wtorek, 4 listopada 2025

 

WEF i BlackRock chcą położyć łapy na zasobach wody


Na Światowym Forum Ekonomicznym (WEF) w Davos Mariana Mazzucato, ekonomistka i doradczyni ONZ, mówiła o wodzie. Jej słowa nie brzmiały jak słowa o zrównoważonym rozwoju, a raczej jak plan gospodarczy.



„Musimy inaczej zarządzać kapitalizmem. Nasz ład korporacyjny musi się zmienić. Zamiast naprawiać niedoskonałości rynku, musimy zaprojektować gospodarkę w sposób, który przyniesie korzyści zarówno ludziom, jak i planecie” – powiedział Mazzucato na scenie Światowego Forum Ekonomicznego.

Brzmi to szlachetnie – ale implikacja jest głęboka: woda nie powinna być już traktowana jako uniwersalne prawo podstawowe, lecz jako towar ekonomiczny. Towar, który można wycenić, zarządzać nim i – w kolejnym etapie rozwoju – ztokenizować.

Za słowami Mazzucato kryje się szerszy trend: finansjalizacja natury. Woda jest coraz częściej postrzegana jako towar rynkowy w globalnych strategiach – podobnie jak certyfikaty CO₂ czy energia. Pierwszy kontrakt terminowy na wodę jest dostępny na giełdzie Chicago Mercantile Exchange (CME) od 2020 r. Inwestorzy mogą obstawiać cenę praw do wody w Kalifornii. W Australii eksperymentuje się z projektami takimi jak Water Ledger: prawa do wody są tam przedmiotem obrotu w formie cyfrowych tokenów na blockchainie, w tym inteligentnych kontraktów, które automatycznie kontrolują przydział lub ograniczanie. Jednocześnie rozwijane są cyfrowe systemy pomiarowo-dystrybucyjne („Smart Metering”), które rejestrują zużycie wody w czasie rzeczywistym. Według pomysłu woda ma stać się cyfrowo zarządzanym zasobem – „tokenem” – reprezentującym własność, użytkowanie i dostępność.

To, co brzmi jak nowoczesna wydajność, w praktyce oznacza, że każdy, kto nie ma konta, identyfikatora lub dostępu do tej infrastruktury, będzie dosłownie pozostawiony sam sobie.

Larry Fink, prezes BlackRocka, największego na świecie funduszu zarządzającego aktywami, nazwał już wodę „nową ropą naftową”. BlackRock inwestuje na całym świecie w fundusze infrastrukturalne, użyteczności publicznej i wodne, które mają czerpać zyski z przyszłych niedoborów.

W połączeniu z koncepcją „nowego zarządzania korporacyjnego” Mazzucato tworzona jest architektura ekonomiczno-cyfrowa. Państwa tworzą ramy polityczne poprzez partnerstwa publiczno-prywatne. Korporacje finansowe dostarczają kapitał i systemy techniczne. Monitorowanie, przydział i ustalanie cen przebiegają w sposób digitalizowany – często za pośrednictwem scentralizowanych centrów, które działają w oparciu o technologię blockchain.

Przesłanie Finka jest jasne: niedobór stanie się źródłem zysków. Kiedy inwestorzy decydują się na tokenizowane prawa do wody, indeksy cenowe i inwestycje w infrastrukturę w przyszłości, pytanie zmienia się z „Jak zabezpieczyć dostawy?” na „Jak zabezpieczyć zyski?”. Oznacza to, że woda nie jest już tylko dobrem wspólnym, ale częścią globalnego portfela inwestycyjnego – zarządzanego przez tych samych graczy, którzy kiedyś sprywatyzowali rynek energii. W efekcie demokratyczna kontrola nad środkami do życia ustępuje miejsca algorytmicznemu zarządzaniu.

Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) mówi o „zarządzaniu wielostronnym” – partnerstwach między państwami, firmami i organizacjami pozarządowymi. W praktyce oznacza to, że odpowiedzialność polityczna jest delegowana na zewnątrz. Programy takie jak Grupa ds. Zasobów Wodnych 2030 (WRG), powołana przez Światowe Forum Ekonomiczne, przenoszą władzę decyzyjną w zakresie zasobów wodnych na konsorcja, w których wiodącą rolę odgrywają firmy prywatne. To, co tam zapadło, nie ma żadnej legitymacji demokratycznej – kto ich wybrał?

Słowa Mazzucato – „Musimy inaczej zarządzać kapitalizmem” – brzmią w świetle tych struktur jak przyjazny eufemizm na określenie: prywatyzujemy sektor publiczny, ale nazywamy to transformacją.

Woda jest prawem człowieka, a nie towarem. W 2010 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała dostęp do czystej wody pitnej i urządzeń sanitarnych za prawo człowieka. Zasada ta jest jednak sprzeczna z ideą traktowania wody jako towaru. Gdy sieci dostaw, dane o zużyciu i prawa dostępu zostaną zdigitalizowane i wycenione, woda nie będzie już udostępniana, lecz dystrybuowana – według zdolności płatniczej, statusu danych lub „punktacji zrównoważonego rozwoju”. To kolejny krok w rozwoju, w którym prawa podstawowe stają się rynkami, a obywatele klientami. To, co przedstawiane jest jako innowacja ekologiczna, może stać się narzędziem kontroli XXI wieku.

Innowacja nie jest wrogiem. Ale jeśli prowadzi do sytuacji, w której dziecko potrzebuje konta cyfrowego, żeby dostać wodę pitną – to znaczy, że słowo „postęp” zostało źle zrozumiane.

Woda nie jest zasobem. Woda to życie. A życia nie można traktować jak tokenu.

Źródło zagraniczne: UncutNews.ch
Źródło polskie: WolneMedia.net

 

Katalonia ogłosiła niepodległość w 2017 roku

Siła faktów dokonanych sprawia, że z zewnątrz Hiszpania postrzegana jest jako kraj normalny, podobny do innych krajów, o wystarczającej spójności narodowej; jednak od wewnątrz wszędzie pojawia się trwały konflikt między dwoma narodami: z jednej strony Kastylia i terytoria, które wchłonęła, a z drugiej strony część Katalonii znajdująca się w Hiszpanii, ze stolicą w Barcelonie (część Katalonii znajduje się w państwie francuskim, ze stolicą w Perpignan) oraz terytoria braterskie, na których również mówi się po katalońsku (Kraj Walencji i Baleary). Różnią się one pod względem narodowościowym, posługują się różnymi językami, mają różne sposoby bycia i gdyby należały do różnych krajów, tak jak w przeszłości, wszyscy uznaliby to za zgodne z rzeczywistością. Istnieją również dwie mniejsze rzeczywistości, które nie do końca pasują do Hiszpanii: Kraj Basków i Galicja.

Oznacza to, że państwo hiszpańskie nie zdołało osiągnąć wspólnego poczucia tożsamości ze względu na istniejące wcześniej różnice oraz nieustanną postawę narzucania swojej woli i braku szacunku. Katalonia nigdy nie zaakceptowała tej brutalnej aneksji. Kastylia próbowała ukrywać swoje narzucanie woli, ale co 50 lat musiała brutalnie tłumić bunty społeczne i próby uzyskania niepodległości przez Katalonię. Dzieje się tak od trzech stuleci: przedostatnim przypadkiem była wojna hiszpańska i dyktatura Franco (1936-1975), a ostatnim – od 2017 r. do chwili obecnej – represje wobec obecnego ruchu niepodległościowego.

W latach 2010-2017 Katalonia próbowała wynegocjować referendum uzgodnione z Hiszpanią, ale biorąc pod uwagę ciągłą odmowę Madrytu i brak alternatywnych rozwiązań, w 2017 roku ludność katalońska zorganizowała jednostronne referendum w sprawie samostanowienia. Madryt wysłał 10 000 policjantów, aby stłumić referendum, ale dzięki determinacji ludu referendum się odbyło i pomimo wszystkich przeszkód zagłosowało 2,3 miliona osób, z czego 90% opowiedziało się za secesją. Dlatego 27 października 2017 r. kataloński parlament uroczyście ogłosił niepodległość Katalonii, która nadal obowiązuje politycznie. Jedynym powodem, dla którego nie stała się ona faktem, było to, że Hiszpania zapobiegła temu z całą siłą prawa, policji i groźbą armii, że dojdzie do rozlewu krwi.

Osiem lat później Hiszpania nadal narzuca swoją wolę siłą i nie zaproponowała żadnego rozwiązania ani alternatywy. Madryt po prostu zignorował wolę Katalończyków, a jego jedynym celem jest stłumienie buntu kolonii i normalizacja sytuacji zgodnie z interesami krajowymi i eksploatacyjnymi. Wykorzystuje wszystkie możliwe podprogowe elementy, aby osłabić i spróbować zlikwidować katalońską odrębność, która utrzymuje się od momentu powstania państwa hiszpańskiego.

W hołdzie deklaracji niepodległości Katalonii grupa aktywistów przebyła pieszo w ciągu 15 dni 215 km z Salses (w Katalonii położonej na terytorium Francji), aby 27 października dotrzeć do Barcelony i dać jasno do zrozumienia, że katalońskie pragnienie niepodlegania obcym rządom pozostaje niezmienne.

Dzieje się to w momencie, gdy katalońska partia niepodległościowa Junts, kierowana przez Carlesa Puigdemonta (byłego prezydenta Katalonii w 2017 r.), wycofała swoje niezbędne poparcie dla rządu Pedro Sáncheza, który dzięki niemu miał większość parlamentarną. Do tej pory popierała go w nadziei, że uda się zawrzeć z nim porozumienie w sprawie: zakończenia prześladowań sądowych, zakończenia grabieży gospodarczej Katalonii, działań Hiszpanii na rzecz uzyskania oficjalnego statusu języka katalońskiego w UE, uznania konfliktu politycznego między Katalonią a Hiszpanią, a przede wszystkim demokratycznego rozwiązania pozwalającego na samostanowienie z gwarancjami poszanowania ze strony Hiszpanii.

Rząd Sáncheza złożył wiele obietnic i zatwierdził, z hamulcem ręcznym, niektóre środki, ale zawsze upewniając się, że kontekst nie pozwoli na osiągnięcie żadnego znaczącego postępu. W związku z tym Junts został ostatecznie zmuszony do wycofania poparcia, a od tej pory Sánchez nie ma większości, aby cokolwiek uchwalić, chociaż już oświadczył, że w przeciwieństwie do tego, co miałoby miejsce w każdym innym kraju europejskim, nie rozwiąże rządu ani nie ogłosi wyborów, ale będzie starał się pozostać u władzy, jak tylko będzie to możliwe.

W związku z tym rząd ten może upaść w każdej chwili, a jedynym argumentem, który podaje, aby kontynuować swoją działalność pomimo swojej niemożliwej do utrzymania kruchości, jest straszak, że alternatywą byłby rząd skrajnej prawicy (PP i VOX). Jednak rząd Sáncheza również nie chce zmierzyć się z problemem strukturalnym państwa, ignorując i udając, że nie istnieje determinacja Katalonii, by przestać być poddanym Madrytu i móc rządzić się jak każda inna nacja w Europie.

Autorstwo: Jordi Oriola Folch z Barcelony
Zdjęcie: ANC
Źródło: WolneMedia.net

                                                     CELEBRYCI ELIT                                           Hanna Smoktunowicz-Lis Hanna ...