poniedziałek, 27 listopada 2023

 

UNESCO szykuje cenzurę internetu, by „poszerzyć” wolność słowa


Potężna agencja Organizacji Narodów Zjednoczonych ujawniła plan uregulowania mediów społecznościowych i komunikacji online, rozprawiając się z tym, co określa jako „fałszywe informacje” i „teorie spiskowe”, co postawiło na nogi zwolenników wolności słowa a także czołowych amerykańskich prawodawców.

W 59-stronicowym raporcie opublikowanym w tym miesiącu, Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Kultury i Nauki (UNESCO) przedstawiła szereg „konkretnych środków, które muszą zostać wdrożone przez wszystkie zainteresowane strony: rządy, organy regulacyjne, społeczeństwo obywatelskie i same platformy”. Podejście to obejmuje narzucanie globalnych zasad za pośrednictwem takich instytucji jak rządy i przedsiębiorstwa, których celem jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się różnych form wypowiedzi przy jednoczesnym promowaniu takich celów, jak „różnorodność kulturowa” i „równość płci”. W szczególności agencja ONZ dąży do stworzenia „internetu zaufania”, atakując tak zwaną „dezinformację”, „mowę nienawiści” i „teorie spiskowe”.

Przykłady wypowiedzi oznaczonych do skasowania lub ograniczenia obejmują obawy dotyczące wyborów, środków w zakresie zdrowia publicznego i takich, które mogą „podżegać do dyskryminacji”.

Krytycy ostrzegają, że zarzuty dotyczące „dezinformacji” i „teorii spiskowych” są coraz częściej wykorzystywane przez potężne siły w rządzie i Big Tech do rugowania prawdziwych informacji, a nawet kluczowych przemówień politycznych.

Zaledwie w tym miesiącu Komisja Sądownictwa Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych opublikowała raport potępiający „pseudonaukę dezinformacji”. Wśród innych obaw komisja stwierdziła, że ​​ta „pseudonauka” została „uzbrojona” przez to, co prawodawcy nazywają „przemysłowym kompleksem cenzury” w celu wyciszania chronionych konstytucyjnie przemówień politycznych, głównie konserwatystów. „Pseudonauka o dezinformacji jest obecnie – i zawsze była – niczym więcej niż podstępem politycznym najczęściej wymierzonym w społeczności i osoby posiadające poglądy sprzeczne z dominującymi narracjami” – stwierdza raport Kongresu pt. „The Weaponization Of »Disinformation« Pseudo-Experts And Bureaucrats”. Wiele zasad, do których wzywa UNESCO, zostało już wdrożonych przez platformy cyfrowe z siedzibą w Stanach Zjednoczonych, często na polecenie administracji Bidena – jasno wynika z raportu Kongresu.

Niemniej jednak na Kapitolu prawodawcy wyrazili zaniepokojenie nowym planem UNESCO.

Co ciekawe, UNESCO, podobnie jak wiele innych agencji ONZ, ma w swoich szeregach przywódczych wielu członków Komunistycznej Partii Chin (KPCh), takich jak zastępca dyrektora generalnego Xing Qu. Rząd USA dwukrotnie występował z UNESCO – pod rządami administracji Reagana i Trumpa – z powodu obaw związanych z tym, co administracje określiły jako ekstremizm, wrogością wobec amerykańskich wartości i innymi problemami. Jak podaje „The Epoch Times”, administracja Bidena dołączyła ponownie na początku tego roku w odpowiedzi na sprzeciwy prawodawców.

Choć reklamowany jako plan mający na celu utrzymanie wolności wypowiedzi, nowy system regulacyjny UNESCO wzywa do międzynarodowej cenzury przez „niezależne” organy regulacyjne, „krajowe, regionalne i globalne systemy zarządzania powinny być w stanie współpracować i dzielić się praktykami… w odniesieniu do treści, które mogą być w dopuszczalny sposób ograniczone na mocy międzynarodowego prawa i standardów dotyczących praw człowieka” – wyjaśnia raport.

W przeciwieństwie do Pierwszej Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która zakazuje wszelkich naruszeń przez rząd prawa do wolności słowa lub wolności prasy, UNESCO wskazuje na różne międzynarodowe instrumenty dotyczące „praw człowieka”, które – jej zdaniem – powinny określać, jakie wypowiedzi należy kasować. Do porozumień tych należy Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (MPPOiP), który stanowi, że ograniczanie wolności słowa musi być przewidziane przez prawo i musi także służyć „uzasadnionemu celowi”.

W niedawnej analizie Stanów Zjednoczonych komisja praw człowieka ONZ wezwała do zmian w amerykańskiej konstytucji i zażądała, aby rząd USA zrobił więcej, aby powstrzymać i ukarać „mowę nienawiści” w celu zapewnienia zgodności z MPPOiP. Innym kluczowym instrumentem ONZ jest „Powszechna deklaracja praw człowieka”, która w artykule 29 wyraźnie stwierdza, że ​​„w żadnym wypadku nie można korzystać z praw i wolności sprzecznych z celami i zasadami Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Krótko mówiąc, pogląd ONZ na „wolność wypowiedzi” radykalnie różni się od tego zapisanego w Konstytucji Stanów Zjednoczonych.

Z raportu UNESCO wynika, że ​​w przypadku wykrycia treści, które powinny zostać objęte ograniczeniami, platformy mediów społecznościowych muszą podjąć działania, począwszy od tłumiących algorytmów (banowania w tle) i ostrzegania użytkowników o treściach, aż po zablokowanie możliwości zarabiania na nich, a nawet usunięcie. W raporcie stwierdza się, że wszelkie platformy cyfrowe, w przypadku których okaże się, że „nie zajmują się treściami, które mogą podlegać dopuszczalnym ograniczeniom na mocy międzynarodowego prawa dotyczącego praw człowieka”, powinno się „pociągnąć do odpowiedzialności” za pomocą „środków wykonawczych”.

Dyrektor generalna UNESCO Audrey Azoulay, była francuska minister kultury Partii Socjalistycznej, przytoczyła zagrożenia dla społeczeństwa, aby uzasadnić globalny plan. „Technologia cyfrowa umożliwiła ogromny postęp w zakresie wolności słowa” – stwierdziła w oświadczeniu. „Ale platformy mediów społecznościowych przyspieszyły również i nasiliły rozprzestrzenianie się fałszywych informacji i mowy nienawiści, stwarzając poważne ryzyko dla spójności społecznej, pokoju i stabilności. Aby chronić dostęp do informacji, musimy bezzwłocznie uregulować te platformy, chroniąc jednocześnie wolność słowa i prawa człowieka” – powiedziała Azoulay, która przejęła agencję ONZ od długoletniej przywódczyni Bułgarskiej Partii Komunistycznej Iriny Bokowej.

We wstępie do nowego raportu zatytułowanego „Wytyczne dotyczące zarządzania platformami cyfrowymi” Azoulay stwierdza, że ​​wykasowanie niektórych form wypowiedzi i jednoczesne zachowanie „wolności wypowiedzi” „nie są sprzeczne”. Powołując się na ankietę zleconą przez samo UNESCO, agencja ONZ stwierdziła również, że większość ludzi na całym świecie popiera jej program. Według UNESCO raport i wytyczne opracowano w drodze konsultacji obejmujących ponad 1500 zgłoszeń i ponad 10 000 komentarzy od „interesariuszy”, takich jak rządy, przedsiębiorstwa i organizacje non-profit. UNESCO oświadczyło, że będzie współpracować z rządami i firmami w celu wdrożenia systemu regulacyjnego na całym świecie.

Unia Europejska, która już nakłada poważne ograniczenia na swobodę wypowiedzi w Internecie, zapewniła już fundusze na wdrożenie tych przepisów na całym świecie, dodało UNESCO.

Jak widzieliśmy w ostatnich tygodniach, na przykład egzekwowanie unijnego aktu prawnego o usługach cyfrowych spowodowało jeszcze większą niepewność co do polityki platform w zakresie moderowania treści i możliwości swobodnego wypowiadania się użytkowników w internecie, lokalne ograniczenia i normy prawne mogą ostatecznie wpłynąć na sposób działania platform w skali globalnej. W całej Europie przepisy dotyczące „mowy nienawiści” są coraz częściej wykorzystywane nie tylko do wyciszania wypowiedzi na tematy takie jak małżeństwo, imigracja, seksualność i religia, ale nawet do ścigania osób naruszających przepisy dotyczące mowy nienawiści.

W tym miesiącu dr Päivi Räsänen, posłanka do fińskiego parlamentu i była minister spraw wewnętrznych, wygrała w sądzie po wieloletnim oskarżaniu o „mowę nienawiści” w związku z jej przemówieniem internetowym opartym na biblijnym rozumieniu homoseksualizmu i małżeństwa. W Polsce kilku członkom Parlamentu Europejskiego postawiono zarzuty „mowy nienawiści” za rozpowszechnianie reklam politycznych ostrzegających o możliwych skutkach masowej imigracji islamskiej do Europy.

Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że samo pojęcie „mowy nienawiści” zostało wprowadzone do systemu ONZ przez Związek Radziecki, który regularnie określał mowę antykomunistyczną jako „mowę nienawiści” – wyjaśnił Jacob Mchangama w artykule z 2011 roku dla „Hoovera” Uniwersytetu Stanforda Instytucja.

Nowy plan UNESCO pojawił się także po tym, jak agencja ujawniła w zeszłym roku plan mający na celu zwalczanie, jak to określiła, „teorii spiskowych” i „dezinformacji” poprzez edukację. Według organizacji „teorie spiskowe” mogą „zmniejszyć zaufanie do instytucji publicznych” i powodować problemy, takie jak zmniejszenie chęci ludzi do „zmniejszania swojego śladu węglowego”.

Przykłady „teorii spiskowych” cytowanych w zeszłorocznym raporcie obejmują wszystko, od szeroko rozpowszechnionych przekonań, takich jak „zaprzeczanie zmianom klimatycznym” i obawy dotyczące „manipulacji wyborami federalnymi” w Stanach Zjednoczonych, po bardziej daleko idące i skrajne pojęcia, takie jak „Ziemia jest płaska” czy „Michelle Obama tak naprawdę jest jaszczurem”.

Podsekretarz Generalna ONZ ds. Komunikacji Globalnej Melissa Fleming w zeszłym roku na wydarzeniu Światowego Forum Ekonomicznego pochwaliła się , że ta globalna organizacja „nawiązała współpracę” z firmą Google, aby promować jej materiały i usuwać z wyników wyszukiwania te, które są z nimi sprzeczne. „Nauka jest naszą własnością” – powiedziała. „Uważamy, że świat powinien o tym wiedzieć”.

W podcaście Światowego Forum Ekonomicznego z października 2020 r. pt. „W poszukiwaniu lekarstwa na infodemię”, pani Fleming przechwalała się, że zwerbowała ponad 100 000 ochotników, aby wzmacniali poglądy ONZ, jednocześnie tłumiąc konkurencyjne narracje, które nazywa „dezinformacją”.

Rzecznik UNESCO bronił nowego planu, określając go bardziej jako próbę ochrony wolności słowa, a nie plan jej ograniczenia. „Ochrona wolności wypowiedzi od dziesięcioleci znajduje się w centrum wszystkich inicjatyw UNESCO mających na celu promowanie najlepszych praktyk w zakresie komunikacji i ta zasada od początku leżała u podstaw naszego podejścia do Wytycznych” – powiedział rzecznik.

W oświadczeniu wskazano również na część wytycznych, która wzywa do przestrzegania „należytego procesu prawnego” w przypadku „mowy nienawiści”. „Położyli szczególny nacisk na potrzebę przejrzystości, a także systematycznego badania należytej staranności w zakresie praw człowieka i ocen skutków, a także odpowiedzialności przed użytkownikami” – powiedział rzecznik, dodając, że plan wzywa do „równego podziału zdolności moderowania”. Rzecznik UNESCO, stwierdził, że cenzorskie wytyczne w rzeczywistości „poszerzą” wolność słowa.

Organizacja nie podała harmonogramu wdrożenia, ale zaplanowano więcej spotkań w okresie poprzedzającym szczyt ONZ we wrześniu 2024 r. w Nowym Jorku.

Opracowanie i tłumaczenie: Andrzej Kumor
Na podstawie: „The Epoch Times”
Źródło: Goniec.net


  1. pikpok 27.11.2023 12:27

    ,,Rzecznik UNESCO, stwierdził, że cenzorskie wytyczne w rzeczywistości „poszerzą” wolność słowa.”
    Orwell ,,Rok 1984″ widać bardzo im się spodobał. Traktują ludzi jak tresowane małpy.

 

Nowy parlament dorżnie Polskę?


Po trupach do celu. Wielu Polaków trzeba zlikwidować. Dosłownie. Oto zbrodniczy plan możnych tego świata, będących na usługach Szatana. Ich oficjalny ambasador w nowej kadencji został Marszałkiem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Zdziwieni? No, ba… Przecież Szymona Hołownię lansowano jako „katolickiego” i „wrażliwego” faceta. Potrafi nawet rozpłakać się na zawołanie. Internet sobie śmieszkuje, produkuje memy, porównuje do laleczki Chucky. Serio?! Tylko na robienie beki Was stać? Tymczasem sprawa jest śmiertelnie poważna i takiej też wymaga reakcji.

Rok 1975. Prof. Dennis Meadows z Klubu Rzymskiego udziela wywiadu dla miesięcznika „Kultura”. Amerykański ekonomista się nie patyczkuje. Z jego pokrętnych wyliczeń wynika, że Polaków jest za dużo i trzeba coś z tym zrobić. Meadows mówi wprost: „(…) państwa powinny prowadzić taką politykę, która zagwarantowałaby stan stały – równowagę ludności, zużycia materiałów i surowców, energii i żywności. (…) Na przykład, jeżeli chodzi o Polskę, to sądzę, że macie zbyt duży przyrost ludności. 15 milionów ludności gwarantowałoby równowagę. Dalej: jeżeli chodzi o Polskę, widzę takie problemy – po pierwsze: właśnie zahamowanie eksplozji demograficznej (…)”.

Meadows jest zwyrodnialcem nie mniejszym od Adolfa Hitlera i jego nazistowskiej zgrai. Z tą różnicą, że Niemcy w czasie wojny zabijali iście widowiskowo. Dzisiejsi zleceniodawcy morderstw – czyli globaliści – swoje zbrodnie pudrują. A ofiar jest znacznie więcej niż kiedykolwiek w historii.

Popaprani ideolodzy doprowadzili do tego, że obecnie w ramach tzw. „zrównoważonego dostępu do aborcji” rokrocznie zabija się na świecie kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich. Przypominam, że pierwszy na świecie aborcję zalegalizował Lenin (1920 rok). Drugim przywódcą europejskim, który doprowadził do legalizacji aborcji w swoim kraju był Hitler (1933 rok).

Ile mamy trupów wskutek narzucanych szpryc, eutanazji, fałszywych pandemii czy śmieciowego żarcia? Tego z oficjalnych statystyk dokładnie się nie dowiemy. Możemy się jednak dowiedzieć, że oni naprawdę chcą wyrżnąć wielu z nas. Wystarczy zapoznać się z powszechnie dostępnymi dokumentami ONZ i wyciągnąć wnioski.

POD PRZYKRYWKĄ „RÓWNOWAGI”

Generalnie chodzi o to, by zabić większość ludzi na świecie. Gdyby jednak globaliści nazwali sprawę po imieniu, to społeczności by się zbudowały i podniosły larum. Ideolodzy stworzyli więc swoistą nowomowę, zgodnie z którą przekonuje się ludzi, że planeta jest przeludniona, kończą się zasoby ziemi, etc. Po czym czasownik „zabić” zastąpiono niegroźnie brzmiącym „zredukować”.

Tak właśnie powstała Agenda ONZ na rzecz zrównoważonego rozwoju. Zakładam, że niewielu Polaków jest świadomych, iż oficjalnym ambasadorem tej zbrodniczej ideologii został przed laty właśnie Szymon Hołownia. Oto prawdziwy powód, dlatego ten mdły facet wylansowany na telewizyjnym show znalazł się w Sejmie RP i objął funkcję marszałka (stając się drugą – po prezydencie – najważniejszą osobą w państwie).

Podwaliny zbrodniczego planu znajdziemy w książce pt. „Granice wzrostu”, wydanej w 1972 roku przez Klub Rzymski. Współautorem publikacji jest wspomniany Dennis Meadows. A na jej łamach złowieszcza zapowiedź: „Stan równowagi światowej można by zaplanować w ten sposób, żeby podstawowe potrzeby materialne każdego człowieka na ziemi były zaspokojone i żeby każdy z nich miał jednakowe szanse wykorzystania swoich osobistych możliwości”.

Brzmi pięknie? A przecież to czysta utopia! Nie da się zapewnić kilku miliardom ludzi jednakowych szans.

A gdyby tak pozbyć się większości ludzi na świecie? Właśnie z takiego założenia wychodzą globaliści. Oczywiście nie posądzam ich, że na poważnie uwierzyli w utopię o światowej równowadze. Oni po prostu potrzebują pretekstu, żeby zabijać na masową skalę. Tak jak Hitler znalazł sobie pretekst jakim było dążenie do „czystości rasy” (co również było utopią), tak analogicznie globaliści mają swoją wizję „zrównoważonego rozwoju”.

Sięgnijmy zatem do oficjalnie dostępnych dokumentów ONZ. Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030 zawierają całą masę utopijnych zapisów, dających „powód” do realizacji szatańskich zapędów. Jednym z nich jest „zapewnienie wszystkim ludziom w każdym wieku zdrowego życia i promowanie dobrobytu”. A co z chorymi, niepełnosprawnymi, niedołężnymi, ubogimi? Przecież w historii ludzkości zawsze były takie osoby w każdej społeczności.

Czyżby planowali wszystkich cudownie wyleczyć? Wprost przeciwnie. Pozbędą się ich. W jaki sposób? Przymiarkę do tego mieliśmy w czasach fałszywej pandemii COVID-19, kiedy pod pretekstem walki z mniemanym wirusem zablokowano służbę zdrowia, wskutek czego odwoływano zaplanowane wcześniej operacje, odmawiano chorym – na cokolwiek innego – należnej im opieki medycznej, etc.

W efekcie mieliśmy ponad 217 tysięcy nadmiarowych zgonów Polaków. Pozbyto się w ten sposób wielu pacjentów chorych na raka, cukrzycę czy inne przewlekłe choroby. Szaleństwo z koronawirusem to była dopiero rozgrzewka. Przed nami następne etapy tego szaleństwa.

Tymczasem przyjrzyjmy się kolejnym celom ONZ: „wyeliminować ubóstwo we wszystkich jego formach na całym świecie”, „zapewnić wszystkim edukację wysokiej jakości oraz promować uczenie się przez całe życie”.

Hmm, gdzieś już o tym słyszałam. Pamięcią sięgam do filmu Grzegorza Brauna pt. „Eugenika. W imię postępu”. Wstrząsający dokument opowiada o tym kto i dlaczego wpadł na pomysł mordowania „mniej wartościowych ludzi”. Na początku XX wieku amerykańscy ideolodzy mieli podobne pomysły do dzisiejszych speców od zrównoważonego rozwoju. Doprowadzili wtedy do tego, że zaczęto sterylizować ludzi z biedniejszych warstw społecznych i niektórych ułomnych, żeby nie wydawali oni na świat potomków. W ten sposób chciano zlikwidować ubóstwo oraz mniej inteligentnych ludzi. A wszystko dlatego, by świat stał się „lepszy”.

Spodobało się to Hitlerowi. Zainspirowani naziści na masową skalę zaczęli mordować podopiecznych szpitali psychiatrycznych. Żeby „oczyścić” z takich niedoskonałych osób naród niemiecki, wyrżnęli wszystkich pacjentów, włącznie z dziećmi. Co i w jakim celu robili w obozach koncentracyjnych, nie muszę wspominać, bo chyba wszyscy przynajmniej z grubsza się orientują.

DOBIĆ W ZARODKU

Cel nr 5 agendy na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030 wygląda następująco: „osiągnąć równość płci oraz wzmocnić pozycję kobiet i dziewcząt”. Ten z pozoru sympatyczny zapis, kryje za sobą prawdziwą przemoc. Chodzi o podpunkt, mówiący o tym, by „zapewnić [kobietom] powszechny dostęp do ochrony zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz korzystanie z praw reprodukcyjnych, zgodnie z Programem Działań Międzynarodowej Konferencji na Rzecz Ludności i Rozwoju, Pekińską Platformą Działania i dokumentami końcowymi ich konferencji przeglądowych”.

De facto chodzi o to, aby każda kobieta i dziewczyna na świecie miała równy dostęp do aborcji i sterylizacji. Co to w praktyce oznacza? Oto jeden z przykładów, który można przy tym zapisie wydedukować. Wiele afrykańskich społeczności jest konserwatywnych i uznaje liczne potomstwo za największe szczęście. Jednocześnie Afryka jest biedna. A przecież w myśl ideologii zrównoważonego rozwoju na całym świecie trzeba promować dobrobyt (materialny). Tak więc w ramach walki z ubóstwem, trzeba ukrócić liczbę urodzeń tam gdzie jest biedniej.

Wróćmy do Polski. Mimo głośnych manifestacji „strajku kobiet”, w naszym kraju dokonuje się znacznie mniej aborcji w porównaniu do innych europejskich państw. Taki stan rzeczy wynika poniekąd z obowiązującego u nas prawa, ale przede wszystkim ze stanu świadomości polskiego społeczeństwa. Polacy w znacznej większości zdają sobie sprawę z tego, że aborcja to nie jest jakiś tam zabieg, ale zabójstwo człowieka. Z pewnością nie podoba się to twórcom koncepcji dot. redukcji naszego narodu do 15 milionów.

Sposobnością na to, by rozmyć trzeźwe postrzeganie Polaków na kwestie związane z bioetyką, jest oswajanie społeczeństwa z in vitro, czyli metodą zapłodnienia, która de facto realizuje cele eugeniczne. Pod przykrywką zaspokajania ludzkiej potrzeby posiadania potomstwa, propaguje się praktyki, których nie powstydziliby się hitlerowcy eksperymentujący w laboratoriach obozów koncentracyjnych.

Dla jasności: uważam, że człowiek poczęty w probówce nie jest niczemu winny i ma prawo do życia oraz godności jak każdy inny. Należy jednak zwracać uwagę na fakt, że w trakcie zapłodnienia pozaustrojowego „panowie życia i śmierci” dokonują selekcji, która w niczym nie odbiega od nazistowskich zasad podziału na ludzi i podludzi, tj. w ich mniemaniu ludzi godnych do życia i niegodnych. Reasumując: żeby konkretne dziecko poczęte metodą in vitro mogło się urodzić, jego „mniej doskonałe” rodzeństwo zostaje tej szansy pozbawione.

Naukowcy nie pozostawiają wątpliwości. Komórka ludzka – także ta, której po zapłodnieniu in vitro nie daje się szansy rozwinąć i urodzić – ma swój kod DNA, który określa płeć dziecka oraz jaki będzie mieć kolor oczu i włosów, a nawet wzrost (przy zapewnieniu odpowiedniego odżywiania). A to oznacza, że z tego jednego embrionu, jeśli mu się na to pozwoli urodzi się konkretny człowiek. Problem w tym, że w metodzie in vitro pozwala się urodzić tylko wybrańcom. Reszta ląduje w termosach albo na śmietniku.

Amerykański eugenik Harry Laughlin twierdził, że należy stosować podejście eugeniczne, żeby polepszyć świat dla dobra ludzkości. Podobnego zdania był Hitler. Tak samo uważają propagatorzy ideologii zrównoważonego rozwoju. W polskim parlamencie jest to nie tylko Hołownia, który został oficjalnym ambasadorem tych zwyrodnialców. Ideologii tej podporządkowani są także politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej z lewicowymi przystawkami, czyli większość sejmowej hołoty. Wszyscy widzieliśmy ich haniebne zachowanie przy okazji fałszywej pandemii.

W parlamencie wyłamał się Grzegorz Braun. W najnowszej debacie o in vitro, z mównicy sejmowej powiedział: „Chciałbym wiedzieć, jakie są statystki. Ile przeselekcjonowanych wstępnie zarodków idzie do zlewu, w kanał, a ile zostaje po selekcji, powtarzam nie na rampie oświęcimskiej, ale na szkiełku laboratoryjnym. Ile zostaje w termosach, w baniakach, u różnych profesorów, doktorów, zootechników z piekła rodem, którzy żerują na ludzkiej bezradności, ludzkiej tęsknocie za potomstwem. Ile tego jest?” – pytał poseł Braun wzywając rzecznika praw dziecka i praw obywatelskich o udział w dyskusji i interwencję.

W efekcie wywiązała się parlamentarna i medialna burza, sterowana przez beneficjentów globalistów. Obserwujcie tę debatę uważnie, bo ktoś chce nam zafundować powtórkę z obozów koncentracyjnych, choć tym razem nieco przypudrowaną. W rzeczywistości wszystko sprowadza się do jednego: tamci chcą decydować kto zasługuje żeby żyć, a kto nie. Bądźcie przygotowani, że to szaleństwo na in vitro się nie skończy.

Autorstwo: Agnieszka Piwar
źródło: Piwar.info


  1. JedynaDroga 27.11.2023 10:29

    Każda kobieta rodzi się z góry określoną liczba komórek jajowych, które są uwalnianie podczas cyklu menstruacyjnego.

    Z ilu z tej puli komórek jajowych urodzi się człowiek ? Z niewielkiego promila, reszta ” pójdzie w kanał ”

    Ludzie nie garną się do posiadania dzieci , powodów jest cała masa .

    Bez gruntownej zmiany systemu oraz mentalności ludzkiej mało się osiągnie.

  2. Stanlley 27.11.2023 10:33

    To tylko część całego procesu. Po pierwsze depopulacja to nie jest jakaś tam teoria spiskowa, to fakt poparty przede wszystkimi dokumentami ONZ, wypowiedziami najbardziej wpływowych polityków i urzędników – Cristiana Figuerez “populację należy redukować wszystkimi dostępnymi metodami” WSZYSTIKI!

    Teraz trzeba się zastanowić dlaczego. Po pierwsze bajki o zrównoważonym rozwoju wciska się głównie Europie – Takie Indie mające ponad 2 razy więcej ludności i ogromny przyrost nie są w kręgu zainteresowania “globalistów” , podognie Afryka – Nigeria która miała 21 milionów ludzi po wojnie, teraz ma 220!

    Znowu pytanie – czemu tak? Odpowiedzią spójną i logiczną jest to że gospodarka europejska jest konkurentem globalnych korporacji z USA. Właścieciele tych globalnych korporacji kreują trendy, tak by zwiększać dominację i zyski. Oni nie mają granic, część z nich jest potomkami właścicieli niewoników – jak np Lindsey Graham, jeden z ich najbardziej agresywnych popleczników. Na obecnym etapie najwięcej zysków da im właśnie stłamszenie Europy, zlikwidowanie konkurencji i zamienienie EU z producenta czegokolwiek na rynek zbytu. Afryka i Indie nie są nękane bo tam jest bieda i te regiony są dostawcą taniej siły roboczej.

    Chiny są złe bo się bogacą, bo są mądrze zarządzane, dlatego że chcą handlować bez pośredników a to własnie koproracje z USA na pośrednictwie najwięcej zarabiają. Czasem marża przekracza nawet 10-krotność ceny tego samego towaru ale w Chinach…

    Rosja jest zła bo władze nie pozwalają na rozkradzenie majątku i drenowanie społeczeństwa przez zachodnie korporacje. Przypominam że jak Rosją rządził pijak Jelcyn to było cacy, jak rządzą dość sprawni intelektualnie politycy działający na rzecz społeczeństwa – to jest to tyrania…

            WALKA VIKTORA ORBANA 


W tym roku mija 30 lat, kiedy Viktor Orban siedział w jednej sali wykładowej, a może i nawet w jednej ławce z Angelą Merkel, Tonym Blairem lub Nicolasem Sarkozym. Był jednym ze 190 absolwentów szkolenia przyszłej kadry globalistów. Należał do pierwszej grupy Global Leaders of Tomorrow (Globalni liderzy jutra), szkolonych w Davos przez kuźnię polityków Klausa Schwaba. Możecie to sprawdzić na liście uczestników. Global Leaders of Tomorrow zmieniła w roku 2004 nazwę na Young Global Leaders.

Viktor Orban był wtedy (1993 r.) działaczem węgierskiej narodowo konserwatywnej partii Związek Młodych Demokratów (Fidesz). Pozwolę tu sobie na spekulacje, gdyż nie mam dowodów na to, że wykorzystał podobnie jak wielu z tych 190. „studentów” z Davos swoje kontakty z globalistami, by dostać się na szczyty władzy na Węgrzech. Łatwo tu wpaść w pułapkę czarno-białego spojrzenia na świat. Skoro przeszedł szkolenie globalistów, to jest jednym z nich. Na szczęście świat nie jest taki prosty. Są jeszcze inne drogi i tą poszedł Viktor Orban.

Jego wyraźnym motywem działania jest dobro własnego narodu – Węgrów. Nie znajdziemy dzisiaj wielu polityków, którzy rzeczywiście realizują takie właśnie cele. Patriotyzm to nie jest jedynie wyszukiwanie wrogów ojczyzny i walka z nimi. Zdecydowanie mądrzejszym jest szukanie sprzymierzeńców – także wśród przedstawicieli innych narodów i wspólna walka z siłami, które dążą do unicestwienia państw narodowych.

Jest tu najwyraźniej sprzeczność z ideami wpajanymi na szkoleniach w Davos. Oczywiście. Jednak Viktor Orban nie jest marionetką, którą wypełnisz światoburczymi ideami, która potem fanatycznie wspiera te utopie, bo pomogłeś im wznieść się na stanowisko kanclerza, premiera lub prezydenta państwa. Najgorszy wróg to dawny przyjaciel. Tak z punktu widzenia globalistów jest postrzegany Viktor Orban. Doskonale zna cele i mechanizmy działania kliki ze Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Viktor Orban odrzuca jakąkolwiek możliwość przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej – „dzielą nas lata świetlne”.

W środę ukazał się w wiedeńskim Der Status artykuł: Nie jesteśmy niewolnikami długów Sorosa – źródło.

Przedstawiony przez rząd projekt ustawy będzie kryminalizował zagraniczne finansowanie kampanii wyborczych. Jednocześnie ma zostać utworzony nowy organ odpowiedzialny za kontrolę organizacji pozarządowych. Krajowa „Ustawa o ochronie suwerenności położy kres wszelkim oszustwom wyborczym i przewiduje karę do trzech lat więzienia dla każdego, kto wykorzystuje w kampanii wyborczej fundusze zagraniczne”.

To jest zdjęcie Georga Sorosa. Pamiętaj o tym, kiedy liberalni zwolennicy Sorosa nazwą ciebie rasistą, faszystą lub nazistą. Źródło.

Powyższe zdjęcie nie przedstawia Georga Sorosa, ponieważ w momencie zakończenia II wojny światowej miał 14 lat.

<Jeśli podoba Wam się to, co tutaj piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...