piątek, 1 sierpnia 2025

 

Polacy inwigilowani na potęgę

Przerażające statystyki ujawniono na posiedzeniu senackiej komisji praw człowieka i praworządności. Wynika z nich, że Polacy są inwigilowani na potęgę.

W 2024 r. polskie służby uzyskały przeszło dwa miliony (dokładnie 2 143 377) danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Pod tym ogólnym stwierdzeniem kryje się uzyskiwanie i utrwalanie treści rozmów, treści korespondencji – w tym internetowej, danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, systemach informatycznych i teleinformatycznych, a także uzyskiwanie dostępu i kontrola zawartości przesyłek pocztowych.

„Pozyskiwanie danych telekomunikacyjnych w Polsce odbywa się poza jakąkolwiek kontrolą. Służby nie potrzebują do tego zgody sądu czy prokuratora, a dane są zbierane przez przedsiębiorstwa telekomunikacyjne prewencyjnie – leżą i czekają na pobranie” – alarmuje Fundacja Panoptykon na portalu „X”. Zwraca też uwagę, że dostęp do danych przez służby jest banalnie prosty – policjant nie tylko nie musi ruszać się zza biurka, ale nawet nie musi uzasadniać wniosku i czekać na zgodę sądu lub prokuratora, by sprawdzić historię lokalizacji każdego numeru telefonu.

Fundacja wskazuje, że taki stan rzeczy jest niezgodny z unijnym prawem i wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2024 r.

Liczba danych uzyskiwanych przez służby systematycznie rośnie. W 2016 roku było to 1 172 048. Służby, które uzyskiwały dane to: Komenda Główna Policji, Komenda Stołeczna Policji, Krajowa Administracja Skarbowa, Komenda Główna Straży Granicznej, Nadwiślański Oddział Straży Granicznej, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Centralne Biuro Śledcze Policji, Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, Biuro Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej, Służba Ochrony Państwa, Inspektor Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, Generalny Inspektor Informacji Finansowej MF, Mazowiecki Urząd Celno-Skarbowy w Warszawie, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Żandarmeria Wojskowa, Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej oraz Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości.

W 2024 r. najwięcej danych telekomunikacyjnych przetworzyła policja. Dalsze miejsca zajęły Straż Graniczna i KAS. Podobnie było w przypadku danych pocztowych. Jeśli zaś chodzi o dane internetowe, to skarbówka wyprzedziła Straż Graniczną.

Autorstwo: MMP
Na podstawie: X.com, Gov.pl
Źródło: NCzas.info

 

Zamiast mnie, powinien siedzieć tutaj Morawiecki!



Sąd uniewinnia właściciela klubu Face2Face, do którego zamknięcia podczas pandemii skierowano około 200 policjantów. Nie walczył z prawem, lecz o normalność — tymczasem policja potraktowała go, jakby przeprowadzała wielką obławę przeciwko niebezpiecznej grupie przestępczej.



Sąd Okręgowy w Rybniku uniewinnił Marcina Kozę, właściciela klubu Face2Face, od zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez otwarcie lokalu pomimo pandemicznych obostrzeń. Wśród dowodów szczególnie podkreślana była skala interwencji policyjnej — do zamknięcia klubu skierowano około 150–200 policjantów wraz z licznymi radiowozami.

Interwencja miała miejsce w nocy z 30 na 31 stycznia 2021 r. Policja użyła granatów hukowych, gazu pieprzowego, pałek i broni gładkolufowej podczas forsowania wejścia do lokalu. Według relacji funkcjonariusze weszli do klubu bez nakazu i nie podali przyczyny interwencji, a goście zostali zastraszeni i wyprowadzeni siłą. W trakcie legitymowania uczestników doszło do przepychanek; zatrzymano trzy osoby, jeden radiowóz został uszkodzony, a kilku funkcjonariuszy zostało rannych.

Skalę akcji charakteryzują relacje świadków: „Zmobilizowano około 150, może więcej… niektórzy doliczyli się około 200. Samych radiowozów było kilkanaście. Było 60 dużych radiowozów” — wspominali właściciele klubu Face2Face. Radio 90 podało: „Trzy, cztery rzędy policjantów, po obu stronach ulicy… To był pokaz siły policji” — relacjonowali świadkowie, dodając, że policjanci używali pałek, tarcz, broni hukowej i gładkolufowej.

„Myślałam, że policja chce chronić ludzi przed pandemią. Jak się okazuje, policja atakuje ludzi, żeby chronić pandemię. Weszli do lokalu bez żadnej zgody… Gazowali nas w lokalu, przez co jedna z klientek miała problemy z oddychaniem” — relacjonowała współwłaścicielka klubu, Sandra Konieczna.

Michał Wojciechowski ze Strajku Przedsiębiorców określił działania policji „festynem przemocy, festynem reżimu”. „Policja sprowokowała, wtargnęła nielegalnie… użyła gazu” — powiedział na zgromadzeniu przed komendą w Rybniku.

Według sądu prokuratura nie przedstawiła dowodu, aby wśród uczestników imprez znajdowała się osoba z aktywnym zakażeniem — co oznaczałoby realne zagrożenie epidemiologiczne. Sąd podkreślił brak dowodów konkretnego zakażenia w klubie: nie przeprowadzono testów, a świadkowie i funkcjonariusze potwierdzili, że nie pamiętają obecności chorych osób lub symptomów choroby. Sędzia Barbara Wajerowska‑Oniszczuk zaznaczyła, że bez testów brak było podstaw do oskarżenia.

Marcin Koza w końcowej mowie skrytykował działania państwa: „Nie walczyłem z prawem, walczyłem o normalność” — mówił podczas przewodu sądowego. „To była pokazówka państwa, nie troska o zdrowie… Użyto granatów hukowych, broni gładkolufowej, kilkuset policjantów. Czy to normalne w państwie prawa? Nie sprowadziłem zagrożenia. Sprowadziłem nadzieję. Zamiast mnie powinien siedzieć tutaj Mateusz Morawiecki” — dodał.

„Dziś sąd uniewinnił nie tylko mnie — uniewinnił zdrowy rozsądek, przedsiębiorczość i obywatelską odwagę” — podkreślił w mediach społecznościowych po ogłoszeniu wyroku.

Proces trwał ponad cztery lata i był jednym z najgłośniejszych dotyczących naruszeń lockdownu w regionie. Obrończyni Kozy, mec. Anna Radajewska, wskazywała, że wyrok może mieć znaczenie dla podobnych spraw jako symboliczny precedens lub odniesienie. Koza nadal toczy postępowania administracyjne — m.in. walczy o uchylenie mandatu 30 tys. zł z sanepidu, nałożonego w czasie pandemii.

Fakt wysłania około 150–200 policjantów, użycia siły i środków przymusu wobec uczestników jest dobrze udokumentowany. Sąd uniewinnił Marcina Kozę, wskazując na brak podstaw do oskarżenia — publiczny protest uznano za wyraz obywatelskiego sprzeciwu wobec irracjonalnych restrykcji. Wyrok może stać się symbolem oporu wobec pandemicznego sanitaryzmu i precedensową sytuacją w rozmowie o granicach państwowej władzy.

Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, a prokuratura w Gliwicach ma prawo wnieść apelację.

Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: Radio90.plDziennikZachodni.plTVN24.plPolsatNews.plOnet.pl
Źródło: WolneMedia.net



                                                    CELEBRYCI ELIT                                                   Maria Peszek (ur. 9 wrz...