środa, 30 lipca 2025

 

Kara śmierci za zdradę narodu



„Zdrada narodu, inaczej zwana zdradą ojczyzny lub zdradą stanu, to przestępstwo polegające na działaniu na szkodę państwa, jego suwerenności, integralności terytorialnej, lub ustroju. Może przejawiać się m.in. w szpiegostwie, osłabianiu obronności państwa, lub próbach oderwania części terytorium. W polskim kodeksie karnym zdrada ojczyzny jest najcięższą zbrodnią, zagrożoną karą pozbawienia wolności powyżej 10 lat lub karą śmierci” podaje Encyklopedia PWN.

Co prawda kara śmierci zniknęła z polskiego i nie tylko polskiego kodeksu karnego niejako mimochodem, kiedy to prezydent od czekoladowego orła ratyfikował „Protokół nr 13” do „Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”, który znosi karę śmierci we wszystkich okolicznościach.

Kara śmierci oczywiście była bardzo niehumanitarna w przeciwieństwie n.p. do wydłubania młodej kobiecie obojga oczu nożem, żeby nie mogła rozpoznać napastnika, a następnie zgwałcenie jej i w końcu zakłucie wieloma ciosami „majchra”. Ten sposób potraktowania młodej kobiety, doktorantki, przez imigranta, to szczyt nowoczesnego humanitaryzmu. Szczególnie w Unii, która patrzy przychylnie na takie obyczaje.

Zniknięcie kary śmierci było niewątpliwie spowodowane różnymi działaniami podskórnymi, przygotowującym podłoże do powolnego przygotowania anarchii w Polsce i Europie. W Azji mniejszej, obu Amerykach i w ogóle w świecie wygląda to całkiem prozaicznie i po staremu, albo nawet bardziej.

Na przykład – na świecie ginie przeciętnie co 3-5 minut jeden chrześcijanin za wiarę. Niekiedy ścięty maczetą, niekiedy zastrzelony. 105 tys. chrześcijan co roku. Humanitarnie. Nikt w świecie nie płacze nad dziećmi i dorosłymi w Gazie, mordowanymi w kolejkach po żywność i wodę. Kto by się zajmował takimi detalami, kiedy ważniejsze jest zapalanie chanukiji?

Ostatni raz karę śmierci wykonano w Polsce w 1988 roku. Potem zaczęła się „transformacja ustrojowa” w Polsce. Na dobrą sprawę za rozkradanie mienia narodowego na taką skalę niejeden złodziej wielkoskalowy powinien dostać „czapę”, więc karę śmierci schowano na dno szafy. Pomniejsi złodzieje też się uchowali, płodzili potomstwo, które weszło w politykę. No i mamy.

Przyglądam się działaniom różnych oficjalnych dygnitarzy mówiących o Polsce „ten kraj”, o polskości „polskość to nienormalność”, o niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych „polskie obozy koncentracyjne”. Różnym usadowionym na odpowiedzialnych funkcjach państwowych ludziom, którzy zabraniają żołnierzom-pogranicznikom stosowania przymusu bezpośredniego w stosunku do przestępców przekraczających naszą granicę i karzących żołnierzy działających zgodnie z obowiązkiem żołnierskim zamiast niezwłocznego i surowego karania „nachodźców”. Przyglądam się tym funkcyjnym, którzy zamiast chronić i bronić wolności wyznania i ochraniać kościoły i inne miejsca kultu, otaczają nietykalnością różne „babcie” – zawodowe zadymiary, „rozwścieczone waginy” łykające dolary Sorosa jak gęsi na pasztet strasburski kluski, zdegenerowanych „wesołków” i inną wulgarną tłuszczę, demolującą społeczny i prawny porządek w „tym kraju”.

Zastanawiam się, dlaczego odpowiedzialni za ochronę granic, zamiast je chronić, jak nakazuje im zakres ich konstytucyjnych obowiązków, rozszczelniają je coraz bardziej, a obywateli usiłujących organizować się, by zastąpić niedziałające organy państwa i chronić Polskę nęka się zatrzymaniami policyjnymi i ciąganiem przed sądy. Takie postępowanie jest złamaniem umowy społecznej. Społeczeństwo wybiera rządzących i płaci im za wykonywanie obowiązków, które mają chronić naród i państwo. To naród, ten naród, nawet w swej znacznej części ogłupiony przez polskojęzyczne media i jurgieltników w nich działających, płaci rządzącym za poprawne, zgodne z konstytucją i dla dobra narodu i państwa rządy.

Działanie przeciwne jest zdradą państwa i narodu. Przerabianie praw-kluczy stanowiących o dobrostanie i równowadze państwa i narodu w marne wytrychy dopasowane do sytuacyjnych potrzeb rządzącej kliki świadczy o jej złej woli, zdradzie i prowadzeniu państwa do unicestwienia.

Łza się w oku kręci, kiedy człowiek, buszując po „Wikipedii”, trafia na przykład na taki opis: „Karę śmierci przez rozstrzelanie przewidywały dwie kolejne ustawy z lat 1920 i 1921 o odpowiedzialności urzędników za przestępstwa popełnione z chęci zysku. Kara śmierci przewidziana była również […] za najcięższe przestępstwa, tj. zabójstwo, zdradę stanu, służbę obywatela polskiego w armii nieprzyjacielskiej jeżeli sprawca bierze udział w działaniach wojennych przeciw Państwu Polskiemu, oraz […] za korupcję popełnioną przez urzędników państwowych, jak i wobec osób korumpujących urzędnika. Groziła też za ujawnienie tajemnicy państwowej obcemu rządowi, o ile spowodowało wielką szkodę dla bezpieczeństwa Państwa, albo popełnione zostało w czasie wojny i za sabotaż przedmiotów lub urządzeń, służących celom obronności lub Sił Zbrojnych, gdy spowodował wielką szkodę dla wojskowej obrony Państwa albo popełniony został w czasie wojny”.

Tak sobie myślę, że gdyby dzisiaj takie prawo działało w Polsce, nieźle przerzedziłyby się elity rządzące… Podczas coraz większego zadłużenia Polski (u kogo?) zmniejszyłoby to wydatki na administrację.

Autorstwo: Barnaba d’Aix
Źródło: WolneMedia.net

 


Atak na kebab w centrum Głogowa. Dwóch mężczyzn zdemolowało lokal i pobiło jego właściciela. – Przyłożył mi tasak do twarzy. Mógł mnie zabić – mówi Anwar Jahid.

– Chcę tylko spokojnie prowadzić biznes i żyć – mówi ze łzami w oczach.
Nikola Singh, żona Hindusa pisze na Facebook tak:
"Od września idzie (syn) do pierwszej klasy. POLAK.
I muszę go przygotować… nie tylko na naukę pisania i czytania.
Muszę go przygotować na RASIZM.
Na to, że są ludzie, którzy będą chcieli się dowartościować, obrażając jego kolor skóry." Apeluje do rodziców, by rozmawiali z dziećmi. Boi się.



Paragwajczyk pobity w Wałbrzychu, ciemnoskóry mieszkaniec Opola ukrywający się w domu w obawie przed linczem. Kto nakręca atmosferę strachu i niechęci wobec obcych i czy słusznie mówi się o déjà vu z lat trzydziestych XX wieku?
Zgwałcona w centrum Warszawy 25 letnia Białorusinka, która nie przeżyła gwałtu. Sprawca Polak.
Socjolog Rafał Pankowski ze stowarzyszenia „Nigdy Więcej” i historyk Jakub Petelewicz z Centrum Badań nad Zagładą Żydów widzą powody.


Wszystko zaczęło się od fałszywego zgłoszenia. Policjanci z Wałbrzycha dostali informację o mężczyźnie z Paragwaju, który miał filmować jakieś dzieci. Szybko ustalili, że to nieprawda. Dokładnie sprawdzili jego telefon. Nie było tam ani zgodnych z donosem zdjęć, ani filmów. Jak ustalili, mężczyzna legalnie przebywa i pracuje w Polsce.
Ale do wałbrzyskiej policji szybko wpłynęło drugie zgłoszenie. Okazało się, że Paragwajczyk został pobity. Na miejsce został wezwany zespół ratownictwa medycznego, który odwiózł poszkodowanego do szpitala. „Tak kończą się fake newsy i szczucie na niewinnego człowieka” – napisał 16 lipca na portalu X Dobrzyński, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.



Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu postawili zarzuty udziału w pobiciu dwóm mężczyznom, którzy dopuścili się napaści: 22- i 26-latkowi.
WYMIENIALI SIĘ ADRESEM CUDZOZIEMCA
„To się dzieje nie tylko tam” – napisała 16 lipca na X Anna Mierzyńska, analityczka kampanii dezinformacyjnych publikująca w oko.press. „W weekend zostałam poinformowana o dyskusji na lokalnej łódzkiej grupie na Facebooku – nad samosądem wobec cudzoziemca, który rzekomo miał kogoś potrącić” – poinformowała.



Według relacji Mierzyńskiej w internetowej dyskusji nikt nie wspomniał o wezwaniu policji. Za to wymieniano się adresem cudzoziemca, aby go pobić. „Informujący mnie mężczyzna zadzwonił na policję, tam usłyszał, że musi się stawić osobiście. Nie mógł. Ostatecznie wysłał maila. Czy cudzoziemca pobito? Mam nadzieję, że nie!” – napisała.
Sytuacja z Opola. Do internetu trafiło zdjęcie mężczyzny stojącego przy wejściu do sklepu. Według kolportujących je internautów, miał zaatakować 29-latka jadącego hulajnogą. Wszystko jednak wskazuje, że winą mężczyzny był tylko ciemniejszy kolor skóry. Policjanci szybko wykluczyli jego związek ze sprawą. „Całkowicie przypadkowa osoba” – usłyszeliśmy wówczas od jednego z nich.



NAGONKA I HISTERIA ANTYIMIGRACYJNA
– W ostatnich dniach czy tygodniach mamy do czynienia z całą serią takich zdarzeń – czy to sprowokowanych przez zupełnie wyssane z palca pseudorelacje, czy wynikających z przekonania o jakiejś odpowiedzialności zbiorowej – mówi Rafał Pankowski, socjolog i politolog, badacz ruchów neofaszystowskich i współzałożyciel Stowarzyszenia Nigdy Więcej.
Pankowski łączy te zachowania z działaniami polityków. – Niewątpliwie wiążą się z taką nagonką, histerią antyimigracyjną – ocenia. Nie ma wątpliwości, że to cyniczne wykorzystanie stereotypów i uprzedzeń.



Pytamy o wpis Jacka Sasina, byłego wicepremiera i ministra aktywów państwowych. 10 lutego opublikował zdjęcie dwóch ciemnoskórych osób. „Łomża. To nie Berlin ani Marsylia – to Podlaskie. Polska. Dzisiaj. Rząd Tuska traci kontrolę nad granicą i bezpieczeństwem obywateli. Zamiast chronić – wpuszcza nielegalną imigrantów. Podlaskie mówi: dość” – skomentował.
– Jedyną winą pokazywanych ludzi miałby być kolor skóry. Wydaje się to czymś nie do pomyślenia w XXI wieku – mówi Rafał Pankowski.
Jakub Petelewicz z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk patrzy na te wydarzenia okiem historyka. – Przywołana sytuacja z oskarżeniem osoby uchodźczej o filmowanie dzieci, co doprowadziło do jej pobicia, budzi niepokojące skojarzenie z wydarzeniami, których konsekwencją w lipcu 1946 roku był pogrom kielecki – zauważa.



OD TROSKI O DZIECKO DO POGROMÓW
– Ktoś mógłby powiedzieć, że to zbyt daleko idące skojarzenie. Warto jednak przypomnieć, że tamte wydarzenia zainicjowała rzekoma troska o losy dziecka i rzucone na „obcych”, ocalałych z Zagłady Żydów, oskarżenia o jego rzekome uprowadzenie w kontekście motywu mordu rytualnego – dodaje.
Według Petelewicza możemy obawiać się narastania atmosfery, która w przeszłości prowadziła do niebezpiecznych tendencji. Pytany, czy obecne wydarzenia odzwierciedlają nacjonalistyczną atmosferę lat trzydziestych XX wieku, podkreśla, że nie można mówić o prostych analogiach.
– Atmosfera ta była pokłosiem przybierającego na sile nurtu politycznego, mającego swe emanacje w całej Europie. W Polsce przybrała ona wydźwięk głównie antyżydowski, ale i antyukraiński – podkreśla.



Petelewicz dodaje, że nacjonalistyczny klimat zaistniał w życiu politycznym i publicznym II Rzeczpospolitej głównie za sprawą Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego czy Obozu Narodowo-Radykalnego. – Ta politycznie motywowana niechęć, wzmacniana przekazem Kościoła, prowadziła do wrogości, która nierzadko kończyła się aktami przemocy czy wręcz wydarzeniami pogromowymi. Historyk podkreśla, że wzorce te miały bardzo długie trwanie – nawet po zakończeniu wojny i tragicznym doświadczeniu Holokaustu.
DEZINFORMACJA PODLANA KSENOFOBIĄ
W rozmowie z portalem TVP.Info Rafał Pankowski zastanawia się nad motywacją dla antyimigranckich wybryków. – Ona jest pewną zagadką, tajemnicą. Ile trzeba mieć w sobie pokładów agresji, ideologii, żeby marnować swoje życie na tak absurdalne działania? – pyta. Jak podkreśla, część społeczeństwa jest podatna na manipulacje i dezinformację. Zwłaszcza podlaną ksenofobią.



– Dobrze wiadomo, że ośrodki takiej dezinformacji to są często ośrodki putinowskie. Ale z drugiej strony politycy, którzy się odwołują do takich instrumentów, ponoszą odpowiedzialność za kształtowanie się tej atmosfery – ocenia socjolog.
Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” od lat 90. prowadzi „Brunatną Księgę” – rejestr agresji wobec mniejszości. Pankowski wspomina o niej, wyjaśniając, że nie mamy do czynienia z żadnym nowym zjawiskiem. – To, co widać ostatnio, to jest rosnąca w olbrzymim tempie liczba takich zdarzeń. I na pewno powinna budzić alarm. Powinniśmy mieć świadomość, że sytuacja eskaluje i wymyka się spod kontroli – ocenia.
Jakub Petelewicz przyznaje, że niepokojące skojarzenia historyczne „nasuwają się same”.
– Chcę wierzyć jednak, że są one na wyrost. Wiara ta wynika także z nadziei: że siła demokracji, w której żyjemy teraz, wbudowane w nią instytucje postawią tamę brunatnej fali nacjonalizmu i ksenofobii – mówi. Ocenia, że jako społeczeństwo jesteśmy dojrzalsi i mądrzejsi o doświadczenia Zagłady.



– Na ostatnie ksenofobiczne incydenty patrzy z rosnącym niepokojem i oburzeniem. – Źródeł takich postaw i zachowań należy niestety upatrywać w świadomie kreowanej przestrzeni politycznej. Znalazły sobie rzeczników w osobach, które – z ubolewaniem trzeba powiedzieć – są członkami parlamentu, albo są przez tych członków honorowani. Wystarczy wspomnieć posła Grzegorza Brauna czy Roberta Bąkiewicza – mówi Petelewicz.
Przekonuje, że ich czyny i zachowania podgrzewają atmosferę ksenofobiczną i antyuchodźczą. Sprzeczną z jakimikolwiek innymi wersjami polskości.
Źródło: TVP.info
______________



Jestem przeciwna nielegalnej masowej i niekontrolowanej migracji.
Ale też nie akceptuję odczłowieczania, dehumanizowania i używania imigrantów jako politycznego paliwa. Jestem przeciwna szczuciu, fejkom, manipulacjom na temat migrantów. Sprzeciwiam się mowie nienawiści, wykluczaniu i rasizmowi.
W przeciągu ostatnich 10 lat w Polsce zawarło małżeństwa mieszane 100 tys. osób. A ile wcześniej? Ile jest takich małżeństw za granicą? Ile jest dzieci ze związków mieszanych?
Mamy też bardzo dużo polskich rodzin żyjących za granicą, gdzie dzieci od urodzenia posługują się językiem niemieckim czy angielskim. Przyjeżdżając do dziadków na wakacje i są wyzywane, bo nie mówią po polsku...



Mamy w sobie geny wszystkich wojsk, które przechodziły przez Polskę.
W Polsce żyją też mniejszości takie jak: tatarska, romska, łemkowska, żydowska, białoruska, czeska, litewska, niemiecka, ormiańska, rosyjska, słowacka, ukraińska, karaimska,
gruzińska, mołdawska... Żyją z nami od dziesiątek a czasem setek lat.





  Eurointegracja a służby wywiadu Wraz z eurointegracją, czyli likwidacją naszego państwa na rzecz Unii Pseudoeuropejskiej warto zastanowi...