WĘGIERSKI ŻYD
Nie
wystarczyło, że George Soros przez dekady pompował miliardy w
organizacje rozwalające tkankę społeczną państw. Dziś jego syn,
Alexander, kontynuuje dzieło ojca, przejmując Open Society
Foundations i otwarcie deklarując, że będzie jeszcze „bardziej
zaangażowany” w sprawy publiczne niż senior. Czyli w praktyce:
więcej pieniędzy na lewackie ideologie, genderowe eksperymenty i
projekty, które mają jedno zadanie — osłabić fundamenty
narodowych wspólnot.
W
Polsce działalność Sorosowych NGO-sów od lat budzi kontrowersje —
i słusznie. Pod płaszczykiem „praw człowieka” czy „wolnych
mediów” finansowane są środowiska, które podważają wartości
rodzinne, promują otwarte granice i próbują wtłoczyć nas w świat
bez tożsamości. To samo widzieliśmy na Węgrzech, gdzie Viktor
Orbán musiał uchwalić prawo „Stop Soros”, żeby zatrzymać
tsunami organizacji zajmujących się sprowadzaniem migrantów i
rozbijaniem spójności państwa. Tam potrafili powiedzieć jasno:
dosyć ingerencji cudzoziemskiego miliardera w politykę i życie
społeczne.
Alexander
Soros, niczym książę dziedzic, wszedł w buty ojca i jeszcze
mocniej wspiera „zielone” i progresywne bojówki, które mają
tyle wspólnego z wolnością, co cenzura z wolną prasą. On nie
kryje, że jego misją jest walka z tym, co nazywa „nacjonalizmem”.
A co to znaczy w praktyce? Uderzenie w patriotyzm, w religię, w
rodzinę — bo właśnie one są największą przeszkodą dla
globalistów.
Na
Węgrzech jego działalność jest ograniczona ustawowo, w Polsce —
krytykowana i piętnowana, ale wciąż obecna. Sorosowe fundusze
sponsorują media i inicjatywy, które uczą Polaków wstydu za
własną historię, promują aborcję na życzenie i „nowe modele
rodziny”. To nie jest filantropia. To ideologiczna inżynieria.
A
dziś pojawiają się sygnały z USA, że administracja Trumpa
wreszcie zaczyna interesować się tym „dobroczyńcą”. Padają
poważne oskarżenia — o machinacje finansowe, o wpływanie na
procesy polityczne, o niszczenie społecznych fundamentów. Jeśli to
nie są zbrodnie wobec społeczeństw, to co nimi jest? Jeśli
faktycznie dojdzie do śledztwa, może w końcu ktoś nazwie rzecz po
imieniu: Soros to nie „człowiek filantropii”, tylko człowiek
destrukcji.
I
niech ktoś powie, że MAGA nie działa. Bo działa. Otwiera oczy
Amerykanom na to, kto naprawdę rozkłada od środka Zachód.
A
kim jest „książę dziedzic” Alexander Soros?
Urodzony
w 1985 roku, syn George’a Sorosa i jego drugiej żony, wychowany w
luksusie Nowego Jorku. Studiował na prestiżowych uczelniach, ale
zamiast pracy od podstaw wybrał szybkie wejście na salony. Już
jako trzydziestolatek rozdawał czeki z fundacji ojca i fotografował
się z politykami, od Bidena po Clintonów. Obecnie pełni funkcję
przewodniczącego Open Society Foundations, czyli głównej machiny
do sponsorowania lewicowych projektów na całym świecie.
Alexander
lubi pokazywać się jako „aktywny społecznie”, ale w praktyce
oznacza to popieranie wszystkiego, co rozbija tradycyjny porządek:
radykalnych ruchów klimatycznych, aborcji, otwartych granic,
ideologii gender i osłabiania państw narodowych. To jest jego
„dziedzictwo”. W wywiadach podkreśla, że nie cofnie się przed
żadną „progresywną zmianą”. Innymi słowy: jeszcze więcej
rewolucji w stylu ojca.
Tak
więc mamy duet: ojciec, który przez pół wieku „otwierał
społeczeństwa”, i syn, który deklaruje, że zrobi to jeszcze
szybciej, mocniej, agresywniej. A ofiarą są zawsze zwykli ludzie,
którzy chcą żyć w kraju zakorzenionym w tradycji i
tożsamości.
Kogo
w Polsce sponsorują Sorosowie?
Lista
jest długa i pokazuje, jak głęboko sięgają ich macki:
Fundacja
Batorego – od lat główny partner Sorosa w Polsce, jeden z
największych grantobiorców.
Fundacja
Liberté – finansowana przez OSF, promująca liberalne i
proeuropejskie projekty.
FemFund
– milionowe granty na projekty feministyczne i
proaborcyjne.
Helsińska
Fundacja Praw Człowieka – setki tysięcy dolarów na „projekty
praw człowieka”, często uderzające w polski porządek
prawny.
Campus
Polska – setki tysięcy dolarów na budowanie nowego pokolenia
polityków opozycji.
More
in Common – kilka milionów dolarów na kampanie „społeczne” z
importu.
Open
Business, Platforma Lokalnych Zasobów – mniejsze granty, ale
zawsze w tym samym duchu ideologicznym.
Media:
poprzez fundusz MDIF Soros wszedł do polskich mediów – kupił
udziały w Gremi Media (wydawca „Rzeczpospolitej”), zainwestował
w Wirtualną Polskę, a wcześniej w Agorę, właściciela „Gazety
Wyborczej”.
To
nie są przypadkowe darowizny. To przemyślana strategia wpływu na
opinię publiczną, na młodzież, na prawo i na kulturę. Tam, gdzie
pojawia się nazwisko Soros, tam zaczyna się rozkład wartości i
kończy się suwerenność.
https://www.facebook.com/photo?fbid=24584756194466387&set=a.166395536729126
