czwartek, 16 października 2025

 

Na ulicach Europy


https://www.youtube.com/watch?v=VM_sKBUKn6w
https://www.youtube.com/watch?v=MptH26iXp2M

Bruksela

Apel o wdrożenie kolejnych kroków oszczędnościowych w państwach Unii Europejskiej zaognia nastroje społeczne. Kolejny dzień (wtorek, 14 października 2025 r.) upływał w Belgii pod znakiem protestów. Ośrodek zarządzania Europą – Bruksela – przerodził się w pole bitwy.

Cięcia budżetowe na wszystko, połączone z dotkliwą obniżką wynagrodzeń, wyprowadziły dziesiątki tysięcy rozgniewanych ludzi na ulice. Przeciwko nim armatki wodne, zamaskowani, ukryci za tarczami policjanci w kaskach – z gazem i pałkami – mają uśmierzyć tłumy. Redukcja wynagrodzeń, podwyższony do 67 lat wiek emerytalny, obniżone emerytury i świadczenia medyczne przy rosnących kosztach utrzymania nazwane zostały „unijną ewangelią”. Całości obrazu dopełnia zadłużenie państwa i inflacja, forsowana przez premiera Barta De Wevera z koalicji Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA), ze szczególną skrupulatnością dbającego o wdrażanie zaleceń unijnych. Zdesperowani oceniają, że stutysięczna liczba protestujących gotowa jest walczyć do osiągnięcia upadku rządu. Przemawiający w imieniu tłumów obwiniają władze unijne i lokalne o finansowe atakowanie najsłabszych grup społecznych – ludzi starszych, chorych i emerytów – przy jednoczesnej ochronie najbogatszych. Nieludzka polityka fiskalna zabija porządek społeczny zbudowany po II wojnie światowej.

Zadłużeniami zaciąganymi przez szczyty władzy mają być obarczeni ludzie z najniższego szczebla drabiny społecznej. To, co obecnie dzieje się na ulicach Brukseli, nie jest już wyłącznie protestem, ale rozliczeniem. Polityka paradoksalnych błędów, uderzająca w przeciętnych ludzi – zwłaszcza chorych i pracujących – jako aspołeczna musi być wstrzymana. Jeśli rząd tego nie rozumie i nie przystępuje do rozmów, to ten rząd musi odejść.

Mimo użycia całego policyjnego arsenału ludzie się nie cofają. Premier, oskarżany o podważanie świadczeń społecznych, konsekwentnie doprowadza miliony do życia w nędzy, uginając się przed unijnymi technokratami żądającymi dyscypliny finansowej. Związki zawodowe orzekły, że powtarzając slogany o bezpieczeństwie, politycy wprowadzają rządy państw „bezpieczniackich”, skoro represje zastępują reformy.

Jeden z uczestników mówi: „Jestem tutaj, bo rząd demoluje cały belgijski system świadczeń społecznych, wpędzając setki tysięcy ludzi w biedę, równolegle budując państwo bezwzględnej kontroli obywateli”.

Belgijska atmosfera nie jest odosobniona – oddaje nastroje Europy. Podobne napięcia uwidaczniają się na ulicach miast Niemiec, Francji i Włoch. Rządy, solidarnie konsekwentne w swoim administrowaniu, trzymają się sztywno ograniczeń postpandemicznych. Polityka oszczędnościowa sprzedawana jest ludziom jako reforma, aczkolwiek oznacza wydłużenie czasu pracy, niższe zarobki i emerytury, gwarantujące brak stabilnej przyszłości. W proteście biorą udział młodzi pracownicy, pielęgniarki, emeryci – jednoczy ich poczucie zdrady. Tworzony jest na oczach wszystkich jeden krąg ludzi, w którym zyski stale rosną, obok drugiego kręgu, gdzie wszystkie zasoby ustawicznie się kurczą. Jeśli dzieje się to samo na całym świecie, potrzeba wspólnego działania. Dla młodych polityka od lat stwarza zagrożenie dla przyszłych pokoleń, niszcząc skutecznie wszystko, co mogłoby im pomóc przetrwać.

Dym, dźwięk syren i wściekłość tłumów są zapowiedzią nasilających się nastrojów w Europie w nadchodzących tygodniach.

Berlin

Wojenne zyski rozgniewały Niemców, pomnych swojej historii. Na wiadomość o przekształceniu fabryki „Pierburg” z dotychczasowej produkcji gaźników samochodowych w producenta amunicji, działacze antywojenni zorganizowali protesty uliczne. Oskarżają rząd o przewodzenie nastrojom militarystycznym w Europie, wspomagającym wojny na Ukrainie i w Gazie. Banery oskarżające koncern Rheinmetall o angażowanie Niemiec w ekspansję wojenną dowodzą, że zaślepieni zyskiem politycy nie wyciągnęli żadnych wniosków z historii. Producent realizujący dostawy pocisków artyleryjskich dla Ukrainy i Izraela na 2026 rok jest – zdaniem protestujących – siewcą śmierci, podczas gdy działacze w imieniu ludności opowiadają się za pokojem.

Młody uczestnik zauważa: „Imperialna Ameryka zaangażowała Niemcy do swojej wojny przeciwko Rosji. Wycofując się z gwarancji bezpieczeństwa dla Europy, podsyca niemiecki przemysł do przejęcia tej roli w Europie. Kiedykolwiek Niemcy mieli bronić swojego kapitału poprzez rozwój zbrojeń, zawsze prowadziło to do wojny. Teraz też to się dzieje, bo przesyłamy tyle na Ukrainę, która robi na tym interesy. To nie powinno mieć miejsca. Nie powinna broń niemiecka trafiać do Gazy. Niemcy nigdy nie opowiadały się za pokojem, zamiast popierać wszystko, co jest niezbędne dla pokoju. Kapitalizm jest źródłem wszystkiego. Państwu niepotrzebne jest zaprowadzanie pokoju światowego – wystarczy, jeśli zagwarantuje pokój na własnym obszarze”.

Uczestnik starszego pokolenia mówi: „Niemcy, utożsamiające się z przywództwem w Europie, próbują podporządkować sobie pozostałe państwa w kolejnych latach, a to oznacza, że są siewcą wojny. Wspierając Ukrainę, są głównym dostawcą sprzętu i amunicji, nie dysponując zasobami na potrzeby własne. Obywatele Niemiec przyznają, że nieznane są im z historii inicjatywy pokojowe ich kraju. Odpowiedzialni za wcześniejsze dwie wojny światowe, powinni być utemperowani w roli inspiratora wojennego po raz kolejny. Przygotowania do wojny zawsze kończą się wojną”.

Kolejny młodzieniec biorący udział w wiecu pokojowym w Berlinie zauważa: „Wbrew tezom powtarzanym przez europejskie władze, militaryzacja nie oznacza podniesienia poziomu bezpieczeństwa. Za tym kryją się większe zyski koncernów zbrojeniowych. Im więcej broni na rynku, tym bardziej kryzysowa staje się atmosfera. Z pewnością nie należy do najlepszych rozwiązań rozwiązywanie konfliktów poprzez dostawy uzbrojenia”.

Kobieta z tłumu dostrzega: „Niemcy jako państwo chcą ukształtować społeczeństwo tak, by żyło w warunkach wojny, która dzieje się na świecie po to, byśmy żyli w strachu. Wskazuje na to obowiązkowa służba wojskowa. Po historycznych doświadczeniach Niemcy, w poczuciu odpowiedzialności, powinni angażować się na rzecz pokoju, którego nie osiąga się na drodze zbrojeń. Najwyraźniej niemieckie władze tego nie rozumieją, wpędzając nas w proces militaryzacji i gruntując pozycję siły, co jest złym pomysłem. Uważam też, że żaden inny kraj nie powinien dać się angażować w cudze konflikty. Jest absolutnym nonsensem, że w największym stopniu mamy udział w doposażaniu Izraela w pomoc wojskową. To mocno nie w porządku, że popełniliśmy ludobójstwo, które miało już nigdy się nie powtórzyć. Ale teraz, gdy doświadczają go Palestyńczycy, Niemcy dostarczają amunicję, co nie jest w porządku. W wojnie Rosji z Ukrainą Niemcy powinny nalegać na rozmowy pokojowe, zamiast stosować szantaż czy wysyłać pomoc wojskową”.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com [1] [2]
Źródło: WolneMedia.net

                                                     CELEBRYCI ELIT                                           Hanna Smoktunowicz-Lis Hanna ...