Wnoszenie ustaw, a więc tworzenie „prawa” przysługuje nie tylko Sejmowi, Senatowi czy Prezydentowi ale także licznej grupie Obywateli co jest zawarte w art 118 pkt.2 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, zaś zasady na jakich się to odbywa zostały unormowane ustawą z dnia 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli (Dz. U. 1999 Nr 62 poz. 688)
Ruch Dobrobytu i Pokoju postanowił skorzystać z przysługującego nam konstytucyjnego prawa. W tym celu zawiązał komitet inicjatywy ustawodawczej „Parlamentarzyści bliżej munduru”, a następnie przygotował własny projekt ustawy obywatelskiej o tej samej nazwie zobowiązujący parlamentarzystów do odbycia obowiązkowego szkolenia wojskowego (praktycznego jak i teoretycznego) w każdym z 5 rodzajów sił zbrojnych tj.: Wojska Lądowe, Siły Powietrzne, Marynarka Wojenna, Wojska Specjalne, Wojska Obrony Terytorialnej po 14 dni w każdym rodzaju sił zbrojnych.
Projekt ustawy zakłada, że posłanka bądź poseł, która/który nie przeszła/przeszedł wspomnianego szkolenia nie będzie miał/a prawa uczestniczyć w przedsięwzięciach z udziałem wojska oraz dotyczących obronności kraju tj.: komisje,konferencje, ekspertyzy, wywiady, uroczystości, itp. Pełne uzasadnienie potrzeby wprowadzenia tej ustawy wraz z treścią „otwartą” czyli pozbawioną formalizmu prawnego znajdziemy na stronie ustawydip.pl
W minioną niedzielę tj 18-06-2-23 w miejscowości Jastrzębia pod Radomiem odbyło się kolejne spotkanie aktywistów DiP tym razem poświęcone wcześniej wspomnianemu projektowi ustawy. Podczas tego wydarzenia rozpoczęto zbieranie podpisów na listach poparcia dla tegoż projektu. W zaledwie kilka godzin zdołaliśmy zebrać przeszło połowę z 1000 podpisów wymaganych by móc zgłosić Marszałkowi Sejmu powstanie komitetu inicjatywy obywatelskiej. Jednakże by ustawa weszła na obrady Sejmu nie wystarczy sama rejestracja. Musimy zebrać aż 100 tys podpisów.
Jeśli uważasz, że posłanki i posłanki bez stosownej wiedzy praktycznej i teoretycznej nie powinni decydować o sprawach wojska oraz obronności naszego kraju i wypowiadać się w kwestiach wojskowych pomóż nam zebrać wymaganą liczbę podpisów.
Jak zbierać podpisy? Wejdź na stronę ustawydip.pl, pobierz zarówno treść ustawy jak i arkusz do zbierania podpisów, wydrukuj oba dokumenty. Podpisy zbierać może każdy, nawet osoby nieletnie. Jednak swój podpis mogą złożyć wyłącznie osoby uprawnione do głosowania w wyborach (posiadające prawa wyborcze). Zbierając podpisy MUSISZ mieć ze sobą treść ustawy by ludzie wiedzieli pod czym się podpisują zaś każdy arkusz MUSI zawierać nagłówek: Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy „Parlamentarzyści bliżej munduru” Lista osób popierających projekt ustawy „Parlamentarzyści bliżej munduru” Lista z podpisami, na której nie będzie tego nagłówka jest nieważna (nie wiadomo czego tyczy się poparcie). Wkrótce zostanie podany adres poczty tradycyjnej, na który zebrane podpisy będzie można wysłać listem poleconym.
Jeśli chcemy pozbyć się kompleksu społeczeństwa „ogłupionego”, jedną z odtrutek może być lektura amerykańskiej prasy. Narzekamy często, że jesteśmy traktowani przez jaśnie oświeconych jak bezmyślne stado. W oględnych porównaniach słyszymy, że rządzący opinią publiczną eksperci traktują nas jak przedszkolaków. W takim razie poznajmy jak kompetentnie i troskliwie przygotowuje się Amerykanów do ewentualności wystąpienia ataku nuklearnego, potencjalnie skierowanego na ich główne aglomeracje.
Powołując się na wytyczne Czerwonego Krzyża i FEMA – Federalną Agencję Zarządzania Kryzysowego, artykuł w „Business Insider” radzi przygotować na tak wyjątkową sytuację zapas wody, leków, latarkę i sporządzić plan ewakuacji rodziny w bezpieczne miejsce. Powiadomienie dotyczące nadchodzącego ataku, które otrzymają mieszkańcy, powinno każdego kierującego w tym czasie pojazdem zmusić do natychmiastowego zjechania z trasy i znalezienia solidnego budynku z cegły lub betonu jako schronienia. Najlepiej zająć centralne miejsce, najniżej położone w takim budynku jak piwnica. Należy unikać miejsc w pobliżu drzwi, okien, które podczas podmuchu mogą być wyrwane z futryn. Należy uwzględnić też, że ściany zewnętrzne mogą się zapaść w głąb budowli.
Ekspert Buddemeier porównuje skutki ataku jądrowego do tornada. Dalej zaznacza, że telefonia może przestać działać, ale należy mieć przygotowany radioodbiornik, by nasłuchiwać dalszych instrukcji. Zaleca się ludziom i zwierzętom pozostać w pomieszczeniach zamkniętych przez 24 godziny.
Dalsze zalecenie Czerwonego Krzyża mówi, by w przypadku zaskoczenia pierwszą reakcją „słońca nuklearnego” osoba znajdująca się na wolnym powietrzu, kładąc się na ziemi ukryła się za czymkolwiek zakrywając głowę. Należy pamiętać, że faza błysku trwa około 30 sekund. Dla zredukowania napromieniowania należy nos i usta zakryć szmatą, ręcznikiem. W ten sposób zablokuje się wdychanie opadu radioaktywnego. Następnie wskazane jest szukanie stabilnego schronienia, biorąc pod uwagę, że pył nuklearny roznosić będzie się w promieniu setek mil. Należy niezwłocznie pozbyć się wierzchniej odzieży, co jakoby redukuje 90% napromieniowania. Duża ilość mydła, szamponu i wody ma pomóc zmyć napromieniowanie.
Dalej instrukcja enigmatycznie mówi o potrzebie radzenia sobie ze skutkami nadmiaru promieniowania w przygodnie znalezionym schronieniu, czyli z chorobą popromienną, przy założeniu, że wykorzystano w eksplozji ładunek o mocy 10 kiloton.
Czy to krzewienie nadziei, skoro autorstwo wywodzi się z zacnej organizacji Czerwonego Krzyża, czy rozbudzeniem histerycznych przygotowań do niewiadomego? To bez różnicy. Z pewnością sparaliżuje część społeczeństwa, nie dopuszczając publikowania głosów rozsądku. Te profilaktyczne wywody są dowodem kompletnej ignorancji zjawiska jako takiego i wykluczają starania, by do niego nie dopuścić.
Szczegółowy zapis eksperymentu nuklearnego przeprowadzonego przez amerykańskich naukowców pod kierunkiem agencji DARPA na atolu Wysp Marshalla (opisanego w książce „Zło absolutne”), powinien był już dawno – 70 lat temu zakończyć się objęciem tego rodzaju broni identycznym zakazem, jaki dotyczy broni chemicznej.
Ujawnienie szczepionkowej „machiny wojskowej” stojącej za globalną reakcją na COVID-19: Sasha Latypova
„Odkryliśmy, że całe przedstawienie tego, co się dzieje, jest kłamstwem… Rząd USA przedstawia opinii publicznej, że jest to zdarzenie zdrowotne i reakcja na zdarzenie zdrowotne. Ale w rzeczywistości … jest to operacja wojskowa„.
W tym odcinku rozmawiam z byłą dyrektor farmaceutyczną Sashą Latypovą. Przeszła ona na emeryturę podczas pandemii COVID-19, aby zostać demaskatorką po tym, jak zaobserwowała, że rząd i producenci szczepionek odchodzą od ustalonych badań klinicznych i protokołów zdrowia publicznego.
„Całkowita liczba zdarzeń niepożądanych i zgonów była dziesiątki razy wyższa niż [dla] wszystkich poprzednich produktów szczepionkowych razem wziętych” – mówi Latypova, odnosząc się do publicznych danych z systemu zgłaszania zdarzeń niepożądanych szczepionek CDC.
„Mamy wszelkiego rodzaju poziomy ochrony – ochrony konsumentów – które powinny zostać uruchomione w przypadku tego obrazu na długo przed wystąpieniem takiego zakresu obrażeń. Jednak żaden z nich nie został uruchomiony” – mówi Latypova.
Omawiamy zmienność w różnych partiach szczepionek oraz sposób, w jaki rząd federalny USA zmilitaryzował zdrowie publiczne i uzbroił terapię genową podczas wdrażania szczepionki genetycznej COVID-19.
„Rząd był w stanie zlecić firmom farmaceutycznym produkcję tych niezgodnych z przepisami produktów do wstrzykiwań i ich dystrybucję” – mówi Latypova. „Jeśli przyłapiesz urzędnika – profesjonalistę – na okłamywaniu opinii publicznej, to o czym jeszcze kłamie?”.
Do autorów: Ponieważ informacje zawarte w materiale dotyczą ludobójstwa również na Polakach, kierowanego zarządem US, publikuję materiał bez zgody autorów. Jeśli uważasz, że mam obowiązek usunąć materiał, napisz: ludobojstwo (małpa) proton.me
To autors: As the information contained in the material relates to genocide also against Poles, directed by US management, I am publishing the material without the permission of the authors. If you think I have an obligation to remove the material, please write: ludobojstwo (monkey) proton.me
Ameryka w stanie wojny - konsekwencje nie będą na siebie długo czekać
Nie ma sensu używać określeń takich jak „wojna zastępcza”. Jeżeli strona w konflikcie działa w charakterze przedstawiciela innego mocarstwa i to mocarstwo nie jest bezpośrednio zaangażowane w wojnę, termin ten może być użyteczny. Jeżeli jednak mocarstwo, dla którego „pośrednik” angażuje się w wojnę, bezpośrednio uczestniczy w samej wojnie, to jest to strona współwojująca, która uczestniczy w wojnie bezpośrednio, a nie tylko pośrednio. Chodzi o to, czy każde państwo dąży do własnych interesów i dysponuje własnymi, niezależnymi środkami, czy też interesy i siły mocarstw sojuszniczych są podporządkowane interesom i siłom przywódcy. W takim przypadku zaatakowany wróg może traktować wszystkich swoich przeciwników jako jedną całość. W tym kontekście Clausewitz powiedział: „jeśli możesz pokonać wszystkich swoich wrogów, pokonując jednego z nich, taka porażka musi być głównym celem wojny. W tym jednym wrogu uderzymy w środek ciężkości całego konfliktu”. Jeśli przeanalizujemy wojnę na ukraińskim polu bitwy z tych punktów widzenia, jasne jest, że ukraińskie siły zbrojne są w rzeczywistości siłami Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zostały stworzone, uzbrojone, wyszkolone, zaopatrzone, finansowane i zarządzane przez Amerykanów dla ich interesów. Państwo, o które nominalnie walczą, jest marionetkowym państwem, nad którym Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z NATO objęły władzę w wyniku zamachu stanu w 2014 roku. Nie ma żadnych niezależnych interesów poza amerykańskimi i nie ma żadnej kontroli nad wojną ani nad siłami, którymi nominalnie dowodzi. Stany Zjednoczone Ameryki stoją na czele wrogiego sojuszu wojskowego, którego celem jest od początku izolowanie, zastraszanie, atakowanie i niszczenie Rosji i aby osiągnąć ten cel, wydają ogromne środki na przygotowanie ataku i ze złą wolą i determinacją sabotują wszelkie propozycje pokoju, nalegając na wojnę. To stanowi centrum całego konfliktu. Amerykański rząd twierdzi, że nie bierze udziału w wojnie zastępczej z Rosją, że tylko pomaga niezależnemu narodowi, który cierpi z powodu agresji innego narodu, i że nie angażuje się w wojnę z Rosją, której rzekomo próbuje uniknąć pomimo swoich działań i codziennej propagandy.
Jednak, podobnie jak Brytyjczycy i inne kraje, Stany Zjednoczone są bezpośrednio uczestnikiem wojny zgodnie ze wszystkimi kryteriami prawa międzynarodowego. Dostarczają pieniądze na prowadzenie wojny, czołgi, pojazdy opancerzone, samoloty, broń, amunicję, zapasy wojskowe i inne materiały wojenne, angażując własne siły wojskowe – doradców wojskowych i bojowników; dostarczają informacje wywiadu wojskowego, które uzyskują w czasie rzeczywistym ze swoich sieci szpiegowskich, obserwacji satelitarnych i elektronicznego gromadzenia danych. Ponadto prowadzą intensywną wojnę propagandową przeciwko Rosji. Za pomocą „sankcji” usiłowały zablokować Rosję, jej gospodarkę i obywateli. Wysadziły gazociąg Nord Stream, regularnie wysyłają wysokich rangą przedstawicieli rządu i wojska, w tym prezydenta USA, szefów Kongresu i przywódców innych członków sojuszu wojskowego na spotykania się z porucznikiem Zełenskim i kierując jego działalnością, a także prowadzą ciągłe ćwiczenia wojskowe, grożące dalszymi atakami przeciwko Rosji. W dniu, w którym piszę te słowa, czyli 12 czerwca, w Europie rozpoczynają się ćwiczenia wojskowe NATO Air Defender, w których biorą udział setki samolotów NATO. Nie dajcie się zwieść. Stany Zjednoczone są w stanie wojny z Rosją. Żadna retoryka nie może ukryć tego faktu i konsekwencji, jakie będzie to miało dla Stanów Zjednoczonych. Zacytuję Clausewitza: "Niebezpieczeństwo jest częścią wojny. Bez dokładnego wyobrażenia o niebezpieczeństwie nie możemy zrozumieć wojny”. Problem polega na tym, że ani Amerykanie, ani inni członkowie ich nikczemnego sojuszu tak jak ich przywódcy i ich obywatele, nie zdają sobie sprawy, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują,. Podobnie jak Brytyjczycy łudzą się, że są odizolowani od skutków tej wojny, że są niezniszczalni, że Rosja nie odważy się odpowiedzieć na ataki na swoje terytorium i ludzi atakami na ich terytorium. To wspólne oszustwo sprawia, że stają się coraz bardziej niebezpieczni, ponieważ wierzą, że mogą bez ograniczeń nasilać swoje działania. Nie można – nie bez konsekwencji.
8 czerwca Tass, po oświadczeniu byłego szefa NATO Fogha Rasmussena, że kraje NATO mogą wysłać swoje siły bezpośrednio do konfliktu, zacytowała Dmitrija Miedwiediewa: „Fogh Rasmussen wcześniej nie był zbyt mądrym człowiekiem. A teraz popadł w demencję doktrynalną. W wywiadzie dla „The Guardian” powiedział, że nawet jeśli banderowska Ukraina nie otrzyma w Wilnie zaproszenia do przystąpienia do NATO, kraje sojuszu będą mogły tam wysłać swoje wojska. W pewnym sensie na własną rękę”. Czy pytają o to mieszkańcy tych krajów? Kto chce wojny z Rosją? Czy naprawdę chcą hipersonicznych ataków na Europę? Co o tym myśli wujek Sam? To by dotyczyło też jego, prawda? 1 czerwca TASS poinformował, że Dmitrij Miedwiediew w związku z napaścią ukraińskich sił NATO na Rosjan w obwodzie Biełgorodskim oświadczył: „Cel był prosty – w jakiś sposób zaszkodzić, skrzywdzić ludność cywilną. A to, że nasz wróg już zachowuje się jak terrorysta, w bardzo specyficzny sposób charakteryzuje zarówno ukraiński reżim, jak i tych, którzy za nim stoją – przede wszystkim Amerykanów i Europejczyków, którzy faktycznie weszli z nami na wojenną ścieżkę. Akty terrorystyczne muszą być jak najsurowsze odwety”. Opinia Miedwiediewa została wyrażona przez innych członków rządu, deputowanych do Dumy i prezydenta Putina, kiedy mówił o rosyjskich atakach na centra dowodzenia i podejmowania decyzji, gdziekolwiek się znajdują. Amerykanie mogą okłamywać swoich ludzi, próbować oszukać świat, ale ważne jest to, co myśli i wie rosyjski rząd, a ten myśli, bo wie, że Stany Zjednoczone Ameryki są w stanie wojny z Rosją dążąc do jej całkowitej klęski i podporządkowania. Kampania na Ukrainie jest tylko etapem tej wojny, jest aktualną przestrzenią geograficzną tej wojny, więc to, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uważają, że mogą przeprowadzać ataki na Rosję i nie będą cierpieć, lub, co gorsza, że wojna na ich terytorium nie może być prowadzona, jest poważnym błędem. W dniu 31 maja Dmitrij Miedwiediew oświadczył Wielkiej Brytanii: „Londyn w rzeczywistości prowadzi niewypowiedzianą wojnę z Moskwą, co oznacza, że każdy brytyjski urzędnik może być uznany za cel wojskowy...Wielka Brytania występuje dziś jako sojusznik Ukrainy i zapewnia jej pomoc wojskową w postaci sprzętu i personelu, prowadząc tym samym de facto niewypowiedzianą wojnę przeciwko Rosji. Dlatego wszyscy jej przedstawiciele, zarówno wojskowi, jak i cywilni, którzy przyczyniający się do działań wojennych, mogą być postrzegani jako słuszny cel wojskowy”. Miedwiediew skomentował wypowiedź brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Jamesa Cleverly'ego, który usprawiedliwił ataki dronów na Moskwę tym, że Ukraina ma prawo atakować cele na terytorium Rosji w ramach samoobrony: „Głupi urzędnicy w Wielkiej Brytanii, naszym odwiecznym wrogiem, powinni zdawać sobie sprawę, że zgodnie z powszechnie uznanym prawem międzynarodowym, które reguluje prowadzenie wojny w nowoczesnych warunkach, włączając w to konwencje haskie i genewskie oraz protokoły dodatkowe do nich, ich sytuację można również zakwalifikować jako wojnę”. Ta sama analiza odnosi się w całości do Stanów Zjednoczonych. Ciekawy komentarz na ten temat wygłosił 3 czerwca rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, kiedy według agencji Tass w wywiadzie dla telewizji Rossija-1 oświadczył, że: „Ukraina stała się po prostu narzędziem 'wojny hybrydowej' Zachodu przeciwko Rosji i dlatego nie ma sensu zajmować się nią przy rozwiązywaniu konfliktu. Ukraina jest w rzeczywistości narzędziem konfliktu. Konflikt faktycznie rozszerzył się, ponieważ zbiorowy Zachód prowadzi wojnę hybrydową przeciwko naszemu krajowi. Zajmowanie się tym narzędziem w ramach rozwiązywania konfliktów jest daremne i należy to również zrozumieć”.
Cała retoryka NATO o tym, czy Ukraina może, czy nie może stać się członkiem NATO, jest tylko zasłoną dymną, która ma ukryć przed obywatelami fakt, że Ukraina jest już de facto członkiem NATO. Nie ma znaczenia, czy zostaną spełnione formalności związane z podpisaniem dokumentów i uzyskaniem zgody państw NATO, czy też nie.
Przypomnijmy, że 26 marca 2022 r. w Warszawie prezydent Biden oświadczył:
„Zgodnie z artykułem 5 mamy święty obowiązek bronić każdego centymetra terytorium NATO z pełną siłą naszej zbiorowej władzy.”
Miał na myśli nie tylko Polskę, ale i Ukrainę. To, czego obawiała się Rosja, stało się faktem. Ukraina jest de facto państwem NATO. A cała retoryka Zachodu i komentatorów na temat tego, czy NATO zastosuje art. 5, jest kolejną zasłoną dymną, która ma zamaskować to, co naprawdę się dzieje, ponieważ NATO już aktywowało art. 5 traktatu NATO.
Powoływanie się na niego w przyszłości jest próbą ukrycia słabości NATO, jego klęsk na froncie wojskowym, gospodarczym i politycznym, nawet jeśli rzuca on na Rosję jeden system uzbrojenia za drugim i wykorzystuje siły NATO do walki tylko po to, aby zniszczyć ich sprzęt i siły.
Nie mają już nic, czym mogliby pokonać Rosję. W ten sposób udajemy, że NATO na razie nie angażuje się w działania. Jednak te fakty sprawiają, że USA są jeszcze bardziej niebezpieczne, ponieważ jasne jest, że zjednoczony Zachód nie może pokonać Rosji, mocarstwa nuklearnego, konwencjonalnymi środkami.
Nie zapominajmy również, że Stany Zjednoczone prowadzą politykę nuklearnego uzbrojenia pierwszego uderzenia i że w Rumunii i Polsce rozmieściły już naziemne wersje systemu obrony przeciwlotniczej Aegis, który można wykorzystać do wystrzeliwania rakiet z bronią jądrową w kierunku Rosji. Systemy te zostały przetestowane. W Polsce system jest w pełni funkcjonalny od 30 czerwca. Zagrożenie dla Rosji jest bezpośrednie i egzystencjalne. Te systemy są jednym z powodów, dla których Rosja uruchomiła swoje operacje wojskowe. Rosja zareagowała na ten fakt i na ataki na Rosję, które najwyraźniej zaplanowały i zleciły USA i Wielka Brytania, umieszczając na Białorusi taktyczną broń jądrową, która ma zostać uruchomiona po 7 lipca, kiedy to zostaną ukończone instalacje do jej przechowywania i użycia.
Ta taktyczna broń jądrowa jest przeznaczona do użycia na polu bitwy. Mamy nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, ale Rosja stoi w obliczu bezpośredniego zagrożenia ze strony ludzi, którzy dążą do jej zniszczenia i myślą, że są nietykalni. W związku z tym Rosja stoi przed bardzo trudnym wyborem, co zrobić i jak zapobiec eskalacji wojny dotyczącej wszystkich naszych broni nuklearnych, a jednocześnie zapewnić sobie bezpieczeństwo.
23 maja zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew wydał ostrzeżenie gdy rosyjskie siły bezpieczeństwa zniszczyły ukraińską jednostkę szturmową atakująca cywilów w obwodzie Biełgorodskim:
"Sojusz Północnoatlantycki nie traktuje zagrożenia wojną nuklearną wystarczająco poważnie, popełniając tym samym wielki błąd. W przeciwnym razie NATO nie dostarczyłoby ukraińskiemu reżimowi tak niebezpiecznej broni. Prawdopodobnie myślą, że konflikt nuklearny lub nuklearna apokalipsa nie są możliwe. NATO jest w błędzie i w pewnym momencie wydarzenia mogą przybrać zupełnie nieprzewidywalny kierunek. Odpowiedzialność spoczywa bezpośrednio na Sojuszu Północnoatlantyckim"
Miedwiediew wskazał, że nikt nie wie, czy został przekroczony punkt, od którego nie ma powrotu,
"Nikt tego nie wie. To jest główne niebezpieczeństwo. Bo kiedy coś dostarczą, powiedzą: 'Dostarczymy też to'. Rakiety dalekiego zasięgu lub samoloty. Wszystko będzie dobrze. Ale nic nie będzie dobrze. Będziemy w stanie sobie z tym poradzić. Ale będą używane tylko coraz poważniejsze rodzaje broni. Taki jest obecny trend”.
Wracamy do Clausewitza. Amerykański rząd i naród nie mogą zrozumieć wojny, w którą są zaangażowani, dopóki nie zrozumieją, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Muszą zrozumieć, że ich kraj jest w centrum tej wojny, której klęska będzie oznaczać klęskę wszystkich jej zwolenników w NATO. Rosjanie wiedzą, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Amerykanie poprzez NATO, poprzez swoje marionetki NATO na Ukrainie, zaatakowali Rosjan w Rosji. Logiczne jest oczekiwanie, że Rosja zdecyduje się przybliżyć Amerykanom, co oznacza wojna, jakie niebezpieczeństwa im grożą, bez użycia broni jądrowej.
Rosja może uderzyć nawet konwencjonalną bronią hipersoniczną, przed którą USA nie mają żadnej obrony, jak się okazało po zniszczeniu kompleksów obrony przeciwlotniczej Patriot na Ukrainie. Na terytorium Stanów Zjednoczonych ani w ich siłach morskich nie działają żadne inne systemy obrony przeciwlotniczej, które mogłyby je powstrzymać. Rosja nie zdecydowała się na ten krok. Może Amerykanie nie mogą nic z tym zrobić, poza blefowaniem o użyciu broni jądrowej przeciwko Rosji, ale Rosja liczyła się z tą możliwością, kiedy rozpoczęła specjalną operację wojskową.
Amerykanie od dawna nie doświadczyli wojny na swoim terytorium. Nie mają pojęcia, co to jest. Nie mają pojęcia, jakie niebezpieczeństwo im grozi, jeśli ich rząd będzie kontynuował agresywną politykę nie tylko wobec Rosji, ale także Chin. Amerykanie, którzy są okłamywani i dezinformowani, nie mają pojęcia o niebezpieczeństwie tej wojny, podobnie jak Brytyjczycy i mieszkańcy innych krajów NATO. Amerykanie muszą zostać ostrzeżeni. Stany Zjednoczone Ameryki są w stanie wojny i żadne blefowanie i kłamstwo nie uchronią ich przed jej konsekwencjami. Powtórzę to, co powiedziałem w moim ostrzeżeniu dla Brytyjczyków: konsekwencje są przewidywalne i będą katastrofalne.
Christopher Black jest międzynarodowym prawnikiem prawa karnego działającym w Toronto. Jest specjalistą wzakresie zbrodni wojennych i niedawno opublikował powieść Pod chmurami. Pisze eseje na temat prawa międzynarodowego, polityki i wydarzeń światowych, w szczególności dla internetowego magazynu „New Eastern Outlook”.
America At War-Provoking The Consequences wyszedł 15.6.2023 na New Eastern Outlook.
Demokracja, najbardziej niebezpieczna Religia – 1. Wprowadzenie – Larry Romanoff
Spis treści
Rozdział 1 – Wprowadzenie Rozdział 2 – Żydowskie pochodzenie Rozdział 3 – Demokracja wielopartyjna Rozdział 4 – Prawicowy mózg Rozdział 5 – Wybór przywódców rządowych Rozdział 6 – Teologia polityki Rozdział 7 – Teologia wyborów Rozdział 8 – Parlamenty z gumową pieczęcią Rozdział 9 – Demokracja i uniwersalne wartości Rozdział 10 – Mity na temat demokracji Rozdział 11 – Chimera demokracji Rozdział 12 – Bernays i kontrola demokracji Rozdział 13 – Od demokracji do faszyzmu Rozdział 14 – Imperium nieimperialne Rozdział 15 – Chińskie eksperymenty z demokracją Rozdział 16 – Chiny to nie Zachód
Wychowałem się w zachodnim demokratycznym środowisku politycznym, Amerykanie (i tak, inni również, ale przede wszystkim Amerykanie)
z założenia od urodzenia wpajano im przekonanie, że jakaś forma wielopartyjnego systemu wyborczego – który możemy luźno nazwać „demokracja” – jest, nawet z okazjonalną wadą, właściwą drogą, jedynym sposobem, zamierzonym przez Boga, gdy projektował Wszechświat. Nie jest niesprawiedliwe stwierdzenie, że Amerykanie ogólnie wierzą – ponieważ tego są uczeni od urodzenia – że wszystkie narody aspirują do ich wyższej i oświeconej formy rządów i że w miarę rozwoju tych narodów będą one naturalnie dążyć do tego, co Amerykanie uważają za prawdę – że „demokracja”, jakkolwiek zdefiniowana, jest „uniwersalną wartością”, ponieważ reprezentuje szczyt cywilizacji.
Rzeczywiście, „demokracja” jest często przedstawiana jako odzwierciedlenie „tęsknot całej ludzkości”. tęsknoty całej ludzkości”.
Ale te opinie i przekonania wydają się w większości być niezbadane stanowiska, pozornie nigdy nie były otwarcie kwestionowane lub nawet dyskutowane, stanowiska, które przez pokolenia intensywnej i nieustannej propagandy uzyskały status objawionych prawd religijnych, których nie można kwestionować, ponieważ są one z natury niekwestionowane, z natury nie budzą wątpliwości. Szczegółowo omówiłem propagandowe mity i taktyki prowadzące do tej sytuacji, w serii artykułów w E-book zatytułowany Bernays and Propaganda. Zawiera on wszystkie niezbędne odniesienia i warto poświęcić czas na przeczytanie i zrozumienie, jak głęboko przeniknęło to do amerykańskiego społeczeństwa. [1]
Fałszywa kampania propagandowa mająca na celu wpojenie teologii demokracji
do amerykańskiej psychiki rozpoczęła się we wczesnych latach 1900. wraz z Edwardem Bernaysa i Waltera Lippmanna, dwóch Żydów pobierających instrukcje od Rothschilda i londyńskiego City. Lippman i Bernays pisali o swojej otwartej pogardzie dla „plastycznej i beznadziejnie źle poinformowanej opinii publicznej” w Ameryce. Lippmann już wcześniej napisał, że ludzie w demokracji byli po prostu „oszołomionym stadem” „ignorantów i wścibskich outsiderów„, którzy powinni być utrzymywani jedynie jako „zainteresowani widzowie„, kontrolowani przez (żydowski) „tajny rząd„. Doszli oni do wniosku że w wielopartyjnym systemie wyborczym (demokracji) opinia publiczna musiała być „tworzona przez zorganizowaną inteligencję” i „sterowana przez niewidzialny rząd„, z ludźmi zdegradowanymi do statusu niedoinformowanych obserwatorów. Sytuacja, która istniała nieprzerwanie
w USA przez ostatnie 95 lat. „Świadoma i inteligentna i inteligentna manipulacja zorganizowanymi nawykami i opiniami mas jest ważnym elementem demokratycznego społeczeństwa. Ci, którzy manipulują tym niewidzialnym mechanizmem społeczeństwa stanowią niewidzialny rząd, który jest prawdziwą siłą rządzącą naszym krajem„. [2]
Bernays twierdził, że konieczne jest zastosowanie „dyscypliny naukowej„, tj. psychologii propagandy, w funkcjonowaniu demokracji, gdzie jego inżynierowie społeczni „zapewniliby nowoczesnemu państwu fundament, na którym można by osiągnąć nową stabilność„. To właśnie Lippmann nazwał koniecznością „wywiadu i kontroli informacji” w demokracji, stwierdzając, że propaganda „ma uzasadnioną i pożądaną rolę do odegrania w naszym systemie demokratycznym„. Obaj mężczyźni postrzegali współczesne społeczeństwo amerykańskie jako zdominowane przez „stosunkowo niewielką liczbę osób, które rozumieją procesy umysłowe i wzorce społeczne mas„. Dla Bernaysa był to „logiczny wynik sposobu, w jaki zorganizowane jest nasze demokratyczne społeczeństwo„, nie zauważając, że to jego żydowscy europejscy mistrzowie zorganizowali je w ten sposób.
Lippman i Bernays
Lippman i Bernays nie byli niezależni w swoim wypaczonym poglądzie na propagandę jako „konieczność” demokracji, tak samo jak nie byli niezależni w marketingu wojennym, czerpiąc swoje teorie i instrukcje od swoich syjonistycznych mistrzów w londyńskim City i faktycznie testując je w Wielkiej Brytanii przed wprowadzeniem ich do USA. Wielopartyjny system wyborczy nie został zaprojektowany i wdrożony dlatego, że był najbardziej zaawansowaną formą rządu, ale raczej dlatego, że sam w sobie oferował największe możliwości korumpowania polityków poprzez kontrolę pieniędzy i manipulowania opinią publiczną poprzez kontrolę prasy. W swojej książce „Inżynieria zgody” Bernays bez ogródek stwierdził, że „inżynieria zgody jest istotą procesu demokratycznego„. Innymi słowy, istotą demokracji jest to, że kilku „niewidzialnych ludzi” manipuluje oszołomionym stadem, aby uwierzyli, że kontrolują przejrzysty system rządów, wybierając jednego z dwóch wstępnie wybranych kandydatów, którzy zostali już kupieni i opłaceni przez tych samych niewidzialnych ludzi.
Po politycznych konsekwencjach wojny w Wietnamie i rezygnacji Nixona, tajny rząd Bernaysa zaczął działać na pełnych obrotach, a amerykański krajobraz polityczny zmienił się na zawsze. Główną częścią tego „demokratycznego nadbiegu” było niemal natychmiastowe utworzenie w 1973 r. amerykańskiego think tanku o nazwie „Komisja Trójstronna„, który koncentrował się na „kryzysie demokracji„, który wykazywał wyraźne oznaki podążania tam, gdzie nikt nie powinien. Ich pierwszy duży raport, opublikowany przez New York University w 1975 roku, nosił tytuł „Kryzys demokracji„[3][4], którego głównym autorem był profesor Harvardu Samuel Huntington. W dokumencie tym Huntington stwierdził, że „lata 60. były świadkiem wzrostu demokratycznego zapału w Ameryce„, z alarmującym wzrostem liczby obywateli uczestniczących w marszach, protestach i demonstracjach, a wszystko to było dowodem na „ponowne uznanie równości za cel w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym„, równość jest czymś, na co żadna demokracja nie może sobie pozwolić. Twierdził: „Istotą demokratycznego przypływu lat 60. było ogólne wyzwanie dla istniejących systemów władzy, publicznych i prywatnych. W takiej czy innej formie przejawiało się to w rodzinie, na uniwersytecie, w biznesie, stowarzyszeniach publicznych i prywatnych, polityce, biurokracji rządowej i służbach wojskowych„.
Huntington, który był konsultantem propagandowym rządu USA podczas wojny w Wietnamie, ubolewał ponadto, że zwykli ludzie nie uważali już elit i bankierów za nadrzędnych i nie czuli się zobowiązani do posłuszeństwa. Huntington doszedł do wniosku, że Stany Zjednoczone cierpią na „nadmiar demokracji„, pisząc, że „skuteczne działanie demokratycznego systemu politycznego zwykle wymaga apatii i braku zaangażowania„, stwierdzając, że jest to kluczowe, ponieważ to właśnie te cechy społeczeństwa „umożliwiają skuteczne funkcjonowanie demokracji„.
Zakończył swój raport stwierdzeniem, że „wrażliwość demokracji, w istocie ‚kryzys demokracji’„, wynika ze społeczeństwa, które staje się wykształcone i uczestniczy, a naród potrzebuje „bardziej zrównoważonej egzystencji” z tym, co nazwał „pożądanymi granicami rozszerzenia demokracji politycznej”. Innymi słowy, prawdziwy kryzys w demokracji polegał na tym, że ludzie zaczynali wierzyć w „rząd sprawowany przez ludzi, dla ludzi” i nie tylko faktycznie się angażowali, ale zaczynali gardzić i nie słuchać tych, którzy kierowali krajem wyłącznie dla własnych korzyści finansowych i politycznych. I oczywiście rozwiązaniem było stworzenie sytuacji społecznej z mniejszą edukacją i demokracją, a większą władzą tajnego (żydowskiego) rządu. Demokracja, według Huntingtona, składała się z pozorów, ale nie z treści, konstruktu, w którym sprytne elity wybierały kandydatów, na których ludzie mogli udawać, że głosują, ale którzy byli kontrolowani i posłuszni swoim panom. Oczekuje się, że po wzięciu udziału w „demokracji” ludzie powrócą do swojego normalnego stanu apatii i braku zaangażowania.
Innymi słowy, ignorancja niezbędna do utrzymania wielopartyjnego systemu rządów była zagrożona erozją przez studentów, którzy faktycznie uczyli się rzeczy, których tajny rząd Bernaysa nie chciał, aby się uczyli. Komisja stwierdziła, że jest szczególnie zaniepokojona szkołami i uniwersytetami, które nie wykonują swojej pracy w zakresie „właściwej indoktrynacji młodzieży” i że „musimy mieć więcej umiaru w demokracji„. Stamtąd droga naprzód była jasna: młodzi ludzie w Ameryce będą teraz „odpowiednio indoktrynowani” zarówno przez system szkół publicznych, jak i uniwersytety, aby stać się „bardziej umiarkowanymi„. I bardziej ignoranccy.
Przed Huntingtonem i aktywizmem studenckim lat sześćdziesiątych mieliśmy innego znanego eksperta od propagandy, polityki i faszyzmu, w osobie innego amerykańskiego Żyda, Harolda Lasswella, który został z podziwem opisany jako „wiodący amerykański politolog i teoretyk komunikacji, specjalizujący się w analizie propagandy„, z twierdzeniami, że Lasswell był „zaliczany do pół tuzina kreatywnych innowatorów w naukach społecznych w XX wieku„. Podobnie jak Lippman i Bernays przed nim, a także Huntington i inni po nim, Lasswell był zdania, że demokracja nie może się utrzymać bez uwiarygodnionej elity kształtującej, formującej i kontrolującej opinię publiczną za pomocą propagandy. Stwierdził, że jeśli elitom brakuje siły niezbędnej do wymuszenia posłuszeństwa od mas, to „menedżerowie społeczni” muszą zwrócić się ku „zupełnie nowej technice kontroli, w dużej mierze poprzez propagandę„, ze względu na „ignorancję i przesądy mas„. Twierdził, że społeczeństwo nie powinno ulegać „demokratycznym dogmatyzmom o tym, że ludzie są najlepszymi sędziami własnych interesów„, ponieważ tak nie jest. Co więcej, „najlepszymi sędziami są elity, którym należy zatem zapewnić środki do narzucenia swojej woli dla wspólnego dobra”. Rockefeller i inne fundacje oraz think-tanki powoli wdrażają tę radę już od prawie 100 lat.
Demokracja zawsze była reklamowana na Zachodzie jako najdoskonalsza forma rządów, ale pod wpływem ogromnej kampanii propagandowej szybko stała się szczytem oświeconej ewolucji ludzkości i religią samą w sobie, z pewnością w umysłach Amerykanów, ale ogólnie na Zachodzie. Ponieważ wielopartyjny system wyborczy stanowił podstawę zewnętrznej (zagranicznej i pasożytniczej) kontroli rządu USA, konieczne było wprowadzenie tej fikcji bezpośrednio do amerykańskiej psychiki. Udało im się to do tego stopnia, że „demokracja”, ze swoimi tysiącami znaczeń, jest dziś odpowiednikiem fragmentu Biblii – przesłaniem od Boga, którego z natury nie można kwestionować. Bernays i jego ludzie byli źródłem głębokiego, trwałego – i ewidentnie fałszywego – przekonania w każdym amerykańskim sercu, że demokracja jest „uniwersalną wartością„. Jednym z najgłupszych i najtrwalszych mitów stworzonych przez tych ludzi była bajka o tym, że wraz z ewolucją każdego człowieka w kierunku doskonałości i oświecenia, jego DNA ulegnie mutacji i rozwinie się w nim dane przez Boga, być może genetyczne, pragnienie wielopartyjnego systemu politycznego. Przekonanie to jest całkowitym nonsensem, bez cienia historycznych lub innych dowodów na jego poparcie, głupim mitem stworzonym w celu dalszego zwodzenia oszołomionego stada.
W artykule w NYT[1] Jason Stanley i Vesla Weaver zauważyli: „Filozof Elizabeth Anderson argumentowała, że gdy ideały polityczne bardzo odbiegają od rzeczywistości, same ideały mogą uniemożliwić nam dostrzeżenie luki. Kiedy oficjalna historia znacznie różni się od rzeczywistości, oficjalna historia staje się rodzajem maski, która uniemożliwia nam jej dostrzeżenie.”[5] Oznacza to, że jeśli propaganda jest nie tylko nieustanna i wszechobecna, ale jeśli jej założenia są zbyt odległe od faktycznej prawdy, ofiary tej propagandy tracą zdolność do oddzielania faktów od fikcji i stają się niezdolne do rozpoznania rozbieżności między ich przekonaniami a ich prawdziwym światem, wierząc, że ich świat odpowiada inspirowanym religijnie założeniom ich propagandy, nawet jeśli w oczywisty i najbardziej oczywisty sposób nie odpowiada. Teoria ta nie jest intuicyjnie oczywista, ale jest mocno poparta faktami. Wady tkwiące w wielopartyjnym systemie wyborczym są tak przytłaczające, tak oślepiająco oczywiste i tak poważne, a jednocześnie tak pozornie doskonale przejrzyste.
Kolejne artykuły z tej serii będą analizować te wady, jedna po drugiej.
Na koniec chciałbym dodać jeszcze jedną uwagę: W Kryzysie demokracji Huntington otwarcie przyznał, że „proces demokratyczny”, tj. podwładni wybierający swoich przywódców i/lub decydujący o ogólnej trajektorii jakiejkolwiek instytucji, niemal nieuchronnie doprowadziłby do porażki.
Huntington: „Uniwersytet, w którym nominacje na stanowiska dydaktyczne podlegają zatwierdzeniu przez studentów, może być bardziej demokratycznym uniwersytetem, ale prawdopodobnie nie będzie lepszym uniwersytetem. W podobny sposób armie, w których rozkazy oficerów podlegały zawetowaniu przez zbiorową mądrość ich podwładnych, prawie zawsze kończyły się katastrofą na polu bitwy. Krótko mówiąc, areny, na których procedury demokratyczne są odpowiednie, są ograniczone„.
Jeśli nie jest to jasne, człowiek ten twierdzi, że „demokracja” zawodzi wszędzie tam, gdzie została wypróbowana, ale utrzymuje, że mimo to jest „odpowiednia” dla rządów krajowych i innych. Jest to jedna ze schizofrenicznych wad, które będziemy badać.
– –
Pisarstwo Larry’ego Romanoffa zostało przetłumaczone na 32 języki, a jego artykuły opublikowano na ponad 150 obcojęzycznych stronach internetowych z wiadomościami i polityką w ponad 30 krajach, a także na ponad 100 platformach anglojęzycznych. Larry Romanoff jest emerytowanym konsultantem ds. zarządzania i biznesmenem. Zajmował wysokie stanowiska kierownicze w międzynarodowych firmach konsultingowych i był właścicielem międzynarodowej firmy importowo-eksportowej. Był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, prezentując studia przypadków w sprawach międzynarodowych w starszych klasach EMBA. Pan Romanoff mieszka w Szanghaju i obecnie pisze serię dziesięciu książek ogólnie związanych z Chinami i Zachodem. Jest jednym z autorów nowej antologii Cynthii McKinney „When China Sneezes”. (Rozdział 2 – Radzenie sobie z demonami).