poniedziałek, 10 czerwca 2024

 

Zachodnioeuropejscy nacjonaliści składają hołd lenny Izraelowi


Na europejskim kontynencie istnieje grupa dziwnych partii politycznych, wraz z dziwnymi przywódcami. Najkrócej rzecz ujmując, są to osoby, które rzekomo chcą zapewnić bezpieczeństwo swoim rodakom poprzez wspieranie dewastacji krajów, znajdujących się na miękkim podbrzuszu Europy, które następnie wyślą do nas swoich obywateli. To coś w rodzaju walki z przestępczością rabunkową poprzez burzenie domów swoich sąsiadów, a więc niszczenie ich majątku i otwieranie na przestrzał własnych podwórz i domostw, aby pozbawieni dachu i środków na życie mogli bez problemu skraść je nam. Brzmi nielogiczne? Tak, istotnie nie ma w tym żadnej logiki. Przyjrzyjmy się więc ogólnikowo tym nielogicznym organizacjom i osobom stojącym na ich czele. Na początek jednak spróbujmy zapoznać się z historią ideologiczną Europy i odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego w ogóle na starym kontynencie do władzy zaczęła dochodzić lewica, a polityczna prawica została zepchnięta na bok?

Upadek monarchii w Europie, który był rezultatem rozstrzygnięć I wojny światowej, połączony z rozkładem porządku społecznego w wyniku wprowadzenia w wielu krajach nieznanej wcześniej demokracji, spowodował wytworzenie się elit rewanżystowskich, zwłaszcza związanych z siłami zbrojnymi, które były zainteresowane zanegowaniem porządku wersalskiego. Wrogość wobec demokracji, która mogła do władzy wynieść komunistów, a przynajmniej dać im pole do głoszenia swoich idei, wrogich europejskim elitom i arystokratom, spotęgowana była także istnieniem czegoś tak obrzydliwego jak Związek Radziecki, który już w latach 20. XX wieku dokonywał okrutnych zbrodni na własnych obywatelach, lecz także, a może przede wszystkim, wymordował stare elity monarsze i dał władzę niższym warstwom społecznym. Na powtórkę tego procederu w Europie na zachód od granicy radzieckiej nikt pozwolić nie mógł.

Wrogość wobec demokracji spotęgowały pewne sukcesy ustroju wprowadzonego we Włoszech, którego elementy niektórzy nacjonaliści starali się kopiować w swoich krajach, a także rzecz jasna kryzys roku 1929. Wówczas popularność dyktatury połączonej z kultem wodza rozniosła się na inne obszary naszego kontynentu. Podobni do Benito Mussoliniego przywódcy doszli do władzy w Niemczech, Hiszpanii czy też Portugalii. Każdy z tych systemów cechował się oczywiście lokalną specyfiką — nie były one identyczne. Nazistowskie Niemcy czerpały znacznie z pogaństwa, Hiszpania Franco kreowała się z kolei na obrończynię katolicyzmu, którym Hitler i narodowi socjaliści raczej gardzili. Mussolini też specjalnym klerykałem nie był, ale zależało mu na zdobyciu wsparcia Watykanu, toteż poszedł na uregulowanie z nim stosunków w roku 1929.

Dwudziestolecie międzywojenne w Europie, także w Polsce, mijało więc na obecności prawicowych, konserwatywnych lub też zupełnie nowej formy dyktatur, które łączyły cechy różnych ideologii i ustrojów. Lewica była silna w wielu krajach, dopóki rzecz jasna nie ustanowiono w nich dyktatur. Wówczas była ona rozbijania i spychana na margines przez lokalne reżimy. Tak doszliśmy do początku II wojny światowej, która nominalnie wydawała się zmierzać do nieuchronnego starcia pomiędzy europejskim nacjonalizmem a sojuszem bolszewizmu i anglosaskiego kapitalizmu. Jednak był jeden kraj, który wyłamał się z tego schematu i kierując się bliżej nieokreślonym honorem, postanowił wejść w sojusz z Anglosasami i bolszewikami – mowa rzecz jasna o Polsce.

Wyłom Polski, która przeszła w kierunku wsparcia dla bolszewizmu, co uregulowano następnie traktatem Sikorski-Majski, zmienił znacznie równowagę sił w Europie. Gdyby Polska w 1939 roku wybrała państwa osi, trudno sobie wyobrazić, aby skrajnie lewicowy, wiszący u bram Europy zbrodniczy system komunistyczny przetrwał. Wobec niemalże jednomyślnego wsparcia, albo też oportunizmu Europejczyków wobec działań III Rzeszy, upadek Sowietów wydawał się kwestią czasu. „Kolektywna Europa Środkowa” pod dowództwem niemieckim nie powinna mieć problemów z pokonaniem komunistycznego molocha, zanim Anglosasi przyszliby mu z pomocą, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Stany Zjednoczone wówczas w 1939 roku de facto nie posiadały ani wojska ani przemysłu zbrojeniowego, który mógłby zaspokoić potrzeby Sowietów do obrony przed masą ludzką wlewająca się od strony zachodu.

Historia jednak potoczyła się tak, że Polacy uratowali komunizm po raz drugi. Tym razem nie uczynił już tego Piłsudski, jak w 1919 i 1920 roku, lecz jego następcy, którzy postanowili zawrzeć egzotyczny sojusz pomimo tego, że dyplomaci polscy z zachodu słali depesze do MSZ w Warszawie, jakoby zachód był zainteresowany tym, aby pierwsze uderzenie Niemiec skierować na wschód, samemu jeszcze wówczas nie będąc zdolnym do obrony własnych interesów. A więc chodziło przede wszystkim o opóźnienie konfrontacji nazizmu z kapitalizmem zachodnim.

W trakcie drugiej wojny światowej zjednoczone imperium anglosaskie konsekwentnie wspierało wszystko, co antyfaszystowskie. W krajach takich jak np. Jugosławia całkowicie porzucono wsparcie dla tamtejszej prawicy i wszystkie zasoby tajnych służb Churchilla – SOE – przerzucono na tamtejszych komunistów. Jednak wzmocnienie komunizmu kosztem faszyzmu czy nazizmu musiało spowodować wykreowanie nowego powojennego wroga. Kiedy działa, karabiny i lufy czołgów już wystygły, Anglosasi musieli dokonać zmiany sojuszów i postawić na partnerstwo ze swoimi pokonanymi wojennymi wrogami i doprowadzić do konfrontacji ze swoimi niegdysiejszymi sojusznikami — Sowietami.

Okres od utworzenia Centralnej Agencji Wywiadu USA i zalegalizowania prowadzenia przez nią tajnych operacji charakteryzuje się potajemnym wsparciem dla sił prawicowych i centrowych w Europie oraz także oportunistycznych wobec Anglosasów i antysowieckich sił lewicowych. Jednak głównym nurtem polityki zimnej wojny miała być umiarkowana prawica, wspierana propagandowo przez nieco bardziej radykalne formy prawicy, które miały pilnować, aby chadecja nie skręcała za bardzo w lewo. Rolą oportunistycznej lewicy, jaką CIA i generalnie Anglosasi napisali na okres zimnej wojny, było pobieranie funduszy i „siedzenie cicho” – macie worek z dolarami i ani słowa o dochodzeniu do władzy.

Jednak popularność, jaką sami Amerykanie oraz Brytyjczycy w trakcie II wojny światowej stworzyli wśród narodów europejskich lewicowcom, w tym komunistom, spowodowała, że nurty te musiały być powstrzymywane, nieraz w sposób niezwykle brutalny. Temu służyły tajne operacje zimnej wojny, jak np. włoska operacja „Gladio”, której przypisuje się nawet sianie terroru w celu zbicia poparcia dla włoskich komunistów i socjalistów.

Europejscy prawicowcy spoza głównego nurtu chrześcijańsko-demokratycznego, a więc nacjonaliści czy też nawet politycy skrajnych form nurtu prawicowego, w ogromnej większości nie wspierali państwa Izrael. Wyjątkiem w tej materii była pierwsza partia obecnej włoskiej premier Giorgi Meloni, która wspierała polityczny syjonizm.

Żydzi tak w okresie zimnej wojny jak i obecnie byli silnym motorem napędowym nurtu lewicowego w Europie. Być może nie komunistycznego, gdyż Związek Radziecki w 1953 wyrzucił niemal wszystkich Żydów ze stanowisk w służbach specjalnych, de facto odsuwając ich więc od władzy w komunistycznym imperium. Ponadto Sowieci wspierali kraje arabskie wrogie Izraelowi, a nawet arabskie organizacje terrorystyczne, dokonujące ataków na cele żydowskie i syjonistyczne. Wspieranie komunizmu dla Żydów było więc w okresie zimnej wojny, po śmierci Stalina, nieco kłopotliwe. Być może wciąż komunistami duża część z nich była no ale w Moskwie oparcia już znaleźć nie mogli, więc musieli przejść na nieco mniej radykalne nurty lewicowe jak socjalizm, lewicowy-liberalizm czy też socjaldemokracja.

Aberracją było więc wspieranie przez europejskich prawicowców interesów nacji żydowskiej, której przedstawiciele w ogromnej części wciąż stali po stronie lewicy. Jak widzimy, jednak włoskim nacjonalistom to wówczas nie przeszkadzało.

Zwalczanie przez zjednoczone imperium anglosaskie europejskiej lewicy, w kooperacji z prawicą, w tym tą skrajną, spowodowało wrogość lewicy europejskiej tak do Amerykanów i Brytyjczyków jak i ideologicznych adwersarzy z Europy kontynentalnej. Jak zapewne wszyscy dobrze wiemy, zemsta jest jednym z najsilniejszych motywatorów do działania. Toteż naturalnym porządkiem rzeczy, wobec zwalczania lewicy przez Anglosasów i prawicę, była chęć rewanżu za dekady upokorzeń, a nawet terroru, które stosowano w celu niedopuszczenia w okresie zimnej wojny do rządów w Europie Zachodniej, zwłaszcza w krajach NATO, partii politycznych, które mogłyby zbliżać te państwa do ZSRR.

Kiedy więc nadszedł 1989 rok, w Polsce doszło do przemian ustrojowych, a radziecki kolos zaczął się chwiać na nogach, patologie zimnej wojny zaczęły wychodzić na jaw. Rok później, w 1990 roku, ujawniono operację „Gladio”, której przypisano nawet terror wobec politycznej lewicy oraz całych społeczeństwa krajów NATO, które dryfowały w nieodpowiednim kierunku ideologicznym.

Koniec zimnej wojny pozbawił europejską prawicę parasola ochronnego Waszyngtonu, zwłaszcza CIA. Toteż naturalną koleją rzeczy do władzy piąć się zaczęły partie lewicowe, osłabiane i marginalizowane przez dekady przez logikę zamrożonego konfliktu USA-ZSRR.

Nowa fala globalizacji w Europie oraz na świecie sprzyjała lewicy. Państwa narodowe z wieżyczkami strażniczymi na granicach, ograniczające globalny handel i wolność przepływu towarów i usług były przeszkodą dla pomnażania zysków przez wielkie korporacje, które do tej pory stały twardo na pozycjach prawicowych i antykomunistycznych. Wobec usunięcia miecza Damoklesa, który wisiał nad głowami zachodnich oligarchów przez cały okres zimnej wojny, jakim był komunizm, biznes porzucił konserwatyzm i prawicę na rzecz internacjonalizmu, globalizmu i politycznej lewicy. Lewica z kolei wchodząc w sojusz z wielkim kapitałem, mogła dzięki temu znaczącemu wsparciu rewanżować się prawicy, marginalizując i zwalczając ją za dekady niszczenia jej w minionym okresie dziejów.

W zglobalizowanym świecie, w którym korporacje nie potrzebują prawicowej ochrony przed sowieckim komunizmem, oligarchia postawiła zdecydowanie na liberalną-lewicę oraz globalistyczną oportunistyczną prawicę, zwłaszcza w krajach nowo skolonizowanych przez zachodni kapitalizm, jak Polska, Węgry czy Czechy.

Unifikowanie ideologii w kierunku internacjonalizmu, rozmywanie państwowych granic, a także niszczenie tradycyjnych kultur, religii i tożsamości musiało wytworzyć mechanizm obronny wśród wielu narodów. Jednak prawicowe elity większości z nich nie posiadały wystarczających zasobów finansowych i propagandowych do szerzenia kontrrewolucji antyglobalistycznej. Był jednak jeden naród, który takie zasoby posiadał i który nie był zainteresowany internacjonalistycznym, liberalnym porządkiem świata, lecz chciał zachować swoje państwo z silnie chronionymi granicami, swoją religię, kulturę i tożsamość. Tym narodem byli Izraelczycy. Dzięki temu, że wielki kapitał żydowski w USA oraz w innych krajach podtrzymuje istnienie państwa żydowskiego, prawicowe partie polityczne, wobec szerzenia internacjonalizmu w interesie wielkich korporacji m.in. przez tajne ośrodki wpływu w USA, tak w Europie, jak i chociażby w Stanach Zjednoczonych, zdecydowały się oprzeć właśnie na syjonistach. Z wymienionych wyżej powodów zawarto alianse pomiędzy syjonistami z Izraela czy USA a europejskimi prawicowcami i nacjonalistami, porzuconymi przez CIA po zimnej wojnie.

Kiedy już znamy korzenie dziwnego sojuszu europejskiej prawicy z syjonistami, należy zadać sobie pytanie: czy prawicowe i nacjonalistyczne partie polityczne z Europy, które weszły w pakt z własnym nieprzyjacielem, wszak Żydzi wciąż są silnym motorem napędowym nurtu lewicowego, rzeczywiście chcą cokolwiek w Europie zmieniać czy zależy im wyłącznie na władzy? Owszem, każdy kraj starego kontynentu oraz każda partia i poszczególni jej politycy, mają swoją własną specyfikę. Nie należy utożsamiać i stawiać znaku równości pomiędzy Wildersem z Holandii, Orbanem z Węgier, Wolnościową Partią Austrii czy chociażby ludźmi AfD z Niemiec. Punkt wspólny ich jednak jest taki, że zyskali oni poparcie politycznego syjonizmu i sami chcą być z nim utożsamiani.

Dochodząc więc do władzy, z poparciem czynników izraelskich oraz szerzej żydowskich, muszą oni wszakże odwdzięczyć się swoim partnerom. A kiedy spojrzymy na geografię Europy, dostrzec możemy, że interesy Izraela stoją w drastycznej sprzeczności z interesami europejskich prawicowców i narodowców.

Weźmy na przykład muzułmańską, w tym arabską imigrację do Europy. W interesie Izraela jest przesiedlić jak najwięcej islamistów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej do Europy, aby nie stanowili oni zagrożenia dla istnienia państwa syjonistycznego. Wspieranie wojen prowadzonych przez Izrael czy też przez jego protektora, a więc Stany Zjednoczone, na miękkim podbrzuszu Europy, od Maroka aż po Irak czy nawet Kaukaz, jest sprzeczne z potrzebami europejskich nacjonalistów. Aby kraje zachodniej Europy przyjmowały muzułmańskich imigrantów, którzy w wyniku amerykańsko-syjonistycznych wojen stracą dach nad głową, dobrze byłoby, aby w Europie mimo wszystko jednak rządziła w niektórych krajach lewica, która jest bardziej skłonna przyjmować imigrantów czy też uchodźców niż prawica. Widzimy więc kolejną sprzeczność interesu europejskiej prawicy i syjonizmu.

Analizując głębiej możliwość jakiejkolwiek zbieżności interesów europejskich i żydowskich nacjonalistów, jedynej, jakiej można się dopatrzeć, jest wspólna antyinternacjonalistyczna i antyglobalistyczna oraz nacjonalistyczna retoryka. Za tą retoryką jednak dla europejskich nacjonalistów nic dobrego nie pójdzie, gdyż ostatecznie to Izrael będzie generatorem masowej imigracji muzułmanów do Europy.

Jeżeli więc partia antyislamska w swojej retoryce i w swoich postulatach głosi chęć zawarcia partnerstwa czy nawet sojuszu z państwem żydowskim i obronę interesów Syjonizmu i Żydów w Europie za wszelką cenę, można zadać sobie pytanie: czy naprawdę warto niszczyć nasz kontynent w zamian za państwowe stołki, które dzięki potędze międzynarodowego żydostwa można otrzymać? Czy nie lepiej stworzyć wielką koalicję europejskich nacjonalistów opartą o dostępne zasoby, z pominięciem pieniędzy i wpływów żydowskich, które w ostateczności chcą jedynie europejskich nacjonalistów wyzyskać dla własnych potrzeb, aby, kiedy ci przestaną być potrzebni, wyrzucić ich na śmietnik tak jak z europejską prawicą i europejskimi nacjonalistami postąpiła CIA w okresie po zimnej wojnie?

Zagrożenie dla Europy jest tym wielkie, iż na naszym kontynencie mieszka kilkadziesiąt milionów muzułmanów. Prowadzenie polityki skrajnie proizraelskiej bez powrotu do monolitu etnicznego Europy z okresu pierwszej połowy XX wieku spowoduje wysyp odwetowych zamachów terrorystycznych ze strony właśnie ludności islamskiej. Partia polityczna, która dzisiaj głosi hasła skrajnie proizraelskie, a nie ma zamiaru przywrócić monolitu etnicznego swojego kraju z okresu sprzed kilkudziesięciu lat, prowadzi go wprost w kierunku katastrofy. Być może wojny domowej a być może „jedynie” ogromnej ilości zamachów terrorystycznych, głównie ze strony pojedynczych, niezwiązanych z żadną organizacją islamistów, którzy będą rewanżować się władzom za ich wsparcie dla ludobójstwa Palestyńczyków w Strefie Gazy oraz bezrefleksyjnego wspierania Izraela, znienawidzonego od prawie ośmiu dekad przez ludność muzułmańską na całym świecie.

Widzieliśmy ostatnio brutalny atak islamskiego nożownika w niemieckim Mannheim, którego ofiarą padł skrajnie antyislamski i proizraelski działacz polityczny z RFN Michael Sturzenberger. Czy naprawdę atakowanie islamu i wspieranie Izraela mając w swoim kraju 10 mln muzułmanów, było dobrym pomysłem?

Europa nie potrzebuje wojen domowych sprowokowanych bezmyślnością prosyjonistycznych polityków. Jeżeli ludzie nakierowani na konfrontację z „dżihadyzmem” w obronie Izraela będą na starym kontynencie dochodzić do władzy, to obawiam się, że jednymi z największych ofiar tego, obok niewinnych cywilów, będą właśnie politycy i działacze o prawicowych i narodowych poglądach.

Autorstwo: Terminator 2019
Zdjęcia: Leonhard Lenz (CC0 1.0) i zrzuty ekranów autora
Źródło: WolneMedia.net

 

Polska? 15 milionów ludności


Teoria Malthusa, Klub Rzymski i co z tego wynika.

Czytając, oglądając lub słuchając współczesnych nam twórców nawiązujących do średniowiecza, na ogół dowiadujemy się, że były to czasy mroczne i ponure, w których grasowała Inkwizycja, palono na stosach czarownice, a wszechmocni przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego nadzorowali cały ten interes. Mało kto się zastanawia, że po zakończeniu Średniowiecza, kiedy nastąpił renesans, nowi ideologowie, artyści, humaniści i inni chcieli się przedstawić w jak najlepszym świetle, a do tego potrzebny im był jak najczarniejszy obraz epoki minionej. Podobnie jak powie nowy dentysta, do którego przyszliśmy pierwszy raz, oglądając stan naszego uzębienia: „A któż to tak panu spaprał te plomby?”. Starali się więc opisać Średniowiecze w sposób jak najbardziej odrażający, tworząc różne czarne legendy o czasach, z których wyszli. A co po sobie zostawiło Średniowiecze oprócz przyprawionej mu brody ponurych mroków rozświetlanych stosami palącymi czarownice? Zostawiło wiele.

W średniowieczu rozwinęła się sztuka budowania katedr, a wraz z nią wynaleziono około V w. nieznane dotąd witraże. Katedry podziwiamy do dzisiaj, zadzierając głowy jako turyści i zastanawiając się „jak oni to zrobili”.

Wynalazkami średniowiecza są:

– kominek do ogrzewania pomieszczeń;

– podkowy końskie przybijane do kopyt hufnalami zamiast metalowych podeszew przywiązywanych do kopyt;

– korbowód – urządzenie podnoszące i opuszczające młot na kowadło, które zapoczątkowało mechanizację pracy;

– tamy spiętrzające wodę w celu zwiększenia wydajności młynów wodnych;

– młyn wiatrowy obracany w stronę wiejącego wiatru;

– busola wskazująca północ, a wraz z różą wiatrów również inne strony świata — busola bardzo ułatwiła żeglugę na pełnym morzu, przyczyniając się do późniejszych wielkich odkryć geograficznych;

– krosno tkackie poziome, przy którym mogły pracować dwie osoby na siedząco, taczka, ster rufowy;

– okulary dla krótkowidzów;

– mechaniczny zegar wieżowy, dzięki któremu już nie trzeba było odczytywać godziny po słońcu czy gwiazdach, wielki piec hutniczy, poruszany miechem hydraulicznym, w którym to piecu można było wytopić nawet do 100 ton metalu rocznie;

– peryskop;

– dwukołowy pług z żelaznym ostrzem dobrze wchodzącym w ziemię, lemieszem łamiącym łodygi roślin polnych oraz odkładnicą odrzucającą ziemię na boki;

– astrolabium

– i wiele innych, które wyszły później z użycia i zostały zapomniane [1].

W średniowieczu rozwijało się szkolnictwo, powstawały: uniwersytety (dziesięć najstarszych uniwersytetów w Europie zostało założone przez Kościół katolicki- patrz „Catholic Distance University”, szpitale, rozwijały się nauki.

Po średniowieczu, za którego koniec najczęściej przyjmuje się zdobycie Konstantynopola przez Turków w 1453 r., wynalazek druku (1452–1455), odkrycie Ameryki (1492) nastał Renesans, w którym rozwijały się różne idee, między innymi teza G. Botero (1588), że gatunek ludzki, mając stałą zdolność rozrodczą, wykazuje niepohamowaną skłonność do wzrostu liczebnego. Prawie dwieście lat później urodził się w Anglii Thomas Robert Malthus, który został anglikańskim duchownym i ekonomistą. W 1798 r. opublikował anonimowo rozprawę „An Essay on the Principle of Population as it Affects the Future Improvement of Society” [2]. W rozprawce tej przyjął tezę Botero i rozwinął ją, twierdząc, że liczba ludności, jeżeli nie napotyka przeszkód, powiększa się zgodnie z postępem geometrycznym; rośnie w tempie 3% rocznie i podwaja się co 25 lat. Ponieważ podaż żywności w najlepszym razie rośnie zgodnie z postępem arytmetycznym, a zatem znacznie wolniej, to z upływem czasu (po ok. 50 latach od hipotetycznego momentu zapoczątkowania tej rozbieżności) nieunikniona staje się dysproporcja między przyrostem ludności a produkcją żywności; dochodzi wówczas do nasilającego się spadku produkcji rolnictwa na 1 mieszkańca [3].

W ten sposób powstał maltuzjanizm: pogląd, czy wręcz ideologia, według której powinno się ograniczać przyrost ludności świata, aby nie spowodować katastrof nędzy i przeludnienia. „Maltuzjanizm” służył w istocie jako uzasadnienie ograniczenia populacji krajów kolonizowanych, tak aby metropolie kolonialne mogły pozyskiwać z nich możliwie największe korzyści przy możliwie najmniejszych kosztach administrowania koloniami [6].

Teoria Malthusa nie sprawdziła się, świat radzi sobie nieźle z produkcją żywności, ale maltuzjanie (prawdziwi czy przebrani) mimo to starają się wpływać na zmniejszenie przyrostu naturalnego. Pod wpływem teorii Malthusa Wielka Brytania w XIX wieku likwidowała pomoc dla ubogich, chcąc ich w ten sposób zmusić do zaniechania płodzenia potomstwa (n.p. Law 1834 i inne). Mimo niesprawdzenia się w praktyce teorii Malthusa istnieje sporo jej zwolenników (prawdziwych lub przebranych), którzy najchętniej zmniejszyliby liczebność ludzi mieszkających na Ziemi, wyznaczając poszczególnym państwom i narodom określone kwoty ludnościowe. Niejako zrzeszeniem takich neomaltuzjanistów jest Klub Rzymski. Został założony w kwietniu 1968 roku przez włoskiego przemysłowca Aurelio Peccei i szkockiego naukowca Alexandra Kinga; nazwa wzięli od stolicy Włoch, gdzie uczestnicy spotkali się po raz pierwszy. Być może inicjatywa Klubu rozeszłaby się „po kościach”, gdyby nie znacząca pomoc finansowego potentata włoskiego: firmy Fabrica Italiana Automobili Torino, czyli Fiata. Rodzina właścicieli Fiata – Agnelli przeżyła tragedię: w 1935 roku zginął w katastrofie prywatnego samolotu syn założyciela firmy Edoardo Agnelli. W 2000 roku samobójstwo popełnił jedyny spadkobierca Agnellich, noszący imię na cześć dziadka: Edoardo Agnelli jr. To dzięki wsparciu Fundacji Agnellego doszło do dwudniowego spotkania 7 i 8 kwietnia 1968 r. w Rzymie, z udziałem blisko czterdziestu ludzi polityki, biznesu i nauki. Podczas wieczornego przyjęcia z udziałem kilku osób w domu Pecceiego postanowiono powołać Klub Rzymski [4]. Obecnie składa się ze stu pełnych członków wybranych spośród obecnych i byłych szefów państw i rządów, administratorów ONZ, polityków wysokiego szczebla i urzędników państwowych, dyplomatów, naukowców, ekonomistów i liderów biznesu z całego świata. Od 1 lipca 2008 roku organizacja ma swoją siedzibę w Winterthur w Szwajcarii [5].

Jednym z najbardziej nagłośnionych programów globalistycznych był raport „Granice wzrostu”, przygotowany dla Klubu Rzymskiego w 1972 roku przez zespół naukowców z Massachusetts Institute of Technology (USA), pod kierownictwem małżeństwa Dennisa i Donelli Meadowsów. Posłużyli się oni wypracowaną przez Jaya W. Forrestera metodą dynamiki systemów, na podstawie której opracowali komputerowy model służący do symulowania w czasie globalnego rozwoju i jego zaburzeń. Konstruując model rozwoju, uwzględnili łącznie pięć czynników – liczbę ludności, produkcję żywności, wykorzystanie zasobów naturalnych, wielkość produkcji przemysłowej, zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Skutkiem raportu stało się między innymi typowanie dopuszczalnych liczb ludności dla poszczególnych krajów świata i postawiony w latach 1990. postulat światowej policji populacyjnej, stojącej na straży tych limitów. Światową policję populacyjną postulował m.in. Boutros Boutros Ghali, polityk egipski, sekretarz generalny ONZ w latach 1992-1996. Plan ustanowienia policji populacyjnej na kongresie demograficznym w Kairze w 1994 roku został zablokowany głównie dzięki energicznej akcji Stolicy Apostolskiej i osobiście Jana Pawła II.

Po kongresie demograficznym, który odbył się w Bukareszcie w końcu 1974 roku, profesor Meadows udał się w objazd stolic ówczesnych krajów socjalistycznych, między innymi do Warszawy. Z tej okazji ukazujący się w PRL tygodnik „Kultura” (nr 2/604 z 12 stycznia 1975 roku) przeprowadził wywiad z Meadowsem zatytułowany „Granice prognozy”. To właśnie w tym wywiadzie profesor Meadows stwierdził, że około 15 milionów ludności dla Polski „gwarantowałoby równowagę” [6].

Polska wymiera, posłowie w sejmie uchwalają prawa umożliwiające zabijanie dzieci w łonie matek, społeczeństwo się starzeje, seksualizacja bez miłości zniechęca do zawierania małżeństw i płodzenia dzieci. Przyszłe pokolenia zdemoralizowane już w szkole przez seksedukatorów i seksfilmy w smartfonach będą jeszcze bardziej niechętne do zakładania rodzin i płodzenia dzieci. Politycy zapalają cudze świece i dyskutują o ewentualnym wkręceniu Polski w wojnę za wschodnią granicą. Klub Rzymski określił kwotę 14,6 milionów Polaków mających mieszkać w Polsce na rok 2040. Mając na uwadze tę datę, można obawiać się, że wydarzenia depopulacyjne jeszcze przyśpieszą.

Autorstwo: Barnaba d’Aix
Źródło: WolneMedia.net

PRZYPISY

[1] https://pl.aleteia.org/2017/06/06/15-wynalazkow-ktore-dalo-nam-sredniowiecze/

[2] Esej o zasadzie populacji, która wpływa na przyszłą poprawę społeczeństwa.

[3] https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/;3936876

[4] https://ruj.uj.edu.pl/server/api/core/bitstreams/62d44fc9-1c2d-42ee-8153-756fb7ef469c/content

[5] https://pl.wikipedia.org/wiki/Klub_Rzymski

[6] https://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/15-milionow-polakow/

 

Co oznacza znak wykonywany przez nielegalnych imigrantów?


Palec wzniesiony ku górze – taki tajemniczy znak wykonują niektórzy z migrantów z polsko-białoruskiej granicy, gdy uchwyci ich kamera. Co oznacza ten gest?

Gest, o którym mowa, wykonują niektórzy z mężczyzn stojących na polsko-białoruskiej granicy i próbujących dostać się do Polski. Są to islamscy migranci, których na granicę zwozi reżim Łukaszenki, chcąc w ten sposób zdestabilizować sytuację nad Wisłą.

Gest wzniesionego ku górze palca mogą kojarzyć m.in. fani MMA, bo bardzo często po wygranej walce wykonują go zawodnicy wyznający Islam – szczególnie ci pochodzący z Czeczenii.

Co oznacza ten gest? Ekspert ds. Islamu, Wojciech Szewko, tłumaczy to w rozmowie z „Faktem”. „Jest to symbol monoteizmu, oznacza jednego boga. Gest ten jednak został przywłaszczony przez tzw. Państwo Islamskie i dżihad. […] Niektórzy przy granicy mogą pozować do zdjęć z tym symbolem, aby wyglądać groźniej. Gest ma straszyć niewiernych” – mówi ekspert.

Na nagraniach, które pojawiają się w mediach społecznościowych widać, że na polsko-białoruskiej granicy ten gest wykonują przede wszystkim mężczyźni z twarzami zasłoniętymi kominiarkami.

Autorstwo: SG
Zdjęcie: zrzut ekranu z „TikToka”
Na podstawie: Fakt.pl, „TikTok”
Źródło: NCzas.info


  1. Irfy 09.06.2024 13:36

    Dokładnie tak myślą. Bodajże jeszcze Saladyn, po zdobyciu Jerozolimy wykuł na którejś ze świątyń, chyba Meczecie Al-Aksa inskrypcję, w której upamiętnia “wyzwolenie świętego miasta z rąk politeistów”.

    Gdyż dla wyznawców kodeksu wojskowego zwanego Islamem katolicy są politeistami. Muzułmanów nieszczególnie przekonuje idea “boga w trójcy jedynego” i uznaj taki teologiczny wygibas za hochsztaplerstwo oraz próbę przemycenia politeizmu pod maską wiary w jednego boga. I zapewne mają nieco racji, bo jeśli na całym świecie powstają liczne katedry teologiczne, na których jednym z podstawowych zadań jest udowadnianie, że 3 razy 1 równa się jeden, to pachnie to tym samym, czym pachniało “naukowe” udowadnianie skuteczności szczepionek na C19.

    Jakby tego było mało, w katolicyzmie istnieje jeszcze kult Matki Boskiej, która jest traktowana jako… no właśnie, jako diabli wiedzą co. Pomniejsze bóstwo? Odpowiednik greckiej Hery? A na koniec, niejako na deser, mamy kult świętych. Do których można wznosić modły i którym poświęcone są całe kościoły. Jeśli to nie jest politeizm, to już naprawdę nie wiem, co nim jest. Bo nawet ja nie dostrzegam realnej a nie wyłącznie nazewniczej różnicy pomiędzy składaniem darów skrzatom, żeby nie sikały do mleka a w razie potrzeby szepnęły dobre słówko Perunowi od “darów wotywnych” znoszonych do Częstochowy.

  2. rici 09.06.2024 14:26

    Mnie najbardziej podoba sie parafia pod wezwanie ducha sietego w Gliwicach.
    Posiadaja tam rowniez relikwie z duchem swietym.
    Zwyczajem biskupa jest po przybyciu do parafi calowac relikwie. Gdy raz przybyl biskup do tej parafi i proboszcz dal mu relikwie do pocalowania, ten sie zaczal smiac, a proboszcz mu na to zeby przynajmniej chuchnal, bo ludzie patrza.

  3. Romeo 09.06.2024 14:48

    Litości… napatrzyli się z satelity na tych parasportowych celebrytów, w miejsce zakazywanego im na boiskach narcystycznego zdzierania koszulek i z ozorem penetrowania ryjochwytu tak samo wobec nich robiącego koleżki z drużyny – demonstrujących jakieś masońskie znaki triumfu po przypadkowym – ale jednak! – trafieniu do bramki. Nawet własnej.

  4. Romeo 09.06.2024 14:58

    przy okazji – pewnie tez zwróciliscie uwagę, że Azjaci, zwłaszcza Chińczycy, w nawet spokojnych sporach posługują się protekcjonalnym wobec adwersarza unoszeniem i machaniem paluchem wskazującym gestykulującej dłoni. Aż zwraca uwagę, że pomimo takiej wzajemnej ekspresywności – jeden drugiemu nie ma zamiaru udowadniać swojego kung-fu racji.
    A Włosi, szanowni państwo – kulący się w sobie, jak jakiś Shylock, z połączonymi wszystkimi palcami dłoni, jakby trzymali w nich uchwycony właśnie złoty pyłek, przybliżanej i oddalanej do twarzy, klatki piersiowej, by następnie rozczapierzać je i znów łączyć?
    To pewnie reminiscencje soboru trydenckiego, prawda?
    Ekspert ds. Islamu, Wojciech Szewko raczej nie rozwieje tych wątpliwości.

  5. hashi 09.06.2024 17:11

    Ależ pieprzenie z tym że zwozi ich Łukaszenka. On ich nie zwozi po prostu to jest najmniej pilnowane miejsce w Europie i najłatwiej się tam dostać busem z lotniska Mińska. To lewackie organizacje UE ich zwożą i rekrutują po wioskach muzułamńskich i murzynskich w celu wymieszania rasy białej. Łukaszenka po prostu nic z tym nierobi skoro zlewaczona UE sama chce swojego samobójstwa. Gdy Polscy żołnierze posłali serie strzałów w kierunku tych najeźdźców to gwarantuje, że skończyła by się ta trasa przerzutowa i jechali by znowu przez Maroko albo Grecje, albo Lambeduze na Sycyli. A tak zero ryzyka i jeszcze wizę sobie mogą kupić jak odstoją 3 dni pod Polskim płotem. Przestańcie farmazonić że to Putin czy Łukaszenka. To tylko pokazuje nieudolność tego państwa z dykty, które broni granic ale nie może strzelać do wrogów. Cała armia do dymisji…

  6. Katarzyna TG 09.06.2024 17:25

    > Cała armia do dymisji…

    Cała klasa polityczna do dymisji. Armia wykonuje rozkazy, za sznurki pociąga kto inny.

  7. Romeo 09.06.2024 19:32

    @hashi – nawet jeśli ich zwozi, od tego jest granica, żeby z nią postępować zgodnie z przepisami obowiązującego prawa. Jak korci, żeby postrzelać – jest front, tam można sobie dać upust swoim imaginacjom.
    Jest na YT masa materiałów międzynarodowego radia Białoruś – to co tam pokazują (obejrzałem dla Emila Czeczki, można się porzygać od tych patriotycznie fałszywych nardowych komentarzy życzących mu zgonu w mękach – ale to chyba taka norma) zdecydowanie zaprzecza tezie, że akurat TA granica (również od strony Litwy), jest na Białorusi słabo strzeżona.
    Zresztą nawet gdyby po ich stronie była strzeżona słabo, to od 3 lat histerii po naszej stronie strzeżona jest za wypierdzielone w powietrze miliardy.
    Aż Ramboidalne ameby WOTowskie utopiły tam kilkanaście jednostek, w tym co najmniej dwukrotnie legendarnego Sromosraka.
    Tak przy okazji przypomnę słowa umierającego w nędzy naszego rodaka Cypriana Kamila Norwida (taka apropoza tych komentarzy pod adresem Czeczki i każdego mającego jemu i podobnym im za złe “kalanie gniazda” – dobrze, że jeszcze nie gwiazdy, ale pewnie na wszystko przyjdzie czas):
    “Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, czy ten co o tem mówić nie pozwala”.
    Niech te słowa przyświecają każdemu umieszczającemu tu swoje propozycje dla nas wszystkich.
    Pozdrawiam mocno!

  8. akami 09.06.2024 20:12

    Analiza radykalnego islamu jest taka, że to są zwykłe przygłupy, użyteczne durnie. Pranie ich mózgów zaczyna się w dzieciństwie, potem ewoluuje by wykształcić bezrefleksyjnego użytecznego barana, który nie musi mysleć. Jemu prawde objawioną ładuje jak program do mózgu jego kapłan w meczecie. Zawsze mnie zastanawiłao ile religi jest w religi, a ile polityki i biznesu elit, które potrzebują oczadzonej masy baranów aby utrzymywac swoje styatus quo poprzez podsuwanie wroga ciemnym baranom. Barany mają wówczas w swoim baranim życiu cel, którego nie musieli poszukiwać. Dużo religii ma takie konotacje, ale radykalny islam jest wyjątkowo dla ociężałych o mentalności żołnierza. Dajesz mu rozkazy, i on to wykonuje posłusznie jak pies. Ma misję w życiu. To jest oczywiście poziom cywilizacyjny dużo niższy niż dla większości europejczyków, tylko, że sporo europejczyków oczadzono zabawkami i konsumpcją, więc przegrają w tym starciu ociężałych umysłowo. Wygrają elity finansowe, rozgrywające tę ustawkę dla ociężałych. A co pokazują te ociężałe umysłowo typy na granicy. Allah ich wie. Może jakie mają przyrodzenia.
    Z drugiej strony oni nie mają pojęcia chyba, że Polacy są może przytepieni przez oststnie 30 lat przez szydowską ferajnę, któa rządzi Polską, ale ja jestem dobrej nadziei. Polacy gdy mają nóż na gardle potrafią skopać upska. Nas szydostwo rozgrywało 30 lat, a np francuzów 70 lat. WIęc jeszcze sporo Polaków nie jest tak skretyniałych i nie jest w stanie kopnąc w upę jakiegoś ambusa, którego sformstowali na radykalnego diotę.

  9. Stanlley 09.06.2024 21:36

    A ja mam pomysł na troling – strażnicy graniczni powinni ten sam gest wykonywać w stosunku do emigrantów 😀

  10. Bruce Lee 09.06.2024 21:44

    Gdyby polscy żołnierze oddali strzały w kierunku imigrantów,a nie w ziemię i powietrze,wiadomo co by się zaczęło…Putainowi i Łukaszence o to chodzi ,aby dać im mały-choćby-pretekst.Zaczną gromadzić krew ,różnych grup na granicy białorusko-polskiej.

  11. walter667 10.06.2024 01:36

    To nie są żadni imigranci tylko pracownicy państwowej służby Białoruskich instytucji, bo po co zakrywają twarz ? Zwykły imigrant tego by nie zrobił, a tu proszę – pasuje maska jak ulał. Zapamiętajcie to sobie – kto próbuje robić zadymę z maską, ten jest na 101% opłacany przez rząd. To samo było przecież i u nas.

 

Strzelają z proc i rzucają szklanymi przedmiotami




W sobotę trzy duże grupy nielegalnych imigrantów usiłowały wedrzeć się na terytorium Polski. Doszło do groźnych ataków na pograniczu polsko-białoruskim – podało RMF FM.

„Napastnicy, którzy próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską, to grupy liczące po kilkadziesiąt osób. Są one niezwykle agresywne” – poinformowała rzecznik Komendanta Głównego Policji mł. insp. Katarzyna Nowak.

Z informacji uzyskanych przez dziennikarkę RMF FM Magdalenę Grajnert wynika natomiast, że tylko w sobotę polską granicę próbowało sforsować 150 osób. W ciągu ostatnich dni na polskiej granicy doszło do kilku poważnych incydentów. Funkcjonariusze musieli używać środków przymusu bezpośredniego wobec nielegalnych imigrantów. „Obrzucają funkcjonariuszy nie tylko kamieniami i gałęziami, ale także jakimiś szklanymi przedmiotami, używają proc. Te ataki są bardzo agresywne” – przyznała mł. insp. Nowak.

W sobotę przy granicy polsko-białoruskiej odbyło się spotkanie przedstawicieli straży granicznej, wojska i policji z udziałem Komendanta Głównego Policji insp. Marka Boronia oraz prokuratora krajowego Dariusza Korneluka. Jak mówiła mł. insp. Nowak, Komendant miał spotkać się z policjantami, którzy od 4 czerwca pełnią służbę w pasie bezpośrednio przy granicy polsko-białoruskiej.

Nowak podkreśliła też, że „policjanci każdego dnia skutecznie udaremniają próby siłowego nielegalnego przekroczenia granicy przez liczne grupy migrantów”. „Każdego dnia dochodzi do poważnych incydentów, w trakcie których funkcjonariusze zmuszeni są używać środków przymusu bezpośredniego w postaci ręcznych miotaczy gazu” – wskazała. Zaznaczyła, że w wyniku rzucania kamieniami i gałęziami przez imigrantów, uszkodzone zostały policyjne radiowozy.

Autorstwo: MM
Na podstawie: RMF FM
Źródło: NCzas.info


  1. niecowiedzacy 09.06.2024 14:06

    Na to wszystko co w tytule można bardzo prosto zaradzić. Ale jest duże ale, najpierw trzeba dopuścić do głosu zwykłych a nie Solidarnych ludzi i rozwiązanie jest. Problem jest w tym iż ludzie wywodzący się z Solidarności są sympatyzantami Ameryki i uznają tylko rozwiązania pochodzące z Ameryki, uznali Amerykę jako coś w rodzaju Boga. W ich głowach nie mieści się iż zwykły Polak, nie daj Boże bezbożnik, może ot tak bez natchnienia Boga albo Ameryki cokolwiek mądrego wymyślić. Potrafią tylko wpinać sobie w klapy różne znaczki, latać z chorągiewkami i udawać wielkich patriotów ale co tak naprawdę mają w sercach, bo ich uczynki nie świadczą o tym iż chcą dobrze dla Polaków i Polski. Bo jak nazwać zakupy starego 45 letniego uzbrojenia albo samolotu którego nie chce armia Amerykańska. Niestety mylą się z bardzo fatalnymi już od 35 lat skutkami dla gospodarki, obronności, Polaków i Polski. Otóż gdyby oficjalnie pozwolono by działać forum nie mającemu żadnych powiązań z Ameryką to te forum zmieniło by poglądy na obronność i zastosowało rozwiązania polegające na zdrowym rozsądku i unifikacji. Odpowiedź jest tylko jedna trzeba dla armii i policji zbudować nowy rodzaj pojazdów pancernych na kołach, odpornych na kamienie i ostrzał z broni do 40 mm. Taki pojazd jest przewidziany jako eskortowo bojowy dla armii przeznaczony dla wojsk lądowych ale i odpowiedni dla interwencyjnych oddziałów Straży granicznej oraz Policji. Wyposażony w armatę 57 mm która mogła by strzelać oprócz amunicji typowo wojskowej, również amunicją z gazem pieprzowym. To jest ogólnie akceptowalny gaz, który nikogo nie uśmierci a działaniem jednego wystrzału może unieszkodliwić na trochę czasu choćby i 500 osób w grupie. Tak by nie używać amunicji hukowej, gumowej ani powodującej jakie kolwiek obrażenia ciała. Drugi problem, bez konsultacji na hura, zbudowano mur, choć to raczej płot ze stali, i to w idiotycznym miejscu, na samej granicy. A na granicy powinny stać tylko słupy graniczne wyposażone w odpowiednie napisy w wielu językach. Natomiast sam płot powinien zostać postawiony około 100 metrów od właściwej granicy. W ten sposób wszystko, co by robili chcący sforsować płot, odbywało by się na Polskiej ziemi i pod Polską jurysdykcją, więc nie byłoby incydentu z państwem graniczącym. Ale czy ludzi wywodzących się z Solidarności stać na samodzielne myślenie bez patronów, osobiście wątpię.

  2. rici 09.06.2024 14:36

    Niecowiedzacy; “Solidarnosc” zostala stworzona przez sluzby. A zeby lepiej ich kontrolowac to zaangazowano w to KOR, gdzie nie bylo zadnego Polaka. Z tego co pamietam to nawet duzo partyjnych przechodzilo do “Solidarnosci” .
    Doly partyjne to nie byli zli ludzie , to byli ludzie ktorzy chcieli zaprotestowac przeciwko komunizmowi, no ale ze byli tak sterowani, to tak wyszlo.

  3. niecowiedzacy 09.06.2024 15:40

    Szanowny Panie rici. O ile ja pamiętam to Komitet Obrony Robotników powstał około 1976 roku i nie było nic słychać o żadnej Solidarności. Jak powstały rządy Solidarności około roku 1989, to ludzie KOR weszli w skład rządu i zaczęli się przyczyniać do likwidacji przedsiębiorstw które przedtem bronili, a pracownicy którzy popierali KOR, zostali wyrzuceni brutalnie na bruk. Ludzie których Pan nazywa partyjnymi to byli bardzo mali cwaniaczkowie, puźniejsi handlarze szczękowi, którzy skończyli marnie. Prawdziwa komuna skończyła się wraz z przyjściem do władzy Edwarda Gierka w 1971 roku. Wszyscy starzy działacze partyjni zostali usunięci ze stanowisk. Zostali zastąpieni przez cwaniaków którym marzyły się kierownicze stanowiska, ponieważ Gierek ustanowił iż jak ktoś nie należy do PZPR, nie może otrzymać stanowiska kierowniczego lub wyższego. Tak więc to Edward Gierek najbardziej przyczynił się do powstania Solidarności jako buntu przeciw lansowanego przez Gierka na początku systemu wynagrodzeń i bodźców. W biblii jest napisane iż: Poznacie go po uczynkach jego. A czyny ludzi wywodzących się z Solidarności są plugawe i szkodzą Polakom, gospodarce, armii i Polsce. Co z tego będzie to chyba sam czort tylko wie. Bo jak na moją wiedzę to stoimy na krawędzi zagłady wywołanej przez ludzi wywodzących się z Solidarności.

  4. rici 09.06.2024 16:17

    niecowiedzacy; przeciez pisze wyraznie, Solidarnosc zostala stworzona przez sluzby, a nie ze zostala stworzona przez KOR. Gdy solidarnosc sie rozwinela, wtedy KOR zaczal przejmowac w niej zarzadzanie. I pisze tu o latach 80-91.
    <sam pamietam taka sytuacje, gdy po 89 roku wynieniano dyrekcje firm, i dyrektorami zostawali z reguly dzialacze np. przewodniczacy Solidarnosci zostawal dyrektorem panstwowej firmy i za kilka lat, firma ta juz znikala z rynku lub zostawala sprzedana za przyslowiowa zlotowke jakiej firmie ktorej korzenie byly w Nowym Jorku.
    Podobnie bylo w 1956 i 68 czy 71, lub 76 roku .Co jakis czas potrzebny jest taki kontrolowany upust z wentyla bezpieczenstwa, poniewaz jak sie tego za duzo uzbiera to wszystko moze wybuchnac i rozwali wszystko /uklady/ doszczetnie.

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...