niedziela, 3 marca 2024

 

Polscy żołnierze na Ukrainie?


Od samego początku inwazji na Ukrainę Rosja stosuje narrację, że walczy z całym NATO. Co Polacy sądzą o pomyśle, by rzeczywiście wysłać na Ukrainę żołnierzy Sojuszu Północnoatlantyckiego?

Po poniedziałkowym spotkaniu europejskich przywódców w Paryżu prezydent Francji powiedział, że nie ma decyzji o wysłaniu wojsk na Ukrainę, ale nie wykluczył, że takie działania zostaną podjęte w przyszłości.

Głos w sprawie zabrał wówczas także prezydent Polski. „Najbardziej żarliwa dyskusja toczyła się w ogóle wokół kwestii wysłania żołnierzy na Ukrainę. Nie było porozumienia w tej sprawie. Zdania są różne i absolutnie takich decyzji nie ma” – mówił Andrzej Duda.

Informację, że takie działania były w ogóle brane pod uwagę, przedstawił mediom premier Słowacji Robert Fico. Niemiecki kanclerz Olaf Scholz wyjawił z kolei, że na Ukrainie i tak przebywają już żołnierze brytyjscy i francuscy. Z kolei premier Czech Petr Fiala wyjawił mediom, że Emmanuele Macron wpadł na pomysł, by wysyłać europejskich żołnierzy na Ukrainę.

Do sprawy odniósł się już szef polskiego MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Polityk zapewnił w Polsat News, że Polska nie wyśle swoich żołnierzy na Ukrainę. „Nie mamy takich planów i zamiarów i to jasno mówimy, nie od dzisiaj. Nie ma takich planów również NATO, chciałem to jasno podkreślić” – powiedział. Wicepremier zaznaczył, że sam pomysł to nie inicjatywa NATO, tylko Francji.

Polityk powiedział takze, że przekazywanie sprzętu i szkolenie ukraińskich żołnierzy to odpowiedni sposób na wspieranie broniącej się Ukrainy. „W Polsce w Bydgoszczy powstaje centrum Ukraina-NATO, szkolenie, analiza, trening. To jest pierwsze tego typu wydarzenie. To zmiana rządu pomogła, żeby to w Polsce powstało” – powiedział szef ludowców. W Polsce obecnie szkoli się 1/3 wszystkich ukraińskich żołnierzy.

Ankieterzy pracowni SW Research w nowym sondażu dla Rp.pl zapytali Polaków, co sądzą o pomyśle wysłania zachodnich żołnierzy na Ukrainę. „Czy pani/pana zdaniem państwa Zachodu (w tym NATO) powinny wysłać żołnierzy na Ukrainę?” – pytali respondentów. „Za” wysłaniem zachodnich żołnierzy na pomoc Ukraińcom było zaledwie 19,1 proc. uczestników sondażu. „Przeciw” opowiedziało się aż 55,6 proc. ankietowanych. 25,3 proc. uczestników badania nie ma zdania w tej sprawie.

„Wysłaniu zachodnich sił zbrojnych na Ukrainę sprzeciwia się co druga kobieta i trzech na pięciu mężczyzn. Takie zdanie najczęściej podzielają młodsi badani (61 proc. wśród osób do 24. roku życia). Wsparcie Ukrainy poprzez wysłanie żołnierzy negatywnie ocenia blisko 7 na 10 osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym (68 proc.) i prawie 2/3 respondentów, których dochody przekraczają 7000 zł netto (63 proc.). Biorąc pod uwagę miejsce zamieszkania, zdanie takie najczęściej podzielają osoby z miast o wielkości 100-199 tys. mieszkańców (64 proc.)” – skomentowała Małgorzata Bodzon z pracowni SW Research. Sondaż został przeprowadzony w dniach 27-28 lutego na grupie 800 internautów.

Autorstwo: SG
Na podstawie: Rp.pl, Polsat News
Źródło: NCzas.info [1] [2]
Kompilacja 2 wiadomości: WolneMedia.net


  1. rozrabiaka 03.03.2024 11:13

    “…Polityk zapewnił w Polsat News, że Polska nie wyśle swoich żołnierzy na Ukrainę”

    – w zapewnienia polityków klasy “Polska ” nie należy wierzyć. Kto mu to wypomni po wojnie, że przed wojna kłamał. Ktoś to będzie pamiętał?
    Czy przedstawią jego i całą 35 letnią śmietankę jako spoko kolesi walczących o dobro narodu, a Polska to się rozwijała – np. Internet i autostrady, o przemyśle nie wspomną słowem

 

„Haniebna zbrodnia” i w dodatku grzech


Wreszcie ktoś ruszył głową i oto zbliżamy się do końca demonstracji bezradności zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu wobec protestujących rolników. Te protesty rozpoczęły się w kwietniu ubiegłego roku, kiedy okazało się, że do Polski docierają tysiące ton ukraińskiego „zboża technicznego”, które wkrótce zasypało polskie magazyny.

Ówczesny rząd jak zwykle się „mniemaną potęgą nasrożył”, ale już wkrótce okazało się, że jest całkowicie bezradny, zwłaszcza że pan Michał Kołodziejczak, który wtedy własną piersią bronił interesów wsi polskiej, nie szczędził mu słów krytyki pełnych goryczy.

Uprzedzając nieco bieg wydarzeń dodajmy, że w nagrodę za to Donald Tusk nie tylko pozwolił mu kandydować do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej, ale dał mu fuchę wiceministra rolnictwa – jak sądzę nie tyle ze względu na jakieś jego zalety, ale raczej – by mieć go na oku, zamiast pozwolić mu hulać samopas. Toteż teraz pan Michał biega na krótkiej smyczy, ale okazało się, że dla protestujących rolników nie może uczynić nic więcej, niż nie mógł poprzedni minister pan Robert Telus. Odgrażał się on, jak pamiętamy, że nieubłaganym palcem wytknie po kolei wszystkie firmy, które zasypały Polskę ukraińskim „zbożem technicznym” – ale szybko się wyjaśniło, że nazwy tych firm są objęte “tajemnicą celną”, a i prokuratura nie kwapiła się ze wszczęciem tak zwanego „energicznego śledztwa”.

Pan Kołodziejczak też się odgrażał, że wszystko powie, jak na spowiedzi, to znaczy – opublikuje listę tych firm do 25 lutego, ale – nie opublikował. Tymczasem nie tylko ukraińskie „zboże techniczne”, ale i inne tamtejsze produkty rolnicze, jak gdyby nigdy nic, walą do Polski zarówno ciężarówkami, jak i koleją. Rolnicy protestują, blokują przejścia graniczne i drogi wewnątrz kraju, ale niczego to nie zmienia, mimo że zarówno pan Michał Kołodziejczak, jak i sam pan prezydent Duda się z nimi „solidaryzuje”.

Powody protestu są dwojakie. Po pierwsze, rolnicy zwracają uwagę, że producenci rolni na Ukrainie nie muszą przestrzegać wyśrubowanych standardów, które obowiązują rolników w Unii Europejskiej. Podnosi to w UE koszty produkcji, wskutek czego, podobnie jak wskutek znanej żyzności ukraińskiej ziemi, polskie rolnictwo przestaje być konkurencyjne. Nie tylko zresztą polskie – bo i w zachodnich krajach rolnicy buntują się z tego samego powodu.

Drugim powodem protestów, jest tak zwany „Zielony Ład”, to znaczy – seria szaleńczych pomysłów „ekologicznych”, które w perspektywie mogą doprowadzić do likwidacji rolnictwa, jako gałęzi gospodarki. Tymczasem podatki trzeba płacić, jak gdyby nigdy nic, kredyty trzeba spłacać – a dochody spadają, albo nawet zanikają.

Klaus Schwab, ten sam, który w otoczeniu przybywających do Davos worów złota, które następnie instruują światowych mężyków stanu, jak ma być, z pewnością zaciera ręce, bo przecież nie ukrywa, że dąży do pozbawienia wszystkich własności prywatnej, która – jak wiadomo od czasów Marksa i Proudhona – jest przyczyną wszelkich, albo prawie wszelkich zgryzot.

Program głoszony dziś przez Klausa Schwaba opisał mową wiązaną jeszcze w latach 1970. Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”: „Wszystko mu także się odbierze, by mógł własnością gardzić szczerze. […] A kiedy znajdziesz się za drutem, opuści troska cię i smutek i radość w sercu twym zagości, żeś do królestwa wszedł Wolności”.

No dobrze – ale dlaczego pełnomocny premier Donald Tusk wykazuje identyczną bezradność, jak poprzednio – Naczelnik Państwa?

Najwyraźniej przyczyny tej bezradności są takie same wtedy i teraz. A jakie? Po pierwsze, ukraińskie rolnictwo jest w rękach oligarchów, którzy mają tam latyfundia o obszarze kilkuset tysięcy hektarów. Ci oligarchowie mają „własnych deputowanych” i kreują ministrów, toteż nic dziwnego, że rozmowy polskiego rządu z ukraińskimi ministrami nie mogą przynieść żadnego rezultatu. Ale dlaczego rozmowy polskiego rządu z Komisją Europejską też nie mogą przynieść rezultatu? Starożytni Rzymianie mawiali, że nie ma takiej bramy, której nie przekroczyłby osioł obładowany złotem. Podejrzewam tedy, że ukraińscy oligarchowie przeborowali się ze swoim złotem do Komisji Europejskiej, której Reichsfuhrerin Urszula von der Layen już przy okazji pandemii pokazała, że jest kuta na cztery nogi i wie, z której strony chleb jest posmarowany.

Inaczej trudno byłoby zrozumieć przyczynę, dla której ta sama Komisja, która w stosunku do własnych rolników śrubuje standardy, nagle wpuszcza na obszar UE miliony ton ukraińskich produktów rolniczych, które nie tylko nie trzymają żadnych standardów, ale w ogóle nie podlegają żadnej kontroli. Militaryści nawołują, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny – więc Komisja Europejska właśnie z wojny korzysta.

Widocznie jednak Donaldu Tusku nie odpowiada już statystowanie w pokazie bezradności, zwłaszcza że ukraiński ambasador w Warszawie, pan Bazyli Zwarycz, napiętnował już rolników za „haniebną zbrodnię”, a poza tym – że wkrótce stawi się przez obliczem prezydenta Józia Bidena, gdzie chciałby zaprezentować się jako energiczny mąż stanu. Ponieważ ani na ukraińskich oligarchów, ani na ludowych komisarzy w UE nie ma żadnego wpływu, to postanowił zrobić to, co jeszcze może. W tym celu pewien rolnik na Śląsku powiesił na swoim oflagowanym sowiecką flagą traktorze transparent wzywający Putina, by zrobił porządek i z Ukrainą i z polskim rządem.

Natychmiast prokuratura w Gliwicach wszczęła tzw. energiczne śledztwo w sprawie tej gliwickiej prowokacji, a wspomniany rolnik, kontynuując – jak przypuszczam – wykonywanie zadania, zadzwonił do posła Grzegorza Brauna, żeby stanął w jego obronie.

Z kolei premier Tusk ogłosił, że będzie ogniem i żelazem tępił agentów Putina wśród rolników, a minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz, jako szef resortu obrony, zmilitaryzował przejścia graniczne i drogi dojazdowe do nich, włączając je do tzw. „infrastruktury krytycznej”. Toteż gdy po tych zarządzeniach pokręciłem się przy polsko-ukraińskiej granicy w rejonie Bieszczadów, żadnego oflagowanego ciągnika już nie widziałem.

Tymczasem prezydent Zełenski urządził w Kijowie obchody drugiej rocznicy wybuchu wojny, jaką USA prowadzą z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. Mężyków stanu, którzy on-line wzięli w niej udział, tresowała w zatwierdzonym kierunku Włoszka Georginia Meloni, a do Kijowa przybyła sama Reichsfuhrerin Urszula von der Layen, premier Kanady Justin Trudeau i belgijski premier Aleksander de Croo. Nie zaproszono natomiast ani pana prezydenta Dudy, ani premiera Donalda Tuska. Tak prezydent Zełenski skarcił ich za niesubordynację wobec ukraińskich oligarchów. Jeszcze dalej poszedł ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej Witalij Krywyckij, który napiętnował wysypywanie przez protestujących rolników w Polsce ukraińskiego zboża, jako rodzaj grzechu przeciwko tamtejszym oligarchom, mówiąc, że przekroczyli oni „czerwoną linię”, włączając się w ten sposób do „wojny hybrydowej” przeciwko Ukrainie. Czyżby osioł obładowany złotem zjawił się również u bramy Królestwa Niebieskiego? Ładny interes!

Autorstwo: Stanisław Michalkiewicz
Źródło: Goniec.net


  1. pikpok 02.03.2024 15:16

    Czy to aby jeszcze Ukraińska ziemia? 9 z 10 największych obszarników na Ukrainie nie płaci tam podatków !
    Na Ukrainie 73 proc. gruntów należy do ogromnych gospodarstw rolnych, które dominują w produkcji rolnej.

  2. Szwęda 02.03.2024 16:52

    Cała ekonomiczna i gospodarcza strona medalu to pikuś przy hekatombie jaka spotka (już zaczęła spotykać) Polaków milionami zapadających i umierających na nowotwory i inne choroby od tego morza zatrutej, skażonej, rakotwórczej żywności i surowców, które zalały i dalej zalewa Polskę!

  3. replikant3d 02.03.2024 19:53

    Szwęda, bo depopulacja musi trwać…nieważne są metody. Ważny jest skutek…

 

Rolnicy – ani kroku wstecz!


Od kilku tygodni nasilają się gigantyczne protesty rolników właściwie już w całej Europie. Także i nasi rodzimi, polscy rolnicy, w końcu się ruszyli i ich protesty wyglądają podobnie do tych z Niemiec czy Francji.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że o pieniądze. Analizując temat bardziej wnikliwie, chodzi o to, by całkowicie zlikwidować rodzinne, pokoleniowe, narodowe rolnictwo i zastąpić je globalnymi koncernami żywnościowymi, którymi zarządzają oligarchowie. W Niemczech zaczęło się od „diesla” (protestów po cofnięciu dopłat do oleju napędowego dla rolnictwa – dop. red.), a teraz protestuje już właściwie cała klasa średnia.

Podobnie jest w Polsce, gdzie rolnicy protestują przeciwko unijnemu marksistowskiemu i zamordystycznemu ZIELONEMU ŁADOWI oraz niezweryfikowanej żywności, która trafia do nas z Ukrainy. W państwie tym trwa wojna, a przemyt właściwie wszystkiego kwitnie w najlepsze. Ostatnio była piękna sytuacja, kiedy to pewna zakonnica pod przykrywką pomocy humanitarnej próbowała przemycić cały wielki tir okablowania i wszelkiej maści kabli do elektryki z Niemiec na Ukrainę. Co rusz także widzimy dziesiątki tysięcy luksusowych, wypasionych samochodów, które zmierzają na Ukrainę. Jednym słowem cyrk i patologia.

Takie przestępcze działanie przy de facto cichym przyzwoleniu służb państwa polskiego w oczywisty sposób uderza nie tylko w interes rolników, ale generalnie w cały Polski interes narodowy jako taki. Najbardziej szokujące w tym wszystkim jest to, że gdyby nie rolnicy nie wiedzielibyśmy, jaki syf do nas wjeżdża w postaci np. zboża technicznego. Ja się pytam, gdzie się podziały wszystkie te służby, które o byle co nękały przedsiębiorców czy prostych obywateli w czasie mniemanej pandemii COVID-19. Rolnicy odwalają całą robotę i nie dziwię się ich desperacji.

AFERA ZE ZBOŻEM

Opinią publiczną wstrząsnęła szokująca informacja, że są w Polsce firmy, które zdecydowały się produkować żywność na bazie produktów z Ukrainy. Już nie wspomnę o tym, że w polskich silosach zalega miliony ton polskiego zboża, ale lepiej kupować syf z Ukrainy, prawda? To nieprawdopodobne.

Obecnie trwa ogólnopolski bojkot produktów z Ukrainy. Ja osobiście staram się kupować zawsze bezpośrednio od polskiego rolnika czy polskiego przetwórcy. Jeśli już jestem zmuszony robić zakupy w markecie, to zawsze używam aplikacji POLA, która skanuje kod kreskowy produktu i pokazuje, z jakiego jest kraju.

ANTYPOLSKI HEJT PSEUDO POLSKICH WŁADZ I RUSKIE PROWOKACJE

Sporo szumu zrobiło słynne już zdjęcie, które obiegło właściwie już cały świat, na którym widzimy ciągnik z plakatem, na którym jakiś podstawiony prowokator lub wariat prosi Putina o pomoc, a obok wisi czerwona flaga ZSRR z sierpem i młotem. Nie oszukujmy się, żaden normalny Polak nigdy w życiu nie powiesiłby ani takiego tekstu, ani tym bardziej flagi ZSRR. Jak dla mnie jest to ewidentna prowokacja służb, pytanie tylko, których? Cóż, pójdźmy tropem pieniędzy, a z łatwością odgadniemy, w czyim interesie była ta prowokacja. Na pewno nie w interesie rolników, przewoźników i Polski.

Niebywały hejt kreują sami Ukraińcy i pokazują, czym dla nich jest wdzięczność. Dobrze, że Polacy to widzą, może niektórzy otworzą oczy. Ostrzegałem od samego początku, że tak będzie.

Po wyżej opisywanym proteście przeczytałem obrzydliwy i radykalnie antypolski wpis niejakiej Elizy Dzwonkiewicz, która obecnie pełni funkcję Konsula Generalnego RP na Ukrainie. Powiem szczerze, że czegoś tak podłego nie czytałem dawno. W każdym normalnym państwie ta kobieta zostałaby natychmiast odwołana i oskarżona o zdradę stanu. Jak można tak pluć na własny kraj i naród? Naród, który tyle wycierpiał, jest wpychany w nieswoje wojny i tyle zrobił dla Ukraińców?! Nawet nie będę cytował tego radykalnie antypolskiego bełkotu, bo robi mi się niedobrze na samą myśl o tym, co przeczytałem. Niebywałe, że tego typu osoby pełnią jakiekolwiek funkcje publiczne. Z drugiej strony nie dziwi kompletny upadek RP, która ma tego typu „elity” „reprezentujące” ją na zewnątrz. Gdyby coś podobnego napisał jakikolwiek polityk niemiecki, amerykański, ukraiński czy jakikolwiek inny, o swoich rodakach, w minutę przestałby pełnić jakiekolwiek funkcje w administracji publicznej. Polaków reprezentują zdrajcy Polskiego Interesu Narodowego… Co za moralny upadek, DNO i katastrofa. Tutaj musi przejść jakaś totalna opcja zerowa, inaczej nigdy się nie podniesiemy jako Suwerenne i Niepodległe państwo polskie.

Dlatego, rolnicy, ANI KROKU WSTECZ!

Autorstwo: Marcin Rola
Zdjęcie: Damian Żuchowski
Źródło: NCzas.info


  1. emigrant001 02.03.2024 18:23

    Ugoda z “rządem” polega na tym, że “rząd” zrobił podwyżką o 100% ludzie zaczeli protestować, więc “rząd” zrobił obniżkę o 20%. Ludzie zachwyceni, że coś wywalczyli nie są w stanie dostrzec podwyżki o 80%, bo przecież wygrali:)
    Dlatego żadna ugoda nic nie da póki nie znikną z planszy ludzie, którzy te przepisy wymyślili. Musza zniknąć co do jednego a jednym z nich jest tusk.
    Teraz jest dobry moment aby zjednoczyć wszystkich, którym tzw zielony ład wyrządzi ogromne szkody.

  2. replikant3d 02.03.2024 21:31

    emigrant001, zapomnij o tym. Socjotechnika się kłania. Ludziska mają wszystko gdzieś. praktycznie NIKT nie przejmuje się tym co żre dopóki nie wyląduje w szpitalu. Taka jest prawda.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...