wtorek, 25 lipca 2023

 

Kryzys na własne życzenie


Przewodnicząca Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSČM), posłanka do Parlamentu Europejskiego Kateřina Konečná, zwróciła uwagę na niekompetencję władz czeskich, które doprowadziły do rekordowej inflacji, kryzysu migracyjnego i ekonomicznego, problemów w służbie zdrowia, energetyce i zaopatrzeniu.

Sformułowała też prognozę skutków obecnego konfliktu na Ukrainie dla przeciętnych mieszkańców Europy.

RZĄD NIEKOMPETENTNY

„Kryzys gospodarczy odczuwalny jest w Czechach wyjątkowo boleśnie, a dzieje się tak w dużym stopniu z powodu braku kompetencji obecnego czeskiego rządu. Decyzje polityczne, które faktycznie mogłyby pomóc w walce ze skutkami, a nawet przyczynami kryzysu, podejmowane są z dużym opóźnieniem i najczęściej są to półśrodki. Na przykład dodatkowy podatek dochodowy to dobry środek, ale kiedy rząd go wprowadził, było już za późno. Większość działań podejmowanych przez rząd Czech wcale nie wiąże się ze skuteczną walką z kryzysem, jak choćby ciągłe cięcia budżetowe, przeprowadzane bez żadnej koncepcji i przemyślenia. Polityka ta bardzo rzadko konsultowana jest ze związkami zawodowymi czy samorządami lokalnymi, które mogłyby wiele rządowi podpowiedzieć” – mówi Konečná.

„W efekcie mamy jeden z najwyższych notowanych w Unii Europejskiej poziomów inflacji, najszybciej spadające płace realne, najwyższe ceny energii elektrycznej, a teraz jeszcze dyskusje o wprowadzeniu najwyższego wieku emerytalnego w Europie. Wzrost cen spowodował, że większość rodzin i obywateli musi ograniczać wydatki nawet na artykuły pierwszej potrzeby. Owszem, skutki kryzysu są straszne, ale jeszcze gorsza jest niekompetencja rządu, który przerzuca winę za własne błędy na ten kryzys, co sprawia, że staje się on jeszcze bardziej wyniszczający” – dodaje czeska polityk.

SANKCJE UDERZAJĄ W ZWYKŁYCH LUDZI

Jej zdaniem, jednym z głównych źródeł obecnego kryzysu są sankcje gospodarcze, sprzeczne z interesami Czechów i mieszkańców całej Unii Europejskiej.

„Przynoszą one straty naszej gospodarce i jednocześnie nie osiągają zamierzonych efektów. Na początku rosyjskiej interwencji na Ukrainie establishment próbował nas przekonywać, że rosyjska gospodarka i machina wojenna nie będą w stanie wskutek tych sankcji funkcjonować. Dziś wszyscy widzimy, że to kłamstwo. Sankcje odczuwalne są wyłącznie przez zwykłych obywateli rosyjskich i europejskich, a nie przez rosyjskie elity. Wciąż kupujemy rosyjskie surowce, ale już nie bezpośrednio, lecz za pośrednictwem państw trzecich, jak choćby Indii. To oczywiste, że plan gospodarczej izolacji Rosji się nie powiódł. Od początku skazany był na porażkę” – mówi europosłanka.

WZROST CEN I UKRAIŃSKIE ZBOŻE W EUROPIE

„Spowodowany sankcjami wzrost cen pogłębia, oczywiście, kryzys gospodarczy i jeszcze bardziej zmniejsza szansę na potencjalne rozmowy o zakończeniu konfliktu zbrojnego na Ukrainie, a przecież to powinno dla nas być najważniejszym celem. Rzecz jasna, rosyjska interwencja na Ukrainie i sankcje to nie jedyne przyczyny obecnego kryzysu; problem ma dużo bardziej strukturalny charakter i wiąże się z liberalizacją rynku energetycznego” – twierdzi.

„Poza poziomem inflacji na kluczowe artykuły i znacznego wzrostu cen surowców energetycznych, europejscy konsumenci mają też inne problemy. Na początku 2023 roku Polska, Słowacja i Węgry zwróciły uwagę UE na kwestię dostaw zbóż z Ukrainy i zakazały nawet ich wwozu, nie patrząc na sprzeciw Brukseli. Unia Europejska nie powinna w żadnym wypadku zmuszać państw członkowskich do importu tego zboża, bo stanowi to brutalne naruszenie ich suwerenności” – ocenia Kateřina Konečná.

Dalej na temat zakazu importu zboża z Ukrainy mówi: „Zakaz uzasadniany jest dwoma czynnikami. Po pierwsze, to obawy związane z jego niskimi cenami i tym, jak wpłyną one na kondycję miejscowych rolników. Nie wytrzymają oni przecież konkurencji z tanim importem ukraińskim. To bezpośrednie zagrożenie dla ich przetrwania. Jeśli pod wpływem tej sytuacji będą oni musieli zrezygnować z produkcji, może to doprowadzić do zmniejszenia poziomu niezależności żywnościowej Europy. Druga kwestia to zawartość w ukraińskim zbożu pestycydów zakazanych w UE, a dopuszczalnych na Ukrainie. To stanowi zagrożenie dla zdrowia. Z tych dwóch powodów, a także w związku z tym, że zboże to miało być przeznaczone dla krajów afrykańskich, które liczyły na jego dostawy, a zamiast tego pojawiło się w Europie, rozważałabym rzeczywiście wprowadzenie zakazu jego importu również do Republiki Czeskiej” – mówi Konečná.

AMERYKAŃSCY SPONSORZY POLITYKI ANTYCHIŃSKIEJ

Bez względu na oczywistą szkodliwość prowadzonej polityki czeski rząd nie planuje jej zmieniać, znajdując się pod wpływem licznych amerykańskich organizacji pozarządowych lobbujących na rzecz rozwiązań sprzecznych z interesami narodowymi Czechów: „Stany Zjednoczone zainteresowane są finansowaniem organizacji pozarządowych i ośrodków eksperckich w Czechach. Jednym z najaktywniejszych tego rodzaju ośrodków jest centrum analityczne ‘Europejskie Wartości’, którego nazwa jest myląca, bo jego największym sponsorem jest amerykański Departament Stanu. W 2021 roku dostał on od niego 31% wszystkich środków, a do tego 7% od USAID, 3% od Międzynarodowego Centrum Przedsiębiorczości Prywatnej, około 1% od ośrodka dyplomacji publicznej przy NATO i kolejny 1% od ambasady Stanów Zjednoczonych w Pradze, a także innych amerykańskich lub związanych z Amerykanami grantodawców. Ponad 50% środków na taką działalność pochodzi z Europy, ale znaczący wkład mają też Kanada i Tajwan”.

Kateřina Konečná podkreśla: „Ośrodki te ślepo stają w obronie najbardziej proamerykańskiej polityki zagranicznej, postulują rezygnację z handlu z Rosją i Chinami, orientując się na współpracę gospodarczą jedynie z Tajwanem i Zachodem. Chcą wprowadzenia zakazu używania TikToka przez urzędników i wyjścia UE z układu jądrowego z Iranem, tak jak zrobiły to Stany Zjednoczone. Ich wpływy są obecnie widoczne szczególnie w stosunkach z Chinami. Podczas wizyty obecnej przewodniczącej Izby Poselskiej, Markéty Pekarovej Adamovej na Tajwanie, którego Czechy formalnie nie uznają, otworzyła ona w Tajpej ‘czeskie centrum’ mające być miejscem spotkań czeskich i tajwańskich biznesmenów, a także struktur rządowych i pozarządowych. W ostatnich oświadczeniach i działaniach wysoko postawionych czeskich polityków widać wyraźnie ich przejście na bardziej agresywne i interwencjonistyczne stanowisko w stosunku do Chin, zaprzeczające oficjalnie obowiązującej zasadzie ‘jednych Chin’. A wszystko to forsowane jest przez wspomnianą organizację pozarządową finansowaną przez Amerykanów; to teraz dla nich priorytetowy kierunek. Dlatego daleka jestem od bagatelizowania wpływu opłacanych przez Amerykanów organizacji pozarządowych na politykę czeską i podejmowane decyzje”.

SOLIDARNOŚĆ I CHOROBY

Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę czeska europosłanka, są działania struktur rządowych w sprawie imigrantów z Ukrainy: „Uważam, że w czasie ukraińskiego kryzysu migracyjnego Czesi wykazali się jednym z najwyższych w UE poziomów solidarności z uchodźcami. Ale jednocześnie czeski rząd zaczął ciąć wydatki socjalne, realne płace spadły bardziej niż w innych krajach OECD, a poziom inflacji był i pozostaje jednym z najwyższych w Unii Europejskiej. Ta sytuacja w efekcie doprowadziła do spadku gotowości obywateli do pomocy uchodźcom. Całą winę za to ponosi przede wszystkim rząd Petra Fiali”.

„Najsmutniejsze jest to, że choroby, które uważano za wyeliminowane w Europie Środkowej od dawna, znów pojawiły się w naszym regionie, w tym w Czechach. Według ekspertów imigracja faktycznie stanowi jedną z przyczyn – choć nie jedyną – tych problemów zdrowotnych, które znów się u nas pojawiły. I nie chodzi tu tylko o gruźlicę” – dodaje.

ZMIERZCH WOLNOŚCI SŁOWA

Zdaniem Konečnej, obecne władze Czech dopuszczają do cenzurowania niepoprawnych poglądów politycznych: „Wojna wykorzystywana jest do cenzurowania wielu poglądów rozbieżnych ze stanowiskiem rządowym. Związane z Rosją media zostały zakazane, mamy więc ograniczenie wolności mediów i słowa. Istnieje ryzyko, że te ograniczenia nie zostaną zniesione, a mogą być nawet rozszerzone. Wypowiedzi o potrzebie pokoju, przeciwko polityce Stanów Zjednoczonych czy NATO, a nawet wszelka krytyka agresywnej polityki obecnego rządu, określane są mianem rosyjskiej propagandy i taka etykietka używana może być też w przyszłości, pozwalając na wykluczenie odmiennych poglądów z debaty publicznej. Sytuacja gospodarcza może jeszcze się pogorszyć z powodu sankcji. Możemy być świadkami szowinizmu, bo normą staje się nienawiść do mniejszości, choćby rosyjskiej. Nasz prezydent powiedział niedawno, że obywatele Rosji mieszkający na Zachodzie powinni być obserwowani przez organy bezpieczeństwa, powołując się na przykład tego, jak władze amerykańskie traktowały Japończyków w Stanach Zjednoczonych podczas II wojny światowej. W Ameryce stosunek do japońskiej ludności cywilnej w tym okresie, nierzadko trafiającej wtedy do specjalnych obozów, uznaje się obecnie za pogwałcenie praw człowieka i wstydliwą kartę własnej historii, a u nas to źródło natchnienia dla niektórych polityków”.

„Pozostaje jeszcze sprawa właściwej integracji uchodźców z Ukrainy. Nasza polityka zagraniczna, i dotyczy to całej UE, a nie tylko Czech, izoluje nas od tych krajów, na które naciskamy, by wprowadziły antyrosyjskie sankcje. A ta wojna, podobnie jak wszystkie inne, negatywnie wpływa na cały świat i dlatego naszym celem powinno być doprowadzenie do rozmów, przerwania działań zbrojnych i pokojowego rozstrzygnięcia konfliktu na Ukrainie” – podsumowuje przewodnicząca KSČM.

Autorstwo: Tom J. Wellbrock
Źródło: MyslPolska.info

 

Upiorne eksperymenty medyczne na upośledzonych dzieciach


Prawdopodobnie wielu osobom słowo Willowbrook nic nie mówi, ale są tacy, którzy je znają. Jest to jedna z najbardziej wstrząsających kart w historii nauki: eksperyment dotyczący leków i szczepionek przeprowadzony na dzieciach chorych psychicznie. Nie wydarzyło się to w średniowieczu, ale zaledwie 60 lat temu.

Willowbrook State School była instytucją dla dzieci i dorosłych z poważnymi problemami rozwojowymi na Staten Island w Nowym Jorku. Zdesperowanym rodzicom szukającym miejsca dla swoich dzieci proponowano tam swoistą umowę, wręcz szantaż: przyjmiemy wasze dzieci, jeśli pozwolicie nam przeprowadzać na nich eksperymenty naukowe. Konkretnie chodzi o badania nad szczepionką przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby.

W ten to sposób, wiele upośledzonych umysłowo dzieci w wieku od 5 do 10 lat zostało powierzonych „opiece” dr. Saula Krugmana – syna rosyjskich Żydów – szanowanego nowojorskiego lekarza-pediatry, zdeterminowanego w stworzeniu szczepionki. Od roku 1955 do roku 1970, dzieciom z Willowbrook aplikowano wirusa zapalenia wątroby w celu zbadania ich odporności.

Jak opisuje artykuł opublikowany na stronie Corvelva, kiedy dr Krugman i jego asystent, dr Giles, rozpoczynali eksperymenty, wykorzystali nieludzkie warunki panujące w placówce na swoją korzyść: „Pomimo dobrze udokumentowanych koszmarów, Willowbrook był nadal jedną z niewielu opcji dla dzieci z poważnymi niepełnosprawnościami, a lista oczekujących była długa, więc Krugman był w stanie wykorzystać szantaż jako środek nacisku, oferując wielu rodzicom możliwość przeskoczenia kolejki i umieszczenia ich dzieci w nowszych, czystszych i lepiej obsadzonych personelem oddziałach badawczych – pod warunkiem że dołączą do jego eksperymentów”.

Krugman wykorzystał również dźwignię związaną z poczuciem bezpieczeństwa, mówiąc rodzicom, że skoro zapalenie wątroby było powszechne w Willowbrook, ich dzieci mogłyby otrzymać szczepionkę i uzyskać ochronę. Jedna z matek wspomina, iż powiedziano jej, że jej córka może otrzymać „antidotum” na zapalenie wątroby, jeśli dołączy do eksperymentu, a kiedy zapytała, dlaczego badania nad zapaleniem wątroby nie mogą być prowadzone na naczelnych, powiedziano jej, że wykorzystanie zwierząt byłoby „zbyt kosztowne”.

Poszukiwanie szczepionki stało się szczególnie ważne dla Stanów Zjednoczonych podczas II wojny światowej, kiedy epidemia zapalenia wątroby dotknęła ponad 50 000 amerykańskich żołnierzy. Aby walczyć z tą i innymi chorobami, Biuro Chirurga Generalnego utworzyło Radę Epidemiologiczną Sił Zbrojnych, a na początku lat 1950. dr Krugman – były chirurg wojskowy w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych – zwrócił się do Rady Epidemiologicznej z propozycją: chciał stworzyć szczepionkę przeciwko zapaleniu wątroby i znał idealne miejsce do prowadzenia swoich badań – Willowbrook.

Saul Krugman przybył do kampusu Willowbrook w roku 1955, osiem lat po jego wybudowaniu i znalazł się w szkole zaprojektowanej dla 4000 mieszkańców, ale wiecznie przepełnionej, z ponad 6000 podopiecznych. Choroby i zaniedbania panoszyły się wszędzie, a wielu pensjonariuszy umierało z powodu braku opieki i zaniedbań, a także ciągłego fizycznego znęcania się nad nimi – jakiego Krugman starał się nie widzieć i nie ujawniać.

W roku 1965 Robert F. Kennedy, wówczas senator reprezentujący Nowy Jork, niezapowiedzianie odwiedził Willowbrook i był zszokowany. „Nie istnieją żadne swobody obywatelskie dla osób umieszczonych w celach Willowbrook”, zeznał później przed Kongresem, nazywając instytucję „jaskinią węży”.

Jak już wspomnieliśmy, protokół eksperymentalny realizowany w Willowbrook obejmował zarażanie zdrowych dzieci wirusem; robiono to poprzez podawanie im mleka czekoladowego zmieszanego z kałem osób chorych w celu zaobserwowania objawów zapalenia wątroby.

Po zarażeniu, dzieciom pozwalano wyzdrowieć, a następnie ponownie aplikowano im wirusa, zaś pod koniec każdego eksperymentu dr Krugman publikował wyniki w najważniejszych czasopismach medycznych, w tym w „New England Journal of Medicine”, „Lancet” oraz „Journal of the American Medical Association”.

W roku 1966 lekarz Henry K. Beecher opublikował artykuł pt. „Etyka i badania kliniczne”, w którym wymienił Willowbrook jako przykład nieetycznego eksperymentu klinicznego i stwierdził, że „nie wolno narażać jednej osoby na szkodę, by uzyskać korzyści dla innych”.

Pięć lat później redakcja czasopisma Lancet przeprosiła za opublikowanie badań dr Krugmana bez zachowania większego stopnia sceptycyzmu. „Eksperymenty prowadzone w Willowbrook zawsze niosły ze sobą nadzieję, że pewnego dnia będzie można zapobiec zapaleniu wątroby” – napisali redaktorzy – „ale nie uzasadniało to podawania zakażonego materiału dzieciom, które nie uzyskałyby bezpośredniej korzyści”.

W roku 1972 Geraldo Rivera, wówczas reporter lokalnej stacji telewizyjnej z Nowego Jorku, zakradł się na teren szkoły i nagłośnił nieludzkie warunki panujące w Willowbrook. Informację o warunkach życia mieszkańców otrzymał od Michaela Wilkinsa, lekarza szkolnego, który nie był zaangażowany w eksperymenty z wirusowym zapaleniem wątroby. Rivera wspomina widok nagich dzieci, umazanych własnymi odchodami i uderzających głowami o ścianę.

Warto podkreślić, że ówczesna społeczność naukowa – złożona z tych, którzy naprawdę się liczyli – nagrodziła i pochwaliła dr Krugmana. Ważne jest, aby znać fakty takie jak przedstawiony powyżej, aby mieć oczy otwarte na teraźniejszość.

Autorstwo: Gabriele Angelini, Nassim Langrudi
Zdjęcia: Bob Adelman i inni
Źródła zagraniczne: Corvelva.itIlParagone.it
Kompilacja i źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com


W roku 1972 Geraldo Rivera, wówczas reporter lokalnej stacji telewizyjnej z Nowego Jo

 

Wojna i wybory


Pojęcie wojny zastępczej jest powszechnie znane od dawna, ale dla Polaków długo było zjawiskiem czysto teoretycznym, bo u nas nie występowało. Oczywiście do czasu konfliktu na Ukrainie.

Trzeba koniecznie podkreślić, że już w 2016 roku przestrzegał przed taką wojną, która w interesie USA rozegra się na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, Aleksander Jabłonowski, znany dziś bardziej jako Wojciech Olszański. Olszański był pierwszym, który w mediach społecznościowych dotarł z tą informacją do szerszej grupy odbiorców.

DO OSTATNIEGO POLAKA?

Siedem lat temu większość słuchaczy zapewne traktowała to jako quasi teorię spiskową. Mimo że w Donbasie był już wtedy konflikt, nikt u nas nie przypuszczał, że na początku 2022 roku Polska będzie uczestniczyła w pełnoskalowej wojnie, póki co jeszcze nie militarnie. Olszański to przewidział! Przestrzegał wtedy, że jak dojdzie co do czego, USA będą walczyły z Rosją do ostatniego Polaka. Na razie walczą do ostatniego Ukraińca. Mówił też wprost, że podczas eskalowania konfliktu może być użyta broń jądrowa i w rezultacie duża część Polski, Białorusi i Ukrainy przestanie istnieć. Oczywiście Olszański podkreślał, że Rosjanie nie walną atomem w Waszyngton, Nowy Jork itd., a USA w Moskwę, Petersburg i resztę. Jedni i drudzy ograniczą się do rażenia wroga tą bronią na terytorium Polski, Białorusi, Ukrainy. Potem, po zniszczeniu sporego kawałka Europy, dogadają się, bo nie będą mieli innego wyjścia.

OSTRZEGAWCZY STRZAŁ W POZNAŃ?

O użyciu broni atomowej już się przebąkuje, na razie na poziomie propagandowym. Rosjanie niedawno coś wspominali, że w Poznań mogą trafić, jako „strzał ostrzegawczy” dla Niemiec. Przekazanie Ukrainie zakazanej broni kasetowej jest kolejnym krokiem do atomowego scenariusza. Oczywiście większość ludzi nie traktuje tych zapowiedzi poważnie. Ale w lutym 2022 roku też większość ludzi całkowicie wykluczała, że Rosja wejdzie na Ukrainę „na ostro”.

Może warto wreszcie z uwagą czytać, co mają do przekazania media kontrsystemowe, bo w przeciwieństwie do tych mainstreamowych mylą się rzadko. Dzieje się tak, ponieważ w mediach głównego nurtu publicyści pełnią funkcję „rzeczników propagandowych” polityków, a nie rzetelnych, profesjonalnych dziennikarzy, i za odpowiednie wynagrodzenie są gotowi powielić każdą bzdurę. Jednak nawet tam coraz częściej widzimy coś w rodzaju wyrzutów sumienia i próbę odkupienia win. Od niedawna w niektóry mediach związanych z oficjalnym przekazem zaczynają pisać prawdę. Że mamy do czynienia z konfliktem, w którym USA i NATO walczą z Rosją przy użyciu ukraińskich żołnierzy, a mówiąc brutalnie „ukraińskiego mięsa armatniego”. Ta prawda, że tzw. Zachód traktuje Ukrainę i Ukraińców przedmiotowo dochodzi do coraz szerszej rzeszy Polaków, ale także do Ukraińców.

„ONUCE” MIAŁY RACJĘ

Ta obiektywna prawda podważa propagandową narrację, że Ukraina walczy za nas, za Polskę. W sposób najbardziej dobitny pokazał to niedawny szczyt NATO na Litwie. Nawet propagandowy grasant gen. Waldemar Skrzypczak w tej sprawie powiedział prawdę. „Ukraińcy mają prawo czuć się oszukani. Wiele im obiecywano, a nie zrobiono nic, co mogłoby budzić nadzieję. […] Ta Ukraina kiedyś się wyczerpie” – mówił. My ją skazujemy, NATO ją skazuje na to, że ma trwać w wojnie, ma walczyć i w zasadzie nic więcej nie możemy jej obiecać. Co to znaczy? To znaczy, że my ją skazujemy na powolną agonię, bo ona będzie krwawiła, będzie bardzo krwawiła. „Na jesieni Rosjanie odzyskają w dużej części swój potencjał i na jesieni role się zmienią. To Rosjanie zaczną atakować Ukrainę. Przed tym przestrzegam” (Skrzypczak – za PAP).

Wszyscy samodzielnie myślący publicyści i media, które nie powielały rządowych głupot, od dawna przestrzegały, że eskalacja konfliktu jest równoznaczna z zagładą Ukrainy i coraz większym niebezpieczeństwem militarnego udziału Polski w wojnie. Postulaty, by przerwać tę rzeź natychmiast, metodami dyplomatycznymi, a nie militarnymi, oczywiście w faktycznych okrojonych granicach państwa ukraińskiego – ale póki co formalnie suwerennego – spotykały się zawsze ze wściekłymi atakami. Ciekawe co teraz mają do powiedzenia zwykli ludzie, gdy ich mainstreamowe media coraz częściej mówią to samo, co mówiliśmy i pisaliśmy od dawna? Czy to dla nich też są „ruskie onuce”? Czy może przyznają, że mieliśmy rację? Z punktu widzenia istnienia polskiego bytu państwowego zmiana poglądów społecznych w tej sprawie jest bardzo ważna, bo wymusi na rządzie zmianę polityki zagranicznej. Wtedy w ich działaniach będzie „mniej szabelki, a więcej rozumu”. Chciałbym wierzyć, że tzw. pucz Prigożyna był ostatnim wydarzeniem, gdy oficjalni komentatorzy ośmieszyli się z kretesem. Gdy w czerwcu, na gorąco, czytałem przeróżne komentarze i analizy jeszcze podczas marszu, miałem niezły ubaw. Obserwowanie radości głupców z powodu „upadku” Władimira Putina oraz rychłego rozpadu Rosji po raz kolejny uzmysłowiło mi, że wielu z nich w przestrzeni publicznej pełni funkcję elity intelektualnej, która kształtuje postawy i poglądy społeczne. Może dlatego, że mamy takie marne elity, to i my jako ogół też niewiele sobą reprezentujemy. Polska od dawna w Unii Europejskiej ma „zaszczytne” czwarte miejsce od końca w wysokości zarobków. Poziom Litwy czy Czech jest dla nas nieosiągalny.

PRIGOŻYN POŻYTECZNY DLA KACZYŃSKIEGO

Niestety tych kilku dziennikarzy, otrzeźwiałych z proamerykańskiego amoku wiosny nie czyni. Sprawa „wagnerowców” jest nadal eksploatowana przez medialnych macherów od tworzenia alternatywnej rzeczywistości, oczywiście w ściśle określonym celu. A cel jest jeden: utrzymanie władzy przez PiS. Dla Jarosława Kaczyńskiego niezwykle cenne są przebąkiwania nawiedzonych lewaków, że „wagnerowcy” mają zaraz zdobywać przesmyk suwalski, czy podobne sugestie w PO-wskich mediach. Potem już PiS-owska machina medialna to twórczo rozwija. Niedawno słuchałem jak usłużny dziennikarz zadawał na ten temat sugerujące pytania jakiemuś białoruskiemu opozycjoniście. Białorusin jednak nie dał się wciągnąć w PiS-owską grę i stwierdził, że „wagnerowcy” w przesmyku suwalskim to tylko banieczka propagandowa. Jednak ten temat jest coraz intensywniej nagłaśniany, bo może być kołem ratunkowym PiS-owskiej kampanii wyborczej. Gdyby sondaże okazały się dla Kaczyńskiego niezadowalające, polski wywiad może „uzyskać” informacje, że np. 8 października na teren RP mają wkroczyć najemnicy Prigożyna, by stworzyć połączenie lądowe między obwodem kaliningradzkim a Grodnem na Białorusi.

OPOZYCJA BEZ SIŁ NA PODWÓJNĄ KAMPANIĘ

Oczywiście zgodnie z prawem zostanie wtedy wprowadzony stan wyjątkowy, co najmniej w województwie podlaskim, a co za tym idzie – wybory zostaną odwołane. Zgodnie z prawem, stan wyjątkowy może trwać do 90 dni, a potem Sejm może go jeszcze przedłużyć o 60 dni. Dalej się zobaczy. Po wprowadzeniu tego scenariusza z opozycji „ujdzie całe powietrze”. Kampanijne pomysły były obliczone na kilka miesięcy. Nie można w nieskończoność organizować marszów i deklarować, że rozliczy się wszystkich PiS-owców. Nie można też w nieskończoność pić piwa ze Sławomirem Mentzenem, czy – tak jak Szymon Hołownia i lewica -jeździć po Polsce. Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego opozycja kampanię przerwie i najwcześniej za rok rozpocznie od początku. Problem w tym, że za dotychczasową kampanię opozycja musiała sporo zapłacić. Ponowna kampania wyborcza to są kolejne duże wydatki. Zapewne te kampanie „bis” nie będą już tak huczne. Oczywiście to nie dotyczy PiS, bo oni mają nieograniczony dostęp do pieniędzy. Na dodatek Kaczyński, opromieniony sławą emerytowanego zbawcy Polski, tego który nie wpuścił w granice Rzeczpospolitej wrażego Prigożyna, wywalczy dla PiS kolejne samodzielne rządy. Po śmierci oczywiście zostanie świętym równym apostołom.

To oczywiście tylko prognoza i oby się nie spełniła. Nie jest to także, w żadnym wypadku, „instrukcja działania dla PiS”. To bardziej próba „rozbrojenia bomby”. Szkoda tylko, że wiele mediów, wypisując bzdury o Prigożynie u bram, tworzy Kaczyńskiemu alibi do instrumentalnego wykorzystania prawa.

Autorstwo: Cezary Michał Biernacki
Źródło: MyslPolska.info


  1. Arkadi Nicpoń 25.07.2023 10:20

    Jako pierwszy przed wojną i neobanderyzmem na Ukrainie ostrzegał w 2015 niezależny dziennikarz Maciej Maciak w programach “Musisz to wiedzieć”. Wiele absurdalnych procesów sądowych robią mu reżimowe sądy Morawieckiego. Maciej Maciak to geniusz analiz politycznych, pierwszy zorientował się i rzetelnie to uzasadnił, że wszystkie partie grają do jednej bramki międzynarodowych korporacji i banków. Jego Ruch Dobrobytu i Pokoju to będzie olbrzymia niespodzianka nadchodzących wyborów.

  2. Stanlley 25.07.2023 11:00

    Autor artykułu trochę nie na czasie, trochę nie douczony i dlatego takie częściowe kłamstwa pociska.

    Po pierwsze – pod koniec 2014, początek 2015 o ojnie na Ukrainie która ma się rozlać na Polskę ostrzegał NIEZALEŻNY dziennkarz z Włocławka – Maciej Maciak.

    Po drugie – jak można promować Olszańskiego? Wyście tam na głowy poupadali? Gość promuje czarno-czerwone barwy, występuje w swetrze gdzie na ramionach ma niemieckie krzyże żelazne. Puszcza hymn III Rzeszy! Wy głupi jesteście?

    Po trzecie – jak można powoływać się na przygłupiego generała na emeryturze? On już tyle razy się mylił, tyle kłamstw pocisnął że nawet nie warto wspominać jego imienia!

  3. Drnisrozrabiaka 25.07.2023 12:52

    Artykuł z” mysl polska” słabe to było, podpuszczanie wiadomościami zaczerpniętymi z TVP i TVN…

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...