czwartek, 24 lutego 2022

 

Koronawirus posiada opatentowany fragment kodu DNA


Pojawiło się nowe podejrzenie, że koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 mógł powstać w laboratorium. Naukowcy znaleźli materiał genetyczny należący do Moderny w białku kolca wirusa.

Zidentyfikowali maleńki fragment kodu, który jest identyczny z częścią genu opatentowanego przez producenta szczepionek trzy lata przed pandemią. Został odkryty w unikalnym miejscu cięcia furyny SARS-CoV-2, części, która sprawia, że ​​jest tak dobry w zarażaniu ludzi i odróżnia go od innych koronawirusów. Struktura była jednym z głównych punktów debaty na temat pochodzenia wirusa, a niektórzy naukowcy twierdzą, że nie można jej było uzyskać w sposób naturalny.

Międzynarodowy zespół naukowców sugeruje, że wirus mógł zmutować podczas eksperymentów na ludzkich komórkach w laboratorium. Twierdzą, że istnieje jedna na trzy biliony szans, że sekwencja Moderny pojawiła się przypadkowo w wyniku naturalnej ewolucji. Toczy się debata na temat tego, czy dopasowanie jest tak rzadkie, jak twierdzi badanie, a inni eksperci opisują to jako „dziwaczny” zbieg okoliczności, a nie „dymiący pistolet”.

W najnowszym badaniu, opublikowanym w „Frontiers in Virology”, naukowcy porównali skład SARS-CoV-2 z milionami zsekwencjonowanych białek w internetowej bazie danych. Wirus składa się z 30 000 liter kodu genetycznego, które zawierają informacje potrzebne do rozprzestrzeniania się, znane jako nukleotydy. Jest to jedyny koronawirus tego typu, który nosi 12 unikalnych liter, które umożliwiają aktywację jego białka kolczastego przez powszechny enzym zwany furyną, co pozwala z łatwością rozprzestrzeniać się między ludzkimi komórkami. Analiza oryginalnego genomu SARS-CoV-2 wykazała, że ​​wirus dzieli sekwencję 19 określonych liter z sekcją genetyczną należącą do Moderny, która ma łącznie 3300 nukleotydów.

Jak wynika z danych, amerykańska firma farmaceutyczna złożyła patent w lutym 2016 r. w ramach swojego działu badań nad rakiem. Opatentowana sekwencja jest częścią genu zwanego MSH3, o którym wiadomo, że wpływa na naprawę uszkodzonych komórek w organizmie. Naukowcy wskazali tę ścieżkę jako potencjalny cel dla nowych metod leczenia raka.

Dwanaście wspólnych liter tworzy strukturę miejsca cięcia furyny koronawirusa, a reszta jest dopasowana do nukleotydów w pobliskiej części genomu. Naukowcy stwierdzili, że pasujący kod mógł zostać pierwotnie wprowadzony do genomu SARS-CoV-2 przez zakażone ludzkie komórki wyrażające gen MSH3.

Profesor Lawrence Young, wirusolog z Warwick University, przyznał, że ostatnie odkrycie było interesujące, ale stwierdził, że nie jest na tyle znaczące, aby sugerować manipulację laboratoryjną. „Mówimy o bardzo, bardzo, bardzo małym kawałku złożonym z 19 nukleotydów. Więc szczerze, nie znaczy to zbyt wiele. Jeśli przeprowadzasz tego typu wyszukiwania, zawsze możesz znaleźć dopasowania. Czasami takie rzeczy zdarzają się przypadkowo, czasami jest to wynik ewolucji konwergentnej (kiedy organizmy ewoluują niezależnie, aby mieć podobne cechy, aby przystosować się do swojego środowiska). To dziwaczne spostrzeżenie, ale nie nazwałbym tego dymiącym pistoletem, ponieważ jest za mały” – powiedział dziennikowi „Mail Online”. „To nie prowadzi nas dalej w debacie na temat tego, czy COVID-19 został zaprojektowany” – dodał.

Dr Simon Clarke, mikrobiolog z Reading University, zakwestionował, czy znalezisko było tak rzadkie, jak twierdzi badanie. „Może istnieć tylko pewna liczba [kombinacji genetycznych w] miejscach rozszczepienia furyny. Funkcjonują jak zamek i klucz w celi, a oba pasują do siebie tylko w ograniczonej liczbie kombinacji. Więc to interesujący zbieg okoliczności, ale z pewnością jest to całkowicie przypadek” – powiedział „Mail Online”.

Dowody poszlakowe od dawna stawiają pytania dotyczące pochodzenia Covid i jego powiązania z Instytutem Wirusologii w Wuhan.

Źródło: Brytol.com


Skopiowano z WOLNE MEDIA

 

„Szczepionki” zabiły w Niemczech 31 000 osób


Przerażające dane niemieckich firm ubezpieczeniowych – szczepionki zabiły 31 tysięcy osób, a u 3 milionów wywołały niepożądane odczyny poszczepienne (NOP-y). Jeden z członków rady nadzorczej niemieckiej firmy ubezpieczeniowej BKK ProVita ujawnił alarmujące dane dotyczące zwiększonej śmiertelności w Niemczech.

Andreas Schöfbeck na początku stwierdził ostrożnie, że dane są „sygnałem alarmowym”, a „liczby są znaczące i pilnie potrzebują weryfikacji”. Po tym dodał jednak, że różnice pomiędzy tym co jest oficjalnie podawane, a danymi ubezpieczalni są tak wielkie, że nie można tego ukrywać. „Liczby wynikające z naszych analiz są bardzo odległe od tych podawanych publicznie. Byłoby nieetyczne, aby o tym nie dyskutowano” – powiedział Schöfbeck.

Po przeanalizowaniu danych z wielu ubezpieczalni wynika, że podawane oficjalnie dane przez Paul Ehrlich Institute (PEI) są zaniżone. Według PEI – federalnego instytutu ds szczepionek i biomedycyny – w 2021 roku zanotowano w Niemczech 245 tysięcy skutków ubocznych „szczepionek przeciwko Covid-19”. Według firmy ubezpieczeniowej „prawdziwa liczba jest prawdopodobnie wiele razy wyższa” – pisze „Die Welt”.

Bawarska firma BKK ProVita, należąca do grupy ubezpieczalni z niemal 11 milionami ubezpieczonych osób, w liście do instytutu PEI zatytułowanym „Poważne sygnały ostrzegawcze co do skutków ubocznych po szczepieniach przeciwko Corona” pisze, że „w naszej opinii mamy do czynienia z poważnym niedoszacowaniem [w oficjalnych danych] liczby skutków ubocznych wyszczepiania”.

Według PEI, na 61,4 miliona zaszczepionych zanotowano 244 576 przypadków niepożądanych odczynów poszczepiennych, jednak kalkulacje ubezpieczalni BKK wskazują na znacznie wyższe liczby. „Uważamy, że 400 tysięcy samych wizyt lekarskich [opłaconych przez ubezpieczalnię] w związku z NOP-ami, jest [obrazem] bardziej realistycznym (…). Ekstrapolując na całkowitą populację, liczba ta wynosi około 3 milionów”. Zatem, liczba NOP-ów mogłaby być wyższa o ponad 1000% niż podaje to instytut PEI – podsumowuje „Die Welt”. Stosujące solidne metody matematyczne aktuariusze niemieckich firm ubezpieczeniowych obliczyli, że w wyniku „szczepionki” zmarło około 31 tysięcy osób.

Dane z niemieckich firm ubezpieczeniowych pokrywają się z tendencjami i obliczeniami amerykańskich firm ubezpieczeniowych. W USA w 2021 roku wzrosła śmiertelność osób w wieku produkcyjnym aż o 40%. Według danych na IV kwartał 2021 roku (w porównaniu do tego samego okresu z 2019), śmiertelność wg firmy ubezpieczeniowej Lincoln wzrosła o 57%, według Prudentiala o 41%, a weðług Unum o 36%.

Obserwowana przez biznesowe firmy skala śmiertelności w 2021 roku może być tłumaczona tylko i wyłącznie jako skutek programów wyszczepiania społeczeństw eksperymentalnymi genetycznymi preparatami rozreklamowanymi fałszywie i podstępnie jako „szczepionki przeciwko Covid-19”. Według amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej One America ten wzrost został zanotowany dopiero w pierwszych miesiącach 2021 roku kiedy w pełni ruszyła kampania wyszczepiania społeczeństwa. W roku poprzedzającym, kiedy to „szalał koronawirus”, firmy ubezpieczeniowe nie zanotowany takiego wzrostu.

Jakkolwiek wszystkie polityczne urzędy i rządowe agencje nie informują o skutkach propagowanych programów wyszczepiania, to doskonale zdają sobie sprawę z tragicznych efektów społecznych, z astronomiczną liczbą poszczepiennych skutków oraz konkretną i niezaprzeczalną liczbą ofiar śmiertelnych.

Tak więc nagłe odstępowanie niemal wszystkich państw od dotychczasowych restrykcji – co samo w sobie jest dobitnym przykładem na skoordynowanie działań globalnych ciał nadzorczych dostarczających instrukcje dla spolegliwych rządów – nie jest podyktowane jakimkolwiek medycznym czy humanitarnym czynnikiem, lecz jest próbą tymczasowego, taktycznego odejścia od horrendalnych regulacji. Według nowych scenariuszy, należy chwilowo odstąpić od restrykcji, gdyż niepożądane (?) skutki uboczne (?) tzw. szczepionek stały się zbyt widoczne i celem odwrócenia uwagi społeczeństw należy psychologicznie zmienić ich punkt zainteresowania, np. dając kilka miesięcy tzw. wolności, czy też epatując obawą o konflikt zbrojny.

Ktoś na pewno kłamie na temat tzw. szczepionek, ich „skuteczności i bezpieczeństwie”. Czy kłamią politycy, „eksperci” medialni, firmy farmaceutyczne, rządowe instytucje, czy też kierujące się biznesem firmy ubezpieczeniowe oraz zwykli ludzie, obserwujący cierpiących, konających członków swoich rodzin, znajomych? Osądź to sam, wyciągnij wnioski i bez najmniejszej litości skieruj swój gniew na sprawców masowych zgonów i cierpień. Zanim ci złoczyńcy przygotują się do następnego ataku, muszą być pozbawieni tej możliwości i surowo, sprawiedliwie, konsekwentnie osądzeni.

Na podstawie: Welt.deCdn.substack.com, Twitter.com [1] [2]Bibula.com
Źródło: Bibula.com


Skopiowano z WOLNE MEDIA

 10 lat w rejestrze karnym za łamanie zasad covidowych


Między marcem a grudniem 2020 r. za naruszenia zasad w trakcie covidowych lockdownów skazanych zostało ponad 3000 osób. Teraz osoby te będą figurować w rejestrze karnym przez najbliższą dekadę.


Tysiące osób, które zostały przyłapane na łamaniu ograniczeń kolejnych lockdownów, będzie w najbliższym czasie funkcjonowało jako osoby mające za sobą przeszłość kryminalną. A to może zmniejszyć ich szanse na otrzymanie dobrej pracy przez nawet dekadę. Wobec osób niestosujących się do zasad covidowych lockdownów funkcjonariusze policji w Anglii i Walii najczęściej stosowali grzywny w postaci mandatów karnych, ale wobec tych, którzy nie płacili mandatów, niejednokrotnie wnoszono oskarżenia do sądów.


„Mandaty karne przyznawane według taryfikatora nie są rejestrowane, co oznacza, że nie pojawią się w rejestrach karnych. Niezależnie od tego, czy mandat zostanie zapłacony, czy zakwestionowany, nie zostanie on odnotowany w krajowym komputerze policji” – czytamy w objaśnieniu Criminal Records Office. Ale, jak się okazuje, osoby postawione przed sądem za zignorowanie przyznanej kary, albo za próbę jej kontestowania, mogą trafić do rejestru osób skazanych i ta odnotowana „przeszłość kryminalna” może zostać przekazana ich potencjalnym pracodawcom.


Organizacja charytatywna Transform Justice, działając w imieniu kampanii #FairChecks i w ramach dostępu do informacji publicznej (A Freedom of Information) ujawniła, że w okresie od marca do grudnia 2020 r. za złamanie zasad lockdownu skazanych zostało ponad 3000 osób. Dane tych osób mogły następnie trafić do bazy Disclosure and Barring Service (DBS). A to jeszcze nie wszystko, ponieważ kolejnych kilka tysięcy nazwisk może trafić do rejestru karnego w maju, po aktualizacji danych. Zaświadczenie o niekaralności jest potrzebne w Wielkiej Brytanii m.in. w trakcie aplikowania na stanowisko nauczyciela, lekarza lub opiekuna osób starszych/niepełnosprawnych.


Autorstwo: Marek Piotrowski

Źródło: PolishExpress.co.uk


Skopiowano z WOLNE MEDIA

 

Iran odmówił przyjęcia „szczepionek” przesłanych z Polski


Iran odmówił przyjęcia „szczepionek przeciwko COVID-19” ofiarowanych przez Polskę, ponieważ zostały one wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych – stwierdza wczorajszy komunikat telewizji irańskiej.

Telewizja zacytowała ministra zdrowia Iranu, Mohammad Hashemi, który powiedział, że Polska podarowała około miliona dawek „szczepionki” firmy brytyjsko-szwedzkiej AstraZeneca.

„Ale kiedy szczepionki dotarły do Iranu, odkryliśmy, że 820 tysięcy tych dawek szczepionek było zaimportowanych przez Polskę ze Stanów Zjednoczonych” – oświadczył minister zdrowia. „Po skonsultowaniu się z ambasadorem Polski w Iranie, zdecydowaliśmy się zwrócić te szczepionki”.

Irański przywódca duchowny, Ali Chamenei, w 2020 roku odrzucił jakąkolwiek możliwość używania „szczepionek” wyprodukowanych przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Iran importuje „szczepionki” z różnych krajów i producentów (Oxford-AstraZeneca wyprodukowane poza spornymi krajami, rosyjskiego Sputnik V, hinduskiego Covaxin), lecz najczęściej stosowana jest chińska „szczepionka” Sinopharm, jak również irański COVIran.

Na podstawie: Breitbart.com
Źródło: Bibula.com


Skopiowano z WOLNE MEDIA


  1. NORB 23.02.2022 12:16

    Widać Polska to bogaty kraj. Najpierw kupujemy on Yankesów badziewie a później rozdajemy za friko. Ciekaw jestem ile można by szkół dofinansować np. w obiady dla dzieci czy dodatkowe zajęcia pozalekcyjne zamiast kupowanie “wytworów” big-pharmy? To niezbity dowód na to, że nie jesteśmy suwerennym krajem a obecnie rządzący, są zaledwie zarządcami najemnymi obszaru zwanego Polska. Czas to zmienić.

  2. Irfy 23.02.2022 13:06

    Cóż, reżim na gwałt usiłuje gdzieś ten szuwaks upchnąć, względnie uzasadnić jego utylizację. Sprawa jest o tyle kłopotliwa i żenująca, że liczne “rządy” zobowiązały się do odbioru kolejnych dawek preparatów, z którymi nie ma teraz co zrobić. I to nie jest tylko problem polskiego reżimu, to samo dzieje się w innych krajach. W obliczu żenującej nieskuteczności preparatów, połączonej z okropnymi skutkami ubocznymi, mięknąć zaczynają nawet dotychczas fanatyczni covidianie. Co oznacza, że o masowym wstrzykiwaniu kolejnych dawek świństwa reżimy mogą sobie pomarzyć.

    Dlatego ukochanym przywódcom polecam więcej inwencji. Do ampułek z niewstrzykniętymi dawkami można na przykład doczepić sznureczki i wciskać je jako “magiczne amulety”. Niezawodnie chroniące przed wszystkim. Można też oprawić je w ramki i wysłać wszystkim obywatelom jako “pamiątka pierwszej pandemii. W ten sposób i preparaty się wykorzysta i nikt nie powie, że poszły na marne. Tylko trzeba ruszyć głową 😛

  3. Szwęda 23.02.2022 13:30

    NORB,
    Czas to zmienić to już jest od ponad 30 lat! Jak to zrobić to nie problem ale przede wszystkim kto miałby to zrobić – niestety poza odsetkiem dzielnych, mądrych, wątpiących, nieufnych, samodzielnie myślących i nie poddających się manipulacji Polaków nie ma komu tego uczynić! Nawet ta wymieniona grupa to większość żyje w iluzji, że pomogą demokratyczne metody.

  4. Baltazar Bombka 23.02.2022 22:39

    No tak, jak to mawia redaktor Michalkiewicz: “Państwa dzielimy na poważne i te niepoważne”. Modelowy przykład prowadzenia suwerennej polityki przez państwo poważne.

 

Głośny i gniewny protest AgroUnii w Warszawie


Pod stołecznym Pałacem Kultury i Nauki wyznaczyli sobie punkt startowy rolnicy z Agrounii. Protestowali przeciwko nieopłacalnym warunkom produkcji rolnej.

Było bardzo głośno. Zanim jeszcze rolnicy i producenci żywności wyszli na trasę przemarszu i dojeżdżały kolejne autobusy, nad tłumem dominowały dźwięki wuwuzeli i muzyka z wozu nagłośnienia. Protest miał być sygnałem niezadowolenia po ostatnich, nieudanych rozmowach z ministrem rolnictwa.

W centrum stolicy miały być też ciągniki. Policja jednak zatrzymała jej na wysokości ul. Kasprzaka i nie dała zgody na dalszy przejazd. Dojazdy do ciągników są blokowane przez policję. Ich liczba oceniana jest na 150 – 200.

Po raz kolejny producenci żywności pokazują, że sytuacja w Polsce, dotyczącą produkcji żywności jest nienormalna. Już wcześniej sygnalizowali, że jest ona nieopłacalna. Teraz, kiedy ceny nośników energii skoczyły o kilkaset procent w górę, jest już po prostu dramatycznie. Drożeje nie tylko energia, ale też idą w górę ceny nawozów sztucznych. A kredyty trzeba spłacać.

„Mieszkasz w warszawie?”, pytał dziennikarza portalu „Strajk” jeden z protestujących. „To wytłumacz mi, jakim cudem, pokornie znosicie podwyżki żywności o kilkadziesiąt procent? Kiedyś w 1980 wystarczyło, że władza podniosła ceny o kilka procent i robotnicy już wychodzili na ulice. A wy, w miastach, gniecie pokornie karki i nic nie orbicie. Pewnie macie dużo pieniędzy. My już nie mamy”.

Inny z rozmówców, hodowca trzody chlewnej wskazywał, że przykładowo 100 kilogramowego tucznika dostaje 400 złotych, zaś jego wyhodowanie kosztuje producenta 600. „Mam 200 złotych straty. Na 100 tucznikach, łatwo policzyć – 200 tysięcy. Co mam robić?”

Część dojeżdżających skarżyła się w sieci na nadgorliwe interwencje policji, sprawdzających drobiazgowo techniczne warunki pojazdów, liczbę pasażerów itp. Protestujący odnosili wrażenie, że chodziło nie o zwykłą kontrole, a o uniemożliwienie lub opóźnienie dotarcia protestujących na protest.

Wśród protestujących byli przedstawiciele związków zawodowych: „Solidarności” i OPZZ.

„Dziś nie tylko Agrounia. To także ludzie, którzy strajkują dziś w swoich zakładach pracy. Jest z nami Inicjatywa Pracownicza, Konfederacja Pracy, ludzie z różnych branż. Chodzi o to, żeby te pasożyty z Sejmu to zobaczyły, to oni są za to odpowiedzialni!”, mówił Michał Kołodziejczak, cytowany przez „GW”.

Autorstwo: Maciej Wiśniowski
Źródło: Strajk.eu


Skopiowano z WOLNE MEDIA

 

Na granicy powstają punkty recepcyjne dla uchodźców


W związku z agresją Rosji na Ukrainę, na polsko-ukraińskiej granicy tworzone są właśnie punkty recepcyjne dla ukraińskich uchodźców. Od wczesnych godzin porannych są one przygotowywane na mocy decyzji ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Kamińskiego. Już w ubiegłym tygodniu rządzący wyrazili gotowość na przyjęcie Ukraińców.

Wiceszef resortu spraw wewnętrznych i administracji, Paweł Szefernaker, w rozmowie z Radiem Plus zapowiedział utworzenie, przynajmniej na początek, ośmiu ośrodków recepcyjnych dla uchodźców. W ciągu najbliższych godzin powstaną one w województwach lubelskim i podkarpackim, a zostaną oczywiście umiejscowione na polsko-ukraińskiej granicy.

Szefernaker, powołując się na decyzję Kamińskiego, zapowiada, że w ośrodkach zapewnione zostanie wyżywienie, pomoc medyczna oraz informacje dla ukraińskich obywateli. Działania te są związane z planem zarządzania kryzysowego dotyczącego eskalacji rosyjskiego ataku na Ukrainę.

Już w ubiegłym tygodniu przedstawiciele rządu Mateusza Morawieckiego wyrażali gotowość przyjęcia dużej liczby ukraińskich uchodźców. Mają oni mieć zapewnione zakwaterowanie, a minister edukacji Przemysław Czarnek mówi nawet o zapewnieniu młodym Ukraińcom dostępu do nauczania w polskich placówkach edukacyjnych.

Na podstawie: PolsatNews.pl
Źródło: Autonom.pl


Skopiowano z WOLNE MEDIA


  1. Antonina 24.02.2022 12:19

    Na GW wyczytałam:
    „Minister Zdrowia Adam Niedzielski powiedział Wirtualnej Polsce, że “powstaje specjalny medyczny pociąg, który będzie woził rannych z Ukrainy do Polski”. W sumie 120 szpitali jest wytypowanych, by nieść pomoc poszkodowanym w wyniku rosyjskiej inwazji.”
    Najpierw c19, teraz Ukraińcy… Wygląda na to, że nieprędko szpitale wrócą do leczenia zwykłych Polaków ze zwykłych chorób. To pewnie byłoby zbyt zwykłe i nudne, żeby minister mógł gwiazdorzyć.

  2. Punkt Zero 24.02.2022 12:59

    Coś jak szpitale tymczasowe, puste jak nie ma kamer. To farsa jest chyba i obym miał rację, bo szkoda sióstr i braci którym przyszło się tam akurat urodzić.

  3. Punkt Zero 24.02.2022 14:11

    Nie, niestety, mam informację od ludzi z UA których znam i niestety to prawda, jest wojna to nie spektakl :(((((
    Oj głupi są ludzie, co zrobić.

 

Premier Kanady odwołuje stan wyjątkowy


Premier Justin Trudeau ogłosił w środę, że wycofuje się z zastosowania ustawy o sytuacjach nadzwyczajnych, mówiąc, że sytuacja nie jest już stanem wyjątkowym.[G] Zamierza odwołać stan wyjątkowy w ciągu 10 dni.[WM]

Trudeau w pierwszej kolejności bronił powoływania się na ustawę, mówiąc: „To była odpowiedzialna i konieczna rzecz do zrobienia” i istniały dowody na to, że pewne grupy chciały „podkopać, a nawet zaszkodzić kanadyjskiej demokracji”. Oświadczył to na konferencji prasowej w Ottawie 23 lutego, kiedy Senat debatował, czy potwierdzić decyzję rządu o powołaniu się na ustawę, po tym, jak posłowie 21 lutego przyjęli partyjny wniosek o zatwierdzenie środków w ustawie.[G]

Trudeau wprowadził stan wyjątkowy 14 lutego, aby uporać się z protestami i blokadami, ogłaszając stan zagrożenia porządku publicznego (nie chciał nawet z pokojowymi demonstrantami porozmawiać – przypis WM). Powołanie się na ustawę dało rządowi federalnemu uprawnienia do zamrożenia kont bankowych protestujących i ich zwolenników bez nakazu sądowego, a także możliwość zmuszenia firm holowniczych do odholowania ciężarówek zaparkowanych w centrum Ottawy od 29 stycznia, czego wcześniej odmawiały. „Ważne będzie, abyśmy lepiej zrozumieli, co spowodowało tego rodzaju lekceważenie prawa i zagrożenie dla naszej demokracji. Musimy upewnić się, że nasze instytucje są przygotowane i gotowe na przyszłość” – powiedział Trudeau.[G]

Celem ogólnokrajowego konwoju wolności było zniesienia wszystkich nakazów i ograniczeń związanych z COVID-19. Został on pierwotnie zainicjowany przez kierowców ciężarówek sprzeciwiających się nałożonemu w połowie stycznia przez rząd federalny nakazowi szczepień dla kierowców ciężarówek przekraczających granicę USA. Gdy protesty rozszerzyły się i objęły blokady na kilku przejściach granicznych Kanada-USA, fala warianta Omikron cofała się, a prowincje zaczęły znosić ograniczenia, w tym wymóg paszportu szczepionkowego.[G]

Po tym, jak protesty ustały w Ottawie, rząd powiedział, że ustawa jest nadal konieczna, aby zapewnić, że nowe protesty lub blokady nie zostaną ponownie utworzone, a Trudeau powiedział, że kierowcy ciężarówek przegrupowują się poza Ottawą i mają zamiar stworzyć więcej blokad.[G]

Trudeau został zapytany, co zmieniło się między dzisiejszym dniem a 21 lutego, kiedy Izba przyjęła wniosek, ponieważ ostatni protest w Ottawie został usunięty 18 i 19 lutego. Trudeau odpowiedział, że władze potrzebują więcej narzędzi do radzenia sobie z ruchami, które organizują się w mediach społecznościowych. Wspomniał również o potrzebie zastanowienia się nad rolą „dezinformacji” oraz zagranicznych pieniędzy i wpływów w „próbach podważenia, a nawet destabilizacji naszej demokracji”.[G]

Tymczasowa liderka konserwatystów Candice Bergen zareagowała na ogłoszenie w oświadczeniu. „Dzisiejsze ogłoszenie jest dowodem na to, że premier nie miał racji, powołując się na ustawę o sytuacjach nadzwyczajnych” – powiedziała. „Nic się nie zmieniło od poniedziałku poza powodzią skarg ze strony obywateli Kanady, złej prasy i zagranicznych kpin”.[G]

Konserwatywny senator Leo Husakos wygłosił płomienne oskarżenie w kanadyjskim Senacie przeciwko używaniu stanu wyjątkowego w tych okolicznościach. „Ten kraj jest głęboko podzielony, jak nigdy dotąd jeszcze” – powiedział Housakos. „To takie chwile, kiedy władza wykonawcza rządu i każdy premier ma obowiązek przedkładać interesy narodowe ponad interesy własne, swojej partii i partyzanckiej polityki”.[WM]

Wielu kanadyjskich senatorów jest niezależnych od partii politycznych, nawet jeśli zostali mianowani przez liberalnego premiera, i wyrażają coraz większe obawy, iż Trudeau sądzi, że mają „przyklepywać” jego politykę, nawet gdy jest nie do przyjęcia. Kanadyjscy politycy sądzą, że Trudeau zmienił zdanie ws. stanu wyjątkowego tylko dlatego, że widząc rosnące nastroje antyrządowe w Senacie obawiał się, że wyjdzie na głupca, gdy Senat odrzuci stan wyjątkowy.[WM]

Tymczasem Policja Prowincji Ontario (OPP) poinformowała, że wszczęła wewnętrzne dochodzenie, ponieważ wygląda na to, iż nazwiska niektórych z jej funkcjonariuszy znalazły się na liście osób, które przekazały darowizny na Konwój Wolności. Nazwiska tysięcy osób, które rzekomo przekazały darowizny na poparcie protestów przeciwko restrykcjom COVID-19 za pośrednictwem strony crowdfundingowej „Give Send Go”, zostały ujawnione w rezultacie cyberwłamania do bazy danych portalu.[G]

OPP nie może obecnie komentować ani spekulować na temat wyniku śledztwa – powiedział rzecznik policji Dickson. OPP wymaga od policjantów, by wykazali się neutralnością i pozostali bezstronnymi. „Wszelkie demonstracje lub wyrażanie poglądów i opinii, które mogą być interpretowane jako aprobowanie nielegalnej działalności, są w bezpośredniej sprzeczności z wartościami i mandatem OPP”.[G]

Policja z Toronto również prowadzi śledztwo w sprawie dwóch pracowników wspierających finansowo protestujących. „Ponieważ były to dane uzyskane nielegalnie, nie spekulowalibyśmy na temat ich ważności, ponieważ wiemy o wielu listach w obiegu, które mogą zostać zmienione lub zmanipulowane” – poinformowano w e‑mailu.[G]

Autorstwo: Andrzej Kumor [G], Kennedy Hall [WM]
Źródła: Goniec.net [1] [2] [G], NaturalNews.com [WM]
Kompilacja 3 wiadomości i tłumaczenie: WolneMedia.net [WM]


Skopiowano z WOLNE MEDIA


 

Sojusz UPA (Ukraina, Polska, Anglia) przeciwko Rosji


„Burżuazja angielska nie lubi wojować własnymi rękami. Zawsze wolała prowadzić wojnę cudzymi rękami. I rzeczywiście niekiedy udawało się jej znaleźć durniów gotowych wyciągnąć dla niej kasztany z ognia” – Józef Stalin.

„Anglia będzie walczyć z Napoleonem, aż do ostatniego rosyjskiego żołnierza” – William Pit młodszy, premier Anglii w przemówieniu przed parlamentem brytyjskim w 1806 roku.

30 stycznia rząd warszawskich renegatów dowiedział się z zachodnich mediów, a za nim polska opinia publiczna o powstaniu nowego aliansu polityczno-wojskowego, nazwanego w skrócie od pierwszych liter państw go tworzących, jako Sojusz UPA, czyli Ukraina, Polska, Anglia, skierowanego przeciwko Rosji. Sama nazwa tego tworu budzi grozę, albowiem nie przypadkiem tworzy on nazwę najbardziej ludobójczej, kolaboranckiej wobec hitlerowskich Niemiec ukraińskiej formacji zagłady o tym samym brzmieniu, odpowiedzialnej za największe i najbardziej bestialskie ludobójstwo polskiej ludności Kresów Południowo – Wschodnich, dokonane w latach 1939 – 1951. I nawet przeciwko takiej nazwie tego nowego sojuszu, nierząd warszawskich renegatów nie zaprotestował nawet słowem, co raczej już nikogo nie dziwi, przeciwnie, wyraził wręcz ochoczą gotowość oddania banderowskiej Ukrainie dosłownie wszystkiego, czego samostijna sobie tylko zażyczy do swojej dyspozycji, z polskim wojskiem włącznie do wojny przeciwko Rosji, która jeśli do niej dojdzie, skończy się totalną zagładą narodu i państwa polskiego.

Jako pierwsza o tym nowym sojuszu mówiła minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Liz Truss już 21 stycznia w Australii, o czym poinformował serwis BBC. Według BBC to Ukraina zainicjowała nowy format współpracy na początku grudnia, o czym również nie poinformowała swoich polskich partnerów. Ma być to część strategii małych sojuszy, takich jak np. Trójkąt Lubelski (Polska, Litwa, Ukraina).

Tak więc Polacy o swoim uczestnictwie, wymierzonym przeciwko Rosji, tradycyjnie jak w przypadku tzw. Konferencji anty irańskiej, którą zorganizowały w Warszawie na początku 2019 roku USA i Izrael, nie informując wcześniej nawet o tym przedsięwzięciu swoich warszawskich lokai. Nie inaczej stało się i tym razem. Wiedzieli o powołaniu tego antyrosyjskiego aliansu wszyscy wokół, z wyjątkiem rządzących w Warszawie zdrajców i reszty Polaków, których znowu Albion, tak samo jak w 1939 roku pcha do kolejnej wojny w wyłącznie swoim własnym interesie, który nigdy nie był i nigdy nie będzie tożsamy z jakimikolwiek polskimi sprawami narodowymi.

Tymczasem, w ukraińskich i rosyjskich mediach dość powszechnie ten nowy sojusz jest określany jako UPA, lub UPA 2.0. Pochodzi to od pierwszych liter uczestników: Ukraina-Polska-Anglia – UPA. Stało się to już nawet tematem popularnych memów, ale jest też używane także w poważnych komentarzach dotyczących tej kwestii. Tradycyjnie ta nazwa nie razi i nie przeszkadza w dobrym samopoczuciu warszawskim renegatom.

W tym tygodniu może być ogłoszony nowy sojusz łączący Wielką Brytanię, Polskę i Ukrainę – informuje ukraińska redakcja BBC. Strony uzgadniają szczegóły umowy – podaje portal.

Będzie to nowy sojusz w dziedzinie bezpieczeństwa i polityki, łączący Wielką Brytanię, Polskę i Ukrainę. Źródła BBC podają, że do Kijowa może przybyć brytyjski premier Borys Johnson. We wtorek w ukraińskiej stolicy wizytę złoży z kolei polski premier Mateusz Morawiecki. BBC twierdzi, że może być to związane z ogłoszeniem powstania nowego sojuszu.

„Poważnie pracujemy nad tą opcją, ale rozmowy trwają, uzgadniamy szczegóły” – przekazało źródło w biurze prezydenta Ukrainy.

Głównym zadaniem jak głosi komunikat BBC, nowego układu ma być przeciwdziałanie rosyjskiemu zagrożeniu i wspólna praca na rzecz przyszłości europejskiego bezpieczeństwa. Nowy sojusz tworzony jest na tle zwiększonego zagrożenia na ukraińskich granicach i dostarczania broni na Ukrainę przez Wielką Brytanię – kontynuuje.

W Polsce, niewiele jest osób, które by nie pamiętały negatywnych następstw sojuszu, jaki Polska miała z Brytanią w roku 1939, w oparciu o który, nasz kraj wszedł do wojny, z wiadomymi skutkami. Najkrócej podsumowując następstwa tego sojuszu, to były one takie, że najpierw Brytania nie udzieliła nam żadnej pomocy militarnej w roku 1939, a potem już było tylko gorzej. Od roku 1943 zgadzała się ona na odebranie nam prawie połowy terytorium, a dodatkowo jeszcze zabiegała, na konferencji w Poczdamie, by ewentualna rekompensata na Zachodzie była dla nas jak najmniejsza. Gdy się ma takiego sojusznika to już żaden wróg nie jest potrzebny. Kto się z takimi zadaje sam sobie szkodzi.

Jak widać, Anglia znowu nie ma zamiaru, ani sił, by samej się zaangażować, ale za to, jak zawsze, usiłuje posłużyć się kimś innym by wyciągać gorące kasztany z ognia. Wszystkich przebił podsekretarz stanu w brytyjskim ministerstwie obrony, James Heappey. Pisząc do dziennika The Sun, pan Heappey porównuje obecną sytuację do roku 1939 i czuje dumę z ówczesnego zachowania Brytanii: „Bycie Brytyjczykiem oznacza pójście na pomoc i obronę tych, którzy nie mogą bronić się sami. Dlatego poszliśmy na pomoc Polsce w 1939 roku”. Jak widać dobre samopoczucie nie opuszcza Anglików, a nas chyba dalej mają za ostatnich durniów, skoro znowu chcą zaproponować podobny „sojusz”.

Jak natomiast wyglądała w rzeczywistości ta brytyjska pomoc dla Polski we wrześniu 1939 roku, o której to pomocy fantazjował podsekretarz stanu w brytyjskim ministerstwie obrony, James Heappey? Ano tak! 12 września 1939 w miejscowości Abbeville, w północnej Francji odbyła się Konferencja Francusko-Brytyjskiej Najwyższej Rady Wojennej, w której to naradzie wzięli udział osobiście premierzy obu państw – Edouard Daladier i Neville Chamberlain, zwolennicy polityki appeasementu, czyli wszelkich ustępstw wobec Adolfa Hitlera i III Rzeszy. Konferencja zakończyła się dosłownie tym samym postanowieniem, czym rok wcześniej podobna konferencja w Monachium, przypieczętowująca aneksję Czechosłowacji przez hitlerowskie Niemcy. Daladier i Chamberlein podpisując ostateczne wzajemne porozumienie, postanowili ostatecznie nie udzielać Polsce militarnego wsparcia, atakując zachodnią granicę Niemiec, oraz niepodejmować generalnej ofensywy lądowej na froncie zachodnim i działań powietrznych RAF nad Niemcami była złamaniem zobowiązań wynikających z umów sojuszniczych – konwencji wojskowej do sojuszu polsko-francuskiego (zobowiązującej sojusznika do ofensywy w ciągu piętnastu dni od ogłoszenia mobilizacji) i układu polsko – brytyjskiego z 25 sierpnia1939 roku. Było to ponadto sprzeczne z deklaracjami złożonymi przez Francuzów i Brytyjczyków polskiemu ministrowi spraw wojskowych Tadeuszowi Kasprzyckiemu podczas jego misji do Paryża i Londynu wiosną 1939 r. Była to zupełnie jawna i ostentacyjna wręcz w swoim wymiarze zdrada Polski, wobec której jej brytyjscy i francuscy alianci nie zamierzali nawet przez chwilę dotrzymywać jakichkolwiek zobowiązań, złożonych przez siebie, było nie było na piśmie.

Dedykuję to pod rozwagę panu prezydentowi Dudzie, który przy każdej nadarzającej się okazji, opowiada bez żadnego zastanowienia jakieś bzdury o tym, że my Polacy mamy rzekomo jakieś zobowiązania wobec naszych sojuszników, których musimy dotrzymać. Panie Duda, pańscy tzw. sojusznicy z NATO, czyli Amerykanie, Anglicy i Francuzi, jakoś nie przejęli się tym, że nigdy nie dotrzymali w stosunku do nas żadnego zadeklarowanego wobec nas przez siebie, i to na piśmie zobowiązania, dlatego my Polacy, nie mieliśmy, nie mamy i mieć nigdy nie będziemy jakichkolwiek zobowiązań wobec nich! Wynika to z prostej zasady wzajemności, o której najprawdopodobniej, nigdy pan chyba nie słyszał.

Jak jednak widać, na co wskazują zresztą wszystkie znaki na niebie i ziemi, architekci tego projektu, nie mylą się w swoich rachubach. Widzą bowiem doskonale, że Polacy ogłupieni prymitywną propagandą, nie wyciągnęli po dziś dzień żadnych wniosków z lekcji historii, jaką ta zafundowała im już raz 83 lata temu, i bezrefleksyjnie sami wyrażają tym sposobem zgodę na jej powtórzenie, co skończy się to dla nich jeszcze bardziej tragicznie, niż po 1 września 1939 roku.

I tak samo jak wtedy, tak i dziś do rangi niemal półbogów wynoszą zwykłych zdrajców, kreując ich wbrew wszelkiej logice i zdrowemu rozsądkowi do roli największych narodowych bohaterów, z którymi te kreatury nigdy, nie miały nic wspólnego. Przypomnijmy taką postać, której kiedyś oczekiwano niemal jak Zbawiciela, że powróci do Polski na białym koniu i oswobodzi nas Polaków spod władzy żydokomuny, gdy tymczasem, co dziś wiadomo już na pewno, że był on zwykłą kanalią, bez cienia żenady wysługującą się swoim anglosaskim właścicielom i nawet gdy otwarcie napluli mu w twarz i nie kryli dlań swojej pogardy, mimo to nadal wysługiwał się im jak najgorszy kundel, gotów poświęcić im dosłownie wszystko, i zamerdać ogonem, gdyby ci choć przez chwilę okazali mu jakąkolwiek formę, choćby tylko chwilowego uznania, wiedząc jednocześnie bardzo dobrze, że i tak już niczego w ten sposób nie uzyska. I robił to, wiedząc, że sprawa Polska została już przegrana, bo jego Panowie otwarcie nawet oznajmili, że niczego, nigdy Polakom nie gwarantowali i gwarantować nie będą i że dla swoich własnych interesów, sprzedali nas dziobatemu Gruzinowi, bez cienia wahania, a mimo to człowiek ten wiedząc to wszystko, z pełną tego faktu świadomością nadal wytracał bezsensownie najlepszych polskich żołnierzy na zachodnim teatrze wojny dla niepolskich interesów. Najbardziej znanym z jego strony, przykładem aktu, zarazem haniebnej zdrady i pospolitego kundlizmu, była bitwa o…

Wzgórze Monte Cassino, które było integralnym elementem Linii Gustawa, na której broniła się niemiecka 10. Armia zagradzająca drogę aliantów do Rzymu. Przełamania niemieckich umocnień dokonał Francuski Korpus Ekspedycyjny i z obawy przed okrążeniem Niemcy musieli się wycofać. Straty wśród Polaków były ogromne – prawie 10% korpusu, czyli 4075 żołnierzy, w tym 932 zabitych. Dalsze walki również były krwawe, łącznie we Włoszech korpus stracił 11 379 żołnierzy w tym 2301 zabitych.

Los Polski został przesądzony na przełomie listopada i grudnia 1943 r., w trakcie konferencji przywódców światowych mocarstw w Teheranie. Zanim Józef Stalin zdążył zmarszczyć brwi, Winston Churchill oświadczył, że z powodu Lwowa „serce mu nie pęknie”, a Franklin Delano Roosevelt, który liczył na głosy Polonii amerykańskiej w kolejnych wyborach, prosił jedynie o utajnienie wspólnych postanowień. Dopiero z przemówienia Lwa Albionu, wygłoszonego w Izbie Gmin 22 lutego 1944 r., opinia publiczna dowiedziała się, że Polska zostanie „wyzwolona” przez Armię Czerwoną, a jej wschodnią granicą będzie linia Curzona. Nie okazując zażenowania, Churchill „przypomniał”, że Wielka Brytania nigdy nie gwarantowała Rzeczypospolitej „żadnej szczegółowej linii granicznej”, Nie mogę odnieść wrażenia, aby żądania Rosji zabezpieczenia jej granic zachodnich wykraczały poza obręb tego, co jest rozsądne i sprawiedliwe.”i obiecał Polakom „odszkodowanie kosztem Niemiec zarówno na północy, jak i na zachodzie”. Na koniec podkreślił, że nie odczuwa, aby sowieckie roszczenia terytorialne „wykraczały poza to, co rozsądne lub sprawiedliwe”.

Generał Anders 21 lutego 1945 r. spotkał się z Winstonem Churchillem, który pytał go: „Nie jest Pan zadowolony z konferencji jałtańskiej?”.

Anders odpowiedział: „Mało powiedzieć, że nie jestem zadowolony. Uważam że stało się wielkie nieszczęście. Na takie załatwienie sprawy naród polski nie zasłużył i my walczący tutaj nie mogliśmy tego oczekiwać. Polska pierwsza krwawiła w tej wojnie i poniosła ogromne straty. Była sojuszniczką Wielkiej Brytanii od początku i w najcięższych dla niej chwilach. Na obczyźnie zdobyliśmy się na największy wysiłek, na jaki stać było żołnierza, w powietrzu, na morzu i lądzie. W Kraju zorganizowaliśmy największy ruch oporu przeciwko Niemcom. Żołnierz walczył o Polskę, walczył o wolność swojego Narodu. Co dzisiaj, my dowódcy, mamy powiedzieć żołnierzowi?. Rosja sowiecka, która do roku 1941 była w ścisłym sojuszu z Niemcami, zabiera nam obecnie połowę naszego terytorium, a w pozostałej części chce ustanowić swoje rządy. Wiemy z doświadczenia, do czego to zmierza”.

Churchill zareagował bardzo gwałtownie: „Wy sami jesteście temu winni. Już od dawna namawiałem was do załatwienia sprawy granic z Rosją sowiecką i oddania jej ziem na wschód od linii Curzona. Gdybyście mnie posłuchali, dzisiaj cała sprawa wyglądałaby inaczej. Myśmy wschodnich granic Polski nigdy nie gwarantowali. Mamy dzisiaj dosyć wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może Pan swoje dywizje zabrać. Obejdziemy się bez nich”.

Jak widać, wiedząc to wszystko, że ich brytyjscy właściciele sprzedali nas Polaków za bezdurno i niczego już więcej nie uzyska, mimo to posłał polskich żołnierzy na bezsensowną rzeź, o nic nie znaczące już w dniu rozpoczęcia tej bitwy 5 maja 1944 roku Wzgórze Monte Cassino, gdyż drogę na Rzym kilka godzin wcześniej w innym miejscu, o kilka kilometrów dalej na zachód od tego miejsca, otworzyły wojska amerykańskie.

Wracając jednak do kwestii angielskich gwarancji dla polskich granic, nieprawdą były słowa Churchilla, że Brytania nigdy takich obietnic Polsce nie składała. Było dokładnie odwrotnie, ale i tego pan Anders, nie miał odwagi przypomnieć zapijaczonemu Lwowi Albionu. Taki był z niego nieustraszony bohater, o czym jednak zakłamana, obecna historiografia Polinu i jej nadzorcy już wam nie powiedzą. Tym co jednak najbardziej poraża jest to, że pół wieku temu było bardzo wielu takich, którzy oczekiwali na tego pętaka, który miał przybyć na białym koniu w charakterze „wyzwoliciela i zbawiciela” spod panowania wrażej komuny, którą zainstalowali nad Wisłą jego brytyjscy właściciele. Więc niby w jaki sposób ta żałosna postać miałaby sprzeciwić się ich woli? Takiego pytania jednak ci naiwni ludzie, nigdy sobie nie zadali. Trudno ich jednak za to potępiać, gdyż na ich usprawiedliwienie przemawia fakt, że nie wiedzieli o tym wszystkim, o czym dziś wiemy my. Ale już nic nie usprawiedliwia obecnego pokolenia durniów, którzy mając całą tą wiedzę, powtarzają jeszcze dziś tamte brednie o Andersie przybywającym na białym koniu, by oswobodzić zniewoloną przez komunizm Polskę! I żeby było jeszcze śmieszniej nazwiskiem tego klauna, nazywa się dziś w Czeciej Erpe ulice, szkoły, licea i skwery, wmawiając prostaczkom, że Anders wielkim bohaterem był. I jak tu ma być normalnie, kiedy sprzedajną kreaturę wykreowano na bohatera, którym nigdy nie był?

Czy Anglia gwarantowała granice Polski? Tak jest – gwarantowała. Czy gwarantowała wszystkie jednakowo? Wschodnią granicę tak samo, jak zachodnią? Tak jest – wschodnią granicę gwarantowała zupełnie tak samo, jak zachodnią. Jeśli ktoś mówi, że Anglia nie gwarantowała określonych granic Polski – to są to wykręty. Bowiem Anglia gwarantowała uroczyście i wyraźnie znacznie więcej, niż granice wschodnie i zachodnie Polski. W traktacie polsko-angielskim z 25 sierpnia 1939 Anglia gwarantowała status quo, tzn. stan polskich granic, jaki istniał na ówczesny czas w Europie Środkowej i Wschodniej. Anglia w zapisie traktatu zobowiązywała się użyć całej swej potęgi militarnej przeciw temu, kto by ten status quo naruszył ze stratą dla Polski.

Wystrychnięto nas na dudków, a jeszcze musieliśmy opłacić dzierżawę używania sprzętu wojennego, w tym floty (przywłaszczyli też sobie Enigmę). Ciekawe, na ile wycenilibyśmy krew Polaków, którzy zginęli w obronie Wielkiej Brytanii? Churchill to tylko drobny oszust i wiarołomca!

Potraktował Andersa jak śmiecia. A ten jeszcze bez honoru faflunił się jak ostatni szmondak. A przecież mógł zabrać dywizje i iść do Polski. Jak by miał honor, ale wolał skamleć jak pies. Nie zdobył się na jakikolwiek sprzeciw, nie próbował stawiać warunków w zamian za zgodę na rozbrojenie wojska. Odwrotnie tłumił pojawiające się odruchy protestu i próby manifestacji antyangielskich w szeregach wojska.

Ale i taka historia niczego nie nauczyła polaczków, bo jak wszystko na to wskazuje, dalej będą nadstawiać łeb za czyjąś wolność, nie mającą nic wspólnego z ich własną.

Z tym angielskim dywersyjnym, wrogim nam gównem, tak jak jego sanacyjni poprzednicy w 1939 roku, ponownie zawarł takie samo ubliżające ludzkiemu rozumowi porozumienie Macierewicz. Był to pakt polityczno-wojskowy z 21 grudnia 2017 r. To angielskie gówno obejmuje patronat z poręki amerykańskiej nad terenami byłej II RP, by tradycyjnie mieszać na przedpolu rosyjskim, na bramie wiodącej do Bosforu, Suezu, Azji Centralnej i Chin. Anglosasi to nasz najzajadlejszy wróg i szkodnik. Więc PiS tylko po raz tysięczny potwierdza, że jest bandą antypolskich renegatów i zdrajców, a Trójporozumienie angielsko-ukraińsko-polskie to znak naszego całkowitego upadku. Symbol totalnego skundlenia. Anglia niczego poza destrukcją i dywersją tu nie zrobi. Za słaba i zbyt cyniczna, by budować (Rosja na nic takiego Londynowi nie pozwoli), wystarczająco jednak silna, by dla zabezpieczenia interesów USA, dewastować nasz region. Największym frajerem, który poniesie obecnie, ogromne straty w tym wszystkim będzie nasz kraj.

Jakże odwrotnie do bezmyślnej i antypolskiej polityki, prowadzonej przez bandę renegatów z Warszawy, zastanawiam się w czyim imieniu?, prowadzą państwa Poważne. „Izrael zasygnalizował krajom bałtyckim, które zdecydowały się wysłać na Ukrainę amerykańską broń, że nie zgodzi się na przekazanie Ukraińcom żadnego uzbrojenia swojej produkcji” – pisze serwis „Breaking Defense”.

W związku z tym pojawiły się pytania, jakie jeszcze systemy uzbrojenia mogą zostać przekazane Ukrainie. Serwis „Breaking Defense” pisze, że z potencjalnej listy można wykreślić broń produkcji izraelskiej.

„Węgry dysponują wystarczającą liczbą narodowych sił zbrojnych i rozmieszczanie dodatkowych jednostek NATO na terytorium kraju jest nieuzasadnione” – powiedział węgierski minister obrony Tibor Benke. „Jednocześnie nasze stanowisko jest takie, że zgodnie z podstawowym założeniem Programu Rozwoju Obronności i Sił Zbrojnych Węgry stworzyły już takie siły narodowe, zbudowały taki potencjał narodowy, że w obecnej sytuacji nie ma potrzeby polegania na zagranicznych siłach zbrojnych i jednostkach. Podążamy dalej tą drogą, dlatego teraz, w obecnej sytuacji, nie uważamy za stosowne ani nie wymagamy rozmieszczenia tu dodatkowych sił NATO” – powiedział Benke w węgierskim radiu InfoRádió.

O czymś takim na dzień dzisiejszy, my Polacy, możemy wyłącznie pomarzyć. Jak pisał Jan Kochanowski, jako naród nadal jesteśmy głupi przed szkodą i po szkodzie, gotowi popełnić zbiorowe samobójstwo dla nieswoich interesów.

Autorstwo: Jacek Boki
Źródło: KresyWeKrwi.blogspot.com


Skopiowano z WOLNE MEDIA


ŹRÓDŁOGRAFIA

1. https://defence24.pl/geopolityka/nowy-sojusz-wielka-brytania-polska-ukraina-jeszcze-w-tym-tygodniu

2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencja_w_Abbeville

3. https://historia.org.pl/2021/09/04/polska-zdradzona-przez-sojusznikow-francusko-brytyjska-konferencja-w-abbeville-i-jej-konsekwencje/

4. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/04/24/najwyzsza-pora-zadac-to-niewygodne-pytanie-czy-armia-andersa-przydala-nam-sie-do-czegokolwiek/

5. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1782436,1,czy-w-warszawie-powstala-koalicja-przeciwko-iranowi.read

6. https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://kpbc.umk.pl/Content/181127&ved=2ahUKEwje5c6Ip-X1AhXUg_0HHWIpBx4QFnoECA8QAQ&usg=AOvVaw1fRSrTqBK-JruIsgbCXkY6

7. https://niezlomni.com/21-lutego-1945-r-gen-anders-powiedzial-churchillowi-co-polscy-zolnierze-mysla-o-zdradzie-w-jalcie-klamliwa-odpowiedz-przeszla-do-historii-wy-sami-jestescie-temu-winni-wideo/

8. https://www.gosc.pl/doc/5581501.Chwala-i-hanba

9. https://kresy.pl/wydarzenia/media-izrael-zakazal-krajom-baltyckim-przekazywania-swojej-broni-na-ukraine/

10. https://pl.sputniknews.com/20220129/wegry-odrzucily-oferte-usa-nie-chca-dodatkowych-jednostek-wojskowych-w-kraju-17121821.html

11. https://defence24.pl/geopolityka/wegry-oznajmiaja-ze-nie-potrzebuja-dodatkowych-sil-nato-w-swoim-kraju

12. https://konserwatyzm.pl/lewicki-ukraina-polska-anglia-sojusz-niebezpieczny/

13. https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/w-kijowie-ogloszono-powstanie-brytyjsko-ukrainsko-polskiego-aliansu/

 Inspektorzy pracy w skawińskim Valeo


Inspektorzy pracy wkroczyli do zakładu Valeo w Skawinie. Ujawnili niewypłaconą pensję i nadużycia w stosowaniu monitoringu.


Wolny Związek Zawodowy Sierpień ’80 zgłosił do Państwowej Inspekcji Pracy nieprawidłowości, których dopuścił się zakład. Naruszenia potwierdziły się. Kontrola inspektorów obejmowała m.in. na sprawę pracownicy, której firma nie wypłaciła pensji, ale także kwestię obserwowania pracowników za pomocą monitoringu.


Jak informuje „Dziennik Polski”, Zatargi między dyrekcją Valeo, francuskiego zakładu produkującego części samochodowe, a pracownikami oraz Wolnym Związkiem Zawodowym Sierpień 80 trwają od dawna. W ubiegłym roku związkowcy organizowali protest przed jedną z bram firmy po nieudanych negocjacjach w sprawie podwyżek płac. Firma skierowała potem pozwy sądowe przeciwko związkowcom. Sprawy sądowe jeszcze trwają.


Związkowcy nieprawidłowościami zainteresowali Państwową Inspekcję Pracy. Kontrola trwała od końca kwietnia do połowy grudnia 2021 roku. Inspektorzy wykazali nieprawidłowości.


Inspekcja Pracy miała też inne skargi. Dotyczyły one monitoringu w Valeo.


„Chodziło o to, że firma postanowiła podnieść normy produkcji o 5 procent, bo z monitoringu obserwującego pracowników miało wynikać, że 5 do 10 minut przed zejściem ze stanowiska wśród ludzi panuje rozluźnienie. Tymczasem nadużyciem jest stosowanie monitoringu do takich obserwacji. On może być wykorzystywany do zapewnienia bezpieczeństwa pracowników, ochrony mienia pracodawcy, kontroli produkcji. Tu monitoringu nadużywali” – mówi pracownik.


To nas nie zniechęca, jeśli trzeba, będziemy protestować – podkreślają związkowcy z WZZ Sierpień ’80.


Źródło: NowyObywatel.pl


Skopiowano z WOLNE MEDIA


Polska, skolonizowany obszar pełen zniewolonych ludzi wykorzystywanych w każdy sposób i harujących jak woły za michę ryżu dla korpobandytów. A wszystko to za nasza zgoda i poparciem. (komentarz własny)

 

Strach moralny


Będąc młodą lekarką ulokowaną z powodów merkantylnych w mieście emerytów i rencistów, tu gdzie weganie sprzeciwiają się wycinaniu drzew w Rynku, z powodu pandemicznej histerii przeszłam do pracy zdalnej przez Internet.

Jak tu jednak leczyć, jak nie można zobaczyć nadgarstek, czy jamę ustno-połykającą by zaradzić pacjentowi, który się skarży, że go rano coś miętoli przy piciu wody społecznie użytecznej, aczkolwiek nie poświęconej przy pomocy pędowo-listownego wiechcia z udziałem mężczyzny gender.

Medycyna w czasie psychopandemii napotyka na wiele trudności, ale niezrażona nimi, zwłaszcza że posiadam bogato ilustrowaną medyczną wiedzę książkową, ustawiłam się na barykadzie zdarzeń pandemiczno-lekarskich.

Włączył się do mego gabinetu lekarskiego przez kabelek światłowzwodowy raz pacjent, który chciał pozostać anonimowy i przeszyty strachem powiedział: „Pani doktór, boję się wyjść na ulicę. Nie wiem jak sobie z tym radzić”.

Pogmerawszy w zakamarkach swej medycznej wiedzy powiedziałam: „I słusznie, że pan nie chcesz wyjść z domu, wszak mamy w kraju ograniczenia, więc siedź pan w domu, pij pan zieloną herbatę i oglądaj programy i filmy na TV, a jest na co popatrzeć, tyle tam seriali o zdrowiu, szpitalach, pielęgniarkach i zwalczaniu patologii w szkole, w rodzinach, w pracy…”

„Pani doktór, ale ja się boję nawet włączyć telewizor”, odpowiedział pacjent.

„A czemuż to? Nie podobają się pacjentowi wysiłki scenarzystów, reżyserów i pozostałych osób? Wszak to wszystko oni tworzą dla naszego dobra. Tyle wkładają serca, by nas zaskoczyć, tyle realizmu jest w ich dziełach, jak nigdy w historii”.

Pacjent zasłonił twarz rękami. Nie ustawszy w wysiłkach, by ulżyć pacjentowi, lekarskim głosem powiedziałam od serca: „Jak pan się boisz wyjść na ulicę, to pan nie wychodź, wszak nikt pana nie zmusza”.

Obruszył się nieco i rzekł: „Łatwo pani mówić, pani doktór, a kto będzie wlepiał mandaty za brak maseczek czy mycie auta?”.

Uff, pomyślałam z ulgą. Ileż to trzeba zadać pytań, ileż razy zaglądnąć do medycznej spiżarni, by dotrzeć do zakamarków duszy pacjenta, by tylko chciał oralnie wyartykułować swój problem.

Niestety, ale medycyna jaką znam nie potrafi radzić sobie z problemami strachu pandemicznego. Uznałam więc, że pacjent musi zostać poddany kwarantannie, bez kontaktu z Internetem, a nuż zechce pracować zdalnie i nabierając odwagi sieciowej będzie wlepiać mandaty za grupowe spotkania na „Zoomie”?

Autorstwo: Młoda przemyska lekarka
Zdjęcie: voltamax (CC0)
Źródło: WolneMedia.net

 

Polacy – gińcie w imię amerykańskiego imperializmu!


Strategy & Future, think tank założony przez polskiego prawnika Jacka Bartosiaka, związanego z waszyngtońską Fundacją Potomak, powiązaną finansowo z najpotężniejszymi amerykańskimi korporacjami zbrojeniowymi, nawołuje w swoim tekście z 23 lutego 2022 roku do możliwości wykorzystywania polskiej armii w celu obrony amerykańskiej hegemonii w ramach prowadzenia wojny z nuklearną Rosją, w którą to Polacy mają wejść przed Amerykanami a Ci drudzy może nam przyjdą z pomocą.

Autorem tego prowokacyjnego tekstu pt. „Wojna na dwa fronty, Pentagon i nowa Polska”, w którym przedstawiono scenariusz żywcem przypominający rok 1939 roku i wejście Polski do samobójczej wojny w obronie brytyjskiej hegemonii globalnej z III Rzeszą Niemiecką, jest sam założyciel Strategy & Future J. Bartosiak. W artykule czytamy: „Aby korzystny dla Polski system prymatu USA w Europie trwał dalej i aby Polska mogła pozostać w strefie Zachodu, a nie tylko być przedmiotem negocjacji, w czyjej strefie wpływów się znajdzie (co sygnalizuje się w zgłoszonych Amerykanom żądaniach rosyjskich), będziemy musieli „szarpnąć do przodu” i wystawić wojsko zdolne do samodzielnej obrony od pierwszych chwil konfliktu i gotowe do prowadzenia wojny nowej generacji aż do momentu przyjścia nam z pomocą, co na pewno nie nastąpi od razu”.

Krótko mówiąc: Naród Polski ma się wykrwawiać w wojnie w interesie Stanów Zjednoczonych a Ci, po jakimś czasie, może przyjdą nam w pomocą. Może bo wszyscy pamiętamy jak wyglądał udział Wielkiej Brytanii w wojnie po stronie Polski w 1939 roku.

Aż trudno uwierzyć, że po doświadczeniach historycznych, zwłaszcza z okresu II wojny światowej, kiedy to polskie władze, podpuszczane przez Brytyjczyków i mamione obietnicami pomocy, weszły jako pierwsze do samobójczej wojny z Niemcami, są w tym kraju jeszcze osoby, które to postulują o powtórkę zbiorowego samobójstwa, dokonywanego w wyłącznym interesie reżimów anglosaskich. Jak widać pieniądze Northrop Grummana oraz Boeinga nie śmierdzą…

W dalszej części tego artykułu czytamy: „A jeśli pomoc przyjdzie, to głównie w postaci sił powietrznych USA i raczej na pewno nie pierwszego ani drugiego dnia wojny, Amerykanie bowiem nie mają tak łatwo dostępnych sił w Europie. Poza tym będą chcieli zachować kontrolę eskalacji i zarządzać procesem utrzymania równowagi w całej Eurazji.”

I dalej: „Jaka powinna być propozycja wobec Waszyngtonu nowej, podmiotowej Polski, lidera kształtującego się Intermarium, które może zostać wsparte przez USA tylko wtedy, gdy zaprezentujemy się jako odpowiedzialny partner, a nie kupujący bez sensu klient? My wystawiamy siły zbrojne do wojny lądowej i wszystko, co jest potrzebne do zwyciężania w wojnie lądowej nowej generacji, a wy, Amerykanie, skupcie się tylko na siłach powietrznych (niekoniecznie od pierwszego dnia wojny – my będziemy sobie radzić, bijąc się kompetentnie) oraz tzw. high-end capabilities (np. rozpoznanie kosmiczne”.

No Polacy, first to fight! A Anglosasi przyglądać się i poganiać polskie mięso armatnie, żeby dobrze walczyło i odciągało uwagę Rosji od pomocy Chinom w konflikcie z USA na Pacyfiku.

Ale posłuchajmy dalej: „Innymi słowy, Polska wystawi siły zbrojne do zwyciężenia Rosji, a Amerykanie uzyskają większą elastyczność strategiczną w skali Eurazji i niezbędny czas polityczno-dyplomatyczny na reakcję w celu zapobieżenia dużej wojnie między mocarstwami przy jednoczesnym zademonstrowaniu przez Polskę, że Rosja nie jest w stanie wygrać w wojnie przeciw Warszawie.”

I najlepszy fragment: „Rozumiemy wasze problemy, wiemy, że musicie odejść na Pacyfik, ale jednocześnie zależy nam na utrzymaniu waszego prymatu (korzystnego dla nas). Dlatego proponujemy, że wystawimy wojska do wojny lądowej, że wytrzymamy 14 dni i więcej, dając wam elastyczność strategiczną, której tak bardzo potrzebujecie. Właściwie potrzebujemy jedynie waszych sił powietrznych (i to nie od pierwszego dnia), zdolności rozpoznania dalekiego zasięgu oraz dyplomatycznego i ekonomicznego lewarowania innymi metodami. Wy możecie spokojnie zajmować się Chinami, my się tam nie wybieramy”.

Nie rozumiem na jakiej podstawie autor tekstu uważa, że amerykański prymat na świecie, w wyniku którego Polska została sprowadzona do gospodarczej neokolonii, pozbawionej przez amerykańskie oraz proamerykańskie czynniki (celowo i świadomie) potencjału przemysłowego, w wyniku którego jak wyliczyli polscy ekonomiści, Polacy zarabiają dokładnie o 1/3 mniej niż zarabialiby gdyby Polska była suwerennym krajem, nie mówiąc już o utracie od 1989 roku przez 5 mln ludzi źródła utrzymania, masowej emigracji w wyniku biedy, bezrobocia i braku perspektyw oraz ponad stu tysięcy samobójstw, plagi alkoholizmu, narkomani i prostytucji i co się z tym wiąże kompletnej zapaści demograficznej Polskiego Narodu, który jeszcze w 1988 roku, według statystyk, był w stanie przetrwać dzięki współczynnikowi dzietności powyżej 2,1, jest dla nas korzystny? Polski Naród w wyniku amerykańskiej dominacji nad naszym krajem, która jest niezbędna do amerykańskiej hegemonii globalnej (jak twierdził Halford Mackinder) jest narodem wymierającym i nie ma żadnych, nawet najmniejszych perspektyw, że sytuacja ta ulegnie zmianie.

I mimo to Pan Bartosiak sugeruje możliwość wysyłania na rzeź najzdrowszej tkanki naszego narodu, żeby zaspokoić pragnienia amerykańskich generałów, którym marzą się kolejne lata hegemonii USA.

Czytając takie teksty, które wydają się tak absurdalne, że aż trudno je brać na poważnie, zastanawiam się czy tylko Amerykanie chcą, aby Polacy wykrwawiali się w ich interesie, tak jak robili to już wcześniej w 1830, 1863, 1939 i 1944 roku w interesie Imperium Brytyjskiego. Biorąc pod uwagę, że przestrzeń geopolityczna na Bliskim Wschodzie, w wyniku eksplozji demograficznej ludności arabskiej zaczyna się kurczyć, być może również żydowscy koledzy Pana Bartosiaka, z którymi przesiadywał on w kibucu Bejt Haszita (51:40) również są zainteresowani obniżeniem i tak fatalnego współczynnika dzietności Narodu Polskiego do wartości ujemnej.

I nie są to bynajmniej słowa rzucane na wiatr. Szewach Weiss, przyjaciel kolegi Pana Bartosiaka, Piotra Zychowicza, z którym ten spędzał czas w izraelskiej Hajfie w trakcie wojny Hezbollahu z Izraelem w 2006 roku, w swojej książce pt. „Moja Polska” wiele lat temu pisał, że Polska stanie się w przyszłości krajem atrakcyjnym dla żydowskiego osadnictwa.

Natomiast sam Pan Bartosiak w jednym z pierwszych dostępnych na serwisie Youtube wywiadów z nim, twierdzi że w trakcie tej samej wojny z Hezbollahem przebywał w organizacjach żydowskiego lobby w Stanach Zjednoczonych (1:07:00) a obywatele Izraela, wśród których ma wielu przyjaciół, pytali go o możliwość uzyskania polskiego obywatelstwa (1:09:40).

Pan Bartosiak w jednym z wywiadów określił siebie jako osobę wychowaną w tradycji insurekcyjnej (tj. tradycji popełniania przez Naród Polski zbiorowego samobójstwa w interesie Wielkiej Brytanii łamane przez Francji).

Biorąc pod uwagę związki pana Bartosiaka z żydowskim biznesem, z którym współpracował, z żydowskimi mieszkańcami kibucu Bejt Haszita, w którym często w przeszłości przebywał oraz z żydowskimi dyrektorami amerykańskich organizacji wywiadowczych, z którymi pisze książki, należy zadać sobie pytanie: czyje interesy ten człowiek reprezentuje? Zwłaszcza w kontekście artykułu, w którym postuluje o możliwość wykrwawiania Narodu Polskiego w celu obrony amerykańskiej hegemonii globalnej.

Autorstwo: Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net

ŹRÓDŁOGRAFIA

1. Weiss S., „Moja Polska”, Warszawa 2017 r.

2. https://strategyandfuture.org/wojna-na-dwa-fronty-pentagon-i-nowa-polska/

3. https://wolnemedia.net/jacek-bartosiak-george-soros-i-amerykanski-kompleks-militarno-przemyslowy/

4. https://youtu.be/uzd9ZrtSWIo

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...