Nie ma sensu używać określeń takich jak „wojna zastępcza”. Jeżeli strona w konflikcie działa w charakterze przedstawiciela innego mocarstwa i to mocarstwo nie jest bezpośrednio zaangażowane w wojnę, termin ten może być użyteczny. Jeżeli jednak mocarstwo, dla którego „pośrednik” angażuje się w wojnę, bezpośrednio uczestniczy w samej wojnie, to jest to strona współwojująca, która uczestniczy w wojnie bezpośrednio, a nie tylko pośrednio.
Chodzi o to, czy każde państwo dąży do własnych interesów i dysponuje własnymi, niezależnymi środkami, czy też interesy i siły mocarstw sojuszniczych są podporządkowane interesom i siłom przywódcy. W takim przypadku zaatakowany wróg może traktować wszystkich swoich przeciwników jako jedną całość.
W tym kontekście Clausewitz powiedział: „jeśli możesz pokonać wszystkich swoich wrogów, pokonując jednego z nich, taka porażka musi być głównym celem wojny. W tym jednym wrogu uderzymy w środek ciężkości całego konfliktu”.
Jeśli przeanalizujemy wojnę na ukraińskim polu bitwy z tych punktów widzenia, jasne jest, że ukraińskie siły zbrojne są w rzeczywistości siłami Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zostały stworzone, uzbrojone, wyszkolone, zaopatrzone, finansowane i zarządzane przez Amerykanów dla ich interesów. Państwo, o które nominalnie walczą, jest marionetkowym państwem, nad którym Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z NATO objęły władzę w wyniku zamachu stanu w 2014 roku. Nie ma żadnych niezależnych interesów poza amerykańskimi i nie ma żadnej kontroli nad wojną ani nad siłami, którymi nominalnie dowodzi.
Stany Zjednoczone Ameryki stoją na czele wrogiego sojuszu wojskowego, którego celem jest od początku izolowanie, zastraszanie, atakowanie i niszczenie Rosji i aby osiągnąć ten cel, wydają ogromne środki na przygotowanie ataku i ze złą wolą i determinacją sabotują wszelkie propozycje pokoju, nalegając na wojnę. To stanowi centrum całego konfliktu.
Amerykański rząd twierdzi, że nie bierze udziału w wojnie zastępczej z Rosją, że tylko pomaga niezależnemu narodowi, który cierpi z powodu agresji innego narodu, i że nie angażuje się w wojnę z Rosją, której rzekomo próbuje uniknąć pomimo swoich działań i codziennej propagandy.

Jednak, podobnie jak Brytyjczycy i inne kraje, Stany Zjednoczone są bezpośrednio uczestnikiem wojny zgodnie ze wszystkimi kryteriami prawa międzynarodowego. Dostarczają pieniądze na prowadzenie wojny, czołgi, pojazdy opancerzone, samoloty, broń, amunicję, zapasy wojskowe i inne materiały wojenne, angażując własne siły wojskowe – doradców wojskowych i bojowników; dostarczają informacje wywiadu wojskowego, które uzyskują w czasie rzeczywistym ze swoich sieci szpiegowskich, obserwacji satelitarnych i elektronicznego gromadzenia danych. Ponadto prowadzą intensywną wojnę propagandową przeciwko Rosji. Za pomocą „sankcji” usiłowały zablokować Rosję, jej gospodarkę i obywateli. Wysadziły gazociąg Nord Stream, regularnie wysyłają wysokich rangą przedstawicieli rządu i wojska, w tym prezydenta USA, szefów Kongresu i przywódców innych członków sojuszu wojskowego na spotykania się z porucznikiem Zełenskim i kierując jego działalnością, a także prowadzą ciągłe ćwiczenia wojskowe, grożące dalszymi atakami przeciwko Rosji. W dniu, w którym piszę te słowa, czyli 12 czerwca, w Europie rozpoczynają się ćwiczenia wojskowe NATO Air Defender, w których biorą udział setki samolotów NATO.
Nie dajcie się zwieść. Stany Zjednoczone są w stanie wojny z Rosją. Żadna retoryka nie może ukryć tego faktu i konsekwencji, jakie będzie to miało dla Stanów Zjednoczonych. Zacytuję Clausewitza:
"Niebezpieczeństwo jest częścią wojny. Bez dokładnego wyobrażenia o niebezpieczeństwie nie możemy zrozumieć wojny”.
Problem polega na tym, że ani Amerykanie, ani inni członkowie ich nikczemnego sojuszu tak jak ich przywódcy i ich obywatele, nie zdają sobie sprawy, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują,. Podobnie jak Brytyjczycy łudzą się, że są odizolowani od skutków tej wojny, że są niezniszczalni, że Rosja nie odważy się odpowiedzieć na ataki na swoje terytorium i ludzi atakami na ich terytorium. To wspólne oszustwo sprawia, że stają się coraz bardziej niebezpieczni, ponieważ wierzą, że mogą bez ograniczeń nasilać swoje działania. Nie można – nie bez konsekwencji.

 8 czerwca Tass, po oświadczeniu byłego szefa NATO Fogha Rasmussena, że kraje NATO mogą wysłać swoje siły bezpośrednio do konfliktu, zacytowała Dmitrija Miedwiediewa: 
„Fogh Rasmussen wcześniej nie był zbyt mądrym człowiekiem. A teraz popadł w demencję doktrynalną. W wywiadzie dla „The Guardian” powiedział, że nawet jeśli banderowska Ukraina nie otrzyma w Wilnie zaproszenia do przystąpienia do NATO, kraje sojuszu będą mogły tam wysłać swoje wojska. W pewnym sensie na własną rękę”.
Czy pytają o to mieszkańcy tych krajów? Kto chce wojny z Rosją? Czy naprawdę chcą hipersonicznych ataków na Europę? Co o tym myśli wujek Sam? To by dotyczyło też jego, prawda?
1 czerwca TASS poinformował, że Dmitrij Miedwiediew w związku z napaścią ukraińskich sił NATO na Rosjan w obwodzie Biełgorodskim oświadczył:
„Cel był prosty – w jakiś sposób zaszkodzić, skrzywdzić ludność cywilną. A to, że nasz wróg już zachowuje się jak terrorysta, w bardzo specyficzny sposób charakteryzuje zarówno ukraiński reżim, jak i tych, którzy za nim stoją – przede wszystkim Amerykanów i Europejczyków, którzy faktycznie weszli z nami na wojenną ścieżkę. Akty terrorystyczne muszą być jak najsurowsze odwety”.
Opinia Miedwiediewa została wyrażona przez innych członków rządu, deputowanych do Dumy i prezydenta Putina, kiedy mówił o rosyjskich atakach na centra dowodzenia i podejmowania decyzji, gdziekolwiek się znajdują.
Amerykanie mogą okłamywać swoich ludzi, próbować oszukać świat, ale ważne jest to, co myśli i wie rosyjski rząd, a ten myśli, bo wie, że Stany Zjednoczone Ameryki są w stanie wojny z Rosją dążąc do jej całkowitej klęski i podporządkowania. Kampania na Ukrainie jest tylko etapem tej wojny, jest aktualną przestrzenią geograficzną tej wojny, więc to, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uważają, że mogą przeprowadzać ataki na Rosję i nie będą cierpieć, lub, co gorsza, że wojna na ich terytorium nie może być prowadzona, jest poważnym błędem.
W dniu 31 maja Dmitrij Miedwiediew oświadczył Wielkiej Brytanii:
„Londyn w rzeczywistości prowadzi niewypowiedzianą wojnę z Moskwą, co oznacza, że każdy brytyjski urzędnik może być uznany za cel wojskowy...Wielka Brytania występuje dziś jako sojusznik Ukrainy i zapewnia jej pomoc wojskową w postaci sprzętu i personelu, prowadząc tym samym de facto niewypowiedzianą wojnę przeciwko Rosji. Dlatego wszyscy jej przedstawiciele, zarówno wojskowi, jak i cywilni, którzy przyczyniający się do działań wojennych, mogą być postrzegani jako słuszny cel wojskowy”.
Miedwiediew skomentował wypowiedź brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Jamesa Cleverly'ego, który usprawiedliwił ataki dronów na Moskwę tym, że Ukraina ma prawo atakować cele na terytorium Rosji w ramach samoobrony:
„Głupi urzędnicy w Wielkiej Brytanii, naszym odwiecznym wrogiem, powinni zdawać sobie sprawę, że zgodnie z powszechnie uznanym prawem międzynarodowym, które reguluje prowadzenie wojny w nowoczesnych warunkach, włączając w to konwencje haskie i genewskie oraz protokoły dodatkowe do nich, ich sytuację można również zakwalifikować jako wojnę”.
Ta sama analiza odnosi się w całości do Stanów Zjednoczonych.
Ciekawy komentarz na ten temat wygłosił 3 czerwca rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, kiedy według agencji Tass w wywiadzie dla telewizji Rossija-1 oświadczył, że:
„Ukraina stała się po prostu narzędziem 'wojny hybrydowej' Zachodu przeciwko Rosji i dlatego nie ma sensu zajmować się nią przy rozwiązywaniu konfliktu. Ukraina jest w rzeczywistości narzędziem konfliktu. Konflikt faktycznie rozszerzył się, ponieważ zbiorowy Zachód prowadzi wojnę hybrydową przeciwko naszemu krajowi. Zajmowanie się tym narzędziem w ramach rozwiązywania konfliktów jest daremne i należy to również zrozumieć”.

Cała retoryka NATO o tym, czy Ukraina może, czy nie może stać się członkiem NATO, jest tylko zasłoną dymną, która ma ukryć przed obywatelami fakt, że Ukraina jest już de facto członkiem NATO. Nie ma znaczenia, czy zostaną spełnione formalności związane z podpisaniem dokumentów i uzyskaniem zgody państw NATO, czy też nie.

Przypomnijmy, że 26 marca 2022 r. w Warszawie prezydent Biden oświadczył:

„Zgodnie z artykułem 5 mamy święty obowiązek bronić każdego centymetra terytorium NATO z pełną siłą naszej zbiorowej władzy.”

Miał na myśli nie tylko Polskę, ale i Ukrainę. To, czego obawiała się Rosja, stało się faktem. Ukraina jest de facto państwem NATO. A cała retoryka Zachodu i komentatorów na temat tego, czy NATO zastosuje art. 5, jest kolejną zasłoną dymną, która ma zamaskować to, co naprawdę się dzieje, ponieważ NATO już aktywowało art. 5 traktatu NATO.

Powoływanie się na niego w przyszłości jest próbą ukrycia słabości NATO, jego klęsk na froncie wojskowym, gospodarczym i politycznym, nawet jeśli rzuca on na Rosję jeden system uzbrojenia za drugim i wykorzystuje siły NATO do walki tylko po to, aby zniszczyć ich sprzęt i siły.

Nie mają już nic, czym mogliby pokonać Rosję. W ten sposób udajemy, że NATO na razie nie angażuje się w działania. Jednak te fakty sprawiają, że USA są jeszcze bardziej niebezpieczne, ponieważ jasne jest, że zjednoczony Zachód nie może pokonać Rosji, mocarstwa nuklearnego, konwencjonalnymi środkami.

Nie zapominajmy również, że Stany Zjednoczone prowadzą politykę nuklearnego uzbrojenia pierwszego uderzenia i że w Rumunii i Polsce rozmieściły już naziemne wersje systemu obrony przeciwlotniczej Aegis, który można wykorzystać do wystrzeliwania rakiet z bronią jądrową w kierunku Rosji. Systemy te zostały przetestowane. W Polsce system jest w pełni funkcjonalny od 30 czerwca. Zagrożenie dla Rosji jest bezpośrednie i egzystencjalne. Te systemy są jednym z powodów, dla których Rosja uruchomiła swoje operacje wojskowe. Rosja zareagowała na ten fakt i na ataki na Rosję, które najwyraźniej zaplanowały i zleciły USA i Wielka Brytania, umieszczając na Białorusi taktyczną broń jądrową, która ma zostać uruchomiona po 7 lipca, kiedy to zostaną ukończone instalacje do jej przechowywania i użycia.

Ta taktyczna broń jądrowa jest przeznaczona do użycia na polu bitwy. Mamy nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, ale Rosja stoi w obliczu bezpośredniego zagrożenia ze strony ludzi, którzy dążą do jej zniszczenia i myślą, że są nietykalni. W związku z tym Rosja stoi przed bardzo trudnym wyborem, co zrobić i jak zapobiec eskalacji wojny dotyczącej wszystkich naszych broni nuklearnych, a jednocześnie zapewnić sobie bezpieczeństwo.

23 maja zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew wydał ostrzeżenie gdy rosyjskie siły bezpieczeństwa zniszczyły ukraińską jednostkę szturmową atakująca cywilów w obwodzie Biełgorodskim:

"Sojusz Północnoatlantycki nie traktuje zagrożenia wojną nuklearną wystarczająco poważnie, popełniając tym samym wielki błąd. W przeciwnym razie NATO nie dostarczyłoby ukraińskiemu reżimowi tak niebezpiecznej broni. Prawdopodobnie myślą, że konflikt nuklearny lub nuklearna apokalipsa nie są możliwe. NATO jest w błędzie i w pewnym momencie wydarzenia mogą przybrać zupełnie nieprzewidywalny kierunek. Odpowiedzialność spoczywa bezpośrednio na Sojuszu Północnoatlantyckim"

Miedwiediew wskazał, że nikt nie wie, czy został przekroczony punkt, od którego nie ma powrotu,

"Nikt tego nie wie. To jest główne niebezpieczeństwo. Bo kiedy coś dostarczą, powiedzą: 'Dostarczymy też to'. Rakiety dalekiego zasięgu lub samoloty. Wszystko będzie dobrze. Ale nic nie będzie dobrze. Będziemy w stanie sobie z tym poradzić. Ale będą używane tylko coraz poważniejsze rodzaje broni. Taki jest obecny trend”.

Wracamy do Clausewitza. Amerykański rząd i naród nie mogą zrozumieć wojny, w którą są zaangażowani, dopóki nie zrozumieją, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Muszą zrozumieć, że ich kraj jest w centrum tej wojny, której klęska będzie oznaczać klęskę wszystkich jej zwolenników w NATO. Rosjanie wiedzą, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Amerykanie poprzez NATO, poprzez swoje marionetki NATO na Ukrainie, zaatakowali Rosjan w Rosji. Logiczne jest oczekiwanie, że Rosja zdecyduje się przybliżyć Amerykanom, co oznacza wojna, jakie niebezpieczeństwa im grożą, bez użycia broni jądrowej.

Rosja może uderzyć nawet konwencjonalną bronią hipersoniczną, przed którą USA nie mają żadnej obrony, jak się okazało po zniszczeniu kompleksów obrony przeciwlotniczej Patriot na Ukrainie. Na terytorium Stanów Zjednoczonych ani w ich siłach morskich nie działają żadne inne systemy obrony przeciwlotniczej, które mogłyby je powstrzymać. Rosja nie zdecydowała się na ten krok. Może Amerykanie nie mogą nic z tym zrobić, poza blefowaniem o użyciu broni jądrowej przeciwko Rosji, ale Rosja liczyła się z tą możliwością, kiedy rozpoczęła specjalną operację wojskową.

 Amerykanie od dawna nie doświadczyli wojny na swoim terytorium. Nie mają pojęcia, co to jest. Nie mają pojęcia, jakie niebezpieczeństwo im grozi, jeśli ich rząd będzie kontynuował agresywną politykę nie tylko wobec Rosji, ale także Chin. Amerykanie, którzy są okłamywani i dezinformowani, nie mają pojęcia o niebezpieczeństwie tej wojny, podobnie jak Brytyjczycy i mieszkańcy innych krajów NATO. Amerykanie muszą zostać ostrzeżeni. Stany Zjednoczone Ameryki są w stanie wojny i żadne blefowanie i kłamstwo nie uchronią ich przed jej konsekwencjami. Powtórzę to, co powiedziałem w moim ostrzeżeniu dla Brytyjczyków: konsekwencje są przewidywalne i będą katastrofalne.

Christopher Black jest międzynarodowym prawnikiem prawa karnego działającym w Toronto. Jest specjalistą wzakresie zbrodni wojennych i niedawno opublikował powieść Pod chmurami. Pisze eseje na temat prawa międzynarodowego, polityki i wydarzeń światowych, w szczególności dla internetowego magazynu „New Eastern Outlook”.


America At War-Provoking The Consequences wyszedł 15.6.2023 na New Eastern Outlook.