piątek, 18 sierpnia 2023

 

Od 1 października za jazdę po alkoholu stracisz samochód


Już od października mają wejść w życie przepisy, zgodnie z którymi sąd będzie mógł orzec przepadek auta pijanego kierowcy. Jak podaje portal Prawo.pl – wystarczy, że prowadzący będzie miał powyżej 1 promila alkoholu we krwi lub w wydychanym powietrzu. Do konfiskaty nie dojdzie, jeśli samochód zostanie zniszczony lub znacznie uszkodzony. Ustawa czeka jedynie na podpis prezydenta.

Jak podaje portal Prawo.pl — w nowelizowanej ustawie zaszła zmiana, w porównaniu z tym, co zakładały przepisy, które miały wejść w życie w marcu 2024 r. Zakładały możliwość konfiskaty pojazdu przy zawartości alkoholu niższej niż 1,5 promila we krwi lub 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu. Po zmianach wystarczy, że kierowca będzie miał powyżej 1 promila alkoholu we krwi lub 0,5 mg/dm3 w wydychanym powietrzu.

Jak jeszcze zmienią się przepisy? Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa pojazd nie stanowił wyłącznej własności sprawcy albo po popełnieniu przestępstwa sprawca zbył, darował lub ukrył podlegający przepadkowi pojazd, orzeka się przepadek równowartości pojazdu. Za równowartość pojazdu uznawać się będzie wartość pojazdu określoną w polisie ubezpieczeniowej na rok, w którym popełniono przestępstwo, a w razie braku polisy — średnią wartość rynkową pojazdu ustaloną na podstawie dostępnych danych.

Jak podaje Prawo.pl, przepadek pojazdu mechanicznego oraz przepadek równowartości pojazdu nie będzie orzekany, jeżeli sprawca prowadził auto, która do niego nie należało, wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeknie nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Przepadku auta oraz przepadku równowartości pojazdu sąd nie będzie orzekał, jeśli będzie to niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego utratę przez sprawcę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie.

Na podstawie: Prawo.pl
Źródło: PAP-MediaRoom.pl


  1. replikant3d 18.08.2023 15:34

    To akurat popieram. Może jak jeden z drugim stracą bryczki to może się inni opamiętają. Jak do tej pory nic innego nie działało.

 

Spuścizna globalnej choroby


Ile osób po doświadczeniach pandemicznych z jedną tylko chorobą i receptą na „lek”, przyjęłoby go w ciemno, nie czytając informacji o nim zawartej na siedmiu stronach ulotki zadrukowanej „maczkiem”? Sądzę, że zdecydowana większość. Pomijając strony o ostrzeżeniach, przytoczę w takim razie same objawy skutków niepożądanych ujawnionych przez producenta, które ignoruje lekarz, zapisując pacjentowi w charakterze leku. Czy sam je ignoruje, czy o nich wie, a jednak zaleca – jest niewiadomą.

INFORMACJA CZY HORROR?

Z ulotki lekarstwa możemy wyczytać…

1. Częste działania niepożądane (mogą dotyczyć nie więcej niż 1 na 10 osób): zapalenie przewodów nosowych, ból gardła, krwawienie z nosa, reakcje alergiczne, zwiększenie stężenia glukozy we krwi (u pacjentów z cukrzycą należy nadal uważnie monitorować stężenie glukozy we krwi), zwiększenie stężenia kinazy kreatynowej we krwi, bóle głowy, nudności, zaparcia, wzdęcia, niestrawność, biegunka, bóle stawów, bóle mięśni i ból pleców – wyniki badań krwi wskazujące na nieprawidłową czynność wątroby.

2. Niezbyt częste działania niepożądane (mogą dotyczyć nie więcej niż 1 na 100 osób): anoreksja (utrata apetytu), przyrost masy ciała, zmniejszenie stężenia glukozy we krwi (u pacjentów z cukrzycą należy nadal uważnie monitorować stężenie glukozy we krwi), koszmary senne, bezsenność – zawroty głowy, drętwienie lub mrowienie palców rąk i stóp, zmniejszenie wrażliwości na ból i dotyk, zmiana smaku, utrata pamięci, nieostre widzenie, dzwonienie w uszach i (lub) w głowie, wymioty, odbijanie się, ból w górnej i dolnej części brzucha, zapalenie trzustki (powodujące ból brzucha), zapalenie wątroby, wysypka, wysypka skórna i swędzenie, pokrzywka, wypadanie włosów, ból szyi, zmęczenie mięśni – zmęczenie, złe samopoczucie, osłabienie, ból w klatce piersiowej, obrzęk (zwłaszcza kostek), podwyższona temperatura, obecność białych krwinek w badaniu moczu.

3. Rzadkie działania niepożądane (mogą dotyczyć nie więcej niż 1 na 1000 osób): ciężka reakcja alergiczna powodująca obrzęk twarzy, języka i gardła, który może powodować duże trudności z oddychaniem. Ciężka choroba objawiająca się łuszczeniem i obrzękiem skóry, pęcherzami skóry, ust, oczu, genitaliów oraz gorączką. Wysypka skórna z różowo-czerwonymi plamami, szczególnie na dłoniach lub stopach, z możliwymi pęcherzami. Osłabienie, tkliwość, ból mięśni, zerwanie mięśnia lub czerwonobrunatne zabarwienie moczu, zaburzenia widzenia, nieoczekiwane krwawienie lub zasinienia (siniaki), cholestaza (zażółcenie skóry i białek oczu), zerwanie ścięgna. Jeśli jednocześnie występuje złe samopoczucie lub wysoka gorączka, może to być spowodowane przez rozpad mięśni prążkowanych (rabdomiolizę). Rozpad mięśni prążkowanych nie zawsze ustępuje, nawet jeśli pacjent zaprzestanie stosowania atorwastatyny, może on również zagrażać życiu i powodować problemy z nerkami.

4. Bardzo rzadkie działania niepożądane (mogą dotyczyć nie więcej niż 1 na 10 000 osób): reakcje alergiczne, objawy mogą obejmować nagłe sapanie i ból w klatce piersiowej lub ucisk, obrzęk powiek, twarzy, ust, jamy ustnej, języka lub gardła, trudności w oddychaniu, zapaść, utrata słuchu – ginekomastia (nadmierny rozrost tkanki gruczołowej piersi u mężczyzn). Jeśli u pacjenta wystąpi niespodziewane lub nietypowe krwawienie lub zasinienie, może to wskazywać na nieprawidłowości ze strony wątroby. Należy jak najszybciej skonsultować się z lekarzem. Zespół toczniopodobny (w tym wysypka, zaburzenia w obrębie stawów i wpływ na komórki krwi).

5. Częstość nieznana (częstość nie może być określona na podstawie dostępnych danych): utrzymujące się osłabienie mięśni – miastenia (choroba powodująca ogólne osłabienie mięśni, w tym w niektórych przypadkach mięśni biorących udział w oddychaniu), miastenia oczna (choroba powodująca osłabienie mięśni oka). Należy porozmawiać z lekarzem, jeśli u pacjenta występuje osłabienie rąk lub nóg, nasilające się po okresach aktywności, podwójne widzenie lub opadanie powiek, trudności z połykaniem lub duszności.

6. Inne możliwe działania niepożądane zgłaszane w trakcie leczenia niektórymi statynami (leki tego samego typu): zaburzenia seksualne, depresja, problemy z oddychaniem, w tym uporczywy kaszel i (lub) spłycenie oddechu lub gorączka, cukrzyca. Prawdopodobieństwo wystąpienia tej choroby jest większe u pacjentów z wysokim stężeniem cukrów i tłuszczów we krwi, pacjentów z nadwagą oraz wysokim ciśnieniem tętniczym. Podczas stosowania tego leku lekarz wykona odpowiednie badania u pacjenta.

A przecież specyfik ma tylko obniżyć poziom cholesterolu. Nieznana jest liczba takich substancji dopuszczonych do obrotu mogąca wpędzać chorych w powikłania, które oni sami spisują na karb leczonej przypadłości, bo nie podejrzewają, że lekarz i lek mogą szkodzić.

ŚCIEŻKA ZDROWIA

Pojawienie się szlagierowej choroby wzmogło poziom szczególnej troski polityków o społeczeństwo. Część ludzi zachowała dystans, wiedząc, że polityk to nie medyk, więc troska musiała być fałszywa. Zagonienie ludzi jak bydło do zagród i mnożenie zakazów przeplatanych z nakazami wzbudziły nieufność do procederu drakońskich metod profilaktyki i leczenia kataru.

Poza spotęgowaną nieufnością do „troskliwych na górze”, stopniało zaufanie do systemu medycznego, który pięknie się sprywatyzował. Zawiłości wprowadzone w aptekarstwie mogą świadczyć tylko o chęci ukrycia nieznanego celu, być może korupcji. Przykładem są leki, które według komunikatu medialnego uznane za darmowe jak powyższy wydają się dobre dla ryzykantów. Po próbie realizacji recepty okazuje się, że jako darmowe te same leki mogą być realizowane tylko w niektórych schorzeniach, ale akurat nie w tym, na jakie cierpi zainteresowany. To pestka. Termin realizacji jest też oparty o dziwne kryterium. Na przykład antybiotyk musi być bezwzględnie wykupiony w ciągu tygodnia od daty recepty. Nie ma zmiłuj się, kiedy chory ledwie dowlókł się do apteki po tzw. długim weekendzie, by dowiedzieć się, że minął termin realizacji o jeden dzień i klops. Trzeba wrócić na „ścieżkę zdrowia”, mieć szczęście umówić wizytę z lekarzem jeszcze tego samego dnia i uzyskać nową receptę. Lepiej być przewlekle chorym, wtedy recepta niby ważna cały rok, ale ograniczona ilością opakowań jednorazowego zakupu zapewni atrakcje marnowania czasu i…zdrowia w cyklicznym składaniu prośby o przedłużenie.

CO NAM ZOSTAŁO Z CZUJNOŚCI?

Panująca powszechnie globalna choroba zmusiła do zainteresowania się zbawienną substancją mającą gwarantować zdrowie i odporność. Wytężaliśmy wysiłki, by dowiedzieć się szczegółów o jej składzie i działaniu. Ujawnienie tamtej ulotki producenta ostatecznie skróciło kolejki oczekujących na poddanie się rzekomej profilaktyce.

Zdrowy sceptycyzm jako podstawowy mechanizm odporności na głupotę zanikł z upływem czasu i mnogością nowych trosk. Ludzie zapomnieli i nie dostrzegają, że medycyna jest ofiarna dla farmacji, poświęcając dla jej zysków zdrowie i życie ludzkie w niezbadanych ilościach. Zapewne proporcjonalnych do ilości wydanych certyfikatów dopuszczenia w obrocie na polski rynek.

Dylemat pacjenta brać czy nie brać na ogół zakłóca wiara, że przepisany przez lekarza produkt nie powinien szkodzić. A jednak. Jeśli złe nawyki żywieniowe doprowadziły organizm do zachwiania równowagi, czyli choroby, lekarz zaleca stosowną dietę. Dopiero rygorystyczne zastosowanie się do niej i sprawdzenie stopnia skuteczności wydają się momentem decyzji na przyjęcie produktu o tak rozległej ilości i wadze skutków niepożądanych.

Wniosek: nie ufamy, sprawdzamy i sami podejmujemy decyzję o zastosowaniu leku. Jeśli lekarz, któremu zgłaszamy wątpliwości zareaguje emocjonalnie, bez chwili wahania powinniśmy zmienić lekarza.

Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net

 

RNA (mRNA) koduje ludzkie DNA


Istnieje wiele sposobów, jakimi można zmieniać ludzką genetykę, de facto wciąż się ją zmienia, wciąż się nią manipuluje. Powstaje jednak zasadnicze pytanie: „po co manipulować ludzką genetyką”? Odpowiedź jest prosta, tutaj chodzi o kontrolę i manipulację. Zatem jaki wniosek? Otóż jeżeli możesz „programować informację” do ludzkiego DNA, do ludzkiej genetyki, to wówczas możesz zmutować „ludzką formę”.

W kwietniu 2017 roku FDA zatwierdziła lek, stosowany głównie do leczenia późnych dyskinez i pląsawicy związanych z chorobą Huntingtona. Ten lek na receptę jest teraz dostępny w dwóch postaciach, walbenazynie i deutetrabenazynie. Zadaniem tych leków jest hamowanie pęcherzykowego transportera monoamin, w skrócie VMAT2. Dlaczego więc hamowanie własnego genu VMAT2 miałoby nas interesować? Ponieważ ten sam gen, gen VMAT2, został nazwany genem Boga.

Badanie tego genu zostało przeprowadzone w Tabriz w Iranie przez Centrum Badań nad Komórkami Macierzystymi Onkologii i Hematologii oraz Centrum Badań Genetyki Człowieka Tabriz University of Medical Sciences w Iranie, wraz z irańskim Klubem Młodych Badaczy Tabriz i Ahar oraz szeroko pojętą naukową elitą islamską. Ich końcowy raport został opublikowany w październiku 2016 roku. Należy zaznaczyć, że wyniki badania zostały opublikowane przez wydawnictwo Symbiosis Publishing. Jest to międzynarodowy internetowy wydawca recenzowanych badań. Publikują głównie badania z dziedziny kliniki, medycyny, nauk przyrodniczych, farmacji, inżynierii i technologii. Zatem to badanie zostało opublikowane przez wiarygodnego wydawcę, recenzowanego medycznie.

Opublikowane badanie nosiło nazwę „Badania molekularne genów VMAT2 u 2000 osób w zakresie zachowań religijnych i wiary w Boga obywateli miasta Tabriz”. Hipoteza polega na tym, że ten konkretny gen jest niejako powiązany z genami jednostki i predysponuje je do doświadczeń duchowych. W 2005 roku genetyk Dean Hamer napisał książkę pt. „Geny Boga: jak wiara jest wpisana w nasze geny”. Badacze odkryli, że pragnienie i naturalna potrzeba szukania Boga i oddawania czci w jakiejś formie, ma bezpośredni związek z genami. Kilka genów odgrywa rolę w przekonaniach, ale pojedynczym genem o najwyższym znaczeniu dla duchowości (praktyk religijnych) był gen VMAT2. To pojedynczy gen odgrywający kluczową rolę w potrzebie Boga. Współczesnym siłom, które „pociągają za sznurki zza kurtyny”, mocno zależy na tym, aby zniszczyć wszelką wiarę, a zatem w tym przypadku genetyka może być pomocna. Oczywiście manipulacje genetyczne będą odbywać się na znacznie szerszym polu, a sam gen VMAT2 to tylko jeden z „obiektów ataku”.

Czy dostrzegacie dokąd zmierzam? Czy lampka się wam już zaświeciła? Przypominacie sobie tzw. „szczepienia mRNA”? Przypominacie sobie eksperyment medyczny, któremu poddano miliardy ludzi z całego globu, poprzez poddanie ich „terapii genowej mRNA”? Ten, kto się jej nie poddał, to znaczy, nie przyjął tak zwanej „szczepionki mRNA” na COVID-19, ten jest już dziś zwycięzcą!

Okazuje się, że „kluczem” do manipulowania ludzkim DNA, jest właśnie mRNA! Kluczem jest manipulacja mRNA lub kwasu rybonukleinowego. DNA było „gwiazdą” genetyki od dekad a RNA graczem relatywnie drugoplanowym, jednakże wszystko uległo zmianie. Yoshikazu Nakamura, profesor na wydziale biologii molekularnej Instytutu Nauk Medycznych Uniwersytetu Tokijskiego podkreśla, że życie zostało stworzone w „świecie RNA”. Wielu profesorów genetyki, podobnych do Nakamury mówi wprost, że to RNA, a nie DNA jest dominującą siłą. W skrócie — to RNA pisze „program”, który nazywamy DNA! Ujmując to jeszcze prościej, w języku komputerowym: „RNA (mRNA) kontroluje myszkę i klawiaturę, a DNA jest tym, co pojawia się na ekranie”. Jeżeli teraz to wiecie, i jeżeli to zrozumiecie, to dostrzeżecie gigantyczne zagrożenie, jakie płynie z wszelkich form zastosowania RNA (mRNA) w preparatach medycznych.

Ludzkość dała sobie zaaplikować „coś”, co nazwano dla zmylenia „szczepionką”. Podczas gdy w gruncie rzeczy nikt z nas na dobrą sprawę nie zna pełnego składu tych „szczepionek mRNA”, nikt nie wie, jakie będą długofalowe efekty tych „szczepień mRNA”, ponieważ czasu nie można przyspieszyć, zatem wszystko ujawni się po kilku latach. Jest to zaiste wielce szokujące, cały ten proceder „wyszczepiania populacji” całkowicie nieprzebadanymi „preparatami genetycznymi mRNA”, gdyż to jednoznacznie zapowiada nadchodzącą hekatombę.

Źródło: Eschatologia.pl


  1. Admin WM 18.08.2023 11:02

    Ciekawa implikacja – jeśli to prawda, że preparaty COVID-19 mają m.in. wyłączać „gen Boga”, to przyjęły go głównie osoby wierzące (w pandemiczną propagandę).

 

Brytyjski rząd wywoła masowe wyłączenia prądu?


Lewicowy plan dla Wielkiej Brytanii zakłada „dekarbonizację” całej produkcji energii elektrycznej w kraju do roku 2030, co z pewnością spowoduje powszechne przerwy w dostawie prądu i awarie sieci.

Brytyjski prawodawca Ed Miliband z Partii Pracy ogłosił plan podczas ubiegłorocznej konferencji partii. Pozostaje on centralnym elementem globalistycznego planu zakazania wszelkiego wykorzystania paliw kopalnych w Wielkiej Brytanii i zastąpienia ich morskimi farmami wiatrowymi i lądowymi farmami słonecznymi.

Miliband i jego grupa „zielonych” idealistów nie dostrzegają, że nie ma możliwości utrzymania gospodarki przy życiu bez paliw kopalnych. Ilość energii wiatrowej i słonecznej, jaką trzeba by zastąpić obecną infrastrukturę energetyczną, jest tak ogromna, że nie ma nawet wystarczającego miejsca na lądzie, aby to umożliwić – a zresztą kto chciałby patrzeć na niekończące się morze brzydkich, hałaśliwych turbin wiatrowych i paneli słonecznych gdziekolwiek się udają?

Najwyraźniej Brytyjczycy chcą, aby ten dystopijny koszmar stał się rzeczywistością, a przynajmniej jest ich wystarczająco wielu, aby Partia Pracy ze swoimi szalonymi pomysłami nadal kierowała niszczącym gospodarkę kraju zielonym programem, który ostatecznie pozostawi wszystkich biednych i głodnych – zakładając, że ktokolwiek przeżyje tę przebudowę.

ONZ już ponad dekadę temu zaplanowało przebudowę systemu energetycznego, w ramach którego wszyscy obywatele będą mieli limitowany dostęp do energii.

„Zielona” transformacja polega na masowym wyludnieniu planety poprzez załamanie gospodarki. Modelowanie komputerowe wykonane przez Johna Browna kilka tygodni temu na bazie danych dotyczących produkcji energii z 2022 roku pokazuje, że całkowita dekarbonizacja Wielkiej Brytanii do 2030 roku po prostu nie zadziała i doprowadzi do załamania gospodarki i zniszczenia kraju.

W oparciu o dane BMRS model komputerowy, który nie obejmuje generacji wbudowanej, takiej jak małe farmy wiatrowe i słoneczne, nie ma nawet odpowiedniej technologii, aby takie zmiany były funkcjonalne, nawet zakładając, że Wielka Brytania mogłaby zainstalować wystarczającą liczbę farm wiatrowych i słonecznych, aby zaspokoić popyt. „Założyliśmy, że poza wiatrem i słońcem Wielka Brytania ma 10 gigawatów (GW) dyspozycyjnej mocy, takiej jak energia jądrowa, biomasa i woda” – informuje Watts Up With That o wynikach modelu. „Nie ma energii elektrycznej wytwarzanej z wodoru – wydaje się, że nie ma możliwości, aby masowa infrastruktura wodorowa – elektrolizery, systemy parowe, sieci dystrybucyjne i flota nowych elektrowni spalających wodór o mocy 50 GW – mogła być gotowa do 2030 r. […] Podobnie niedostępne jest wytwarzanie energii z wychwytywania dwutlenku węgla… Nie ma importu energii elektrycznej… Nie ma znacznej rozbudowy magazynowania baterii do potrzebnej skali”.

Zieloni również wygodnie zapominają, tworząc swoje pomysły i towary, że są chwile, kiedy wiatr nie wieje, a słońce nie świeci. Wielka Brytania jest szczególnie zachmurzonym krajem w porównaniu z wieloma innymi częściami świata, co oznacza, że jej farmy fotowoltaiczne, bez względu na to, jak liczne, z pewnością nie będą generowały odpowiedniej ilości prądu.

Model pokazuje, że deficyt mocy w Wielkiej Brytanii osiągnie szczyt przy 41 GW, pięciominutowy okres, w którym zapotrzebowanie wynosi 56 GW, a produkcja 15 GW. „Oczywiście możliwe jest wygładzenie szczytów popytu w niewielkim stopniu, za pomocą działań konsumentów (wyłączenia) i przechowywania energii w bateriach”, wyjaśnia raport. „Ale bardziej krytyczny jest fakt, że w grudniu zeszłego roku miał miejsce 19-dniowy okres, kiedy narastał skumulowany deficyt mocy o około siedem terawatogodzin, średnio o 15,7 GW. Chociaż w tym okresie zdarzały się krótkie okresy, gdy generacja przekraczała popyt, to saldo netto pozostało ujemne. Mówiąc prościej, nawet przy wygładzaniu i magazynowaniu nie byłoby wystarczającej ilości energii elektrycznej, aby dalej wszystko funkcjonowało”.

Efektem końcowym „zielonej” transformacji będą prawdopodobnie powszechne przerwy w dostawach prądu i całkowite załamanie istniejącego globalnego porządku gospodarczego.

Autorstwo: Ethan Huff
Na podstawie: Wattsupwiththat.com,
Źródło zagraniczne: NaturalNews.com
Źródło polskie: PrisonPlanet.pl


  1. Dandi1981 18.08.2023 09:49

    Nie martw sie o Black out cena pojdzie znowu tak do gory ze zamiast tych 56GW ludzie zurzyja 40GW bo na wiecej ich stac nie bedzie.

  2. bboyprezes 18.08.2023 10:07

    ile można takie kity wciskać ludziom nonstop?
    Piece hutnicze do przetapiania surowców to rozgrzewają ciepłym słowem?
    Części wiatraków po określonym czasie muszą iść do utylizacji.
    Woda kilkadziesiąt lat temu była w miastach za darmo, teraz co pewien czas coraz droższa.
    Głupie pomysły o wyłączaniu prądu jak zostaną wdrożone to potem jeszcze wyjdzie zakręcanie kurka z wodą, gazem….

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...