasze pokolenie jest pozbawione nadziei. Jesteśmy zmęczeni obłudą polityków, którzy ciągle mówią o reformach, nie zmieniając niczego”. Niebywałą ironią jest to, że dziś mogłyby służyć opisaniu jego samego.

Autorstwo: Przemysław Piasta
Źródło: MyslPolska.info

 

14 zbędnych szpitali tymczasowych za ponad 600 mln zł


Szpitale tymczasowe dla chorych na COVID-19 tworzone w Polsce od października 2020 r. na niespotykaną w Europie skalę, powstawały bez żadnego planu, bez rzetelnej analizy danych o sytuacji epidemicznej i dostępności kadr medycznych, a także bez kalkulacji kosztów, ustaliła Najwyższa Izba Kontroli.

Mimo że ówczesny Minister Zdrowia dysponował aktualizowanymi na bieżąco informacjami o liczbie zakażeń, hospitalizacji i liczbie wolnych łóżek, decyzje o utworzeniu wielu z 33 szpitali tymczasowych wydawane były bez związku z bieżącym i prognozowanym stanem epidemii w poszczególnych województwach i w całym kraju. Na trzy placówki, które tworzono, ale które nie zostały uruchomione, wydano niemal 31,5 mln zł, z czego ponad 29 mln zł na utworzenie i utrzymanie szpitala tymczasowego w hali Netto Arena w Szczecinie, w którym nie przyjęto ani jednego pacjenta.

Nieskoordynowane w skali kraju działania doprowadziły do powstania nadmiernej, w stosunku do potrzeb, rezerwy łóżek covidowych i personelu medycznego. W efekcie od marca 2020 r. do kwietnia 2022 r. koszty utrzymania gotowości do udzielania świadczeń pacjentom z COVID-19 we wszystkich przystosowanych do tego szpitalach wyniosły ok. 7 mld zł, podczas gdy w tym samym okresie, na faktyczne leczenie pacjentów zakażonych wirusem SARS-COV2 państwo wydało niecałe 5 mld zł. To oznacza, że ponad 2mld zł więcej kosztowało utrzymanie pustych łóżek szpitalnych oraz opłacanie lekarzy i pielęgniarek gotowych, w razie konieczności, do podjęcia pracy, niż rzeczywiste udzielanie pomocy chorym (kwoty te nie obejmują tzw. dodatków covidowych wypłaconych personelowi medycznemu za wykonana pracę). Dowodzi to, zdaniem NIK, niewłaściwego zarządzania systemem opieki szpitalnej w zakresie przeciwdziałania COVID-19 przez dwóch kolejnych Ministrów Zdrowia.

Szpitale tymczasowe, które kosztowały budżet państwa w sumie 941,6 mln zł, zaczęły powstać w październiku 2020 r. Pierwsze były tworzone w miejscach wcześniej przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych, jednak Minister Zdrowia, bez analizy potrzeb dotyczących uruchomienia dodatkowych łóżek covidowych i związanych z tym kosztów, zdecydował o ulokowaniu kolejnych takich placówek w obiektach wielkopowierzchniowych – na stadionach, w centrach wystawienniczych czy w halach widowiskowo-sportowych. Nakłady na 14 tego rodzaju szpitali wyniosły ponad 612,6 mln zł, czyli 2/3 kwoty, która została przeznaczona na utworzenie, funkcjonowanie i likwidację wszystkich szpitali tymczasowych, w Polsce. Zdaniem NIK, szczegółowa analiza dostępnych Ministrowi Zdrowia danych pozwalała na stwierdzenie, że nawet bez szpitali tymczasowych w obiektach wielkopowierzchniowych była zachowana bezpieczna rezerwa łóżek covidowych.

Tymczasem nakłady na takie szpitale w przeliczeniu na jedno łóżko wyniosły niemal 149 tys. zł i były dwukrotnie wyższe niż w szpitalach tymczasowych, utworzonych w obiektach przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych. Czterokrotnie wyższe były natomiast nakłady na szpitale wielkopowierzchniowe w przeliczeniu na jednego pacjenta, wyniosły prawie 36 tys. zł.

Zdaniem NIK wydatki na takie placówki były niecelowe, nieefektywne i nie przyniosły trwałych rezultatów w postaci wzmocnienia infrastruktury szpitalnej kraju. Po zakończeniu działalności wszystkie szpitale funkcjonujące w obiektach wielkopowierzchniowych zostały zlikwidowane, a zdemontowane konstrukcje i instalacje nie mogły być ponownie wykorzystane jako pełnowartościowy materiał budowlany. Niecelowe i nieuzasadnione było także, zdaniem NIK, wydanie przez NFZ ze środków Funduszu przeciwdziałania COVID-19 niemal 166 mln zł na pokrycie kosztów utrzymywania przez te szpitale gotowości do udzielania świadczeń.

Tworzenie nadmiernej rezerwy łóżek covidowych wraz z obsadą personelu medycznego, które nie były wykorzystywane, nie pozostało bez wpływu na kondycję całego sytemu opieki szpitalnej. Istotnie ograniczało bowiem dostęp do leczenia szpitalnego dla pacjentów z innymi schorzeniami niż COVID-19. Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia do końca kwietnia 2023 r. na COVID-19 zmarło w Polsce ponad 119,5 tys. osób. Z kolei Główny Urząd Statystyczny podał, że w 2020 r. odnotowano o ponad 67 tys. zgonów więcej niż w roku poprzednim, a w 2021 r. ich liczba przekroczyła o blisko 154 tys. średnioroczną wartość z ostatnich 5 lat. Ta nadmierna śmiertelność była zarówno bezpośrednim skutkiem zachorowań na COVID-19, jak i skutkiem ograniczenia dostępu do świadczeń dla pacjentów z innymi schorzeniami.

NIK objęła kontrolą 12 szpitali tymczasowych, a w przypadku trzech Izba złożyła zawiadomienia do prokuratury. Dwa z nich dotyczą możliwości popełnienia przestępstwa przez Ministra Aktywów Państwowych, który w sposób niegospodarny wydał ponad 2,4 mln zł na nieutworzony ostatecznie szpital tymczasowy w hali „Arena Jaskółka” w Tarnowie.

Kolejne zawiadomienie ma związek z budową szpitala tymczasowego we Wrocławiu i uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez wojewodę dolnośląskiego. Chodzi m.in. o umowę zawartą z prywatną firmą na budowę nowych obiektów szpitalnych, mimo że polecenie Ministra Zdrowia w tej sprawie obejmowało „przystosowanie terenu i obiektów” do potrzeb szpitala tymczasowego. Działania wojewody spowodowały nieuzasadnione wydatki w wysokości co najmniej 11,4 mln zł brutto.

Zdaniem NIK, szpital tymczasowy we Wrocławiu został wybudowany w warunkach samowoli budowlanej, a działania wojewody w sprawie tej inwestycji były chaotyczne i spóźnione. Według stanu z 31 grudnia 2021 r. koszty związane z organizacją i funkcjonowaniem placówki wyniosły w sumie ok. 79,4 mln zł. O ustaleniach kontroli, które wskazują obszary zagrożone mechanizmami korupcyjnymi, Izba powiadomiła także Centralne Biuro.

Ostatnie ze złożonych zawiadomień dotyczy faktury na niemal 71 tys. zł, jaką szpitalowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Katowicach wystawiła spółka odpowiedzialna za świadczenie usług w okresie od 25 do 30 listopada 2020 polegających na kompleksowym utrzymaniu czystości w adaptowanych na szpital tymczasowy pomieszczeniach Międzynarodowego Centrum Kongresowego wraz z dystrybucją posiłków i transportem wewnętrznym m.in. pacjentów, odpadów, brudnej i czystej bielizny. Szpital MSWiA opłacił fakturę ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, choć z ustaleń kontroli NIK jednoznacznie wynika, że tym okresie szpital tymczasowy nie przyjął ani jednego pacjenta.

KLĘSKA URODZAJU – 33 SZPITALE TYMCZASOWE W POLSCE

Z danych uzyskanych przez Najwyższą Izbę kontroli wynika, że szpitale tymczasowe uruchamiane w Europie w związku z COVID-19 były traktowane jedynie jako rozwiązanie doraźne, przeznaczono je dla pacjentów, którzy nie wymagali intensywnej opieki medycznej lub stanowiły rezerwę utrzymywaną na wypadek wzrostu liczby hospitalizacji. Zwykle w jednym kraju tworzono najwyżej dwie takie placówki, w których na pacjentów czekało od 300 do 1300 łóżek. Wyjątek stanowiła Anglia, tam powstało siedem szpitali tymczasowych, mających do dyspozycji od 500 do 4000 łóżek. Szpitale utworzone w Czechach i w Niemczech oraz sześć szpitali w Anglii nie przyjęły żadnego pacjenta. W 11 europejskich krajach tego rodzaju placówek nie uruchomiono w ogóle.

W Polsce utworzono 33 szpitale tymczasowe, z czego 32 uruchomiono.

Mimo, że decyzję o przygotowaniu planu budowy szpitali tymczasowych Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego przyjął już 4 kwietnia 2020 r., do tworzenia takich placówek przystąpiono dopiero w październiku 2020 r., nie tylko bez planu, analizy danych o sytuacji epidemicznej i dostępności kadr medycznych, ale także bez kalkulacji kosztów adaptacji obiektów, określenia limitów wydatków (zarówno ogółem, jak i w odniesieniu do poszczególnych szpitali), oraz bez oszacowania kosztów udzielania w takich szpitalach świadczeń leczniczych. Pominięto także opinie specjalistów z Wojskowego Instytutu Medycznego, którzy na podstawie doświadczeń z misji we Włoszech i USA opracowali polski model przenośnego szpitala z kontenerów.

Decyzje administracyjne w sprawie utworzenia i organizacji skontrolowanych przez NIK szpitali tymczasowych wydawali na podstawie specustawy, naruszając w różnym stopniu przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego: premier (12), Minister Zdrowia (26) i wojewodowie (3).

Minister Aktywów Państwowych i Szef kancelarii premiera zawierali umowy na tworzenie takich placówek ze spółkami z udziałem Skarbu Państwa, wskazanymi przez premiera. W przypadku 10 na dwanaście utworzonych szpitali umowy podpisywano dopiero po przyjęciu przez nie pierwszych pacjentów. 11 umów nie przewidywało kar umownych, rozliczenie sprzętu wydłużono do grudnia 2022 r., a i tak nie udało się zakończyć tego procesu w podanym terminie. Do października 2022 r. Minister Aktywów Państwowych i szef kancelarii premiera nie rozliczyli ostatecznie wydatków poniesionych przez większość spółek na budowę szpitali tymczasowych.

W dwóch przypadkach na 16 skontrolowanych umów strony zawarły postanowienia niezgodne z wydanymi decyzjami o utworzeniu szpitali tymczasowych. W efekcie we Wrocławiu wydano ponad 11,4 mln zł na budowę nowych obiektów szpitalnych w sytuacji, gdy decyzja przewidywała jedynie adaptację istniejących obiektów. Natomiast w Tarnowie przez ponad 5 miesięcy (do zmiany decyzji przez premiera) wyznaczona spółka ponosiła koszty najmu obiektu, w którym nie powstał szpital tymczasowy. Łączna kwota wydanych niecelowo i niegospodarnie środków wyniosła ponad 2 mln zł i została zrefundowana spółce przez Ministerstwo Aktywów Państwowych

SZPITALE TYMCZASOWE – DROGIE I W WIELU PRZYPADKACH ZBĘDNE

Finansowaniu wydatków m.in. związanych ze szpitalami tymczasowymi służyć miał Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, który został wyłączony ze sfery objętej regulacjami dotyczącymi sektora finansów publicznych, przez co mechanizmy zabezpieczające optymalne wydatkowanie środków publicznych, zawarte w tych regulacjach, nie mogły być stosowane. Premier, Minister Zdrowia i Minister Aktywów Państwowych, którzy byli upoważnieni do składania dyspozycji wypłaty środków pochodzących z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 (FPC), nie ustanowili skutecznych mechanizmów kontroli, zapewniających gospodarne wydatkowanie tych środków.

Na utworzenie, funkcjonowanie i likwidację wszystkich szpitali tymczasowych przeznaczono w sumie 941,6 mln zł.

Powstało:

– 15 szpitali tymczasowych w obiektach wcześniej przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych,

– 4 w tzw. obiektach modułowych wykonanych z kontenerów,

– 14 w obiektów wielkopowierzchniowych zaadaptowanych na potrzeby udzielania świadczeń leczniczych (Stadion Narodowy, centra wystawiennicze, hangary, hale widowiskowo-sportowe). W oparciu o decyzję Ministra Zdrowia takie placówki powstały w Katowicach, Opolu, Kielcach, Krakowie (Hala Expo), w Lublinie, Białymstoku (sala sportowa UMed), Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Szczecinie (nieuruchomiony ST w Netto Arena). Lokalizację czterech kolejnych szpitali tymczasowych wskazali: premier – na Stadionie Narodowym w Warszawie, Minister Zdrowia w Gdańsku i w Pyrzowicach, a Minister Obrony Narodowej w Warszawie przy ulicy Żwirki i Wigury.

Niemal 175 mln zł przeznaczonych na uruchomienie szpitali tymczasowych w obiektach przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych, co do zasady wydano, jak ocenia NIK, w sposób celowy, efektywny i przynoszący trwałe rezultaty. Dowodzą tego wskaźniki poniesionych kosztów w przeliczeniu na jedno utworzone łóżko – ok. 77 tys. zł i na jednego leczonego pacjenta – 9,5 tys. zł, a także możliwość dalszego wykorzystywania zaadaptowanych obiektów do leczenia pacjentów ze schorzeniami innymi niż COVID-19.

Ok. 151 mln zł. wydano na stworzenie czterech szpitali tymczasowych w technologii modułowej. W tym przypadku NIK także nie ma zastrzeżeń – dwa z tych szpitali są nadal wykorzystywane do udzielania świadczeń, pozostałe mogą być przekazane innemu użytkownikowi i zmontowane w dowolnym miejscu jako np. szpitale wojskowe.

Zdaniem NIK sposób niecelowy i nieefektywny wydano ponad 612,6 mln zł na utworzenie, funkcjonowanie i likwidację 14 szpitali tymczasowych zlokalizowanych w obiektach wielkopowierzchniowych. Tak wysokie nakłady wynikały nie tylko z niewielkiego ich wykorzystania, ale także m.in. z konieczności ponoszenia kosztów opłat czynszowych czy kosztów ochrony, których nie było w szpitalach tymczasowych utworzonych w obiektach przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych. W przypadku samego tylko szpitala zorganizowanego na Stadionie Narodowym w Warszawie na czynsz wydano 36,4 mln zł, eksploatacja kosztowała 8,5 mln zł, ochrona 4,3 mln zł, a koszty z tytułu opłaty technicznej wyniosły 1,9 mln zł.

Do wysokich – w porównani z innymi rozwiązaniami – kosztów funkcjonowania szpitali tymczasowych w obiektach wielkopowierzchniowych, przyczyniło się również utrzymywanie tych jednostek w wynajętych obiektach w czasie, gdy nie były w nich udzielane świadczenia ze względu na zawieszenie działalności od czerwca do listopada 2021 r. MZ i MON nazywały te placówki szpitalami pasywnymi, które w pełni przygotowano do podjęcia działalności, ale były pozbawione personelu medycznego. W przypadku szpitala na Stadionie Narodowym w Warszawie koszty czynszu i innych opłat za okres gdy szpital nie działał wyniosły ponad 11 mln zł, w przypadku szpitala we Wrocławiu – 6,9 mln zł, szpitala w Poznaniu – 6,9 mln zł, a placówki w Łodzi – 3,7 mln zł.

W opinii NIK, gdyby Minister Zdrowia umiejętnie wykorzystywał dostępne mu dane nie tworzyłby szpitali tymczasowych w obiektach wielkopowierzchniowych i nie płaciłby za ich gotowość do udzielania w nich świadczeń, powodującą ograniczenie dostępności do świadczeń dla pacjentów cierpiących na inne schorzenia. Z danych wynikało bowiem, że nawet bez takich placówek była zachowana bezpieczna rezerwa łóżek covidowych, odpowiadająca od ok. 14% do ponad 95% liczby pacjentów z COVID-19, hospitalizowanych danego dnia w Polsce.

Kontrola przeprowadzona przez NIK pokazała także, że ani Minister Zdrowia, ani premier nie przeprowadzili systemowej analizy i oceny tworzenia, działania i likwidacji szpitali tymczasowych z punktu widzenia efektywności organizacyjnej tego rozwiązania, jak i z punktu widzenia efektywności wydania środków publicznych na ten cel. Zaniechanie to jest szczególnie istotne w przypadku Ministra Zdrowia, którego pozycja (koordynator działań innych organów i instytucji) w przypadku ogólnopolskiego kryzysu wywołanego epidemią jest szczególna i który powinien na bieżąco analizować zagadnienia związane z działalnością szpitali tymczasowych, a w przypadku wykrycia nieprawidłowości – podejmować działania korygujące i naprawcze.

Na podstawie: NIK.gov.pl [raport PDF]
Źródło: NIK.gov.pl

 

9 mld zł na dodatki covidowe poza kontrolą MZ i NFZ


NIK negatywnie oceniła przygotowanie i realizację Poleceń Ministra Zdrowia w sprawie dodatków covidowych. W latach 2020-2021 wydano na nie blisko dziewięć mld zł. Minister Zdrowia i Prezes NFZ nieprawidłowo i nieskutecznie nadzorowali zarówno przygotowanie jak i realizację Poleceń. Ponadto zaniechali kontroli prawidłowości przyznawania i wypłacania dodatków covidowych oraz nie reagowali na nieprawidłową realizację umów w sprawie dodatków przez szpitale i stacje pogotowia ratunkowego. Zdaniem NIK istnieje ryzyko braku możliwości oszacowania niezasadnie wydatkowanych kwot dodatków oraz wysokie prawdopodobieństwo, że zwrot tych środków nie będzie możliwy. W konsekwencji część aktywów Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 trzeba będzie uznać za utracone.

Minister Zdrowia dopuścił do wystąpienia istotnych wad systemu przyznawania dodatków covidowych, które spowodowały m.in. wypłatę dodatków:

– osobom nieuprawnionym (np. w oddziałach „niecovidowych” za kontakt z pacjentem tylko podejrzanym o zakażenie wirusem SARS-CoV-2);

– kilkukrotnie tej samej osobie za dany miesiąc ponad limit 15 tys. zł (nawet 41,5 tys. zł miesięcznie);

– w kwocie 15 tys. zł pomimo zaledwie kilkuminutowego czy jednorazowego wykonywania świadczeń zdrowotnych również wobec pacjentów tylko podejrzanych o zakażenie wirusem SARS-CoV-2;

– nawet 31 osobom personelu medycznego przypadającym na jedno łóżko covidowe czy też 23 osobom na pacjenta – w wyniku stosowania interpretacji Ministra Zdrowia, że uprawnienie do dodatku dotyczyło również personelu medycznego zatrudnionego w oddziałach „niecovidowych”.

Utworzone przez Ministra Zdrowia „narzędzie finansowe”, mające na celu wsparcie personelu zapewniającego opiekę pacjentom covidowym, uległo wypaczeniu i stało się mechanizmem transferu „dodatkowych wynagrodzeń” dla personelu szpitali, który często nie był uprawniony do ich pobierania.

W ocenie NIK istnieje ryzyko braku możliwości oszacowania niezasadnie wydatkowanych kwot dodatków oraz wysokie prawdopodobieństwo, że zwrot tych środków nie będzie możliwy, a część aktywów Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 trzeba będzie uznać za utracone.

NAJWAŻNIEJSZE USTALENIA KONTROLI

W latach 2020-2021 Minister Zdrowia przekazał prawie dziewięć mld zł na dodatki covidowe na podstawie czterech Poleceń, które wypłacano przez niemal dwa lata (od maja 2020 r. do marca 2022 r.).

Minister zobowiązał NFZ do przekazania środków finansowych podmiotom leczniczym na wypłatę dodatków uprawnionym osobom personelu medycznego i niemedycznego (na podstawie Poleceń MZ z 29 kwietnia 2020 r. i 4 września 2020 r.), a stacjom pogotowia ratunkowego (w 2020 r.) i wojewodom (w 2021 r.) – na wypłatę dodatków dyspozytorom medycznym (na podstawie Poleceń MZ z 16 listopada 2020 r. i 23 marca 2021 r.).

Warunki otrzymania dodatku covidowego były różne w okresach obowiązywania Poleceń MZ, w zależności od wprowadzonych przez Ministra zmian kryteriów przyznawania dodatków, a także od rodzaju udzielanych świadczeń zdrowotnych i rodzaju podmiotu leczniczego (w tym miejsca udzielania świadczeń zdrowotnych).

Poniżej dodatki covidowe wypłacane na podstawie Poleceń Ministra Zdrowia w latach 2020-2021.

Minister Zdrowia dopuścił do wystąpienia istotnych wad systemu przyznawania dodatków covidowych, z których najważniejsze dotyczyły m.in.:

– niejednoznacznego określenia warunku przyznania dodatków w Poleceniu MZ z 4 września 2020 r. i jego załączniku (po zmianie z 30 września 2020 r.), poprzez zamienne używanie spójników „lub” oraz „i” odnoszących się do kontaktu personelu z pacjentami z podejrzeniem i/lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Błąd ten powielił NFZ, który nieprawidłowo opracował wzór umowy w sprawie dodatków, a następnie dyrektorzy 13 (z 16) Oddziałów Wojewódzkich NFZ, którzy zawarli umowy umożliwiające wypłatę dodatków personelowi medycznemu udzielającemu świadczeń zdrowotnych, w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia, także pacjentom tylko podejrzanym o zakażenie wirusem SARS-CoV-2. W konsekwencji powyższego w 13 województwach, na podstawie nieprawidłowych umów, wydatkowano środki w wysokości 2,9 mld zł (32,6% wydatków ogółem), z których część otrzymały osoby nieuprawnione;

– nieprecyzyjnego określenia w Poleceniu MZ z 4 września 2020 r. pojęcia szpitala III poziomu zabezpieczenia, co umożliwiało wypłatę dodatków personelowi za leczenie pacjentów zakażonych wirusem w innych zakresach świadczeń zdrowotnych niż te, dla których podmiot leczniczy ustanowiono tego rodzaju szpitalem (tj. III poziomu zabezpieczenia). Przykładowo szpital III poziomu w zakresie psychiatrii mógł wypłacać dodatki personelowi medycznemu uczestniczącemu w leczeniu zakażonych pacjentów w innych zakresach niż psychiatria (np. leczonym w zakresie neurologii czy rehabilitacji), choć podmiot leczniczy miał status szpitala III poziomu jedynie w zakresie psychiatrii;

– nieprecyzyjnego określenia w Poleceniu MZ z 4 września 2020 r. i 16 listopada 2020 r. warunków i zasad (kryteriów) przyznawania dodatków, co wymagało udzielania przez Ministerstwo Zdrowia licznych wyjaśnień, informacji i interpretacji (zawartych m.in. w 876 pismach), które nie zostały uwzględnione, ani w kolejnych zmianach Poleceń MZ (choć de facto je modyfikowały), ani w umowach w sprawie dodatków zawartych przez podmioty lecznicze z dyrektorami Oddziałów NFZ. Żadne z ww. pisemnych stanowisk – zdaniem Ministra Zdrowia – nie miało charakteru wiążącego. Minister nie podjął więc adekwatnych działań zaradczych polegających na dokonaniu formalnych zmian Poleceń doprecyzowujących warunki i zasady przyznawania oraz wypłaty dodatków, przez co nie zapewnił zasadnego i racjonalnego wydatkowania środków z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

Najistotniejszą interpretacją Ministra mającą negatywny wpływ na sposób realizacji Polecenia MZ z 4 września 2020 r. oraz wysokość kwot przyznanych dodatków – za okres od listopada 2020 r. do maja 2021 r. – było przyjęcie, że uprawnienie do dodatku dotyczyło również personelu medycznego zatrudnionego na oddziałach szpitalnych nieobjętych decyzją wojewody o uznaniu danego podmiotu leczniczego za szpital II/III poziomu zabezpieczenia, pod warunkiem udzielania świadczeń zdrowotnych pacjentom podejrzanym/zakażonym wirusem SARS-CoV-2 w sposób „nieincydentalny”. Za okres siedmiu miesięcy wydatkowano w tych szpitalach 3,6 mld zł, co stanowiło aż 40% wydatków ogółem.

Interpretacja ta spowodowała dwa poważne skutki:

– umożliwiła wypłatę dodatków w oddziałach „niecovidowych” (tj. takich, które nie realizowały polecenia wojewody o zapewnieniu łóżek covidowych);

– dopuściła do nierównego traktowania personelu medycznego, realizującego takie same zadania związane z zapobiegniem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 w różnych podmiotach leczniczych, np. podmiotach wykonujących wymazy w celu potwierdzenia zakażenia wirusem SARS-CoV-2 (w stacjonarnych i mobilnych punktach wymazowych) lub w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, które nie były objęte systemem „dodatkowych wynagrodzeń”.

Podkreślić także trzeba, że powyższa interpretacja skutkowała odmiennym rozumieniem i stosowaniem pojęcia szpitala II/III poziomu zabezpieczenia: rozszerzającym – na potrzeby wypłaty dodatków covidowych, zawężającym – na potrzeby udzielania świadczeń zdrowotnych i rozliczania ich przez NFZ.

Jednocześnie niezdefiniowanie używanego przez Ministra w interpretacjach (stanowiskach) pojęcia „nieincydentalnego” uczestniczenia w udzielaniu świadczeń zdrowotnych doprowadziło do przyzwolenia na dowolność decyzji kierowników podmiotów leczniczych w kwestii przyznawania dodatków. W konsekwencji umożliwiało przyznanie dodatku w pełnej wysokości 100% wynagrodzenia, a także maksymalnie 15 tys. zł, pomimo zaledwie kilkuminutowego czy jednorazowego wykonywania świadczeń chorym pacjentom, a także pacjentom tylko podejrzanym o zakażenie wirusem SARS-CoV-2.

Poniżej dodatki covidowe wypłacone za „incydentalne” udzielanie świadczeń zdrowotnych (w jednym ze szczecińskich szpitali).

Ustalone przez Ministra zasady przyznawania dodatków umożliwiały wypłacanie go ponad limit 15 tys. zł za dany miesiąc tej samej osobie – z tytułu wykonywania pracy w różnych podmiotach leczniczych (nawet 41,5 tys. zł miesięcznie) lub w sytuacji świadczenia pracy w jednym podmiocie na podstawie różnych umów. Skutkowało to finansowym uprzywilejowaniem takich osób w odniesieniu do osób pracujących wyłącznie na podstawie jednej umowy w jednym podmiocie leczniczym.

Stosowanie ww. interpretacji przez kierowników podmiotów leczniczych skutkowało także składaniem przez szpitale wielokrotnych korekt zapotrzebowań na środki finansowe, w tym dotyczących dodatków wypłacanych w ramach II/III poziomu zabezpieczenia. Składane korekty miały wpływ na znaczne zwiększenie liczby osób zgłoszonych do dodatków za dany miesiąc (nawet o ponad 150%) oraz pierwotnie przekazanych środków finansowych (nawet o ponad 100%). W wyniku korygowania liczby zgłoszonych osób – wskaźnik osób personelu medycznego wyniósł nawet 31 osób na jedno łóżko covidowe i 23 osoby na pacjenta – w kontrolowanych szpitalach. Uwzględniając dane z Oddziałów NFZ, odnoszące się do liczby osób zgłaszanych do dodatków, wskaźnik ten wyniósł nawet 36 osób na jedno łóżko covidowe.

Wprowadzone przez Ministra Zdrowia regulacje uprawniały wyłącznie kierowników podmiotów leczniczych do przyznania i wypłaty dodatków. NIK negatywnie oceniła pozostawienie tak szerokich kompetencji związanych z uznaniowością decyzji w obszarze „wynagrodzeń” tylko jednej osobie, w sytuacji stwierdzonego przez NIK braku narzędzi umożliwiających weryfikację składanych przez podmioty lecznicze zapotrzebowań na środki, przed przekazaniem tych środków na wypłatę dodatków przez Oddziały NFZ.

Dyspozytorzy medyczni otrzymali dodatki w kwocie 55,4 mln zł z pominięciem restrykcyjnego wymogu (i ryzyka) związanego z wykonywaniem czynności zawodowych w bezpośrednim kontakcie z pacjentami zakażonymi wirusem SARS-CoV-2 (na jakie narażony był personel medyczny i niemedyczny w podmiotach leczniczych). Ministerstwo nie wprowadziło ograniczeń pracy dyspozytorów medycznych wyłącznie w dyspozytorniach. Zapewniło to co prawda dodatkową obsadę personelu medycznego w Zespołach Ratownictwa Medycznego (ZRM), ale skutkowało wypłatą tej samej osobie dwukrotnie dodatków za dany miesiąc, jeśli wykonywała pracę także w ZRM. Umożliwienie pracy dyspozytorom w ZRM nie sprzyjało jednak zapewnieniu pełnej obsady kadrowej w dyspozytorniach medycznych, gdyż w związku z brakami kadrowymi (spowodowanymi m.in. zwiększoną zachorowalnością), wystąpiły przypadki wykonywania zadania dyspozytora przez ratowników medycznych.

Minister nie skorzystał z przysługujących mu uprawnień kontrolnych i nie przeprowadził w latach 2020-2021 kontroli:

– Centrali NFZ – w zakresie realizacji zadania określonego w dwóch Poleceniach MZ oraz

– podmiotów leczniczych i wojewodów – w zakresie wykonywania obowiązków określonych w czterech Poleceniach MZ.

W konsekwencji Minister Zdrowia wydał na dodatki covidowe blisko dziewięć mld zł w latach 2020-2021, bez kontroli i sprawdzenia czy wypłacane dodatki były należne, tj. czy:

– kierownicy uprawnionych podmiotów (w tym ich podwykonawcy) prawidłowo ustalili osoby uprawnione i uznali, że zostały spełnione warunki, umożliwiające wypłatę dodatków;

– wypłacone dodatki nie przekraczały maksymalnej kwoty (15 tys. zł) lub czy były proporcjonalnie obniżane w przypadku świadczenia pracy przez niepełny miesiąc;

– faktycznie przekazano dodatki osobom uprawnionym, a niewykorzystane środki finansowe zwrócono.

Kontroli sposobu wykonywania obowiązków zaniechał również Prezes NFZ (odpowiednio w Oddziałach NFZ i podmiotach leczniczych).

Istotnym problemem w prawidłowej kwalifikacji osób uprawnionych do otrzymania jednorazowych dodatków było ustalenie wykonywania czynności zawodowych w warunkach bezpośredniego kontaktu z pacjentami z podejrzeniem i zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. W związku z tym, że zarówno Minister (w Poleceniu z 4 września 2020 r.), jak i Prezes NFZ (we wzorach umów) nie wprowadzili wymogu dokumentowania tego faktu, nie wszystkie kontrolowane podmioty lecznicze były w stanie potwierdzić (zweryfikować) spełnienie ww. warunku przez osoby, którym wypłacono jednorazowe dodatki.

Trzy (z czterech) kontrolowanych Oddziałów NFZ wprowadziły obowiązek udostępniania przez podmioty lecznicze dodatkowych danych umożliwiających przeprowadzenie ograniczonej weryfikacji przestrzegania kryteriów przyznawania dodatków covidowych. Nie wyeliminowało to jednak ryzyka przekazania środków osobom nieuprawnionym lub w nieprawidłowej wysokości, a także przekazania podmiotowi większych środków finansowych niż faktycznie podmiot ten wypłacił personelowi – stwierdzono przypadki przekazania zawyżonych środków nawet łącznie o 13,8 mln zł (15 szpitalom). Zweryfikowanie prawidłowości przyznawania i wypłacania dodatków możliwe było wyłącznie w kontrolach przeprowadzonych bezpośrednio w podmiotach leczniczych, których nie przeprowadził zarówno Minister, jak i Prezes NFZ (w tym przez swoje Oddziały).

Podmioty lecznicze nie mogły prawidłowo realizować Polecenia MZ z 4 września 2020 r., gdyż zasady i warunki przyznawania dodatków nie zostały prawidłowo i rzetelnie określone w umowach, zawartych na podstawie wzorów opracowanych przez Prezesa NFZ, a przede wszystkim przez Ministra w ww. Poleceniu. Podmioty lecznicze naruszały również warunki i zasady wypłaty dodatków, które określono w umowach precyzyjnie i jednoznacznie. Nieprawidłowości stwierdzono we wszystkich (15) skontrolowanych podmiotach leczniczych. Polegały m.in. na przyznawaniu ich osobom nieuprawnionym lub nieprzyznawaniu ich osobom uprawnionym, a także w nieprawidłowej wysokości, w tym w maksymalnej wysokości 15 tys. zł bez jego proporcjonalnego obniżania, z powodu świadczenia pracy przez niepełny miesiąc. Stwierdzono także przypadki wypłaty dodatków w oddziałach, w których w ogóle nie hospitalizowano zakażonych pacjentów (w danym miesiącu).

Podmioty lecznicze w sposób niejednolity przyznawały jednorazowe dodatki również personelowi niemedycznemu, poprzez uznawanie lub nieuznawanie za uprawnione osoby z tych samych grup zawodowych. Na przykład jednorazowe dodatki otrzymały (lub nie otrzymały) w poszczególnych podmiotach następujące osoby: sekretarki medyczne, konserwatorzy, statystycy medyczni, hydraulicy, archiwiści, magazynierzy, kapelani.

W toku kontroli ustalono też, że niektóre szpitale tymczasowe wystąpiły o środki finansowe na dodatki covidowe, a niektóre nie. Ponadto część szpitali tymczasowych nie rozliczyła z NFZ należności wypłaconych szpitalom tymczasowym o środki przekazane na dodatki, mimo takiego obowiązku.

WNIOSKI

Po zakończeniu czynności kontrolnych, NIK skierowała zarówno do Ministra Zdrowia, jak i Prezesa NFZ wnioski o przeprowadzenie czynności kontrolnych, w zakresie prawidłowości realizacji przez podmioty lecznicze umów w sprawie dodatków, w celu wyegzekwowania zwrotu nienależnie wydatkowanych środków na dodatki w przypadkach ustalenia nieprawidłowości w ich wypłacie.

Wyniki kontroli stanowiły podstawę do sformułowania dwóch wniosków do Ministra Zdrowia, m.in. o podjęcie działań w celu wypracowania rozwiązań systemowych wynagradzania osób uczestniczących w udzielaniu świadczeń zdrowotnych w sytuacji analogicznej do epidemii COVID-19, a także dwóch wniosków do Prezesa NFZ o:

– podjęcie działań w celu wprowadzenia rozwiązań systemowych umożliwiających skuteczne monitorowanie przez NFZ przekazywania środków na dodatkowe wynagrodzenia osób w sytuacji analogicznej do zaistniałej epidemii COVID-19;

– rozliczenie należności wypłaconych szpitalom tymczasowym – o środki przekazane na dodatki.

Na podstawie: NIK.gov.pl [raport PDF]
Źródło: NIK.gov.pl

 

COVID-19 w Polsce – na początku był chaos


Kiedy w marcu 2020 roku wykryto w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa SARS-CoV-2 odpowiedzialne organy i instytucje państwa, podmioty lecznicze i służby nie były przygotowane na wybuch epidemii, wynika z kontroli przeprowadzonej przez NIK. Mimo to władze nie ogłosiły stanu klęski żywiołowej, a zamiast tego, poprzez specustawę covidową wprowadziły zmiany w przepisach, na podstawie których narzucano jeszcze dalej idące ograniczenia, zakazy i nakazy. Specustawa zniosła także mechanizmy zabezpieczające prawidłowe wydawanie środków publicznych, w efekcie czego Kancelaria premiera i Ministerstwo Zdrowia wydały niegospodarnie 82,3 mln zł na niekompletne, niesprawne lub nie spełniające polskich norm respiratory. W tej sprawie NIK złożyła trzy zawiadomienia do prokuratury.

O podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez urzędników Ministerstwa Zdrowia, którzy doprowadzili do zawarcia niekorzystnej dla Skarbu Państwa i interesu publicznego umowy z prywatną firmą na pilne dostarczenie 50 respiratorów marki Draeger Savina 300. Firma dostarczyła urządzenia 30 czerwca 2020 za ponad 10,3 mln zł. Cena za sztukę wyniosła ok. 45 tys. euro, podczas gdy produkty o tych samych parametrach, tego samego producenta były dostępne w tym czasie w niższych cenach. W dodatku respiratory nie spełniały polskich norm i wymagały wprowadzenia zmian w oprzyrządowaniu.

O podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez urzędników Kancelarii premiera w związku z zawarciem umowy z państwową spółką w kwietniu 2020 r. Umowa dotyczyła m.in. nabywania w imieniu własnym spółki, ale na rachunek Kancelarii premiera respiratorów, bez zobowiązania spółki do stosowania przy ich zakupie reguł dotyczących wydawania środków publicznych. W efekcie spółka kupiła, a następnie dostarczył w okresie od 30 kwietnia 2020 r. do 7 listopada 2020 r. 285 respiratorów marki Bellavista 1000e za w sumie 45,6 mln zł. Cena za jedną sztukę wyniosła od ok 159 tys. zł do 159,5 zł, w sytuacji gdy w tym czasie produkty o tych samych parametrach, tego samego producenta były dostępne na rynku w cenie ok. 65 tys. za sztukę. W dodatku zakupione respiratory nie spełniały polskich norm. Skarb Państwa poniósł szkodę w wysokości ok. 27 milionów złotych.

Kancelaria premiera zapłaciła także tej samej państwowej spółce 253,5 tys. zł brutto za dostarczone w kwietniu 2020 r. dwa respiratory AEONMED X01100000-0226-A, mimo że urządzenia i w dniu dostawy, i dniu zapłaty, a także co najmniej do 23 czerwca 2021 r. nie były sprawne, nosiły ślady użytkowania i nie spełniały polskich norm. Respiratory kupiono po zawyżonej cenie i z pominięciem przepisów dot. zamówień publicznych oraz zasad gospodarowania środkami publicznymi.

O podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ówczesnego wiceministra zdrowia, który w kwietniu 2020 r. podjął decyzję o zakupie 30 respiratorów JIXI-H-100A bez rozeznania rynku, bez zachowania formy pisemnej umowy, na podstawie ustaleń z dostawcą co do liczby i rodzaju towaru objętego umową, co było niezgodne z ustawą o finansach publicznych. W efekcie Ministerstwo Zdrowia musiało zapłacić spółce Skarbu państwa ponad 3,6 mln zł za dostawę respiratorów, mimo że urządzenia całkowicie nie nadawały się ratowania życia i zdrowia pacjentów, w tym zakażonych wirusem SARS-CoV-2, a tym właśnie uzasadniano tryb pilnego zakupu respiratorów bez stosowania przepisów prawa zamówień publicznych.

Wady kupionych respiratorów, powodujące niejednokrotnie zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów, uniemożliwiły wykorzystanie tych urządzeń podczas zwalczania epidemii.

W związku z tym, że szereg regulacji wprowadzonych na podstawie specustawy budzi istotne zastrzeżenia, Prezes NIK złożył do Trybunału Konstytucyjnego dwa wnioski o stwierdzenie niezgodności niektórych jej przepisów, a także tzw. ustawy zmieniającej z Konstytucją RP.

BRAK PLANÓW NA WYPADEK EPIDEMII

Kontrola przeprowadzona przez Izbę pokazała, że mimo doniesień dotyczących rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2, w chwili pojawienia się pierwszych zachorowań w Polsce nie mieliśmy krajowego planu działania na wypadek epidemii (istniejące przepisy nie wymagały jego opracowania). Na skuteczne przeciwdziałanie zagrożeniu epidemicznemu w skali kraju nie pozwalały także Wojewódzkie Plany Działania na Wypadek Wystąpienia Epidemii, nie tworzyły bowiem spójnej całości i zawierały nieaktualne dane dotyczące dostępnych kadr medycznych, lokalizacji izolatoriów oraz miejsc kwarantanny. Plany te nie zostały zaktualizowane, mimo że informacje o nowym zagrożeniu pojawiły się już pod koniec 2019 r.

Mimo kryzysu wywołanego w Polsce epidemią COVID-19, Minister Zdrowia przez sześć pierwszych miesięcy od stwierdzenia pierwszego przypadku SARS-CoV-2 w Polsce nie zwoływał resortowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego i nie przygotował sektora ochrony zdrowia na nawrót epidemii. Minister nie wykonał także kluczowej decyzji Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, dotyczącej przygotowania planu tworzenia szpitali tymczasowych, a później nie koordynował ich uruchamiania i nie zapewnił korelacji liczby łóżek covidowych z potrzebami wynikającymi z przebiegu epidemii, zarówno w odniesieniu do szpitali tymczasowych, jak i do całego systemu opieki szpitalnej.

W chwili wybuchu epidemii w Polsce w naszym systemie ochrony zdrowia nie było także dostatecznie licznej kadry medycznej i wystarczającej liczby łóżek w szpitalach zakaźnych. Zasoby te byłyby niewystarczające do skutecznego przeciwdziałania epidemii o ogólnokrajowym zasięgu i zwalczania większej liczby przypadków chorób wysoce zakaźnych i szczególnie niebezpiecznych (np. dżuma, ospa prawdziwa, gorączka krwotoczna). Ponadto większość szpitali wyznaczonych w planach wojewódzkich do leczenia zakażonych pacjentów nie było do tego przygotowanych – nie posiadały specjalistycznego sprzętu i zapasów środków ochrony osobistej, co ograniczało możliwość wykorzystania ich potencjału do leczenia pacjentów z COVID-19 w pierwszych tygodniach trwania epidemii.

3789 łóżek w 22 szpitalach wielospecjalistycznych, które w czasie tzw. pierwszej fali epidemii (marzec-kwiecień 2020 r.) zostały przeznaczone wyłącznie do leczenia pacjentów z COVID-19 (tzw. szpitali jednoimiennych) wystarczyło do zapewnienia miejsc dla wszystkich zakażonych osób wymagających hospitalizacji. Skutkiem zmiany zakresu świadczeń udzielanych przez te placówki było jednak istotne ograniczenie dostępu do leczenia szpitalnego dla pacjentów niezarażonych wirusem SARS-CoV-2, a leczących się dotychczas w tych szpitalach.

Nieprzygotowana do przeciwdziałania epidemii o ogólnopolskim zasięgu była również Państwowa Inspekcja Sanitarna (PIS), której brakowało pracowników, funduszy, środków łączności i narzędzi informatycznych oraz środków ochrony osobistej. Braki te utrudniały PIS skuteczne wykonywanie przypisanych jej zadań, dotyczących przeciwdziałania epidemii.

Okres spadku liczby zakażeń i hospitalizacji pomiędzy majem a wrześniem 2020 r. nie został wykorzystany do opracowania rzetelnych (realistycznych) zasad działania dla sektora ochrony zdrowia na czas prognozowanego na jesień nawrotu epidemii, nie przeprowadzono także szkoleń ani ćwiczeń w szpitalach i nie przygotowano planu rozbudowy bazy łóżek szpitalnych dla pacjentów z COVID-19.

3 września 2020 r. Minister Zdrowia przedstawił wprawdzie Strategię walki z epidemią COVID-19. Jesień 2020 r. lecz proponowane w niej rozwiązania nie odnosiły się kompleksowo do ograniczonych zasobów czy realnych warunków działania polskich szpitali i zdezaktualizowały się wobec oczekiwanego wzrostu liczby zakażeń i hospitalizacji.

NIEKONSTYTUCYJNA SPECUSTAWA

Przez cały czas trwania stanu epidemii, który został odwołany 15 maja 2022r. rząd ani nie opracował ogólnopolskiego planu przeciwdziałania epidemii, ani nie wprowadził przewidzianego w Konstytucji RP stanu klęski żywiołowej uznając, że nie uzasadnia tego sytuacja w kraju. Jednak na podstawie specustawy z dnia 2 marca 2020 r uchwalonej przez Sejm RP na wniosek rządu, wprowadzono regulacje pozwalające na nakładanie na obywateli ograniczeń (np. zawieszenia działalności przedsiębiorców) wydawanie nakazów (np. ewakuacji, poddania się kwarantannie, badaniom lekarskim i stosowania środków profilaktycznych) i zakazów (organizacji imprez masowych, przemieszczania się, przebywania w określonych obiektach), analogicznych do rozwiązań stosowanych w przypadku ogłoszenia na terenie kraju stanu klęski żywiołowej.

Ponadto na podstawie specustawy organy administracji rządowej uzyskały nieprzewidziane wcześniej w przepisach ustawy o stanie klęski żywiołowej, prawo do wydawania wiążących poleceń (decyzji) skierowanych w praktyce do wszystkich podmiotów – w tym przedsiębiorców i jednostek samorządu terytorialnego. Wobec braku kompleksowego planu działania w warunkach epidemii, zarządzanie systemem ochrony zdrowia w tym czasie było oparte właśnie o te indywidualne rozstrzygnięcia organów administracji rządowej, wydawane na podstawie przepisów specustawy.

16 czerwca 2023 r. Prezes NIK wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności przepisów specustawy i ustawy zmieniającej z Konstytucją RP w następujących aspektach:

– trybu uchwalenia ustaw niezgodnego z art. 2 i 7 Konstytucji (tryb procedowania, nienależyta vacatio legis)

– artykułów 10, 10a i 11h. specustawy, które naruszają prawo do sądu, dwuinstancyjności postępowania, zasady nakładania obowiązków na samorządy i przedsiębiorców,

– artykułu 65 ustawy zmieniającej (z dnia 14 maja 2020 r.), który narusza zasadę jedności budżetu państwa z art. 219 Konstytucji.

RESPIRATORY – ZA DROGIE, NIEKOMPLETNE, NIESPRAWNE LUB NIE SPEŁNIAJĄCE POLSKICH NORMOM

Kontrola przeprowadzona przez NIK pokazała, że w pierwszych tygodniach 2020 r., pomimo potwierdzonego zagrożenia Państwowe rezerwy środków ochrony indywidualnej i aparatury medycznej były utrzymywane na niskim poziomie i nie podjęto skutecznych działań by je zwiększyć. Doprowadziło to do ograniczenia dostępność produktów niezbędnych do przeciwdziałania epidemii dla szpitali wyznaczonych do przyjmowania pacjentów z COVID-19.

W pierwszych miesiącach epidemii uzupełniano brakującą aparaturę medyczną wykorzystując wprowadzone na podstawie specustawy zmiany w przepisach, które miały ułatwić działania w ramach zwalczania COVID-19. Ułatwienia te zniosły jednak mechanizmy kontrolne, zapewniające prawidłowe gospodarowanie środkami publicznymi przeznaczonymi na przeciwdziałanie epidemii. To z kolei stworzyło warunki do niegospodarnych i niecelowych działań – jak np. zakup niekompletnych, niesprawnych, lub nie odpowiadających polskim normom respiratorów.

Sprawowaniu skutecznego nadzoru nad gospodarnością wydatkowania środków publicznych nie sprzyjało dokonanie w wielu przypadkach rozdziału zadań pomiędzy podmioty niepowiązane ze sobą organizacyjnie i hierarchicznie.

Przykładem takiego rozproszenia kompetencji i odpowiedzialności był zakup respiratorów przez Szefa Kancelarii premiera od pośrednika – spółki z udziałem Skarbu Państwa, której urządzenia dostarczyła firma spoza branży medycznej.

Decyzje merytoryczne co do liczby i ceny zamawianych respiratorów podejmowały bowiem inne organy niż te, które za urządzenia płaciły i to z pominięciem trybu przetargowego, za to z przyrzeczoną refundacją ze środków publicznych. Z kolei jakość respiratorów sprawdzała ówczesna Agencja Rezerw Materiałowych, dysponująca jedynie ograniczoną wiedzą na temat oczekiwań nabywcy. Ta skomplikowana, wieloetapowa procedura stwarzała, zdaniem NIK, mechanizm korupcjogenny.

Schematyczny przebieg zakupu respiratorów przeprowadzonego przez Ministra Szefa KPRM:

– Środki na zakup części respiratorów w budżecie KPRM

– O asortymencie i rodzaju kupowanych respiratorów decyduje MZ

– KPRM podpisuje umowę z pośrednikiem

– Pośrednik kupuje u dostawcy

– Pośrednik przekazuje zakup do RARS z pominięciem KPRM

– RARS odbiera sprzęt nie znając warunków umowy

– RARS egzekwuje ukompletowanie i naprawy sprzętu od pośrednika

– Pracownicy pośrednika dostosowują sprzęt do wymogów

– RARS przekazuje informacje do KPRM o odbiorze wraz z informacją o nieprawidłowościach

– KPRM wypłaca pośrednikowi pieniądze

W sprawie zakupu przez Ministerstwo Zdrowia i Kancelarię premiera respiratorów za w sumie ponad 82,3 mln zł NIK złożyła trzy zawiadomienia do prokuratury.

Na podstawie: NIK.gov.pl [raport PDF]
Źródło: NIK.gov.pl

 

Chcą nas biednymi – chcą nas martwymi


Nic się nie zmieni, dopóki społeczeństwo nie zrozumie, że władza jest jego wrogiem. Wolność, demokracja, partycypacja, integracja itd. Są to słowa, tylko słowa, by ukryć straszną prawdę: rządzący chcą nas biednymi i martwymi. Władza nie potrzebuje już ogromnych mas ludzkich: trudno nimi rządzić, są bezużyteczne w czasach, gdy technologia może zastąpić setki milionów pracowników.

Nieistniejące już społeczeństwo przemysłowe było zmuszone zaoferować coś ludziom. Kiedy byliśmy potrzebni wielkiemu przemysłowi, wojnom, w których byliśmy mięsem armatnim, ekstensywnemu rolnictwu stworzonemu z trudu i potu, oprócz kija musieli pokazać marchewkę: prawo do głosowania, dumny status obywateli, system edukacji, który umożliwiał nam wykonywanie przydzielonych nam zadań, trochę wolnego czasu i trochę rozrywki. Już Rzymianie dobrze o tym wiedzieli: „panem et circenses”. Burbonowie rządzący kiedyś Neapolem mówili o trzech „f”, tj. „feste, farina e forca”, czyli po polsku „festynach, mące i [dla buntowników] szubienicy”. Obecnie, gdy mamy „demokrację” i paplają o równości, pozostaje im przekonywać, uwodzić, najgorsze decyzje lakierować dobrymi intencjami, przekonywać, że zło, które ląduje nam na grzbiecie, jest w naszym interesie.

„Oni” wiedzą co jest dla nas dobre, lepiej niż my sami. W Europie i na Zachodzie przekonują nas, byśmy sami się unicestwili i szantażując długiem, byśmy żyli poniżej naszych standardów. Czy jest to spisek, paranoja? – Wręcz przeciwnie, jest to precyzyjny program rozpowszechniany w zunifikowanych sieciach przez aparat komunikacyjno-propagandowy oraz aparat kulturalny i edukacyjny. „Niczego nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy” – mówią z uśmiechem zarządzający światem na forum w Davos, głosem lokajów takich jak Klaus Schwab. Wszystko jest zapisane w oficjalnych programach: musimy stać się biedni, bezbronni. Brak stabilizacji zatrudnienia, utrata praw socjalnych zdobytych wielkim kosztem, migranci tak na terytorium jak i w sferze życia, zniszczenie każdego rodzinnego i wspólnotowego punktu odniesienia, a nawet wypędzenie, poprzez zieloną neo-dyktaturę, z miast i naszych domów – które mają być rekonfigurowane zgodnie z szalonymi i kosztownymi standardami, funkcjonalnymi dla interesów tych, co zwykle.

My, samotne monady, wędrowcy z trolleyami, jesteśmy przedmiotem gigantycznego wywłaszczenia, raczej własnościowego niż proletariackiego, walki klasowej, którą wygrywa garstka bogatych. Zubożenie nas, wyrzucenie z naszych domów nie wystarczy: chcą pozbyć się nas całkowicie. W tym celu zorganizowali wszystko perfekcyjnie. Poprzez aborcję, która stała się „prawem uniwersalnym” (nazywają ją „zdrowiem reprodukcyjnym”), odmawia się prawa do narodzin ogromnej liczbie nowych członków ludzkości. Prawo do nienarodzenia się. Następnie, podobnie jak w przypadku uboju i przerobu świń, podczas których niczego się nie wyrzuca, płody są wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym.

Dorastając, ludzie są przekonywani, że najlepszą seksualnością jest ta bezpłodna i zachęcani do stania się transseksualistami lub homoseksualistami. To wielka ulga dla oligarchii, która pozwala przerzedzić szeregi bez zbytniego hałasu. Jako dorośli jesteśmy przekonywani do emigracji w celu „poszukiwania możliwości”, a w rzeczywistości po to, by związać koniec z końcem. Sprawia to, że trudno jest kupić dom (kto da nam kredyt hipoteczny?), zorganizować życie wokół stabilnych punktów, rodziny, dzieci, miejsc i cywilizacji, w której się urodziliśmy. Niemożliwe jest stworzenie ruchu oporu: brakuje nam czasu, nasze siły, zarówno fizyczne, jak i duchowe, załamują się. Duchowe? Dusza nie istnieje, gdzie ona jest? Kto jest w stanie ją oszacować, kto potrafi wymienić ją na pieniądze? Stajemy się uchodźcami uciekającymi od życia, bezpaństwowcami, nie wiedząc o tym; a jednak, jak powiedział Cesare Pavese słowami znajdki Anguilli, powracającego emigranta: „Kraj jest potrzebny, kraj oznacza nie być samemu, wiedząc, że w ludziach, w roślinach, w ziemi jest coś twojego, że nawet gdy cię tam nie ma, to coś czeka na ciebie”.

Nic i nikt, ani miejsca, ani ludzie, ani style życia nie powinny na nas czekać. Przemieszczanie ma charakter permanentny: wymaga „elastyczności” (tj. milczącej akceptacji) i „odporności” (zrezygnowanej permisywności). W podróży bez bagażu wszystko jest tymczasowe: praca, relacje, miejsca, idee, nawet my sami, którym oferuje się najwyższą wolność: możemy zmienić płeć, a raczej gender, także co roku, jak ma to miejsce w Niemczech.

Podróż jest krótka, ale bardzo męcząca. Anna Proclemer, wielka aktorka, mawiała, że aby grać w teatrze, trzeba mieć przede wszystkim zdrowie. W postmodernistycznym teatrze globalnym zdrowie jest w rękach sprywatyzowanej Światowej Organizacji Zdrowia oraz Big Pharmy. Jesteśmy chwilowo wyimaginowanymi zdrowymi ludźmi nafaszerowanymi medykamentami i lekami psychiatrycznymi. Mogą zaaplikować nam dziwne serum, gdy tylko zasieją w nas strach, największy strach, strach przed śmiercią. I tu wszystko się kończy, ponieważ wszelka transcendencja jest wykluczona, wyśmiewana, jest szczątkowym przeżytkiem.

Ale nawet to nie wystarczy. Chcą zagarnąć wszystko, co mamy, wywłaszczyć nas z naszej tożsamości, a następnie drastycznie zredukować naszą liczebność. Jest nas zbyt wielu, krzywdzimy ostatnie dopuszczalne bóstwo – Gaję, planetę, która umiera z powodu uciążliwego gościa, człowieka. Uciemiężeni poczuciem winy, przerażeni, pozbawieni naturalnego wymiaru, pozbawieni zdrowia, biedni, ponieważ wszystko – woda, ziemia, środki produkcji, domy – musi należeć do władców, co nam pozostaje? Chwila, pogoń za natychmiastową przyjemnością, a do tego wszystkiego groza choroby, starości, strach przed byciem nieefektywnym, przed niewydolnością, strach przed staniem się nędzarzami.

Rozwiązanie dla samotnego ludzkiego atomu jest więc gotowe: zniknąć, poprosić o eliminację. Eutanazja, „dobra śmierć”, propagowana przez nekrofilów sumienia wykorzystujących skrajne przypadki. W awangardzie regresji znajdują się Kanada, Belgia i Holandia, gdzie można zostać wyeliminowanym, higienicznie, ze wszystkimi atrybutami prawa, przez życzliwych państwowych katów. W owych krajach, które kolonialna narracja zawsze nazywa „wysoce cywilizowanymi” (absolutny superlatyw, który rozbraja nieufnych), zgony wynikające z eutanazji stanowią obecnie dziesięć procent wszystkich śmierci. Mamy do czynienia z demokracjami masakrującymi. Dla władców wszystkiego, wszystko jest łatwe. Próba generalna kontroli totalnej została pomyślnie zaliczona przez orwellowski greenpass, przepustkę, która przyznaje prawa, które już posiadaliśmy, a z których zostaliśmy wywłaszczeni.

W Argentynie, pośród galopującej inflacji, korupcji i nędzy dotykającej coraz większych grup ludności, parlament zatwierdził dwie pozornie niezwiązane ze sobą ustawy, które stanowią syntezę władzy oligarchicznej działającej na rzecz zubożenia i jednocześnie zmniejszenia liczby ludności. Projekt ustawy o „medycznie wspomaganej dobrowolnej śmierci” (nie brakuje eleganckich peryfraz, by osłodzić tragedię) był promowany przez (wciąż) rządzącą partię peronistowską. Jeśli zostanie zatwierdzony, pozwoli wnioskodawcom uzyskać współpracę ze strony lekarza do przeprowadzenia wspomaganego samobójstwa.

W tym samym czasie liberalna opozycja przedstawiła projekt odwróconej hipoteki skierowany do osób starszych. Przewiduje on udzielenie odwróconego kredytu hipotecznego, który pozwoli osobom w wieku sześćdziesięciu pięciu lat i starszym na otrzymywanie comiesięcznej kwoty uzupełniającej ich emerytury, które są skromne i zdziesiątkowane przez stuprocentową roczną inflację. Po śmierci pożyczkobiorcy spadkobiercy mogą zwrócić pełną kwotę pożyczoną przez bank, obciążoną odsetkami i rewaloryzacją pieniężną, lub przekazać dom w celu anulowania kredytu hipotecznego. Biorąc pod uwagę dramatyczny kryzys w tym południowoamerykańskim kraju, nietrudno przewidzieć, że argentyńskie aktywa nieruchomościowe szybko przejdą w ręce banków. Również w tym przypadku narracja jest zwodnicza: według zwolenników jest to propozycja innowacyjna, dzięki której emeryci, którym udało się wejść w posiadanie domu, mogą uzyskać dodatkowy dochód, który uzupełni ich emeryturę i pomoże im lepiej żyć. Wymyślili to ci sami, którzy doprowadzili Argentynę do nędzy; propozycja nie jest innowacyjna, jest już stosowana w Hiszpanii i stanowi część oferty kredytowej.

W rzeczywistości jest to wystawienie domu na sprzedaż w celu otrzymania miesięcznej kwoty pozwalającej na godne życie po tym, jak dochód został obniżony przez inflację i ograniczenie świadczeń socjalnych. Wśród zwolenników tego rozwiązania jest Ana Botìn, główny udziałowiec Banco Santander i wpływowy członek Grupy Bilderberg.

System finansowy jedną ręką nas dusi, a drugą odbiera nam to, co wywalczyliśmy z poświęceniem. A może celem prywatyzacji systemów zabezpieczenia społecznego jest właśnie ich niestabilność, której rozwiązaniem jest wywłaszczenie, z powodu pogłębiającej się biedy, z naszych domów? Pamiętajmy, że kryzys finansowy z lat 2007-2008 został wywołany przez niewypłacalność na rynku nieruchomości, co pozwoliło komuś przejąć dużą część mieszkań po niskich cenach. W USA i Hiszpanii trzy czwarte z nich jest obciążonych hipoteką. Biorąc pod uwagę wzrost stóp procentowych, nad którym państwa narodowe nie mają kontroli, co stanie się z gospodarstwami domowymi, które nie będą już w stanie spłacać swoich rat? Odpowiedź jest oczywista i rzuca złowrogi cień na Agendę 2030 w bardzo niebezpiecznej części dotyczącej „ekologicznej” adaptacji całego zasobu mieszkaniowego. We Włoszech, gdzie trzy czwarte domów jest własnością ludzi, którzy w nich mieszkają, wysoki rachunek może zmusić wielu do sprzedaży lub uciekania się do fałszywej ręki wyciągniętej przez instytucje kredytowe, ze skutkami, które możemy sobie wyobrazić, zwłaszcza wśród rodzin starszych oraz osób o niskich i średnich dochodach.

Wiele z nich wpadnie w ręce lichwiarzy, legalnych lub nielegalnych, a rozpacz związana z utratą bezpieczeństwa mieszkaniowego doprowadzi do zaburzeń psychicznych i prawdopodobnie większej liczby samobójstw. W międzyczasie nasze domy będą zmieniać właścicieli, tak jak dzieje się to w Stanach Zjednoczonych. Demokratyczny kandydat na prezydenta Robert F. Kennedy jr, wnuk zamordowanego w Dallas Johna Kennedy’ego, wyraził ostatnio poważne zaniepokojenie wpływem funduszy inwestycyjnych na rynek nieruchomości. Giganci ci przejmują coraz większe części domów pierwotnie przeznaczonych dla rodzin. Kennedy potępił praktyki takich gigantów jak BlackRock, Vanguard i State Street, które kontrolują znaczną część rynku. Rośnie liczba przypadków rodzin, potencjalnych nabywców domów, którzy nie byli w stanie nabyć nieruchomości – przelicytowani w ostatniej chwili przez oferty gotówkowe funduszy inwestycyjnych. Trzy wspomniane największe na świecie fundusze kontrolują aktywa o wartości ponad dwudziestu tysięcy miliardów dolarów, co stanowi dziesięciokrotność PKB Włoch i więcej niż PKB Unii Europejskiej.

Kto będzie silniejszy: zwykli obywatele, państwa narodowe czy wspomniani giganci? Kto wygra tę grę? Kilkanaście funduszy inwestycyjnych posiada krzyżowe udziały w prawie każdym międzynarodowym, finansowym i przemysłowym podmiocie na naszej planecie. Są panami świata: ich wpływy sięgają osiemdziesięciu ośmiu procent indeksu S&P 500, który obejmuje pięćset korporacji o największej kapitalizacji. Kontrolują nasze życie i mają otwarcie deklarowany cel przejęcia wszystkiego. Pozostają nam okruchy, marne resztki, jak podczas wystawnych bankietów w przeszłości. Czy nadal wierzymy w zalety „wolnego” rynku? Albo sądzimy, że stwierdzenia takie jak „Niczego nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy” są pustosłowiem sięgającym w daleką przyszłość. Nie, celem jestem ja, ty, my wszyscy. Wywłaszczenie z własności czyha, by na dobre pozbyć się nas za pomocą antyludzkich planów i ideologii, eutanazji, radykalnego ekologizmu, sterylnego seksu, hedonistycznego indywidualizmu, wysokich kosztów opieki zdrowotnej, a także starych systemów, takich jak wojny i epidemie. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy musieli z pełną świadomością stwierdzić: chcą nas biednymi, chcą nas martwymi.

Autorstwo: Maurizio Blondet
Źródło zagraniczne: MaurizioBlondet.it
Tłumaczenie i źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...