czwartek, 13 lipca 2023

 

Garry Funkell oraz Stowarzyszenie Czarowników i Spiskowców


Obecnie przemysł muzyczny to bardzo potężne narzędzie oddziaływania. Muzyka uwalnia w nas emocje, te pozytywne oraz czasem i te negatywne. Muzyka potrafi nas zmobilizować, poruszyć, a także wzruszyć. Co jednak z tak zwanym przekazem podprogowym oraz z negatywnym oddziaływaniem tak zwanej muzyki satanistycznej, o której coraz częściej się mówi, pisze i po prostu przed nią przestrzega? Czy jest to coś godnego uwagi i posłuchu, czy może to tylko zwykłe bajki na dobranoc?

Czy taka muzyka może oddziaływać na naszą podświadomość i wywoływać określone reakcje, a także doznania? Dziś spróbujemy odpowiedzieć na wyżej postawione pytania, dziś przyjrzymy się tak zwanej muzyce z przesłaniem podprogowym, negatywnym a czasem wręcz demonicznym. Na temat zgubnego wpływu muzyki mrocznej, tak zwanej muzyki satanistycznej, piszą głównie pisarze katoliccy i tutaj możemy wymienić dwie postacie, których pozycje są godne polecenia, to Piero Mantero oraz Corrado Balducci.

Oczywiście dla wielu osób tego typu postrzeganie muzyki jest po prostu przesadą czy fikcją, jednak podobna sytuacja ma się w przypadku przekazu podprogowego, który bardzo często jest nam fundowany przy oglądaniu różnego rodzaju filmów czy programów telewizyjnych. O tym jednak napiszemy w przyszłości, dziś natomiast skupmy się tylko i wyłącznie na muzyce. Pisząc jednak o muzyce tego typu, powinniśmy zacząć od wspomnienia stowarzyszenia, które działa w Stanach Zjednoczonych o nazwie WICCA, czyli Stowarzyszenie Czarowników i Spiskowców.

Owo stowarzyszenie czy też organizacja, ma wielu członków i posiada trzy potężne wytwórnie płytowe. Wielu obserwatorów mówi, że każda płyta, która opuści wytwórnię wyżej wspomnianej organizacji, ma za cel szerzenie demoralizacji i dezorganizacji wewnętrznej słuchacza oraz rozchwiania jego psychiki. Jest to niesamowite, jednak pamiętajmy o tym, że sami politycy w USA bardzo często parają się czarną magią, uczestnicząc w spotkaniach takich grup, jak np. Bohemian Grove.

Mało tego, można napisać, że obecnie Stany Zjednoczone to najbardziej okultystyczne państwo na naszym globie, jeżeli przyjrzymy się bliżej jego początkom, to bardzo szybko dojdziemy do wniosku, że powstawały one na fundamentach okultystycznych. Piero Mantero w jednej ze swoich wypowiedzi bardzo ostro i jasno wypowiedział się na temat muzyki propagowanej przez stowarzyszenie WICCA. Oto fragment jego wypowiedzi: „Każda ze wspomnianych płyt opisuje dokładnie stany duszy, które odpowiadają uczniom szatana i zaprasza słuchaczy do oddawania mu chwały, sławy, czci. Sławna grupa Rolling Stones, mająca zwolenników na całym świecie, także należy do tej demonicznej sekty z rejonu San Diego. Muzycy tej grupy rozpowszechniają w wielu piosenkach te same idee, co wykonawcy z kręgów WICCA”.

Stowarzyszenie WICCA to jednak tylko tak zwany czubek góry lodowej, inna organizacja tego typu to przede wszystkim Garry Funkell. Ta wytwórnia produkuje muzykę bardzo podobną stylowo i treściowo do tej produkowanej przez WICCA. Wszystkie tego typu stowarzyszenia czy też organizacje, mają przed sobą postawiony jeden podstawowy cel, czyli popularyzowanie nagrań mających prowadzić głównie młodych ludzi, na drogi mroku a bardzo często satanizmu.

Nagrania i utwory poświęcone szatanowi, bo tak należy to określić, opierają się na czterech filarach. Po pierwsze posiadają one specyficzny rytm, ów rytm nazywa się BEAT i można o nim więcej poczytać w wybranych opracowaniach. To, co my chcemy napisać i zaznaczyć jest fakt, iż przez ów rytm słuchacz zostaje wciągnięty w pewien rodzaj szaleństwa. Psychologowie badający ten temat wielokrotnie stwierdzili, że osoby słuchające tego typu muzyki w dłuższych okresach czasu popadały w napady histerii i paranoi. Jest to rezultat porażenia instynktu naturalnego naszego ciała.

Drugi filar to tak zwana intensywność dźwięku. Dotyczy ona mocy 7 dB, co przewyższa tolerancję systemu nerwowego naszego organizmu. Jest to dokładnie zaplanowane, ponieważ jeżeli dana osoba poddaje się tego typu muzyce, wówczas narasta w niej coś na stan depresji, buntu czy samej agresji. Oczywiście tutaj wiele osób uważa, że nie jest to nic złego, ponieważ ostatecznie słuchało się tylko muzyki, ale w gruncie rzeczy ów próg 7 dB robi bardzo dużą różnicę, stąd owe napady agresji czy nawet sporadyczne próby samobójcze.

Trzecią regułą, szalenie istotną jest przekazanie samego sygnału podprogowego. Tutaj mamy na myśli sygnał o bardzo wysokiej częstotliwości, sygnału naddźwiękowego oddziałującego na naszą podświadomość, ponieważ w tego typu przekazach to podświadomość jest jedynym odbiornikiem. Dźwięk podprogowy jest dźwiękiem ogłuszającym rzędu około 3000 kilocykli na sekundę, tego dźwięku nie można przechwycić własnymi uszami. Dalej jednak, idąc tym tropem, powstaje zasadnicze pytanie, co ów dźwięk w nas wywołuje, jaki jest tego skutek?

Otóż mózg wyzwala pewną substancję, której efekt działania jest praktycznie taki sam jak efekt działania narkotyków. Innymi słowy, słuchacz otrzymuje dawkę narkotyku naturalnego wyprodukowanego przez nasz mózg w następstwie tych dźwiękowych bodźców. Ten stan bardzo często prowadzi człowieka w sposób podświadomy do poszukiwania narkotyków lub też zwiększania dawek już stosowanych, jeżeli ktoś jest uzależniony.

Istnieje również i czwarty element, nazywany rytualną konsekracją. Polega on na odprawieniu owej konsekracji każdej płyty w czasie odprawiania czarnej mszy. Dzieje się to jeszcze przed wprowadzeniem danego krążka na rynek muzyczny. Innymi słowy, taka płyta zostaje dodatkowo poświęcona Szatanowi. Jest to przejaw czystej formy satanizmu. W jednym z wywiadów znany artysta Bob Dylan jasno przyznał, iż zawarł pakt z tym czymś, jak sam to określa, władcą tego świata, co zapewniło mu sukces. Pakty z diabłem to realna rzeczywistość, mroczna muzyka również.

Źródło: Eschatologia.pl

 

Trzy plany Waszyngtonu


Poniższy felieton rosyjskiego autora przedstawia rosyjski punkt widzenia sytuacji NATO-Rosja.

Rezultatem szczytu NATO w Wilnie będzie masowe gromadzenie wojsk wzdłuż wszystkich zachodnich granic Rosji. Bruksela twierdzi, że chce powstrzymać „rewizjonistyczną” Rosję. Moskwa nie zamierza jednak atakować państw Sojuszu, których jest już 31. W przypadku ataku na Rosję zostaną one zniszczone przez rosyjską broń nuklearną. Chodzi więc o coś innego – zapewnienie super zysków kompleksu wojskowo-przemysłowego i zniewolenie Europy przez USA.

Szczyt NATO w Wilnie (11-12 lipca) jeszcze się nie rozpoczął, ale już znane są główne kierunki i parametry nowego głównego planu rozmieszczenia sił Sojuszu przeciwko Rosji w Europie. Plan taki został przyjęty po raz pierwszy od ponad 30 lat, czyli od zakończenia zimnej wojny. W ten sposób NATO powraca do swoich korzeni – planując wojnę na pełną skalę z Rosją w Europie i wyciągając w tym celu maksymalne możliwe zasoby z krajów europejskich. To właśnie w tym celu sojusz został utworzony z inicjatywy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych 4 kwietnia 1949 roku.

A teraz nadeszła kolejna chwila prawdy: UE będzie musiała zapomnieć o swojej geopolitycznej podmiotowości, euroarmii i obficie dzielić się swoim dobrobytem z Waszyngtonem. Będzie to nawet lepsze dla Rosji: dość pseudoprzyjaźni, potrzebujemy wroga, by się nie rozluźnić.

Istnieje jednak bardzo ważny niuans. NATO zostało pierwotnie utworzone w celu obrony przed ZSRR zgodnie z formułą wygłoszoną przez pierwszego sekretarza generalnego Sojuszu, lorda Hastingsa Ismaya: „Trzymać Rosjan z dala od Europy, Amerykanów w Europie i Niemców pod kontrolą Europy”. Teraz mówimy o naśladowaniu rosyjskiego zagrożenia i zredukowaniu starej formuły NATO do jednego zmodyfikowanego punktu: całkowitej dominacji Stanów Zjednoczonych nad krajami europejskimi. A wszystko to jest osiągane przez Waszyngton dzięki „różdżkarzowi” – Ukrainie.

PLANÓW JEST WIELE

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg opowiedział o tym, co zostanie zrobione w tym kierunku 7 lipca na konferencji prasowej w Brukseli. Według niego, na szczycie zostaną przyjęte „trzy nowe regionalne plany obrony w celu zwalczania dwóch głównych zagrożeń dla naszego sojuszu – Rosji i terroryzmu”.

Jeden plan dotyczy Północy i Atlantyku, drugi Europy Środkowej, który obejmuje regiony bałtyckie i środkowoeuropejskie, a trzeci regionów Morza Śródziemnego i Morza Czarnego, wyjaśnił Stoltenberg. Przewidują one rozmieszczenie przez NATO 300 000 żołnierzy „w stanie wysokiej gotowości, w tym znaczących sił powietrznych i morskich”.

Oczywiste jest, że północne i centralne plany wojskowe NATO są zorientowane na konfrontację z Rosją, podczas gdy południowe są pozornie rozmieszczone na dwóch frontach: walki z terrorystami w Afryce Północnej i konfrontacji z Rosją w regionie Morza Czarnego i w tej samej Afryce Północnej. Oczywiste jest, że grupy terrorystyczne w tym regionie, z których wiele zostało stworzonych przez Zachód i służy jego interesom, są przykrywką. Są one zbyt słabe, aby przyciągnąć uwagę 31. kraju NATO.

Z pewnością rzeczywistość jest taka, że wszystkie trzy plany są skierowane konkretnie przeciwko Rosjanom. Wyznaczają one swego rodzaju „kordon sanitarny”, który obejmie europejską część Rosji od południa, zachodu i północy. Od naśladownictwa do agresji jest już tylko jeden krok: jeśli potęga Rosji osłabnie i wybuchną walki, całkiem możliwe stanie się „nuklearne uderzenie rozbrajające” w celu zneutralizowania znacznej części broni odwetowej tego kraju. Nie zdziwiłbym się, gdyby zostało to również zapisane w jakimś tajnym lub nawet jawnym protokole dołączonym do nowej doktryny NATO.

Nowe plany NATO zostały już szczegółowo opracowane. Rob Bauer, szef Komitetu Wojskowego NATO, powiedział na zamkniętym briefingu w Brukseli, że każdy region będzie odpowiedzialny za własne dowództwo NATO. Za Północ i Atlantyk będzie odpowiadać dowództwo w Norfolk (USA). Centrum jest przypisane do dowództwa w Brunszwiku (Holandia). Za region Morza Śródziemnego i Czarnego odpowiadać będzie dowództwo w Neapolu (Włochy), gdzie znajduje się kwatera główna Szóstej Floty USA. Siły kosmiczne i komputerowe będą zaangażowane w operacje.

Bauer powiedział, że obecnie pod dowództwem NATO w stałej gotowości znajduje się 40 tys. personelu wojskowego, 100 samolotów bojowych i 27 okrętów. Mówimy zatem o 7,5-krotnym zwiększeniu liczby sił w stałej gotowości! Oczywiście realizacja tych planów „będzie wymagała lat pracy” i „poważnych inwestycji ze strony państw NATO”. Z tego powodu znaczące zwiększenie wydatków wojskowych Sojuszu będzie kolejną kluczową decyzją szczytu w Wilnie. Krótko mówiąc, broń zamiast masła.

Oczywiście wszystko to stanowi kolejny „unik” Moskwy, której NATO uroczyście obiecało po wycofaniu wojsk radzieckich z NRD, że nie będzie rozmieszczać „znaczących sił wojskowych” między Morzem Czarnym a Bałtykiem. Stwierdzono to w Akcie Założycielskim NATO-Rosja z 1997 roku. Początkowo Gorbaczowowi obiecano, że wojska nie będą przemieszczane na wschód poza „starą” RFN. Teraz wojska NATO znajdują się w Narwie i prawie wylądowały na Krymie i na wybrzeżu Morza Azowskiego…

ALE JEST COŚ NOWEGO

Nowością w ogłoszonych planach NATO będzie pojawienie się Arktyki jako teatru możliwych operacji wojskowych. Ciekawe jest również to, że Sojusz planuje sztywno powiązać konkretne brygady i bataliony z różnych krajów z określonymi obszarami działań bojowych na wschodniej flance. Na przykład niemiecka jednostka, której przydzielono sektor bojowy w północnej Polsce, będzie na stałe stacjonować w RFN, ale będzie miała małą grupę taktyczną w sąsiednim kraju i będzie tam na stałe stacjonować większość jej sprzętu i broni. Tam też odbywać się będą ćwiczenia wojskowe.

Swoją drogą, co znajduje się na północy Polski? Dawne Prusy Wschodnie (większość, Rosja ma mniejszą część) i Prusy Zachodnie. Te ostatnie są w całości pod Polską! I tam pojawią się niemieckie bazy wojskowe, a potem pewnie w krajach bałtyckich (już się o tym trąbi). Czy nie jest to cena bezwarunkowego poparcia Berlina dla nowego kursu USA, który zabił w zarodku nowe imperium Karola Wielkiego – RFN z Francją, ale najwyraźniej pozwolił na odtworzenie Prus i niemieckie panowanie na Bałtyku przez głowę ich naiwnych polskich przyjaciół, którym obiecano w zamian niespokojne ziemie ukraińskie?

I jeszcze jedno. Te 300 tys. żołnierzy w stałej gotowości to nawet nie wojska pierwszego rzutu, ale to, co ma być użyte w pierwszej fazie konfliktu jako dodatek do wojsk krajów sojuszu, które już są na granicach z Rosją. Na przykład w Polsce w 2022 roku oficjalnie ma być 125,5 tys. wojskowych i 35 tys. żołnierzy sił obronnych. Fińska armia jest dość mała – 35 tysięcy ludzi, ale jej rezerwa mobilizacyjna jest ogromna – 700 tysięcy.

A ile jest innych armii, w tym armia amerykańska. W tej samej Polsce USA rozmieściły dwustronnie ponad 10 tys. swoich wojskowych, a także broń i sprzęt do szybkiego przerzucenia tam kolejnych kilkudziesięciu tysięcy bojowników. A to tylko część wojskowego planowania Zachodu, celowego przygotowania do wojny na pełną skalę z Rosją. Całkowity potencjał sił lądowych NATO w 2022 roku przekroczył 4 miliony ludzi.

Oczywiście trudno będzie ich uzbroić, wyszkolenie bojowe większości żołnierzy jest niskie. Ale zostanie to w dużej mierze zrekompensowane przez ogromne siły powietrzne i morskie sojuszu. I oczywiście Zachód będzie miał bardzo silną armię ukraińską, która ma duże doświadczenie bojowe i bardzo niską wrażliwość na straty. I nie ma znaczenia, czy będzie w NATO, czy nie.

O czym to wszystko mówi? Że nawet po wymianie dowódców i wymuszonej militaryzacji Rosja nie będzie w stanie przeciwstawić się tej potędze wyłącznie środkami konwencjonalnymi i będzie zmuszona sięgnąć po broń jądrową. Zachód, doskonale zdając sobie z tego sprawę, może nagle uderzyć pierwszy w miejsca, w których ona się znajduje.

Oczywiste jest, że taki rozwój wydarzeń jest obarczony wieloma niespodziankami dla ludzi Zachodu, którzy są przyzwyczajeni do planowania wszystkiego z wyprzedzeniem i nie cierpią na fatalizm… Ale ta opcja jest nie do przyjęcia nawet dla Amerykanów przebywających za granicą, którzy już osiągnęli wiele swoich celów w konflikcie ukraińskim. Europejczycy też nie chcą umierać.

PODSUMOWANIE

Tak więc praktyczni Amerykanie mają na myśli coś innego. Tak, to prawda. Przywiązać Europejczyków do siebie tak mocno, jak to tylko możliwe, poprzez NATO i dzięki sztucznie napompowanemu strachowi przed Rosją, która w danych warunkach będzie chciała schować się pod amerykańskim „parasolem nuklearnym”. Zmusić ich do wydawania wielokrotnie więcej na potrzeby wojskowe, aby uwolnić więcej zasobów, których zawsze brakuje, do konfrontacji z Chinami w Azji.

Obciążyć pracą ich kompleks wojskowo-przemysłowy i jego partnerów w Europie. Przenieść najcenniejsze energochłonne gałęzie przemysłu z UE do USA (tania rosyjska energia jest teraz problemem). Osłabić europejskich konkurentów we wszystkich obszarach i pozbawić ich nadziei na strategiczną autonomię i próby prowadzenia niezależnej polityki.

W tym celu NATO, którego biurokracja wojskowa i generałowie są teraz po prostu szczęśliwi, faktycznie stawia na utrzymanie wieloletniej konfrontacji wojskowej w Europie… bez konfliktu zbrojnego na pełną skalę z Rosją. Admirał Bauer przyznał, nie bez powodu, że „wprowadzenie powyższych planów w życie zajmie lata pracy”. Teraz Amerykanie i ich europejscy wspólnicy są przede wszystkim zaniepokojeni czymś innym – przyspieszonym wymieraniem pacyfizmu w Europie, kształtowaniem się mentalności wojskowej, która już wpływa na wszystkie sfery – od gospodarki po media.

Ostatecznym beneficjentem tego procesu jest Waszyngton. Zamiast problematycznej dominacji nad całym światem, Stany Zjednoczone zacieśnią kontrolę nad jego najbogatszymi częściami, mając nadzieję na wyjście z kryzysu, w który wpędziła je chciwość amerykańskich elit i koszty globalizacji.

Autorstwo: Sergej Latyszew
Źródło zagraniczne: Tsargrad.tv
Źródło polskie: pl.News-Front.info

 

Zełenski w ostatnim akcie „sztuki”


Zdjęcie Zełenskiego, osamotnionego wśród NATO-wskich ważniaków, bardzo przypomina klasycznych nieproszonych gości pojawiających się na cudzych przyjęciach: jakoś udaje im się wślizgnąć między zgromadzonych, ale potem nikt się z nimi nie zadaje.

Z jedną różnicą: nieproszony gość od początku wie, że jest nieproszonym gościem i stara się być na luzie, podczas gdy Zełenski wydaje się niemal zaskoczony brakiem zainteresowania jego osobą. „Ale jak to? Jestem w centrum uwagi świata, a nikt się mną nie interesuje?” – zdaje się mówić.

Biedny Zełenski. Mierny aktor, który zapragnął odegrać rolę bohatera narodowego na scenie, na której jest wyłącznie statystą. Pożyteczny idiota, który został wysłany na rzeź (a raczej, który posłużył do wysłania swoich żołnierzy na rzeź) – być może zaczyna zdawać sobie sprawę, że był jedynie nędznym pionkiem. Prawdopodobnie, po usłyszeniu porażającego „nie” dla wejścia Ukrainy do NATO – któremu towarzyszył stanowczy brak określenia terminu dla owego wstąpienia – on również zaczyna zdawać sobie sprawę, że stanowił przynętę dla gier o wiele większych niż on sam.

Wszakże wystarczy spojrzeć na całą tę historię, by zobaczyć, jak Amerykanie od 2014 roku wykorzystują przynętę w postaci „wejścia Ukrainy do NATO” przeciwko Rosji. To właśnie wtedy premierowi Jaceniukowi złożono pierwsze obietnice.

Następnie przez lata, pośród wspólnych ćwiczeń, Amerykanie zmusili nawet Ukrainę do zmiany konstytucji (która przewidywała zachowanie neutralności międzynarodowej), aby umożliwić jej przystąpienie do NATO. A już w roku 2020 przyznali jej status „partnera o wzmocnionych możliwościach”. Jak długo, do cholery, trwa przyjęcie kraju, jeśli naprawdę chce się go przyjąć? Przecież w przypadku Finlandii wejście odbyło się w mgnieniu oka. Tylko idiota może nie zauważyć, że w przypadku Ukrainy Amerykanie zamiast tego grają na zwłokę w nieskończoność. A po wczorajszym policzku, być może także Zełenski zaczął zdawać sobie z tego sprawę.

Na tym etapie, gagatek na szpilkach ma dwie opcje: odejść na emeryturę z godnością – po tym jak skończy wysyłać ostatnich żołnierzy na rzeź, albo upierać się przy odgrywaniu roli niestrudzonego, patriotycznego bohatera w nieskończoność. A wtedy ktoś inny usunie go z drogi.

Kolejną rzeczą, której uczy nas historia (i której tylko Zełenski zdaje się nie rozumieć), jest to, że Amerykanie są gotowi użyć WSZYSTKIEGO, co jest im przydatne, a następnie wyrzucić to do kosza na śmieci, gdy już tego nie potrzebują. Amerykanie nie kierują się żadnym kodeksem moralno-etycznym. Są pragmatyczni w 2000%.

Za kilka miesięcy – w ten czy inny sposób – rozpocznie się ostatni akt owej żałosnej tragedii.

Autorstwo: Massimo Mazzucco
Źródło zagraniczne: LuogoComune.net
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com

 

To bogaci odpowiadają za wysoką emisję CO2


Loty prywatnymi odrzutowcami emitują co najmniej 10 razy więcej gazów cieplarnianych na osobę niż loty rejsowe.

Jak informuje portal TVN24, 1 procent najbogatszych ludzi odpowiada za około połowę emisji CO2, będących efektem podróży lotniczych. Wynika to z raportu amerykańskiego Instytutu Studiów Politycznych.

Flota prywatnych samolotów na świecie wynosiła w 2000 r. niecałe 10 tys. maszyn, w połowie 2022 r. – już ponad 23 tys. Wykorzystanie prywatnych samolotów wzrosło od początku pandemii COVID-19 o ok. 20 proc. W 2022 r. te maszyny wykonały 5,3 mln lotów.

W USA jeden na sześć lotów wykonywany jest przez samolot prywatny, jednak te kursy opłacają tylko 2 proc. podatków finansujących system nadzoru lotniczego – zaznaczono w ogłoszonym w maju dokumencie. Pasażerowie podróżujący regularnymi połączeniami płacą na ten cel procentowy podatek od ceny biletu i kwotową opłatę od lotu; prywatne loty opłacają jedynie akcyzę od paliwa lotniczego.

„Ten drogi, wysokoemisyjny sposób podróżowania szkodzi zarówno planecie, jak i podatnikom, którzy subsydiują go ultrabogatym – skomentowali autorzy badania. Należy skończyć z uprzywilejowaniem prywatnych podróży lotniczych, a by to zrobić, prawodawcy powinni podwyższyć podatek od zakupu samolotów, paliwa do takich maszyn, a także wprowadzić specjalną opłatę od lotów wykonywanych na krótkich dystansach” – napisano w raporcie amerykańskiego ośrodka.

Źródło: NowyObywatel.pl

 

Amazon usunął książkę „The plot against the Church”


Firma Amazon usuwa ze swoich zasobów książkę o Kościele. Kampania Przeciwko Antysemityzmowi uznała tę pozycję za „antysemicką” i „rasistowską”.

Organizacja o nazwie Kampania Przeciwko Antysemityzmowi (CAA) wezwała Amazon do natychmiastowego usunięcia produktu ze sprzedaży. Firma Jeffa Bezosa uległa i książka o Kościele zostaje wycofana.

Książka pt. „The plot against the Church” została napisana w 1962 roku. Publikacja ma zawierać „imponującą kompilację dokumentów i źródeł o niezaprzeczalnym znaczeniu”, które mają być dowodami na istnienie spisku przeciwko Kościołowi, który zawiązali m.in. „Żydzi, masoni i komuniści”.

Wcześniej wymienione grupy mają, według książki, wykorzystywać instytucję Kościoła realizacji celów „ateistycznego komunizmu”. Publikacja przekonuje, że księżą „zdradzają Kościół Święty” i „pomagają komunistom, masonom i Żydom w ich wywrotowej działalności”.

Organizacja o nazwie Kampania Przeciwko Antysemityzmowi (CAA) wezwała Amazon do wycofania kontrowersyjnej książki ze sprzedaży. Rzecznik CAA powiedział, że „sprzedaż produktu, którego oferta sprzedażowa zawiera odniesienia do »wywrotowej działalności« Żydów, jest odrażająca i nie ma na nią miejsca na Amazon”. „Sprzedawca musi usunąć ten bezwstydnie rasistowski materiał ze swojej platformy. Będziemy pisać do firmy” – stwierdził.

Firma uległa organizacji i usunie książkę ze swoich zasobów. „Zawsze słuchamy opinii i traktujemy te obawy bardzo poważnie. Oznaczony tytuł został usunięty ze sprzedaży” – poinformował rzecznik firmy. „Mamy zasady regulujące, które książki mogą być wymienione na liście i inwestujemy dużo czasu i zasobów, aby zapewnić przestrzeganie naszych wytycznych. Usuwamy produkty, które nie są zgodne z naszymi wytycznymi, a także niezwłocznie badamy każdą książkę, gdy zostanie zgłoszona wątpliwość” – dodał.

Autorstwo: SG
Na podstawie: TheJC.com
Źródło: NCzas.com

 

Jak Ukraińcy uciekają z kraju, by nie trafić na front

Służby ukraińskie przyłapały parlamentarzystkę, która za pieniądze pomagała mężczyznom w wieku poborowym wyjeżdżać za granicę. Skala zjawiska jest znacznie większa.


Kolejka samochodów ciężarowych w okolicy Rawy Ruskiej, ukraińsko-polskie przejście graniczne

Kolejka samochodów ciężarowych w okolicy Rawy Ruskiej, ukraińsko-polskie przejście graniczne

Foto: YURIY DYACHYSHYN / AFP

Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) postawiło zarzuty jednej z deputowanych Rady Najwyższej oraz jej asystentce. Za łapówki „pomagały” opuścić kraj mężczyznom, którzy podawali się za kierowców przewożących ładunki na potrzeby armii albo pomoc humanitarną. Posłanka została zatrzymana na gorącym uczynku, a gdy służby zapukały do jej posiadłości, nie wiedziała, gdzie schować pieniądze. W ostateczności wylądowały za płotem na sąsiedniej działce. Komiczne nagranie z ukrytej kamery opublikowały ukraińskie służby. W ogarniętym wojną kraju nie wygląda to jednak śmiesznie.

Ad

Fałszywi wolontariusze i kierowcy uciekają z Ukrainy

Portal Ukraińska Prawda twierdzi, że chodzi o deputowaną rządzącej frakcji Sługa Narodu Ludmiłę Marczenko. Z komunikatu NABU wynika, że parlamentarzystka poprzez swoją asystentkę „załatwiała” dokumenty wydane przez kijowską wojskową administrację obwodową. Na ich podstawie mężczyzna w wieku poborowym był wpisywany do systemu „Szlach” (droga), który umożliwia wyjazd za granicę m.in. kierowcom ciężarówek i wolontariuszom. Koszt jednej „usługi” kobiety mieli wycenić na 5,3 tys. dolarów.

– Ma pan w ręku wszystkie dokumenty. Wypis z nakazu wydanego poprzez kijowską wojskową administrację, zaświadczenie wolontariuszy i jest pan wpisany do bazy danych wolontariuszy – zapewniała swojego rozmówcę deputowana w opublikowanym przez NABU nagraniu. Na innych opublikowanych nagraniach jej asystentka sugeruje, że mają wspólników wśród funkcjonariuszy ukraińskiej straży granicznej, i twierdzi, że najtaniej uciekać z kraju poprzez granicę z Rumunią.

O tym, że system „Szlach” jest wadliwy, świadczy chociażby opublikowany w marcu wstępny raport parlamentarnej komisji, która zajmuje się m.in. zbadaniem przestępstw związanych z podziałem i zagospodarowaniem pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Wynika z niego, że od początku wojny i do końca 2022 roku ponad 96 tys. ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym otrzymało pozwolenie na wyjazd za granicę. 9,3 tys. „kierowców i wolontariuszy” nie wróciło do kraju. Z informacji tych wynikało, że w tym samym okresie ponad 11 tys. mężczyzn zatrzymano podczas prób nielegalnego przekroczenia granicy, a ponad 4 tys. przyłapano z fałszywymi dokumentami na przejściach granicznych.

Ad

We Lwowie zatrzymano 26-letniego pośrednika, który za 3,5 tys. dolarów uczestniczył w przemycie mężczyzn w wieku poborowym przez granicę i próbował przekupić funkcjonariuszkę ukraińskiej straży granicznej. Na Wołyniu mężczyzna został skazany na karę grzywny w wysokości 51 tys. hrywien (równowartość 5,6 tys. złotych), bo próbował „za pieniądze” przekroczyć granicę. W Odessie 32-letni mężczyzna ożenił się z 56-letnią niepełnosprawną kobietą po to, by móc towarzyszyć jej podczas wyjazdu za granicę. To wiadomości z ostatnich tygodni z ukraińskich lokalnych mediów.


Ucieczka przed wojną na Ukrainie przez las do Mołdawii

Mężczyźni w wieku 18–60 lat mogą legalnie opuszczać Ukrainę tylko wtedy, jeżeli mają stwierdzoną niepełnosprawność albo towarzyszą chorej osobie, mają i utrzymują co najmniej trójkę dzieci, samotnie wychowują nieletnie dziecko, posiadają stały pobyt za granicą, są kierowcami międzynarodowych firm transportowych i autobusów, są wolontariuszami przewożącymi pomoc humanitarną, wojskową czy medyczną. Wyjeżdżać mogą też marynarze, pracownicy kolei pociągów dalekobieżnych oraz sportowcy uczestniczący w zagranicznych mistrzostwach. Wszyscy pozostali muszą szukać pośredników, zdolnych do „załatwienia” sprawy.

AUTOPROMOCJA
By iść na wojnę, trzeba przezwyciężyć strach, bo można tam zginąć, i trzeba pogodzić się z myślą, że trzeba będzie zabijać

Prof. Wadym Wasiutyński, ukraiński psycholog

Z łatwością znajdziemy ich chociażby w popularnej nad Dnieprem sieci Telegram. Po wpisaniu po ukraińsku „peretyn kordonu” (przekroczenie granicy) pojawi się mnóstwo stron oferujących odpowiednie „usługi”. Na jednej z takich stron dowiadujemy się, że od lutego „ceny się zmieniają” i przekroczenie granicy „przez las” kosztuje 2,5 tys. dolarów, wyjazd autobusem albo samochodem dostawczym na Węgry – 4,5 tys. dolarów, a za pomoc w ucieczce do Mołdawii trzeba zapłacić 4 tys. dolarów.


– Z jednej strony ukraińskie społeczeństwo potępia korupcję, zwłaszcza na wyższych szczeblach władzy, ale jeżeli chodzi o swoich bliskich, to postawa Ukraińców już nie jest tak kategoryczna – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Wadym Wasiutyński, przebywający w Kijowie znany ukraiński psycholog społeczny z Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych. – W swoim środowisku mam dużo ludzi, którzy mają patriotyczną postawę, ale jednocześnie liczą, że to „ktoś” pójdzie walczyć, ale nie oni i nie ich bliscy. Tego głośno nie mówią – dodaje.

Jak twierdzi prof. Wasiutyński, wielu mężczyzn w wieku poborowym stara się uniknąć pójścia na wojnę: – Teraz widzimy, że chłopcy znacznie chętniej niż wcześniej idą na studia wyższe oraz studia doktoranckie, dzięki czemu mogą uniknąć poboru. A są też tacy, którzy chcą uciec z kraju.

– By iść na wojnę, trzeba przezwyciężyć strach, bo można tam zginąć, i trzeba pogodzić się z myślą, że trzeba będzie zabijać. Człowiek musi wiedzieć, po co tam idzie, i mieć mocną motywację, a jeżeli jej nie ma, to czy nadaje się do wojska? – pyta retorycznie psycholog.

 

Młodzież nie korzysta z telewizji, z której my korzystamy!


Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski jest zaniepokojony tym, że młodzi ludzie przestają oglądać telewizję.

„Krajowy Instytut Mediów ma w ciągu dwóch miesięcy przedstawić nowe badania dotyczące oglądalności telewizji. Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski nie krył w Senacie zaniepokojenia panującymi na rynku trendami. Mówił o znaczącym odpływie młodych widzów do streamingu i ostrzegał przed sztuczną inteligencją” – informuje portal „Wirtualne Media”.

Świrski w Senacie odniósł się m.in. do tego, że w zeszłym roku Polska zajęła najniższe w historii, 66. miejsce pod względem wolności mediów w rankingu Reporterów Bez Granic. Przewodniczący KRRiT twierdzi, że to „bajki z mchu i paproci”, bo wolność słowa jest niemierzalna. „Trzeba pamiętać, że rankingi tego rodzaju są robione przez różnego rodzaju organizacje, Reporterzy Bez Granic i tym podobne. Metodologia jest ich niejasna. Służą pewnym politycznym celom grup politycznych, lobby i nawet niektórym państwom. Przedstawienie Polski jako kraju, w którym nie ma wolności słowa, jest narzędziem do niszczenia polskiej reputacji w konkretnych określonych celach rozmaitych lobby, grup politycznych, a także państw” – powiedział.

„Nie będę wchodził szerzej w te szczegóły. Wszyscy wiemy doskonale, jesteśmy dorosłymi ludźmi i mamy doświadczenie. Wiemy, że mówienie o bezstronnych, obiektywnych rankingach w celu ochrony wolności słowa to oczywiste bajki z mchu i paproci. Nie ma czegoś takiego, jak obiektywne rankingi wolności słowa. Powołują się na to państwo i niektórzy dziennikarze i wzbudzane są rozmaite paniki moralne o rzekomym braku wolności słowa w Polsce. Każdy, kto ma niespaczone sumienie i myśli w sposób niepodległy, wie, że oskarżenia o tłumienie wolności słowa, faszyzm, dyktatury są wzięte z powietrza pomysły na stworzenie alternatywnej rzeczywistości” – stwierdził urzędnik.

Ciekawe, czy Świrski, idąc tym tokiem rozumowania, stwierdziłby, że na Białorusi czy w Rosji także nie da się stwierdzić, czy istnieje tam wolność słowa, bo to przecież wartość niemierzalna.

Świrski jest także zaniepokojony tym, że młodzi ludzie odeszli od telewizji. Zdaniem urzędnika fakt, że młodzież woli korzystać z Internetu niż z telewizora, jest niepokojący. „Badanie założycielskie pokazuje tendencje, które są obecne w polskich mediach. Po pierwsze zanikająca rola telewizji tradycyjnej, tak zwanej linearnej. Zwłaszcza wśród młodzieży i najmłodszych odbiorców. Ci praktycznie telewizji linearnej już nie oglądają. Jeżeli mówimy o prawdziwych i realnych problemach polskich mediów, a nie alternatywnej rzeczywistości, to jest problem, nad którym ustawodawca powinien się bardzo nachylić. Jeżeli młodzież i osoby najmłodsze w naszym społeczeństwie, nie korzystają z telewizji, z której my korzystamy i korzysta najstarsza część społeczeństwa, to oznacza, że następuje zerwanie więzi pokoleniowej. Służą temu nowe wynalazki. Te, które już się pojawiły i będą rozwijane coraz bardziej” – zauważył szef KRRiT.

„Mówimy nie tylko o streamingu, z którego także starsze pokolenie korzysta, ale także istniejących zastosowaniach sztucznej inteligencji. Rozwija się ona eksplozywnie i każdego miesiąca przybywa około tysiąca aplikacji wykorzystujących sztuczną inteligencję. Zastosowanie tego w mediach, zwłaszcza internetowych, bez nadzoru regulacyjnego spowoduje, że będziemy mieli do czynienia z zupełnie nową jakością zmian społecznych” – stwierdził urzędnik.

„Oprócz tego, że można wykorzystywać sztuczną inteligencję do nowego rodzaju uzależnień, jak są stosowane w grach komputerowych, tak samo można to przenieść na te media, których ci ludzie będą używali właśnie z wykorzystaniem narzędzi sztucznej inteligencji. Sztuczna inteligencja potrafi generować obraz i dźwięk w czasie rzeczywistym zgodnie z preferencjami odbiorcy. Można sobie wyobrazić, że jakieś aplikacje będą wywoływać uzależnienie młodych ludzi. Mówię o rzeczach rzeczywistych, ale nie alternatywnej rzeczywistości” – dodał.

Autorstwo: SG
Na podstawie: „Wirtualne Media”
Źródło: NCzas.com


  1. Admin WM 13.07.2023 08:44

    Po prostu politycy i państwowi urzędnicy najwyższego szczebla boją się, że partie polityczne, które reprezentują bezpośrednio lub pośrednio, tracą kontrolę nad obywatelami.

    Świrski żyje w jakiejś bańce medialnej, skoro twierdzi, że w Polsce jest wolność słowa. Nie słyszał o blokowaniu niezależnych portali internetowych przez ABW oraz niedopuszczaniu do mainsteramowej telewizji niepopularnych poglądów i osób? Wystarczy wspomnieć np. o oddolnej, pozaparlamentarnej opozycji, której przedstawiciele nie są zapraszani np. do TVP Info.

    Bardzo dobrze, że ludzie odchodzą od telewizji. Sam prawie nie oglądam, bo wolę puścić sobie w necie jakiś film bez reklam, który mnie zaciekawi i którego jeszcze nie widziałem, niż powtórki i żenujące polskie seriale, którym daleko jakościowo do najgorszych produkcji z czasów PRL-u (nazywam je „wrzaskami i gadającymi głowami”, bo pokazują głównie krzyczących ludzi i aktorów wyjaśniających, jak widz ma interpretować ich grę aktorską). Ponad 100 kanałów TV i bardzo rzadko zdarza się, by choć na jednym leciało coś ciekawego. No i te 10-20-minutowe bloki reklamowo-promocyjne. Kto to wytrzyma? W tym czasie można obejrzeć jakiś reportaż lub kreskówkę.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...