poniedziałek, 22 lipca 2024

 

Maszynka do mielenia mięsa


Jest pewien typ ludzi, którym bardziej niż innym należy się szacunek. Tym typem ludzi są ludzie szczerzy, którzy nie stosują zbędnych eufemizmów, nie owijają w przysłowiową bawełnę, nie próbują stosować niezrozumiałych dla przeciętnego człowieka frazesów wyjętych żywcem ze skomplikowanych podręczników akademickich czy też innych książek lub dokumentów, z którymi 99% albo i więcej społeczeństwa nigdy nie będzie mieć do czynienia. Takim prawdomównym człowiekiem jest na przykład pułkownik armii amerykańskiej w stanie spoczynku Robert Hamilton. W rozmowie z amerykańskimi mediami bardzo wyraźnie zaznacza on, iż miliony Europejczyków mają być przygotowane, aby wrzucić ich w maszynkę do mielenia mięsa. Czyli tłumacząc na jeszcze bardziej zrozumiały język, mają być wykorzystani jako mięso armatnie w potencjalnej wojnie z Rosją.

Robert Hamilton, jak wynika z jego okazałej biografii, przez 30 lat służył w amerykańskiej armii, dochodząc do stopnia pułkownika. Oprócz służby w takich krajach jak Arabia Saudyjska, Niemcy, Białoruś, Irak, Katar, Afganistan, Pakistan, Kuwejt czy Gruzja, a więc można by rzec niemal w pełnym spektrum geograficznej mapy Eurazji, pracował także jako profesor nadzwyczajny studiów euroazjatyckich w US Army War College. Jego tytułów zawodowych wymieniał nie będę, ale jest ich niemało.

Pomimo więc jak wydawałoby się poważnej osobistości, w rozmowie z dziennikarzami CNN pan Hamilton nie gryzł się w język. Co prawda w całym artykule wspomniano o walce za równość, demokrację, integrację oraz inne tego typu frazesy. Jednak na samym początku zawarto sugestię, że miliony Europejczyków należy przygotować do przemielenia w maszynce do mięsa. Ten fragment wyraźnie ustawił artykuł tak, że osoba go czytająca może już na jego samym początku wyrobić sobie opinię o tym, czym zakończy się dla Europejczyków ewentualna wojna z Federacją Rosyjską, do której prą niektóre grupy interesu świata zachodniego.

„To tragiczna rzecz, że tutaj, teraz, w 2024 roku, zmagamy się z pytaniami jak zmobilizować miliony ludzi, aby potencjalnie zostali oni wrzuceni w wojenną maszynkę do mielenia mięsa” – mówi CNN Hamilton, dodając przy tym jednak, że w tę sytuację wplątała zachód Rosja.

Pomijając drugą część tej wypowiedzi pana Hamiltona, w której najwyraźniej całą winę za sytuację na wschodzie Europy stara się zwalić na Moskwę, co jest zgodne z zachodnią propagandą wojenną od 24 lutego 2022 roku, która, pomimo głosów wpływowych intelektualistów z USA oraz innych krajów NATO, że to właśnie rozszerzenie paktu na wschód jest jedną z przyczyn obecnego stanu rzeczy w naszej części Europy, odrzuca jakąkolwiek odpowiedzialność kogokolwiek innego niż Rosja, jego pierwsza część dobrze oddaje sytuację, w której już wkrótce mogą znaleźć się miliony Europejczyków.

Ogólnie rzecz ujmując — artykuł ten traktuje o wprowadzaniu przez kolejne kraje starego kontynentu przymusowego poboru do wojska. Jak zapewne dobrze wiemy, nasz kraj, a więc Polska, jest jednym z ostatnich w tej części Europy, który takiego poboru jeszcze nie wprowadził, czy też ściślej rzecz ujmując — nie przywrócił go po jego zawieszeniu 16 lat temu.

Krajem Europy, gdzie w ostatnim czasie „majstrowano” przy przywróceniu przymusowej służby wojskowej była Wielka Brytania, gdzie w maju 2024 roku ówczesny premier Sunak starał się przekonać Brytyjczyków, że kiedy Torysi wygrają wybory, to takie rozwiązanie zostanie wprowadzone. Jak mogliśmy się przekonać w lipcowych wyborach, mieszkańcy Albionu dali zdecydowane wsparcie konkurencji wobec partii Sunaka. Czy forsowanie przez poprzedni reżim przymusowej służby wojskowej na to wpłynęło? Cóż, trudno mi o tym przesądzać. Uważam jednak, biorąc pod uwagę, że według sondaży Brytyjczycy są niechętni nawet do obrony własnej ojczyzny, zapewne miało to na decyzję o głosowaniu na lewicę pewien wpływ, być może nawet niemały.

Forsowaniem przymusowej służby wojskowej zajmowali się także sojusznicy partii PiS w Polsce. I także oni, wraz z Prawem i Sprawiedliwością, zostali przez społeczeństwo odrzuceni, a w wyborach Polacy zdecydowanie wsparli partie centrowe i lewicowe. Czy jednak i one nie zaczną popychać do przodu kwestii większego prowojskowego zamordyzmu? Cóż, sądzę, że wraz z rosyjskimi postępami sojusznicy z NATO zaczną naciskać na warszawskie marionetki, aby te wysłały Polaków na jakieś przymusowe przeszkolenie.

Wracając jednak do pana Hamiltona…

Tak jak już mówiłem, takich amerykańskich wojskowych należy cenić. Człowiek Pentagonu, który w ogólnoświatowych mediach mówi Europejczykom wprost: możecie być wrzuceni w maszynkę do mielenia mięsa, jest tym, który dokłada kolejną cegiełkę do sprzeciwu wobec rozpędzania NATO-wskiego militaryzmu, który na razie przerzedził ludność Ukrainy, jednak w przyszłości może oczyścić z populacji także inne europejskie kraje. Dlatego też każdy wpływowy głos zachodniego militarysty, który nazywa Europejczyków, a co najmniej sugeruje im, że są mięsem armatnim, zamiast powtarzać wyświechtane slogany o obronie wartości demokratycznych, jest niezwykle istotny dla stawiania zdecydowanego oporu wojnie.

Szkoda tylko jednego: że takie głosy nie są słyszane w Polsce. U nas wciąż pewne ośrodki przekazu wtłaczają Polakom wiernopoddaństwo interesom zachodniej oligarchii i konieczność ewentualnego poświęcenia życia, kiedy tylko Icek z Waszyngtonu, Hans z Berlina albo John z Londynu sobie tego zażyczą. Pora, aby głos realizmu, głos, który nie przedstawia romantycznego obrazu wojny, lecz obraz oderwanych kończyn, wyprutych na wierzch wnętrzności, tysięcy nowych grobów oraz rozbitych rodzin, zagościł także w polskich mediach. Mam nadzieję, że ten tekst się do tego przyczyni.

Autorstwo: Terminator 2019
Zdjęcia: 7th Army Joint Multinational Training Command (CC BY 2.0), zrzut ekranu autora
Źródło: WolneMedia.net

 

Terror klimatyczny a „Raport z Żelaznej Góry”


Obecnie jesteśmy wściekle atakowani wizją zagłady z powodu globalnego ocieplenia, jednak mało kto wie, że 50 lat temu stosowano bliźniaczą narracją na temat… globalnego ochłodzenia. Mimo że to skrajne przeciwieństwa, proponowane były niemal te same rozwiązania! Tzw. „Raport z Żelaznej Góry” wyjaśnia, po co kreowane są takie zagrożenia, gdyż, bez względu na to czy historia jego pochodzenia jest prawdziwa, został z pewnością stworzony przez kogoś, kto doskonale orientuje się w realiach polityki. Choć dotyczy wielu narracji — klimat, pandemie, wojny i innych — my zajmiemy się tą najbardziej aktualną.

„Posłuszeństwo wymaga sprawy, a sprawa wroga […] kluczowym punktem jest to, że wróg, który określa sprawę, musi wydawać się wystarczająco groźny”. To cytat z raportu, sporządzonego prawdopodobnie przez 15 ekspertów Hudson Institute w 1966 r. pod górą Iron Mountain w stanie Nowy Jork, na zlecenie amerykańskiego rządu. Dotyczy społeczeństw, które w obliczu zagrożenia mobilizują się, stanowiąc monolit, a mowa konkretnie o wojnach. Jednak pseudoelity, zdając sobie sprawę, że nie można prowadzić ich w nieskończoność, postanowiły poszukać zastępczego, równie skutecznego rozwiązania.

„Ów »alternatywny wróg« musi pociągać za sobą bardziej natychmiastowe, namacalne i bezpośrednio odczuwalne zagrożenie zniszczeniem. Musi usprawiedliwiać potrzebę ustalania i »płacenia krwi« […] Pod tym względem wspomniani wcześniej zastępczy wrogowie nie byliby wystarczający. Jedyny wyjątek stanowić może model oparty na zanieczyszczeniu środowiska, jeżeli niebezpieczeństwo, jakie stanowiłby dla społeczeństwa, postrzegano by jako autentycznie bliskie”. Nie sposób nie zauważyć zbieżności z alarmizmem klimatycznym i proponowanymi wyrzeczeniami na rzecz „ratowania środowiska”.

Na koniec nie pozostawia on wątpliwości: „[…] jedno takie zagrożenie, cechujące się wiarygodnymi rozmiarami, trzeba znaleźć […]. Bardziej prawdopodobne jest jednak w naszej opinii, że ZAGROŻENIE TAKIE TRZEBA BĘDZIE WYMYŚLIĆ [podkreślenie autora]”. Cóż, jesteśmy więc w domu. Choć mowa o zanieczyszczeniu, pomysł szybko ewoluował, a wątek przewodni — ratowanie środowiska — pozostał niezmienny.

Już w latach 1970. zaczęto bowiem promować wizję globalnego ochłodzenia. Alarmowały organizacje klimatyczne, pisma (z „Newsweekiem na czele”), a nawet CIA!

W 1977 r. powstała książka wydana przez Impact Team o wymownym tytule „Pogodowy spisek. Nadchodząca nowa epoka lodowcowa”. Winny był — nie inaczej — pazerny i rozrzutny człowiek, który teraz powinien się pokajać, nawrócić i nastawić się na wyrzeczenia. Proponowano następujące rozwiązania:

– redystrybucja majątku, czyli transfer z krajów wysoko rozwiniętych do krajów Trzeciego Świata;

– wykorzystanie alternatywnych źródeł energii,

– odchodzenie od paliw kopalnych,

– masowa energooszczędność,

– nakładanie podatków na działalność „szkodzącą” środowisku,

– kontrola liczebności populacji.

Deja vu? Tym bardziej że dziwnym zbiegiem okoliczności beneficjentami są jak zwykle politycy i stojące za nimi korporacje i instytucje finansowe.

Czy raport jest autentyczny, czy też nie, od czasu opublikowania służy tzw. elitom za ściśle realizowany poradnik.

By postawić kropkę nad „i” zacytujmy jeszcze członków Klubu Rzymskiego, zrzeszającego najbardziej wpływowe postacie świata, podobnie jak klub Bilderberg czy Komisja Trójstronna: „W poszukiwaniu nowego wroga, który by nas zjednoczył, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie środowiska, groźba globalnego ocieplenia, niedobory wody i głód i tym podobne mogłyby się nadać […]. Wszystkie te zagrożenia wywołuje ludzka interwencja […]. Prawdziwym wrogiem jest zatem sama ludzkość”. Cytat ten powinien ostatecznie przekonać każdego ostatecznie, że zagrożenie należy traktować poważnie.

Autorstwo: Radek Wicherek (Polaku Dawaj z Nami)
Źródło: WolneMedia.net

BIBLIOGRAFIA

1. Edward Griffin, „Finansowy potwór z Jekyll Island. Prawdziwa historia Rezerwy Federalnej”.

2. Marc Morano, „Zielone oszustwo”.


1 WYPOWIEDŹ

  1. pikpok 22.07.2024 10:09

    Sami ten problem stworzyli, najpierw niszczyli świat dla pieniędzy, a teraz ratują go dla władzy.
    A ciemny lud wszystko kupi.

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...