piątek, 14 listopada 2025

 

Polska buduje kolejną zaporę na granicy z Białorusią



Na polsko-białoruskiej granicy powstanie nowe zabezpieczenie – dodatkowa linia ogrodzenia, które ma uzupełnić istniejący od 2022 roku płot zwany „murem”.

Jak podają m.in. RMF24 i REFORM.news, konstrukcja będzie składała się z czterometrowej siatki oraz dwóch zwojów drutu kolczastego. Jej zadaniem ma być wsparcie funkcjonariuszy Straży Granicznej w powstrzymywaniu oraz wyłapywaniu osób, którym uda się sforsować główną barierę.

Prace nad ogrodzeniem mają rozpocząć się w najbliższych dniach, a budową zajmą się wojskowe jednostki inżynieryjne. Wstępnie zakłada się, że pierwsze odcinki zostaną ukończone do końca stycznia, a pełna bariera będzie gotowa przed nadejściem wiosny.

Obecny „mur”, liczący około 186 kilometrów długości i 5,5 metra wysokości, wyposażony jest w monitoring oraz systemy wykrywające ruch. Mimo to Straż Graniczna wielokrotnie odnotowywała próby jego pokonania.

Wzmocnienie granicy ma być odpowiedzią na trwającą presję migracyjną oraz działania władz Białorusi, które – według polskich i unijnych służb – wykorzystują migrantów jako narzędzie nacisku politycznego.

Budowa nowych zabezpieczeń budzi oczywiście protesty organizacji broniących nielegalnych imigrantów. Uważają, że obecna zapora jest niebezpieczna dla migrantów, zwłaszcza tych próbujących pokonywać ją w trudnym, leśnym terenie. Podkreślają również, że rozbudowa bariery fizycznej może utrudnić dostęp do procedur azylowych oraz pracę organizacji pomocowych.

Rząd podkreśla, że celem inwestycji jest zwiększenie bezpieczeństwa i sprawniejsze reagowanie na próby nielegalnego przekroczenia granicy.

Koszt inwestycji nie został jeszcze ujawniony.

Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: RMF24.plREFORM.news
Źródło: WolneMedia.net

Kryzys legitymacji demokracji



W warunkach intensywnej rywalizacji politycznej, w której media, social media i kampanie wymagają „momentów”, zwykłe komunikaty przestają wystarczać. Wtedy pojawia się prowokacja, agresja, ostre sformułowania — bo one generują uwagę.

Kultura debaty publicznej była kiedyś bardziej formalna: szacunek dla oponenta, zasady dyskursu. Dziś te reguły są wielokrotnie łamane albo uznane za mniej istotne, a poziom debaty publicznej w Polsce jest ostatnio „żenująco niski”.

Jeśli polityk użyje mocnego języka, obrazi, przekroczy granice, ale nie poniesie konsekwencji ani znaczącej krytyki, to zachęca to innych. „Chamstwo nieplewione staje się czymś normalnym, wrasta w tkankę społeczną”

Polityka coraz częściej zmierza ku emocjom – oburzeniu, gniewowi, straszeniu przeciwnika – niż ku merytorycznej dyskusji. Chamstwo i bezczelność bywają narzędziem — świadomie wykorzystywanym.

Skutki takiej polityki to:

– erozja zaufania społecznego: gdy ludzie widzą, że polityka staje się ciągiem wyzwisk, prowokacji i obrażania, zaczyna tracić zaufanie do całego systemu;

– obniżenie standardu debaty publicznej: gdy debata przestaje być miejscem argumentów i wymiany racji, staje się polem bitwy słownej, co zniechęca osoby ceniące merytoryczność;

– normalizacja agresji słownej: jeśli chamstwo staje się „normalne”, to kolejne pokolenia mogą przyjmować je jako standard, także poza polityką;

– polaryzacja społeczna: Język agresji i obrażania przeciwnika utrwala podziały — nie tylko polityczne, ale społeczne.

Demokracja nie polega tylko na wybieraniu przedstawicieli. Polega na zasadzie, że politycy są odpowiedzialni — także przed opinią publiczną — i że istnieje pewien minimalny kontrakt: prawda, uczciwość, dialog. Gdy ten kontrakt się rozpada — gdy „mówienie prawdy” nie ma sensu albo „kłamstwo się opłaca” — to legitymacja systemu maleje.

Potrzebne są konsekwencje dla polityków czy medialnych aktorów, którzy systematycznie łamią standardy. Artykuł w „Polityce” wskazał: „Polityk złapany na kłamstwie wylatuje z polityki z wilczym biletem” — jako idea.

Na przykład serwis „Demagog” wskazuje, że w ciągu roku weryfikują niemal 500 wypowiedzi polityków — i około połowy to fałsz albo manipulacje.

Osobiście sądzę, że ilość ta jest mocno niedoszacowana (zwłaszcza biorąc pod uwagę polityczną stronniczość „Demagoga” – przypis WM).

Jeżeli nic nie zmienimy w stylu, który dominuje — jeśli cynizm, kłamstwo i chamstwo będą się utrwalać — scenariusze są ponure:

– współobywatel przestaje być partnerem i staje się wrogiem;

– demokracja staje się maską dla konfliktów plemiennych;

– zaufanie spada, instytucje słabną, a system staje się mniej stabilny.

Ludzie normalizują poziom agresji w polityce — i w codziennym życiu może to mieć konsekwencje.

Możliwe jest, że polityka stanie się bardziej ryzykowna — ekstremalne ruchy, narastający chaos.

Jeśli natomiast uda się zainicjować odnowę — nie od razu wszystkiego, ale krok po kroku — to szansa jest, by odbudować: debatę, zaufanie, odpowiedzialność.

Autorstwo: flipper
Źródło: WolneMedia.net

                                                    CELEBRYCI ELIT                                                   Maria Peszek (ur. 9 wrz...