sobota, 7 grudnia 2024

 

Dlaczego służby nie ścigają zdrajców dyplomatycznych?

Rodzimy przemysł zbrojeniowy za czasów PRL-u był w polskich rękach i gwarantował obronność przy łatwym do rozwiązania problemie płynnych dostaw. Istniało 120 zakładów produkcyjnych zatrudniających 250 tysięcy osób. Wiedza o zbrojeniówce ma dziś wizerunek oparty na skali wydatków, które sięgają 4.6% PKB. Tajemnicą dla ludności jako płatnika systemu jest wiedza, ile osób zatrudnionych jest w ilu zakładach. Istotny to drobiazg kiedy słyszymy o zakupach czynionych za wielką wodą, albo w zdemolowanej gospodarce Korei, które dokonywane są za nasze pieniądze przez wrogi nam rząd, następnie przekazywane wrogo nastawionemu państwu. Sprzęt kupiony na własne potrzeby dla polskiego wojska, a przekazany trzeciemu podmiotowi zakrawa na proceder karalny zwany paserstwem.

Krótko cieszyło ludzi wyjście z koszarów i powrót do domu żołnierzy rosyjskich, a to był moment kiedy należało zadbać o suwerenność opartą na neutralności, zamiast zamieniać dobrego wujka na maniakalnego cwaniaka.

Rozwój technologii pozwala przeciwnikom obserwować się z wzajemnością, ale jest poza zasięgiem podatnika, który nie uchwala budżetu, a o zagrożeniu nie ma prawa nic wiedzieć. Sejmowe bandy pięciorga, czy jakkolwiek inaczej ukrytymi pod partyjnymi nazwami, dokonują w kwestii bezpieczeństwa wyłącznie ruchów pozorowanych. Przestępczość kosztownych darmozjadów doprowadzająca do niegospodarnego zarządzania finansami i mieniem tak państwa jak i obywateli zaczyna się na roli MSZ. Czy można (w obliczu groźby wojny) nazwać dyplomatą przedstawiciela ministerstwa spraw zagranicznych państwa osobnika niezdolnego do rozmów merytorycznych, który na forum OBWE zamiast tychże rozmów strzela focha demonstracyjnie wychodząc z sali obrad, bo z góry wie, że usłyszy kłamstwa? Swoich kłamstw nie słyszy. Gruboskórni tak mają.

Znakomitym dowodem niekompetencji i braku przygotowania tego gościa do pełnionej funkcji nie tylko na forum międzynarodowym, jest wcześniejszy wybryk, kiedy dziennikarka jednym pytaniem o pochodzenie żony wytrąciła go z równowagi.

https://www.youtube.com/watch?v=k3k2QS-nYqg

Z utratą konterfektu, powinien był utracić stanowisko. Dotknięty tamtym incydentem odegrał się małostkowo demonstrując na jak wiele potrafi pozwolić sobie za zgodą mentora Blinkena i zapewne polskiej żony. Do prowadzenia dyplomatycznych sporów, wojen, czy walki o pokój zimna krew jest podstawą. Nieobliczalność w dyplomacji daje nieobliczalne skutki. Uwadze szczególnej polecam na tę okoliczność rozdział XVIII „Kodeksu karnego”, zwłaszcza art. 129 o treści: „Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.

https://www.youtube.com/watch?v=B9LnnPNjdPc

Przeciwieństwem dla publicznego manifestowania przerośniętego ego jest postawa merytorycznego i chłodnego skomentowania różnych dziwnych propozycji całej bandy ukraińsko-amerykańskich emisariuszy wojny w rozmowie współpracownika z ramienia ekipy Donalda Trumpa z szefem rosyjskiego MSZ.

Najnowszy wywiad Tuckera Carlsona z Siergiejem Ławrowem tylko w części ukazuje brak przygotowania Amerykanów do fiaska wszelkich rokowań przy niezdolności pogodzenia się z przegraną wojną o Ukrainę. Nie potrafią przyznać, że udzielona jako wsparcie walki o demokrację „pomocowa broń” i ukraińskie bandy grasują już w Syrii, wybierając rolę najemników, by nie pójść na pewną śmierć z alternatywą dezercji, albo ukrywania się na Ukrainie. Kolejna fala młodych wyludnia Ukrainę w związku z pomysłem innego emisariusza Trumpa – Kellogga, by jeszcze młodsi ginęli za amerykański gwarantowany dostęp do ukraińskich zasobów metali ziem rzadkich. Smagani cłami Chińczycy już nie przewidują swoich dostaw w tym zakresie na rynek amerykański.

Skoro niby wygrywający w mediach Ukraińcy dziś chcą dyktować warunki pokojowe, dlaczego nie fetują zwycięstwa na ulicach, a zamiast tego zadekowali się w schronach jak schyłkowy Wehrmacht? Dobrze zorientowani wróżą ukraińskiemu führerowi w nowym wydaniu los wzorowany na oryginale z 30 kwietnia 1945 roku.

Niezmiernie wartościową, bo rzetelną analizę całego wywiadu Tuckera Carlsona z Siergiejem Ławrowem, przygotowaną przez pana Tomasza Piekielnika, można obejrzeć poniżej.

https://www.youtube.com/watch?v=aMLW0j7rnHs

Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net

 

Rumuńska temida ponad wolą wyborców

Rozważając zachowanie prezydenta Rumunii i decyzję tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie unieważnienia wyborów, jako żywo przypomina się analogiczna sytuacja z USA, kiedy zacietrzewiona, bo przegrywająca Hillary Clinton z Partii Demokratów, „widziała ślady palców Władimira Putina” na przyciskach maszyn głosujących. Gdy minęło nieco czasu, okazało się, że maszyny zafundowane przez filantropa George’a. Sorosa umiały wskazywać tylko jedno nazwisko. Ponadto, członkowie partii sprawili, że dzień wyborów stał się dniem zmartwychwstania wielu od dawna nieżyjących wpisanych na listy wyborców.

https://www.youtube.com/watch?v=SJfOEuJAWsg

Podanie do publicznej wiadomości przez media 6 grudnia b.r. historyjki o dowodach pochodzących z zasobów służb wywiadowczych, które jako tajne nie mogą być ujawnione, zasługuje na refleksję. Wszak służby z pomocą Pegasusa i innych narzędzi, śledząc wpisy internetowe w mediach społecznościowych, mogły z powodzeniem według zaleconych kryteriów utożsamić każdy odmienny od założonego z góry wybór za niewątpliwie prawicowy; z automatu – prorosyjski. Naturalnie, służby nie mogą przyznać się do wykorzystywania niecnych narzędzi podpatrywania, podsłuchiwania i czytania przesyłanych nie do nich wiadomości. Trzeba byłoby przyznać, że razem z bazami amerykańskich osiłków, dostało się w pakiecie, a może w offsecie, szeroki wachlarz narzędzi inwigilacji. Demokracja amerykańska nie znosi takich zarzutów.

Przy okazji widoczne jest, że swoją logiką lewactwo samo zaprzecza własnym przekonaniom o skrajnej patologii zacofanych Rosjan, tkwiących jakoby w okowach komunizmu, ale jakoś stworzyli społeczeństwo oparte na ideach konserwatywnych z rodziną jako podstawą przetrwania, porządnie wykształconymi dziećmi i gospodarnie zarządzanym państwem. Bez genderyzmu.

Jak podaje „Al Jazeera”, Trybunał Konstytucyjny Rumunii unieważnił wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich i orzekł, że proces musi zostać powtórzony w związku z oskarżeniami, iż Rosja prowadziła skoordynowaną kampanię mającą na celu promocję skrajnie prawicowego kandydata, który okazał się ulubieńcem wybranym przez masy.

Piątkowa decyzja Trybunału Konstytucyjnego jako ostateczna i zapadła po tym, jak prezydent Klaus Iohannis odtajnił w tym tygodniu informacje wywiadowcze, wskazujące jakoby Rumunia była celem „agresywnych, hybrydowych ataków rosyjskich” w okresie wyborczym.

Powołanie się instytucji zaskarżających wynik pierwszej rundy wyborów na domniemane działania, obejmowały tysiące kont w mediach społecznościowych, które promowały skrajnie prawicowego populistę Călina Georgescu na takich platformach, jak „TikTok” i „Telegram”. „Sąd postanowił unieważnić cały proces wyborczy na prezydenta Rumunii w celu zapewnienia prawidłowości i legalności procesu wyborczego” – głosi piątkowe orzeczenie.

Georgescu, który chce zakończyć wsparcie Rumunii dla Ukrainy w obliczu rosyjskiej inwazji, okazał się faworytem w pierwszej turze wyborów 24 listopada, mimo że jest politycznym outsiderem i zadeklarował zerowe wydatki na kampanię. Zaskakującym faktem może być informacja, że Călin Georgescu cieszył się ogromnym poparciem elektoratu wsi i małych miast. Tanią kampanią na „TikToku” zyskał rzesze zwolenników wśród Rumunów znających smak życia poza wielkomiejskim. Licząca 19 mln mieszkańców Rumunia, nadal pozostaje w dużym stopniu państwem o rozbudowanym sektorze rolniczym – 12,3% ogółu zatrudnionych. Opowiadając się za współpracą gospodarczą z każdym państwem, podważył świętą zależność od Ameryki i Unii Europejskiej.

Miał on zmierzyć się z proeuropejską centrystką Eleną Lasconi z partii Save Romania Union w drugiej turze w niedzielę 8 grudnia 2024 r. Głosowanie już trwa w lokalach wyborczych za granicą.

W piątek Lasconi potępiła orzeczenie, mówiąc: „Decyzja Trybunału Konstytucyjnego jest bezprawna, niemoralna i narusza samą istotę demokracji, jaką jest głosowanie”.

George Simion, lider opozycyjnego prawicowego Sojuszu na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR), nazwał decyzję zamachem stanu. Powiedział on: „Dziewięciu sędziów powołanych politycznie, bojąc się, że kandydat spoza systemu ma jakiekolwiek szanse zostać prezydentem Rumunii, postanowiło unieważnić świadectwo woli Rumunów” – dodał Simion.

Premier Marcel Ciolacu poparł jednak decyzję sądu, mówiąc, że jest to „jedynie słuszna decyzja” po tym, jak odtajnione dokumenty ujawniły domniemaną ingerencję Rosji.

Przytoczone w środę dokumenty wywiadowcze pochodziły z Rumuńskiej Służby Wywiadowczej, Służby Wywiadu Zagranicznego, Specjalnej Służby Telekomunikacyjnej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W związku z ich zaistnieniem Trybunał Konstytucyjny otrzymał wiele skarg prawnych wzywających do unieważnienia głosowania w pierwszej turze, ale nie jest jeszcze jasne, na jakiej podstawie podjął taką decyzję. Kto stoi za skargami prawnymi, skoro dokumenty z tysięcy kont są tajne?

Zostanie wyznaczony nowy termin ponownego przeprowadzenia pierwszej rundy, a „Proces wyborczy mający na celu wybranie prezydenta Rumunii zostanie w całości powtórzony, zaś rząd ustali nową datę i kalendarz niezbędnych kroków” – stwierdził Trybunał Konstytucyjny w oświadczeniu, nie precyzując, o jakie kroki chodzi.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: AlJazeera.comYouTube.com
Źródło: WolneMedia.net

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...