czwartek, 27 lipca 2023

 

USA rozpoczynają prace nad wąglikiem w Kirgistanie


Inwazja Rosji na Ukrainie zmusiła Stany Zjednoczone do przeniesienia swoich programów wojskowo-biologicznych do regionu Azji Środkowej. W szczególności do Kazachstanu i Kirgistanu. Według niektórych doniesień Amerykanie przygotowują obecnie badania związane z wirusem wąglika na bazie szpitala regionalnego w mieście Osz, donosi „Asia Today”.

Publikacja przypomina, że 22 sierpnia 2008 r. rządy Kirgistanu i Stanów Zjednoczonych podpisały umowę o współpracy w dziedzinie ochrony biologicznej i bezpieczeństwa biologicznego. Strona amerykańska zobowiązała się do budowy w Biszkeku laboratorium biologicznego III klasy bezpieczeństwa biologicznego. Podpisanie tego dokumentu było przez pewien czas utrzymywane w tajemnicy. Jednak dwa lata później, gdy wszystko było gotowe do rozpoczęcia budowy, informacja wyciekła do prasy. Opinia publiczna, dowiedziawszy się o zmowie władz z Amerykanami, podniosła falę oburzenia. Niezadowolenie ludzi potęgował fakt, że zgodnie z planami laboratorium miało powstać w jednym z najgęściej zaludnionych obszarów Biszkeku – na terenie Ogrodu Botanicznego otoczonego dzielnicami.

Na polecenie kirgiskiego rządu Narodowa Akademia Nauk, właściciel Ogrodu Botanicznego, zdołała przydzielić 4-hektarową działkę pod budowę. Jednak, jak się później okazało, projekt nie przeszedł nie tylko opinii publicznej, ale nawet państwowej ekspertyzy środowiskowej. Niemniej jednak sprawa została szybko rozwiązana – Amerykanie przeznaczyli 60 milionów dolarów na budowę laboratorium.

W Biszkeku zaczął jednak szybko narastać ruch protestacyjny. Władze podjęły decyzję o zamknięciu prac bez ich rozpoczęcia. Następnie projekt został przeniesiony do Ałmaty. Mimo to Amerykanie dostali to, czego chcieli, według autorów publikacji. W ubiegłym roku amerykański Departament Zdrowia przeznaczył 250 000 dolarów na badania nad niebezpiecznym patogenem wąglika. Ogłoszono, że badania będą prowadzone w Szpitalu Obwodu Osz, który rocznie leczy ponad 20 pacjentów z tą diagnozą. Umowa na badanie antytoksyny raksibakumab, która rzekomo pomaga w leczeniu choroby, została podpisana z Międzynarodową Szkołą Medyczną w Kirgistanie.

We wrześniu 2021 r., z pomocą USAID i WHO, w Biszkeku otwarto Centrum Operacji Kryzysowych Zdrowia Publicznego z systemem informacyjnym do śledzenia danych epidemiologicznych w całym kraju. Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (biuro regionalne w Ałmaty) intensyfikuje współpracę z Kirgiskim Republikańskim Centrum Kwarantanny i Skrajnie Niebezpiecznych Zakażeń. W ramach tej działalności kirgiscy eksperci są opłacani, aby odwiedzać obiekty biologiczne za granicą (Centrum Lugar w Gruzji i osada Gvardeysky w Kazachstanie). Równolegle opracowywany jest projekt ustawy o bezpieczeństwie biologicznym (możliwym darczyńcą będzie amerykańskie biuro Narodowego Instytutu Demokratycznego). Omawiane jest utworzenie laboratorium referencyjnego w obwodzie naryńskim, którego wyposażenie materiałowe i techniczne mogłoby zostać dostarczone na koszt CDC lub USAID.

Amerykanie twierdzą, że ich zadaniem jest przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się niebezpiecznych infekcji. Jednak niedawna pandemia koronawirusa wyraźnie pokazała, że jest to dalekie od prawdy. Amerykańskie laboratorium biologiczne, zlokalizowane w Ałmaty i działające od 2016 roku, w żaden sposób nie powstrzymało tak niebezpiecznej infekcji.

Na jednej z konferencji poświęconych temu zagadnieniu, na której obecny był Nurlan Dosaliew, weteran służb specjalnych KR, powiedział on, że w laboratoriach na Ukrainie Amerykanie tworzą wysoce precyzyjną broń biologiczną wymierzoną genetycznie w narody słowiańskie i azjatyckie. „W DNA 50% Rosjan, około 70% Kirgizów i Kazachów znajduje się haplogrupa R1a1, której nosiciele są celem wirusa opracowywanego w laboratoriach na Ukrainie. DNA 55% Ukraińców również zawiera R1a1. Oznacza to, że Ukraińcy są zbędnym materiałem dla USA. A gdyby Amerykanie użyli dziś swojej broni biologicznej, zginęłyby setki milionów ludzi” – wyjaśnił Dosaliew. Według niego Amerykanie planowali dostarczyć wirusa do adresatów za pomocą migrujących ptaków. “Na podstawie przechwyconych dokumentów rosyjskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że laboratoria badały dzikie ptaki jako wolnych nosicieli wirusa. Mapy lokalizacji laboratoriów i trasy migracji ptaków w dużej mierze się pokrywają. Umożliwia to rozprzestrzenienie wirusa na terytoria wroga w jak najkrótszym czasie bez szkody dla personelu Sił Zbrojnych USA” – dodał.

Kirgiski biochemik Baktybek Saipbajew potwierdził, że niektóre infekcje rzeczywiście mogą mieć podłoże etniczne: „Przykład z historii: na karaibskiej wyspie żyła grupa Indian. Byli oni nosicielami kiły, ale sami nie chorowali. W rezultacie Hiszpanie przywieźli stamtąd kiłę do Europy. Ten przypadek dowodzi, że niebezpieczne patogeny mogą być przenoszone drogą etniczną. Jestem pewien, że przy pomocy nowoczesnych metod inżynierii genetycznej możliwe jest tworzenie wąsko ukierunkowanych wirusów. A zwierzęta, owady i ptaki naprawdę mogą być wykorzystywane do ataków biologicznych” – powiedział naukowiec.

Co ciekawe, władze Kazachstanu odmawiają pomocy Rosji w uzyskaniu zgody jej specjalistów na wizytę w amerykańskim biolaboratorium znajdującym się w republice, powołując się na fakt, że kwestia ta leży w gestii Amerykanów.

Tymczasem rząd Republiki Kirgiskiej, który zezwolił amerykańskim biologom na prowadzenie badań w Szpitalu Obwodowym w Oszu, podpisał umowę z rządem rosyjskim w celu zapewnienia Rospotrbenadzorowi kompleksowego wsparcia w celu wzmocnienia kirgiskich służb w celu zapewnienia dobrostanu sanitarno-epidemiologicznego w celu zapobiegania epidemicznemu rozprzestrzenianiu się niebezpiecznych infekcji na terytorium republiki. Stało się to wiadome we wrześniu ubiegłego roku.

Środki wsparcia i współpracy są następujące:

– szkolenie personelu oraz zapewnienie materiałów i sprzętu technicznego dla laboratoriów Republikańskiego Centrum Kwarantanny i Skrajnie Niebezpiecznych Zakażeń Republiki Kirgiskiej;

– wspólne ćwiczenia w zakresie bezpieczeństwa biologicznego i reagowania operacyjnego;

– przy wsparciu rządu rosyjskiego Rospotrebnadzor dostarczył 4 mobilne laboratoria szybkiej diagnostyki na bazie GAZ, mobilny kompleks na bazie KAMAZ. Otrzymane mobilne laboratoria zawierają cały niezbędny sprzęt do ekspresowej diagnostyki (PCR, ELISA, mikroskopia luminescencyjna itp.) szczególnie niebezpiecznych infekcji;

– prowadzone są wspólne badania naukowe, dokonywane są ważne odkrycia, a ich publikacja zyskała uznanie krajowych i zagranicznych naukowców.

Działania te są bardzo aktualne i istotne, biorąc pod uwagę, że w lipcu tego roku media poinformowały, że Stany Zjednoczone nadal budują swój potencjał biologiczno-wojskowy w krajach postradzieckich. Przypomnijmy, że USA są zaangażowane w eksperymenty wojskowo-biologiczne na całym świecie, absolutnie ignorując fakt, że są członkiem Konwencji Genewskiej z 1972 r., która zakazuje rozwoju, produkcji i składowania broni bakteriologicznej i toksycznej oraz nakazuje ich zniszczenie, lekceważąc konstytucje krajów, w których znajdują się ich laboratoria.

Jak i dlaczego władze republik poradzieckich (z wyjątkiem Rosji) wydają pozwolenia na budowę takich laboratoriów, pozostaje tylko domysłem. Cóż, ponieważ żadna z nich nie odważyła się radykalnie odmówić Amerykanom, Rosja postanowiła zastosować własne środki zaradcze, a tym samym przejąć kontrolę nad sytuacją.

Mobilne laboratoria szybkiej diagnostyki dostarczone przez Rosję do Kirgistanu to biologiczne siły specjalne. Ich zadaniem jest szybkie reagowanie na ogniska różnych niebezpiecznych chorób, których wirusy uaktywniają się w murach amerykańskich centrów biologicznych.

Autorstwo: Anwar Ażyjew
Źródło zagraniczne: VB.kg
Źródło polskie: pl.News-Front.info

 

PiS zatrudni cudzoziemców w urzędach


Białostocki oddział Ruchu Narodowego napisał w swoich mediach społecznościowych o zmianach w zatrudnianiu cudzoziemców w urzędach, które mają wejść w życie od września.

„PiS zatrudni cudzoziemców w urzędach” – ostrzegają białostoccy narodowcy na swoim kanale na „Facebooku”. „We wrześniu wchodzą w życie nowe przepisy zmieniające ustawę o służbie cywilnej. Zgodnie z ich treścią zliberalizowana zostanie polityka zatrudniania cudzoziemców w instytucjach rządowych, m.in. w ministerstwach i urzędach wojewódzkich” – informuje fanpage Ruchu Narodowego.

Dalej narodowcy piszą, że „PiS chce ograniczyć wymogi do pracy w administracji do znajomości języka polskiego”. „Co ciekawe, z tego obowiązku zwolnieni są posiadacze Karty Polaka, którą na Ukrainie można było uzyskać, nie posiadając większych związków z Polską” – czytamy.

Według narodowców „zatrudnienie w administracji cudzoziemców niesie za sobą groźne konsekwencje dla bezpieczeństwa kraju”. „Kandydaci do pracy będą mogli mieć niejasną przeszłość lub będą mogli być agentami służb obcych państw. W obecnej napiętej sytuacji międzynarodowej PiS naraża bezpieczeństwo narodowe Polski dla taniej siły roboczej, nawet w urzędach” – twierdzą autorzy wpisu.

„Innym i bardziej tożsamościowo-godnościowym aspektem sprawy jest fakt, że rząd PiS-u (ten od »wstawania z kolan«) chce, aby decyzje na temat ważnych dla Polaków spraw podejmowali ludzie niezwiązani z naszą ojczyzną. To uwłaczające dla naszego narodu. Imigranci nie powinni mieć decydującego wpływu na funkcjonowanie naszego państwa!” – dodają dalej narodowcy.

Autorstwo: SG
Na podstawie: Facebook.com
Źródło: NCzas.com

 

Piłeczki śmierci


Kua Tcho miał 12 lat. Podobnie jak wielu Laotańczyków w tym wieku, pomagał rodzicom w pracy na polu ryżowym. Gdy zbierał ryż, coś eksplodowało w wodzie, a przytomność odzyskał gdy niesiono go do najbliższego szpitala. Był już bez ręki.

Dtar poszedł z dwoma synami nad rzekę, by łowić ryby. Zobaczył w wodzie mały, ciekawy przedmiot. I choć od lat wszyscy Laotańczycy są edukowani, aby takich rzeczy nie dotykać i trzymać się od nich z daleka, postanowił to podnieść. Bomba eksplodowała w jego rękach. Jedną rękę stracił na miejscu, drugą musiano mu amputować. Dwukrotnie, bo przy pierwszej amputacji wdała się infekcja i lekarze musieli amputować wyżej. Bomba zniszczyła też prawą część jego twarzy, stracił częściowo wzrok. Nie może pracować, by utrzymywać rodzinę a jego rolę przejął syn, który musiał w tym celu zrezygnować z chodzenia do szkoły.

Chue miał 12 lat. Wracał z bratem ze szkoły. Szli powoli, rozmawiali i nie śpieszyli się. „To był bardzo mały przedmiot, okrągły, wyglądał jak mała piłeczka” – wspomina dzisiaj Chue. Podniósł go, co by pewnie zrobił każdy ciekawy świata dzieciak w jego wieku. „Piłeczka” eksplodowała mu w dłoni. Chue stracił całą rękę. Miał szczęście, bo przeżył.

Rum Vet, już jako dziewczynka pracowała z rodzicami w polu jak miliony innych Kambodżan. Pewnego dnia w czasie pracy pod jej stopą wybuchła bomba. Rum straciła nogę. Już samo to zrujnowało jej całe życie. Ale w tej samej chwili straciła też brata, który w czasie eksplozji był obok niej. Do dzisiaj, razem z ojcem uprawiają pole i choć podejrzewają, że może tam być więcej niewybuchów, muszą to robić, aby przeżyć. Każdego dnia ryzykują życiem, zarabiając na życie.

Te „piłeczki” i bombki to pozostałość po bombardowaniach bronią kasetową dokonywanych przez wojsko USA na terytorium Laosu jeszcze w latach 1960. i 1970. oraz w Kambodży w latach 1970. Zabijają do tej pory, a ofiarami są dzieci, kobiety, cywile. Choć minęły dekady od ich zrzucenia, ogromna większość z nich wciąż jest w ziemi i każdego dnia zagrażają życiu miejscowych.

Nie gaśnie oburzenie po tym jak prezydent Joe Biden ogłosił, że Stany Zjednoczone przekażą w ramach kolejnego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy, zakazaną przez ponad 120 krajów na świecie broń kasetową. Wiele rządów w krajach sojuszniczych USA, w tym członków NATO, jest zaniepokojonych potencjalnymi skutkami humanitarnymi użycia jej.

Skutki użycia tej broni są dobrze udokumentowane, choćby dlatego, że Stany Zjednoczone używały jej od dekad w wielu krajach świata. Amunicja ta uwalnia dużą liczbę małych „bombek”, które zabijają ludzi na dużym obszarze za jednym razem. W pewnym sensie jest to przeciwieństwo broni precyzyjnej. Część z tych bombek, subamunicji, pozostaje zagrożeniem przez kolejne dziesiątki lat, zabijając i raniąc cywilów, czego doświadczyły kraje Azji, na które Amerykanie zrzucali te pociski. Dodatkowo, w niektórych pociskach kasetowych Amerykanie umieszczali też gazy bojowe, na przykład sarin. Takie pociski nadal pozostają w magazynach US Army.

W czasie wojny w Wietnamie, Amerykanie wykorzystywali broń kasetową przeciwko cywilnym obszarom na terenie Wietnamu, Kambodży i Laosu. W samym Laosie zrzucono takich bomb 270 milionów! Oprócz ludzi bezpośrednio zabitych w trakcie ataków, od „bombek” ukrytych przez lata w ziemi zginęło co najmniej 11 tysięcy laotańskich cywilów, w tym wiele dzieci, które brały te odłamki do ręki, sądząc, że to zabawki. W Wietnamie szacuje się, że od tych samych „zabawek” pozostawionych przez Amerykanów zginęło ponad 7 tysięcy dzieci i cywilów w jednej tylko wietnamskiej prowincji Quang Tri. Całkowita liczba ofiar w całym kraju jest wielokrotnie większa i trudna do oszacowania. Pomimo kilkudziesięciu lat, jakie upłynęły od czasu ataków bronią kasetową w Wietnamie, do tej pory każdego roku ginie kilkaset osób od niewybuchów. Amerykanie pozostawili tam też inne rodzaje śmiercionośnej amunicji, w tym miny.

W Kambodży natomiast w ziemi wciąż znajduje się co najmniej 6 do 7 milionów bomb z broni kasetowej zrzuconej na kraj przez armię USA. Od tamtego czasu zginęły lub zostały poważnie ranne dziesiątki tysięcy ludzi próbujących się przemieszczać, lub pracować na polach.

BROŃ KASETOWA TRAFIŁA TEŻ NA INNE FRONTY NA ŚWIECIE

W 1978 roku broni kasetowej używała izraelska armia podczas konfliktu w Libanie. Broń dostarczona była przez USA, formalnie do celów obronnych i użycie jej na terenie innego kraju było pogwałceniem zasad kontraktu. Na tym tle doszło nawet do spięcia między rządem izraelskim a amerykańskim Kongresem. Ale konsekwencji oczywiście nie było.

Na masową skalę Izrael użył jej w czasie okupacji Libanu w latach 1982–1985, a także w czasie wojny libańskiej w 2006 roku. Zbombardowanych zostało wiele terenów cywilnych. W wielu miejscach bomby były rozsiane w przydomowych ogrodach, sadach i na polach uprawnych. Uniemożliwiało to zbieranie plonów, pracę, czy nawet pójście do studni po wodę. Chętnych do rozminowywania nie było, więc w wielu przypadkach z pomocą przy usuwaniu niewybuchów przychodziły wyłącznie miejscowe oddziału Hezbollahu.

Według amerykańskich organizacji pozarządowych zajmujących się problemem min. Izrael zrzucił na terytorium Libanu blisko 4 miliony takich pocisków. Ponad milion z nich pozostaje niewybuchami i stanowią śmiertelne zagrożenie dla cywilów. Izraelskie magazyny zostały zapełnione tą bronią ponownie, dzięki sojusznikom z USA. Sami przedstawiciele armii izraelskiej przyznali, że pociski te wystrzeliwane były w kierunku terenów mieszkalnych. Na krytykę ze strony organizacji praw człowieka, odpowiedział wtedy izraelski minister obrony Mark Regev, tłumacząc, że przecież NATO także składuje taką broń i używało jej w Jugosławii, Afganistanie i Iraku, zatem „świat nie ma powodu, by wskazywać na Izrael”. Istotnie, wypowiedź Marka Regeva to nie tylko czarny realizm z nutą bezczelności, ale i stwierdzenie faktu.

W 1983 roku armia USA użyła broni kasetowej podczas inwazji na Grenadę w trakcie operacji mającej na celu obalenie miejscowego rządu lewicowego.

Tysiące bomb kasetowych zawierających w przybliżeniu 20 milionów mini bomb Amerykanie i ich sojusznicy zrzucili podczas pierwszej wojny w Iraku.

W 1999 Amerykanie, Brytyjczycy i Holendrzy użyli tej broni w trakcie przeprowadzonego pod sztandarem NATO i wbrew ONZ bombardowania Serbii. W tamtym czasie użyto też między innymi pocisków ze zubożonym uranem. Na skutek tej operacji zginęły tysiące cywilów, ale bezpośrednio od samej amunicji kasetowej znacznie mniej. Natomiast w ciągu pierwszego roku od zakończenia bombardowania Serbii, od ukrytych w ziemi bomb zginęło ponad sto osób cywilnych. W czasie nalotów, siły NATO zrzuciły na kraj tysiące tych bomb. Na terenie Serbii I Kosowa 40% niewypałów zagrażających cywilom stanowi amunicja z bomb kasetowych zrzuconych przez NATO.

Tysiące bomb kasetowych wojska USA zrzuciły na Afganistan podczas napaści na ten kraj w 2001 roku. Przypomnijmy, że atak na Afganistan był rzekomą odpowiedzią na zamachy 11 września w USA. Samoloty USA bombardowały bazy treningowe, koszary i lądowiska talibów. Wkrótce potem jednak dziennikarze, działacze organizacji pozarządowych i organizacje praw człowieka znaleźli liczne dowody na to, że Amerykanie bombardowali też liczne cele cywilne, w tym całe wsie. Od niewybuchów ginęły setki cywilów. Wojska USA krytykowane były przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i Parlament Europejski, domagające się zaprzestania używania broni kasetowej w Afganistanie. Oczywiście cywile w Afganistanie zabijani byli przez wojska USA nie tylko przy użyciu amunicji kasetowej.

Duża niechęć wobec USA, przesunięcie się poparcia społecznego w kierunku talibów i ostatecznie wypędzenie wojsk amerykańskich i brytyjskich z kraju przypisać należy ciągle powtarzającym się przypadkom zabijania cywilów przez wojska amerykańskie w trakcie ich operacji wojskowych, ale także zatrważającemu bilansowi śmierci cywilów od niewybuchów, w tym od broni kasetowej.

Największą liczbę bomb kasetowych w ostatnich latach zrzucono na Irak w trakcie nielegalnej agresji rozpoczętej w 2003 roku. Według Human Rights Watch, w samych latach 2003-2006 pocisków takich spadło na kraj blisko 2 miliony, a okupanci używali tej amunicji na terenach gęsto zaludnionych, w tym w Bagdadzie. Prowadzona przez USA i Wielką Brytanię przy wsparciu Polski wojna, nosiła kryptonim „Operacja Iracka Wolność” i spowodowała destabilizację regionu na długie lata, setki tysięcy ofiar i powstanie ekstremistycznych enklaw islamistycznych ISIS w Iraku i Syrii, a także zaowocowała wielomilionowymi rzeszami uchodźców, których obecność stanowi poważny problem w wielu krajach ościennych.

Irak jest obecnie jednym z najbardziej zasypanych przez amerykańskie bomby miejsc na ziemi. Upłyną jeszcze dekady, zanim uda się rozminować te tereny a w tym czasie ginąć będą przypadkowi cywile.

Użycie broni kasetowej ma także na swoim koncie Rosja a wcześniej miał Związek Radziecki. Oto kilka przykładów. W latach 1979-89 podczas wojny w Afganistanie, wojska radzieckie używały bomb kasetowych do walki z mudżahedinami, bojówkami islamistycznymi i innymi grupami partyzanckimi walczącymi ze świeckim, lewicowym rządem w Kabulu. Wiele z tych bomb nadal może zalegać w ziemi, stanowiąc zagrożenie dla cywilów.

3 stycznia 1995 roku podczas pierwszej wojny w Czeczenii, rosyjski samolot wojskowy zrzucił 18 bomb kasetowych na miasteczko Szali. Celem byli prawdopodobnie islamistyczni bojownicy i ich centrum dowodzenia, ale skutkiem ataku była śmierć 55 cywilów. Gdy po ataku okazało się, że w pobliżu nie było żadnych celów militarnych, w Moskwie odbyły się protesty, a prezydent Borys Jelcyn zakazał takich ataków w przyszłości. Nie na długo.

W 1999 roku wojska rosyjskie prowadziły działania militarne w ramach brutalnej wojny domowej w Czeczenii, zwanej Drugą Wojną Czeczeńską. Zwalczali sprzymierzonych z afgańskimi talibami separatystów islamistycznych, którzy powołali do życia Emirat Kaukaski i wprowadzili na jego terytorium obskuranckie zasady koraniczne podobne do tych obowiązujących wówczas w Afganistanie. Emirat miał nawet swoją placówkę dyplomatyczną, tylko jedną – oczywiście w Afganistanie. Ze strony wojsk separatystycznych dochodziło do ataków bombowych, porwań i napadów na cele rosyjskie, brutalnych egzekucji na osobach podejrzewanych o sympatie do Rosji lub niechęć względem “Emiratu”. Armia rosyjska odpowiadała stanowczymi akcjami odwetowymi. W czasie tych działań głównymi ofiarami byli cywile, zabijani przez obie strony.

Armia rosyjska jest odpowiedzialna za wiele przypadków zabijania cywilów podczas akcji pacyfikowania działalności separatystycznej w Czeczenii. W czasie akcji pacyfikacyjnych używano broni, która raziła zarówno cele wojskowe (separatystów) jak i przypadkowych cywilów. Użyto też wtedy broni kasetowej. 7 października 1999 roku wojska federalne zaatakowały bronią kasetową wioskę Elistanżi. Subamunicja uwolniona z pocisków raziła budynki cywilne, w tym szkołę. Bezpośrednio w następstwie ataku zginęło 27 osób. Wśród nich tylko ośmiu było mężczyznami w wieku bojowym, czyli w między 14-60 lat. W ciągu następnych dwóch tygodni od ran zmarło kolejnych 21 osób. Ponad 100 osób zostało rannych. Większość ofiar to byli cywile, w tym kobiety i dzieci. Celem ataku mieli być prawdopodobnie islamistyczni bojówkarze separatystyczni, jednak gdy działacze praw człowieka z moskiewskiej organizacji Memoriał odwiedzili to miejsce kilka dni po ataku, nie znaleźli żadnych śladów obecności separatystów.

W następstwie zaangażowania się Rosji w wojnę domową w Syrii w 2015 roku pojawiły się nagrania sugerujące możliwość wykorzystania takiej broni. Specjaliści sugerowali, że była to broń kasetowa z arsenałów syryjskiej armii, użyta przez syryjską armię przeciwko rebeliantom. Oskarża się również Rosję o stosowanie takiej broni w miejscach kontrolowanych przez dżihadystów i innych przeciwników Baszara al-Asada. Rosja bardzo brutalnie obchodziła się z ośrodkami rebeliantów i wykorzystanie broni kasetowej było tylko jedną z rzeczy, jakie można zarzucić jej wojskom podczas operacji w Syrii.

ROSJANIE I UKRAIŃCY STOSUJĄ BROŃ KASETOWĄ

Istnieją też dowody na używanie broni kasetowej w trakcie rosyjskiej agresji na Ukrainę po lutym 2022 roku. Według Human Rights Watch, zarówno Rosja jak i Ukraina używały tych pocisków, w tym na terenach gdzie mieszkają cywile.

Jednym z przykładów jest rosyjski atak z 8 kwietnia 2022 roku. Wojska rosyjskie wystrzeliły tam pocisk Toćka-U wypełniony amunicją kasetową. Pocisk i subamunicja uderzyły w stację kolejową w Krematorsku. Zginęło 58 osób, a rannych zostało ponad 100. Być może Rosjanie celowali w cel militarny, być może taki cel był w pobliżu. Ale zginęli niewinni cywile.

W maju 2022 roku wojska rosyjskie użyły broni kasetowej w obwodzie charkowskim i w Charkowie. 12 maja dwoje wolontariuszy zostało rannych gdy amunicja kasetowa trafiła w dom kultury koło Charkowa. Od subamunicji z tego samego pocisku, w tym samym czasie zginęły dwie osoby przebywające kilometr dalej. Pokazuje to jak okrutną i mało precyzyjną bronią jest amunicja kasetowa. 23 maja amunicja kasetowa spadła w okolicy szpitala położnego w Charkowie. Ranny został mężczyzna na pobliskim przystanku autobusowym. 27 czerwca 2022 roku rosyjskie oddziały użyły broni kasetowej w ataku na Słowiańsk. Trzy osoby cywilne zginęły, a jedna została ranna. 9 lipca w ataku na Krzywy Róg od amunicji kasetowej zginęły dwie kobiety a jeden mężczyzna został ranny.

W trakcie ataku na ukraińską bazę wojskową w Czuhujiwie zginął 70-letni cywil, a dwoje cywilów zostało rannych.

29 września od amunicji kasetowej w Mikołajowie zginęło dwoje cywilów, a 12 zostało rannych. W listopadzie 2022 roku wojska rosyjskie trzy razy ostrzelały bronią kasetową miasto Chersoń. Ranne zostały trzy osoby cywilne, które spacerowały ulicą. W grudniu 2022 roku broń kasetowa użyta przez Rosjan zabiła dwie osoby a raniła 10 w miejscowości Hirnyk. W marcu 2023 roku w miejscowości Konstantynówka od rosyjskiej amunicji kasetowej rannych zostało sześcioro cywilów, a w Krematorsku zginęły dwie osoby, a osiem zostało rannych. 10 maja we wsi Małokaterinówka rannych zostało 10 osób, w tym pracownicy medyczni.

Ukraińska armia także używała broni kasetowej I to od dawna a skutkiem tego byli ranni i zabici cywile.

Organizacja Human Rights Watch już w 2015 roku przedstawiła raport na temat użycia broni kasetowej przez armię ukraińską. Ostrzelane zostało miasto Donieck we wschodniej Ukrainie i jego okolice, wówczas kontrolowane od kilku miesięcy przez separatystów. Ukraina w tamtym czasie prowadziła na terytorium Donbasu tzw. Specjalną Operację Antyterrorystyczną, wymierzoną w separatystów. Ukraińskie wojsko kilkakrotnie ostrzeliwało bronią kasetową centrum Doniecka. W październiku 2014 roku doszło do co najmniej kilkunastu takich ataków. Dochodzenie Human Rights Watch wykazało bez cienia wątpliwości, że pociski te wystrzeliwane były z ukraińskiej bazy wojskowej w miejscowości Nowomichajliwka położonej na południowy zachód od Doniecka.

2 października 2014 roku od ukraińskiego ataku kasetowego na Donieck zginął pracownik Czerwonego Krzyża. Armia ukraińska dokonała też kilku ataków na pozycje rebeliantów w kilku miejscowościach wokół Doniecka. Od amunicji kasetowej zginęło kilka osób cywilnych, a kilkadziesiąt zostało rannych. Trudno stwierdzić, ile dokładnie osób zginęło od amunicji kasetowej, bo wojska rządowe strzelały z różnych rodzajów pocisków jednocześnie i nie wiadomo, które ofiary były zabite przez którą broń.

We wrześniu 2022 roku przedstawiciele Human Rights Watch odwiedzili miasto Izium. Było to bezpośrednio po opuszczeniu miasta przez rosyjskie wojska okupacyjne. HRW chciało zgromadzić informacje o przypadkach łamania praw człowieka przez Rosjan, w tym nielegalnych zatrzymań, przesłuchań czy tortur.

Przedstawiciele HRW zgromadzili liczne dowody na użycie broni kasetowej przez ukraińskie wojska ostrzeliwujące miasto.

Wśród dowodów były odłamki pocisków z amunicją kasetową używanych przez ukraińską armię, ślady po subamunicji w ścianach domów mieszkalnych, w ziemi koło domów, wybite okna. Ukraińskie wojska celowały prawdopodobnie w stanowiska armii rosyjskiej, ale amunicja spadała też na cywilne domy mieszkalne.

Jeden z mieszkańców opowiadał HRW jak jego żona, po usłyszeniu serii wybuchów charakterystycznych dla eksplozji amunicji kasetowej poszła do sąsiadów upewnić się, czy wszystko u nich w porządku. W trakcie ataku sąsiedzi akurat gotowali obiad. Gdy przyszła do ich domu, zastała sąsiadkę martwą, leżącą w kałuży krwi na podłodze. Jej matka została ranna.

Inny mieszkaniec wsi pod Iziumem opowiadał, że jego dom, w którym mieszka z matką, był wielokrotnie ostrzeliwany amunicją kasetową przez wojska ukraińskie. Okolica bombardowana była każdego dnia. W okolicy jego domu HRW znalazło liczne odłamki amunicji kasetowej.

5 kwietnia 2022, ukraińska armia ostrzelała z amunicji kasetowej osiedle mieszkalne w Iziumie. Osiem osób zostało rannych, w tym dwuletnie dziecko.

Jeden z mieszkańców pracował akurat przy domu gdy doszło do wybuchu. Pobiegł do domu, ale gdy był już w drzwiach, odłamek trafił go w nogę. Odłamki trafiły także w jego dwuletniego synka, który stał obok. Pokaleczyły dziecku głowę, twarz i szyję.

Pozostali ranni w tym ataku to kobiety i starcy, którzy siedzieli na ławce w centrum wsi i rozmawiali.

9 maja 2022 roku, w ukraińskim ataku na miasto, od amunicji kasetowej zginęły co najmniej trzy osoby cywilne. Bomba spadła w pobliżu bloku mieszkalnego gdzie rodzina z ośmioletnią córką szykowała się do gotowania obiadu na świeżym powietrzu. Oprócz trzech ofiar śmiertelnych inni członkowie rodziny z sąsiedztwa zostali ranni. Zniszczeniom uległy też budynki mieszkalne.

Przedstawiciele Human Rights Watch znaleźli wyraźne ślady krwi w miejscach, gdzie odłamki ukraińskiej amunicji trafiły cywilów.

17 maja ukraiński pocisk z amunicją kasetową trafił w dom mieszkalny w Iziumie. Właściciel opowiadał HRW, że gdy przybiegł do domu, w pokoju syna zastał dziurę w ścianie i w podłodze. „Połowa ciała mojego syna była w dziurze w podłodze a jego nogi wystawały. Jego ręka była urwana i w strzępach”. Chłopak wciąż żył. Ojciec wezwał rosyjskich żołnierzy, by go zawieźli do szpitala. Ale utrata krwi była tak duża, że po drodze chłopak zmarł – pisze Human Rights Watch.

W czasie tego samego ataku w sąsiednim domu pocisk przebił dach, sufit w kuchni i rozbił kuchenny stół. Przypadkiem mieszkający tam staruszkowie byli poza kuchnią. Zginął natomiast ich pies, któremu pocisk przebił płuca.

30 maja we wsi Hłynskie od ukraińskiej amunicji kasetowej ranny został 81-letni Andrij pracujący koło domu. Odłamki bomby utkwiły w rękach, nogach i plecach starca. Jego syn wezwał na pomoc stacjonujących w pobliżu rosyjskich żołnierzy, którzy przyszli z doktorem i natychmiast przewieźli go do szpitala w Iziumie, a potem przetransportowali helikopterem do szpitala w Biełgorodzie. Tam starzec przeszedł serię operacji, ale nie udało się uratować mu życia. Przedstawiciele Human Rights Watch sprawdzili kartę pacjenta i akt zgonu w szpitalu w Biełgorodzie i potwierdzili, że opisane w szpitalu obrażenia odpowiadają tym które w rozmowie z HRW opisał jego syn.

AMERYKAŃSKA BROŃ KASETOWA DLA UKRAINY

Po ogłoszeniu przez Joe Bidena kolejnej transzy dostaw broni kasetowej na Ukrainę, rząd w Kijowie zobowiązał się pisemnie do używania jej wyłącznie przeciwko celom militarnym. Zauważmy, że w poprzednich przypadkach Ukraińcy także celowali w stanowiska żołnierzy a cywile stanowili tylko to co Amerykanie nazywali w Iraku „collateral damage”.

Oburzenie decyzją Bidena wyrazili przedstawiciele Cluster Munition Coalition (CMC), międzynarodowej kampanii na rzecz zakazu stosowania amunicji kasetowej. „Decyzja administracji Bidena o przekazaniu amunicji kasetowej przyczyni się do strasznych cierpień wśród ukraińskich ofiar cywilnych, zarówno bezpośrednio na skutek ataków jak i w przyszłych latach” – głosi komunikat CMC.

Hiszpańska minister obrony Margarita Robles mówiła, że „Hiszpania, która podjęła się stanowczych zobowiązań wobec Ukrainy, ma również silne przekonanie, że bez względu na okoliczności, pewne rodzaje broni i bomb nie mogą zostać dostarczane. Nie dla bomb kasetowych i tak dla uzasadnionej obrony Ukrainy, która nie powinna być prowadzona przy użyciu bomb kasetowych” – mówiła minister Robles.

Premier Rishi Sunak powiedział, że Wielka Brytania zamierza „pozostać wierna swoim zobowiązaniom jako sygnatariusz konwencji, która zakazuje produkcji albo używania amunicji kasetowej i zniechęca do używania jej”.

Także Niemcy wyraziły swój sprzeciw wobec wysyłania tej broni Ukrainie, zwracając uwagę, że broń ta jest odpowiedzialna za zabijanie i okaleczanie cywilów.

Joe Biden jasno oświadczył, że wie, że ta broń jest zakazana w wielu krajach, że ma świadomość, że jest ona odpowiedzialna za śmierć cywilów i oczywiście wie, że nawet amerykański Kongres zabronił wysyłania tej broni w miejsca konfliktów. Ale powód, dla którego wysyła broń kasetową do Ukrainy, jest taki, że Amerykanom kończą się zapasy konwencjonalnej amunicji artyleryjskiej. Jest to raczej niepokojąca informacja. Wiemy, że wysłanie broni kasetowej nie zmieni sytuacji na froncie, bo Ukraina już wcześniej miała dostęp do takiej amunicji i nic to nie zmieniło. Gdy zatem Ukrainie skończy się też ta amunicja, to co wyślą A

Biden przyznaje, że to „trudna decyzja”. Ale jak zauważa największa w Europie organizacja antywojenna, brytyjska Stop The War Coalition, „powód, dla którego Biden mówi, że to trudna decyzja, jest taki, że czołowi przedstawiciele Departamentu Stanu ostatnio potępiali Rosję dokładnie za to samo: za używanie bomb kasetowych na Ukrainie, a nawet mówili, że to zbrodnia wojenna”. Istotnie, w lutym tego roku mówiła tak pracująca dla Joe Bidena sekretarz prasowa Białego Domu, Jen Psaki. Wprost stwierdziła, że użycie broni kasetowej w konflikcie na Ukrainie jest zbrodnią wojenną. Po raz kolejny USA pokazują podwójną moralność. Gdy ich przeciwnicy dokonują zbrodni, to jest o tym głośno. Ale gdy oni sami albo ich sojusznicy to robią, wtedy znajdują się uzasadnienia.

Autorstwo: Bartłomiej Zindulski
Zdjęcie: Wikimedia Commons
Źródło: Trybuna.info


  1. Stanlley 27.07.2023 15:46

    Należy przypomnieć że broń kasetowa została niedawno wysłana przez USA na Ukrainę – tamtejsze władze nie mają oporów by to używać. Rosjanie się bardzo sprzeciwiają używaniu tego typu broni.

  2. Szwęda 27.07.2023 15:57

    Niech lepiej od razu odpalą cały atom jaki tylko mają! Gatunek człowieczka posiada straszliwy jakiś błąd w genomie, wogóle nie robi żadnego istotnego postępu jako cywilizacja i jako gatunek zmierza ku samounicestwieniu lub/i transformacji w coś innego.

  3. emigrant001 27.07.2023 16:22

    USA to światowy terrorysta, popełnia zbrodnie przeciwko ludzkości, więc czemu nie jest objęty sankcjami?

 

Zwycięstwo propagandystów


W „opiniotwórczych mediach” prawie nie ma już publicystyki politycznej, a nawet historycznej, ponieważ zastąpiła ją nachalna propaganda, która ma trzy uzupełniające się nurty:

– proamerykański, a dokładnie probidenowski, sławiący siłę i „sprawność” (także nowe słówko) tzw. światowego przywództwa;

– proukraiński, my jesteśmy ich „sługą”, bo ponoć Ukraińcy walczą z Rosją „w naszej obronie”, a my mamy spełniać ich wszelkie żądania;

– antyrosyjski, bo wrogość wobec wszystkiego, co rosyjskie, jest (jakoby) naszym narodowym obowiązkiem.

Wspólnym wątkiem tej propagandy jest twierdzenie, że, „zjednoczony Zachód” (do którego zaliczają się prawdopodobnie również oligarchowie ukraińscy), jest deponentem DOBRA i WOLNOŚCI, a na wschodzie czai się „imperium ZŁA”, które ujawniło swoją słabość („kolos na glinianych nogach”), lecz jednocześnie wciąż niepodzielnie „zagraża Zachodowi”, zwłaszcza Grecji i Portugalii. Rzetelność i obiektywizm komentarzy politycznych oraz historycznych jest już tzw. wielkim nieobecnym i na tamtych łamach już raczej nie wróci.

Propagandyści udający dziś dziennikarzy czy też naukowców już nie zmienią swojej roli: odejdą jednak w niebyt zapomnienia wraz ze zmianą polityki „światowego przywództwa”, która prędzej czy później przecież nastąpi. Dlaczego? Bo kiedyś owo „przywództwo” uzna, że już zużyto siły swoich wrogów (i przyjaciół) w wyniku tej wojny: jej kontynuacja przynosi mu jak dotąd dużo więcej korzyści politycznych niż strat, ale to się może zmienić.

Do tych pierwszych należy zaliczyć:

– wyeliminowanie, a przynajmniej oddalenie w czasie integracji ekonomicznej Chin ze starą i nową Europą (nie będzie Nowego Jedwabnego Szlaku);

– wyniszczenie związków ekonomicznych i politycznych między Unią Europejską a Rosją (nie będzie już Europy „od Lizbony do Władywostoku”);

– „przykrycie” wojną wszystkich nierozwiązanych i wciąż narastających konfliktów wewnętrznych w Stanach Zjednoczonych (tu jednak sukces jest płytki, a nawet pozorny);

– poszerzenie sfery wpływu w Europie poprzez przyjęcie do NATO dwóch nowych państw i osłabienie polityczne Rosji w tym regionie, która musi kontynuować tę wojnę, bo jej zakończenie może doprowadzić do przyjęcia Ukrainy do tej organizacji.

Bilans strat jest też dość długi, ale nie dotyczy tego regionu świata: wielkim zwycięzcą w tym konflikcie są Chiny i cały antyzachodni świat postkolonialny, który prędzej czy później zmusi „światowe przywództwo” do historycznych ustępstw, a wtedy nowy reset amerykańsko-rosyjski unieważni narrację propagandystów. Będzie to również wizerunkową katastrofą części klasy politycznej, ale można liczyć, że zmieni ona zdanie: należy przecież do „Zachodu”, a tam najważniejszą kompetencją w tej sztuce jest hipokryzja.

Politycy, którzy naprawdę rządzą „zjednoczonym Zachodem”, popełniają już drugi błąd w ciągu ostatnich lat. Pierwszym była tzw. polityka „odstraszania Rosji”: przypomnę, wówczas głoszono, że NATO skutecznie odstraszy ten kraj przed atakiem na Ukrainę, zakładając, że agresja ta nie nastąpi i będzie można ogłosić sukces. Atak nastąpił, blef się nie udał i nie pozostało nic innego jak być „zaskoczonym”. Teraz obiecuje się prezydentowi Zełenskiemu, że Ukraina zostanie przyjęta do NATO, ale dopiero jak skończy się wojna z Rosją: w związku z tym Rosja będzie ją kontynuować aż do całkowitego wykrwawienia antyrosyjskich sił tego państwa i zużycia zaplecza Zachodu. Ciekawe co wyczerpie się szybciej: czy owe „zasoby”, czy też cierpliwość zachodnich wyborców, którzy mogą już mieć dość drożyzny, zubożenia i regresu. Oczywiście zachodni „światek” polityczny, słuchając wynurzeń postsowietologów, sądzi, że Rosja wcześniej rozpadnie się na kilka państw. Jest to równie prawdopodobne co wielokrotnie zapowiadany upadek ekonomiczny tego kraju pod naporem „miażdżących sankcji”: czy ktoś pamięta, ile było jej „pakietów”?

Prawdopodobnie czeka nas jeszcze co najmniej rok wyrzeczeń, drożyzny i regresu po to, aby się przekonać, że nie miały one żadnego sensu, bo „światowe przywództwo” ogłosi kolejny reset z Rosją a nas – jako to wcześniej bywało – ogłosi nieuleczalnymi rusofobami.

Gdyby polski biznes miał jakikolwiek wpływ na kształt polityki wschodniej (ale i zachodniej) w naszym kraju, dobrobyt naszych obywateli byłby równy lub nawet wyższy niż w Starej Europie. Ale nie po to przecież przyjmowano nas do UE i NATO, abyśmy skutecznie dbali o swoje interesy ekonomiczne.

Autorstwo: prof. dr hab. Witold Modzelewski
Źródło: MyslPolska.info

 

Bosak staje w obronie „patodeweloperki”


Jedną z głównych patologii mieszkaniowych w Polsce ostatnich lat jest tak zwana „patodeweloperka”, polegająca między innymi na oddawaniu do użytku mikroskopijnych rozmiarów lokali. Zdaniem współprzewodniczącego Konfederacji Krzysztofa Bosaka jest to jednak tylko „optymalne wykorzystanie dostępnej powierzchni”.

Na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” pojawił się wczoraj wywiad z prezesem Ruchu Narodowego. Parlamentarzysta powtarza w nim głównie większość liberalnych sloganów Konfederacji, skupiając się przede wszystkim na polityce mieszkaniowej.

Bosak był więc pytany o realizację zapowiedzi koalicji konserwatywnych liberałów i narodowców, czyli obniżenia cen mieszkań o 30 proc. Zdaniem Konfederacji byłoby to rzekomo możliwe, gdyby przestano przyjmować nowe regulacje i wymogi techniczne.

W związku z tym lider Ruchu Narodowego broni między innymi „patodeweloperki” w postaci budowy małych mieszkań, regularnie wyśmiewanych w sieci internetowej między innymi jako „chów klatkowy Polaków”.

Według Bosaka wymóg budowy mieszkań mających minimum 25 metrów kwadratowych jest więc zbyt wysoki, dlatego należy przyjąć regulacje dające możliwość budowy jeszcze mniejszych lokali. Jest to bowiem „optymalne wykorzystanie dostępnej powierzchni” i „zaspokajanie popytu rynkowego, a nie patologia”.

Na podstawie: GazetaPrawna.pl
Źródło: Autonom.pl


  1. Stanlley 27.07.2023 11:52

    No to chyba już wszystko jasne w sprawie Konfy? Warto przypomnieć że obecnie ich patronem jest Balcerowicz – tyle mu “zawdzięczamy”….

  2. xmariox 27.07.2023 12:00

    Stanlley, co ty pier$&#@$*sz.

 

Nielegalne przeszukanie (włamanie) w mieszkaniu redaktora zrybom.eu

Stróże prawa włamali się do mieszkania redaktora podczas jego nieobecności. Przyszli w rękawiczkach, nie zapalali światła, zapalili tylko lapmkę na biurku (symulując prawdopodobnie obecność redaktora w mieszkaniu), na zdjęciach które wykonała kamera w domu redaktora nie widać też, żeby w czynnościach towarzyszył im sąsiad lub domownik, a mieli obowiązek mieć ze sobą świadka. W końcu włamywacze zorientwawszy się że są nagrywani, wyłączyli kamerę.

Włamanie-przeszukanie miało miejsce za pięć 22:00. (legalnie przeszukania można dokonać w godz. 6:00 – 22:00), zatem ktoś liczył że zastanie redaktora w mieszkaniu.

Ciekawe czy włamywacze wyważyli drzwi i czy na drzwiach mieszkania założono plombę?

Kamera (imou) na podczerwień, która redaktor zamontował w mieszkaniu ma bardzo dobry algorytm detekcji ludzkiego ruchu.

Redaktor zastanawia się czy miał być dokonany na nim mord (tak jak w przypadku Barbary Blidy) czy może ma zostać w coś wrobiony?

Redaktor pozdrawia byłego komendanta częstochowskiej milicji insp. Dariusza Atłasika (ABW) który ukrywał przed redaktorem podstawę wywiezienia na nielegalną konsultację psychiatryczną (to podstawą były zaburzenia psychiczne i zachowania) oraz sędzię Annę Gallinę (też prawdopodobnie ABW), która widzi u redaktora potrzebę leczenia psychiatrczynego i nie jest przy tym psychiatrą.

Pozdrawia też st. sierż. Przemysława Zychlę z komisariatu w Kłomnicach, który został pozwany o składanie fałszywych zeznań (w tej sprawie przesłuchiwało redaktora Biuro Spraw Wewnętrznych Policji) i który prawdpodobnie jest mocodawcą tego przeszukania.

Redaktor pozdrawia też jeden z wydziałów częstochowskiej policji, który za sprawą redaktora musi prowadzić kolejne śledztwo w sprawie dwóch trupów ze szpitala do którego wyworzono redaktora na nielegalną konsultację:

https://www.se.pl/slask/ploneli-zywcem-przywiazani-do-szpitalnych-lozek-koszmar-w-czestochowie-aa-5BHu-QrBV-af94.html – 2023-06-04

To była środa, 1 czerwca. Na oddziale neurologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie doszło do pożaru. W płonącym pomieszczeniu znajdowało się dwóch pacjentów – jeden w wieku 35 lat, drugi 50-latek. Młodszy z nich zginął na miejscu. Starszego udało się jeszcze przetransportować do placówki w Siemianowicach Śląskich, ale tam zmarł. Jego ciało było poparzone w 80 procentach.

ps.

Redaktor podejrzewa, że za sprawą jego wywiezienia i przeszukania może stać ktoś z rządu RP. Np. premier Morawiecki, gdyż redaktor namiętnie, w różnych miejscach w sieci, obnaża tę wyznawaną przez niego ideologię Nowego Porządku Świata, której autorem jest psychopata:

Ponerologia polityczna – Andrzej Łobaczewski

W każdym kraju świata osobnicy psychopatyczni i część innych dewiantów tworzą ponerogennie aktywną siatkę porozumień, po części wyobcowaną z więzi społecznej normalnych ludzi. Wydaje się także, że pewna inspiracyjna rola psychopatii właściwej w tej siatce jest zjawiskiem powszechnym. W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenie życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na „my i oni”, na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani.

Ich poczucie honoru, szczególnie tych inspiratorów, nakazuje im oszukiwać i wyszydzać tamten świat ludzki, obiecać, zapewnić, podpisać, a niczego nie dotrzymać, jest postępowaniem właściwym. Przecież „tamci” są komicznie naiwni. Uczą się także i tego, jak ich osobowości mogą wpływać traumatyzująco na ludzi normalnych i wyzyskiwania tego jako środka terroru użytecznego dla osiągania swoich celów. Ten podział na dwa światy jest trwały i nie znika nawet wtedy, kiedy udało się im zrealizować ich marzenie młodości i zdobyć władzę nad „masami” ludzi normalnych. Jest to tragiczny dowód biologicznego uwarunkowania tego dziwnego podziału.

Jak utopia młodości, rodzi się wśród takich ludzi marzenie o takim świecie, o takim ustroju społecznym „sprawiedliwym”, gdzie oni nie będą odtrącani, ani przymuszani do podporządkowywania się obyczajom i prawom, których sens jest dla nich trudno zrozumiały. Marzą o takim świecie, w którym dominowałby ich sposób przeżywania i pojmowania rzeczywistości — prosty i radykalny. Oczywiście, w takim ustroju mieliby zabezpieczony dobrobyt i bezpieczeństwo, bo oni stworzą nową władzę. Tamci odmienni, ale bardziej sprawni w różnych zawodach, powinni pracować, aby im to zapewnić. O taki nowy wspaniały świat gotowi są walczyć, dla niego cierpieć i zadawać cierpienia tamtym. W imię takiej wizji można zabijać ludzi, których los nie budzi współczucia, bo są odczuwani jako niezupełnie współgatunkowi. Nie mają pełni świadomości tego, że dla tamtych ludzi będzie to świat koszmarny i dlatego będą stwarzać opór, który rnoże trwać przez pokolenia.

Podporządkowanie człowieka normalnego osobnikom psychicznie nienormalnym działa na jego osobowość traumatyzująco, fascynująco, zniekształcająco i nerwicorodnie. Dzieje się to w sposób, który unika zazwyczaj dostatecznej kontroli świadomości. Mimo więc oporów, psychicznie zmie nione tworzywo przenika do jego osobowości. Taka więc sytuacja pozbawia człowieka jego naturalnego prawa do zachowania własnej higieny psychicznej, dostatecznej autonomii swojej osobowości i częściowo możliwości używania swojego zdrowego rozsądku. W świetle więc prawa naturalnego, jest to rodzaj krzywdy i bezprawia, które mogą występować na każdąskalę społeczną. Niestety, nie są one wymienione w żadnym kodeksie prawa.

Wspomnieliśmy już o takim oddziaływaniu niektórych osobowości patologicznych, jak np. charakteropatii frontalnej. Wyjątkowo aktywnie oddziaływuje w ten sposób psychopatia właściwa. Wówczas w osobowość człowieka uzależnionego od takiego osobnika wdziera się coś tajemniczego.
Jego uczuciowość zostaje boleśnie schłodzona, a wyczucie realiów psychologicznych przytłumione. Prowadzi to do dekryterializacji myślenia, poczucia bezsilności i wreszcie do stanów depresyjnych. Osoba taka zaczyna walczyć z tym jakby z demonami, które ją nawiedzają. Te ostatnie stany mogą być tak głębokie, że psychiatrom zdarza się pomylić je z psychozą maniakalno-depresyjną. Jest także oczywiste, że wiele takich osób buntuje się wcześniej i zaczyna szukać drogi wydobycia się z takiej sytuacji.

ps 2.

Ci nagrani policjanci wcale nie musieli być z Częstochowy, tylko np. mogli być z CIA, ze względu np. na zdjęcia prezydenta USA, które redaktor publikuje na swoich innych blogach:

A CIA, jak wiadomo, stoi za jedną z największych siatek pedofilskich:

https://tvmn.pl/Jim-Caviezel-do-CIA-musicie-mnie-zabic-zebym-przestal-ujawniac-wasz-pedofilski-krag-3059a

Jim Caviezel krytykuje amerykańskie służby. Zdaniem aktora to właśnie CIA stoi za jedną z największych siatek pedofilskich. „Ani trochę się was nie boje”

 

Załamanie cyrkulacji prądów oceanicznych AMOC zamrozi Europę


Badania naukowe prowadzone na Uniwersytecie w Kopenhadze sugerują, że globalne ochłodzenie może stać się rzeczywistością. Wyniki badań pokazują, że jeżeli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną znacznie zredukowane, prądy oceaniczne, które dostarczają ciepło do Europy, mogą się zatrzymać do 2060 roku. To stawia Europę wobec realnego zagrożenia nawet zlodowaceniem.

Prądy oceaniczne, zwane Atlantycką Południkową Cyrkulacją Przelewową (AMOC), regulują dystrybucję ciepła między tropikami a północnym Atlantykiem. Są kluczowe dla utrzymania stabilnego klimatu w regionie europejskim. Z badań wynika, że AMOC może przestać działać całkowicie, jeśli poziom emisji gazów cieplarnianych pozostanie bez zmian.

Wykorzystując najnowsze narzędzia statystyczne i analizując dane dotyczące temperatur oceanów na przestrzeni ostatnich 150 lat, naukowcy ustalili, że istnieje 95% prawdopodobieństwo, że AMOC zakończy działanie między 2025 a 2095 rokiem. Najbardziej prawdopodobna data tego potencjalnie katastrofalnego zdarzenia to rok 2060.

Konsekwencje załamania AMOC są trudne do przewidzenia, ale na pewno będą miały ogromny wpływ na klimat na całym świecie. Na przykład, w tropikach można spodziewać się jeszcze większego ocieplenia, a na północnym Atlantyku — zwiększenia aktywności burzowej. „Zatrzymanie AMOC może mieć bardzo poważne konsekwencje dla klimatu na Ziemi” – mówi profesor Peter Ditlevsen z Instytutu Nielsa Bohra. „Ponieważ fale upałów występują coraz częściej, takie wyłączenie prądów oceanicznych przyczyni się do dalszego ocieplenia tropików, gdzie rosnące temperatury już teraz powodują trudne warunki życia”.

Badanie z Kopenhagi wzbudza poważne wątpliwości co do wcześniejszych raportów Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), które przewidywały małą szansę na dramatyczne zmiany w AMOC w bieżącym stuleciu. Jednakże nowe badanie, skupiające się na wczesnych sygnałach ostrzegawczych wysyłanych przez prądy oceaniczne, pozwala naukowcom przewidzieć dokładny czas potencjalnego załamania.

Świadczy to o tym, że cała ideologia klimatyczna oparta jest na wątłych przesłankach, a jak wiadomo, od zawsze przed glacjałem na Ziemi mamy do czynienia z okresem ocieplenia, co powoduje rozmarzanie lodowców — na przykład Grenlandii — i dopływ do oceanu słodkiej wody o innej gęstości co nieuchronnie prowadzi do załamania obecnych prądów oceanicznych, w tym Golfsztromu, który odpowiada za ciepłe zimy w zachodniej Europie.

Jeśli ideolodzy klimatyzmu z Unii Europejskiej nie zostaną usunięci, czeka nas prawdopodobnie wielkie nieszczęście spowodowane niebezpieczną korelacją między szalonymi planami w stylu Fit For 55, a realnym ochłodzeniem, którego miało nie być, a którego nadejście doprowadzi do tego, że ludzie w Europie pozbawieni normalnych źródeł ciepła zwalczanych obecnie przez klimatycznych maniaków, będą po prostu zamarzać w domach gdy tylko dojdzie do jakieś przerwy w dostępie do elektryczności. Jest jeszcze szansa, aby zatrzymać to wariactwo i trzeba to zrobić, zanim będzie za późno.

Źródło: ZmianyNaZiemi.pl

KOMENTARZ „WOLNYCH MEDIÓW”

„Nałukofcy” (a właściwie „nałukofcy i nałukofczynie”, jak powinno się teraz politycznie poprawnie pisać i mówić, dzieląc ludzkość na kobiety i mężczyzn, zapominając o obojnakach), nie wiedzą, lub umyślnie przemilczają, że początek zanikania Prądu Zatokowego dziwnym trafem zbiegł się w czasie z katastrofą na platformie wiertniczej Shella w Zatoce Meksykańskiej. Ogromne ilości gęstej ropy naftowej zaburzyły równowagę ekologiczną tamtejszych wód i mogły rozproszyć Golfsztrom i zmniejszyć prędkość, wywołując reakcję łańcuchową zanikania. Gdyby klimatyści mieli rację, podobne zjawiska obserwowalibyśmy we wszystkich oceanach świata, a nie tylko na północnym Atlantyku.


  1. emigrant001 27.07.2023 10:46

    cytat 1 – indeks atmosferycznej cyrkulacji strefowej ma własną zmienność międzydekadową, którą na razie mało rozumiemy
    cytat 2 – NAO wydaje się mieć cykl 8-letni o niejasnym pochodzeniu, a także cykl 65-letni. Ten drugi ma zapewne związek z 65-letnim cyklem Wielodekadowej Oscylacji Atlantyckiej (AMO), ale z inną fazą. W dodatku rożni autorzy wiążą NAO (Oscylacja Północnoatlantycka) z różnymi wymuszeniami, w tym ze zmienną aktywnością słoneczną, ilością lodu w Arktyce oraz zjawiskami El Niño i La Niña
    cytat 3 – Jeszcze nie tak dawno naukowcy z Uniwersytetu Kolorado w Boulder informowali, że średnia temperatura wody między Grenlandią a norweskim archipelagiem arktycznym Svalbard wzrosła w okresie letnim do 6 stopni:)
    Także straszenie klimatem, którego nikt do końca nie rozumie – ciąg dalszy nastąpi

  2. Admin WM 27.07.2023 12:19

    Podmieniłem artykuł na – według mnie – bardziej szczegółowy. Pierwszy (do którego nawiązuje pierwszy komentarz) znajdziecie tutaj:

    https://icelandnews.is/informacje/z-kraju/prad-zatokowy-moze-zaniknac-do-2025-roku

  3. KubaD. 27.07.2023 12:20

    Będę świętował kiedy ci wszyscy eko terroryści zaczął być sądzeni za zbrodnie przeciwko ludzkości.
    Jak to mówią:
    Oliwa nierychliwa ale sprawiedliwa.

  4. Szwęda 27.07.2023 12:40

    Niestety większość zbrodniarzy na pierwszym lepszym przykładzie 2 wojny światowej uniknęło sprawiedliwości, a ilu porobiło kariery a przynajmniej siedzieli na lukratywnych i spokojnych stanowiskach w powojennym RFNie, USA i pewnie w wielu jeszcze krajach. A z najnowszej historii wygląda na to, ze polskojęzyczni zbrodniarze w rządzie wespół z tzw. personelem medycznym od doktorów skończywszy na pigułach, niemal cały światek dziennikarski, tzw. naukowcy i wielu innych – także nie odpowiedzą za masowe zbrodnie kilkuset tysięcy wymordowanych Polaków podczas tzw. plandemii koronaświrusa! Czy ktoś z nich odpowie – śmiem wątpić.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...