sobota, 12 lipca 2025

 

Flagi Ukrainy wisiały nawet w rocznicę Krwawej Niedzieli



W całym kraju odbyły się uroczystości związane z rocznicą ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Msze święte, marsze pamięci, apele poległych i pomordowanych, koncerty i chwile ciszy. Uroczystości odbyły się między innymi w Domostawie, Stalowej Woli, Krakowie, Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Katowicach, Gliwicach, Bielsku-Białej, Opolu, Sosnowcu, Gdańsku, Gdyni, Olsztynie, Lublinie, Opocznie, Nysie, Żarach, Głogowie, Dzierżoniowie i dziesiątkach innych miejscowości.

W Żarach lekarz 105. Kresowego Szpitala Wojskowego Zbigniew Kopociński powiedział: „Trudno nam nawet mówić ze spokojem o sposobach, w jaki Ukraińcy mordowali Polaków. Był 362 różne metody zbijania. Robili to z wyjątkowym okrucieństwem, tak, żeby zabijani bardzo cierpieli. Nie szczędzili kobiet w ciąży, małych dzieci. W ciągu dwóch lat zginęło ok. 200 000 ludzi, którzy leżą dziś w bezimiennych grobach bez krzyża. Nie możemy o nich zapomnieć”.

W Łodzi środowiska narodowe i patriotyczne uczciły pamięć ofiar tej bezprecedensowej zbrodni dokonanej przez Ukraińców na Polakach. W Łódzkim Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa OUN-UPA udział wzięli między innymi przedstawiciele Klubów „Myśli Polskiej”.

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak stwierdził, że na funkcję szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej mianowane są osoby o poglądach związanych z banderyzmem i nacjonalizmem ukraińskim. Lider Konfederacji mówi, że „nie wróży nic dobrego, poza dalszą gloryfikacją ludobójców”. Podkreślił, że Konfederacja sprzeciwia się upamiętnianiu Stepana Bandery, promowaniu jego ideologii i stawianiu pomników katom.

Paweł Usiądek z Konfederacji zwrócił uwagę na skandaliczne oświadczenie ambasady Ukrainy w Polsce. We wpisie działacza Konfederacji czytamy między innymi, że na dzień przed rocznicą krwawej niedzieli na Wołyniu Ukraińska ambasada zwróciła uwagę na Ukraińców, którzy ponieśli śmierć w wyniku „przemocy międzyetnicznej oraz represji na terytorium Polski”. Jednocześnie wskazali, że „tragedia wołyńska” to dramat obu narodów. Zdaniem Ukraińców oba narody mają „moralny obowiązek” wobec przyszłych pokoleń zachowania pamięci o wspólnej historii i budowania „partnerstwa strategicznego” opartego na wzajemnym zaufaniu.


Posłowie Roman Fritz i Bronisław Foltyn z Konfederacji Korony Polskiej 11 lipca, w dniu 82. rocznicy Krwawej Niedzieli, czyli kulminacji rzezi wołyńskiej, usunęli z Urzędu Miasta w Cieszynie flagi Ukrainy. Poseł zapowiedział, że flagi zostaną oddane do ambasady tego państwa w Warszawie. Burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz, oceniła działania posłów jako „kradzież” i zapowiedziała złożenie zawiadomień do prokuratury. Jej zdaniem, czyn polityków jest „działaniem tylko i wyłącznie na korzyść Federacji Rosyjskiej”. Poniżej materiał wideo z jego interwencją poselską i reakcją urzędnika.


Przypomnijmy też, że negatywny stosunek do uczczenia polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu okazała przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, Roberta Metsola, która nie przyjęła wniosku europosłanki Anny Bryłki złożonego w imieniu grupy „Patrioci dla Europy” o uczczenie minutą ciszy ofiar rzezi przeprowadzonej przez Ukraińców na Polakach. Były premier Leszek Miller przypomniał, że tylko w okresie dwóch ostatnich lat Parlament Europejski uczynił to w stosunku do ofiar potężnych wstrząsów na granicy Turcji i Syrii, katastrofalnych powodzi w Hiszpanii, tragicznej katastrofy kolejowej w Grecji, ataku Hamasu w Izraelu, ludobójstwa w Srebrenicy, ofiar holokaustu”.

Źródło: MyslPolska.info




 

Kto tak naprawdę rządzi Unią Europejską?

Rzut oka na aktualne statystyki organizacji wpisanych do Europejskiego Rejestru Przejrzystości rzuca światło na często pomijane centrum władzy Unii Europejskiej: lobbing.

Według danych portalu „Statista” liczba zarejestrowanych organizacji od 2012 roku więcej niż się podwoiła. Na pierwszy rzut oka można by uznać to za dowód większej przejrzystości i demokratycznego udziału. Jednak rzeczywistość jest znacznie mroczniejsza.

Rejestr Przejrzystości UE – stworzony z myślą o zwiększeniu przejrzystości wpływu grup interesu na instytucje unijne – coraz bardziej staje się świadectwem strukturalnej nierówności władzy. Bo wpisują się do niego przede wszystkim ci, których na to stać: międzynarodowe korporacje, agencje lobbingowe, związki branżowe przemysłu. Tymczasem mniejsze organizacje społeczne i NGO-sy pozostają często niewidoczne i pozbawione wpływu. Panuje rażąca nierówność zasobów – zarówno pod względem obecności personalnej w Brukseli, jak i zaplecza finansowego.

Fakt, że liczba zarejestrowanych podmiotów rośnie, nie świadczy jeszcze o poprawie demokratycznej kontroli. Wręcz przeciwnie – coraz więcej wpisów lobbingowych pokazuje, jak bardzo proces podejmowania decyzji w UE przekształcił się w rynek wpływów. Firmy takie jak Google, Meta, Microsoft czy Pfizer prowadzą systematyczne działania wpływu warte miliony – częściowo poprzez bezpośrednie kontakty, częściowo za pośrednictwem organizacji przykrywek, think tanków czy sieci eksperckich. Kto regularnie bywa w Brukseli, ten łatwiej uzyskuje dostęp do członków Komisji i może kształtować projekty legislacyjne zgodnie ze swoimi interesami – na długo przed ich trafieniem do Parlamentu Europejskiego.

Hasło „żadnego prawa bez lobbysty” dawno już stało się w Brukseli rzeczywistością. Ponad 30 tysięcy zarejestrowanych lobbystów – z czego tysiące mają stały dostęp do instytucji unijnych – działa za kulisami. Komisja Europejska opracowuje projekty ustaw często w ścisłej współpracy z „interesariuszami”, przy czym głos organizacji branżowych waży więcej niż głos grup działających na rzecz ochrony środowiska czy praw konsumentów.

To, co wygląda jak uporządkowany system współdecydowania, w rzeczywistości jest rozbudowaną siecią wzajemnych przysług, zależności i zinstytucjonalizowanego wpływu. Sam termin „rejestr przejrzystości” sugeruje otwartość – a de facto służy często jako fasada dla złożonego lobbystycznego kartelu, który systematycznie omija mechanizmy demokratycznej kontroli.

Równocześnie brakuje UE skutecznych mechanizmów sankcjonowania nielegalnych lub manipulacyjnych praktyk lobbystycznych. Naruszenia zasad etyki pozostają zazwyczaj bez konsekwencji, darowizny dla partii i „drzwi obrotowe” między polityką a biznesem są rzadko kontrolowane. Głośno deklarowana „walka z korupcją” sprowadza się w tych warunkach do pustego sloganu.

Kto zatem naprawdę rządzi Unią Europejską? Formalnie wybrane instytucje, jak Parlament? Komisja z jej ponadnarodowymi uprawnieniami? A może nieformalna koalicja lobby, korporacji i technokratycznej administracji, która poza światłem reflektorów realizuje swoje interesy?

Statystyki Rejestru Przejrzystości nie pokazują tylko rosnącego udziału – one obnażają strukturalny deficyt demokracji. Tak długo, jak proces polityczny w Brukseli zdominowany jest przez tych, którzy mogą sobie pozwolić na profesjonalną reprezentację interesów, UE pozostanie projektem elit – z dala od realnego udziału obywateli. Kto chce to naprawdę zmienić, nie może zadowalać się kosmetyczną „przejrzystością”, lecz musi ujawnić rzeczywiste struktury władzy – i demokratycznie je ograniczyć.

Na podstawie: de.Statista.com
Źródło zagraniczne: UncutNews.ch
Źródło polskie: WolneMedia.net

 

ONZ chce „zdezinformować” opinię publiczną ws. Agendy 2030

Organizacja Narodów Zjednoczonych powołała globalną grupę zadaniową ds. „dezinformacji i fałszywych informacji”, które – według jej raportu – utrudniają realizację „mandatu ONZ”, czyli przede wszystkim wdrażanie Agendy 2030 i celów zrównoważonego rozwoju. Informacja o nowym cenzorskim ciele została ukryta w pierwszym w historii raporcie ONZ o globalnych ryzykach. Zgodnie z nim dezinformacja stanowi jedno z największych zagrożeń dla działań organizacji.

Nowa grupa ma „skoncentrować się na wpływie dezinformacji na realizację mandatu ONZ”, a więc nie na interesie społecznym czy prawdzie, ale na ochronie oficjalnej narracji. W praktyce chodzi o analizowanie ryzyka, opracowywanie strategii przeciwdziałania oraz stworzenie narzędzi eliminujących głosy przeciwstawne wobec agendy ONZ. Czym dokładnie jest dezinformacja – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że „zagrożeniem” dla ONZ są media i osoby podważające dogmaty klimatyczne, pandemiczne, energetyczne i społeczne, na których opiera się Agenda 2030.

Portal „The Sociable” zauważa, że ONZ nie ukrywa, iż jej celem jest wyciszanie przekazów mogących „zakłócić realizację celów SDG”. Oznacza to, że wolność słowa przestaje być wartością samą w sobie – zaczyna być traktowana jako przeszkoda. Do tego dochodzą narzędzia finansowe: niezależne media krytyczne wobec ONZ mają być karane ekonomicznie przez odcinanie ich od przychodów z reklam. W praktyce to szantaż: albo przyjmiesz oficjalną linię i przetrwasz, albo postawisz na prawdę i zbankrutujesz. Mechanizm ten ma złamać niezależność redakcji i twórców, których postawi się przed wyborem: głosić to, co każe ONZ, albo zniknąć.

Dokumenty takie jak „Global Digital Compact” i „Pakt dla przyszłości” jasno wskazują kierunek: internet ma być „otwartą, bezpieczną i inkluzywną przestrzenią” — ale tylko dla tych, którzy nie podważają ustalonej narracji. Wszyscy inni zostaną zakwalifikowani jako „dezinformatorzy” i wyciszeni. Algorytmy, sztuczna inteligencja, blokady treści, presja reklamodawców – cały aparat cyfrowej cenzury ma być podporządkowany temu celowi.

Poniżej wybrane zalecenia z dokumentu „Towards a United Nations Code of Conduct for Information Integrity on Digital Platforms”, który rozwija założenia „Global Digital Compact”:

– podmioty powinny powstrzymać się od wspierania dezinformacji i mowy nienawiści;

– należy wspierać badania i działania związane z wykrywaniem, analizą i zwalczaniem dezinformacji;

– należy promować szkolenia uczące rozpoznawania i ograniczania dezinformacji;

– konieczne jest zapewnienie etycznego, odpowiedzialnego i zgodnego z prawami człowieka korzystania z AI;

– państwa powinny zapewniać dostęp do „rzetelnych” informacji rządowych;

– reklamodawcy i platformy mają dbać, by reklamy nie pojawiały się obok treści uznanych za dezinformację;

– media powinny oznaczać reklamy sponsorowane i pilnować, by nie zawierały one dezinformacji ani mowy nienawiści.

Melissa Fleming, zastępczyni sekretarza generalnego ONZ ds. globalnej komunikacji, już w 2024 roku na szczycie G20 stwierdziła, że „dezinformacja klimatyczna” pochodzi od „grup interesów”, które „blokują transformację energetyczną i podważają zaufanie do nauki”. Oznacza to, że krytyka polityk klimatycznych ONZ nie będzie traktowana jako element debaty, lecz jako zagrożenie do usunięcia. A kto będzie decydował, co nią jest? Ci sami politycy, którzy wdrażają Agendę 2030 – będą więc sędziami we własnej sprawie.

To, co ONZ nazywa „walką z dezinformacją”, jest w rzeczywistości próbą urabiania opinii publicznej, czyli dezinformacją stosowaną z drugiej strony. Pod pozorem troski o rzetelność przekazu organizacja forsuje jeden światopogląd i eliminuje wszelkie alternatywy, aby zdezinformować opinię publiczną. Chodzi o stworzenie świata, w którym ludzie nie myślą samodzielnie, tylko przyjmują gotowe „prawdy” podane przez ONZ, wspierane przez media, Big Tech i „niezależnych ekspertów”.

To model zarządzania społeczeństwem oparty na pogardzie: jego autorzy uważają się za mądrzejszych, bardziej kompetentnych i odpowiedzialnych niż obywatele, których traktują jak głupiutkie dzieci lub stado baranów. Krytyczne poglądy mają być „poprawiane”, przekonania – „kształtowane”, a media – używane do edukacji poprzez cenzurę. To nie tylko koniec debaty. To próba całkowitej kontroli nad tym, co ludzie myślą, wiedzą i mówią.

Choć podobne pomysły — jak „Disinformation Governance Board” w Stanach Zjednoczonych — zostały zablokowane po fali społecznego oporu, ONZ nie zamierza się cofać. Jej nowe ciało cenzorskie ma działać globalnie, ponad państwami. Nie wiadomo, czy jego rekomendacje będą zatwierdzane przez kraje członkowskie, czy narzucone z góry, w trybie wewnętrznym.

Jedno jest pewne: jeśli ludzie nie powiedzą „stop” cenzurze Agendy 2030, kolejnym etapem będzie system, w którym wolność słowa stanie się tylko wspomnieniem. A prawda — luksusem dostępnym wyłącznie za kulisami oficjalnej propagandy.

Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: Sociable.co
Źródło: WolneMedia.net

                                                     CELEBRYCI ELIT                                           Hanna Smoktunowicz-Lis Hanna ...