sobota, 14 października 2023

 

Może to ja będę następny?


Abdullah Abu Amra jest palestyńskim dziennikarzem mieszkającym w Strefie Gazy. Dzięki sporadycznie pojawiającej się łączności udało się nam przeprowadzić z nim krótką rozmowę oraz otrzymać materiały filmowe i zdjęcia jego autorstwa. Rozmowa miała miejsce po dwóch pierwszych dniach ataku wojsk izraelskich na Strefę Gazy.

– Przede wszystkim na początek powiedz nam, jak wygląda tam sytuacja. Czy wciąż można mówić o oblężeniu przez Izrael? Jak wygląda tam życie codzienne?

– Sytuacja w Gazie jest tragiczna. Codziennie budzą nas masakry, ludobójstwo. Izraelska maszyna do zabijania morduje nas bez litości. Traktują nas, jakbyśmy byli po prostu liczbami. A my, Palestyńczycy, nie jesteśmy numerami. Sytuacja jest fatalna. Co godzinę równane są z ziemią budynki. Próbują zniszczyć… Zniszczyć… Przepraszam, jestem zrozpaczony, przerażony widokami, jakie widzę dookoła w Gazie. Próbują nas zniszczyć, naszą tożsamość w Strefie Gazy.

– Docierają do nas informacje, że dziesiątki dzieci zginęło w Strefie Gazy.

– Celują do dzieci, do starców. Od początku tej masakry zabitych zostało od 200 do 250 dzieci. To ludobójstwo. Zabijają też dzieci, ludzi starszych, każdego. Wczoraj zginęło trzech moich znajomych dziennikarzy. Sajed al-Taweel i… Przepraszam, jestem zdruzgotany.

– Tak, rozumiemy Cię, Abdullahu…

– Trzech moich przyjaciół wczoraj zginęło. Sajed al-Taweel, Hiszam Alnwajha…

– Jak, Twoim zdaniem, społeczność międzynarodowa mogłaby jakoś pomóc mieszkańcom Gazy? W jaki sposób działać, może wywierać jakąś presję na Izrael, by przerwał to wszystko?

– Społeczność międzynarodowa potrafi tylko jedno: potępiać, potępiać i jeszcze raz potępiać. Proszę wybaczyć, ale nam te potępienia nic nie dają. Potrzebujemy czynów, które powstrzymałyby tą nazistowską, izraelską, barbarzyńską maszynkę do zabijania w Gazie. Budynki, całe osiedla są kompletnie równane z ziemią. Nie potrzeba nam waszych potępień i oburzenia. Potrzebujemy, by ktoś zatrzymał tą barbarzyńską maszynkę do zabijania. Potrzebujemy czynów, które uniemożliwią zabijanie naszych dzieci, starców, wycinanie naszych drzew, niszczenie naszej tożsamości w Gazie. Nie jesteśmy jakimiś numerami. Społeczność międzynarodowa popiera Izrael. Ciągle tylko potępia i potępia, a my potrzebujemy czynów. Władze Izraela gwałcą prawo międzynarodowe. Dokonują masowych mordów, ludobójstwa. Oszukują społeczność europejską i międzynarodową. Ich narracja to wielkie kłamstwo. Zabijają dziennikarzy, każdego dziennikarza, który tylko mówi prawdę, przekazuje narrację palestyńską. Mordują ich bez litości.
Bez prądu i żywności

– Jak wygląda sytuacja z dostawami energii elektrycznej w Gazie? Czy doszło do jej odłączenia?

– Ujmę to ironicznie. Elektryczność w Gazie zastępują nam bomby fosforowe. Drogę oświetlają nam błyski spadających rakiet i zrzucanych z samolotów bomb. To nam zastępuje oświetlenie elektryczne. Prąd włączany jest tylko na cztery godziny na dobę. Przez 20 godzin nie ma elektryczności.

– A jak jest z żywnością? Czy są jakieś dostawy do Gazy?

– Sytuacja humanitarna w Gazie jest fatalna. Dzisiaj, kilka godzin temu, ostrzelano dwie ciężarówki wiozące z Egiptu żywność i pomoc humanitarną oraz paliwo do generatorów prądu. Izraelskie samoloty ostrzelały te pojazdy. Dążą do tego, by sytuacja w Gazie była jeszcze gorsza. Żyjemy w tragicznych warunkach: bez elektryczności, jedzenia, paliwa, podstawowych rzeczy niezbędnych do życia. Obecnie to wszystko jest w Gazie niedostępne. A wszystko przez nazistowskie, barbarzyńskie władze izraelskie.

– A jak jest ze szpitalami? Przypuszczam, że tu też jest problem…

– Palestyński minister zdrowia informował, że izraelskie lotnictwo ostrzelało trzy szpitale w Gazie. Zbombardowano Szpital Indonezyjski, szpitale al-Aksa i al-Szifa. Izraelskie lotnictwo próbuje zabijać nas na wszystkie możliwe sposoby. Przez pozbawienie dostępu do żywności, szpitali, lekarstw, brak paliwa, elektryczności. A przede wszystkim przez ostrzały i bombardowania – niszczą nasze domy, budynki mieszkalne, szpitale. Nie pozwalają na dostarczanie nam żywności, paliwa, lekarstw.
Podziękowania dla Polaków

– Czy sądzisz, że Egipt, będący przecież państwem arabskojęzycznym, mógłby jakoś pomóc mieszkańcom Gazy? Przecież macie z nimi granicę i może jakoś mogliby was wesprzeć.

– Bardzo doceniamy próby podejmowane przez Egipcjan przez ostatnie lata i również teraz. Od początku obecnej inwazji izraelskiej na Gazę próbują ją powstrzymać, nie ograniczając się jedynie do jej potępiania. Chcą jej natychmiastowego powstrzymania. Ludność cywilna Palestyny i władze palestyńskie bardzo to doceniają. Egipcjanie są wspaniali i mają potencjał, by powstrzymać tą inwazję.

– Są zatem pewną nadzieją dla Palestyńczyków w Strefie Gazy. Abdullahu, dziękujemy, że udało Ci się z nami połączyć. Może chciałbyś coś dodać dla naszych widzów w Polsce? Bardzo ważne jest dla nas otrzymywanie prawdziwych wiadomości z Gazy.

– Chciałbym powiedzieć nie tylko Polakom, ale ludziom na całym świecie: nie martwcie się o nas. Przyzwyczailiśmy się już do dźwięku rakiet. Przypominam on nam melodię romantycznej piosenki. Czerwone, rozświetlone rakietami i pożarami niebo uznajemy za romantyczną świecę pod koniec dnia. Nie martwcie się. Przywykliśmy do tej tragicznej rzeczywistości. Żyjemy już tak od wielu lat, w warunkach ludobójstwa. Dziękujemy Polakom za ich wsparcie. Widziałem obrazki z wielu demonstracji Polaków popierających Palestyńczyków i cywilnych mieszkańców Gazy. Chcę gorąco, z całego serca im podziękować.

– Dziękuję bardzo. Życzymy przede wszystkim bezpieczeństwa Tobie, Twojej rodzinie, krewnym, przyjaciołom w Gazie…

– Mogę coś jeszcze dodać? Tutaj, w Gazie, nie wiemy, kto jako następny pojawi się w kolejnych wiadomościach o ofiarach. Może będę to ja, może mój ojciec, moje rodzeństwo, brat, siostra, bratanek, siostrzeniec. Proszę, przekażcie to każdemu, do kogo tylko zdołacie dotrzeć: prosimy, powstrzymajcie tą inwazję na nas. Powstrzymajcie tą masakrę, to ludobójstwo. Może będę za chwilę wśród kolejnych zabitych…

– Mamy nadzieję, że tak nie będzie. Mamy też nadzieję, że jeszcze porozmawiamy po raz kolejny. Będziemy wdzięczni za prawdziwe informacje stamtąd, z Gazy.

– W każdej chwili jestem gotowy je przekazywać.

– Dziękuję bardzo, Abdullahu.

Z Abdullahem Abu Amrą rozmawiał Mateusz Piskorski
Zdjęcie: Abdullah Abu Amra
Źródło: MyslPolska.info

 

Sąd Najwyższy oddalił skargę na liczenie głosów w wyborach


Były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i niezależny senator Krzysztof Kwiatkowski złożyli skargę do Sądu Najwyższego ws. liczenia głosów w wyborach parlamentarnych. Chodziło przede wszystkim o sposób liczenia głosów w obwodowych komisjach wyborczych za granicą, które mogą nie zdążyć ustalić wyników wyborów do Sejmu i Senatu, a także referendum w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania.

Adam Bodnar i senator Krzysztof Kwiatkowski o złożeniu skargi do Sądu Najwyższego poinformowali w środę na konferencji prasowej. – Zwracamy uwagę na absurdalność wytycznych PKW, która, nie wiedzieć czemu, chce wymagać od obwodowych komisji w kraju, co jest mniejszym problemem, ale przede wszystkim za granicą, zbiorczego protokołu zarówno z liczenia głosów do Sejmu, Senatu, jak i referendum – zaznaczył Krzysztof Kwiatkowski. A Adam Bodnar dodał: „PKW powinna stwierdzić jasno, że najpierw liczymy głosy w wyborach do Sejmu i Senatu, potem przekazujemy protokół, a następnie siadamy do liczenia głosów referendalnych”.

Politycy przypomnieli to, o czym od dawna mówią także aktywiści organizacji polonijnych. Zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. A mianowicie, że w przypadku niektórych obwodowych komisji wyborczych za granicą istnieje ryzyko uznania głosów oddanych w wyborach do Sejmu i Senatu oraz referendum za niebyłe. A wszystko to przez wymóg dostarczenia wszystkich protokołów do Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie w ciągu 24 godzin, wymóg okazywania każdej z kart do głosowania wszystkim obecnym członkom obwodowej komisji wyborczej (to istotna zmiana w Kodeksie Wyborczym), a także uchwałę PKW z 3 października określającą zasady pracy obwodowych komisji wyborczych za granicą.

Byłego Rzecznika Praw Obywatelskich i senatora Kwiatkowskiego ws. skargi złożonej do Sądu Najwyższego poparł były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. „Termin 24h nie powinien obowiązywać, jeśli chodzi o referendum. Komisja powinna w pierwszej kolejności policzyć głosy, które padły na kandydatów do Sejmu i Senatu, sporządzić protokół i ten protokół przesłać drogą internetową do komisji okręgowej w Warszawie. Trzeba też pamiętać, że sporo będzie protokołów wysyłanych przez komisje zagraniczne tym kanałem elektronicznym […] często się zdarza, że podczas tego przesyłania może coś się zablokować przy dużej ilości przesyłanych szybko przed upływem 24 godzin protokołów” – wytłumaczył Hermeliński w wywiadzie dla RMF FM i Radia RMF24.

I dodał: „Liczą się przede wszystkim wybory. Najważniejsze jest, żeby wyborcy krajowi, zagraniczni mieli gwarancję, że ich głosy zostaną policzone przez komisje, sporządzony będzie protokół. Nie może być tak […], że obywatel przychodzi do lokalu wyborczego, wypełnia kartę, wrzuca do urny, a potem, z przyczyn od niego niezależnych, z powodu niechlujstwa czy złej woli państwa, ten głos, ta karta trafia do kosza”.

W czwartek 12 października Sąd Najwyższy oddalił skargę złożoną przez Adama Bodnara i Krzysztofa Kwiatkowskiego. W opublikowanym komunikacie czytamy: „Sąd Najwyższy uznał, że wytyczne w tym zakresie prawidłowo realizują jednoznaczne postanowienie art. 230 § 2 Kodeksu wyborczego. Modyfikacja wytycznych w kierunku sugerowanym przez skarżącego oznaczałaby niekonstytucyjną ingerencję PKW w materię zastrzeżoną dla ustawodawcy. Sąd Najwyższy podkreślił, że aktem wykonawczym, jakim są uchwały PKW, nie można modyfikować treści powszechnie obowiązujących przepisów ustawy”. A dalej także: „Przepis art. 230 § 2 k. wyb. daje gwarancję, że potencjalne problemy z przekazaniem wyników głosowania Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie I, z niewielkich obwodów zorganizowanych poza granicami kraju (częstokroć w obszarach targanych konfliktami lub nawiedzanych klęskami żywiołowymi) nie zablokują na bliżej nieokreślony czas ustalenia wyników wyborów i referendum w skali całego państwa”.

Autorstwo: Agnieszka Nowicka de Poraj
Zdjęcie: WrS.tm.pl (CC0)
Źródło: PolishExpress.co.uk

 

Państwo zabiera ci aż 60% wypracowanego dochodu


Pracownik zatrudniony na podstawie umowy o pracę opłaca obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne, a także podatek dochodowy. Robiąc zakupy w sklepie spożywczym, pośrednio płaci podatek VAT, a gdy tankuje auto na stacji benzynowej, ponosi przy tym koszty akcyzy. Raz na rok musi zapłacić podatek od nieruchomości, a co miesiąc ponosi koszty związane z wywozem śmieci i opłatą za abonament TV. Gdy zsumuje się wszystkie daniny fiskalne, okazuje się, że pracownik oddaje państwu aż 60% wypracowanego dochodu brutto miesięcznie!

Po uwzględnieniu wszystkich kosztów podatkowych wychodzi na to, że polskiemu konsumentowi pozostaje do dyspozycji tylko 40 proc. wynagrodzenia brutto.

Wielość podatków i opłat, które polski rząd nakłada na obywatela oraz ich łączna wysokość znacząco wpływa na średnią wysokość dochodów obywateli, powoduje upadek wielu małych i średnich przedsiębiorstw oraz zmniejszenie liczby inwestycji dokonywanych na terenie naszego kraju. Konsekwencją działań fiskalnych rządu jest także migracja zarobkowa z Polski, która wpływa na zwiększenie problemu niżu demograficznego.
Ile pieniędzy zabiera państwo w podatkach? Raport WEI

Poniżej najważniejsze wnioski z raportu WEI.

W 2023 roku podatek dochodowy od osób fizycznych, wraz ze składkami na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, odpowiada za przeszło 27 proc. obciążenia przeciętnego dochodu brutto. Osoba fizyczna zatrudniona na umowie o pracę, która nie korzysta ze zwolnień czy ulg podatkowych w PIT oraz pracuje w miejscowości zamieszkania, zarabiając przeciętne wynagrodzenie w kwietniu 2023 r., może liczyć na wypłatę w wysokości 5395,84 zł netto.

Podatek od towarów i usług (VAT) odpowiada za ok. 4,3 proc. obciążenia przeciętnego dochodu brutto. VAT jest jednym z kluczowych podatków odpowiadających za zasilanie budżetu państwa. Po uzyskaniu danych na temat przeciętnych wydatków konsumpcyjnych osoby prowadzącej jednoosobowe gospodarstwo domowe okazuje się, że średnia wysokość podatku VAT przypadająca na obywatela wynosi 320,66 zł miesięcznie.

Wpływ podatków i opłat lokalnych na całkowity ciężar podatkowy wynosi 2,4 proc. przeciętnego dochodu brutto. Samotny mieszkaniec Warszawy, zamieszkujący średniej wielkości mieszkanie własnościowe o metrażu ok. 64 m2, musi liczyć się z obciążeniem fiskalnym z tytułu podatku od nieruchomości, a także opłaty abonamentowej oraz opłaty na wywóz śmieci, w wysokości właśnie 2,4 proc. jego dochodu brutto.

Akcyza na wybrane produkty (alkohol, tytoń, benzyna i zakup samochodu osobowego) może osiągnąć nawet 26 proc. w ciągu miesiąca!

Analiza systemów wybranych państw UE: Słowacji, Czech i Niemiec pokazuje, że skomplikowany system podatkowy nie jest wyłącznie polskim problemem. W Czechach i na Słowacji suma opodatkowania przypadająca na obywatela oscyluje wokół 60 proc., a w Niemczech mamy do czynienia z bardzo wysokim opodatkowaniem pracy wynoszącym ok. 28 proc.

Suma opodatkowania w Polsce przypadająca na obywatela obejmuje nawet 60 proc. dochodu brutto w ciągu miesiąca! Po uwzględnieniu wszystkich kosztów podatkowych wychodzi na to, że polskiemu konsumentowi pozostaje do dyspozycji tylko 40 proc. wynagrodzenia brutto.

Na podstawie: WEI.org.pl
Źródło: NCzas.com

 

Urzędnicy w asyście mundurowych zapukają do drzwi Polaków


W związku z uchwałą antysmogową przyjętą w niektórych regionach Polski, pod drzwiami polskich obywateli mogą pojawić się urzędnicy w asyście służb mundurowych, by przeprowadzić kontrole urządzeń grzewczych. Takie wizyty mogą być nawet niezapowiedziane.

„Kontrole przeprowadzane są przez upoważnionych pracowników Urzędu, mogą również odbywać się w asyście służb mundurowych. Informujemy również, że organ nie ma obowiązku uprzedniego zawiadamiania właściciela nieruchomości o zamiarze przeprowadzenia kontroli” – czytamy w komunikacie gminy Krasne na Podkarpaciu.

Tego typu kontroli mogą spodziewać się mieszkańcy regionów, w których uchwalono regulacje zakazujące eksploatacji konkretnego rodzaju kotłów, pieców grzewczych, czy korzystania z poszczególnych rodzajów paliw.

Szereg tego typu uchwał antysmogowych podjęto m.in. w takich regionach jak Podkarpacie czy Mazowsze.

W Warszawie kontrolami zajmie się Straż Miejska. Od 1 października mieszkańcy miasta stołecznego nie mogą już palić węglem. Strażnicy miejscy dostali uprawnienia, by kontrolować, czy zakaz jest przestrzegany.

Kary mogą być naprawdę wysokie. Np. jeśli kontrolerzy odkryją, że dany gospodarz pali śmieciami w domu lub na podwórku, to grzywna, którą będzie musiał zapłacić, może wynieść nawet 5000 tys. zł – zgodnie z art. 191 Ustawy o odpadach.

Przed kontrolerami nie będzie można zamknąć drzwi i ich nie wpuścić – zgodnie z art. 225 kodeksu karnego, udaremnianie lub utrudnianie przeprowadzenia kontroli jest przestępstwem zagrożonym nawet karą aresztu.

Na podstawie: o2.pl
Źródło: NCzas.com

 

„Demagog” znów dezinformuje!


Krzysztof Bosak odniósł się do artykułu na portalu Demagog.pl, który zarzucił mu fałsz. Fałsz w kwestii wypowiadanych przez niego informacji nt. emerytur dla Ukraińców w Polsce.

Wypowiedzi Krzysztofa Bosaka „Demagog” podsumował w następujący sposób: „W związku z tym, że Krzysztof Bosak sugeruje, że po jednym dniu osobie z Ukrainy będzie przysługiwała pełna polska minimalna emerytura, wyższa niż ta, którą otrzymałaby w swojej ojczyźnie, wypowiedź uznajemy za fałsz”.

Bosak szybko odniósł się do zarzutów: „Ten wpis jest wewnętrznie sprzeczny i wprowadza w błąd. Ta »różnica« między minimalną emeryturą na Ukrainie i w Polsce wynosi obecnie sporo ponad 1 tys. zł. Polska będzie dopłacać tę różnicę ukraińskim emerytom, którzy osiągnęli polski wiek emerytalny, przepracowali w Polsce, choć 1 dzień i zgłoszą się po emeryturę jako mieszkańcy Polski. »Demagog« dezinformuje, sugerując, że Polska będzie dopłacać tylko kilka groszy. »Demagog« także przemilcza fakt, że ani ZUS, ani SG nie ma żadnego efektywnego systemu monitorowania, którzy Ukraińcy mieszkają w Polsce, a którzy nie. Żadna jednostka administracji nie monitoruje obecnie w ramach swej normalnej pracy miejsc zamieszkania imigrantów i ich losów. SG i ZUS mają uprawnienia kontrolne, ale to nie znaczy, że system jest szczelny, co sugeruje Demagog. Z tych powodów oceniam wpis »Demagoga« jako fałszywy”.

Źródło: MediaNarodowe.com

 

PiS przegrywa w trybie wyborczym


Sąd w Lublinie wydał decyzję, która nakazuje Komitetowi Wyborczemu Prawo i Sprawiedliwość (PiS) przestać rozpowszechniać nieprawdziwe informacje dotyczące ubóstwa dzieci w Polsce, szczególnie odnośnie do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS na wiecu wyborczym w Rzeszowie twierdził, że tylko „3 procent” dzieci w Polsce jest zagrożonych nędzą, co jest znacznie niższym wskaźnikiem niż faktyczna sytuacja.

Według danych Eurostatu, które zostały przedstawione w sądzie, wskaźnik ubóstwa dzieci w Polsce był znacznie wyższy niż to, co mówił Kaczyński. W rzeczywistości odsetek dzieci zagrożonych ubóstwem wynosił w różnych latach od 2015 do 2022 roku od 16,1 proc. do 26,8 proc., co wskazuje na znacznie wyższy poziom, niż sugerował lider PiS.

Paweł Nakonieczny, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu z Lublina, złożył pozew w trybie wyborczym, argumentując, że wypowiedź Kaczyńskiego jest nieprawdziwa, co potwierdzają dane Eurostatu.

Sąd Okręgowy w Lublinie zgodził się z Nakoniecznym, powołując się na te same dane Eurostatu. Sąd wskazał, że średnia unijna wskaźnika ubóstwa dzieci wynosi 24,7 proc., a Polska zajmuje siódme miejsce w rankingu państw Unii Europejskiej pod względem tego wskaźnika spośród 27 krajów. Wg danych w 2022 roku aż 16,7 proc. polskich dzieci było zagrożonych ubóstwem, a nie 3 proc., jak twierdzi Kaczyński.

Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie, sędzia Barbara Markowska, poinformowała, że zgodnie z decyzją sądu, PiS musi przestać rozpowszechniać nieprawdziwe informacje i zamieścić sprostowanie, publikując rzeczywiste dane z Eurostatu.

Warto zaznaczyć, że postanowienie sądu nie jest jeszcze prawomocne, co oznacza, że PiS ma możliwość złożenia zażalenia w ciągu 24 godzin.

Na podstawie: WP.pl
Źródło: NCzas.com

  1. najzwyklejszy 13.10.2023 14:45

    No tak wygląda kłamliwa zdradliwa morda Judasza.

 

Chronisz ściśle prywatność? „YouTube” zablokuje ci wideo!


Od maja 2023 roku Google systematycznie walczy z blokerami reklam w przeglądarkach, ograniczającymi oglądanie filmów w serwisie YouTube. Coraz więcej użytkowników zaczęło widzieć ostrzeżenia i wyskakujące komunikaty, które blokują odtwarzanie filmów z „YouTube”, gdy włączona jest funkcja blokowania reklam. Wygląda na to, że Google zdecydował się pójść dalej i zaczął blokować oglądanie wideo, jeśli przeglądarka ogranicza zbieranie danych użytkownika. Z takim zjawiskiem spotkali się użytkownicy Microsoft Edge.

Microsoft Edge, domyślna przeglądarka w najnowszych wersjach systemu Windows, ma wbudowane funkcje bezpieczeństwa, które ograniczają śledzenie online działań użytkownika. Ochrona śledzenia przeglądarki Microsoft oferuje trzy tryby: podstawowy, zrównoważony (domyślny) i ścisły, które nie wymagają wyjaśnień.

Wpisując Edge://settings/privacy w pasku adresu, użytkownik może przełączać się między nimi:

– Tryb „Podstawowy” jest przeznaczony dla tych, którzy nie mają nic przeciwko reklamom dostosowanym do indywidualnych potrzeb i nie boją się szczególnie śledzenia w sieci. Jego główną funkcją jest przeciwdziałanie złośliwym modułom śledzącym, koncentrując się na zagrożeniach, takich jak pobieranie odcisków palców i kopacze kryptowalut. Ten tryb nie blokuje reklam.

– Tryb „Zrównoważony” jest domyślnie włączony i nie blokuje reklam w serwisie „YouTube”. Jest przeznaczony dla użytkowników, którzy chcą mniej spersonalizowanych reklam i minimalnych zakłóceń w korzystaniu z Internetu.

– Tryb „Rurystyczny” został zaprojektowany specjalnie dla tych, którzy cenią prywatność, którzy są gotowi poświęcić kompatybilność witryny i zapewnia najwyższą możliwą ochronę przed śledzeniem. Według Microsoftu tryb ten może mieć „minimalny wpływ na reklamy”, ale nie blokuje ich całkowicie.

Pomimo zapowiedzi Microsoftu wielu użytkowników korzystających ze „ścisłego” trybu ochrony przed śledzeniem w przeglądarce Edge potwierdziło niedawno, że zablokowano im możliwość oglądania filmów z YouTube. Aby kontynuować oglądanie, musisz wyłączyć ochronę przed śledzeniem lub przejść do trybu „zrównoważonego”.

Google na obronę swojego stanowiska przedstawia następujące argumenty: „Blokery reklam naruszają Warunki korzystania z usługi YouTube. Aby kontynuować odtwarzanie filmów, musisz dodać YouTube do wyjątków lub całkowicie wyłączyć blokowanie reklam. Reklama zapewnia globalny dostęp do YouTube. Użytkownicy, którzy chcą oglądać filmy bez reklam, mogą wybrać YouTube Premium, dzięki czemu twórcy treści będą nadal nagradzani”.

Choć tryb „ścisłej” ochrony przed śledzeniem w Microsoft Edge nie blokuje wszystkich reklam, a jedynie te, które rzekomo śledzą użytkownika, YouTube i tak wystawia ostrzeżenie i trudno oczekiwać, że Google zmieni swoją politykę w tej kwestii. Być może w odwecie Microsoft Edge zaczął oznaczać plik instalacyjny przeglądarki Google Chrome jako złośliwy.

Autorstwo: tallinn
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl


  1. magicznemrau 13.10.2023 13:16

    to kryptoreklama majkrosoftu – fu!

  2. Henryk Sclaveni 13.10.2023 23:15

    Korzystam z Firefoxa. Trzy dni temu dostałem pierwsze tego typu powiadomienie. Od dłuższego czasu zbieram się do zerwania z YT, tak jak zrobiłem to już z FB i innymi sieciami społecznościowymi. Moja motywacja zawsze była prosta – uważam, że tego typu serwisy są szkodliwe, manipulują, kradną czas i przytłaczają reklamami. Zerwać z Facebookiem było w miarę prosto (nie używałem go do niczego innego poza kontaktem ze “znajomymi”), trudniej było pozbyć się samego Messengera. Z YT sprawa wygląda dla mnie jednak inaczej, ponieważ kiedy podjąłem decyzję o tym, że będę stopniowo z niego rezygnował miałem jakieś 500 subskrybowanych kanałów i własny kanał z kilkoma tysiącami subskrybentów. Mój kanał na szczęście jest już nieaktywny od kilku lat, natomiast unsubowanie 500 kanałów to było wyzwanie (a raczej męczące klikanie). Wtedy na tapet wprowadziłem adblocki, wtyczki blokujące shorty, cookies erasery, history erasery etc. Jakoś dało się żyć używając tylko playlist i własnej pamięci do tego, aby śledzić kanały. Dodałem nawet opcję banuj kanał, żeby kanały które mnie denerwują nie pojawiały się w wynikach wyszukiwania. Parę miesięcy temu YT zablokował mi główną, dlatego że wyłączyłem wszystkie funkcje szpiegowskie i całą historię przeglądania. Później zaczęli dodawać elementy sugerujące kolejne filmy poniżej ostatniego filmu na playliście, co ponownie mnie zirytowało. Youtube już wydawał się poskromiony, kiedy kilka dni temu dostałem powiadomienie o ZAKAZIE używania adblocków. To jest chyba niemal ostatni gwóźdź do trumny. Pobrałem już wszystkie playlisty, żeby mieć backup i je usunąłem. Teraz mogą mi już nawet zbanować konto, bo nie ma już dla mnie różnicy między korzystaniem z YT jako zalogowany a niezalogowany. No a poza tym Invidious … i niech mnie koropocw*le całują w d*pę.

 

Czy i dlaczego Hamas zabija cywilów?


Medialna recepcja zdarzeń z pogranicza Gazy ma wiele wspólnego z wizją wyniszczania narodu dążącego do państwowości. Jest wiele pytań o konflikt palestyńsko-izraelski i jedna odpowiedź: aby nastąpił pokój — musi narodzić się Palestyna.

Do październikowej rzezi Izraelczycy żyli w poczuciu relatywnego bezpieczeństwa. Łączna liczba ofiar śmiertelnych z ostatnich dni przekroczyła 1200 osób, wśród nich jest 170 żołnierzy. Liczba rannych zbliżyła się natomiast do 3 tys. Nadal nie są znane losy około 150 osób porwanych przez terrorystów. W Internecie widzimy drastyczne sceny barbarzyńskiego postępowania z izraelskimi żołnierzami i żołnierkami, zabijanymi i maltretowanymi, wleczonymi motocyklami zwłokami i pędzonymi w szpalerze rozwścieczonego tłumu w Gazie jeńcami.

Zgodnie z zapowiedzią Hamas dokonał egzekucji pierwszych dwóch zakładników w odwecie za ostrzał Gazy. Bojownicy ujawnili warunki uwolnienia jeńców: „Zapewniamy, że nie będziemy rozważać ani negocjować kwestii więźniów pod ostrzałem, w świetle agresji lub w świetle bitwy. Kwestia jeńców jest sprawą strategiczną z jasną i znaną ścieżką oraz cenami, które okupant zapłaci”.

Organizacje muzułmańskie nasycone są agenturą izraelską, która odnosiła wiele udokumentowanych sukcesów na Bliskim Wschodzie. Poddaje się więc w wątpliwość zbyt łatwe zrzucenie monitoringu służb przez Arabów, którzy bez żadnych trudności operowali na wrogim terytorium. Tłumaczenie, że akurat wtedy nie zadziałały izraelskie osobowe źródła informacji — bo środki elektroniczne zostały przez dowództwo Palestyńczyków rozpracowane — ulokowane w Hamasie jest dość słabe. Przygotowania do operacji na taką skalę musiały trwać kilka miesięcy i objąć co najmniej kilkudziesięciu ludzi ze szczebla dowódczego Brygad Ezzeddine al-Qassam — zbrojnego ramienia organizacji. Źródła z kręgu egipskich służb wywiadowczych twierdzą, że Kair ostrzegał rząd izraelski, iż nadchodzi wielka operacja terrorystów. Spekuluje się, że wojskowi izraelscy pchnęli ich do ataku na osadników. Jaki byłby tego cel? Wojskowi wymówili posłuszeństwo rządowi Izraela jako władzy niepraworządnej. Spisek zakładałby skorumpowanie kierownictwa Hamasu, któremu pozwolono by na daleko posuniętą inicjatywę militarną. Część kolaborującego przywództwa muzułmańskiego celowo prowokowałaby wtedy do zabijania, które wszak było w kolizji z politycznym interesem Palestyńczyków.

Nie można wykluczyć spisku adresowanego do samego premiera celem skompromitowania Netanjahu, który okazał się nie do zdarcia i wyszedł zwycięsko spod ostrzału oskarżeń i wyroków. Sędziowie, jak wszędzie u nas w Europie czy Ameryce, tak w Izraelu stali się narzędziem prawdziwej władzy, czyli establishmentu finansowego. Likud i partie prawicowe miały ambicję zrzucić jarzmo sędziokracji. Sponsorzy z USA nie byli zadowoleni. W tej spekulacji plutokraci rezydujący za  Atlantykiem zdecydowali się na drastyczny krok. Za ich przyzwoleniem konspiratorzy podjęli zlecenie obalenia Netanjahu. Robiono to już w przeszłości, w różnych krajach, gdy wrażliwe obszary przewagi wielkiego kapitału były zagrożone (Słowacja — Jan Kuciak). Wojskowi już wcześniej zdecydowali się wymówić posłuszeństwo konserwatywnemu rządowi a wielu z nich to „demokratyczni ekstremiści”, którzy mogą wcielać przy okazji wizję likwidacji Strefy Gazy i przeć ku „ostatecznemu rozwiązaniu”.

Netanjahu — nawet jeżeli to jego była ta część chytrego planu — zbankrutował  politycznie. Już dziś chce tworzyć rząd jedności narodowego/rząd wojenny, ale zdaje sobie sprawę, iż za wpuszczenie agresora w granice kraju i wybicie kilku kibuców oraz bałagan, jaki zapanował w jedynej demokracji na Bliskim Wschodzie, poniesie odpowiedzialność polityczną.

Stanowisko komórek palestyńskich w zakresie ochrony życia cywilów było niekonsekwentne. Nie chciano ich zabijać między innymi dlatego, że stanowili przedmiot wymiany z Tel Awiwem. W więzieniach izraelskich przetrzymywanych są tysiące Palestyńczyków i można ich uratować. Sytuacja musiała ulec zmianie i wzięły górę tłumione uczucia nienawiści do wroga, zwłaszcza że ugrupowanie hamasowskie nie jest jednolite i składa się z różnej proweniencji pododdziałów.

Zradykalizowanie represjonowanego tłumu i pchnięcie go do linczu na kobietach i dzieciach nie jest wcale trudne. Te same skrajne emocje widzimy po stronie izraelskiej. Tymczasem intencje przywództwa Hamasu były zgoła inne. Na filmikach obserwujemy bojowników hamujących nastroje ulicy i chroniących cywilów, którzy mają posłużyć do wymiany. Żołnierze Hamasu powstrzymywali tłumy w Gazie przed zlinczowaniem pojmanych Izraelczyków.

Niekonsekwencja liderów ugrupowania wynikała też ze statusu osadników, którzy w oczach Arabów są stosującymi przemoc okupantami przynależącymi do sił zbrojnych Izraela. Wśród osadników wokół Strefy klasyfikacja „cywil — wojskowy” jest prawie niemożliwa. Mieszkają tam ludzie, którzy zabrali domy lokalnych mieszkańców, których przegnali do getta w Gazie. Każdy z nich trzyma w domu broń, wielu ma przeszłość naznaczoną zbrodniami na cywilach arabskich.

Hamas kategorycznie odrzuca „fałszywe oskarżenia sfabrykowane przez niektóre zachodnie media, z których najnowszymi były zarzuty rzekomego mordowania dzieci, ścinania im głów i napadania cywilów”. Przedstawiciele ruchu zauważyli również, że takie oskarżenia „mają na celu ukrycie zbrodni wojennych i ludobójstwa Izraela na narodzie palestyńskim”. Ponadto oświadczenie głosi, że Hamas działa wyłącznie „przeciwko izraelskiej machinie wojennej i systemowi bezpieczeństwa zbudowanemu przez władze izraelskie”. Podsumowując, ruch wezwał zachodnie media, aby „były obiektywne i profesjonalne w relacjonowaniu najnowszych wydarzeń wokół Strefy Gazy i nie ślepo akceptowały ideologii izraelskiego reżimu”.

Wpływowy minister Yoav Gallant powiada, że Hamas to „dzikie zwierzęta”, zresztą czyni tak i sam premier. Nagminne są także w tych wypowiedziach utożsamienia metod Hamasu z metodami Państwa Islamskiego, a widać już teraz, że – jakkolwiek barbarzyńsko zachowuje się Hamas – tak nie jest. Gdyby tak było, Hamas dzisiaj nie straszyłby zabijaniem zakładników (uprowadzono ich do Strefy Gazy około 130), ale już by ich zabijał i wysyłał światu relacje ze spektakularnych dekapitacji. Z Hamasem, mimo wszystko, istnieje jakieś pole manewru co do zakładników, a w każdym razie nie można go z góry wykluczać. Gdyby sprawa była z Państwem Islamskim, los zakładników byłby przesądzony, a pole manewru bliskie zeru.

Coś tu więc mocno zgrzyta. Jaki interes mieliby Hamasowcy w tym, że na cały świat pójdą obrazy z mordowania i gwałcenia dziewcząt? Jest to przegrana wizerunkowa, która zamyka drogę nie tylko do wsparcia zachodniego, z którego częściowo utrzymuje się Gaza, ale także do negocjacji z Izraelem, a przecież każda racjonalna wojna ma cele cywilne, polityczne, które w tym przypadku zostałyby prawie na zawsze utracone. Hamas jest racjonalny, liczy się też z położeniem swoich przyjaciół z krajów arabskich, którzy muszą być zakłopotani.

Zastanawiające jest pominięcie zasad koranicznych przez bojowników walczących w imię Allaha. W 2001 roku muzułmańskie autorytety religijne wydały fatwę zakazującą mordowania dzieci i kobiet. Organizacje palestyńskie podporządkowały się nakazowi, żeby go teraz złamać. A może jest to wyrachowana taktyka? Obecność przy granicy po takiej traumie będzie dla Żydów trudna. Poza tym status Izraelczyków zamieszkujących terytoria odebrane Arabom jest podwójny: militarny i cywilny i ciężko go rozdzielić Palestyńczykom. Osadnicy strzelali do nich, przepędzali jak bydło, pozbawiali ziemi i byli po zęby uzbrojeni, jak wojsko.

Okrucieństwo wobec Żydów tłumaczy się też stłumieniem. Nastąpił wybuch emocji ofiar, które nie mogły wykrzyczeć bólu i transferowały przemoc. Jest to naród, który nie ma nic do stracenia. Mózg Hamasowców Mohammad Deif po izraelskich nalotach stracił żonę i dzieci. Każda palestyńska rodzina kogoś straciła, ma kogoś osadzonego w więzieniu, została pozbawiona domu i środków do życia. Co im pozostało? Zemsta.

Autorstwo: Maria Czerw
Zdjęcie: The Israel Project (CC BY-SA 2.0)
Źródło: WolneMedia.net

 

Wizy za łapówki


Afera wizowa Kaczyńskiego pogrąża PiS. Polsce grozi wprowadzenie kontroli paszportowej na granicy z UE i przywrócenie wiz do USA.

Od ponad dwóch lat funkcjonował w Polsce system, w którym w wielu krajach Azji i Afryki, aby legalnie wyjechać do Polski, trzeba było zapłacić łapówkę nawet 5 tys. USD. – Tego nie dało się prowadzić bez wiedzy służb. One nie tylko musiały wiedzieć o tym procederze, ale także go wspierać – uważa płk Piotr Wroński, były oficer wywiadu (służbę zaczynał w komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa).

Jeszcze bardziej szokujące są ustalenia „Dziennika Gazety Prawnej”. Zdymisjonowany na początku września wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk (usunięto go także z list kandydatów do Sejmu PiS) naciskał na podległych mu konsulów, aby nie badali karalności ubiegających się o prawo wjazdu do Polski. Dopiero gdy szef placówki w Mumbaju Damian Irzyk zażądał, aby te rekomendacje przekazano mu na piśmie, to naciski się skończyły. Irzyk za swoją pryncypialność został jednak ukarany zablokowaniem awansu na placówkę w Hongkongu. W ciągu ostatnich 30 miesięcy wydano około 250 tys. wiz z krajów takich jak Azja, Afryka z państw muzułmańskich. Trudno oszacować, jaka część z nich została wydana za łapówki, które wynosiły około 5 tys. USD.

Szokują też ustalania portalu Onet.pl. Imigranci z Afryki i Bliskiego Wschodu, sprowadzeni przez reżim Łukaszenki, mogli kupić pozwolenie na pracę i pomoc w uzyskaniu wiz „w promocji” – łącznie za 1250 euro (wygląda na „dopłatę” do „luksusowego” pakietu do sprzedanego wcześniej przez pośrednika przejścia przez „zieloną granicę”). W tej sprawie pojawia się również wątek firmy zarejestrowanej w Moskwie, z którą Ministerstwo Spraw Zagranicznych podpisało umowy. Ta firma nie tylko pomagała wydawać wizy do Polski, ale również sprowadzała imigrantów „pod płot” na Białoruś. Całość wygląda na zorganizowaną operację zarobkowo-wizerunkową. Z jednej strony PiS zbudował (przepłacony!) płot za 2 mld złotych, który służył im za symbol twardej, antyimgranckiej polityki. Z drugiej zaś sprzedawał wjazd do Polski (i Unii Europejskiej) za łapówki wysokości 5 tys. USD. Teraz najlepsze: wszyscy, którzy wjechali do Polski na „wizach za łapówkę”, mogą być odesłani z krajów UE do Polski. Dodatkowo też Komisja Europejska żąda wyjaśnień od Polski i grozi zawieszeniem naszego uczestnictwa w strefie otwartych granic – układzie z Schengen. Zagrożony jest także ruch bezwizowy z USA, bo tam z kolei za łapówki ok. 40 tys. USD kierowano ludzi na lewych zaświadczeniach. W mediach opisano grupę podającą się za „filmowców z Bollywood”, którą do USA rekomendowały polskie ministerstwa.

Akcja CBA doprowadziła do dymisji Piotra Wawrzyka, a wcześniej zatrzymania jego bliskiego współpracownika Edgara K. (przyjął od funkcjonariuszy CBA 160 tys. zł łapówki i obietnicę wręczenia kolejnych 640 tys. zł). Edgar K. wyszedł z aresztu po trzech miesiącach i wpłacie 200 tys. zł poręczenia majątkowego, podobno dlatego, że zaczął składać wyjaśnienia. Brak jakichkolwiek zatrzymań w MSZ wskazuje na to tuszowanie śledztwa, bo przecież przy czyjejś pomocy Edgar K. te wizy załatwiał.

ŁAPÓWKI SYSTEMOWE

Jarosław Kaczyński ten gigantyczny szwindel handlu ludźmi nazywa „aferką”. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, rozbrajająco przyznaje, że sprawa nie może być groźna, bo przecież nie spowalnia śledztwa, korzystając ze swoich uprawnień, tylko zatrzymania i zarzuty postępują. Serio, Ziobro to publicznie powiedział, że brak jego działania, aby spowolnić śledztwo, świadczyć ma, że to nie jest duża afera.

Tymczasem biznes wizowy PiS rósł przy akceptacji państwa i wyraźnej pomocy. I tak w 2020 r. przy okazji – a jakże! – ustawy dotyczącej walki z koronawirusem, zmieniono przepisy tak, aby o wizy dla pracowników można było ubiegać się w krajach innych niż pochodzenia i stałego zamieszkania. To oznaczało lawinowy wzrost wniosków o wizy pracownicze, bo np. obywatel Afganistanu mógł ubiegać się o wizę w Indiach. Co więcej, wiceminister Piotr Wawrzyk rozsyłał do konsulatów listy imienne (sic!) z danymi osób, którym należało wydać wizy poza kolejką. Przynajmniej jeden z konsulów napisał do MSZ list, w który informował przełożonych, że takie imienne listy „klientów do obsłużenia poza kolejką” noszą znamiona korupcyjnego procederu. MSZ narzucił umowy z firmami outsourcingowymi, aby zwiększyć liczbę wydawanych wiz. Doprowadziło to do przeciążenia placówek i gigantycznych zysków firm pośredniczących (wspomniane 5 tys. USD opłaty), które oferowały miejsce w kolejce po wizę gwarantujące szybkie jej otrzymanie. Nie trzeba być wybitnym detektywem, aby rozumieć, że firmy te odpalały działkę urzędnikom. Pytanie tylko, komu konkretnie i jakie kwoty.

SYSTEM W PRAKTYCE

Jak w praktyce mógł wyglądać system PiS „łapówki za wizy”, opisał na portalu X (dawniej Twitter) Tadek Kaniewski. Tekst powstał po lekturze kilku tysięcy wpisów w Internecie i rozmów z tymi, którzy zostali zmuszeni do kupna wiz w Nigerii w latach 2021-2023:

„W polskiej ambasadzie w Abudży (Nigeria) w okresie od 2021 do 2023 miał miejsce przestępczy proceder związany ze sprzedażą wiz do Polski. Polegał on na tym, że zablokowana była możliwość załatwienia wizy legalną ścieżką, a jedyną drogą do zdobycia wizy było wpłacenie łapówki. Ci, których nie było stać na łapówkę, próbowali załatwić wizę drogą legalną. Niektórzy z nich czekali bezskutecznie nawet ponad rok. Nie udało mi się ustalić, czy w końcu im się udało. Najsmutniejsze są wpisy studentów, którzy dostali się na polskie uczelnie, zapłacili czesne i nie byli w stanie zdobyć wizy” – napisał Kaniewski. Na dowód zamieścił wpisy ludzi sprzed dwóch lat, którzy po angielsku alarmowali, iż polska ambasada wspiera korupcyjny proceder.

„Na »Twitterze« są setki takich komentarzy. Wystarczy w wyszukiwarkę wpisać »polish visa date« lub pokombinować samemu. Wszyscy ci ludzie twierdzą, że niemożliwe było załatwienie wizy bez łapówki. Wpisy pochodzą z okresu od jesieni 2021 do roku 2023. Polski MSZ mógłby się w tym miejscu tłumaczyć, że tak długie kolejki spowodowane były zbyt dużą liczbą chętnych, jednak obaj moi rozmówcy twierdzą, że jak wpłacili łapówkę, od ręki dostawali wizę. Natomiast ci, których nie było na to stać, nie mieli szans na wizę. Identyczny obraz wyłania się z twitterowych wpisów. Charakterystycznym jest fakt, że formalnie nikt nie kupował wizy, tylko termin spotkania z pracownikiem ambasady, który dopinał formalności. Kontakt z pośrednikiem najczęściej uzyskiwano drogą pantoflową (obaj moi rozmówcy), ale byli też tacy, co używali do tego tweetera. W formie ogłoszeń. W tym przypadku od razu z podaną wysokością opłaty” – podsumował Kaniewski.

Sprzedaż 250 tys. wiz za 5 tys. USD dałoby 1,24 mld USD przychodu, prawie 5,5 mld złotych. Oczywiście nie wszystkie wizy sprzedano, ale liczba zapłaconych łapówek poraża. Według moich informatorów z wywiadu zachodnie służby szacują, że ludzi, którzy zapłacili za polskie wizy, jest nie mniej niż 26 tys. To są ludzie, którzy mieli zostać już „namierzeni”.

ZNISZCZONA WIARYGODNOŚĆ

Ta afera niszczy wiarygodność PiS w kluczowym elektoracie. Dodatkowo cała kampania wyborcza PiS była oparta na tym, że partia ta swoją polityką imigracyjną gwarantuje Polakom bezpieczeństwo. Faktycznie zaś ściągnięcie do Polski setek tysięcy imigrantów, bez żadnej kontroli, oznaczało coś dokładnie przeciwnego. Kalkulacja PiS, że owi imigranci „za łapówkę” pojadą na Zachód i tam będą dostarczać kłopotów Niemcom, Francji czy Szwedom, a nie Polsce. To właśnie służby tych państw, obok USA, zmusiły polskie służby do działania i zatrzymania korupcyjnego dochodowego procesu. Afera wizowa pokazuje jak w soczewce, jaką patologią są rządy PiS. Jeżeli do wyborców dotrze, że to właśnie PiS wpuścił do Polski tych, którymi straszy w reklamówkach, to wynik wyborów będzie dla Kaczyńskiego przykrą niespodzianką. Na razie PiS walczy z aferami, drukując sobie coraz wyższe sondaże. Kompromitacja firm sondażowych, to jedna z wielu afer, które przynosi ta kampania…

Autorstwo: Jan Piński
Źródło: NCzas.com

 

Polityczny koniunkturalizm Ursuli von der Leyen


„Atak na infrastrukturę cywilną, zwłaszcza dostawy elektryczności to zbrodnia wojenna. Odcięcie kobietom, dzieciom dostaw wody, żywności, prądu i ogrzewania w obliczu nadchodzącej zimy są czystym przejawem terroru. Musimy nazwać to wszystko właśnie tak” – powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.

Problem w tym, że te słowa padły 19 października 2022 r. Wtedy sytuacja dotyczyła Ukrainy, a brakującym jedynym słowem początkowym było – „rosyjski”.

Dzisiaj, po upływie niemal roku, zmiana geopolityczna zmieniła optykę i narrację. Podobna ocena sytuacji wojny Izraela z Palestyńczykami w wydaniu Josepa Borrella (wysokiego przedstawiciela spraw zagranicznych i bezpieczeństwa UE) przysporzyła mu zasadniczego kłopotu. Nawet jeśli przeprosi za swe słowa obarczające Izrael za identyczne sprawstwo na Bliskim Wschodzie, będzie go kosztowało utratę stanowiska.

Autorstwo: Jola
Na podstawie: Twitter.com
Źródło: WolneMedia.net


  1. paullenburg 13.10.2023 11:13

    To prawda , zaskakujace jak punkt widzenia zalezy od punktu siedzienia.
    Dlatego uwazam,ze osoby traktujace politykow powaznie i z zaufaniem to prawdopodobnie te same osoby ,ktore mysla,ze striptiserki i prostytytuki ich kochaja… 🙂

    A co do Rosji Jolu to sie nie martw. Oni przeciez nie mieli nic z tym co powiedziala Von Leyen wspolnego. Oni wyzwalali Ukraine spod nazistowskiego buta wiec ich zbrodnie, mordy i gwalty sie nie licza bo byly przeciez tylko i wylacznie szlachetna i nad wyraz humanitarna ,,operacja specjalna” …

  2. Katana 13.10.2023 11:31

    Pawełek ma odlot…
    Drugim akapitem kompletnie się zaorałeś… To tak jakbyś se w stopę z Miniguna pociągnął.

 

Wynalezienie narodu żydowskiego


„Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski” – tytuł książki Shlomo Sanda prowokuje. Prowokuje, dodajmy, skutecznie. Dzieło profesora historii powszechnej uniwersytetu w Tel Awiwie przez dziewiętnaście tygodni znajdowało się na czele rankingu najlepiej sprzedających się książek w Izraelu. Przychylność czytelników była spora. Proporcjonalna do niechęci ze strony izraelskiego środowiska naukowego. Nic dziwnego. Sand demaskuje oficjalną izraelską historiografię, jako służącą legitymizacji fundamentów ideologicznych, na których wzniesiono współczesny Izrael.

Oficjalna historia Żydów — propagowana przez izraelski system oświaty — mówi o narodzie, który przed dwoma tysiącami lat został wygnany ze swojej ziemi, aby w wyniku działalności ruchu syjonistycznego do niej powrócić. Sand udowadnia, że po zburzeniu drugiej świątyni w Jerozolimie nie doszło do wygnania. Żydzi pozostali w Judei/Palestynie, aby na przestrzeni lat częściowo przyjąć chrześcijaństwo lub islam. Sand obala również pogląd, jakoby judaizm nie praktykował prozelityzmu. W oparciu o twórczość Horacego, Juwenalisa czy Celsusa pokazuje, że przechodzenie na judaizm było popularne w samym Rzymie. Doskonałym argumentem są też chronologicznie wcześniejsze czasy Machabeuszy, którzy nawracali na judaizm podbite ludy. W ten sposób rozbija etnocentryczną narrację jedności wiary, krwi i ziemi.

Jednym z najbardziej wartościowych fragmentów książki jest ten dotyczący „zapomnianych królestw”, w których religią wyznawaną był judaizm. Lista państw, których władcy i poddani przyjęli judaizm, nie jest krótka: królestwo Himjarytów na terenie tzw. Arabii Szczęśliwej, państwo królowej Kahiny w Afryce Północnej, wreszcie najważniejsze z nich imperium Chazarów, panujących nad gigantycznym obszarem Stepu Pontyjskiego.

Dzisiejsza nauka nie ma wątpliwości, że Chazarowie przyjęli judaizm. Dzieje tego zapomnianego imperium budziły żywe zainteresowanie w środowiskach żydowskich… aż do powstania państwa Izrael. Jak stwierdza Sand, od 1951 roku do dzisiaj nie wydano żadnej pracy w języku hebrajskim poświęconej Chazarom. Ich państwo jest też tematem tabu w izraelskim systemie oświaty. Na przykładzie Chazarów możemy prześledzić, jak bardzo oficjalna izraelska historiografia zaprzęgnięta jest do służby ideologii legitymującej istnienia Izraela w obecnej postaci. Głęboko zakorzeniony strach przed atakiem na słuszność projektu syjonistycznego, gdyby okazało się, że żydowscy osadnicy nie są bezpośrednimi potomkami „synów Izraela”, został jeszcze spotęgowany obawą, że może to doprowadzić do ogólnego poddania w wątpliwość prawa do istnienia państwa Izrael — pisze Sand. Temat Chazarów był obecny w historiografii zachodniej, szczególnie brytyjskiej. Spopularyzował go swoją powieścią „Trzynaste plemię” Arthur Koestler. Autor „Ciemności w południe” znany jest ze swojego rozczarowania do projektu komunistycznego. Wcześniej zdążył się rozczarować do syjonizmu. Do końca życia był jednak obrońcą prawa Izraela do istnienia i demaskatorem antysemityzmu. Tym większe musiało być jego zdziwienie, gdy ambasador Izraela w Wielkiej Brytanii oskarżył go o działanie antysemickie finansowane przez Palestyńczyków. Chociaż inne powieści Koestlera były poczytne w Izraelu, „Trzynaste plemię” zostało przetłumaczone na hebrajski po siedemnastu latach i nigdy nie było dostępne w obiegu księgarskim.

Sprawa Chazarów jest niezwykle istotna. Część historyków stawia bowiem tezę, że Żydzi z Europy Wschodniej są potomkami Chazarów, a nie Żydów niemieckich, którzy trafili nad Ren z Judei/Palestyny. Są więc potomkami mieszkańców stepu, którzy przyjęli judaizm we wczesnym średniowieczu, nie zaś potomkami rolników wygnanych z Judei/Palestyny po zburzeniu świątyni przez Tytusa. To zaś podważa etnocentryczną koncepcję narodu żydowskiego, który po dwóch tysiącach lat wraca do domu.

Sand stawia tezę, że Żydzi nie są narodem w nowoczesnym rozumieniu tego pojęcia. Podobnie jak nikt nie mówi o narodzie chrześcijańskim. Autor stosuje bowiem definicję narodu, w myśl której jest to grupa mieszkająca na danym terytorium, gdzie rozwinęła się wspólna dla wszystkich kultura codzienna, począwszy od wspólnego języka po zwyczaje. Jego zdaniem realizacja projektu syjonistycznego stworzyła dwa nowe narody na Bliskim Wschodzie: izraelski i palestyński. Sand proponuje zerwanie z etnocentryczną wizją Izraela, w której prawodawstwo Izraela nadal zmusza do reagowania na potrzeby Żydów z całego świata, a nie Izraelczyków, działa na rzecz wydumanych potomków jakiegoś „ethnos”, a nie na rzecz jego mieszkańców. Jednocześnie autor broni prawa Izraela do istnienia. Jego argument jest prosty: dziecko narodzone z gwałtu również ma prawo do życia.

„Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski” to fascynująca wędrówka przez kilkadziesiąt wieków żydowskich dziejów. Sand rozpoczyna ją od uporządkowania stanu badań nad pradziejami Żydów przedstawionymi w Starym Testamencie. Następnie przechodzi do wspomnianych problemów wygnania, prozelityzmu i konwersji. W kolejnym rozdziale skupia się na żydowskich „zaginionych królestwach”. Całość podbudowana jest teoretycznymi rozważaniami nad koncepcją narodu opisem najważniejszych dzieł żydowskiej historiografii (Graetz, Jost, Hess, Dubnow). Całość kończy rozdział o polityce tożsamościowej w Izraelu.

Ostatnie słowa zmuszają czytelnika do refleksji. Skoro można próbować modyfikować w sposób tak radykalny wyobrażenia historyczne, to dlaczego nie zaplanować, z dużą dozą kreatywności, zupełnie innej przyszłości? Skoro przeszłość narodu wywodzi głównie z onirycznego mitu, dlaczego nie zacząć zmieniać przyszłości, zanim zamieni się ona w koszmar?

Autorstwo: Bartosz Machalica
Źródło: Lewica.pl

BIBLIOGRAFIA

Shlomo Sand, „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski”, tłum. Hanna Zbonikowska-Bernatowicz, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2011, s. 434.


  1. rici 12.10.2023 13:24

    Prof. Sand to w zasadzie jedyny naukowiec zydowski ktorego mozna czytac.
    Chociaz nie zgadzam sie z tezami w tym artykule ze zydzi niemieccy nie sa potomkami Chazarow. We wczesnym sredniowieczu Chazarowie mieli monopol na handel niewolnikami, glownie Slowianami i Germanami. Np. byli jedynymi dostawcami niewolnikow na dwory krolewskie w Europie, dwor papieski, czy dwor kalifacki w Bagdadzie.
    W tym celu zostal zbudowany olbrzymi oboz na pograniczu obecnych Niemiec, Szwajcarii i Francji. Byly tez posrednie /dostawcze/ obozy jak np w czeskiej Pradze.
    Niemieccy zydzi to glownie potomkowie zalogi tych obozow.
    Ten oboz w dorzeczu Rodanu i Renu byl wiekszy niz obecne polskie wojewodztwo.

  2. MasaKalambura 12.10.2023 14:55

    Może jeszcze dodajmy, rozwijając częściowo powyższy artykuł, że pośród narodu żydowskiego, rzeczywiście z pokoleń Jakuba (genetycznie z nim powiązanych) bardzo liczną grupą są…. Palestyńczycy, których chazarscy w większości Żydzi (czyli nie Żydzi w sensie genetycznym, w sensie narodu) zwykli nazywać Arabami. Owszem są też Arabami, ale to w wielkiej części potomkowie Jakuba, którzy przeszli na Islam, podążając za kolejnym po Jezusie Prorokiem. Jak to mieli od wieków w zwyczaju. (PzNW)

  3. pikpok 12.10.2023 16:16

    Z tego jasno wynika że to Chazarscy żydzi są antysemitami, ludem pasożytniczym. Tylko dlaczego nie chcą wrócić do takiego np.Kazachstanu?

  4. Doctor Who 13.10.2023 18:32

    Grupa interesów to nie naród.

 

ONZ wzywa rządy do zatwierdzenia błota, słomy i odpadów leśnych


ONZ opublikowała niedawno raport przedstawiający ekstremalne środki, które obywatele krajów zachodnich muszą podjąć, aby dostosować się do ekologicznej agendy globalistycznych elit. Aby osiągnąć Net Zero, czyli zerową emisję dwutlenku węgla do 2050 r., zgodnie z żądaniem ONZ i Światowego Forum Ekonomicznego, społeczeństwo będzie musiało znacznie poświęcić swoją jakość życia i przyjąć technokomunistyczną wizję globalistycznych elit.

Według ONZ tradycyjne budownictwo mieszkaniowe nie jest już dłużej akceptowalne, więc ludzie muszą zacząć mieszkać w konstrukcjach wykonanych z materiałów takich jak cegły mułowe, bambus i „odpady” leśne. W raporcie nalega się na przejście na „rozwiązania oparte na materiałach odnawialnych”, które obejmują wykorzystanie „etycznie produkowanych” niskoemisyjnych materiałów budowlanych.

Raport przenosi nas do czasów, gdy większość cywilizacji budowała duże budynki i miasta z rodzimych materiałów, takich jak ziemia, kamień i materiały pochodzenia biologicznego, w tym drewno, trzcina, słoma i bambus. Zdaniem ONZ, w przeciwieństwie do nowoczesnych budynków wykonanych z betonu, stali i szkła, „masywne budynki z błota przetrwały wieki w nienaruszonym stanie”.

Twierdzi się, że sektor budowlany odpowiada za 37 procent emisji gazów „spowodowanych działalnością człowieka”, takich jak CO2. Aby zmniejszyć ten odsetek, konieczne będą drastyczne środki. W raporcie określono, że materiały takie jak beton, stal i aluminium będą używane jedynie wtedy, gdy będzie to „absolutnie konieczne”.

Nic dziwnego, że ONZ, składająca się z osób przez nikogo niewybranych, wzywa do podjęcia działań legislacyjnych w swoim raporcie na temat budownictwa, sugerując, że pieniądze podatników powinny zostać wykorzystane do egzekwowania jej ekologicznych planów. W raporcie stwierdzono, że do promowania planu ONZ dotyczącego chatek z błota potrzebne będą „zachęty rządowe, kampanie uświadamiające oraz ramy prawne i regulacyjne”.

Szczegóły swojego planu ONZ przedstawia w raporcie pt. „Building Materials and the Climate: Building a New Future”.

Na podstawie: NewsAcademy.it
Źródło zagraniczne: NewsAcademy.it
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com


  1. Katarzyna TG 12.10.2023 12:06

    To jest cofanie ludzkości do średniowiecza – feudalizm. Ciekawe czy system nadzoru i inwigilacji też będzie oparty o bambusowe tyczki z zatkniętymi kamerkami i bramki z mułu bagiennego.

  2. sga 12.10.2023 16:20

    No mi by sie podobalo cofniecie do sredniowiecza, a nawet wczesniej. Chaty drzewniane, gliniane no problemo.
    Jurty, wigwamy, tipi itp 🙂
    Jest tylko jeden maly problem, ludzikow jest za duzo….aaa zapomnialem, pracuja nad tym 😀

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...