poniedziałek, 17 marca 2025

 

Ciemna chmura totalitaryzmu AI zbiera się nad Polską

Polski premier Donald Tusk wychodzi z siebie, żeby uczynić Polskę wiodącym krajem Europy w rozwijaniu technologii sztucznej inteligencji (AI), a zwłaszcza oprogramowania dla zaawansowanego internetu wszystkiego w chmurze oraz dwukierunkowych cyfrowych systemów dystrybucji.

Przymilając się do amerykańskiej korporacji Microsoft, Tusk ugrał pakiet inwestycyjny w wysokości siedmiuset milionów dolarów w celu „ustanowienia ram wzmacniających cyberbezpieczeństwo w Polsce, w tym poszerzenia struktury wielkoskalowych usług AI w chmurze w kraju do czerwca 2026 roku” („Warsaw Voice News Journal”). Jest to zwieńczeniem wcześniejszej umowy na najwyższym szczeblu, dotyczącej ogromnych inwestycji firmy Google w rozwój AI w Polsce.

Ten pośpiech do sztucznej inteligencji postrzegany jest przez głównych sterujących polityką jako maszynka do robienia wielkich pieniędzy. To część globalnego wyścigu do uzyskania czołowej pozycji w tej grze, zmierzającej do masowej inwigilacji ludzkości i jej cyfrowego programowania, gdzie główną wygraną jest zgromadzenie potężnej ilości danych w celu wpływania na wzorce zachowań populacji.

Przedstawiana jako niezbędne narzędzie dla cyberbezpieczeństwa i przeciwdziałania piractwu komputerowemu w interesie obrony narodowej, w rzeczywistości jest wielkim krokiem do wprowadzenia totalitarnego systemu kontroli i odebranie jakiejkolwiek możliwości zorganizowania oporu wobec tzw. ukrytego państwa (deep state).

Polska uchodzi za łatwą do nakłonienia, by wdrażać hegemonię tej formy zaawansowanej technologii. Obywatele Polski przodowali w asymilacji telefonii komórkowej, odkąd została wprowadzona w Europie, i szybko przeciągnęli wszędzie kable dla systemów EMF WiFi.

Microsoft podchwycił ten trend i obecnie ładuje pieniądze w ośrodki kształceniowe w zakresie AI na terenie polskich uczelni, a w swojej siedzibie w Warszawie zatrudnia już ponad 2000 osób.

I w cóż uwikłają się ci młodzi absolwenci studiów, powierzając swoje talenty gigantycznym korporacjom, nastawionym na zyski czerpane z zaangażowania w realizowanie dyktatów czwartej rewolucji przemysłowej i Wielkiego Resetu Światowego Forum Ekonomicznego?

Oto pokrótce Nowy Wspaniały Świat, jaki pobierając pensje będą – głównie nieświadomie – wcielać w życie tak na Ziemi jak i w przestrzeni kosmicznej.

Sztuczna inteligencja w chmurze ma szansę stać się jednym z głównych programów rozwoju wysokich technologii, nad którymi będą pracowali nowo zatrudnieni. Jest to gęsta siatka wzajemnych połączeń w postaci impulsów elektromagnetycznych, tworzących razem trwałą sieć mikrofalową, sterowaną i zarządzaną z głównej bazowej stacji kontrolnej.

Do niej spływają potężne zasoby danych, zebranych z osobistych transakcji i komunikacji między ludźmi: zaobserwowane wzorce zachowań i decyzji dotyczących zakupów, preferowane rozrywki w Internecie i poza nim, częste kontakty, status finansowy, przynależność do organizacji i partii politycznych, rozkład zajęć w domu i poza domem, odbywane podróże – i naturalnie wszelka przeszłość kryminalna.

Cała ta informacja ma być dostępna stale i natychmiastowo dla podmiotów zajmujących się cyberbezpieczeństwem w służbach rządowych i wywiadowczych, rzekomo śledzących podejrzane zachowania mogące stanowić „zagrożenie dla państwa”.

Wszelkie przejawy oporu, które mogą zostać uznane za takie zagrożenie, będą – zgodnie z ich oceną zagrożenia – poddawane procedurom zwykle zarezerwowanym dla podejrzanych o przestępstwo.

Inną znaczącą cechą chmury jest wpływanie na wzorce zachowań poprzez kierowanie częstotliwości elektromagnetycznych niosących przekaz bezpośrednio do mózgu pojedynczej istoty ludzkiej, kształtując tym sposobem wzorce myślowe oraz stan emocjonalny i psychiczny tej osoby.

Zaprojektowano też przekazy wpływające bezpośrednio na spory wycinek ludzkości za jednym razem. Tworzy to tak zwany „umysł roju”, gdzie dużą grupę ludzi można zaprogramować na odbiór tej samej myśli – prawie w tym samym czasie – i przekonanie, że jest to ich własna myśl, a nie ingerencja jakiegoś hakera z tajnych służb ukrytego państwa.

Miejcie świadomość: wszystko to będzie „sprzedawane” nie jako kierowany system komunikacyjny do oddziaływania na umysł i ciało, lecz jako łagodna metoda umożliwiania milionom ludzi szybkiego dostępu do wirtualnej i rzeczywistej agregowanej informacji, pochodzącej z wzajemnie powiązanych centrów przechowywania baz danych.

Ogromne zużycie energii i koszty finansowe rozwijania tego systemu do wymaganego poziomu będą głównym czynnikiem w drenowaniu zasobów gospodarek narodowych.

„Umysł roju” podłączony jest także do wielkiej liczby satelitów krążących w bliskiej odległości od ziemi i kierujących sygnały EMF do odbiorczych stacji bazowych rozmieszczonych strategicznie na całej planecie.

Chmura jest więc zaprojektowana w celu stworzenia idealnego globalnego systemu inwigilacji. Gdy zostanie już wystrzelone na orbitę wymagane dziesięć tysięcy satelitów, będzie ona mogła dość szczegółowo monitorować działania w każdej dziedzinie na całej planecie.

Program Space X Elona Muska pełni wiodącą rolę w szeroko zakrojonym programie szpiegowania i kontroli umysłu. Space X posiada już 30 000 satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Bombarduja one planetę promieniowaniem mikrofalowym oraz wykorzystują wieże telefonii komórkowej 5G i 6G do koncentracji swoich wiązek promieni.

Najnowsze badania naukowe ujawniają, że ich wnikanie do wewnątrz ciała i umysłu ludzkiego uzyskuje się poprzez spożycie lub wstrzyknięcie substancji wykazującej przyciąganie elektromagnetyczne, zwanej tlenkiem grafenu.

Jak stwierdzono, aktywny grafen jest związany z próbami denaturacji DNA i fal mózgowych. Prawdopodobnie jest on rozsiewany w przeprowadzanych w atmosferze operacjach geoinżynierii (chemtrails), a aktywowany przez impulsy EMF z wież telefonii komórkowej 5G.

Podobnie jak premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, Donald Tusk dąży do szybkiego uruchomienia zużywających energię elektryczną centrów danych, aby zrealizować część tego programu bazującą na ziemi. Tak jak wielu innych jego pokroju, w dostępie do powszechnych zbiorów danych osobistych widzi on złotodajny potencjał dla przyspieszenia korporacyjnego pozyskiwania wiedzy o preferencjach konsumentów i do wpływania na głosowanie elektoratu w wyborach.

Złóżcie to wszystko w całość, a zrozumiecie zwodniczy cel ukrytego państwa – zaprowadzenie totalitaryzmu, jest coraz bliższy urzeczywistnienia. Yuval Noah Harari i Klaus Schwab ze Światowego Forum Ekonomicznego wyraźnie sformułowali tę agendę przed pandemią COVID-19 w 2020 roku. Harari położył nacisk na przykładanie coraz większej wagi do stworzenia „możliwych do zhakowania ludzi”. Będzie się to odnosiło do tych pozostających nieświadomymi odbiorcami ukierunkowanych połączeń, możliwych dzięki chmurze i jej sieci częstotliwości „umysłu roju”.

Nagłaśniam to zbliżające się niebezpieczeństwo, ponieważ ogromna część ludzi uzależnionych od WiFi i smartfona nie ma pojęcia o pułapce, jaką na nich zastawiono. Większość jest zadowolona z tego, że w ich pobliżu znajduje się wieża transmisyjna 4G lub 5G, gdyż mają „lepszy odbiór”. Mogą jednak nie być tacy szczęśliwi z powodu tego odbioru, gdy uświadomią sobie, że wieże takie służą jako centra transmisji szkodliwych naziemnych impulsów mikrofalowych, które jednocześnie zaburzają naturalne fale myślowe oraz kontrolują ich treść, bowiem przekaz satelitarny z chmury przechodzi również przez anteny wież telefonii komórkowej.

Wygląda na to, że Polska jest poletkiem doświadczalnym dla szeroko zakrojonego stosowania technologii chmury. Jednakże jej rozwój jest rozpowszechniony na świecie – wszystkie kraje stanowią żyzny grunt dla tej globalnej technologii, stanowiącej zarazem broń.

Co powinniśmy zrobić?

Przemyślcie głęboko, czy mądrym jest czynienie z systemu komunikacyjnego WiFi głównego elementu waszego codziennego życia. Zadajcie sobie pytanie: „Czy jestem w stanie uwolnić się od uzależnienia od komunikacji za pomocą impulsów mikrofalowych, które – jak się okazało – zmieniają moje myślenie, naturalny rytm snu oraz zdolność do koncentracji na głębszych, satysfakcjonujących emocjonalnie dążeniach?”

To tylko najczęściej przytaczane zaburzenia. Sytuacja jawi się jeszcze gorzej, gdy przeanalizujemy głębiej poziom pogorszenia zdrowia w dłuższej perspektywie, co zostało szeroko opisane w licznych pracach naukowych recenzowanych przez środowisko.

Jeśli wasza odpowiedź brzmi „nie”, to akceptujecie uzależnienie w taki sam sposób, jak w odniesieniu do alkoholu, papierosów i narkotyków. Jednak tutaj z dodatkiem perspektywy stania się kimś „hakowalnym” oraz podległym programom masowej indoktrynacji, które wnikają do psychiki zarówno subliminalnie jak i świadomie.

Jeśli odpowiecie „tak” – a mam szczerą nadzieję, że tak będzie – to domagajcie się utrzymywania niezanieczyszczających mózgu miedzianych przewodów naziemnych i standardowych systemów telefonii, które zaspokajają w pełni potrzeby komunikacyjne i powodują minimalne zanieczyszczenie środowiska, w porównaniu z wszechobecnym promieniowaniem mikrofalowym WiFi, nieuchronnie tworzącym toksyczny elektrosmog, wynaturzając i niszcząc wszystkie żywe części składowe środowiska naturalnego.

„Tak” oznacza również, że możecie całkowicie zerwać z uzależnieniem od WiFi. Możecie zrezygnować z telefonu komórkowego i zacząć nowe życie, tak jak ja to zrobiłem około dwadzieścia lat temu, pozbywając się także przymocowanego do ściany dużego pokoju płaskiego ekranu, który kontroluje umysł. Odkryjecie wówczas coś niezwykłego: że wolność przychodzi dzięki zmniejszaniu, a nie powiększaniu zależności od najnowszych narzędzi kontrolowanego przez korporacje uwiedzenia.

Przyłączcie się do międzynarodowej kampanii na rzecz zachowania nieszkodliwych, nietoksycznych, miedzianych naziemnych linii analogowych.

Autorstwo: Julian Rose
Ilustracja: WolneMedia.net (CC0)
Źródło: DoPrawdy.info

 

Niczym taniec na pogrzebie



Kiedy metodycznie likwidowano państwo – niewielu próbowało protestować. Wytłumaczono im, że to w imię nowoczesności zarządzania. Masowe wyjazdy tłumaczone jako pogoń „za chlebem” pomogły zlikwidować państwo. Dziś w miejscu fabryk straszą ich gruzy, albo sadzi się zieleń w imię klimatycznej poprawności. Jak na cmentarzu, żeby było ładnie pośród nieżywych. Likwidowaniu prawdziwego nauczania obniżaniem wymagań w szkołach– nikt nie sprzeciwiał się, bo tak znieczulająco działa na ludzi groźba zarzutu zaściankowości. Wstyd z bycia sobą doprowadził nas wszystkich do etapu, w którym likwidacja państwa może łatwo przejść w etap masowej likwidacji ludzi.

https://www.youtube.com/watch?v=WIEZIT2hTqQ&ab_channel=TH%E1%BA%A2ONHI

Bohaterstwo wojenne materializuje się na oczach garstki świadomych. Pojęcia wojny kinetycznej, hybrydowej trzeba tylko jeszcze uzupełnić o „wojnę kognitywną” i można spokojnie umierać z poczuciem wyższości lepiej zorientowanego o własnym pogrzebie.

Nikt nie ma sobie nic do zarzucenia, choć niewielu jest zadowolonych z istniejącego stanu rzeczy. Czy naprawdę nie można tak bezgranicznej bierności wykorzystać przynajmniej do realnej samoobrony?

Zdecydowanie można. Jest powszechne zjawisko imprezowania. Festyny, konkursy, koncerty, bale, wystawy badziewia, projekcje, wyścigi, a nawet całe dni ogłaszane są jako dni rodziny, babci, dziadka. Za tym wszystkim stoi komercja. Ośrodki miejskie, gminne wydają na te pseudokulturalne cele nasze środki, motywując do uczestnictwa. Skoro stać nas było na potężną bierność, lub ucieczkę kiedy rozkradany był majątek państwa, może pora przestać robić z siebie ofiarę pysznej statystyki. Władza, która bez żenady włazi do domów kontrolować rodzaje pieców, sypiąc kary, wymuszając modernizację, powinna zostać sama z głupimi a kosztownymi pomysłami marnotrawienia naszych środków. Ludzie, jakie byłoby to piękne, gdyby po serii nieudanych imprez o zerowej frekwencji wystawić władzy rachunek do pokrycia z ich własnej kieszeni pod rygorem tego samego prawa, na jakie powołują się – niegospodarności.

Bojkot powszechny stałby się najprostszą i najtańszą formą demonstracji niezgody na perwersję zabawy podczas równocześnie szykowanej misternie wojny. Przy dotychczasowym braku aktywności samoobronnej – ogłosilibyśmy rodzaj postu od wszelkich gier i zabaw w imię powagi podejścia do zagrożonego wojną bezpieczeństwa milionów ludzi.

Dlaczego?

Jak ostatni dzwonek zabrzmiały w ostatnich tygodniach komunikaty o gotowości przystąpienia do wojny cherlawych państw europejskich z atomowym mocarstwem Federacji Rosji. Nawet mało znający się na ekonomii wiedzą, że wojna jest niezmiernie kosztownym zajęciem. Zamierająca gospodarka przeczy więc ochoczym deklaracjom władz brytyjskich, francuskich, niemieckich o zasadności wszczynania z góry przegranej wojny, ale przywódcy zdają się ignorować wiedzę historyczną doświadczeń Napoleona i Hitlera. Trzeba nie chcieć wiedzieć o mało szlachetnych dokonaniach w życiu tych premierów i prezydentów, a i posłów, by pomijać ich strach przed kompromitacją na wypadek zachowania racjonalnego. Stanowisko prowojenne narzucone przez zaoceanicznych oficerów prowadzących, dowodzi trzymania ich na krótkiej smyczy wzorem Angeli Merkel.

Nikt tego lepiej nie wyjaśni jak były oficer wywiadu marynarki wojennej USA (pominę nazwisko, by uniknąć zbanowania). Jego zdaniem, Europejscy nominaci na rządzących, pospołu z komisarzami Unii Europejskiej dostali zadanie doprowadzić do wybuchu III wojny światowej. Wojska NATO nie mają szans na przeżycie oblężenia w regionie Kurska.

Opowiadanie o powrocie mocarstw do dialogu zaniechanego podczas prezydencji J. Bidena jest spłyceniem i naiwnością. Takiej porady udzielił Trumpowi podczas kampanii Keith Kellogg. Podsycane oczekiwania o zmuszeniu Rosji do dialogu przez sekretarza skarbu Stevena Bessenta metodą sankcji było brnięciem w dalszą dowiedzioną bezskuteczność narzędzia sankcji. Wystarczyło, żeby Rosja odrzuciła pomysł Kelloga chcąc uniknąć kolejnego przypadku zabiegów o charakterze Mińsk 3.

Zamiast Kelloga posłano do Moskwy S. Wittkoffa, licząc na jego skuteczny radykalizm w rozmowach z Arabią Saudyjską. Głównie, Amerykanom chodzi o stabilność i przewidywalność rynku paliw, warunkującego zjawiska gospodarcze. Mohammed bin Salman skontaktował się z W. Putinem rekomendując rozmowę z Wittkoffem. Przy okazji jego wizyty w Moskwie doszło do zwolnienia z więzienia Amerykanina – Marka Fogla, odsiadującego karę za handel narkotykami. Faktycznym powodem było spotkanie S. Wittkoffa z Kiryłem Dmitrijewem – szefem niezależnego funduszu inwestycyjnego, który bezpośrednio wyprostował mniemanie Wittkoffa na temat kondycji gospodarczej Rosji, rozwiewając fałszywe oczekiwania D. Trumpa o skuteczności sankcji jako narzędzia nacisku. Wyłożone zostały przy okazji zasady, na jakich możliwa jest współpraca gospodarcza mocarstw. Zagadnienie wykraczające dalece poza problem Ukrainy.

Dzięki tej rozmowie następnego dnia Trump rozmawiał z Putinem telefonicznie przez 90 minut. To nastąpiło 12 lutego br., następnie odbyły się rozmowy w Rijadzie. Marco Rubio rozpoczął proces.

To co nam prezentują media jest wyłącznie spektaklem obrazującym utrudnienie procesu pokojowego przez samowyniszczającą się Ukrainę. Ich konstytucja zabrania negocjacji pokojowych, więc czują się usprawiedliwieni.

Do przełomowych oświadczeń ze strony administracji USA należy stwierdzenie Trumpa: „Rosja nie rozpoczęła tej wojny”. Podważa ono gruntownie narrację Europejczyków o „nieuzasadnionej agresji rosyjskiej na Ukrainę”. Rosja oceniła realne zagrożenie własnych interesów przez ekspansję NATO. Takie są fakty.

Drugim argumentem Ameryki jest przypomnienie: „Ukraina nigdy nie będzie członkiem NATO”. Wszelkie przepychanki na ten temat są jałowe. Wreszcie: „nie ma mowy o zaistnieniu oddziałów pokojowych na terenie Ukrainy, a wojna na tym obszarze jest wojną zastępczą między USA i Rosją.” Z czasem minister obrony Ukrainy przyznał, że taką rolę wyznaczyły jego państwu Stany Zjednoczone, więc pozostało żądanie zapewnienia środków do realizacji.

Dowodzi to jednoznacznie, że ukraińskim lotniskowcem kierują Stany Zjednoczone mające określony cel. Każdy kto od początku tak oceniał fakty – trafiał na listę „mirotworca”, którą stworzyła i koordynuje 3-literowa służba amerykańska.

Jak lekceważąco Ameryka traktuje Ukrainę po trzech krwawych latach – obrazowała scena kłótni w Białym Domu transmitowana na cały świat.

Dlaczego W. Zełenski nie przewodniczył delegacji w Rijadzie – Amerykanie zadecydowali, że nie stać go na propozycje rozwiązań, bo sam jest problemem.

Wizyty poprzedzające obecność Zełenskiego w Białym Domu złożone przez E. Macrona i K. Starmera nie były propozycjami wstrzymania ognia, lecz kontynuacją konfliktu pod hasłem upokorzenia Rosji, żeby nigdy więcej nie zagrażała Europie. Zatem wojna.

Strategicznym celem D. Trumpa jest pokój i stabilizacja w Europie, by uwolnić się od problemu na rzecz przeniesienia swoich wpływów w rejon Pacyfiku z powodu dominującej tam roli Chin. Tam jednak gospodarcze rozwiązania są bardziej realne niż wojskowe. Przeszkodą jak kula u nogi jest/byłaby wojna w Europie.

Jej rozwiązaniem byłaby samodzielność decyzji państw. Zamiast miotania się jak pijany od gotowości pójścia na wojnę do akceptacji wstrzymania działań choćby na miesiąc, decyzje przekalkulowane przez własny potencjał obronny i gospodarczy mogłyby rozbroić gorączkową przemienność nastrojów. Niemal pełna zgodność w szaleństwie polityki Europy wskazuje na jej zdalną sterowalność. Ameryka zastawiła pułapkę. Widząc skuteczność rządzącego od ćwierćwiecza W. Putina, niekwestionowaną i szanowaną skuteczność dyplomacji Sergieja Ławrowa mają dowód, że nie można ich traktować jak niedzielnych kierowców biorących udział w safari. Amerykanie nie wywiodą w pole Rosjan, ale zrobili to z Europejczykami. Wojenną piłeczkę podrzucili Rosji w postaci rozejmu, ale Rosja, punktując niuanse, oddaliła ją, przerzucając na boisko europejskie.

Kiedy dwa mocarstwa rozmawiają ze sobą o toczonym konflikcie, źle to wróży dla wchodzących na trzeciego Europejczyków. USA akceptują wszystkie, jeżeli nie większość warunków Rosji. Ukraina, która zgodziła się na odegranie swojej roli bez analizy potencjalnych skutków, usiłuje uczestniczyć w negocjacjach, ale boleśnie doświadcza odrzucenia. Zełenski może jeszcze przetrwa 2-3 tygodnie, podobnie jak Kijów i Odessa. Nikt nie wiem, gdzie teraz przebywa ktoś, kto po stracie ogromu ludzi i obszaru, wciąż nalega na odzyskanie pozycji sprzed 2014 roku. Rosja spokojnie do końca zrealizuje swoje założenia, bo nie ma śladu w administracji ukraińskiej, by ktokolwiek dojrzał bezwzględne realia i chciał myśleć o końcu rzezi. Nieokiełznani w żądaniach nie dorastają do poziomu dyplomacji, która pomogłaby ocalić żyjących.

Perspektywa

Nie inaczej jest z Europą. Niezależnie od personaliów, administracja Trumpa przyjęła rzeczywiste fakty za punkt wyjściowy rozmów, którym jest sytuacja na froncie. Marco Rubio, ani Mark Waltz nie są obecni w Moskwie, bo nie poradzili sobie z dyplomatyczną klasą przeciwnika. Za szkodliwą, nieudolną i dlatego odsuniętą postacią uchodzi Keith Kellog (emerytowany generał uczestniczący we wszystkich przegranych wojnach – od Wietnamu po Irak). Bez najmniejszego wyczucia przyjmowany z honorami przez prezydenta w Polsce. S. Wittkoff jest osobą wspierającą D. Trumpa, ale rozmowy końcowe na szczeblu prezydentów przeprowadzi sam D. Trump z W. Putinem.

Na Ukrainie ma dojść do wyborów, niezbędnej zmiany zapisu konstytucyjnego umożliwiającego rozmowy pokojowe. Denazyfikacja i demilitaryzacja postawi Europę w obliczu konieczności akceptacji całego rozwiązania. Pułapką dla Europy była zgoda na wstrzymanie ognia zamiast mitycznej walki i upokorzenia Rosji.

Przyjęcie tych warunków stanie się obligatoryjne, bo jak wiedzą o tym amerykańscy analitycy: „Europejczycy nic samodzielnie nie są w stanie wymyślić, ani zrobić. Są na każdym kroku kontrolowani przez nas. Wszystkie rozmowy telefoniczne, inne kanały łączności są monitorowane na okrągło, a prezydent USA dostaje ich bieżące analizy na biurko każdego ranka”.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.comen.Wikipedia.org
Źródło: WolneMedia.net

  Fetowanie klęski W Radomiu od dobrych kilku lat w drugiej połowie czerwca zaczyna się prawdziwa feta. Nagle zaczyna się mówić, jak pamiętn...