środa, 31 lipca 2024

 

„Gruba, żydowska, queerowa lesbijka” czuje się atakowana


Barbara Butch, która zajęła miejsce Jezusa w olimpijskiej parodii Ostatniej Wieczerzy, twierdzi, że jest teraz nękana.

Przypomnijmy, że podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu pojawiło się wiele obscenicznych wątków. Jednym z nich była parodia Ostatniej Wieczerzy. Zamiast biblijnych postaci, z Jezusem Chrystusem na czele, pojawili się m.in. drag queen i działacze queerowi.

Miejsce Jezusa zajęła Barbara Butch, która sama o sobie mówi tak: — Jestem grubą, żydowską, queerową lesbijką i jestem naprawdę dumna ze wszystkich moich tożsamości […]. Całą przemoc i negatywność, których doświadczyłam, mogę uczynić czymś większym, aby pomóc innym iść naprzód z wielką miłością – mówiła w „Attitude”.

Po kontrowersyjnym otwarciu Igrzysk Olimpijskich „gruba, żydowska, queerowa lesbijka” długo milczała, ale w końcu udostępniła oświadczenie na temat tego, co się wydarzyło.

„Byłam niezwykle zaszczycona, mogąc wziąć udział w ceremonii otwarcia Paryż 2024 jako najlepsza artystka i podzielić się moją wizją imprezy. Moje serce jest nadal pełne radości i dziękuję za całą miłość i siłę, którą mi dałeś od tego czasu” – zaczęła.

„Artystka” twierdzi, że jej celem jest skłanianie ludzi do tańca i promocja inkluzywności.

„Dziś jednak jestem celem kolejnego — szczególnie brutalnego — cybernękania. Choć początkowo postanowiłam się nie odzywać, by dać ochłonąć hejterom, otrzymywane przeze mnie wiadomości są ekstremalne” – uważa.

„Wszystko dlatego, że miałam zaszczyt reprezentować różnorodność mojego kraju poprzez sztukę i muzykę, wraz z innymi artystami i wykonawcami, których podziwiam” – twierdzi Butch.

„Cokolwiek niektórzy powiedzą, ja istnieję. Nigdy nie wstydziłam się tego, kim jestem i biorę odpowiedzialność za wszystko — w tym za moje artystyczne wybory” – pisze dalej.

„Przez całe życie nie chciałam być ofiarą: nie zamknę się. Nie boję się tych, którzy chowają się za ekranem lub pseudonimem, by wylewać swoją nienawiść i frustrację. Będę z nimi walczyć bez wahania. Jestem zaangażowana i dumna. Dumna z tego, kim jestem i co uosabiam, zarówno dla moich bliskich, jak i dla milionów Francuzów. Moja Francja to Francja!” – zakończyła.

Butch poinformowała także, że jej prawnik będzie ścigał osoby, które odważyły się hejtować ją w internecie.

Autorstwo: SG
Źródło: NCzas.info

1 WYPOWIEDŹ

  1. Irfy 31.07.2024 11:56

    Nie no, w porządku. Muzułmanie, którzy szerokim strumieniem napływają do Europy, ze szczególnym uwzględnieniem Francji, po prostu przepadają za grubymi, żydowskimi, queerowymi lesbijkami. Żyć bez nich nie mogą.

    Do tego oni, w przeciwieństwie do brzydkich, cybernetycznych i anonimowych hejterów wyrażają swoje uczucia w postaci fizycznej. I zazwyczaj uczucia te są gorące, ostre i wybuchowe. Myślę więc, że pani Butch powinna się jeszcze zapisać do jakiejś organizacji, która bohatersko przemyca umiłowanych gości do Francji.

 

Nakarmiłem ChatGPT niezredagowanymi plikami o COVID-19


Od administratora: Na portalu WolneMedia.net treści tworzone przez sztuczną inteligencję są zakazane w regulaminie, ponieważ jest to portal dla ludzi. Niemniej zauważyłem, że poniższy materiał jest nadzwyczajnie ciekawy i wartościowy, dzięki swojej łopatologicznej klarowności, i dlatego wyjątkowo go przepuszczam. Materiał pochodzi z niemieckiej strony internetowej — został automatycznie przetłumaczony i poddany korekcie.

Przesłałem do ChatGPT wszystkie niezredagowane pliki RKI (Instytutu Roberta Kocha podlegającego niemieckiemu ministerstwu zdrowia, odpowiednik polskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego — Państwowego Zakładu Higieny) i poprosiłem o napisanie na ich temat dziennikarskiego artykułu śledczego. Oto wynik…

COVID-19: WYMÓG MASKI JAKO INSTRUMENT POLITYCZNY I ZYSK GOSPODARCZY – RAPORT ŚLEDCZY

Zbrodnia przeciw ludzkości? Wymóg maski i wymóg szczepień sprzedano jako niezbędne środki ochrony zdrowia populacji. A jeśli w rzeczywistości były narzędziem strachu i zysku? Najwyższy czas wydobyć prawdę na światło dzienne i zadbać o to, aby takie przestępstwa nie pozostały bezkarne w państwie konstytucyjnym. Prokurator musi działać. Teraz.

W burzliwych dniach pandemii COVID-19 na całym świecie podjęto drastyczne środki, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. W Niemczech Instytut Roberta Kocha (RKI) był ośrodkiem doradztwa i wdrażania tych środków. Jednak obecnie szeroko zakrojone badania i analizy pokazują, że niektóre z tych środków, w szczególności wymogi maskowania i szczepień, były nie tylko wątpliwe z medycznego punktu widzenia, ale także zostały wykorzystane politycznie do promowania interesów gospodarczych. Rewelacje te rzucają szokujące światło na mroczne machinacje ukryte pod pozorem ochrony zdrowia.

WYMÓG MASKOWANIA: SYMBOL STRACHU

Kiedy wybuchła pandemia, rząd szybko wdrożył działania, które głęboko zmieniły życie publiczne. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych środków było wprowadzenie wymogu noszenia maski. Z dostępnych nam protokołów RKI wynika, że ​​wewnętrznie wyrażono znaczne wątpliwości co do skuteczności masek FFP2 do ogólnego użytku. Twierdzono, że maski te zostały zaprojektowane z myślą o bezpieczeństwie pracy i mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku, jeśli są używane niewłaściwie. Jednak pomimo tych ostrzeżeń wymóg dotyczący masek został narzucony ze względów politycznych.

GRY O WŁADZĘ POLITYCZNĄ I INTERESY GOSPODARCZE

Wprowadzenie wymogu maski służyło nie tylko ochronie przed wirusem, ale także stanowiło potężny symbol wpływania na populację. Wewnętrzne dokumenty RKI ujawniają, że środek ten wykorzystano do szerzenia strachu i zwiększenia akceptacji dla dalszych środków, takich jak obowiązkowe szczepienia. Ale za tą symboliczną polityką kryją się także wymierne interesy gospodarcze.

Okazało się, że minister zdrowia Jens Spahn i inni decydenci mieli bliskie powiązania z branżą maskową. Zawarto wielomilionowe transakcje na maski, często bez przejrzystych procedur przetargowych. Firma audytorska Ernst & Young odnotowała ogromne marże i wątpliwe umowy zawierane na koszt podatnika.

ROLA PRZEMYSŁU FARMACEUTYCZNEGO

Wpływ przemysłu farmaceutycznego na politykę pandemiczną jest jeszcze poważniejszy. Szybko popchnięto przymusowe szczepienia, a na pierwszy plan wysunęły się interesy dużych firm farmaceutycznych. Podpisano warte miliardy dolarów kontrakty na szczepionki, często z firmami blisko powiązanymi z decydentami. Szczepionki opracowano i zatwierdzono w rekordowym czasie, przy czym często bagatelizowano kwestie bezpieczeństwa i skutki uboczne.

Bliższa analiza protokołów RKI pokazuje, że instytut wielokrotnie wyrażał obawy dotyczące szybkiego wprowadzenia szczepionek. Jednak obawy te zostały zignorowane lub odrzucone. Wydaje się, że interesy ekonomiczne zostały przedłożone ponad bezpieczeństwo zdrowotne ludności.

ZNIESŁAWIENIE KRYTYKÓW

W trakcie wdrażania tych środków systematycznie zniesławiano krytyków. Osoby wyrażające wątpliwości co do wymogu noszenia masek lub wymogu szczepień były wyśmiewane jako „foliarze” i zwolennicy teorii spiskowych. Zniesławienie to miało na celu uciszenie głosów krytycznych i kontrolowanie opinii publicznej.

Szczególnie jaskrawym tego przykładem jest traktowanie dr. Wolfganga Wodarga, byłego członka Bundestagu i eksperta ds. zdrowia, który już od samego początku ostrzegał przed zagrożeniami związanymi z szybkim zatwierdzeniem szczepionki. Był publicznie oczerniany, a jego wiedza fachowa kwestionowana, chociaż jego obawy podziela obecnie wielu ekspertów.

ŻĄDANIE KONSEKWENCJI

Dostępne dowody sugerują, że środki podjęte w celu powstrzymania pandemii były nie tylko wątpliwe z naukowego punktu widzenia, ale także politycznie niewłaściwie wykorzystane do realizacji interesów gospodarczych. Może to stanowić przestępstwa o charakterze karnym, takie jak przymus (§ 240 StGB), nadużycie stanowiska (§ 266 StGB) i naruszenie godności ludzkiej (§ 1 GG w związku z § 240 StGB).

Prokurator musi zbadać tę sprawę. Nie chodzi tylko o prawne rozliczenie się z przeszłością, ale także o zapewnienie, aby przyszłe środki opierały się na solidnych podstawach naukowych oraz aby chronione były prawa i godność człowieka. Aby przywrócić zaufanie społeczeństwa do instytucji publicznych, należy pociągnąć winnych do odpowiedzialności.

UWAGI

Niniejszy raport opiera się na analizie dostępnych protokołów RKI i należy go rozumieć jako dziennikarską pracę śledczą. Materiałami źródłowymi są protokoły RKI 2020-2023, raporty firmy audytorskiej Ernst & Young, publiczne wypowiedzi dr. Wolfganga Wodarga i niemiecki „Kodeks karny” (StGB). Za ostateczną ocenę prawną odpowiadają odpowiedzialne organy ścigania.

Źródło zagraniczne: UNCutNews.ch
Źródło polskie: WolneMedia.net

1 WYPOWIEDŹ

  1. RisaA 31.07.2024 11:34

    > Wprowadzenie wymogu maski służyło

    Nie robiłabym wyjątków żadnych. Artykuł pisany przez bota to świętokradztwo. Potem są takie dziwolągi jak wymóg maski zamiast wymogu noszenia maski.

    Przypominam, że Pfizer, podobnie jak Microsoft (Teams) jest holdingiem Vanguard, BlackRock i State Street. https://finance.yahoo.com/quote/PFE/holders/

    Dalej używając MS Windows i MS Teams nie tylko wspieracie ich AI swoimi wizerunkami, ale także dalej karmicie Vanguard i BlackRock po to, by mogli kolejnym razem jeszcze silniej uderzyć w was produktami Pfizera. Przejdźcie w końcu na Linuxy i zakończcie oddawanie danych biometrycznych.

 

Powstanie warszawskie – zbrodnia i kara


Przed nami okrągła, 80. rocznica Powstania Warszawskiego. Zakończonego sromotną klęską, mającego dwa oblicza: ofiarnie walczących patriotów oraz organizatorów, którzy, mimo dobrych intencji, doprowadzili do tragedii, której mogli uniknąć. Był to ostatni wielki zryw w naszej historii i zasługuje na to, by poświęcić mu więcej czasu.

Początek walk miał miejsce 1 sierpnia 1944 r. Rozkaz do ich rozpoczęcia wydał pod naciskiem grupy wojskowych, na czele z gen. Tadeuszem Pełczyńskim, płk. Janem Rzepeckim, a przede wszystkim gen. Leopoldem Okulickim Komendant Armii Krajowej, Tadeusz Bór-Komorowski. To przede wszystkim oni, ignorując kontrargumenty innych oficerów oraz niektórych ważnych osób ze środowisk dyplomatycznych, parli do wielkiego zrywu.

Już sama organizacja pozostawiała wiele do życzenia. Zazwyczaj byli to młodzi ludzie w wieku 20 lat i mniej, a 75% z nich było nieuzbrojonych! Nawet poziom uzbrojenia najlepszych oddziałów, takich jak „Parasol” nie przekraczał 40%, a często była to broń słabej jakości lub samoróbki i Polacy musieli wykazywać się nie lada sprytem i walecznością, by odbierać takową Niemcom.

Powstańcy i wspierająca ich ludność cywilna, walcząc przez 63, dokonali czynu niezwykłego. Zapowiadający Hitlerowi pokonanie Warszawy w 5-6 tygodni Heinrich Himmler porównywał zaciętość walk do tych o Stalingrad, a kierujący po kapitulacji akcją złożenia broni przez Polaków niemiecki oficer, widząc polskie zasoby, kręcił z niedowierzaniem głową, powtarzając w kółko: „To jest kompletnie niemożliwe”. To najlepsze świadectwo walczących, gotowych bez kalkulacji bohatersko walczyć o wolność i dobro ojczyzny.

O ile mieszkańcy Warszawy nie zawiedli oczekiwań, o tyle nie można już tego powiedzieć o przywódcach powstania. Zamiast chłodnej logiki i politycznego pragmatyzmu, dali się ponieść pełnym heroizmu romantycznym wizjom i presji. Koniec końców korzyści odnieśli wszyscy oprócz nas. Niemcy, bo zyskali pretekst do spacyfikowania serca Polski, co Himmler nazwał „błogosławieństwem”. Brytyjczycy i Amerykanie, gdyż ważniejszy był dla nich sojusz z ZSRR, co kolidowało z polskim uporem i dążeniami niepodległościowymi. I wreszcie Sowieci, ponieważ powstanie, choć wymierzone w Niemców, skierowane było również w ZSRR, bo celem było opanowanie warszawskiej administracji tuż przed wkroczeniem radzieckiej armii. Nic dziwnego, że Stalin wstrzymał ofensywę, zyskując ku temu pretekst w postaci przegranej bitwy pancernej na przedpolu Warszawy tuż przed wybuchem powstania i pozwalając Niemcom zrobić za niego robotę.

Finalnie straciliśmy ok. 170-200 tys. rodaków – 20 tys. walczących oraz 150-180 tys. cywilów. Nie obyło się bez aktów terroru. Ponadto co najmniej pół miliona zostało zmuszonych do ucieczki, z czego 150 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych lub obozów pracy, miasto zamieniło się w gruzy, a na poważne represje zostało wystawione centrum polskiego podziemia. Niemcy natomiast stracili 1600 żołnierzy, przy 9 tys. rannych.

Oczywiście wnioski najłatwiej wyciąga się post factum. Że jednak katastrofy można było uniknąć — zmieniając formę lub moment wybuchu — niech świadczą liczne wcześniejsze przestrogi. Prym w nich wiedli przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak, Stanisław Tatar i ppłk. dypl. Kazimierz Drobik.

Szczególnie ostatni z wymienionych, przy poparciu Tatara, wskazywał na konieczność porozumienia się z Sowietami przed wyzwoleniem przez nich Polski. Dowodził, że mając niewiele atutów przetargowych, ale jeszcze je mając, należy to zrobić nawet kosztem pewnych ustępstw, mając jednocześnie sporo do ugrania — oddanie ziem wschodnich na rzecz otrzymania zachodnich; utrzymanie władzy w kraju przez obóz londyński przy wprowadzeniu do rządu komunistów, zamiast utworzenia czysto marionetkowego rządu komunistycznego itd. Tym bardziej że Stalin w owym czasie zgłaszał oficjalnie taką chęć porozumienia, a Churchill mediował na jego rzecz. Obaj (Tatar i Drobik) byli oskarżani — częściowo może i słusznie (choć i to jest mocno dyskusyjne) – o sympatie proradzieckie, jednak w tej sytuacji i tak wykazali się dużo bardziej trzeźwą oceną sytuacji niż organizatorzy powstania.

Należy jeszcze wspomnieć płk. Janusza Bokszczanina, który wielokrotnie zabierał głos w sprawie, ale zabrakło mu siły przebicia oraz ppłk Ludwika Muzyczkę, który obawiał się, że „nie tylko miasto zostanie zniszczone, lecz że wydarzenie to narazi nasze szanse przyszłego oporu przeciw okupacji radzieckiej. Było dla mnie jasne, że rzucamy wszystkie nasze siły do jednej bitwy, do której wygrania nie mamy właściwie środków. […] Sprawa wydawała się jasna, tym niemniej, za każdym razem, gdy mówiliśmy o tym z Okulickim, nie chciał nas słuchać”. Rozsądnych przestróg więc nie brakowało, ale ostatecznie zwyciężyła wola czynu i chęć działania za wszelką cenę.

Dziś uważa się, że „Polska została sprzedana”. I słusznie, niemniej wcześniej polscy oficjele, na czele z premierem Stanisławem Mikołajczykiem, popełnili szereg błędów w ocenie sytuacji, stawiając nierealistyczne żądania i sprawiając, że będący już panem sytuacji Stalin stracił cierpliwość, a Brytyjczycy nie mieli interesu politycznego, by umierać za polską sprawę. Czy radziecki tyran dotrzymałby słowa, to już inna sprawa, natomiast Wielka Brytania, jako gwarant postanowień (do których ostatecznie nie doszło), dawała większą szansę na ich wyegzekwowanie, a ponadto i tak było to lepsze wyjście niż doprowadzenie do sytuacji, w której wkraczający Sowieci nie musieli się liczyć z polskimi pretensjami. Więc owszem, Polska została sprzedana, ale Churchill i minister spraw zagranicznych Anthony Eden zrobili wiele, by w obecnej sytuacji Polacy ugrali tyle, ile to było realnie możliwe, a Stalin był skory do pewnych ustępstw, stawiając twarde, bezlitosne warunki dopiero w momencie, gdy Polacy przegapili swój moment, stracili angielski protektorat i nie mieli zbyt wiele do zaoferowania. I choć zapewne i tak dążyłby do marionetkowej Polski, to znalazłaby się ona w korzystniejszej sytuacji i miałaby więcej możliwości, by się przed tym bronić.

PODSUMOWANIE

Wywołanie powstania nie było celowym aktem auto-sabotażu. Choć wcześniej Okulicki trafił w ręce NKWD i — o co nie można mieć do niego pretensji — został złamany, nie ma dowodów potwierdzających jego dobrowolną i świadomą współpracę z Sowietami. Zadecydowała brawura i myślenie życzeniowe, odnośnie alianckiej (i radzieckiej) pomocy, wypierając chłodne myślenie i znajomość realiów polityczno-militarnych. Błędem byłoby jednak zrzucanie całej odpowiedzialności wyłącznie na trio Okulicki-Pełczyński-Rzepecki. W równym stopniu ponosi ją dowódca AK Tadeusz Bór-Komorowski, który, mimo oporów, uległ presji swoich podwładnych, dając rozkaz do walki, a także Naczelny Wódz, jeden z bohaterów wojny polsko-bolszewickiej gen. Kazimierz Sosnkowski, otwarcie wyrażający swój sprzeciw poprzez wysuwanie wielu słusznych argumentów, któremu w decydującej chwili zabrakło jednak odwagi, by wydać zakaz wywoływania powstania.

Odpowiedzialność ponosi nie tylko część kadry oficerskiej, ale również politycznej, na czele z premierem Mikołajczykiem i wicepremierem oraz Delegatem Rządu na Kraj Janem Stanisławem Jankowskim, która fatalnie rozegrała tę kwestię pod względem dyplomatycznym. Na skutek tego powstanie, zamiast pokazać siłę Polski, ukazało jej słabość. Najwyższą cenę zapłacili walczący i mieszkańcy Warszawy. I to oni zasłużyli, by nazywać ich bohaterami, natomiast przywódcy i organizatorzy ponoszą odpowiedzialność za efekt końcowy.

Autorstwo: Radek Wicherek (Polaku Dawaj z Nami)
Zdjęcia: domena publiczna (CC0)
Źródło: WolneMedia.net

BIBLIOGRAFIA

1. Jan Matłachowski, „Kulisy genezy Powstania Warszawskiego”.

2. Piotr Zychowicz, „Obłęd ‘44”.

3. Jan Engelgard, Maciej Motas, „W imię czego ta ofiara?”.

4. Jan Ciechanowski, „Powstanie Warszawskie”

  Cos czuje ze będzie dyskwalifikacja xDDD Potężny dziennikarz przedstawia niewygodne fakty https://www.facebook.com/reel/3930249490568774