niedziela, 16 czerwca 2024

 

Bogactwo można stracić, wolność finansowa jest dożywotnia!


O przewadze biznesowej wynajmu mieszkań nad lokalami komercyjnymi, zagrożeniach i gwarancjach profitu opowiada Sławomir Muturi – niekwestionowany potentat i ekspert rynku w Polsce, propagujący wolność finansową Polek i Polaków.

– Klimat geopolityczny, a najem nieruchomości, jaki wpływ na biznes najmu mieszkań ma aktualna sytuacja za wschodnią granicą?

– Nie jestem ekspertem wojskowym ani politykiem, ale jeśli pytasz mnie czy jest ryzyko, że Putin wkroczy do Polski i czy w związku z tym nadal jest tu rynek bezpieczny do inwestowania w mieszkania na wynajem, to powiem tak: podróżując po świecie ileś konfliktów widziałem i mam wrażenie, że to co się dzieje za naszą wschodnia granicą nie jest aż takim dla nas zagrożeniem. W mojej ocenie jesteśmy nadal bezpieczni i nasze biznesy również. Szczególnie wynajem mieszkań. Oczywiście każdemu się wydaje, że jak wojna dotrze do Polski to trzeba będzie uciekać, a jak pokazało doświadczenie w różnych regionach świata ostatnich lat, wojna powoduje tylko wyższe zwroty z najmu. Na przykład wojna w Syrii trwa już 20 lat i ludzie nadal tam mieszkają. Choć jest faktycznie destrukcyjna, to jednak nie chcą oni całkiem zmieniać swojego życia, próbują żyć jak dotychczas, szukają zarobku, by zapewnić swoim rodzinom podstawowe potrzeby życiowe. Mieszkanie zawsze będzie taką potrzebą.

– Czyli aktualna sytuacja nie motywuje cię do ekspansji na inne, bezpieczniejsze rynki? Podróżujesz bardzo dużo i znasz realia innych krajów, pewnie przyglądasz się tamtejszym rynkom najmu?

– W moi przekonaniu rozproszenie biznesu na inne lokalizacje jest zawsze ryzykowne. Szczególnie gdy myślimy o innych krajach. Rozeznanie obcego rynku nie jest prostą sprawą. Nie znamy zwyczajów danego rynku, nie umiemy przewidzieć, co może tam wpłynąć na rentowność naszego biznesu. Nawet jeśli pomieszkamy tam dłużej niż tylko wakacyjne 2 tygodnie. W Polsce narzekamy na ustawę praw lokatorskich, która nie wystarczająco chroni właścicieli, ale ten problem to nic w porównaniu z problemami jakie mogą nas spotkać np. w Hiszpanii. Jest tam zjawisko zwane „ocupados”. Gangi włamują się do mieszkań i Policja nie ma instrumentów prawnych, by je eksmitować. Natomiast w Anglii, USA i Kanadzie nie ma czegoś takiego jak księga wieczysta. Wydawać, by się mogło, że ten dokument to poważna sprawa i w każdym prawodawstwie powinien funkcjonować, a jednak nie. W tych krajach są tylko rejestry własności, brak rękojmi księgi wieczystej. W związku z tym proces zakupu nieruchomości trwa od 6-12 miesięcy i polega głównie na wymianie korespondencji dokumentów pomiędzy prawnikami specjalizującymi się w kupowaniu mieszkań, tzw. conveyancing. Proces ten ma na celu zapewnienie, że przeniesienie własności jest zgodne z obowiązującym prawem i że zarówno sprzedający, jak i nabywca mają pełne zrozumienie i zgodę na warunki transakcji. I tu kolejna ciekawostka – opowiedział mi ją mój znajomy, stary angielski landlord, doświadczony w tym biznesie od pokoleń. Zakupił on kiedyś, po miesiącach conveyncingu, pewien lokal doskonały na wynajem. Odświeżył, wynajął i cieszył się z profitu, aż po roku otrzymał list ze wspólnoty mieszkaniowej informujący, że musi niezwłocznie wypowiedzieć zawartą umowę najmu. Okazało się, że 200 lat temu podjeta została decyzje, że mieszkania w tym obiekcie nie mogą być wynajmowane. Żaden z prawników, po mimo skrupulatnego conveyancingu nie znalazł wcześniej tego dokumentu. W drodze kompromisu udało się landlordowi wynegocjować, by mieszkanie to mogło być wynajmowane przez 12 miesięcy, ale co drugi rok. Jeśli on – „stary wyga” w tym biznesie został tak zaskoczony to ile lat ja musiałbym mieszkać w Anglii, czy innym kraju, by zidentyfikować wszystkie ryzyka? Rynki nieruchomości bardzo się różnią miedzy sobą, nawet w jednym kraju, choć . miedzy warszawskim, a katowickim rynkiem to niuanse, ale już między warszawskim a Londyńskim są ogromne. Przyznaję, rozważaliśmy oczywiście taką ekspansję, szczególnie na rynek ukraiński, gdy w 2014 Rosjanie zajęli Dombas, Lugańsk, Krym ceny nieruchomości w tamtym regionie bardzo spadły i myśleliśmy, że to był ten moment by zainwestować we Lwowie. Nie zdecydowaliśmy się jednak, a ja trochę żałuję, bo nawet dziś po inwazji w 2022 w zachodniej Ukrainie ludzie starają się żyć tam normalnie. Część ludzi została i potrzebuje mieszkań, więc najem nadal jest tam biznesem.

– Gdy Polska weszła do Unii dentyści z Hiszpanii i innych krajów europejskich zaczęli inwestować w stosunkowo dla nich tanie mieszkania na wynajem w Warszawie. Jaka jest dziś sytuacja?

– Dziś Polacy zaczęli inwestować w mieszkania na wynajem w Hiszpani, na Malcie, w Bułgarii. Natomiast inwestorzy zagraniczni, którzy nadal lokują kapitał w nieruchomościach w Polsce to głównie fundusze kapitałowe. Osobiście uważam, że zwroty z najmu w Polsce są dużo wyższe niż na świecie i ponownie – łatwiej zarządzać ryzykiem tu, gdzie znamy rynek. Nawet w Kenii, którą ja znam bardzo dobrze, znam też mentalność tego społeczeństwa i wiele elementów tego biznesu implementowałem stamtąd do Polski, nie zdecydowałem się zainwestować, gdy mnie namawiano. Inwestycja w mieszkania na najem jest mniej ryzykowna niż w Forex, waluty i inne formy to jednak i ta nie jest pozbawiona ryzyka. Podkreślę raz jeszcze, że można je zminimalizować jedynie znając dany obszar inwestycji, jak własną kieszeń. Znajomość rynku umożliwia zidentyfikowanie potencjalnie niesprzyjających okoliczności i im przeciwdziałać. Nie jest to możliwe zdalnie.

– Trend długoterminowego wynajmu mieszkań – nawet na całe życie – zamiast własności, jak to dziś wygląda w Polsce?

– Ten trend w Polsce jest nieunikniony. Ludzie widzą, że nie muszą być już właścicielami niczego, by móc korzystać ze wszystkiego. Zobacz proporcję samochodów własnościowych, a lizingowanych lub wynajmowanych. Dziś wynajmujesz nawet torebki czy sukienki. Kiedyś nikomu nie mieściło się to w głowie. Będziemy coraz bardziej odchodzić od własności jako takiej. Druga istotna sprawa jest taka, że mieszkania będą drożeć, więc zakup będzie trudniejszy. Ludzie zostaną zmuszeni, by wynajmować większe mieszkania na bardzo długo. Ja i Mzuri nadal koncentrujemy się jednak na kawalerkach, bo na nie popyt nie będzie nigdy spadał, nawet jeśli urośnie popyt na najem dużych mieszkań. Kawalerki nadal będą potrzebne i dlatego nie dywersyfikujemy mieszkań w naszym portfelu. Będę się upierał, że nasz biznes to kawalerki na wynajem. W jednym z najbogatszych krajów na świecie – Norwegii – ludzie nadal inwestują w kawalerki, bo tych, których stać tylko na nie nigdy nie zabraknie.

– Powiedziałeś kiedyś – bogactwo można stracić a wolność finansowa jest dożywotnia, czy nadal tak uważasz?

– Największym zagrożeniem – nieporównywalnie większym niż Putin, jesteśmy w tym kontekście my sami. Prawdopodobieństwo tego, że jego wojska wejdą i zniszczą akurat budynek, w którym mam mieszkanie na wynajem, jest dużo mniejsze niż tego, że popadniemy np. w hazard, lub ulokujemy swoje uczucia w kimś kto źle zarządzi naszymi pieniędzmi. Decyzje osobiste są dużo większym ryzkiem dla utraty wolności finansowej niż to, że wybuchnie wojna. Nawet gdyby wojna wybuchła, to nie oznacza to końca mojej wolności finansowej, bo ludzie są tak skonstruowani, że zrobią wszystko aby utrzymać status quo. Wolność finansową mogę dobrowolnie regulować, gdy spada wypłacalność najemców, mogę obniżyć poziom życia. Natomiast mój modus operandum polega na skalowaniu tego bizesu – im więcej masz mieszkań, tym większa gwarancja wolności finansowej. Nawet gdy wybucha wojna, pandemia lub inny kataklizm, nie wszyscy od razu stają się niewypłacalni. Gwarancją wolności finansowej jest wyskalowanie i rozproszenie geograficzne biznesu ale po rynku, który doskonale znasz.

– Twoją wolność dają ci powynajmowane kawalerki czy jednak biznes Mzuri?

– Moja wolność w 100% zależy od moich wynajętych kawalerek. Pomaga mi korzystać z wolności finansowej podczas, gdy moje kawalerki mają pełne obłożenie. Mzuri stworzyłem w myśl zasady „potrzeba matką wynalazku”. Kiedy stałem się posiadaczem kilku kawalerek zdałem sobie sprawę, że administrowanie nimi było tak angażujące i czasochłonne, że zakłócało moją wolność spędzania czasu tak jak lubię i kiedy lubię. I tak powstało Mzuri, która pierwotnie zajęła się administracją moich mieszkań oraz innych wynajmujących, szukających takiego wsparcia. Byliśmy pierwsi na rynku polskim. Nikt przed Mzuri nie wpadł na pomysł, by tę niszę zagospodarować. Dziś administrujemy pond 7 tysiacami kawalerek na wynajem.

– Wpadłeś jeszcze na inny genialny pomysł – zabezpieczenia dla właściwej nieprzerywalności ich czynszu…

Sławomir Muturi – Tak. Rentpuling to sposób, by każde z mieszkań administrowanych przez Mzuri przynosiło zyski bez względu na najem lub jego brak. Każdy najemca dostaje swój procentowo obliczony czynsz niezależnie od tego czy akurat dziś jego kawalerka jest wynajęta, czy czeka na najemcę. To jest gwarancją, że ten biznes zawsze przynosi im zysk – czasem większy, gdy wszystkie lokale są wynajęte, a czasem mniejszy, jeśli ileś mieszkań stoi puste. Tym łatwiej dziś inwestować w ten rodzaj biznesu, szczególnie młodym ludziom. Każdemu się to opłaca, bo nikt nie zostaje bez czynszu.

– Ruszyły właśnie konsultacje w związku z Ustawą o REITAH. Powstały już wstępne założenia przepisów o spółkach inwestujących w najem nieruchomości komercyjnych. Ty podobny system, ale dla najmu mieszkań wprowadziłeś do Polski, jako formę inwestycji Mzuri, bez żadnej ustawy kilka lat temu?

– I to ponownie było wynikiem rynkowej potrzeby. Często spotykałem się z zarzutami od moich znajomych, jakoby mi było łatwiej gromadzić te kawalerki, bo w innych czasach zaczynałem. Odpowiadałem zawsze, że było mi tak samo łatwo jak Kolumbowi, który płynąc do Ameryki nie potrzebował wizy. Moją misją od kilku już lat jest wspieranie wolności finansowej Polek i Polaków i staram się tę misję realizować. Dlatego chętnie jeżdżę na różne zjazdy młodych przedsiębiorców, często jeszcze studiujących. Spotykając się z nimi wsłuchiwałem się w ich troski i wątpliwości. Choć dzięki moim wykładom rozumieją oni różnice między dążeniem do bogactwa, a wolności finansowej to zawsze słyszałem od nich różne „ale”… np. „ale jak kupić to pierwsze mieszkanie jeśli się nie ma gotówki, albo zdolności kredytowej?”. Martwiło mnie to oczywiście, bo nic prócz rady by oszczędzali konsekwentnie nie mogłem im zaproponować, aż któregoś razu będąc w Australii trafiłem w księgarni całą półkę książek o crowdsourcingu i crowdfunding. Nawet nie wiedziałem co to znaczy, ale zaintrygowany gdy przeczytałem i znalazłem rozwiązanie dla tych „ale”. Pomyślałem – czemu nie zebrać takiego crowdu ludzi, by kupić kawalerki na wynajem. Przez kilka ostatnich lat Mzuri założyło około 20 spółek crowdfundingowych do różnych projektów mieszkaniowych, różnych strategii inwestycyjnych – jako Mzuri CFI (crowdfunding) zbieraliśmy kapitał, kupowaliśmy mieszkania w różnych miejscach Polski, odremontowaliśmy je i wynajęliśmy. Co roku podliczamy, ile spółka zarobiła i dzielimy na udziałowców np. 200 osób. Minimalny udział w takiej spółce to 10 tysięcy złotych i to jest sposób dla młodych ludzi, którzy chcą budować swoją wolność finansową dzięki temu biznesowi. Mamy też spółkę mieszkań tylko na Śląsku; albo taką dla klientów, którzy dysponujących dużo większym kapitałem. Model tego crowdfundigowego polega na tym, że nawet jak wartość tych udziałów któregoś z udziałowców to np. 1 % to oznacza, że jest on właścicielem wszystkich mieszkań ale w 1%. To jest alternatywna forma inwestycji ale bardzo bezpieczna, bo za każdym udziałem są faktyczne mieszkania. Nie jest to nic nowego, jak się zastanowimy to już przed wojną właścicielami kamienic było kilka osób, które decydowały się na taką wspólną inwestycję – zakup kamienicy pod wynajem. Przed wojną rynek najmu był dużo bardziej rozwinięty iż dziś. Nie było agentów, którzy sprzedawali mieszkania w kamienicach. Mieszkania można było tylko wynająć właśnie od właścicieli kamienic. Zatem biznes Mzuri działa na wzór właścicieli przedwojennych kamienic, również administrując mieszkaniami tych spółek crowdfundingowych. Ten „modus operandi” to kolejna formuła i gwarancja mojej wolności finansowej i jedyna dywersyfikacja inwestycji jak mnie przekonuje. Każdy kto dołącza do Mzuri ma tę wolność zagwarantowaną i nikt nie odkrwya tu Ameryki.

Ze Sławomirem Muturim rozmawiała Dorota Wielgopolan
Źródło: MagazynFakty.pl


4 KOMENTARZE

  1. Kazma 15.06.2024 15:17

    Coponiektórym bogaczom strasznie pada na psychikę na stare lata, że będą musieli niedługo na zawsze pożegnać się z ich bogactwem.

  2. Katana 15.06.2024 16:14

    Kazma. Ich cierpienie jest (praktycznie) nieuniknione. I to dla nich wraz ze wstydem jest ich zbawieniem. Lepiej korzystać z tych możliwości od razu i na bieżąco.

  3. kufel10 16.06.2024 05:10

    Nie tak dawno rozmawiałem z jego wychowankiem, cwaniaczek próbował mi wcisnąć “apartament” tzn klitkę, korzystając z tych ich tanich technik sprzedaży wypracowanych zapewne przez domokrążców handlujących herbalajfem. Takim ludziom się nie ufa a ubić można z nimi najwyżej komara w kiblu. Pamiętajmy, że w okresie prosperity rosna wszystkie akcje, nawet firm sprzedających zakorkowane pierdy influencerek z instagrama, ale kiedy nadciąga odpłwy, to ci bez majtek chowają się pod kamienie i wybrzmiewa złowroga cisza. A kredyty trzeba płacić. Ale dla osób mierzących swoje osiągnięcia w papierze nie stanowi to większego problemu.

  4. replikant3d 16.06.2024 12:52

    Wszystko pięknie jak się ma pieniadze….jak ich nie ma to to wszystko jest tylko ,,bzdurą,, na papierze. Punkt widzenia zależy od punktu posiadana….tyle w temacie ,,syty głodnego NIGDY nie zrozumie,, ta zasada działa wszędzie…Tylko w bogatym społeczeństwie najem prosperuje ( np w Austrii) W biednym to nie wyjdzie bo ceny najmu to obecnie niewiele mniej niż z rata kredytu miszkaniowego…No ale na paierze wszystko zawsze wygląda ,,pięknie,,…

 

Putin stawia warunki


Władimir Putin w przeddzień tzw. konferencji pokojowej w Szwajcarii, organizowanej z inicjatywy Ukrainy, przedstawił 7 warunków zakończenia wojny. Oto one:

1. Ukraina powinna uzyskać status państwa niezaangażowanego i neutralnego. Oznacza to brak akcesji do NATO lub innych struktur wojskowo-politycznych.

2. Status Ukrainy wolnej od broni jądrowej. Kraj ten musi na zawsze wyrzec się zamiaru posiadania lub rozmieszczenia broni jądrowej na swoim terytorium.

3. Należy przeprowadzić demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy. „To jest nasze pryncypialne stanowisko” – wyjaśnił Putin. „Co więcej, wszyscy generalnie zgodzili się z tymi postulatami podczas rozmów w Stambule w 2022 roku. Wszystko było tam ustalone, nawet liczba czołgów, wszystko było uzgodnione”.

4. Wszystkie sankcje nałożone przez Zachód na Rosję muszą zostać zniesione.

5. Uznanie przez Rosję Krymu, obwodów Sewastopola, DRL, ŁRL, Zaporoża i Chersonia. Co więcej, status ten, zdaniem Putina, powinien być ustalony w traktatach międzynarodowych.

6. Ważną kwestią jest to, że Ukraina musi wycofać swoje wojska ze wszystkich terytoriów Donbasu i obwodu chersońskiego z Zaporożem. „Jak tylko Kijów rozpocznie rzeczywiste wycofywanie wojsk z tych regionów i oficjalnie powiadomi o odmowie przystąpienia do NATO, natychmiast zarządzimy zawieszenie broni i rozpoczniemy negocjacje. Zrobimy to natychmiast. Oczywiście gwarantujemy bezpieczne i nieskrępowane wycofanie ukraińskich jednostek i formacji” – obiecał Putin.

7. I jeszcze jeden warunek. „Oczywiście prawa, wolności i interesy rosyjskojęzycznych obywateli na Ukrainie muszą być w pełni zapewnione” – powiedział Putin.

Putin przestrzegł, że ich odrzucenie sprawi, że w późniejszym czasie takich propozycji, korzystnych dla Ukrainy, już nie będzie.

Źródło: MyslPolska.info


15 KOMENTARZY

  1. pikpok 15.06.2024 13:23

    Dla mafii pasożtdniczej Ukraińcy się nie liczą, no chyba że jako dawcy narządów. Mają swoje cele do realizacji i dążą do tego nawet – a może zwłaszcza naszym kosztem.

  2. emigrant001 15.06.2024 19:23

    ukraińcy pewnie takie warunki by przyjęli, ale ich główny “bohater” czyli komik w roli prezydenta, musi poczekać na instrukcje z Waszyngtonu:) żeby coś powiedzieć:)
    Zresztą ukraina to nie jest państwo tylko terytorium sporne:)
    Polityka to sztuka blefowania ale to, że Rosja wygrywa wojnę blefem nie jest, dlatego ukraińcy powinni się zastanowić, czy chcą komika za prezydenta:)

  3. ja2 15.06.2024 19:40

    Za dużo kasy tam wpompowali-pokoju nie będzie.Kiedyś obalili carat ci sami ludzie,tu może być podobnie.

  4. niecowiedzacy 16.06.2024 00:17

    Plan Putina myślę iż po dodaniu Ukraińskich żądań w sprawie reparacji i odszkodowań byłby dobry. Ukraińcy nie powinni liczyć na to iż zachód odbuduje im Ukrainę bo to nie realne oczekiwania. Fundusze na odbudowę Ukrainy powinny pochodzić z Rosyjskich reparacji i odszkodowań ale bezgotówkowych. Tak by nie obciążać Rosjan tak jak Niemców po 1 wojnie światowej, bo wiadomo jak to się skończyło. Rosjanie mają nadwyżki ropy naftowej i gazu oraz niektórych surowców. I właśnie te nadwyżki byli by w stanie wysyłać na Ukrainę. Zaś Ukraina część tych nadwyżek mogła by reeksportować dalej na zachód, biorąc żywą gotówkę od zachodu. To by wystarczyło na szybką odbudowę Ukrainy. Zaś zachód a w tym i Polska zyskała by tanią ropę, gaz i surowce. Co to znaczy niech sobie każdy sam odpowie. Według mnie: Wilk byłby syty a owce nie zostały by dorżnięte. Kilkoma słowami: Wszyscy odnieśli by korzyści. Do dogadania pozostała by ilość tej ropy, gazu i surowców. No i zażegnano by 3 wojnę światową. Ale to tylko moje marzenia. Jeśli ktoś zna lepsze zakończenie wojny Rosyjsko Ukraińskiej niech je opublikuje.

  5. Romeo 16.06.2024 00:56

    @niecowiedzący – bardzo sprytne posunięcie, nawet dziwne, że sam Putin tego nie zaproponował – jako gest maksymalnie dobrej woli: współuczestnictwo w odbudowie obiektów użyteczności publicznej i obywatelskiej. Najlepiej – wszystkich, nie wnikając w przyczyny i sprawstwo ruiny. Dla ludzi, obywateli. Miałby dodatkowo wpływ na faktycznie cywilne zaangażowanie w odbudowę rywala, wiążąc go swoją w tym przynajmniej zakresie życzliwością na arenie międzynarodowej oczekiwaną od Ukrainy w tym zakresie wzajemnością.
    Im więcej budujących pokojowy obraz wspólnej przyszłości – tym spokojniej reszta wspólnoty międzynarodowej patrzyłaby na taką inicjatywę.
    Bo tzw. zachód to niczego poza ewentualnymi instalacjami militarnymi im nie postawi.

  6. Bruce Lee 16.06.2024 01:03

    Niech Putain dopisze tam jeszcze jeden postulat,że Rosja już nigdy nie najedzie Ukrainy. Myślę,że ta propozycja Putaina to blueff.On sam nie wie,”czy on kpi czy o drogę pyta”…I niech się wojska rosyjskie wycofają z republik,Ługańskiej ,Dombaskiej i pozostałych terenów.Niech to będą wolne republiki.Na co Putain oczywiście nie pójdzie…Putain to taka mała wesz,o mongolskich oczkach,jest cwany ale i zarazem głupi.

  7. niecowiedzacy 16.06.2024 01:08

    Romeo, dzięki. Fundusze uzyskane ze sprzedaży ropy, gazu i surowców, nie podlegały by kontroli obcych państw i mogli by je przeznaczyć na co tylko zapragną. Oczywiście Ukraińcy powinni przejść na system z Premierem ale to ich sprawa wewnętrzna co zrobią ze swoim państwem. Nikt nie powinien im nic nakazywać.

  8. Romeo 16.06.2024 01:27

    @Bruce – musisz pogodzić się z nieuchronnością historyczną, za jak pięknego według swoich kryteriów byś się nie miał – w skali, którą próbujesz przypisać Putinowi, ciebie musiałby szukać pod mikroskopem elektronowym. O ile w ogóle by chciał. Ale nie poddawaj się, a nawet – idź wesprzyj kogo uważasz. Z korzyścią dla nich i samego siebie.

  9. Romeo 16.06.2024 01:33

    @niecowiedzący – oczywiście, sprawy wewnętrzne nie mogłyby podlegać żadnym naciskom, żeby uniknąć zarzutu dyktatu. Zarzewia dalszych kwasów.
    Nawet te gospodarcze – zmierzające do odbudowy, powinny mieć jaką tam formułę międzynarodowego nadzoru realizacji planów odbudowy.
    Ale pomysł naprawdę bardzo dobry – szkoda, że się nie pojawił w tej ofercie obecnie.
    Pewnie dlatego, że sam Putin wie, że za bardzo nie ma co liczyć na akceptację, a militarnie nie ma takiej potrzeby. A szkoda, bo wymiar humanitarny w warunkach narastającej gorączki na świecie, byłby pewnie przyjęty przez opinię na świecie jak haust świeżego powietrze.

  10. Katarzyna TG 16.06.2024 10:18

    > Putain to taka mała wesz,o mongolskich oczkach,jest cwany ale i zarazem głupi.

    To co powiedzieć o niemieckich politykach którzy tak się rozochocili w przekazywaniu Ukrainie uzbrojenia (a zaczynali od 5 tysięcy dziurawych hełmów z demobilu po Volksarmee 😀 ) że zostało im amunicji na dwa dni walki?

  11. replikant3d 16.06.2024 11:20

    Do wszystkich komentujących pod tym artukułem: Naiwne myślenie i tyle. NIC z tych rzeczy nie będzie bo globaliści (do których Putin też należy) już ustalili plan działania i konsekwentnie go realizują. O to właśnie w tym wszystkim chodzi. Ten cały ,,teatrzyk,, wojenny ma zamaskować i odwrócić uwagę od prawdziwych działań zakulisowych tej ukrytej władzy. Brawo nieźle dajecie się podpuszczać. Socjotechnika jednak górą….. A na koniec, gdyby ten portal faktycznie był solą w oku globalistów, to admin już dawno ,,wąchałby,, kwiatki od spodu a portal już by nie istniał. Dla nich jesteśmy nieszkodliwymi komarkami niewartymi zbytniej uwagi. Możemy sobie poteoretyzować, popomstować tutaj, ale NICZEGO to nie zmieni…I oni doskonale to wiedzą..Tak to działa.

  12. Katarzyna TG 16.06.2024 11:43

    @replikant3d

    Ktoś kto był pułkownikiem KGB NIGDY nie będzie prawdziwym globalistą a pisanie że nic nie możemy też nic nie zmieni. Zasada Pareto znana jest nie od wczoraj, globalistom też. Nie widzę powodu by tu jakoś płakać z tego powodu.

  13. ja2 16.06.2024 11:43

    replikant3d
    Dobrze gadasz oni wszyscy do jednej bramki grają,teatr dla gojów…

  14. emigrant001 16.06.2024 12:19

    @replikant3d
    Są globaliści i ich oportuniści:) To nie jest tak, że wszyscy grają do jednej bramki.
    Od 20-stu lat USA bezczelnie narusza jakąkolwiek równowagę na świecie w imię petrodolara ale nie cały świat zależy od jankeskich kaprysów. BRICS może nie wygląda najlepiej w rankingach ale nie miejmy złudzeń, że to tylko sojusz gospodarczy. Najgorsze w tej zabawie jest to, że Polska nie jest nawet graczem tylko kawałkiem planszy.
    Obecny konflikt nie jest ideologiczny ale finansowy i to tylko i aż tyle, że daje nadzieje, że da sie go rozwiązać bez ofiar ale z drugiej strony wszystkie wojny było o pieniądze i najbliższa nie będzie się różnić od poprzednich oprócz tego, że będzie ostatnia.

  15. pikpok 16.06.2024 12:36

    I co ciekawe obie strony “konfliktu” wprowadzają ten sam zamordyzm, z tym że celem jest Europa bo tu byłoby im najtrudniej go wprowadzić.

 

Od przyszłego roku na pewno wejdzie raportowanie ESG


ESG to skrót składający się z trzech elementów: E – środowisko (environmental), S – społeczna odpowiedzialność (social responsibility) i G – ład korporacyjny (corporate governance). Ta forsowana przez globalistów-klimatystów, niesławną megakorporację Alphabet, Światowe Forum Ekonomiczne i Komisję Europejską ideologia zakładająca, że przedsiębiorstwa nie powinny troszczyć się tylko o interesy ekonomiczne, ale działać w ramach zasad zrównoważonego rozwoju i zrównoważonego biznesu, czyli zwiększać zatrudnienie niepełnosprawnych, kobiet i różnych mniejszości, oraz działać na rzecz zmniejszania śladu węglowego CO2. Istnieją obawy, że firmy niespełniające norm ESG, będą w przyszłości dyskryminowane, np. wykluczeniem z przetargów. Zasady ESG w praktyce oznaczają podrożenie kosztów działalności firm, czyli wyższe ceny i wzrost zubożenia społeczeństwa.

Prace nad wdrożeniem dyrektywy o raportowaniu ESG do polskiego prawa toczą się powoli. Jednak, jak podaje portal Prawo.pl, część firm będzie musiała składać w 2025 roku raporty, które obejmą bieżący rok obrotowy. Ewentualne opóźnienia naszego prawodawcy nie wpłyną na terminy składania sprawozdań. Prace dotyczą projektu ustawy o zmianie ustawy o rachunkowości, ustawy o biegłych rewidentach, firmach audytorskich oraz nadzorze publicznym oraz niektórych innych ustaw, za który odpowiada resort finansów. Wdrażane są postanowienia dyrektywy CSRD (dyrektywa ws. sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju).

Prawo.pl podaje, że dyrektywa wprowadza konkretne obowiązki dla poszczególnych podmiotów, dotyczące raportowania informacji niefinansowych. Czasu na wdrożenie przepisów zostało niewiele — państwa członkowskie zostały zobowiązane do dostosowania prawa krajowego do 6 lipca br.

Resort finansów właśnie opublikował stanowiska, które trafiły do ministerstwa w ramach opiniowania. Już pojawiło się wiele uwag merytorycznych. Nie odnoszą się do projektu krytycznie – to raczej propozycje doprecyzowań i ulepszeń pierwszej wersji projektu.

Stanowiska w tej sprawie zajęły m.in. poszczególne resorty. Ministerstwo Rozwoju i Technologii wnosi o przesunięcie terminu wejścia w życie ustawy. Jak podkreśla Prawo.pl, państwa członkowskie muszą liczyć się z nałożonym przez unijnego prawodawcę ostateczną datą wdrożenia dyrektywy. Obowiązek raportowania już za rok 2024 wynika bezpośrednio z jej przepisów, tak więc przesunięcie terminu wejścia w życie ustawy niewiele zmienia.

„Niezależnie od opóźnień w implementacji, raportowanie ESG rozpocznie się w przyszłym roku, a odpowiednio wczesne przygotowanie pozwoli ograniczyć koszty i przedłużyć okres adaptacji do nowych standardów, zarówno po stronie zarządu, jak i pracowników” – przekazała Aleksandra Pinkas, młodsza prawniczka w kancelarii Kochański & Partners, cytowana przez Prawo.pl.

W ramach zgłaszanych uwag kilkukrotnie podniesiono też postulat przesunięcia (o rok) stosowania jednolitego elektronicznego formatu raportowania (in-line XBRL) w celu wdrożenia w spółkach odpowiednich narzędzi cyfrowych lub wprowadzenie przepisów przejściowych w tym zakresie. Ma to związek z kwestią wydatków, z którymi będą musiały liczyć się przedsiębiorstwa objęte obowiązkiem raportowania niefinansowego, zwłaszcza w zakresie organizacyjnym i kadrowym.

„Zarządy firm stoją przed koniecznością wypracowania strategicznego podejścia do polityki klimatycznej i powinny dostosować się do związanej z tym agendy regulacyjnej. Pozwoli to na lepsze wykorzystanie pojawiających się szans na budowanie wartości i efektywne wspieranie proinnowacyjnych projektów związanych z ESG w celu uzyskania rynkowej przewagi konkurencyjnej” – skomentował wyniki badania Rafał Hummel, partner EY Polska i lider zespołu ds. raportowania ESG.

Na podstawie: Prawo.pl
Źródło (oprócz wstępu): PAP-MediaRoom.pl
Wstęp: WolneMedia.net

2 KOMENTARZE

  1. Katarzyna TG 15.06.2024 16:21

    > Od przyszłego roku na pewno wejdzie raportowanie ESG

    A kto się nie ugnie przed tą globalistyczną nowomową ten wyleci z biznesu bo nigdzie nie dostanie kredytu a banki zamkną mu konto, co w dobie przymusu posiadania konta będzie oznaczało koniec każdego biznesu.

  2. emigrant001 15.06.2024 17:30

    Biorąc pod uwagę polski aparat ucisku skarbowego, nie wróży to nic dobrego dla polskich firm, które już dziś zaczynają mieć kłopoty a to dopiero początek problemów.
    Komuś bardzo zależy żeby w Polsce znowu była bieda.

 

Fałszywe cele – smutne skutki


Pamiętam z lekcji historii, jak nam pan profesor opowiadał o metodycznym i systemowym przygotowywaniu państwa czasów Hitlera do wojny poprzez inwestycje w solidne drogi. Jak one solidnie i perspektywicznie były budowane, widzą nawet dziś mieszkańcy Mazur i Pomorza. Fachowcy wprawnym okiem dostrzegają, że wielokilometrowe gładkie jak stół odcinki mogą z powodzeniem być wykorzystywane jako pasy startowe. Toteż kiedy z unijnością nastała era inwestycji drogowych, z niepokojem powróciła tamta lekcja historii. Opatrzone dziś tablicami wdzięczności inwestycje powstawały i nadal są realizowane z myślą o obcym wojsku i jego niszczycielskim zadaniu docelowym. Przesada? No to poczytajcie dalej historii człowieka, który wiedziony strachem przed wojną w dzieciństwie, postawił na karierę wojskową i rozbrojenie przynajmniej z zasobów broni nuklearnej. Przedstawiam fragmenty wypowiedzi Scotta Rittera w programie „The Jimmy Dore Show”.

„USA planowały zainstalować w Europie 100 000 swoich żołnierzy w Europie, co nie jest liczbą wystarczającą do prowadzenia wojny w dzisiejszych warunkach. Może wystarczyłoby dla zaakcentowania swojej obecności, ale nie do prowadzenia wojny z Rosją. Niezbędne byłyby duże ilości grup bojowych, których dzisiaj nie ma. Liczące 300 000 grupy szybkiego reagowania istnieją wyłącznie na papierze” – powiedział Scott Ritter.

„Jednym z problemów NATO jest to, że jest sojuszem pokojowym. Jak zatem przewieźć wojska z jakiegoś portu do Europy Wschodniej? Cała logistyka istniejąca dawniej – w portach i na lotniskach, została skoncentrowana w Niemczech Zachodnich, które potraktowane zostały jako linia frontowa. Teraz, kiedy NATO dokonało rozszerzenia o Polskę, kraje nadbałtyckie, po granice z Rosją, Czechami, Węgrami i Rumunią, potrzebna stała się wydolna infrastruktura. Chcąc przerzucić nawet tylko te 100 000 żołnierzy, trzeba byłoby wykorzystać drogę morską do takich portów jak Hamburg i Antwerpia. Stąd dotarcie do frontowej linii, jaką byłaby granica niemiecka, możliwe było lądem. Teraz NATO nie ma pojęcia, jak przenieść żołnierzy pokonując bariery graniczne i odprawy celne, jak rozwiązać wąskie gardła komunikacyjne. Żadna z autostrad nie ma wzmocnień pozwalających na transport ciężkiego sprzętu wojskowego na dużą skalę, zwłaszcza mosty. Nawet mimo zniesienia barier granicznych, infrastruktura nie wytrzymałaby obciążenia. Brak jest wyjścia awaryjnego, czyli jeśli zawali się jeden most, możliwa będzie przeprawa w drugim miejscu. Jeśli Rosjanie, dajmy na to, wysadzą jeden most, brak jest planu B. Jak z Polski przenieść żołnierzy do Rumunii, albo przewieźć ich do Finlandii. W tej chwili NATO ćwiczy w Norwegii wyładunek kilkuset żołnierzy piechoty morskiej norweskich, fińskich i amerykańskich sił, chcąc ich przenieść z Norwegii do Finlandii przez tereny górskie i Szwecję na linię frontu z Rosją. Zorientowali się właśnie, że infrastruktura tam nie istnieje. Gdyby Finlandia miała znaleźć się w stanie wojny z Rosją, NATO nie byłoby w stanie udzielić wsparcia, mimo obietnic. Właśnie to jest powodem wydawania pieniędzy na budowę dróg szybkiego ruchu, mostów i obiektów portowych. Dalej muszą wziąć pod uwagę co stanie się kiedy Antwerpia przestanie działać, bo Rosjanie przejmą kontrolę. Jaki w tym przypadku będzie plan B? Teraz jest to niewykonalne, dlatego nad tym problemem zastanawiają się w NATO. Złą wiadomością jest ta, że Rosja szykuje się do wojny z NATO. Dobra wiadomość jest taka, że inwestycja jako zbyt kosztowna jest niewykonalna” – kontynuował.

W odpowiedzi na pytanie, czy Putin szykuje się do wojny z NATO, Ritter odparł: „Putin co miał zrobić, to zrobił – pokonał NATO na Ukrainie jako wojującej w zastępstwie. Pokonanie Ukrainy jest upokorzeniem NATO, porażką technologiczną. Pamiętacie, jak czołgi Leopard miały być magicznym zwrotem w losach tej wojny? Dowiedzieli się jednak, że płoną. Kolejnymi miały być Abramsy i też okazało się, że płoną. Nie istnieje żadna magiczna broń. Broń rakietowa wielokrotnego startu z głowicą sterowaną GPS-em, czyli HIMARS – została zneutralizowana przez Rosjan i nie osiąga zamierzonego, wykalkulowanego starannie celu. Podobnie jest z systemem ATACMS, który się zacina. Nie ma magicznej broni, a dowiedli tego Rosjanie. Generał Cavoly (dowódca sił lądowych NATO) powiedział: »NATO nigdy nie miało wyobraźni o skali i zasięgu gwałtowności działania w tej wojnie na Ukrainie. Nie jest przygotowane, by znieść skalę ofiar ponoszonych z powodu zrównoważonego rozwoju«. Oznacza to, że NATO nie jest w stanie walczyć z Rosją. Wynika to stąd, że Rosjanie mają lepiej przygotowaną, wyszkoloną i wyposażoną armię i są lepsi. NATO teraz krzyczy do podatników, że będą musieli wpompować setki miliardów dolarów na odbudowę armii. A podatnicy mają pytanie – dlaczego? Dlaczego mamy to robić? W odpowiedzi jest straszenie rosyjską inwazją. Rosjanie zrobili to co chcieli – pokonali NATO w wojnie, którą NATO zaczęło”.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net


3 KOMENTARZE

  1. Stary Kulas 15.06.2024 15:28

    “Jednym z problemów NATO jest to, że jest sojuszem pokojowym” LOL i dalej nie czytałem.
    PS. NATO nadal zamierza walczyć w Niemczech a my na wschodzie mamy tylko (sami) opóźniać ewentualne przemieszczanie wojsk nieprzyjaciela.

  2. Katarzyna TG 15.06.2024 15:50

    Myślę że mieszkańcy Belgradu i innych serbskich miast zbombardowanych m.in. pociskami ze zubożonym uranem mieliby wiele do powiedzenia o “pokojowości” NATO.

  3. Katana 15.06.2024 16:29

    Żeby tylko oni Katarzyno… żeby tylko, choć jest “po ptakach”. I jeszcze chcą smrodzić.
    Sami nas przyzwyczaili jak żyć pod butem więc jaki to problem pod innym (może lepszym, mniej ciężkim). Nie ma czego bronić.

 

Rosyjska giełda ​​MOEX nie handluje już dolarami i euro


Moskiewska Giełda Papierów Wartościowych (MOEX) zaprzestała handlu dolarami i euro po tym, jak Departament Skarbu USA dodał ją w środę 12 czerwca do swojej listy sankcji. Sprzedaż walut obcych w rosyjskich bankach jest możliwa tak jak dotychczas, zapewnia rosyjski bank centralny.

Sankcjami zostały objęte również Narodowe Centrum Rozliczeniowe (NCC) i Krajowy Depozyt Rozliczeniowy (NSD), które pośredniczą w handlu dolarami na rosyjskim rynku walutowym.

Jak wynika z komunikatu giełdy, od 13 czerwca „na rynku walutowym i metali szlachetnych handel odbywa się normalnie na wszystkich instrumentach, za wyjątkiem para walut, dolara amerykańskiego i euro”.

Podobne ograniczenia będą miały zastosowanie do rynków akcji i pieniężnych, gdzie rozliczanie instrumentów pochodnych rozliczanych w dolarach amerykańskich i euro zostaną zawieszone.

Tłumaczenie: DeepL.com
Źródło zagraniczne: BBC.com
Źródło polskie: WolneMedia.net


  1. elroman 15.06.2024 12:08

    Amerykanie okradają wszystkich, rosyjscy oligarchowie rowniez , ale będąc pod wpływem Rosji mielibyśmy nadal tani prąd, gaz i nie bylibyśmy zmuszani do wprowadzania w naszych domach nierealnego zielonego coś tam.

  2. garsjo 15.06.2024 12:51

    Amerykanom własnie o to chodziło by zubożyć Europę. Ich system finansowy oparty z chciwości na niczym pada na ryj. Muszą zniszczyć Europę, by zniszczyć swoją konkurencję. By Europa była na musiku kupować od USA zapewniając sobie wpływy finansowe. Jednak gdyby kompradorscy politycy nie zadłużyli Europy mogliby prowadzić asertywną politykę. Tej “amerykańskiej” polityce służą wszelkie “izmy”, “łady” co2, “klimat”, “wartości oparte na zasadach”, wciskane za pomocą szantaży, korupcji, wojen, morderstw. Faszystowskie imperium.

  3. Katana 15.06.2024 13:14

    //Amerykanom własnie o to chodziło by zubożyć Europę.//
    A Europa robi to samo z Mitteleuropa. Dla niej to my jesteśmy zabezpieczeniem – czytaj: dojną krową, eksploatowaną nad miarę.
    A porządek robić należy najpierw na swoim podwórku…
    Niemce już od jakiegoś czasu szykują się na zamknięcie nam granicy… A podpuszczają, jak France (a ci jak Amerykańce).

  4. replikant3d 16.06.2024 13:02

    Katana, spoko Niemole gospodarczo już dogorywają bo socjal dla imigrantów zjada ich zsoby. Poczekaj trochę. Sami się zniszczą.

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...