niedziela, 13 sierpnia 2023

 

Pielęgniarki i położne chcą zmiany prawa o wynagrodzeniach


Pod względem liczby pielęgniarek przypadających na 1000 mieszkańców Polska jest w ogonie Europy. Do wykonywania tego zawodu zniechęcają m.in. niskie zarobki, trudne warunki pracy i choroby zawodowe. Średnia wieku pielęgniarek i położnych jest wysoka, a młode osoby niechętnie podejmują pracę w szpitalach, wybierając prywatne placówki. Dodatkowo w połowie ubiegłego roku chaos wprowadziła ustawa o wynagrodzeniach pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, znacznie różnicując zarobki w tej grupie zawodowej. Po roku walki Ogólnopolskiemu Związkowi Zawodowemu Pielęgniarek i Położnych udało się doprowadzić do stworzenia projektu jej nowelizacji, która ma uporządkować sytuację. Pod koniec lipca Sejm odesłał ją do prac w komisjach.

„Ustawa o wynagrodzeniach wprowadziła bardzo duży chaos i żeby go naprawić, a przynajmniej zmniejszyć, niezbędne są zmiany. Dlatego nasza organizacja powołała Komitet Ustawy Obywatelskiej i odbyło się pierwsze czytanie w Sejmie. Czekamy w tej chwili na Komisję Zdrowia i na Komisję Finansów” – mówi agencji informacyjnej Newseria Dorota Ronek, wiceprzewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). „Zmiany, które proponujemy, spowodują przede wszystkim zatrzymanie lawiny pozwów sądowych i zachęcą młode osoby do podejmowania pracy”.

1 lipca 2022 roku została wprowadzona nowelizacja ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników podmiotów leczniczych. Związek wskazuje, że ustawa w przyjętym kształcie doprowadziła do licznych degradacji i dyskryminacji zawodowej pielęgniarek i położnych w Polsce. Zaowocowało to falą protestów społecznych i procesów sądowych. Do dziś toczy się blisko 3 tys. takich spraw.

Pielęgniarki mają nadzieję, że przegłosowanie przez Sejm obywatelskiego projektu nowelizacji w pierwszym czytaniu, co nastąpiło 28 lipca, doprowadzi do pozytywnych zmian w sytuacji zatrudnionych. Postulowane zmiany skupiają się wokół czterech zagadnień. Chodzi o podniesienie współczynników pracy dla piątej i szóstej grupy zawodowej, co wpłynie na wzrost ich zarobków. Obecnie w konsekwencji ustawy różnice między wynagrodzeniami tej grupy oraz pielęgniarkami i położnymi z drugiej grupy sięgają 2–3 tys. zł.

„Kolejna sprawa to jest uznaniowość pracodawców w zakresie kwalifikacji, bo ustawa ma zapis „kwalifikacje wymagane”, a nie „kwalifikacje posiadane”. Wnioskujemy, żeby to zmienić, żeby zapobiec dalszej kreatywnej polityce w zakładach pracy i wypłacie wynagrodzeń w oparciu o niższe kwalifikacje, niż faktycznie pielęgniarki i położne posiadają” – wyjaśnia Dorota Ronek.

Trzecim żądaniem jest gwarancja przekazywania środków na pokrycie wzrostu minimalnego wynagrodzenia określonego ustawą w ramach systemu świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych.

„W zeszłym roku było to finansowanie na PESEL czy na numer prawa wykonywania zawodu i pracodawcy wtedy chętniej te podwyżki dawali, w tej chwili dają wypowiedzenia zmieniające, chcąc obniżyć wynagrodzenia i zakwalifikować się do niższej grupy w związku z brakiem finansowania tych podwyżek” – tłumaczy Dorota Ronek. „I czwarty punkt w projekcie naszej ustawy to jest kwestia podnoszenia wynagrodzenia od następnego miesiąca po podniesieniu przez pielęgniarki i położne kwalifikacji i przedstawieniu dokumentu potwierdzającego”.

Z danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że w ciągu ostatnich kilku lat liczba pielęgniarek przypadających na 1000 mieszkańców zmniejszyła się z 5,2 do 5,1. Średnia dla krajów Unii Europejskiej wynosi 9, w Szwajcarii – 16 (choć Ministerstwo Zdrowia podaje inne dane, zdaniem OZZPiP niewiarygodne). Młodzi ludzie nie mają motywacji, by przychodzić do zawodu. Średnia wieku wśród pielęgniarek wynosi w tej chwili 54 lata, wśród położnych – 50. W 2030 roku 65 proc. pielęgniarek i 60 proc. położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych. Obecnie blisko 80 tys., czyli aż 1/5 pielęgniarek i położnych, pracuje mimo uzyskania wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę. Z kolei spośród absolwentów szkół pielęgniarskich tylko 60 proc. trafia do publicznej ochrony zdrowia, a szczególnie niechętnie podejmują oni pracę w szpitalach.

„Mamy szansę poprawić sytuację w pielęgniarstwie przed 2030 rokiem, kiedy to 60 proc. pielęgniarek osiągnie wiek emerytalny, ale tutaj trzeba dobrej woli ze strony rządzących. Pewne dobre zmiany się naprawdę odbyły, bo wynagrodzenia na pewno wzrosły, ale są bardzo niesprawiedliwe” – mówi wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. „Konieczne są wszystkie zmiany, które były zaproponowane uchwałą rządu i są zawarte w „Polityce Wieloletniej Państwa na rzecz Pielęgniarstwa i Położnictwa”. Ona tak naprawdę nie jest realizowana. To są normy zatrudnienia określone na poziomie minimum w niektórych zakresach, ale są zakresy, jak chociażby psychiatria, gdzie nie ma tych norm i dochodzi do tego, że jest jedna pielęgniarka w trakcie dyżuru”.

Kolejnymi postulatami środowiska pielęgniarek i położnych są urlop na poratowanie zdrowia oraz emerytury pomostowe, gdyż – jak wynika z danych OZZPiP – średnia długość życia pielęgniarki wynosi 61–62 lata w związku z chorobami zawodowymi. Związek domaga się także opracowania kompetencji w zależności od kwalifikacji (etapu kształcenia). Brak takiej regulacji powoduje, że pracodawcy nie wykorzystują kompetencji wielu pielęgniarek i położnych, ponieważ nie mają ich świadomości.

Źródło: Newseria.pl


  1. emigrant001 13.08.2023 11:48

    Średnia wieku wśród pielęgniarek wynosi w tej chwili 54 lata
    średnia długość życia pielęgniarki wynosi 61–62 lata
    Czyli Polaków czeka medyczny armagedon już za kilka lat, najdalej za siedem:)

 

Istota lewicowości i socjalizm


Manipulacja świadomością stała się w naszych czasach zjawiskiem nie tylko powszechnym, ale także groźnym. W dużej mierze zachodzi przy pomocy języka, poprzez nadawanie pojęciom sensu odległego od ich prawidłowego znaczenia.

Aprobata dla gospodarki neokapitalistycznej, czyli neoliberalizmu ekonomicznego, jest wymuszana przez przekazywanie fałszywego obrazu socjalizmu w Polsce Ludowej. Apologeci neokapitalizmu wpływający na media, w tym na wszystkie programy telewizyjne, sugerują, że nie ma alternatywy dla obecnego systemu społeczno-gospodarczego. Nie ma alternatywy, skoro socjalizm w PRL był rzekomo ustrojem biedy i przemocy.

Ponadto dziennikarze, publicyści i politycy mylą komunizm z socjalizmem, używając na określenie czasów Polski Ludowej pogardliwej nazwy komuna. Ile w tym niewiedzy a ile złej woli? Pytanie skąd tyle pogardy dla szlachetnej idei komunizmu? Była partia komunistyczna w ZSRR, ale komunizm do tej pory zaznaczył się niemal jedynie w pierwotnych gminach chrześcijan i w kibucach, a także wśród hippisów.

Słyszy się głosy wychodzące z rozmaitych środowisk, że podział na lewicę i prawicę ma znaczenie historyczne, że jest przebrzmiały. Być może ma to służyć wyeliminowaniu z polityki dzisiejszych czasów w ogóle problemu lewicy.

Bezideowość charakterystyczna dla epoki neoliberalizmu ekonomicznego wpłynęła także negatywnie na partie polityczne, które nie rozbudowują obecnie swoich programów i nie kształtują członków partii w duchu określonych wyższych wartości. Niejednoznaczny podział na lewicę i prawicę jest spotęgowany tym, że partia lewicowa wprowadziła nas do Unii Europejskiej i poczytuje to sobie za zaszczyt mimo, że UE jest związkiem państw neokapitalistytcznych. Również partia lewicowa doprowadziła do zawarcia przez Polskę konkordatu. Mamy też partię nazywającą się lewicową, która wyraża ostrą krytykę Polski Ludowej.

Manipulacją jest także sugerowanie, że wolność światopoglądową i wolność obyczajową, a także polityczną zapewnia wolność gospodarcza, czyli neokapitalizm. Należy jedynie poddać się rzekomo obiektywnie funkcjonującym prawom rynku. Te prawa w mojej ocenie są czymś mitycznym.

Wbrew temu, co pisał Marks trafnie krytykując kapitalizm, byt nie określa świadomości. To świadomość człowieka wyznacza przepisy prawne, które sprawiają, że żyjemy w określonej epoce gospodarczej. Prawa uchwalone przez człowieka decydują o przemianach epok. Możliwe jest przejście od socjalizmu do neokapitalizmu, czy na przykład od kapitalizmu do socjalizmu.

Partie polityczne lewicowe i prawicowe są w XXI wieku z reguły bezideowe. Przywódcy nawet nie udają, że chcą zaszczepić swoim członkom określony zespół wartości. Dążenie do zdobycia władzy w państwie stało się zasadniczym celem.

W państwach nazywających się demokratycznymi, panuje perrnamentny chaos i nie dochodzi do głosu troska o rozwiązanie problemów społecznych. Partia rządząca szykuje się po wygranych wyborach ponownie do zdobycia władzy, a partie, które przegrały koncentrują uwagę na tym jak odzyskać utraconą władzę. Na tym tle bezideowych zabiegów o władzę wyraźnie wyodrębnia się Konfederacja, bowiem ma ona sformułowany zespół wartości, który pragnie urzeczywistnić. Powstrzymuję się od ocen. Wyrazistą partią jest także PiS, bowiem narzuca społeczeństwu wartości katolickie i narodowe, a także faktycznie poprawiła sytuację części biednego społeczeństwa.

Polska Partia Socjalistyczna – najstarsza spośród wszystkich polskich partii – ma szczególne zasługi dla narodu zważywszy odrodzenie niepodległości Polski w 1918 roku. Jest jednak nieobecna w życiu politycznym, mimo wydawanego ideowego pisma jakim jest „Przegląd Socjalistyczny”. Kwartalnik ten jest świadomie pomijany w dyskusjach politycznych i publicystycznych, bo sama nazwa jest niewygodna dla apologetów neoliberalizmu gospodarczego.

Obecny przywódca PPS nie wyraził zaangażowania ideowego, co przejawiło się w przyjęciu do tej partii kilku „uciekinierów” z partii Czarzastego nie mających nic wspólnego z wartościami PPS. Na marginesie dodam, że jeżeli przywódca kalkuluje, zastanawia się co dla niego byłoby korzystne, ażeby nie stracić funkcji, to zmniejszają się jego siły charyzmatyczne, jeżeli w ogóle je ma. Natomiast żarliwa ideowość przywódcy udziela się pozostałym członkom partii.

Lewicowość wyraża się w uznaniu człowieka jako wartości fundamentalnej. Nie ma więc nic wspólnego z pojmowaniem człowieka jako kapitału ludzkiego, co zespolone jest z neoliberalizmem ekonomicznym. Człowiek lewicy domaga się opiekuńczej roli państwa. Dzięki temu możliwe jest systemowe rozwiązanie problemu biedy i troska o sprawiedliwość społeczną. Filantropia jako sposób ratowania wybranych biednych jednostek nie ma nic wspólnego z lewicowością. Przypomnę tu powszechnie znaną powieść Bolesława Prusa pt. „Lalka” w której autor krytykuje bale dobroczynne.

Ceniąc wartości narodowe, człowiek lewicy w XXI wieku zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z nas jest zarazem cząstką ludzkości w związku z czym powinna być urzeczywistniana idea braterstwa. W trosce o wolność człowieka ruchy lewicowe domagają się oddzielenia sfery prawa stanowionego od rozmaitych teorii etycznych. Prawo ma gwarantować każdemu w państwie jednakowy obszar wolności i gwarantować ją mocą przymusu prawnego. Przepisy prawne nie powinny stanowić rezultatu żadnej z możliwych etyk. Poglądów moralnych jest wiele. Zachodzą różnice między poglądami moralnymi nawet w obrębie etyk chrześcijańskich. Każdy powinien dokonywać wyboru i żyć zgodnie z tą teorią etyczną, która do niego przemawia. Nie ma możliwości przeprowadzenia dowodu naukowego, który by wykazał, że określona teoria z zakresu etyki jest prawdziwa, a pozostałe fałszywe. Podporządkowanie przepisów prawnych zasadom etyki prowadzi do ustroju totalitarnego.

Państwo w myśl poglądów socjalistów powinno być neutralne światopoglądowo. W naszej Konstytucji jest zawarty zapis o bezstronności światopoglądowej państwa. Episkopat mający wpływ – za sprawą SLD – na kształt obowiązującej dziś u nas Konstytucji nie zgodził się bowiem na określenie „neutralność światopoglądowa”. Domaganie się, by państwo było świeckie jest takim samym nieporozumieniem, jak domaganie się państwa wyznaniowego.

Socjaliści odnoszą się z szacunkiem do skodyfikowanych praw człowieka z tym, że po latach epidemii pojawiają się głosy, że prawa człowieka powinny zostać rozszerzone. Mianowicie, brakuje prawa do wyboru metod profilaktycznych oraz metod leczenia. Wyrazem braku wolności jest zmuszanie każdego do poddawania się metodom medycyny konwencjonalnej oraz lekarstwom produkowanym przez koncerny farmaceutyczne, które dążą przede wszystkim do zysku. O tym brakującym prawie człowieka toczą się od dwóch lata dyskusje w czasie międzynarodowych konferencji praw człowieka organizowanych przez profesora Jerzego Jaskiernię. Dodam na marginesie, że zaskakujący jest ten fragment książki Krzysztofa Gawkowskiego pt. „Nowe państwo”, w którym autor – członek partii nazywającej się lewicową – krytykuje PiS z tego powodu, że społeczeństwo nie zostało poddane bezwzględnemu nakazowi szczepień.

Celem produkcji według człowieka lewicy powinien być dobrobyt społeczeństwa – a nie zysk, co charakteryzuje neoliberalizm ekonomiczny. Ponadto świat przyrody oraz zwierzęta zdaniem środowisk lewicowych wymagają szacunku. Bowiem niepokojąca jest obecna sytuacja, w której człowiek jest zasadnie określany jako jedyna istota śmiecąca, niszcząca środowisko w którym żyje.

Natomiast kultywowany przez wiele partii ustrój demokratyczny i wskazywany przez Churchilla jako rzekomo najlepszy, nie wiąże się w sposób konieczny z lewicowością.

Istotna różnica między partiami lewicowymi a prawicowymi w XXI wieku dotyczy poglądu na temat form własności. Otóż nurty lewicowe nie godzą się z uznawaniem własności prywatnej za jedyną właściwą formę własności.

Różnica zdań na lewicy jest znaczna. Niektórzy uważają, że powinna dominować własność państwowa. Inni uzasadniają sensowność dominacji własności spółdzielczej. Przywołam tu jako przykład Edwarda Abramowskiego, który mocno wpłynął swoimi poglądami – kontynuowanymi m.in. przez Stefana Żeromskiego i Marię Dąbrowską – na rozwój własności spółdzielczej w Polsce Niepodległej, czyli międzywojennej. Jeszcze inni przedstawiciele lewicy są zdania, że najkorzystniejszym rozwiązaniem jest mieszana forma własności, a więc państwowa, spółdzielcza i prywatna, ale ta ostatnia ograniczona w swych rozmiarach.

Człowiekiem lewicy nie jest, co oczywiste, ten, kto był marksistą, a dziś wtóruje prawicy w krytyce minionego systemu. Nie jest ten, kto kiedyś cenił socjalizm, a dziś krytykuje go chcąc czerpać profity z rzeczywistości neokapitalistycznej.

I sprawa ogromnie istotna w XXI wieku. Z związku z nagromadzonym uzbrojeniem zagrażającym istnieniu naszej planety i ludzkości, przedstawiciele lewicy powinni być zwolennikami idei pacyfistycznych. Powinni domagać się zaprzestania poszukiwań udoskonalonych środków służących zabijaniu człowieka przez człowieka i w ogóle produkcji broni. Niestety pacyfiści stanowią mniejszość w poszczególnych państwach. Część pacyfistów uzasadnia swoje stanowisko poglądami religijnymi, a więc nie należy stawiać znaku równości między pacyfizmem i lewicowością.

Istotne znaczenie ma odpowiedź na pytanie czy stanowisko lewicowe jest z istoty swej zespolone z aprobatą dla socjalizmu. Zrozumienie tego, że socjalizm jest pojęciem wieloznacznym, że funkcjonują rozmaite teorie socjalizmu, prowadzi do odpowiedzi zespalającej lewicowość z jedną spośród wielu teorii socjalizmu.

Natomiast nie zachodzi związek konieczny między lewicowością i aprobatą dla ustroju demokratycznego, czego dowodem jest chociażby teoria socjalizmu bezpaństwowego. Socjalizm z demokracją wiązała ściśle, na przykład, Róża Luksemburg. Bywa też socjalizm zespolony ze scentralizowaną władzą. Na przykład w Chinach rządzi Komunistyczna Partia szerząc elementy marksizmu oraz filozofię Konfucjusza. Są to rządy autokratyczne.

Należy przypomnieć, że wartość socjalizmu głosił na przykład Adam Mickiewicz zarówno w wykładach w College de France, jak i w artykułach publikowanych w „Trybunie Ludów”. Narodowo-socjalistyczne idee funkcjonowały w państwach faszystowskich. Z kolei Leon Petrażycki zespalał ideę socjalizmu z miłością. Przedstawiciele różnorodnych szkół neokantowskich nawiązywali do Kanta i wyprowadzali ideę socjalizmu z imperatywu praktycznego Kanta. Imperatyw ten nakazuje, by każdego człowieka traktować jako wartość najwyższą, czyli cel sam w sobie, a nigdy tylko jako środek do celu. Jest to teoria socjalizmu pacyfistycznego, a więc na miarę naszych czasów.

Idea socjalizmu jest aktualna w XXI wieku mimo że krótki był czas jej realizacji. Zresztą nikt nie kwestionuje chrześciijańskiej idei miłości bliźniego mimo że od przeszło dwóch tysięcy lat nie została spełniona. Potrzeba sprawiedliwości społecznej jest bardzo silna i narasta w rozmaitych kręgach wielu społeczeństw. Domagają się sprawiedliwości społecznej przedstawiciele ruchów protestacyjnych nie zdając sobie sprawy, że oczekują rozwiązań socjalistycznych a nie neokapitalistycznych. Drastyczne zróżnicowanie materialne wywołuje protest tych, którzy mają poczucie sprawiedliwości.

Warto przy tym zaznaczyć, że dzieje ludzkości składają się z epok, w których walka o przetrwanie oraz dobra materialne jest celem zasadniczym oraz z epok, które ukierunkowują wysiłki ku ideałom. Można się więc spodziewać, że po dzisiejszych czasach wskazujących dążenie do zaspokojenia własnych interesów jako cel nadrzędny – nastąpi epoka, w której na nowo będą kultywowane wartości wyższe od materialnych i biologicznych.

Socjalizm nie jest mrzonką.

Autorstwo: Maria Szyszkowska
Źródło: Przeglad-Socjalistyczny.pl

 

Walka z klimatem pogorszy poziom życia i podwyższy ceny prądu

Kanadyjski minister ds. środowiska i zmian klimatu Steven Guilbeault ogłosił w czwartek nowe przepisy dotyczącej zerowej emisji z sieci energetycznej. Ottawa do 2035 r. ma zakazać emisji dwutlenku węgla powyżej pewnego poziomu w produkcji energii elektrycznej (wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla można by wykorzystać do łagodzenia emisji netto, a nowe standardy byłyby stopniowo wprowadzane dla starszych elektrowni).

Zasady te miałyby zastosowanie do każdej elektrowni zasilanej paliwami kopalnymi o mocy wytwórczej 25 MW lub większej, czyli praktycznie wszystkie elektrownie – dla kontekstu najmniejsza kanadyjska elektrownia TransAlta na paliwa kopalne ma moc 70 MW, a większość ma ponad 200 MW.

Szacuje się, że do 2025 r. 14,3 procent produkcji energii elektrycznej w Kanadzie będzie powodować emisje. Ale nawet bez zmian regulacyjnych rząd oczekuje, że do 2035 r. zmniejszy się to o połowę do 7,1 procent ze względu na istniejące cele redukcji i modernizację infrastruktury. Po zmianach regulacyjnych liczba ta spadłaby bardziej gwałtownie do 3,8 procent.

Według departamentu środowiska koszt przyspieszenia tego procesu to aż 54 miliardy dolarów. Analiza kosztów i korzyści zaczyna wykazywać jakieś pozytywne wartości dopiero w 2036 r. — i należy pamiętać, że liberałowie są znani z przeceniania oszczędności i niedoszacowywania kosztów.

Kary za nie dostosowanie się są wysokie. W przypadku korporacji grzywny wahałyby się od 25 000 do 12 milionów dolarów – w zależności od wielkości firmy i wagi wykroczenia. Osoby powiązane z przestępczymi korporacjami mogą zostać ukarane grzywną w wysokości do 2 milionów dolarów i ponownie grozić im do trzech lat więzienia, w zależności od przestępstwa i ich roli.

Premierzy prowincji, których sieci ucierpiałyby najbardziej, ostro krytykują projekt. W Albercie premier Danielle Smith wydała oświadczenie, w którym określiła przepisy jako niekonstytucyjne i nieodpowiedzialne. Celem Smith dla Alberty jest osiągnięcie zerowej emisji z sieci o 2050 r., a nie do 2035 r.

Scott Moe, premier Saskatchewan, stwierdził również w oświadczeniu, że przepisy są nieosiągalne, i „grożą integralności naszej prowincjonalnej sieci energetycznej”. Dodał, że proponowane przepisy są niekonstytucyjne, ponieważ wcinają się w jurysdykcję prowincjonalną.

Nowy Brunszwik, Nowa Szkocja i Manitoba również stwierdziły, że cel na 2035 rok jest niemożliwy.

Autorstwo: Andrzej Kumnr
Źródło: Goniec.net

 

Lekarzu – lecz się sam!

Z powodu odejść frontowców stojących na czele walki z groźnym COVID-19 oraz propagandą antyszczepionkowców i płaskoziemców, nie będę dziś poświęcała swego cennego czasu na swoje doświadczenia medyczne. Może nieco o nich wspomnę, gdy się uspokoję, co nastąpi za jakiś czas, bo najpierw muszę wykupić przepisane sobie medykamenty, w składzie których występuje przede wszystkim woda oraz chmiel i niezalecany przez farmaceutów produkt powstający w wyniku działania bakterii wyskokowych na prażony słód jęczmienny. Muszę leczyć się sama, a nie chcąc angażować i tak już nadwerężonego budżetu Funduszu Zdrowia Publicznego, w myśl zasady „medice, cura te ipsum” swoje medykamenty wykupię w sklepie. Dla zmniejszenia skutków ubocznych i wyrównania strat w mikroflorze jelitowej zaaplikuje sobie także okrągły chleb żytni z tzw. piątki.

Niestety nie wszyscy lekarze właściwie rozumieją wspomnianą zasadę, stąd też jak donoszą media, miała miejsce ostra reakcja ministra zdrowia publicznego, który słusznie przypomniał lekarzom, żeby leczyli się sami i nie korzystali z pomocy państwa, wykorzystując dostęp do systemu receptowego.

Wokół mnie dzieją się rzeczy, które zapewne nie śnią się nie tylko filozofom, ale i idiotom. Skoro nawet tym drugim nie śni się ten chory świat, to chyba czas umierać. Szkoda tylko, że zainwestowałam w siebie… Jestem atrakcyjna… A ile wydaję na te kosztowne kosmetyki, bieliznę, odzież dostosowaną do mej figury i koloru oczu i takie tam, nie chcę nawet mówić. Oczywiście te wydatki szybko rekompensuję wpływami z usług medycznych, w tym za bolesne zastrzyki domięśniowe i badania gruczołu krokowego uzależnione od pozycji ciała, nie wspominając o wpływach za udział w reklamie drogich leków, które ratują życie producentom.

W mojej przychodni było dziś spokojnie, wpadł jedynie po receptę dawno niewidziany pacjent, pan Kazimierz, którego nazwiska nie mogę wymienić. On to lubi gadać, wie niemal wszystko, co dzieje się w Przemyślu, kto kogo zdradza, kto zmienił kochankę i kto zostanie wkrótce szefem wydziału gospodarki w jakimś urzędzie. Mnie to zupełnie nie obchodzi, ale słucham z powodów medycznych, bo mam wpojony od dziecka obowiązek pomagania innym.

Pan Kazimierz zdradził mi podczas wizyty, że jego sąsiadka zaczęła leczyć się psychiatrycznie po tym, jak jej mąż, wracając nad ranem ze święta fajki, ujrzał swą niewiastę, gdy leżała na pościeli jedynie w majtkach z wyraźnym czerwonym piorunem macicznym znanego ruchu wyzwolenia kobiet z ciąży. Będąc na tzw. fleku, przerażony pogonił do garażu i wyjąwszy gaśnicę z auta zaczął gasić płomienie, które mu się objawiły. Niewiasta myśląc, że z powodu tak wielkiej ilości piany uczestniczy w zabawie erotycznej, zaczęła tarzać się na łóżku, czyniąc figury, którymi nie powstydziłyby się znane gwiazdy TV, w tym nawet mało znana jeszcze gitarowa Maryla, która doświadcza ostatnio utraty masy ciała na korzyść jego powierzchni.

Niestety, niektóre przedstawicielki mojej płci nie myślą racjonalnie, nawet podczas wyboru bielizny, co jak widać może wywołać poważne konsekwencje.

Współwinne są także tzw. kreatury mody. Paru tzw. ekspertów odzieżowo-wizerunkowych wkładając beret uciskający głowę, skarpetki w odmiennych kolorach i koniecznie apaszkę pod szyję, decyduje o tym, co w danym sezonie musimy nosić, by nie być obciachowe, gdy tymczasem sami wyglądają jak pajace i śmiało można ich zatrudnić w roli przysłowiowych strachów na wróble.

Kobiety, nie dajmy sobą manipulować, wystarczy, że ciąży na nas powszechny obowiązek codziennego dbania o makijaż wynikający z dawnym sumeryjskich przekazów. W jednym z nich czytamy, że tuż po stworzeniu pierwszej pary ludzkiej Bóg, spojrzawszy na mężczyznę, milczał, ale spojrzawszy na kobietę, rzekł: „Ty to będziesz musiała się malować”. To prawda, kobiety bez podkreślenia swoich walorów nie mogą konkurować z mężczyznami. Oni nawet jak się spocą i nie myją, są atrakcyjniejsi od kobiet. Mówię to ja, młoda przemyska lekarka. Dbam oczywiście o makijaż w miejscach publicznych, ale w domu jestem nieco flejowata i dobrze mi z tym. Nie cierpię jeść z wymalowanymi ustami, a zwłaszcza golonki po bawarsku, którą wbrew zaleceniom lekarzy raz na jakiś czas zjadam ze smakiem, a potem kładę się do łóżka i czytam z przyjemnością różne ciekawe artykuły na wolnemedia.pl, aż zasnę. Golonka sprawia, że mam jędrniejsze usta i nie potrzebuję sobie wstrzykiwać botoksu, co jest dziś bardzo wskazane, bo ponoć nimi lepiej otwiera się butelki z gazowanymi napojami, a i ogórek kiszony objęty takimi ustami lepiej smakuje.

Zaczęła się już kampania wyborcza, odporni na pracę twórczą zaczęli swoje wizyty na różnych dętych imprezach, a to na święcie pieroga czy święcie plonów, których nie ma gdzie gromadzić, a to bawią się na happeningach, ucząc społeczeństwo prawidłowego rozwijania papieru toaletowego. Pomysłowość tych, którzy liczą na dobrze opłacane posadki, jak i wystraszonych ich utratą nie zna granic. Ganiają zziajani od imprezy do imprezy, bo w końcu trzeba przypomnieć ludziom, że istnieją. Z twarzy bije im uczciwość, sprawiedliwość i zaangażowanie do pracy na rzecz ludu, że aż boli.

Kiedyś mój ojciec zapytał mnie, czym różni się kampania wyborcza od kampanii buraczanej.

— Niczym — odpowiedział. — W obydwu kampaniach biorą udział buraki.

I trudno się z nim nie zgodzić.

Autorstwo: Młoda przemyska lekarka
Źródło: WolneMedia.net

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...