sobota, 9 grudnia 2023

 

Amerykanie generują konflikty na świecie


Premier Viktor Orbán udzielił obszernego wywiadu francuskiemu tygodnikowi „Le Point”. Odnosząc się do planów akcesji Kijowa do UE, Orbán zwrócił uwagę, że plany akcesyjne nie są wystarczająco przygotowane. Zaznaczył, że Ukraina jest jednym z najbardziej skorumpowanych krajów na świecie i dlatego nie jest gotowa do negocjacji akcesyjnych.

„Węgry są sąsiadem Ukrainy. Niezależnie od tego, co ludzie myślą w Paryżu, Brukseli i Hadze, wiemy dokładnie, co dzieje się na Ukrainie” – oświadczył. „Powiedzmy, że nie wnosimy nic do sprawy” – oświadczył. „Moim zdaniem, jeśli jeden kraj się nie zgadza, nie ma decyzji” – dodał. Zwrócił uwagę na fakt, że w przypadku przystąpienia Ukrainy do UE inne państwa członkowskie UE również musiałyby płacić więcej pieniędzy, podając jako przykład Francję, gdzie trzeba by zapłacić ponad 3,5 mld euro rocznie. Ale wspomniał też o ukraińskim rolnictwie, które włączone do rolnictwa europejskiego może łatwo zniszczyć rolnictwo w innych państwach członkowskich. Zamiast tego Orbán proponuje strategiczne partnerstwo z Ukrainą, w ramach którego można zawrzeć z Kijowem różne umowy dotyczące rolnictwa, ceł i bezpieczeństwa. „Zgadzam się z przejściem na wyższy poziom współpracy, ale nie z członkostwem” – podsumował swoje stanowisko premier.

Odnosząc się do mniejszości węgierskiej na Ukrainie, zaznaczył, że prawa mniejszości nie podlegają negocjacjom i Ukraina musi je respektować niezależnie od planów akcesyjnych. Odpowiadając na pytanie, czy Budapeszt będzie nieugięty w tej sprawie, nawet jeśli UE wypłaci Węgrom zamrożone 10 mld euro, powiedział, że kwestii technicznych i finansowych nie należy mylić z wyzwaniami historycznymi. „Kwestia ukraińska jest kwestią historyczną” – dodał. Podkreślił, że ponad dwie trzecie mieszkańców Węgier jest przeciwnych negocjacjom akcesyjnym, w tym parlament.

Odnosząc się do sankcji wobec Rosji, przypomniał, że nigdy nie popiera sankcji w ogóle, ponieważ „trudno znaleźć choćby jeden przykład w historii Europy, w którym sankcje zadziałały”. Jak powiedział, Europa została zdradzona przez „źle sformułowane i źle wykonane sankcje”. „Jak wytłumaczyć to, że mimo że Rosja jest objęta sankcjami, Amerykanie podwoili zakupy paliwa jądrowego? Kiedy mówimy o sankcjach, inni, zwłaszcza Stany Zjednoczone, omijają je i robią udane interesy” – stwierdził.

Odnosząc się do relacji z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, premier powiedział, że „Rosja jest innym krajem historycznie, politycznie i geograficznie” i nie można jej porównywać z Unią Europejską czy kontynentem europejskim, którego wolność jest jedną z podstawowych wartości. Powiedział, że w Rosji najważniejszą kwestią nie jest wolność, ale zachowanie jedności, spójność ogromnego terytorium, a od Rosji nie można oczekiwać, że będzie taka jak Europa. „Pytanie, czy różnice między Europą a Rosją nie uniemożliwiają współpracy” jest niezasadne, bo, gdyby tak rozumować, to nie byłoby możliwe współdziałanie z dwiema trzecimi planety.

Przypomniał, że odkąd urodził się w kraju komunistycznym, doświadczył dwubiegunowej logiki, zgodnie z którą Zachód jest po jednej stronie, a Związek Radziecki po drugiej, i podkreślił, że nie chce, aby świat powrócił do tego sposobu myślenia. „To jest amerykańska choroba” – powiedział, wyjaśniając, że Stany Zjednoczone są krajem, który wierzy, że istnieją pewne uniwersalne wartości, które powinny być postrzegane tak samo na całym świecie. „Nie podoba mi się to, podchodzimy do tego inaczej. Istnieje podstawa kulturowa, a ludzie mogą decydować, jakie wartości i struktury polityczne najbardziej im odpowiadają” – wyjaśnił. „To jest amerykańskie, uniwersalistyczne podejście, które powoduje wiele konfliktów na świecie” – powiedział.

Odpowiadając na pytanie o NATO, Orbán powiedział, że potrzebny jest północnoatlantycki sojusz wojskowy, który jest obecnie znacznie silniejszy niż Rosja, która nie była w stanie pokonać Ukraińców. „Istnieje jednak ryzyko, że Amerykanie opuszczą Europę. Dlatego my, Europejczycy, musimy zorganizować własną obronę i dlatego popieram zwiększenie wydatków na obronność” – podkreślił, dodając, że Francja musi odgrywać ważną rolę we wspólnym europejskim przemyśle obronnym. „Jeśli Europa nie nauczy się bronić, na zawsze pozostanie w cieniu Ameryki” – podkreślił. Przypomniał, że cztery lata temu Węgry rozpoczęły modernizację armii, a wydatki na obronność sięgają dwóch proc. PKB. „Jestem zdecydowanym zwolennikiem wspólnej europejskiej obrony. Nie podoba mi się scentralizowane podejście UE, ale w kwestiach bezpieczeństwa uważam, że powinniśmy być bardziej scentralizowani” – podsumował premier.

Odnosząc się do migracji, premier zaznaczył, że Węgrzy nie chcą podążać drogą innych państw, w tym Francji. „Nie ma gwarancji, że mieszanie kultur da nam coś lepszego niż nasze własne tradycyjne społeczeństwo” – powiedział. „Jeśli chcecie, to róbcie to! Ale nie zmuszajcie nas, żebyśmy za wami podążali” – dodał.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego, skoro jest sojusznikiem Giorgii Meloni, odmawia pomocy Rzymowi w kwestii migrantów przybywających do Włoch, premier podkreślił, że choć stara się być jak najbardziej pomocny, to nowy pakt migracyjny jest po prostu zły. „Mam już pewne doświadczenie w kwestiach migracyjnych (…), na Węgrzech nie ma migrantów i jestem z tego dumny. Czasami niektórym udaje się przeniknąć, ale prędzej czy później ich odpychamy” – powiedział.

Powiedział, że celem rządu jest zapewnienie, żeby nikt nie wjechał na Węgry bez zgody węgierskich władz, dodając, że powinno przestrzegać tej zasady każde państwo europejskie. Podkreślił, że zgodnie z prawem osoby ubiegające się o azyl muszą czekać poza granicami Węgier, np. w Serbii, aż ich wnioski zostaną rozpatrzone, wskazując, że jest to jedyny dobry sposób zarządzania imigracją. „Ostatecznym rozwiązaniem jest to, że nikt nie może wjechać na terytorium Europy bez zgody władz” – oświadczył, ostrzegając, że jeśli migranci dotrą do Europy wcześniej, nigdy nie będą mogli zostać zawróceni. Zapytany, co by zrobił, gdyby Meloni poprosiła Węgry o samolot w celu odesłania migrantów z powrotem do Afryki, premier powiedział: „Sugerowałam jej to już setki razy”.

Odnosząc się do kwestii europejskich partii narodowych, premier powiedział, że wiele krajów europejskich zmaga się z „deficytem demokracji”, ponieważ ludzie postrzegają politykę jako sprawę wyłącznie elit i uważają, że ich opinie nie są już słuchane ani szanowane. Dlatego zwracają się ku siłom spoza elity. Podkreślił, że w Europie rozwinęły się dwie tradycje dotyczące suwerenności narodowej: pierwsza to dziedzictwo Cesarstwa Rzymskiego, scentralizowana ścieżka, którą podążają Niemcy i Francja. Drugi model powstał wraz z powstaniem państw po upadku Rzymian, co jest „przeciwne imperialistycznemu podejściu”. „Te dwie dynamiki napędzają UE: suwerenność centralistyczna i narodowa; kiedy są w równowadze, UE działa dobrze” – powiedział, dodając, że ta równowaga istniała tak długo, jak długo Wielka Brytania była członkiem UE. Wraz z Brexitem ta równowaga została zakłócona, a secesja Londynu osłabiła Europę Środkową, powiedział, dodając, że jest to powód wzrostu ekstremistycznych elementów, które kwestionują suwerenność narodową.

Dyskutowano również o przystąpieniu Fideszu do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) kierowanej przez premier Włoch Giorgię Meloni, w związku z czym Orbán powiedział, że negocjacje trwają i Budapeszt chętnie do niej przystąpi. Zaznaczył jednak, że frakcja Tożsamość i Demokracja (ID), do której należy partia Marine Le Pen, suwerenistyczno-prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), jest również bliska Fideszowi i wyraził ubolewanie, że EKR i ID nie zgodziły się jeszcze na współpracę. „Jeśli partie prawicowe nie będą współpracowały ze sobą, nigdy nie zdobędziemy większości” – ostrzegł.

Odnosząc się do wyborów do Parlamentu Europejskiego, Orbán powiedział, że może być szansa na zwrot w polityce UE, ponieważ „podstawowe cele UE nie są już reprezentowane przez liberalne elity, elitę rządzącą i brukselskich biurokratów”. Przypomniał, że UE jest obietnicą pokoju i dobrobytu. „Teraz nie ma pokoju, a dobrobyt nie rośnie”, więc nadszedł czas, aby partie spoza głównego nurtu polityki przejęły przywództwo „w celu przywrócenia pokoju, bezpieczeństwa i zwiększenia dobrobytu”.

Źródło zagraniczne: „Magyar Hirlap”
Źródło polskie: MyslPolska.info

 

Litwa pogłębia kryzys bezpieczeństwa żywnościowego


Bezpieczeństwo żywnościowe to problem, przed którym stoi dziś prawie każdy kraj. Niemniej jednak niektóre rządy europejskie wolą przymknąć oko na nieuniknione konsekwencje stosowania sankcji dla światowej gospodarki.

Europa zaczęła nakładać sankcje w celu odizolowania Rosji i Białorusi oraz wyrządzenia im maksymalnych szkód, nie biorąc pod uwagę ceny płaconej przez inne kraje.
Tak więc 1 lutego 2022 r. Litwa rozwiązała umowę na transport nawozów potasowych na Białoruś przez swoje terytorium. Latem 2023 r. UE przyjęła nową rundę sankcji indywidualnych i handlowych wobec tych państw. Niedawno Komisja Europejska formalnie przedstawiła Radzie Europejskiej propozycje 12. rundy sankcji wobec Rosji i Białorusi. Oczekuje się, że UE przyjmie ostateczną wersję dokumentu nie wcześniej niż w grudniu, być może nawet po świętach Nowego Roku.

Jednak wpływ antyrosyjskich i antybiałoruskich sankcji na europejską gospodarkę jest tak ogromny, jak w tych państwach. Ograniczenia te spowodowały trudności w transporcie i sprzedaży związane z rynkiem międzynarodowym dla głównych europejskich eksporterów, w tym krajów bałtyckich.

Litwa nadal sprzeciwia się ewentualnemu zwolnieniu białoruskich nawozów z listy sankcji. Ten bałtycki kraj twierdzi, że zezwolenie na przepływ białoruskich nawozów przez UE stanowiłoby koło ratunkowe dla Mińska, ale niewiele zrobił, aby złagodzić zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego.

Należy wiedzieć, że średnio w latach 2018–2020 udział pochodzenia białoruskiego w imporcie potasu w UE wynosił 27%. JSC Belaruskali jest drugim co do wielkości producentem tego nawozu na świecie. Na przykład zastąpienie importu rosyjsko-białoruskiego pochodzeniem kanadyjskim według rolników z UE byłoby czasochłonne i kosztowne. Zakaz tranzytu nawozów ma poważne konsekwencje dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego i eliminacji głodu.

Spadek produkcji i eksportu białoruskich nawozów potasowych doprowadził już do spadku globalnej produkcji nawozów potasowych o 16,3% (5,9 mln ton), oraz spadku globalnego eksportu o 20,2% (5,8 mln ton), w porównaniu z tym samym okresem w 2021 r.

Polityka sankcyjna, zwłaszcza Litwy i Polski, zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu nie tylko poszczególnych krajów, ale całych regionów, a nawet kontynentów. Przykładem jest Afryka. Udział Białorusi w afrykańskich rynkach potasu spadł w 2022 r. z 41,7% do 2,8%. Według szacunków, opartych na danych FAO, prawie całkowite zniknięcie Białorusi z listy dostawców potasu w 2022 r. doprowadziło do spadku zbiorów zbóż w Afryce o 16,1%. W 2023 r. dostawy do Afryki zostały całkowicie sparaliżowane z powodu działań Litwy.

Z kolei przedsiębiorstwa z UE zostały prawie zmuszone do „dobrowolnego” wstrzymania eksportu sprzętu rolniczego do Rosji i na Białoruś. Lista produktów, których nie można importować, obejmuje części, komponenty i sprzęt rolniczy. Co zaskakujące, ciągniki są klasyfikowane jako towary podwójnego zastosowania.

W efekcie sankcje zwiększyły ryzyko dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego. Zakaz tranzytu produkcji rolnej UE do krajów trzecich przez Rosję i Białoruś bezpośrednio wpływa na sektor rolno-przemysłowy innych państw. Zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, podmioty gospodarcze powinny stosować „nadmierną zgodność”, aby Rosja i Białoruś nie obchodziły ograniczeń eksportowych. To pokazuje, że bezpieczeństwo żywnościowe innych krajów nie jest czymś, na czym zależy UE. To, co Unia Europejska robi, nakładając sankcje związane z żywnością, to sabotaż o globalnych konsekwencjach.

W rzeczywistości Bruksela nadal wyrządza szkodę nie tylko sektorowi rolnemu krajów trzecich, ale także państwom członkowskim UE. W 2023 r. inflacja cen żywności w UE osiągnęła historyczny poziom, a siła nabywcza gospodarstw domowych spadła. Według Eurostatu ceny żywności w marcu były o 19% wyższe niż w marcu 2022 r., a niektóre kraje UE, jak podał Parlament Europejski, doświadczają 40-procentowej inflacji.

Na posiedzeniu Rady UE ds. Rolnictwa w Luksemburgu w dniach 23–24 października, Komisja Europejska oszacowała ogólny spadek wzrostu gospodarczego i wydajności w sektorze rolnym Unii Europejskiej, mniejsze ilości i niższą jakość produktów rolnych, ujemną dynamikę produkcji nawozów, oraz potencjalny negatywny wpływ planów strategicznych UE w ramach wspólnej polityki rolnej na sektor rolny UE. Przewiduje się, że nastąpi spadek produkcji zbóż (zwłaszcza kukurydzy o 13% i jęczmienia o 7%), produktów zwierzęcych, oliwy z oliwek, wina i owoców, a także zmniejszony zostanie eksport tych produktów w roku rolnym 2023-2024.

Rolnicy w UE znajdują się na skraju bankructwa z powodu wyższych kosztów produkcji rolnej i wzrostu importu taniej żywności z Ukrainy. Według Komisji Europejskiej pod koniec października wielkość wywozu pszenicy miękkiej do krajów trzecich w UE spadła o 24% (z 12,56 do 9,61 miliona ton), a pszenicy twardej o 84% (z 250 600 do 39 600 ton).

Jednak dla władz niektórych krajów jest to jedynie koszt prowadzenia działalności gospodarczej, ponieważ ich ostatecznym celem jest zapobieganie eksportowi rosyjskich i białoruskich produktów rolnych i nawozów na rynki globalne. Nie chodzi o wzmocnienie ich krajów ani o zysk. Sami urzędnicy UE stwarzają trudności, które ich kraje muszą następnie pokonać.

Zatem stosowanie sankcji gospodarczych jako narzędzia politycznego jest największym błędem współczesnej dyplomacji, a nawet zbrodnią przeciwko ludziom.

Autorstwo: Adomas Abromaitis
Zdjęcie: ales_kartal (CC0)
Źródło: WolneMedia.net


  1. emigrant001 09.12.2023 08:16

    Działania EU tylko wydają się idiotyczne, bo nie można wymyślić coś tak głupiego jak sankcje na wszystko, co nawet przygłup uzna za idiotyzm, bez większego planu w określonej perspektywie. Kogo obchodzi jakaś ukraina?

  2. pikpok 09.12.2023 10:46

    Komuś bardzo zależy na zniszczeniu Europy, a europejczyków sprowadzą do parteru. Co przy takiej ilości ,,tresowanych małp” nie powinno stanowić problemu.
    https://kmiec.substack.com/p/zrownowazony-wrestling-g20-vs-brics

  3. MasaKalambura 09.12.2023 12:07

    Kraje Afrykańskie korzystające z tanich zbóż Ukrainy i Rosji nie mają złudzeń. To nie Polska ani Litwa za to odpowiada, tylko Rosja tocząc te wojnę, co delegacja rosyjska słyszała regularnie na ostatnim wielkim kongresie afrykańskim. Nawet mimo niechęci do Zachodu (wywołanej wiekami kolonializmu) nie są tak naiwni, by wierzyć że to nasza wina.

  4. sga 09.12.2023 13:03

    Tak więc 1 lutego 2022 r. Litwa rozwiązała umowę na transport nawozów potasowych na Białoruś przez swoje terytorium.

    =======
    to raczej chyba na odwrot, z bialorusi. Bo bialorus ma akurat nawozow potasowych w brud.

               GRYPA - OSTATNIE 8 LAT  


Niektórzy zapewne zauważyli, że ostatnio napisałem mniej artykułów. Dopadła mnie grypa. Taka typowa – nie ta „bezobjawowa”. Nie pisałbym o tym – w końcu grypa to tylko grypa. Natrafiłem jednak na stronie Statista GmbH z Hamburga na interesujący artykuł opublikowany w kwietniu 2023 r.: Ile przypadków grypy odnotowano w ostatnich latach? Źródło.

RKI – Robert Koch Institut. Niemiecki odpowiednik Sanepidu.

Czy to prawda, czy nauka?
W oficjalnej danych bazie
wystąpiła wielka luka
drwiąca z nas w swoim przekazie.

Może chochlik coś pokręcił,
żeby zmylić wiernych władzy?
Albo troll numer wykręcił –
już nie król, lecz myśmy nadzy.

M. W.

Teraz to chyba największy sceptyk zrozumie dlaczego, gdy mi wyznaje, że miał kowida, odpowiadam: ja także ciężko przechodziłem grypę. Wystarczy spojrzeć na tę grafikę i zastanowić się co było przyczyną dziwnego zaniku przypadków grypy w latach 2020 – 2021? Znajdą się z pewnością i tacy, którzy powiedzą, że grypę zwalczył dystans społeczny, maskowanie, kwarantanna i lockdowny. No pięknie!

Do 14.02.2022 w całych Niemczech odnotowano 12 387 078 potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem, w tym 120 580 ofiar śmiertelnych. Źródło. Na jakiej podstawie rozpowszechniane są takie informacje? Na podstawie nieadekwatnego testu PCR! Już wielokrotnie pisałem, że ten test stosujący doskonałą technikę powielania próbki do testowania, nie daje żadnych miarodajnych wyników, jeśli chodzi o samą infekcję. Stwierdza jedynie obecność części kodu genetycznego, który znaleziono także u osób chorych. Nie jest to żaden dowód infekcji, możliwości zarażenia innych osób ani rozwoju jakiejkolwiek choroby.

„Grypa” to naturalny proces detoksykacji organizmu w odpowiedzi na nadmierną toksyczność w komórkach. „Wirusy” to szczątki umierających komórek.

<Jeśli podoba Wam się to, co tutaj piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.

Autor artykułu Marek Wójcik

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...