środa, 5 lipca 2023

 

Interpelacja nr 5712

do ministra finansów

w sprawie zarejestrowania firmy POLAND REPUBLIC OF w rejestrze Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych

Zgłaszający: Jarosław Sachajko

Data wpływu: 07-05-2020

Szanowny Panie Ministrze,

w rejestrze Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych (U.S. Securities and Exchange Commission, strona sec.gov) (rejestr EDGAR) jako podmiot zarejestrowany przez polskie Ministerstwo Finansów figuruje „POLAND REPUBLIC OF”. Wykrył to i napisał do Rzecznika Praw Obywatelskich pewien obywatel, a rzecznik prosi ministra spraw zagranicznych o wyjaśnienie sprawy.[i]

Na stronie internetowej sec.gov możemy sprawdzić, że doszło do rejestracji Polski jako zagranicznej firmy emitującej obligacje. Państwo polskie zarejestrowane zostało w stanie Nowy Jork jako korporacja o nazwie “POLAND REPUBLIC OF” działająca w siedzibie Ambasady RP. Firma posługuje się logiem tożsamym z godłem Polski[ii]. Jeden z ostatnich listów rządu RP do Komisji został podpisany jest przez Piotra Nowaka podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów Rzeczypospolitej Polski.

W szczegółowych dokumentach możemy jednak przeczytać, że po rejestracji Skarb Państwa RP będzie mógł sprzedawać dowolne dłużne papiery wartościowe, a więc można wywnioskować, że nie chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej przez ministerstwo na terenie Stanów Zjednoczonych.

W związku z powyższym proszę o odpowiedź na następujące pytania:

  1. Dlaczego do opinii publicznej nie została podana informacja co zamierza ministerstwo?

  2. Jakie obligacje będzie sprzedawał Skarb Państwa?

  3. Jakie obligacje i o jakiej wartości zostały sprzedane od momentu rejestracji?

  4. Czemu ma służyć sprzedaż polskich obligacji na amerykańskiej giełdzie?

  5. Dlaczego podmiot ten został zarejestrowany w siedzibie ambasady, a nie jak w przypadku innych państw, na terenie państwa emitującego obligacje?

[i] https://www.rpo.gov.pl/pl/content/polska-jako-firma-w-usa-rpo-pyta-msz

[ii] https://www.sec.gov/Archives/edgar/data/79312/000095012711000182/logo.jpg

 

Globalna wojna z terroryzmem

"„Global” obejmuje „ojczyznę” tutaj w Ameryce

 

Przedrukowano z Radosne widoki za zgodą autora.

Ważna kwestia dotyczy Ameryki Globalna wojna z terroryzmem ( GWOT ), za którym ludzie często tęsknią.

Kiedy administracja Busha / Cheneya ogłosiła GWOT po 11 września, myślę, że prawie wszyscy Amerykanie założyli, że „globalny” oznacza wszędzie oprócz „dobrych” krajów. Ten globalny oznaczał oś zła ( Irak, Iran, Korea Północna ) i podobni tak zwani źli aktorzy, ale to nie oznaczało krajów takich jak Kanada –, a na pewno nie ojczyzna USA.

Ale globalny naprawdę miał na myśli wszędzie na ziemi, gdy obserwowaliśmy eskalację wojny z terroryzmem w kraju. Rząd USA / państwo bezpieczeństwa zbudowało fundament i nadbudowę dla stałej wojny z terroryzmem i po prostu nie zniknie. Wojny w Iraku i Afganistanie są zasadniczo zakończone ( oba przegrane ), a obawy Korei Północnej ustąpiły, ponieważ kompleks militarno-przemysłowo-kongresowy koncentruje się na Ukrainie, Rosji i Chinach, ale GWOT trwa. Teraz jest skierowany do wewnątrz, w obrębie naszych własnych granic i wzdłuż nich, oraz te techniki, które były praktykowane ( jeśli nie zostały udoskonalone ) w Iraku, Afganistanie, a gdzie indziej są teraz wykorzystywane i zadawane zwykłym Amerykanom, którzy próbują przeciwstawić się autorytaryzmowi korporacyjnemu.

GWOT wrócił do domu –, ale być może zawsze tu był. Zmieniło się to, w jaki sposób podmioty korporacyjne mogą zdefiniować prawie każdą formę zdecydowanego protestu –, nawet te cywilne i pokojowe – jako „terror”." Oznaczenie kogoś “ krajowym terrorystą ” daje aktorom korporacyjnym wiele potężnych sposobów karania aktywistów, zauważa Michael Gould-Wartofsky w TomDispatch.com.

W tym samym czasie Ameryka była świadkiem powstania “ wojownika-gliniarza, ”, jak zauważył Radley Balko w jego książce pod tym tytułem.

Trzy lata temu pisałem o militaryzacji sił policyjnych w TomDispatch. Oto, co wtedy napisałem:

Gwałtowne wojny zagraniczne Ameryki, kwitnące przez prawie dwie dekady pomimo ich pustki, braku sensu, w końcu i naprawdę wróciły do domu. An zubożałe imperium, w którym przemoc a choroby są endemiczne, zapadają się na naszych oczach. “ Kiedy zaczyna się grabież, rozpoczyna się strzelanie, ” Samozwańczy prezydent Ameryki w czasie wojny [ Donald Trump ] obiecane, kierując rasistowskiego szefa policji w Miami z 1967 roku. Była to deklaracja mająca na celu przekształcenie każdego Amerykanina, który był blisko protestu, w potencjalną ofiarę

W miarę rozprzestrzeniania się takich demonstracji Amerykanie stają teraz przed ponurą perspektywą: szansą na zranienie lub zabicie, a następnie odrzucenie jako “ szkody dodatkowe. ” W tych latach próbowano i fałsz eufemizm wojskowy został tak bezmyślnie zastosowany do niezliczonych niewinnych, którzy poważnie ucierpieli z powodu naszych niekończących się wojen zagranicznych, a teraz wraca do domu.

Kilka dni temu, Cebula, satyryczna strona z wiadomościami, porównała posłuszeństwo i pasywność Ameryki do władzy z obecną sytuacją we Francji. Oto jak to ujęli:

W toczącej się walce z uciskiem klasy rządzącej naród francuski ponownie zaprotestował w sposób, w który Amerykanie są mile widziani w dowolnym momencie, źródła potwierdziły czwartek. Według raportów, Obywatele francuscy w całym kraju zostali masowo zauważeni, gdy uderzali w ulice jako zjednoczony front przeciwko instytucjonalnej niewoli, która stara się ich ujarzmić, nigdy nie zaniedbując silnej presji za każdym razem niesprawiedliwości strajki, które Amerykanie mogą i powinni robić, kiedy tylko zechcą.

Tak, ale czy Amerykanie naprawdę “ witają ”, aby zaprotestować “ za każdym razem, gdy wybierają ”? Chcielibyśmy tak myśleć, zwłaszcza, że 4 lipca zbliża się do Ameryki (! Kraina Wolnych! ), ale kto chce zostać zatrzymany i wtrącony do więzienia za terroryzm wewnętrzny? Czy ktoś w Ameryce pragnie być przez państwo oznaczony jako terrorysta, czy to po prawej, czy po lewej stronie spektrum politycznego, nawet jeśli zarzut zostanie ostatecznie oddalony?

Zdjęcie przedstawiające przemoc państwową w stanie Kent w 1970 roku. Martwy uczeń nazywał się Jeffrey Miller. Młodą kobietą przykucniętą w szoku i przerażeniu była Mary Ann Vecchio. Richard Nixon nazwał protestujących “ bums. ” Jak nazwałoby ich dziś państwo – terroryści krajowi?

Pamiętasz te niewinne dni lat 60., kiedy dla niektórych policja była “ świnie ”, a protestującymi były “ bums ” ( Słowo Richarda Nixona dla studentów zabitych w Kent State )? Teraz protestujący mogą zostać oskarżeni o terroryzm wewnętrzny, nawet jeśli obchodzeni będą różni silnie uzbrojeni organy ścigania, prawdopodobnie ( rozważ wszystkie te flagi “ niebieskie życie ”, na przykład ).

Pamiętasz, kiedy “ bronił policji ” było krótko? Przez co ludzie oznaczali mniejsze fundusze na zmilitaryzowane siły policyjne, a więcej na usługi zdrowia psychicznego i tym podobne. Prezydent Joe Biden i Demokraci zdali sobie sprawę, że wszelkie poważne wysiłki mające na celu ograniczenie władzy policyjnej pozostawiłyby ich otwartymi na zarzuty łagodności wobec przestępczości, więc Biden i partia po prostu oświadczyli: Sfinansuj policję. ( Republikanie zgadzają się oczywiście, nawet jeśli nadal oskarżają Bidena i Dems o łagodność wobec przestępczości. )

I masz to. Finansuj policję na wszystkich poziomach, lokalnym, stanowym i federalnym, i przyznaj im uprawnienia nadane amerykańskim wojownikom “ w GWOT. Uwolnij ich od wszystkich amerykańskich terrorystów “. ” W końcu GWOT poszło tak dobrze w Iraku, Afganistanie, Libii, Jemenie i innych krajach. Z pewnością pójdzie równie dobrze w Ojczyźnie. Dobrze?

Dodatek: Pisząc to, natknąłem się na wspaniały artykuł Patricii McCormick na Washington Post w sprawie Mary Ann Vecchio, “dziewczyna na zdjęciu w stanie Kent.” Miała zaledwie 14 lat, kiedy zrobiono powyższe zdjęcie. Zapłaciła wysoką cenę, jak wspomina artykuł. Listy do jej rodziny oskarżyły ją o uzależnienie od narkotyków “, trampę ”, “ lub komunistę ”. “ Ówczesny gubernator Florydy zasugerował, że jest profesjonalnym agitatorem “, a zatem odpowiedzialnym za śmierć studentów ”. Ankieta Gallupa, cytowana przez McCormicka, powiedziała, że 58% Amerykanów obwiniało studentów w Kent State, a tylko 11% obwinił gwardzistów narodowych, którzy otworzyli ogień i zabili czterech studentów.

“ Profesjonalny agitator ” brzmi jak dzisiejszy wewnętrzny terrorysta. Zastanówmy się nad tymi 58% Amerykanów, którzy wierzyli, że studenci w Kent State byli odpowiedzialni za własną śmierć. Jak śmiesz blokować swobodny lot pocisków “ Made in USA ” swoimi młodymi ciałami? “ bums ”! ( “ Terroryści krajowi. ” )

William J. Astore jest emerytowanym pułkownikiem ( USAF ). Przez piętnaście lat uczył historii w szkołach wojskowych i cywilnych. Pisze w Radosne widoki.

 

Istnieje już klinika dla osób zaszczepionych, które cierpią na różne schorzenia pocovidowe





 

IARC z WHO uzna aspartam za potencjalny czynnik rakotwórczy


Według agencji Reuters, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 14 lipca ogłosi jeden z najpowszechniejszych sztucznych słodzików, tj. aspartam, za czynnik rakotwórczy. Według strony internetowej agencji Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (część WHO) wymieni go jako „potencjalnie (prawdopodobnie) rakotwórczy dla ludzi”. Przedstawiciele biznesu mają jednak obawy, że ta informacja wywoła jedynie niepokój wśród konsumentów i producentów.

Aspartam jest uważany za jeden z najpopularniejszych słodzików na świecie. Ma taką samą zawartość kalorii jak cukier, ale jest znacznie słodszy. Dodaje się go do słodkich napojów gazowanych, gum do żucia, jogurtów i wyrobów cukierniczych.

Według dziennikarzy Reutersa, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą, Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC, część WHO) wyda 14 lipca oświadczenie stwierdzające, że aspartam jest wymieniony jako dodatek do żywności „potencjalnie (prawdopodobnie) rakotwórczy do ludzi”. Jednak dwa źródła nie mają jeszcze danych, czy zostanie zadeklarowana bezpieczna dawka aspartamu. Podobne oświadczenie uzupełniające informacje IARC zostanie wydane przez Wspólny Komitet Ekspertów FAO/WHO ds. Dodatków do Żywności (JECFA).

W sumie IARC ma cztery kategorie rakotwórczości substancji i skutków. Do pierwszej grupy należą substancje, co do których istnieją wystarczające dowody na ich rakotwórczość, czyli tytoń, alkohol i przetworzone mięso. Grupa 2A obejmuje substancje i skutki „prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi”. W tym przypadku istnieją ograniczone dane (gdzie prawdopodobny jest związek przyczynowy między czynnikiem a nowotworem, ale nie można wiarygodnie wykluczyć przypadku lub błędu) u ludzi i dość dobre dane dotyczące rakotwórczości u zwierząt. Obejmuje to emisje ze smażenia żywności, spożycia czerwonego mięsa i pracy na nocną zmianę.

Grupa 2B obejmuje substancje i skutki, które są „prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi”. Tutaj, w towarzystwie środków chemicznych przemysłu włókienniczego i poligraficznego, tradycyjnych azjatyckich kiszonych warzyw, pól elektromagnetycznych o częstotliwości radiowej i 318 innych pozycji, chcą dodać aspartam. Najwyraźniej były tylko ograniczone dane na temat rakotwórczości u ludzi i „mniej niż wystarczające” dane dotyczące zwierząt doświadczalnych dla niego. Trzecia grupa obejmuje substancje i skutki, których nie można zaklasyfikować jako rakotwórcze dla człowieka, a czwarta – „prawdopodobnie nierakotwórcze”.

Wcześniejsze podobne oświadczenia IARC dotyczące różnych substancji budziły niepokój wśród konsumentów, skutkowały procesami sądowymi, zmuszały producentów do ponownego rozważenia receptury produkcyjnej i stosowania alternatywnych bezpiecznych substancji. Za takie twierdzenia IARC jest często krytykowana za niepotrzebne alarmowanie, ponieważ nie zawsze jest jasne, jakie konkretne kroki należy podjąć w związku z jej twierdzeniami (na przykład tak było w przypadku jedzenia czerwonego mięsa, które „prawdopodobnie powoduje raka” i korzystanie z telefonów komórkowych, które „potencjalnie powoduje raka”).

Jednak według źródeł zbliżonych do IARC, wpisanie aspartamu na listę potencjalnych czynników rakotwórczych ma zachęcić do dalszych badań, które pomogą konsumentom i producentom wyciągnąć dokładniejsze wnioski.

Autorstwo: tallinn
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl

 

USA przekazały ISIS w Syrii pociski z trującymi substancjami


Stany Zjednoczone przekazały rakiety przenoszące trujące substancje formacjom zbrojnym z grupy terrorystycznej Państwo Islamskie — poinformowała w poniedziałek rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego, powołując się na swojego szefa, Sergieja Naryszkina.

„Amerykanie nie zapomnieli o swoich podopiecznych z ISIS na południu Syrii: [ci ostatni] otrzymali rakiety z głowicami z trucizną. Zostały one umieszczone w pobliżu osiedli Hawiya i Zawriya w pobliżu amerykańskiej bazy wojskowej Al-Tanf” – czytamy w raporcie.

Służba Wywiadu Zagranicznego określiła tę lokalizację jako „prawdziwe gniazdo bandytów”. Według SVR, Amerykanie i Brytyjczycy niedawno utworzyli wspólny komitet wywiadowczy w Et-Tanf, który w rzeczywistości jest centrum kontroli bojowników ISIS w południowej Syrii i okolicach Damaszku. Głównym działającym opiekunem przedstawicieli organizacji terrorystycznej jest zastępca dowódcy Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA, James Melloy, podała agencja wywiadowcza.

„Anglosasi przygotowują się do wsparcia swoich intryg potężną kampanią medialną, jak to mają w zwyczaju. Jej celem jest pokazanie krajom arabskim, że ich decyzja o wznowieniu dialogu z prezydentem Baszarem al-Assadem była »strategicznym błędem«. Ci, którzy nie zgadzają się z takim podejściem, są bezpośrednio zagrożeni sankcjami” – powiedział Naryszkin dodając, że Stany Zjednoczone planują prowokację chemiczną, aby zapobiec normalizacji stosunków arabsko-syryjskich.

Źródło: pl.News-Front.info

 

Senat podjął uchwałę ws. likwidacji użytkowania wieczystego


Użytkowanie wieczyste jest instytucją prawną wprowadzoną do polskiego systemu prawnego w 1961 roku. Polega ono na oddaniu w użytkowanie nieruchomości gruntowej będącej własnością Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego (województwa, powiatu bądź gminy) na czas określony co do zasady 99 lat (ewentualnie krócej nie mniej niż 40 lat). Użytkownik wieczysty ma prawo do używania nieruchomości, w tym budowania na niej, natomiast nie posiada prawa do własności nieruchomości.

W chwili obecnej trwają kolejne prace dotyczące wyeliminowania z obrotu prawnego instytucji użytkowania wieczystego, które jest swoistym reliktem PRL-u. Największa dotychczasowa próba likwidacji użytkowania wieczystego z polskiego systemu prawnego miała miejsce w 2019 r., kiedy ustalono, że z mocy prawa na własność przekształcone zostały grunty przeznaczone na cele mieszkaniowe.

Zgodnie z uzasadnieniem do obecnego rządowego projektu zmiany ustawy o gospodarce nieruchomościami podstawą nowelizacji jest zdynamizowanie procesu eliminacji użytkowania wieczystego na gruntach, które zabudowano i zagospodarowano na określone cele, co w dalszej perspektywie, zdaniem projektodawcy, ma zaktywizować procesy inwestycyjne na tych nieruchomościach. Nowelizacja ma umożliwić firmom, osobom fizycznym i spółdzielniom mieszkaniowym uzyskanie na własność gruntów na cele inne niż mieszkaniowe tzw. komercyjnych gruntów.

W dniu 23 czerwca 2023 r. Senat podjął uchwałę w przedmiocie terminu zgłoszenia prawa do żądania przez przedsiębiorcę użytkownika wieczystego nieruchomości gruntowej do zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości gruntowej. Poprawka senacka zmieniła termin z 12 miesięcy na 36 miesięcy. Poprawka ta podyktowana jest uwzględnieniem pomocy de minimis mając na uwadze termin do realizacji przez przedsiębiorcę prawa do żądania zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości gruntowej.

Z prawem żądania przekształcenia wystąpić może użytkownik wieczysty gruntu zabudowanego, który zrealizował cel użytkowania wieczystego powstałego przed 1 stycznia 1998 r., będzie mógł wystąpić z żądaniem sprzedaży. W takim wypadku organ będzie zobowiązany do zawarcia umowy. Termin złożenia takiego wniosku będzie wynosił rok od wejścia ustawy w życie.

Co istotne organy publiczne nie będą już mogły odmówić sprzedaży gruntu na rzecz użytkownika, w tym przedsiębiorcy, który złoży wniosek w terminie roku od wejścia w życie ustawy. Powyższe nie dotyczy gruntów niezabudowanych bądź zajmowanych przez rodzinne ogrody działkowe. Do tych gruntów do zakupu wymagana będzie zgoda samorządu lub starosty i wojewody pod warunkiem, że umowa będzie obowiązywała minimum 10 lat.

Natomiast przewidywana nowelizacja wyłącza całkowicie możliwość przekształcenia następujących gruntów:

– Skarbu Państwa powierzone Krajowemu Ośrodkowi Wsparcia Rolnictwa, Agencji Mienia Wojskowego, Lasom Państwowym,

– parkom narodowym, Wodom Polskim,

– a także grunty na terenie portów i przystani morskich.

Są to grunty istotne z punktu widzenia gospodarki narodowej, niezbędne jest więc zapewnienie Skarbowi Państwa nadzoru nad sposobem ich wykorzystywania. Nie będzie również możliwe zawarcie umowy sprzedaży gruntu, wobec którego toczy się postępowanie o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego.

Przewidywana nowelizacja dotyczy następującego katalogu podmiotów:

– przedsiębiorców (spółki prawa handlowego, osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą),

– osoby fizyczne np. właścicieli garaży,

– spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe (infrastruktura osiedlowa, pawilony handlowe),

– mieszkańcy osiedli – chodzi np. parkingi, drogi wewnętrzne, place zabaw.

Nowelizacja ustawy o gospodarce nieruchomościami wprowadza zasadę uwłaszczenia na wniosek w przeciwieństwie do uwłaszczenia z mocy prawa, które dotyczyło nowelizacji na gruntach mieszkaniowych. Mówiąc wprost decyzja ma być dobrowolna. Ustawa wprowadza nowy, rynkowy model odpłatności za grunt sprzedawany użytkownikowi wieczystemu. Zasady odpłatności przedstawiają się w sposób następujący:

– cena wykupu przy jednorazowej wpłacie to 20-krotność dotychczasowej opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste;

– cena za grunt docelowo to równowartość 6 proc., 20 proc., 40 proc., 60 proc. lub więcej wartości rynkowej gruntu;

– możliwość płatności w ratach przez maksimum 10 lat – wtedy cena to 25-krotność dotychczasowej opłaty rocznej;

– bonifikata dla grup szczególnie wrażliwych społecznie np. osób niepełnosprawnych i ich opiekunów;

– samorządy będą mogły przyjąć te same zasady odpłatności lub określić je samodzielnie;

– dla przedsiębiorców preferencje w ramach limitu pomocy de minimis.

Nowe przepisy mają wejść w życie po 30 dniach od ich ogłoszenia w „Dzienniku Ustaw”.

Autorstwo: r. pr. Szymon Szabat, Kancelaria Prawna Chałas i Wspólnicy
Źródło: MagazynFakty.pl

 

Rząd wycofał się z rozporządzenia ułatwiającego napływ imigrantów


Rząd Mateusza Morawieckiego przygotował w ostatnim czasie rozporządzenie ułatwiające masowy napływ imigrantów, zwłaszcza z państw zdominowanych przez muzułmanów. Według „Dziennika Gazety Prawnej” resort spraw zagranicznych przerwał pracę nad dokumentem, bo miał on mieć negatywny wpływ na wizerunek Prawa i Sprawiedliwości przed zbliżającymi się wyborami.

Przed dwoma tygodniami w mediach pojawiła się informacja na temat rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jego podstawowym celem było wprowadzenie daleko idących ułatwień, dzięki którym w dużo prostszy sposób można byłoby zatrudniać imigrantów z państw pokroju Pakistanu, Indii, Bangladeszu czy Nigerii.

Sprawa wzbudziła spore kontrowersje, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że obóz Prawa i Sprawiedliwości w tym samym czasie sprzeciwiał się planom Unii Europejskiej dotyczącym relokacji „uchodźców” na terenie państw członkowskich. Dodatkowo głośno zrobiło się o budowanym od kilku miesięcy miasteczku kontenerowym przy budowie na terenie rafinerii Orlenu w Płucku, w którym ma zamieszkać kilka tysięcy Azjatów.

„Dziennik Gazeta Prawna” twierdzi, że w związku ze wspomnianymi kontrowersjami rząd nie zamierza podejmować dalszych prac nad rozporządzeniem. Według źródeł gazety w rządzie, „projekt ma czysto techniczny charakter, ale zaczął budzić nieuzasadnione emocje w kampanii, co odbiło się na jego odbiorze medialnym, dlatego nie będzie dalej procedowany”.

Na podstawie: Dziennik.pl
Źródło: Autonom.pl

 

Podejście do ukraińskiej mniejszości zaczyna się zmieniać


W ocenie 50 proc. Polaków obecnie rząd troszczy się bardziej o Ukraińców niż o własnych obywateli – wynika z badania przeprowadzonego przez IRCenter we współpracy z agencją Newseria. Więcej niż co trzeci ankietowany uważa też, że Ukraińcy zabierają Polakom pracę, miejsca w przedszkolach, szkołach i placówkach medycznych. Takie negatywne nastawienie częściej mają kobiety, osoby młode, słabo wykształcone i mieszkańcy wsi, a także badani deklarujący, że są osobami religijnymi. Socjolożka Dorota Peretiatkowicz wskazuje, że składa się na nie szereg czynników – przede wszystkim obawy o własną sytuację ekonomiczną w dobie wysokiej inflacji. Są to objawy zmęczenia wojną i obecnością uchodźców.

Firma badawcza IRCenter wspólnie z agencją Newseria postanowiły sprawdzić, jak – blisko półtora roku po wybuchu wojny w Ukrainie i kryzysie uchodźczym – Polacy podchodzą do ukraińskich uchodźców. Z badania CAWI przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie 1 tys. osób wynika, że zdaniem 50 proc. respondentów polski rząd obecnie bardziej troszczy się o Ukraińców niż o Polaków – przy czym „zdecydowanie” uważa tak co czwarty badany (27 proc.), przeciwnego zdania jest co czwarty Polak (27 proc.), mniej więcej tyle też nie ma na ten temat zdania. „Polacy przyjęli Ukraińców z otwartymi ramionami, było wiele charytatywnych akcji, dużo ciepła i chęci pomocy. Natomiast wojna trwa już ponad 400 dni i Polacy powoli zrozumieli, że to nie jest akcja jednorazowa, że to nie jest coś, co przeminie, ale trwale zostanie w naszej rzeczywistości, że to jest duża zmiana. I teraz okazuje się, że połowa Polaków ma wrażenie, że polski rząd robi więcej dla Ukraińców niż dla nich i taką opinię mają zwłaszcza osoby młode, wśród których ten odsetek przekracza 60 proc. Zaniepokojone są też kobiety i osoby z niższym wykształceniem” – mówi agencji Newseria Biznes socjolożka Dorota Peretiatkowicz, prezeska zarządu IRCenter.

Polska jest od początku głównym kierunkiem wojennego exodusu. Jak podaje Straż Graniczna, od 24 lutego ub.r. – czyli od rosyjskiej napaści na Ukrainę i wybuchu wojny w tym kraju – do 30 czerwca br. granicę polsko-ukraińską przekroczyło już ponad 13,1 mln osób. Ruch odbywa się też jednak w drugą stronę i w tym samym czasie Straż Graniczna odprawiła z Polski do Ukrainy prawie 11,3 mln osób. Część uchodźców zdecydowała się już na powrót do domu, część wyjechała dalej, do państw Europy Zachodniej, ale wielu pozostało w Polsce, aby po zakończeniu wojny móc wrócić do swojego kraju. Szacuje się, że ta ostatnia grupa liczy około 1,5 mln osób. „Polacy mieli bardzo otwarty stosunek do Ukraińców, ale po pierwszej fali euforii dopadły nas pewne niesnaski, w tym historyczne, które na dodatek są wzmacniane. Doszedł też kryzys związany z gospodarką i zalewaniem polskiego rynku produktami z Ukrainy, pojawiła się kwestia ukraińskiego zboża, a polscy rolnicy obawiają się o ceny owoców i warzyw. Tak więc wojna za wschodnią granicą i napływ ukraińskich uchodźców zaczęły wpływać na to, jak Polacy postrzegają również swoją sytuację ekonomiczną. A ponieważ do tego wszystkiego dołączyła inflacja, której Polacy nie kojarzą z Ukrainą, ale jednak widzą, że wszystko to powoduje jakieś zachwianie dotychczasowego porządku, to zaczynają się obawiać. Część w ogóle zaczyna uważać, że powinniśmy przestać się mieszać do tej wojny – 26 proc. Polaków jest zdania, że najlepiej byłoby, gdybyśmy przestali reagować na to, co się tam dzieje. Jest też całkiem znaczący, 19-proc. odsetek osób, które uważają, że ta wojna się rozleje i że my staniemy się stroną w tym konflikcie” – mówi Peretiatkowicz.

Jak wynika z badania IRCenter, dwóch na pięciu Polaków (41 proc.) uważa, że Ukraińcy w Polsce spowodowali, że młodzi ludzie mają dziś gorszy start na rodzimym rynku pracy (przy czym 19 proc. badanych zdecydowanie tak uważa), przeciwnego zdania jest co trzeci Polak (33 proc.). Podobny, 40-proc. odsetek sądzi, że Ukraińcy zabierają Polakom miejsca w szpitalach i przychodniach, zaś jedna trzecia (34 proc.) się z tym nie zgadza. Co trzeci Polak (33 proc.) jest zdania, że zabierają Polakom również miejsca w szkołach i na uczelniach, jednak więcej osób (41 proc.) nie zgadza się z takim twierdzeniem. Z drugiej strony Ukraińcy są ratunkiem dla naszego rynku pracy, ZUS-u i demografii, ale docenienie tego wymaga głębszego zastanowienia.

Co prawda co czwarty Polak wolałby, by Polska wycofała się ze wspierania Ukrainy, jednak niemal połowa (46 proc.) się z tym nie zgadza, a jedna czwarta (27 proc.) nie ma na ten temat zdania. Co piąty Polak (19 proc.) obawia się wejścia Rosjan do Polski (w tym 6 proc. zdecydowanie tak sądzi), niemal połowa (42 proc) nie ma na ten temat zdania, a dwóch na pięciu (39 proc.) nie obawia się tego. „Ukraińcy przyjechali i z nami zostali, zaczęli posyłać dzieci do przedszkoli i szkół, zostali objęci naszą służbą zdrowia. Polacy mocno się tym zaniepokoili, bo to są systemy, w których nasze państwo i tak nie działa najlepiej, a pojawienie się tak dużej grupy uchodźców spowodowało, że zaczęły działać jeszcze gorzej. Wydłużyły się kolejki do lekarzy, okazało się, że nie ma miejsca w przedszkolach” – dodaje. „Część Polaków była również zdziwiona tym, że uchodźcy nie są osobami biednymi i to wzbudziło w nich pewien protest, bo mieliśmy w głowach wizję, że to są osoby ubogie, które będą wykonywały w Polsce proste prace za małe pieniądze. A okazało się, że pojawiła się duża grupa wykształconych osób, które mają pieniądze, zajęły się biznesem albo piastują wyższe stanowiska”.

Prezeska IRCenter wskazuje, że według badań negatywne podejście do ukraińskiej mniejszości znacznie częściej niż pozostałe grup, mają kobiety, osoby młode, słabo wykształcone i mieszkańcy wsi, a także badani deklarujący, że są osobami religijnymi. Zaniepokojenie częściej wyrażają też osoby o poglądach centrowych, a rzadziej – badani o poglądach lewicowych i prawicowych. „Mamy obecnie sytuację, kiedy opada euforia i wchodzi szare życie. I teraz jest właśnie czas na to, aby mówić Polakom, jak będzie wyglądało to nasze wspólne życie, tłumaczyć, dlaczego pewne rzeczy się dzieją” – wyjaśnia Dorota Peretiatkowicz. „Ukraińcy z nami zamieszkali i siłą rzeczy będą konkurencją na rynku pracy, w dostaniu się do żłobka, przedszkola czy szkoły. I trzeba to brać pod uwagę w kampaniach informacyjnych, które powinny tłumaczyć Polakom, dlaczego ci ludzie z nami są, że to wcale nie jest ich wybór. Dobrze poprowadzone kampanie powinny zatrzymać dalszą niepewność Polaków odnośnie do tej sytuacji”.

Źródło: Newseria.pl

 

Wołyńska kompromitacja


Zbliża się 80. rocznica kulminacji zbrodni wołyńskiej, podczas której ukraińscy nacjonaliści wymordowali od 120 do 250 tys. Polaków, aby zrealizować swój cel ustanowienia ukraińskiego państwa o systemie totalitarnym na urojonych przez siebie etnograficznych ziemiach ukraińskich. Jak można się domyślać, po raz kolejny polski naród przy tego typu okazji się skompromituje.

Mówiąc polski naród nie mam rzecz jasna na myśli tych, którzy dzisiaj sprawują władzę. Nie jest przypadkiem, że wśród najwyższych elit państwowych, którzy dzierżą władzę od 2015 roku, ale i sięgając wstecz od roku 1989, jest niezwykle duże nasycenie osób pochodzenia innego niż polskie, przede wszystkim pochodzenia ukraińskiego i żydowskiego. System PRL-owski ograniczał możliwość zrobienia kariery politycznej przedstawicielom tych nacji (tym drugim po odwilży październikowej, zwłaszcza po roku 1967). Ukraińcom z powodów oczywistych. Żydom z kolei z powodu ścisłego sojuszu Sowietów z Arabami, którzy toczyli permanentną wojnę z państwem Izrael.

Biorąc więc pod uwagę te czynniki, logicznym wydaje się, że osoby tego pochodzenia jak i osoby, które weszły w związki małżeńskie z tymi mniejszościami, brały udział w działalności opozycyjnej w minionym systemie. Tylko w ten sposób mogli dorwać się do władzy i czerpać z tego tytułu profity.

Dzisiejsza Polska jest krajem niezwykle mocno nasyconym politykami, którzy w latach 80. XX wieku pobierali wysokie sumy pieniężne od obcych rządów, w tym od służb specjalnych krajów takich jak np. Stany Zjednoczone. Podobnie jak Sowieci w początkowym etapie istnienia systemu komunistycznego w ZSRR, zachodnie tajne ośrodki władzy budowały sobie agenturę wpływu nad Wisłą właśnie spośród obywateli polskich niepolskiego pochodzenia oraz tych związanych z obywatelami polskimi pochodzenia innego niż polskie. Jest to stara sprawdzona reguła zarządzania niezbyt rozgarniętym politycznie społeczeństwem za pomocą piątej kolumny, czyli mniejszości wszelakich. O ile w II RP piąta kolumna miała w narodzie polskim poparcie minimalne – wówczas jeszcze istniały polskie elity narodowe, które dawały odpór wrogiej dywersji, o tyle utrata tychże polskich elit narodowych w trakcie drugiej wojny światowej i po niej spowodowała, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości od upadającego Związku Sowieckiego nie byliśmy w stanie stworzyć suwerennego państwa rządzonego przez polską elitę, wywodzącą się spośród polskiego narodu, a nie imigrantów, którzy zalewali nasz kraj z zachodu Europy setki lat wcześniej. Oraz tych, którzy w ramach operacji „Wisła” zostali przez reżim komunistyczny rozrzuceni po nowo nabytych terytoriach.

Jeżeli więc ktoś dostrzega, że przez 33 lata rządów tzw. „opozycji antykomunistycznej” państwo polskie w stosunku do nacji ukraińskiej i jej banderowskich ciągotek, do zbrodni wołyńskiej, do ekshumacji ofiar, wreszcie do pomników symboliki kolaboranckiej, które wyrastają na Ukrainie jak grzyby po deszczu, prowadzi politykę kapitulacji, to niech nie dziwi się takiemu obrotowi spraw. Ani nie określa tego kompromitacją czy zwrotami w tymże stylu. Jest to po prostu przemyślana, realizowana z zimną krwią antypolska polityka. Oczywiście nie pomijajmy innych czynników.

Przed II wojną światową wywiad wojskowy II RP, tzw. dwójka, prowadził w ukryciu niezwykle proukraińską politykę praktycznie aż do 1938 roku. Dopiero kiedy bębny wojenne zaczęły dudnić coraz mocniej, a Ukraińcy wykroili sobie z Czechosłowacji swoje państwo, polskie MSZ zrozumiało, że pobłażliwość i próby zjednania sobie masy ukraińskiej są de facto sprzeczne z polskim interesem. Jednak agentura, która odpowiadała za tą politykę, wojnę przetrwała. I kiedy już hitlerowskie Niemcy leżały na kolanach, została przejęta przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych.

Jerzy Giedroyć, którego paryska „Kultura” całymi dekadami zatruwała umysły Polaków proukraińską propagandą, była finansowana przez CIA kwotą nawet 100 000 dolarów rocznie. Giedroyć był przed II wojną światową jednym z tych ludzi „dwójki”, którzy brali udział w propagandzie przeciągania Ukraińców na stronę Polaków. Była to rzecz jasna robota daremna – narodowi przywódcy ukraińscy mieli poglądy skrajnie antypolskie i byli wspierani przez hitlerowskie Niemcy, Włochy Mussoliniego, Austrię, Czechosłowację czy też Litwę. Strona niemiecka niezwykle szczodrze ich dofinansowywała, aby stanowili oni element nacisku na władze polskie, kiedy te prowadzić będą politykę Berlinowi nieprzychylną.

Giedroyć nie był rzecz jasna jedynym, który wysługiwał się błędnej koncepcji tworzenia na siłę narodów na wschodzie i tym samym generowania napięć z mocarstwem takim jak ZSRR w czasie kiedy nie zabezpieczyliśmy sobie flanki zachodniej.

Prowadząc z jednej strony politykę antyniemiecką (od pierwszej połowy 1939 roku, ale w pewnym stopniu również wcześniej) i antysowiecką musieliśmy sprowadzić sobie na głowę nieszczęście. I tak też się stało. Dzisiaj, nienauczeni na błędach przeszłości, robimy dokładnie to samo. Pytanie więc nasuwa się: czy jest to kretynizm, skrajny kretynizm czy też jednak agenturalność?

Tak jak już wcześniej wspomniałem, trudno oczekiwać od elit zatrutych giedroyciowsko-CIA-owską propagandą i wywodzących się z obcych Polakom mniejszości narodowych, polityki zbieżnej z interesem naszego narodu. Jednak wobec obcej, wrogiej nam dywersji, którą uprawia III RP, na wysokości zadania zadbania o nasze bezpieczeństwo powinien stanąć nasz naród. Tego jednak nie widać.

Kiedy słyszę jakieś śmieszne (żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie — żałosne) pobrzękiwania i jakieś nieśmiałe jęki polskiej klasy narodowo-patriotycznej: „Wołyń pamiętamy!”, „Ekshumacji żądamy!”, „Przeproście za ludobójstwo!”, to ogarnia mnie śmiech, aczkolwiek bardziej odpowiednie w tym momencie byłoby załamanie rąk. Bo chyba taka powinna być właściwa reakcja na tego typu skamlenie Polaków. Od 2014 roku, od neobanderowskiego zamachu stanu, kiedy było oczywiste, że kolaboranci Hitlera będą na Ukrainie od tej pory bohaterami narodowymi, stosunki z tym państwem powinny być zerwane całkowicie. Dopóki ostatni pomnik Bandery, Szuchewycza, Kłaczkiwskiego i innych podobnych bandziorów odpowiedzialnych za wyrżnięcie piłami i siekierami ponad 100 tys. Polaków nie zostanie w obecności polskich urzędników na Ukrainie wyburzony, dopóty nie powinno się z tym politycznym bytem utrzymywać żadnych relacji. Gdyby dzisiaj Niemcy wynieśli na polityczny piedestał kata Lyonu Klausa Barbiego czy generała Lammerdinga, który wydawał rozkazy zabijania francuskich cywilów to trudno sobie wyobrazić, aby Francja utrzymywała z Niemcami jakiekolwiek stosunki dyplomatyczne. Poważny kraj rządzony przez poważnych ludzi na taką kompromitację i pośmiewisko przed całym światem sobie po prostu by nie pozwolił.

Polska jednak nie tylko pozwala, ale w naszym kraju wobec zdrady narodowych interesów i klękania przed władzami państwa gloryfikującego ludobójców polskiego narodu nie ma nawet pierwiastka oporu. Zamiast wywierać ciągłą presję na zdradzieckie elity III RP albo wręcz odsunąć je od władzy, oczywiście w ramach demokratycznych wyborów, słyszymy ciągle skamlenie o jakąś pamięć o Wołyniu czy inną ekshumację. Pytam się: co to zmieni? Co zmieni to w tym, że banderowska symbolika przenika na terytorium Polski, że ukraińska przestępczość wobec miękkiej i służalczej polityki w stosunku do tej nacji bije w Polsce wszelkie rekordy, że polscy podatnicy płacą miliardy złotych z własnej kieszeni na broń, amunicję i paliwo dla neobanderowców, które są na Ukrainie rozkradane i wzbogaca się tym sposobem tamtejsze zorganizowane grupy przestępcze?

Ano nic nie zmieni. Zmienić może tylko odzyskanie władzy w tym kraju przez Polaków, urodzonych w polskich rodzinach, myślących polskim interesem narodowym – a nie interesem ukraińskim albo żydowskim.

W 2023 roku, jak i w przewidywalnej przyszłości, nic w tym kraju się nie zmieni. Nie ma absolutnie żadnych przesłanek aby sądzić, że naród polski może poprowadzić kontrrewolucję, która nas po latach uprzedmiotowienia wreszcie upodmiotowi. Kiedy posłucham co niektórych „niezależnych” czy „niepokornych” wystruganych przez bezpiekę antysystemowców to dochodzę do wniosku, że tylko przeniesienie dzisiejszego Paryża do Warszawy – jeden do jednego – może tą uśpioną i spacyfikowaną nację postawić do pionu. Chociaż i w to należy wątpić. Gwałty imigrantów zajmujących się usługami transportowymi w Warszawie, około 6-8 tys. ukraińskich przestępstw w 2022 roku, 135 tys. imigrantów z państw islamskich z pozwoleniem na pracę w Polsce w tym samym roku, 1,1 mln imigrantów ekonomicznych sprowadzanych do Polski w ciągu jednego roku… I nic. Polak dalej leży “pijany” przed telewizorem i bredzi, że Polska walczy z lewactwem i nie wpuszcza imigrantów. A zachód Europy zdycha, mimo iż to Polak służy jako tania siła robocza w niemieckich fabrykach i montowniach, a nie Francuz czy Niemiec w polskich.

A Ukraińcy to nasi bracia, bo walczą z Rosją – skoro TVP tak powiedziała a ci, którzy trzymają telewizję w szachu, przecież dają forsę do kieszeni – to tak musi być. Czyż może być inaczej?

W tym roku więc jak co roku w rocznicę Wołynia obejrzymy jarmarczny patriotyzm, pojękiwania kupionych przez pisowców „narodowców”, którzy w zamian za miliony z budżetu państwa sprzedali to, w co jeszcze kilka lat temu wierzyli, jakieś brednie o ekshumacjach, przeprosinach i inne puste, pozbawione politycznego znaczenia ochłapy rzucone gawiedzi, aby na nich w jesiennych wyborach wspiąć się do władzy. Jednak konkrety pozostaną bez zmian. Polska dalej będzie pozwalać na prowadzenie obcej armii z naszego terytorium wojny z nuklearnym mocarstwem, dalej będziemy karmić i finansować z własnej kieszeni reżim, który gloryfikuje najgorszych zwyrodnialców jakich ziemia zrodziła w XIX i XX wieku, dalej będziemy przyglądać  się jak pomniki, ulice i skwery nazistowskich kolaborantów wyrastają w pobliżu naszych granic. Wreszcie dalej będziemy pozwalać na ukraińskie osadnictwo na terytorium Polski, którego nadrzędnym celem jest związanie interesu Ukrainy z interesem Polski, abyśmy już nigdy nie wybili się na niepodległość. Którego celem jest zastraszenie Polaków, aby wszelki opór wobec suwerennościowych dążeń naszych został stłumiony w zarodku przez importowaną masę ludzką, która zaczyna dominować na ulicach polskich miast. Którego celem jest wreszcie wywieranie przez różne siły zewnętrzne presji na Polaków, abyśmy podążali za interesem tych sił.

A za rok o tej porze znowu to samo: „Wołyń pamiętamy!”, „Ekshumacji żądamy!” i „Przeproście za ludobójstwo!”…

Autorstwo: Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net

 

Ukraina – światowe centrum handlu organami i dziecięcej prostytucji


Celem portalu „Wolne Media” nie jest wspieranie jakiejkolwiek propagandy, lecz dociekanie prawdy. Portal nie służy politykom, lecz czytelnikom, którzy mają prawo być doinformowani.

Ten artykuł odnosi się do twierdzeń rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej i innych osób, że Ukraina Zełenskiego jest głównym ośrodkiem przestępczym w światowym handlu ludzkimi organami i dziecięcej prostytucji związanej z handlem ludźmi, a także niedawnych twierdzeń Unii Europejskiej, że wszystko to rosyjska dezinformacja. Ze względu na powagę tych zarzutów i związanych z nimi zaprzeczeń, ta wstępna analiza jest napisana w niemal akademickim stylu i podzielona na sekcje, aby pomóc zainteresowanym władzom w znalezieniu sprawców, gdziekolwiek się znajdują.

ŚWIATOWA PROSTYTUCJA DZIECIĘCA I HANDEL ORGANAMI

National Kidney Association of America szacuje, że nielegalny handel narządami jest wart ponad 1 miliard dolarów rocznie. Skandal z nerkami Gurgaona, w którym biednym Hindusom pobrano nerki dla indyjskich i zagranicznych klientów, to tylko jeden z wielu skandali pokazujących, że jest to zorganizowany i bardzo dochodowy światowy przemysł, przyciągający zainteresowanie wszystkich. Pozbawieni skrupułów przestępcy potrafiący wykorzystać związane z tym możliwości.

ROLA UKRAINY W ŚWIATOWYM HANDLU NARZĄDAMI I BRANŻY DZIECIĘCEJ PROSTYTUCJI

Raporty z lat 20062007 i 2009 podkreślają długotrwałe zaniepokojenie Organizacji Narodów Zjednoczonych handlem dziećmi w celach seksualnych i powiązanymi „przemysłami” na Ukrainie. Można przeczytać o tym w Rezolucji Narodów Zjednoczonych 60/251 z dnia 15 marca 2006 r. w sprawie handlu dziećmi, dziecięcej prostytucji i dziecięcej pornografii na Ukrainie.

Europejskie Centrum Prawa i Sprawiedliwości (ECLJ) jest międzynarodową organizacją pozarządową zajmującą się promocją i ochroną praw człowieka w Europie i na świecie. Od 2007 r. ECLJ cieszy się specjalnym statusem konsultacyjnym przy Organizacji Narodów Zjednoczonych/ECOSOC. W 2006 roku opublikowało raport w sprawie zaginionych dzieci, zagubionych niemowląt i zwłok pozbawionych organów na Ukrainie.

Centrum Ochrony Dzieci to bałkańska federacja zajmująca się ochroną dzieci. Ich rapory z 2015 i z 2016 r. twierdzą, że ukraińskie domy dziecka są ośrodkami handlu dziećmi, dziecięcej pornografii i dziecięcej prostytucji.

Kolejne źródło to seria pytań do sesji Parlamentu Europejskiego w 2007 roku, którą cytuje raport BBC, który badał rynek komórek macierzystych i narządów noworodków na Ukrainie, oraz zapytanie z sesji Parlamentu Europejskiego w 2015 roku dotyczące grabieży organów we wschodniej Ukrainie.

W 2022 roku BBC opublikowała raport o tym, jak przemysł seksualny wykorzystuje ukraińskich uchodźców. W jaki sposób uchodźcy angażują się w prostytucję wyjaśnia raport amerykański.

Abolitionistmom.org opublikowała znacznie dłuższy artykuł wspominający o komercyjnym wykorzystywaniu seksualnym dzieci w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Meksyku.

Na stronie TheNewHumanitarian.org można znaleźć kawałek o tym, jak dzieci-uchodźcy w Atenach zostały uwięzione w branży prostytucji i pornografii dziecięcej.

Twierdzenia te nie powinny dziwić osób zaznajomionych z trudną sytuacją dzieci uchodźców w Azji Zachodniej lub gdzie indziej, które musiały uciekać przed jedną z wielu wojen rozpętanych przez NATO w ciągu ostatnich kilku dekad. I nie ma powodu sądzić, że te same los nie dotknął małoletnich ukraińskich pozbawionych opieki.

W 2011 roku ukraińskie władze przyznały, że nielegalny handel narządami wymknął się spod kontroli. Z kolei belgijski raport mówi nam, że Ukraina pozostaje głównym europejskim ośrodkiem nielegalnego pozyskiwania narządów ludzkich. Jednak artykuł z dziennika „Haaretz” z 2010 roku wyjaśnia, że ​​izraelskie gangi przestępcze są sercem ukraińskiego przemysłu grabieży organów, co jest ważną kwestią, biorąc pod uwagę, że popyt znacznie przewyższa podaż w Izraelu, a także na równie lukratywnym rynku w Szwajcarii.

Wreszcie, raport USAID i szerszy artykuł, z którym jest powiązany, jasno pokazują, że nawet CIA jest świadoma skali handlu narządami i ludźmi na Ukrainie, możemy bezpiecznie założyć, że takie praktyki są nadal szeroko rozpowszechnione zarówno w regionach Ukrainy, nadal w rękach sprzymierzonych sił nazistowskich Zełenskiego.

Możemy to stwierdzić z całą pewnością, ponieważ na podstawie wszystkich powyższych linków są to obrzydliwe branże, w które zaangażowani są najbardziej obrzydliwi i amoralni ludzie, nie tylko na świecie, ale także na Ukrainie. A ponieważ Ukraina stała się w ostatnich latach bardziej, a nie mniej podatna na te przestępcze praktyki, możemy tylko powtórzyć, że te zarzuty dotyczące handlu dziećmi i narządami muszą zostać zbadane w przejrzysty sposób, a sprawcy muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności.

WSPÓŁUDZIAŁ ZACHODU W ŚWIATOWYM PRZEMYŚLE HANDLU NARZĄDAMI I DZIECIĘCEJ PROSTYTUCJI

Podobnie jak w przypadku Afganistanu i Syrii, Zachód jest współwinny tych zbrodni przeciwko ludzkości zarówno na poziomie makroskopowym, jak i mikroskopowym. Ogólnie rzecz biorąc, Unia Europejska i NATO pompują coraz więcej miliardów dolarów w Ukrainę Zełenskiego, od dawna uznawaną za jeden z najbardziej skorumpowanych krajów świata. Zachodnie media i wpływowi politycy zaprzeczają temu i jawnie kłamią, twierdząc, że Ukraina Zełenskiego i popierający juntę Ukraińcy są w jakiś sposób nosicielami wszystkiego, co dobre i zdrowe.

Media propagandowe Unii Europejskiej nieustannie publikują „negacje” wszystkich tych zarzutów; są zaprzeczane i stanowią część działań wojennych UE przeciwko Rosji, płacą im za zaprzeczenie, a nie za przedstawienie faktycznego dowodu lub „zaprzeczenia”. Komisja Europejska twierdzi, że „nie są jej znane żadne wiarygodne doniesienia o rzekomych przypadkach pozyskiwania i handlu ludzkimi organami na Ukrainie”. Innymi słowy, do innych należy publikowanie tych wiarygodnych raportów, które Unia Europejska bez wątpienia zlekceważy lub odrzuci, jak to zrobiła w przypadku spraw dotyczących jej dżihadystycznych pełnomocników w Syrii, których mroczniejsze zbrodnie znam bardzo dobrze i które, nawet jeśli będą mnie prześladować do końca życia, są nieocenionym wzorem do oceny zbrodni ich ideowych ukraińskich braci i sióstr.

W Irlandii, podobnie jak w większości krajów Europy Zachodniej, mówi się nam, że większość naszych niechcianych ukraińskich uchodźców, którym dano darmowe domy i kieszonkowe, zostanie, ponieważ życie tutaj jest dla nich po prostu zbyt dobre i łatwe, nie mają ochoty pakować walizek (Gucci) i jechać do domu. W tym samym czasie think tanki sprzymierzone z NATO mówią nam, że musimy zrobić więcej dla tych krewnych ukraińskich nazistów i handlarzy organami, nawet gdy Syryjczycy i inni zasłużeni ludzie nadal giną.

Smutna rzeczywistość kryjąca się za pół-propagandą Kyiv (sic) Independent MI5 polega na tym, że ludzie uciekają przed wojną z tradycyjnych powodów, które w tak burzliwych czasach powodują zmiany demograficzne. I chociaż ludzie mogą wracać tam, gdzie toczy się walka, ponieważ tam jest ich serce, to, jak każda propaganda, niczego nie dowodzi. Rzeczywistość jest taka, że ​​na Ukrainie toczy się wojna i są tam niewyobrażalni ludzie, wielu z nich po ukraińskiej stronie frontu, a jeszcze inni bezpieczni w swoich organizacjach pozarządowych i think tankach NATO, z dala od walk, robiąc najbardziej niewypowiedziane rzeczy i ciągnący zyski z tej wojny.

ROZWIĄZANIA I OSTRZEŻENIA

Maria Zacharova wysunęła wiarygodne oskarżenia wobec kijowskiej junty, Damaszek wysunął je przeciwko syryjskim (sic!) rebeliantom z NATO, Gary Webb wniósł oskarżenie przeciwko CIA o handel narkotykami, Pall Mall Gazette wplątał grzeczne wiktoriańskie społeczeństwo w handel białymi niewolnikami i podobne oskarżenia skierowano przeciwko należącemu do MI5 sierocińcowi Kincora Boys i Jeffreyowi Epsteinowi, opłacanemu przez CIA.

Wszystkie te zarzuty okazały się prawdziwe i w tym przypadku osobiście uważam nie tylko, że zarzuty Zacharowej są bardzo zasadne, ale także, że wszystkie tego typu zarzuty wobec kijowskiej junty powinny zostać dokładnie zbadane przy użyciu najwłaściwszych środków. Aby winni mogli zostać ukarani i dokonano pokuty za niewinne życia zniszczone przez ich żądzę pieniędzy.

Zacharova, mówiąc o tym, zrobiła wiele dobrego dla ofiar ukraińskiego przemysłu tego niesamowitego handlu ludźmi. Teraz do władz rosyjskich należy podniesienie stawki, upublicznienie niektórych kluczowych dowodów i poinformowanie nie tylko przestępców na Ukrainie Zełenskiego, ale także ich organizacji pozarządowych i państwowych sojuszników dalej na zachodzie, że winni rzeczywiście zapłacą.

I chociaż NATO może odrzucić Zacharową jako Rosjankę, a mnie jako zwykłego Irlandczyka, fakty wskazują, że Ukraina Zełenskiego jest winna zbrodni podobnych do Eichmanna i podobnie jak Eichmann, tak samo jego współczesne ukraińscy i natowskie klony muszą odpowiedzieć za zbrodnie przeciwko narodom Ukrainy, Syrii i Rosji.

Autorstwo: Declan Hayes
Tłumaczenie: SL
Źródło zagraniczne: Strategic-Culture.org
Źródło polskie: NEon24.org

ŹRÓDŁOGRAFIA

1. https://news.un.org/en/story/2006/10/197902

2. https://khpg.org/en/1174567516

3. https://documents-dds-ny.un.org/doc/UNDOC/GEN/G07/104/93/PDF/G0710493.pdf?OpenElement

4. https://eclj.org/the-case-of-the-missing-children-lost-babies-and-corpses-without-organs-fuel-allegations-of-trafficking-in-body-parts-in-ukraine

5. https://childhub.org/en/child-protection-news/ukraine-orphanages-feeder-child-trafficking

6. https://childhub.org/en/child-protection-news/ukraines-shame-epidemic-human-trafficking

7. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/E-6-2007-2644_EN.html

8. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/E-8-2015-001565_EN.html

9. https://www.bbc.com/news/world-europe-60891801

10. https://www.womensrefugeecommission.org/wp-content/uploads/2020/04/Mean-Streets-Urban-GBV-Sex-Workers.pdf

11. https://abolitionistmom.org/wp-content/uploads/2014/05/Complete_CSEC_0estes-weiner.pdf

12. https://deeply.thenewhumanitarian.org/refugees/articles/2016/07/14/refugees-caught-up-in-child-prostitution-in-athens

13. https://ukraine.iom.int/news/national-auto-rally-raises-awareness-trafficking-transplantation-human-organs

14. https://www.haaretz.com/2010-08-06/ty-article/report-israeli-suspected-of-running-ukraine-organ-trafficking-ring/0000017f-dc17-db22-a17f-fcb77e530000

15. https://www.usaid.gov/ukraine/fact-sheet/dec-16-2022-trafficking-persons

16. https://ukraine.iom.int/sites/g/files/tmzbdl1861/files/documents/omnibus_survey_results_eng.pdf

 

Demokracja, najbardziej niebezpieczna religia – 6


6. TEOLOGIA POLITYKI

To poważna dyskusja, więc upewnijmy się, że jesteśmy po tej samej stronie, upewniając się, że stosujemy te same znaczenia do naszych słów. „Demokracja” NIE jest rządem. To nie wolność, to nie prawa człowieka, to nie uniwersalne wartości, to nie wolność słowa czy prasy. Nie jest kapitalizmem ani wolnym rynkiem. Nie jest ani kapustą ani brokułami. Demokracja, ta żarliwe amerykańskie „napadniemy na twój kraj i zabijemy połowę twojego narodu”, to nic innego jak polityka oparta na religii.

Udawajmy przez chwilę, że żyjemy w normalnym świecie, w którym ludzie nie są ogarnięci różnymi politycznymi i religijnymi szaleństwami.

Teraz wyobraźmy sobie, że nasza gospodarka narodowa rozwija się, nasz kraj staje się bogatszy i wszyscy mamy więcej wolnego czasu. Amerykańska teologia polityczna mówi nam, że gdy osiągniemy pewien arbitralny próg bezpieczeństwa dochodów lub pewien z góry określony poziom postępu od małpy do cywilizacji, nasze „naturalne tęsknoty całej ludzkości” magicznie rozkwitną, wywołując nieodparte pragnienie „demokracji” w stylu amerykańskim. I NIE oznacza to republikańskiego rządu w stylu amerykańskim; oznacza to wielopartyjną politykę w stylu amerykańskim.

Jest to popularna amerykańska mantra, która brzmi dobrze, ale nie ma podstaw w rzeczywistości – to przekonanie, niezależnie od tego, jak jest wyrażane, że kiedy ludzie rozwiną się do pewnego nieokreślonego, ale wyższego poziomu duchowego, prawa Boga i natury wyzwolą wrodzone pragnienie polityki wielopartyjnej. Według tych ludzi, w miarę postępów w naszym naturalnym rozwoju w kierunku amerykańskich klonów, doświadczymy z góry określonego, być może genetycznego, impulsu, by wtrącać się w narodowy rząd naszego kraju. To głupie twierdzenie nie przechodzi nawet testu śmiechu.

Należy zauważyć, że teologia ta nie stwierdza, że nasze zainteresowanie polityką pojawia się, gdy stajemy się bardziej wykształceni, doświadczeni lub kompetentni, ale gdy stajemy się w jakiś sposób bardziej duchowo oświeceni. Podstawowym założeniem tej amerykańskiej religii jest to, że gdy rozwiniemy się duchowo i staniemy się wystarczająco oświeceni – innymi słowy, gdy staniemy się bardziej podobni do Amerykanów – będziemy chcieli tego, czego oni chcą. Czym Amerykanie uzasadniają takie przekonanie? Nie oferują żadnego uzasadnienia dla swoich przekonań i w rzeczywistości żadne nie istnieje. Nie ma żadnych istniejących dowodów na istnienie takiego ludzkiego stanu, a oni oczywiście żadnych nie oferują. Tak jak w przypadku każdej religii, musisz wierzyć, ponieważ kazano ci wierzyć.

Ale z pewnością jest to po prostu szaleństwo. Równie sensowne byłoby dla mnie, gdybym stał się bogaty (lub wykształcony, lub oświecony), rozwinąć magiczną tęsknotę za pójściem na oddział chirurgiczny i spróbowaniem swoich sił w przeszczepie mózgu, ponieważ wiem o tym tyle samo, co o rządzie, innymi słowy, nic. Ale dlaczego skupiać się na rządzie? Dlaczego nie skupić się na narodowym programie kosmicznym, albo na włożeniu nosa w narodowy system edukacji? Odpowiedź jest taka, że większość ludzi nie jest zainteresowana żadną z tych dziedzin, ani nie ma złudzeń co do swojej wiedzy lub zdolności do wniesienia wkładu. W rzeczywistości dotyczy to również rządu – większość ludzi po prostu nie jest tak zainteresowana, a w każdym razie nie ma użytecznej wiedzy ani umiejętności. Ale znowu, atrakcją nie jest rząd, ale amerykańska polityka oparta na wierze.

Trudno mi sobie wyobrazić coś bardziej niebezpiecznego dla dobrobytu narodu niż miliony niedoinformowanych i niedoświadczonych ludzi, którzy nagle chcą zaangażować się w coś, o czym nic nie wiedzą, ale od czego zależy cały dobrobyt ich narodu. Najbardziej niebezpieczną i przerażającą częścią tej bezmyślnej infekcji jest to, że Amerykanie ślepo i głupio włączyli ją jako jedno z 1 001 „praw” do swojej wszechogarniającej demokratycznej teologii. Oznacza to, że jest to nie tylko moja naturalna i nieodparta, wrodzona ludzka tęsknota, ale także część moich praw przyznanych mi przez mojego Boga, że ja, beznadziejnie ignorancki, niedoświadczony i niekompetentny, mogę teraz wtrącać się w rząd mojego kraju. Jeśli to nie jest szaleństwo, to nie wiem, co by nim było.

Nie ma naturalnego związku między rosnącymi dochodami lub rozwojem gospodarczym a zainteresowaniem zarządzaniem krajem, podobnie jak w środowisku korporacyjnym. Jeśli nasza firma dobrze sobie radzi, czego dowodem są rosnące zyski i poziom wynagrodzeń, nie ma naturalnego prawa, które nakazywałoby pracownikom nagle rozwinąć fanatyczne pragnienie zaangażowania się w zarządzanie firmą. Nie ma powodu, by oczekiwać takiego pragnienia korporacyjnej „demokracji” i nigdy nie widzieliśmy na to dowodów w żadnym z wielu przykładów odnoszących sukcesy firm. Gdyby było to jakieś naturalne prawo, z pewnością widzielibyśmy je najpierw w naszych korporacjach i instytucjach – w naszych firmach, szpitalach, systemach szkolnictwa, organizacjach charytatywnych. Ale tak nie jest. W rzeczywistości, im większe sukcesy odnosi firma i jej pracownicy, tym chętniej pozostawiają zarządzanie menedżerom. Zarządzanie nawet nie przychodzi im do głowy, chyba że jest niekompetentne i zaczyna wywierać znaczący negatywny wpływ na ich życie.

Dlaczego ideologie nie kontrolują naszych szkół, szpitali i korporacji? Amerykańska teologia mówi nam, że gdy osiągniemy pewien arbitralny próg w naszej wędrówce od małpoluda do cywilizacji, nasze „naturalne tęsknoty całej ludzkości” w magiczny sposób rozkwitną, a prawa Boga i natury wyzwolą nieodparte wrodzone pragnienie „demokracji” w stylu amerykańskim, za „dane przez Boga prawo” do posiadania wielopartyjnej polityki jako sposobu wyboru naszych przywódców. Pomyślmy przez chwilę o podobnej sytuacji w świecie korporacji. Dlaczego Amerykanie, gdy ich praca jest bezpieczna, a ich dochody rosną do odpowiedniego poziomu, w magiczny sposób nie rozwijają „tęsknoty całej ludzkości”, by wtrącać się w zarządzanie firmami, w których pracują? Racjonalna odpowiedź jest oczywista: oni wszyscy są niekompetentni. Praktycznie żaden z nich nie ma wykształcenia, przeszkolenia, doświadczenia ani zdolności do uczestniczenia w zarządzaniu wyższego szczebla, ani też żaden z nich nie posiada kwalifikacji i umiejętności do oceny i wyboru najwyższego kierownictwa korporacji. Byliby poza swoją głębią, beznadziejnie niekompetentni do przyjęcia takich obowiązków, a jedynym prawdopodobnym rezultatem byłoby ostateczne bankructwo firmy. Powinno być oczywiste, że racjonalna odpowiedź jest identyczna dla rządu, a cały mit „naturalnej tęsknoty” jest śmiesznym nonsensem.

Dlaczego nie zarządzamy naszymi korporacjami, naszymi departamentami rządowymi, naszymi systemami szkolnictwa, naszymi organizacjami charytatywnymi w taki sam sposób jak naszymi rządami? Dlaczego, w dużej firmie, nie wymusimy rozdzielenia zespołu zarządzającego na podstawie jakiejś ideologii i nie pozwolimy dwóm grupom walczyć ze sobą, a zwycięzcy przejmą kontrolę? Dlaczego nie zrobimy tego z naszymi szkołami i szpitalami? Powodem jest to, że wszystkie te rzeczy mają swój cel. Nasze szkoły kształcą dzieci, a szpitale leczą chorych. W tych miejscach nie ma miejsca na ideologię; jest praca do wykonania, a skupienie się na ideologii tylko odwróci naszą uwagę od celu. Ideologiczne rozdźwięki zabarwią nasze działania, stworzą nieistotne programy, zmarginalizują prawdopodobnie połowę najbardziej kompetentnych ludzi. Będą działać bezpośrednio przeciwko pracy, którą musimy wykonać. Tak samo jest z korporacjami. Nie ma miejsca na rozpraszające ideologie, jeśli chcą odnieść sukces. Możemy znaleźć wiele przykładów firm, które poniosły porażkę właśnie dlatego, że zapomniały o swoim celu i zastąpiły racjonalne myślenie ideologią.

Co zatem sprawia, że rząd jest inny? Z pewnością rząd ma również swój cel – zarządzanie krajem, zarządzanie gospodarką, tworzenie miejsc pracy, wzrost gospodarczy, bezpieczeństwo i ochronę, zarządzanie wojskiem, prowadzenie spraw zagranicznych, dbanie o ludność i robienie tego, co jest ogólnie najlepsze dla wszystkich. Wymagania dotyczące światowej klasy zrozumienia i kompetencji są znacznie większe niż w przypadku jakiejkolwiek korporacji. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na ideologię? Dlaczego rząd jest szczególnym przypadkiem? Nie przychodzi mi do głowy żaden powód. Nie ma w tym nic, co wydaje się racjonalne z jakiegokolwiek punktu widzenia. Prawdą jest, że każda populacja będzie miała szeroki zakres poglądów, odzwierciedlający różnice w ludziach i osobowościach, ale mamy to również w szkołach, szpitalach, korporacjach i organizacjach charytatywnych. W każdym przypadku te inne grupy są w stanie wchłonąć te nieistotne różnice ideologiczne i współpracować wystarczająco dobrze, aby funkcjonować bez partyzantki i walki, która jest typowa dla polityki. Nie widzę nic, co usprawiedliwiałoby tak wielkie odejście od racjonalności dla celów rządowych.

Te pomysły nie są nowe. Były prezentowane już wcześniej, ale ideolodzy próbują je odrzucić, mówiąc: „Kraj to nie firma” – tak jakby ta oczywista prawda w jakiś sposób negowała nielogiczność ich stanowiska. Twierdzą, że zasady biznesu i rządu są zupełnie inne, że w biznesie musisz się wykazać, dostarczając klientom i interesariuszom, podczas gdy w rządzie obowiązkiem jest uszczęśliwianie swoich zwolenników lub podobne bzdury. Ta głupota jest po prostu sposobem na powstrzymanie racjonalnych ludzi przed dojściem do właściwych wniosków i uświadomieniem sobie, że państwo lub kraj nie jest żłobkiem, w którym trzeba ładnie traktować dzieci, ale zamiast tego jest ogromnym zadaniem zarządzania znacznie przekraczającym wymagania większości korporacji.

Ci krytycy najwyraźniej chcą, abyśmy uwierzyli, że rząd nie musi niczego osiągać, a jedynie uszczęśliwiać swoich zwolenników. A kim dokładnie byliby ci zwolennicy? Inni członkowie partii, ci, którzy podzielają tę samą ideologię? Ci, którzy zapłacili pieniądze i kupili wybory? Cóż, szkoły i szpitale też są inne, podobnie jak sieci spożywcze, firmy wydobywcze i producenci. Ich działalność, ich cel, ich interesariusze są bardzo różni, ale funkcjonują bardzo dobrze bez narzucania ram ideologicznych. I nie ma powodu, by rząd nie mógł zrobić tego samego. Korzyści nie są trudne do wyobrażenia.

Ta propaganda, którą głosi tak wielu Amerykanów, jest niemal patologiczna w swoim religijnym zapale, a jednak ci sami Amerykanie wydają się całkowicie ślepi na ogromne wady tego samego systemu w ich własnym kraju. To właśnie nazywamy jingoizmem – ślepą i niekwestionowaną wiarą w to, że mój kraj, mój system, moje wszystko jest jedyną słuszną drogą. Amerykański jingoizm polityczny to ślepe przekonanie, że wszystkie żywe istoty będą grawitować zgodnie z naturalnym prawem wszechświata w kierunku tych wartości, które Amerykanie uważają za prawdziwe. Większość zachodnich komentarzy na ten temat opiera się na ślepym uwielbieniu dla wielopartyjnego systemu politycznego z niewielkimi dowodami na to, że jego zwolennicy kiedykolwiek poważnie przeanalizowali rzeczywistość swoich własnych przekonań ideologicznych, które są zakorzenione w prymitywnej i prostej teologii, wszechogarniającej ideologii polityczno-religijnej tworzącej rodzaj małpiego sportu zespołowego, który doskonale sprawdziłby się w zoo.

Pisząc o Chinach, ci sami ludzie mówią nam, że Chińczycy nie chcą jeszcze wielopartyjnej polityki w stylu amerykańskim, ponieważ „ich demokratyczne pragnienia jeszcze się nie rozwinęły”. Co to za bzdury? Jeśli nie jestem muzułmaninem i nie nazywam się Mohammed, to dlatego, że moje „tęsknoty za Allahem” jeszcze się nie rozwinęły? Jeśli nienawidzę McDonald’s, to dlatego, że moje tęsknoty za „hamburgerem, który smakuje jak tłusta tektura” nie są jeszcze rozwinięte? To bezmyślne przekonanie nie bierze pod uwagę różnic w kulturze lub wartościach innych narodów, ich historii lub tradycji, a wręcz lekceważy takie różnice i często traktuje je z otwartą pogardą. Dla Amerykanów każde odrzucenie ich demokratycznej religii na podstawie wartości kulturowych lub innych jest tylko tanią wymówką, aby uniknąć nieuniknionego. A „nieuniknione” jest oczywiście to, że wszystkie narody stają się Amerykanami. W rzeczywistości jest nieco gorzej. Żaden obcokrajowiec nie posiada duchowych darów, by stać się prawdziwym Amerykaninem, nawet po stuleciach kolonizacji. Najlepsze, na co można liczyć, to stanie się rodzajem niedoskonałego klona – nie do końca białego, nie do końca amerykańskiego – ale po przyjęciu amerykańskich wartości, a zatem nadającego się do kolonizacji.

Amerykanie łudzą się, że cały ich system wierzeń i zestaw wartości jest utrzymywany w ich umysłach jako domyślna pozycja świata, reprezentująca naturalny porządek wszechświata. I zakładają, że mierzą świat zgodnie z tą religią polityczną. Jeden z Amerykanów napisał: „Jestem naprawdę zmęczony słuchaniem o demokracji. Raz po raz ludzie mówią, że może zachodni styl nie jest odpowiedni dla tego kraju, a może kraj nie jest gotowy na demokrację. Kiedy, proszę, kraj jest gotowy na demokrację?”. Inny napisał: „Musimy uznać, że nasza ideologia nie jest dla wszystkich. Chińczycy wciąż ewoluują, a bez wykształconego społeczeństwa demokracja w stylu amerykańskim nie zadziała”. Teraz już wiemy. Chińczycy nie mogą przyjąć demokracji, ponieważ wciąż są prymitywni i dopiero stawiają pierwsze kroki od małpowatości do amerykanizmu. Ci, którzy odrzucają nasz system, nie robią tego dlatego, że jest on nieodpowiedni, dysfunkcyjny i skorumpowany, ale dlatego, że nie są wystarczająco wykształceni.

„Demokracja jest tylko jednym ze sposobów ustanawiania władzy i niekoniecznie ma uniwersalne zastosowanie. W wielu sytuacjach roszczenia dotyczące wiedzy specjalistycznej, stażu pracy, doświadczenia i specjalnych talentów mogą przeważać nad roszczeniami demokracji jako sposobu ustanawiania władzy. Zasada demokratyczna [może być] rozszerzona na wiele instytucji, w których na dłuższą metę może jedynie udaremnić cele tych instytucji. Uniwersytet, w którym mianowanie wykładowców podlega zatwierdzeniu przez studentów, może być bardziej demokratycznym uniwersytetem, ale raczej nie będzie lepszym uniwersytetem. W podobny sposób armie, w których rozkazy oficerów podlegały zawetowaniu przez zbiorową mądrość ich podwładnych, prawie zawsze kończyły się katastrofą na polu bitwy. Krótko mówiąc, areny, na których procedury demokratyczne są odpowiednie, są ograniczone”[1].

„Demokracja, niestety, jest również formą teologii i wykazuje wszystkie odwieczne stygmaty. Skonfrontowana z niewygodnymi faktami, niezmiennie próbuje pozbyć się ich, odwołując się do najwyższych uczuć ludzkiego serca. Nawiązuję do faktu, że [amerykański] człowiek na niższych poziomach, choć szybko osiąga granicę swojej zdolności do przyjmowania rzeczywistej wiedzy, przez długi czas pozostaje zdolny do wchłaniania złudzeń. To, co jest prawdą, onieśmiela go, ale to, co nie jest prawdą, znajduje miejsce w jego czaszce z tak małym oporem, że występuje tylko niewielka emisja ciepła. Leży to w sercu tego, co nazywa się religią, a tym bardziej w sercu całej demokratycznej polityki[2]. [Demokracja jest akceptowalna w Ameryce, ponieważ] żółtodziób może ją natychmiast pojąć. Zderza się ona absurdalnie z wieloma znanymi faktami, ale on nie zna znanych faktów. Jest logicznie bezsensowna, ale dla niego to, co bezsensowne, zarówno w naukach ścisłych, jak i w polityce, ma nieodpartą fascynację. Jego ogromna zdolność do iluzji, jego potężne pragnienie nieprawdy, upiększa jego antropoidalny apetyt, nie zmniejszając go. To, co do niego dociera, jest tym, co spada z drzewa i jest dzielone z jego czworonożnymi braćmi. Z pewnością postawa przeciętnego Amerykanina… oferuje doskonały materiał kliniczny dla studenta psychopatologii demokratycznej”.

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Autorstwo: Larry Romanoff
Tłumaczenie: FmforLXM (Bitomat)
Źródło zagraniczne: BlueMoonOfShanghai.com
Źródło polskie: Bitomat.wordpress.com

PRZYPISY

[1] https://www.bluemoonofshanghai.com/wp-content/uploads/2022/10/The-Crisis-of-Democracy.pdf

[2] https://www.bluemoonofshanghai.com/wp-content/uploads/2022/10/NOTES-ON-DEMOCRACY.pdf

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...