Rozdrabnianie prawicowego elektoratu
Nawrocki, Mentzen, Braun, Stanowski, Maciak, Kubań, Starosielec, Bartoszewicz… i kij wie kto jeszcze. Wysyp kandydatów na prezydenta w ostatnim czasie niesamowity. Wprawny obserwator dostrzeże jednak, że z lewej strony sytuacja jest stabilna z jednym promowanym kandydatem — wiadomo kim, a całe zamieszanie odbywa się w kręgach prawicowych. To celowo wywoływany zamęt, ale niekoniecznie trzeba się w tym pogubić.
Sytuacja w kraju i na świecie (szczególnie w UE) ułożyła się tak, że obecne wybory prawdopodobnie zadecydują o przyszłości naszego kraju i narodu. Mimo narzucanej nam z zewnątrz skrajnie szkodliwej ideologii Polacy dość opornie ją przyswajają. Przedstawiciel tego nurtu — Trzaskowski, wydaje się być faworytem do zwycięstwa, ale wynik drugiej tury nie jest już tak pewny. W związku z tym obca agentura postanowiła jego szanse zwiększyć. A prawicowy elektorat skłócić, zanim do drugiej tury dojdzie. I niestety, póki co jej się udaje.
Normalnie wyglądałoby to tak: konserwatyści głosują na Nawrockiego, buntownicy na Mentzena, niewielki odsetek na niezależnych kandydatów i w drugiej turze wszyscy już na tego pierwszego. Tymczasem wysyp kandydatów już powoduje rozłamy, rozsądni ludzie wygłaszają w nieomylnym tonie dogmaty o wyższości swojego faworyta (lub braku któregokolwiek) nad innymi, gardząc zdaniem pozostałych. Więc ta taktyka jest podwójnie skuteczna — obca agentura śmieje się do rozpuku, a Trzaskowski zaciera ręce, natomiast wartościowi kandydaci giną w tłumie i czasami trudno się połapać kto tak naprawdę jest po naszej stronie.
W tym chaosie można się jednak odnaleźć. Najważniejsze, by odrzucić dogmatyzm na rzecz dyskusji, przynajmniej na rzecz tych, którzy dyskutować chcą, nawet jeżeli mają odmienne poglądy. Warto przekonywać. Warto uświadamiać poprzez zwracanie uwagi na istotne detale, które mogą wskazywać, że ktoś może nie być tym, za kogo się podaje (lub że jest): Ile dziś zostało z piątki Mentzena? Dlaczego Braun ogłosił swoją kandydaturę dopiero teraz, a nie w tym samym czasie co Mentzen lub wcześniej, wprowadzając dodatkowe zamieszanie? Czy mówiący bardzo rozsądnie zamordysta covidowy Bartoszewicz popełnił tylko błąd, czy to rządowy farbowany lis? Skąd się wziął Kubań?
O to w tym chodzi. Zadawać krytyczne pytania, szukać odpowiedzi i dzielić się wiedzą z innymi, nie oczekując, że z automatu wszyscy rozmówcy ją zaakceptują. Przekonywać, ale nie na siłę oświecać. A kiedy karuzela z kandydatami już się zatrzyma, samemu rozważyć wszystkie za i przeciw i pozostać konsekwentnym, w zgodzie ze swoim sumieniem. Krótko mówiąc, służyć słowem, ale przede wszystkim przykładem, baz malkontenctwa i kreślenia czarnych scenariuszy, bo to w niczym nie pomaga. W tym szaleństwie mamy też dobrych kandydatów, których po poświęceniu trochę czasu na research można wyłowić. Tym bardziej więc warto tym razem rozważyć rezygnację z bojkotu wyborów, ponieważ raz, że wybór jest szeroki, a dwa, mamy zbyt wiele do stracenia.
Autorstwo: Radek Wicherek
Źródło: WolneMedia.net
Taki plebiscyt dla gawiedzi, a wszyscy oni po odpowiednim przeszkoleniu?
https://wolnemedia.net/covidowy-zamordysta-zostal-ekspertem-konfederacji/
Warto rozmawiać, pamiętajmy 🙂
Sondaże, choć nie wierzę im za grosz i dam sobie obciąć małego palca u nogi, że są fałszowane, to jednak pokazują wyraźnie, że Naród znowu się POPISze…
Niemniej i tak uważam, że warto głosować na Maciaka, gdyż z tego co się przynajmniej orientuje, jest jedynym kandydatem, który powie o prawdziwych bolączkach systemu, który trawi Polaków, typu banksterzy. A nie o populizmach, które bazują na tanich emocjach, typu żydzi wszystkiego winni (Braun), lub precz z gejami i aborcją (Mentzen).
Samo jego pojawienie się w szerszym dyskursie społecznym zwiększy świadomość ludzi, więc tak czy siak warto.
A w II turze, cóż, KAŻDY byle nie trzaskający lewicowością kandydat neobolszewików i uczestnik bilderberowskich mityngów.
Problem w tym, że przodujący Pisior będzie odrzucony przez większą część centrowej populacji, która niestety pewnie przychyli się do tego pierwszego. Co z kolei, wraz z obecnym zarządem lokalnej Europejskiej Guberni może stworzyć dość niefajne combo.
Obojętne kto rządzi lub będzie rządzić, można być pewnym wynikającym z 36 letniego doświadczenia iż będzie coraz gorzej. Jesteśmy przeznaczeni do likwidacji tylko wszelkiej maści politycy nie mają odwagi powiedzieć tego jawnie. Chcą spić resztki tego co jeszcze zostało, za to im płacimy. Sami sobie dobrowolnie nałożyliśmy kaganiec. A nie przyszło Szanownym Panom do główek iż najlepszą ochroną od wszelkiej korupcji jest zamożność społeczeństwa a nie tylko elit. Przy poparciu prawie całego społeczeństwa. Daliśmy Solidarnym elitom glejt w nadziei iż wykorzystają go w dobrym celu. To był jeden z błędów podstawowych. Władza obojętnie z czyjego nadania powinna być kontrolowana odpowiednimi przepisami. Zrobienie reformy gospodarczej bez odpowiednich zasobów finansowych jest skazane na zagładę. Nawet tu na Wolnych Mediach podstawą jest zalew chłamu artykułów pseudo polaków, wyznawców pseudo religi amerykańskiego Guru. Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania, które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola Guru i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy są masochistami, bo potrzebują czuć obcy but, czy bat nad sobą? Najprostszym sposobem by społeczeństwo było uczciwe, są odpowiednio duże zarobki tak, by starczało na spore zachcianki. Bogate społeczeństwo to gwarant niepodległości państwa i zmniejszenie kryminogenności prawa. Co do wyborów w Solidarnej polsce to tragiczna farsa. Ale co się dziwić jeśli część Polaków za swojego prezydenta uważa prezydenta USA. Tam to dopiero jest szopka bo ostatnie wybory kosztowały tylko 35 miliardów $. Tak więc do ich ideału mamy jeszcze długą drogę. Trwa festiwal za pieniądze polaków, pseudo kandydaci prześcigają się w opluwaniu i obrzygiwaniu wzajemnym, bo programów to żadnych nie mają. A jeden to mówi że on nie chce ale startuje bo może. Szukają jak by tu poróżnić polaków jeszcze bardziej. Lubią Polacy myślenie życzeniowe bo to fajnie choć sobie trochę pomarzyć, bo żyjemy na: aby aby. Naszym pseudo sprzymierzeńcem, idolem, rzekomo naszych polityków jest Guru, człowiek który zmienia swoje poglądy co tydzień, więc jak można mu zaufać, skoro postępuje jak wróg polski sprzedając nam wojskowy złom za drogie pieniądze a przez to Solidarna polska jest w agonii. Nie ma ani jednego ugrupowania które by preferowało produkcję sprzętu dla polskiego wojska w polsce. Osobiście uważam iż sedno wszelkich związków i stowarzyszeń cywilnych i wojskowych z innymi krajami może być możliwe tylko i wyłącznie oparte na zasadach jedno państwo = jeden głos. Prościej równa ilość głosów niezależnie od ilości ludzi zamieszkujących te państwa. To wyrównało by szanse. Drugi priorytet to powstrzymywanie się państw od dawania pseudo dobrych rad dla innych państw. Trzeci to nie krytykowanie obcych państw, niech o wszystkim decydują ludzie go zamieszkujący. To minimum koegzystencji. Alternatywą są wojny. Powinniśmy uczyć się od Turcji, warto poczytać bo bez problemu tłumaczy się na język polski podaję adres internetowy https://www.aa.com.tr
A może w tym dziwnym roku 2025, kiedy stare szablony przestają się sprawdzać, okaże się że tak wieloraka róznorodność kandydatów przyniesie niespodziewane rezultaty. W ostatecznym rachunku może okazać się jak procentowo niska jest popularność głownych partyjnie namaszczonych kandydatów. Świadomość społeczna, pomimo licznych sondaży, jest mimo wszystko – nieprzewidywalna.
Według ogólnie dostępnych źródeł: https://wybory.gov.pl/prezydent2025/pl/kandydaci
na dzień dzisiejszy zarestrowany został tylko jeden oficjalny kandydat – a jest to Sławomir Jerzy MENTZEN. Reszta to więc to tak zwane „potencjalne neptki”. Każdy z nich musi zebrać i przynieść do Komisji wyborczej 100,000 podpisów. Czyli przy dwudziestu kandydatach, 2 miliony pełnoprawnych obywateli musi zadeklarować swoje preferencje polityczne. A jest to około 10% całej populacji głosującej. Zakładając 50%-tową frekwencję wyborczą pozostaje 8 milionów głosów do rozdzielenia pomiedzy kandydatami.
Zjawisko to jest na tyle nietypowe, że z analizami powinniśmy się powstrzymać do dnia 4 kwietnia 2025 r – bo jest to ostatni dzień zgłaszania kandydatów. Jeżeli wypali to co się w internecie na youtubach odważnie dyskutuje to w tym roku przy wyborach, może być inaczej niż drzewiej bywało. Pożyjemy, zobaczymy i wtedy „huzia na Józia” -wybierajmy tego NAJLEPSZEGO!