środa, 23 sierpnia 2023

 

Protest aktywistów Greenpeace w kopalni Bielszowice


Aktywistki i aktywiści Greenpeace wspięli się dzisiaj rano na wieżę wyciągową szybu kopalni Bielszowice i rozwiesili tam ogromne transparenty z hasłami: „Kopalnie trują Odrę” oraz „End fossil crimes”. W ten sposób sprzeciwiają się dalszemu niszczeniu Odry oraz ignorowaniu problemu przez premiera Mateusza Morawieckiego i podległych mu ministrów. Aktywiści i aktywistki domagają się od premiera pilnego ograniczenia zrzutów soli z kopalń oraz apelują do prezydenta Andrzeja Dudy o niepodpisywanie szkodliwej dla Odry ustawy.

Minął rok od tragicznych wydarzeń w Odrze. Do tej pory premier Morawiecki i jego ministrowie nie zrobili nic, by ograniczyć jej zasalanie. Ubiegłoroczna katastrofa w Odrze była jedną z największych w Europie ostatnich lat. Należąca do Polskiej Grupy Górniczej kopalnia Bielszowice jest jedną z kopalń, które cały czas zrzucają zasolone ścieki do dopływów Odry i Wisły. To właśnie wysoki poziom soli był jedną z kluczowych przyczyn katastrofy, która rozpoczęła się w Odrze rok temu. Potwierdza to między innymi ekspertyza przygotowana na zlecenie Komisji Europejskiej. Aktywistki i aktywiści domagają się jak najszybszego ograniczenia ilości soli zrzucanej do polskich rzek. Swój apel kierują do premiera Morawieckiego, podległych mu ministrów oraz prezydenta Andrzeja Dudy, który zdecyduje o losach projektu ustawy odrzańskiej.

„U szczytu odrzańskiej katastrofy premier Mateusz Morawiecki grzmiał: „Nie odpuścimy tej sprawy. Nie spoczniemy, dopóki winni nie zostaną surowo ukarani. To nie jest zwykłe przestępstwo, szkody zostaną z nami na całe lata […]”. Premier najwyraźniej jednak odpuścił. Rok później zasolone ścieki z kopalń, które były przyczyną jednej z największych katastrof ekologicznych w Europie ostatnich lat, wciąż trafiają do Odry. Same tylko ścieki odprowadzane przez kopalnię Bielszowice są dwa razy bardziej słone niż Bałtyk. Domagamy się działań, a nie obietnic bez pokrycia. Odra jest wciąż dewastowana, a premier nie robi nic” – powiedziała Małgorzata Lach, jedna z aktywistek biorąca udział w proteście.

Aktywiści i aktywistki Greenpeace oczekują natychmiastowych działań ze strony premiera i podległych mu ministrów. Domagają się ograniczenia zrzutów soli do Odry i innych polskich rzek do absolutnego minimum, zastosowania wydajnych metod odsalania wód kopalnianych i przeprowadzenia wymaganych prawem ocen oddziaływania kopalń węgla kamiennego na środowisko.

W piątek Sejm przyjął projekt ustawy odrzańskiej, przygotowanej przez rząd. Zignorował tym samym głosy obywateli i obywatelek, którzy wysłali do parlamentu tysiące wiadomości w obronie Odry, a także głosy naukowców oraz organizacji zajmujących się ochroną środowiska. Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta Andrzeja Dudy. Aktywiści i aktywistki apelują do prezydenta, by jej nie podpisywał.

„Tragedia Odry to jedna z największych katastrof we współczesnej historii europejskich rzek. Wstrząsnęła opinią publiczną wielu krajów i wciąż odbija się na życiu mieszkańców terenów z nią sąsiadujących. Odra jest ofiarą działań podległego premierowi Morawieckiemu sektora górniczego i mimo to wciąż nie dostała żadnej realnej pomocy. Zniszczony został ekosystem i ucierpieli ludzie, których życie związane jest z rzeką. Domagamy się ochrony Odry i zaprzestania jej dalszego zalewania solą. Tylko tak rzeka będzie mogła zacząć powoli powracać do życia. Dodatkowo Sejm przegłosował ustawę, która jeszcze pogorszy sytuację rzeki. Nie pomoże jej dalsze betonowanie i zalewanie solą. Prezydent nie powinien podpisywać tego szkodliwego projektu” – powiedział Paweł Szypulski, dyrektor Greenpeace Polska.

W ubiegłym roku na odcinku między Nową Solą a Szczecinem wyginęło 50% ryb i aż 90% małży. Populacje żyjących w niej gatunków będą potrzebowały lat, żeby się odbudować, a na razie nie dostały takiej szansy.

Źródło: Greenpeace.org


  1. rzbogdan 23.08.2023 16:13

    Zarząd Greenpeace Polska to Austriacy, to nie polska firma. Jakiś czas temu Niemiecki portal Märkische Onlinezeitung ujawnił, że fabryki papieru w Schwedt i Eisenhüttenstadt są w dużym stopniu odpowiedzialne za zbyt wysoką temperaturę wody w Odrze i zanieczyszczenie rzeki. Po tej akcji jestem pewien, że to Niemcy zanieczyszczają Odrę, typowa obrona poprzez atakowanie „Justyny cnoty”.

 

Stanisław Tymiński kandyduje na senatora


Jedna z najciekawszych osobowości okresu wczesnej transformacji ustrojowej, Stanisław Tymiński, wraca do polskiej polityki. Polityk, który przed trzema dekadami rzucił wyzwanie postsolidarnościowym „elitom”, będzie się ubiegał o mandat Senatora RP w okręgu 71 (Bytom i Zabrze). Tymiński kandyduje z listy KW Związku Słowiańskiego. Jak ustaliła Myśl Polska sztab kończy właśnie zbiórkę podpisów i przystąpi do rejestracji kandydata w pierwszym możliwym terminie.

Stanisław Tymiński urodził się 27 stycznia 1948 w Pruszkowie. Z wykształcenia jest technikiem elektronikiem. Ukończył Technikum Elektroniczno-Mechaniczne im. Marcina Kasprzaka w Warszawie, przy dawnych Zakładach Radiowych im. M. Kasprzaka. Później rozpoczął pracę w Zakładach Wytwórczych Elektronowych Przyrządów Pomiarowych „ELPO” w Warszawie.

W 1969 wyemigrował do Szwecji. W tym samym roku wyemigrował do Kanady, gdzie w 1975 założył firmę komputerową Transduction.

Stanisław Tymiński zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w Polsce w 1990. Początkowo lekceważony przez polityków i media, po intensywnej i nowoczesnej kampanii wyborczej uzyskał w pierwszej turze drugi wynik, zdobywając 3 797 605 głosów wyborców (23,1%). Wyprzedził tym samym faworyzowanych Tadeusza Mazowieckiego i Włodzimierza Cimoszewicza i wszedł wraz z Lechem Wałęsą do drugiej tury wyborów.

Tymiński jawił się Polakom jako człowiek spoza układu, jedyna alternatywa dla skłóconych polityków krajowych. Wyróżniał się także programowo. Kontestował kierunek transformacji gospodarczej, podważając ówczesne „reformy gospodarcze”.

W trakcie kampanii wyborczej Tymiński padł ofiarą zorganizowanej fali oszczerstw, także ze strony aparatu państwowego. Ówczesny szef UOP oraz minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski oskarżyli go o to, że ma związek z Libią (krajem postrzeganym jako terrorystyczny) oraz z Kolumbią (gdzie silne były wpływy handlarzy narkotyków). Oskarżenia te okazały się w całości fałszywe. Tuż przed końcem kampanii wyborczej Telewizja Polska podała, że stosuje on przemoc wobec żony – po wyborach telewizja przegrała prawomocnie proces o pomówienie.

Wobec bezprecedensowej fali oszczerstw Tymiński przegrał rywalizację z Lechem Wałęsą, uzyskując w drugiej turze 3 683 098 głosów (25,75%). Po porażce w wyborach założył Partię X, która nie osiągnęła znaczących sukcesów.

Stanisław Tymiński był trzykrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Finka Pulmu, drugą Peruwianka Myrna Graciela, którą poznaliśmy przy okazji wyborów w roku 1990, trzecią Chinka Mulan. Ma czworo własnych dzieci: Henryka (z pierwszego małżeństwa), Alicję, Jerzego, Isis (z drugiego małżeństwa). Wychowuje adoptowaną córkę Cindy, której matką jest jego trzecia żona.

Źródło: MyslPolska.info

 

Eksperyment polityczny na dzieciach


Szkoła jako instytucja sformalizowana powinna kojarzyć się z miejscem poznawania zasad. Najpierw są nimi zasady harmonijnego funkcjonowania zbiorowości, jaką jest klasa, grupa. Potem przychodzą zasady opanowania szeregu umiejętności – pisania, czytania, mówienia, liczenia. Dzięki nim uczniowie zdobywają wiedzę w zakresie co-kiedy-dlaczego dzieje się w przyrodzie i wielu dziedzinach objętych poszczególnymi przedmiotami. Zdobywając podstawowe narzędzia, wiemy, gdzie i jak szukać odpowiedzi, co przygotowuje do umiejętności podejmowania dyskusji ze środowiskiem, samodzielnego rozwiązywania problemów.

WCZESNA NAUKA

Dziecko od najmłodszych lat jest ciekawe świata. Nie potrafiąc mówić sprawdza organoleptycznie jak smakuje kolorowa zabawka, mleczna mieszanka w butli dawanej przez mamę tulącą niemowlę podczas karmienia. Raczkując po podłodze pędraczek też nie omieszka przeoczyć leżącej pod stołem piłeczki, sprawdzając jej twardość i smak. Ryzykowne testowanie może skończyć się nieprzyjemnie kiedy na drodze jest miska z psią karmą.

Na straży są rodzice, którzy zapobiegną i wytłumaczą, co jest cacy, a co be. Do zapamiętania pozostaje rozgraniczenie dobra i zła, by uchronić się przed nieprzyjemnymi konsekwencjami wetknięcia palca do gniazdka. Jeśli pamięć jest krótka, wtedy trzeba ją ćwiczyć wielokrotnością doświadczeń. Zawsze jednak pamiętając, że prawidłowy wybór łączy się z nagrodą, a jej brak, lub kara – to przejaw złego wyboru.

SZKOŁA

Szkoła postrzegana jak dom, czyli miejsce przychylne, acz wymagające, do którego przychodzimy i przebywamy, z chęcią jest marzeniem. Szkoła pozbawiona tych cech jest koszmarną instytucją, od której ucieka się na wagary. Inną ucieczką od niej jest choroba – ból głowy, brzucha jako reakcje nerwicowe. Szkoła funkcjonuje prawidłowo jeśli uczy sprawności, samodzielności w umiejętnym rozbudzaniu chęci poszukiwania i rozszerzania wiedzy o świecie.

NAUCZYCIEL

Nauczyciel cieszy się autorytetem jeśli jest merytorycznie przygotowany do przekazania wiedzy z wybranego przedmiotu, a informację o metodach traktuje elastycznie. Niezbędna w tym celu jest niezależność od biurokratycznych zaleceń i kontroli czynników walczących wyłącznie o stosowanie się do zaleceń odgórnych, przepisów instytucji niemających pojęcia o dydaktyce.

Jeśli nauczyciel nie potrafi uwolnić się od jałowej sprawozdawczości, realizuje księżycowe pomysły ludzi zza biurek, to minął się z powołaniem. Nie jest żadnym nauczycielem, a najemnym pracownikiem i utrwalaczem wysoce szkodliwego systemu. Tym bardziej nigdy nie powinien wchodzić w kompetencje wychowawcze rodzica. Jeśli chce wymagać od uczniów, to przede wszystkim zadbać powinien o gwarancje wykonywania zawodu zgodnie ze zdobytą na uczelni wiedzą wolną od ideologii (nieustannej zabawy, tolerancji i miłości).

EKSPERYMENT CZYSTO POLITYCZNY

Zapowiedziana w Wodzisławiu zmiana w szkołach podstawowych jest kolejnym etapem zbliżającym populację mysich móżdżków do bezczynności. Jak niegdyś wychowankowie WUML-u, dziś adepci europejskich kursów liderów wzorem stachanowców realizują absurdalną ideologię Agendy 2030. Jej niszczycielskie założenia najskuteczniej zabijają człowieka, ograniczając aktywność i wolę tworzenia. Bezczynność i brak motywacji są skutkiem realizowania wyszukanej techniki. Przykładem jej zastosowania jest rezygnacja z ocen 0 – 6 na rzecz opisowej formułki. Jest ona zwiększeniem biurokratycznej, czasochłonnej mitręgi zamiast lapidarnej i wymownej „5”, albo „2”. Jest zarazem likwidacją motywacji. Zapowiedziany relatywizm sprowadzi się do opisu: wprawdzie Jaś nie potrafi pisać z zachowaniem zasad ortografii, ale widać, że opanował trzymanie ołówka w dłoni; powinien więcej ćwiczyć.

Eksperyment w Wodzisławiu wdrożony jest decyzją prezydenta miasta. Ile pan prezydent fotograf ma w swej działalności praktyki nauczycielskiej? Jeśli nawet trochę, to nie ze wszystkich przedmiotów. Jego pomysł polega na ustanowieniu „piątego” dnia życia szkoły dniem realizacji projektów. Uczniowie mają realizować bliżej nieznane czyjeś projekty. Celem jest być może praca w grupie. Dyrekcja jednej ze szkół Wodzisławia poproszona o komentarz zasłania się nieznajomością szczegółów. Nie ma jednak wątpliwości, że to zrealizuje w ciemno. W udzielonym wywiadzie brak jakiejkolwiek próby poddania w wątpliwość, czy sugestii zaopiniowania pomysłu z gronem nauczycielskim i ewentualnego podważenia celowości tak narzuconej rewolucji.

Szanownej dyrekcji szkoły warto przypomnieć, że gmina finansuje, ale nie opracowuje projektów dydaktycznych, pedagogicznych, bo wykracza poza jej kompetencje. Ponoć zmierza w kierunku pełnej cyfryzacji szkolnictwa. Zapewne przy tak usilnym wykonawstwie zaleceń dadzą się zastąpić AI i wkrótce nie trzeba będzie fatygować się wizytą w szkole, by odbyć wirtualną wycieczkę, randkę na „Facebooku”, wystąpić o dochód gwarantowany itd. Rodzice też niepotrzebnie martwią się, gdzie zostawią dzieci, bo jak dobrze pójdzie, im też skrócą tydzień pracy jak we Francji. Bierność nauczycieli i rodziców do zniewalającej rewolucji gwarantuje jej sukces szybciej niż czerwonej, czy francuskiej. Redukcja umysłowa jest unicestwianiem na raty; rozłożona w czasie wydaje się niegroźna. Tylko wydaje się.

Zwolennicy nauki przez zabawę nie zdają sobie sprawy z ilości szkolnych imprez sportowych, okolicznościowych, kulturalnych, apeli rocznicowych, które szatkują cykl dydaktyczny w stopniu tragicznie dewastującym harmonijny tok nauki. Rzetelnym nauczycielom od dawna brak czasu na nauczanie przedmiotu, bo ustawiczne próby do przedstawień, ferie, przerwy międzysemestralne, wycieczki, konkursy i mecze rozbijają zasadniczą pracę merytoryczną wymagającą ciągłości i powtórzeń. Po takim cyklu zabawowej edukacji starający się o pracę mogą liczyć na zmianowe zatrudnienie 12/24, które zostawia niewiele energii i motywacji do życia rodzinnego. Studia stoją otworem dla wszystkich, ale poważne kierunki kończy niewielu, bo reszta – nienawykła do wysiłku umysłowego, znajduje azyl w prywatnych szkółkach, w których prowadząc nadal życie towarzyskie, płaci za uzyskany „papier”. Przydatność takiego glejtu weryfikuje dopiero później rynek pracy.

Najkrótszą recenzją reformy edukacji od samego jej początku było: natychmiast odrzucić jako wysoce szkodliwą. Na tak jednoznaczne słowa pozwalam sobie, opierając się na doświadczeniu jako wieloletnia nauczycielka akademicka, pracownik samorządowy, była ekspert MEN, działaczka społeczna, od zawsze apolityczna.

Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net

 

Celowe podpalenia czy efekt zmian klimatu?


Ostatnimi czasy media na całym świecie stale epatują dramatycznymi obrazami przedstawiającymi rozległe pożary lasów. W domyśle winne tym zjawiskom mają być mityczne „zmiany klimatu”, jak obecnie nazywa się „globalne ocieplenie”. Jednak czy tak jest w rzeczywistości? Niemal wszystkie z wielkich pożarów roślinności w ostatnich miesiącach okazały się przyczyną podpaleń, a nie dzikiego upału.

Epatowanie pożarami lasów, jako widocznemu znakowi promowanej przez klimatystów rzekomej „katastrofy klimatycznej” rozpoczęło się od corocznych pożarów buszu w Australii w 2020 roku. Słyszeliśmy o setkach milionów zwierząt, które zginęły z tego powodu i oglądaliśmy rozdzierające serce obrazki zwęglonych misiów koala. Dowiedzieliśmy się też z mediów, że pożary są dowodem na straszliwe zmiany klimatu, ale czy aby na pewno?

Już wtedy przed trzema laty, okazało się, że australijski busz ktoś po prostu celowo podpalał. Ostatecznie złapano dziesiątki podpalaczy, którzy roznosili celowo ogień. Czy to przypadek, że pod te zjawiska podłączają się aktywiści klimatyczni, sugerując, że to nie podpalenia tylko konsekwencje działalności człowieka na skutek nagromadzenia antropogenicznych gazów cieplarnianych?

Potem epatowano podobnymi pożarami lasów w Portugalii i w Hiszpanii. Podniosły się te same głosy, że to skutek zmian klimatu i trzeba opodatkować ludzkość, bo bez tego spłoniemy. Wtedy również okazało się, że winni byli tajemniczy podpalacze, których działo podbijały media, aby siać strach i przekonywać do wyrzeczeń w związku ze zmianami klimatu.

W tym roku doszło już do spektakularnych pożarów lasów w Kanadzie, które doprowadziły do tego, że zadymienie spowodowało, że w USA — w tym w Nowym Jorku — niebo stało się pomarańczowe. Tego było trzeba alarmistom klimatycznym, którzy znowu zakrzyknęli, że oto widzimy skutki antropogenicznych zmian klimatu. Co się okazało? Tak jak w poprzednich przypadkach rzeczywiście pożary były antropogeniczne, bo ponownie ktoś celowo podpalał lasy. Czy to możliwe, że robili to klimatyczni aktywiści, podając piłkę mediom, które dzięki temu mogły bić w bębny zagłady?

W czasie tych trwających jeszcze wakacji również zastosowano tę samą strategię. Najpierw straszono wielkimi pożarami na greckiej wyspie Rodos. Pokazywano przestraszonych turystów ewakuowanych z hoteli i apokaliptyczne niebo. Stworzono wrażenie, że w Grecji ma miejsce jakiś koniec świata z powodu zmian klimatu. Co się okazało? To, co zwykle, czyli były to podpalenia. Nie jasne jest tylko w jakim celu, bo oprócz motywu alarmistów klimatycznych jest też motyw biznesowy, bo dzięki spaleniu połaci roślinności uwalnia się teren, na którym można potem wybudować hotele. Miejscowi jeszcze w trakcie trwania tych pożarów sugerowali, że to celowe działania, ale wiedza o tym nie przebiła się do mediów.

Ostatnio podobne pożary lasów miały miejsce na jednej z Wysp Kanaryjskich -Teneryfie. W obliczu ewakuacji tysięcy ludzi i ogromnych strat ekologicznych znowu pojawiło się pytanie, dlaczego to się stało? Czy były to celowe podpalenia, czy może rzeczywiście to tragiczny symptom zmian klimatu? Władze wyspy już potwierdziły, że pożary na Teneryfie również były wynikiem podpalenia. Równie alarmujące były niedawne pożary na Hawajach. Czy istnieje tu jakiś mroczny motyw, czy może to wyraz coraz bardziej niestabilnego środowiska?

Teoria podpaleń jako narzędzia straszenia ludzi i manipulowania opiniami na temat kryzysu klimatycznego jest równie kontrowersyjna, co niepokojąca. Rzeczywiście, media przedstawiają pożary w sposób, który często podkreśla zmiany klimatu jako główną przyczynę, marginalizując inne możliwości. Czerwone i czarne kolory na mapach pogody oraz dramatyczne zdjęcia płonących lasów mogą prowadzić do postrzegania pożarów wyłącznie przez pryzmat kryzysu klimatycznego. Tak jakby było na to zapotrzebowanie polityczne.

Niewątpliwie suche lato sprzyja roznoszeniu się ognia, ale gdy ktoś mu pomaga zaistnieć, a potem epatuje się pożarami jako dowodem na potrzebę podjęcia pilnych działań w związku z rzekomym kryzysem klimatycznym, to każdemu myślącemu człowiekowi powinna się zapalić ostrzegawcza lampka w głowie. Powinniśmy zadać sobie pytanie — czy nie jesteśmy manipulowani? A to, że jest to możliwe po erze COVID-19, powinno być oczywiste dla każdego człowieka, który czerpie wiedzę o świecie nie tylko z telewizora.

Źródło: ZmianyNaZiemi.pl

 

Kampania za 0 zł


Wydaje się to niemożliwe, biorąc pod uwagę te wszystkie doniesienia o drogich piknikach i konwencjach. Nawet nie będę wspominał tej całej kasy wydanej z naszych podatków na owe pikniki, albo konwencji Konfy za 440 000 zł za 3 godziny… Za to opiszę przykład kampanii za 0 zł ruchu społecznego, nie Partii – partia jest własnością aparatu państwowego. Jest mnóstwo sposobów, by „wyłączyć” partię tuż przed wyborami – choćby fałszywe doniesienia. Ruchu się nie da, bo formalnie członkowie są koleżankami i kolegami.

Ale wróćmy do przykładu kampanii za 0 zł, jaką właśnie robi Ruch Dobrobytu i Pokoju. Ze względu na zapewnienie prywatności i anonimowości do ruchu można zapisać tylko telefonicznie pod numerem wyświetlanym podczas każdego odcinku „Musisz to wiedzieć” oraz od niedawna dostępnym także na stronie z ustawami i stronie komitetu wyborczego ruchu DiP – 733 281 609. Na spotkaniach nie ma robienia zdjęć i nagrywania. Kampania jest napędzana zapałem ludzi będących członkami i sympatykami ruchu.

Wszystko zaczęło się od programu „Musisz to wiedzieć” Macieja Maciaka i społeczności zgromadzonej wokoło tego niezależnego dziennikarza. Warto przypomnieć, że „YouTube” zbanował dwa poprzednie kanały dziennikarza, gdy zaczęły osiągać zbyt dużą ilość wyświetleń. Pierwszy kanał w pewnym momencie zaczął dostawać ostrzeżenia pod byle pretekstem, więc został stworzony kanał zapasowy, który został dość szybko zbanowany bez wcześniejszych ostrzeżeń. Tak to jest, że niektórym wolno nawoływać do przestępstw, łamać prawo w prawie każdym odcinku, a niektórym niczego nie wolno.

Można mówić o społeczności, bo wiele materiałów i informacji pochodziło i pochodzi od widzów. W pewnym momencie padł pomysł, by urządzić spotkanie sympatyków programu „Musisz to wiedzieć”, gdzie zjawili się ludzie nie tylko z Włocławka. Okazało się, że impreza się nadzwyczaj udała i postanowiono zrobić kolejną, gdzie przyjechało jeszcze więcej ludzi. Padł pomysł, by się jakoś zrzeszyć – np. założyć partię polityczną, jednak pan Maciej Maciak się nie zgodził.

Po pewnym czasie ogłosił powstaniu ruchu społecznego, antywojennego, non violence, nazwa też nie od razu została wymyślona i śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że znowu pomogła społeczność. Krótko po tym zaczęły powstawać jednostki terenowe ruchu Dobrobytu i Pokoju z własnymi liderami, a wszyscy zgromadzeni wokoło idei i pomysłów, wypowiadanych ustami Macieja Maciaka, nie rzadko pochodzącymi od widzów.

Pierwszym większym przedsięwzięciem był obywatelski projekt ustawy „Parlamentarzyści na szkolenie wojskowe”. Mimo że w stosunkowo krótkim czasie udało się zebrać podpisy, a i sam projekt był konsultowany z prawnikami to po złożeniu i maksymalnym ustawowym terminie kancelaria sejmu odrzuciła zajęcie się projektem z powodu drobnych błędów formalnych. Obecnie trwa zbieranie podpisów pod aktualną wersję projektu na nowych formularzach.

Wracając do głównego tematu – jak zrobić kampanię za 0 zł? O dostępie do mediów głównego nurtu, a także rzekomo „antysystemowych”, nie ma mowy, gdyż system bardzo dba jedyny słuszny przekaz. Warto wspomnieć po raz kolejny jedną ze sztuczek, a mianowicie kontrolowaną opozycję na przykładzie Michała Kołodziejczaka. Przedstawiał się jako jedyny sprawiedliwy, któremu leży na sercu dobro rolników, jednak wiele jego zachowań było na granicy prawa, a część akcji jawnie je łamało – a mimo to system mu krzywdy nie wyrządził. Co się okazało ostatnio? Wspiera Koalicję Obywatelską – kto wie, czy po wyborach nie przejdzie do PiS?

Tak, możliwości jest niewiele. Jedną ze skuteczniejszych jest rozmowa ze znajomymi i nie tylko, stopniowe otwieranie oczu i uświadamianie – choćby to jakich mechanizmów i sztuczek używa system, by kiwać obywateli. Jedną z największych sztuczek jest stworzenie partii, które rzekomo się nienawidzą. Może na tych niższych szczeblach tak jest… ale góra wspólnie ustala podział „rynku wyborczego” oraz strategie zwalczania w zarodku prawdziwej opozycji.

W pewnym uproszczeniu można na obecne partie telewizyjne patrzeć jak na departamenty tej samej organizacji albo różne marki tej samej korporacji. Kolejnym wartym uwagi sposobem jest działalność mediach społecznościowych. Tutaj system powoli zaczął się zabezpieczać. Zauważyliście, że poznikały i nadal znikają możliwości komentowania czy to artykułów, czy nawet niektórzy kontrolowani przez system youtuberzy powyłączali czaty obecne podczas nagrania, mimo że wcześniej były dostępne i chętnie z nich korzystali do komunikacji z widzami.

Tak więc uszczelnianie systemu trwa. Mimo to gdy bardzo wiele osób zaczyna niezależnie działać, publikować materiały czy nawet komentować w różnych miejscach, to póki co system jest bezsilny. Oczywiście, mimo niezwykłej ostrożności i powściągliwości zdarzają się znikające komentarze czy bany. Warto również przypomnieć sytuację naszego portalu – „Wolne Media”, gdy został zamknięty dla czytelników z terenu Polski. Jeśli mnie pamięć nie myli, to ABW nakazało usunięcie wpisów DNS i tylko dzięki wytrwałości i uporze Maurycego Hawranka możemy nadal cieszyć się oknem informacyjnym wolnym od manipulacji i nachalnej propagandy. Tak! Należy to przypominać. Idee i informacje propagowane przez uczestników ruchu DiP dość łatwo się rozchodzą mimo opresji systemu, gdyż ludzie naturalnie dążą do poznania prawdy, logika często się broni. To duże pieniądze trzeba wykładać na propagandę pełną kłamstw i pokrętnej logiki a w zasadzie jej braku.

Kluczowe dla każdej kampanii jest zbieranie podpisów. Warto zatrzymać się nad kilkoma sztuczkami, które zastosował system. Po pierwsze skrócono czas na zbieranie podpisów. Partie telewizyjne dzięki promocji za nasze podatki nie mają z tym problemu. Jednak jest to dość wysoki próg dla każdego prawdziwie niezależnego komitetu. Utrudnieniem związanym ze skróceniem czasu na uzbieranie podpisów jest również fakt braku oficjalnych kandydatów na posła czy senatora. Dla wyborców partii telewizyjnych nie jest to problemy, bo oni prawie zawsze głosują na partię, a nie konkretne osoby.

Tu znowu okazuje się skuteczne zbieranie podpisów między znajomymi i ich znajomymi – i tu znowu system jest bezsilny. By usprawnić proces zbierania podpisów i pobierania formularzy stworzono stronę KWWRDiP.pl, bardzo prostą – pamiętajmy, że to kampania za 0 zł – gdzie szybko można pobrać formularze oraz znaleźć kontakt do koordynatorów z poszczególnych okręgów. Dzięki temu członkowie i sympatycy szybko mogą pobrać i wydrukować gotowe formularze oraz wiedzą do kogo się zgłosić z wypełnionymi listami.

Podczas zbierania podpisów bardzo ważne jest, by osoba podpisująca się była zameldowana w okręgu wyborczym, dla którego wypełnia listę. Mapę okręgów wyborczych najlepiej sprawdzić na stronie PKW. Kolejną kwestią, na którą trzeba zwracać uwagę, jest to, by osoba posiadająca dwa imiona wpisała oba, gdyż w przeciwnym razie sędzia PKW może taki podpis unieważnić – to jednak nie dotyczy partii telewizyjnych. Zdarza się również błąd w rubryce „Data udzielenia poparcia”, gdzie bywa, że ludzie wpisują datę urodzenia. Jak więc widać jest wiele możliwości popełnienia błędu, który jest bezwzględnie wykorzystywany do odfiltrowania każdego, kto jest w stanie zakłócić działanie systemu kontroli społeczeństwa przez wielkie korporacje. Bo chyba nie mamy wątpliwości, komu służy naszym kosztem obecna władza?

Autorstwo: Stanlley
Źródło: WolneMedia.net

LINKI

1. http://ustawydip.pl/wp-content/uploads/2023/08/Projekt-Ustawy_O_2023-1.pdf

2. https://ustawydip.pl

3. https://kwwrdip.pl

4. https://www.facebook.com/ruchdip/

 

W USA krok po kroku realizują plan nowej pandemii


Po niedawnych informacjach na temat wprowadzania już we wrześniu przez rząd USA nowej pandemii, a co za tym idzie masek, szczepień i innych protokołów bezpieczeństwa, obecnie pojawiły się informacje na temat szeroko zakrojonej operacji zatrudniania specjalistów medycznych i kupowania specjalistycznego sprzętu medycznego.

Na portalu TheGatewayPundit.com napisano: „Natalie Winters, współgospodarz i redaktor naczelny War Room Steve’a Bannona, również poinformowała w poniedziałek, że rząd federalny zaczął już kupować sprzęt pod COVID-19 i zatrudniać konsultantów do egzekwowania »protokołów bezpieczeństwa« z czasów pandemii. Niektóre z tych kontraktów mają się nawet rozpocząć w przyszłym miesiącu, w tym we wrześniu i październiku, co wskazuje na długoterminową strategię. Na przykład Departament Obrony USA przyznał firmie Hologic Sales and Service LLC znaczący kontrakt o wartości 1,5 miliona dolarów, którego rozpoczęcie zaplanowano na 1 października, a potencjalną datę zakończenia na maj 2024 r. Zgodnie z federalną bazą danych wydatków fundusze te są wyraźnie przeznaczone na »Usługi testów Hologic COVID wspierające Departament Patologii w Madigan Army Medical Center, Tacoma, WA 98431«. Co więcej, Departament Spraw Weteranów (VA) nie pozostaje daleko w tyle w swoich wysiłkach na rzecz przygotowania się na »nadchodzący« COVID-19, podpisując kontrakt o łącznej wartości 5 milionów dolarów”.

Te doniesienia łączą się również z informacjami, jakie dotarły obecnie do firm zajmujących się szpitalami i obsługą różnych placówek medycznych. Tam również informuje się personel medyczny na temat możliwości powrotu protokołów bezpieczeństwa z czasów COVID-19.

Na podstawie: TheGatewayPundit.com
Źródło: PrisonPlanet.pl


  1. Stary Kulas 23.08.2023 11:22

    Czyli to prawda, że wojna NA Ukrainie zakończy się jeszcze w tym miesiącu 🙂

  2. JedynaDroga 23.08.2023 11:27

    Wojna+kryzys ekonomiczny+ nowa pandemia+masa innych sytuacji, wszystko naraz odpalone. Powodzenia

  3. RastaMan 23.08.2023 13:14

    Myślicie że to na poważnie czy tylko straszą?

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...