środa, 6 września 2023

 

Co dalej z zakazem importu ukraińskiego zboża?


Z ustaleń RMF FM wynika, że Komisja Europejska miała zacząć procedowanie propozycji komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Dotyczy ona działań po wygaśnięciu unijnego embarga na ukraińskie zboże, co stanie się już w połowie września.

„Komisja Europejska zaczęła procedować pomysł polskiego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego” – taką informację miał przekazać dziennikarce RMF FM w Brukseli wysoki rangą unijny dyplomata.

Decyzja ta miała zapaść po wtorkowym spotkaniu przedstawicieli pięciu państw, które wprowadziły embargo na niektóre ukraińskie produkty – Polska, Bułgaria, Węgry, Rumunia i Słowacja ze stroną ukraińską i przedstawicielami KE. Toczyło się ono w ramach tzw. Platformy Koordynacyjnej.

Propozycja Wojciechowskiego ma być zaprezentowana oficjalnie po raz pierwszy podczas środowego kolegium komisarzy. Zawiera ona dwa elementy: wsparcie finansowe transportu ukraińskiego zboża – by „opłacało się” wywozić je do portów, a dalej do Azji lub Afryki – oraz przedłużenia zakazu importu ukraińskich produktów do Polski i czterech innych państw sąsiadujących z Ukrainą. Według informacji RMF FM „KE zacznie przygotowywać warunki dla tej propozycji”.

Decyzję ws. ewentualnego przedłużenia embarga ostatecznie podejmie jednak szefowa KE Ursula von der Leyen. Strona ukraińska, ustami swoich dyplomatów, utrzymuje, że unijna polityk już obiecała, że nie przedłuży zakazu.

Podnoszą się jednak również głosy, że przed wyborami do Europarlamentu von der Leyen nie może lekceważyć rolników. – KE wykazała większą niż do tej pory otwartość w sprawie propozycji zmniejszenia kosztów ukraińskiego transportu rolnego, czyli dopłat do tranzytu zboża – mówił cytowany przez radio unijny dyplomata po spotkaniu Platformy Koordynacyjnej.

Opracowanie: MMC
Na podstawie: RMF FM
Źródło: NCzas.com


  1. Stanlley 06.09.2023 12:20

    A dlaczego zakazy? Matołki! Tak się nie robi polityki! Tylko wrogów. W ruchi Dobrobytu i Pokoju mamy na to sposób, podobny jak Słowacy zastosowali 😉 masowe kontrole jakości i spełniania norm unijnych.

 

Argusowe oczy


Przypominając sobie „złotą myśl” rzecznika MSZ Łukasza Jasiny „jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego”, którą wypowiedział, na konferencji prasowej, z końcem marca 2022 roku, poczułem się nieswojo jako Polak.

Poczułem się tak, jak gdyby za chwilę drzwi mojego domu wyłamać mieli ukraińscy nacjonaliści spod znaku Bandery. I podpalą mój dom podobnie, tak jak to było na Wołyniu. W krwawą niedzielę, 11 lipca 1943 roku… Ponieważ w związku z opublikowaniem przez „Myśl Polską” mojego felietonu pt. „Kiedy wojna?”, do chóru, który „docenił ten felieton”, dołączyła Olena Koceruba z zespołu Ukraińców, działających w ramach projektu nazywającego się „Stop Lie”, zajmującego się monitorowaniem działalności publicystycznej.

UKRAIŃSCY „ŚLEDCZY”

W skład tego zespołu wchodzą następujące osoby: Olena Kocureba, Anna Stożko, Bogdan Myronenko, Anatolij Kurnosow oraz Wiktoria Czyrwa. Piszą oni o sobie: „My, ukraińscy dziennikarze i analitycy, połączyliśmy siły, aby zwalczać rosyjską propagandę i obalać rosyjskie fake newsy w Polsce i w Niemczech”.

Informują, że wyśledzili następujące polskie media, które regularnie rozpowszechniały rosyjskie narracje w sierpniu 2023 roku (zachowuję pisownię oryginału): „C-z06.neon24, Neon24, Sputniknews, News-front, Wolnemedia, Nyslpolska, Dziennik Polityczny, Marucha, Boomerangmedia, Olej w głowie, TG Ukraina w Ogniu, TG Ciezka Artyleria, TG Ruch Oporu, TG Niezależny Dziennik Polityczny, TG NewsFactoryPl, TG Antypropaganda, TG RuskiStatek, TG Ciezka Artyleria – kanał, TG Ruch Oporu, TG swiatinformacji, TG GrzegorzBraun https, TG Warszawska Syrenka […], a także konta w mediach społecznościowych niektórych sił politycznych i prorosyjskich postaci w Polsce”.

ZASADNICZE PYTANIA

W świetle sensacji z „The Washington Post” z dnia 18 sierpnia 2023 roku, zawartej w artykule „Russia recruited operatives online to target weapons crossing Poland”, z którego wynika, że trzonem siatki szpiegowskiej działającej w Polsce było kilkunastu obywateli ukraińskich, należy zadać parę pytań wysokiej jakości na temat działalności Ukraińców ze „Stop Lie”, działających pod oficjalnym szyldem obalaczy rosyjskich fake newsów, szukający ich na terenie Polski i Niemiec.

1. Na jakiej podstawie prawnej prowadzą szeroko zakrojoną akcję de facto inwigilacyjną w Polsce?

2. Czy w związku z prowadzoną działalnością stricte śledczą, współpracują (i w jakim zakresie) z ukraińskim wywiadem i SBU?

Autorstwo: Eugeniusz Zinkiewicz
Źródło: MyslPolska.info


  1. Admin WM 06.09.2023 12:47

    To bardzo niebezpieczna sytuacja, biorąc pod uwagę przeforsowane w Polsce przez PiS prawo o karze minimum 8 lat więzienia za szerzenie tzw. „dezinformacji”, czyli w praktyce innej narracji niż rządowa. Wskazania ukraińskich odpowiedników niesławnych polskich tropicieli z „Demagoga”, których rzekome fake newsy co chwilę okazują się prawdą, mogą stać się pretekstem do aresztowań Polaków, bo któż jak nie Ukraińcy wie najlepiej, kto szerzy nieukraińską narrację.

 

Czy tak powinna wyglądać praca służb?


Prócz górnolotnych haseł kampanijnych toczy się życie codzienne, na którym odciska się sposób działania państwa polskiego. Poszczególne partie opowiadają, co tylko ludzie chcą usłyszeć, a życie toczy się swoim rytmem. Dobrym przykładem tego będzie poniższa świeżutka historia.

W godzinach przedpołudniowych przed jednym z domów zatrzymał się biały van z zaciemnionymi szybami. Żeńskie głosy wysiadających przeplatały się z męskimi. Ponieważ furtka była zamknięta, jedna z osób zadzwoniła na numer telefonu widniejący na tablicy reklamowej. Po chwili podchodzący z domu do ogrodzenia mężczyzna ujrzał sześć czy siedem osób w t-shirtach, legginsach i dresach z wystającymi spod nich tatuażami, z bronią krótką u boku, pałkami teleskopowymi i paralizatorami przypiętymi do pasów.

Przedstawiały się jako… państwowa służba skarbowa z odległego o setki kilometrów miasta, działająca na zlecenie miejscowej prokuratury. Machnęły mu przed oczyma plastikowymi kartami. Uwaga, że chce je szczegółowo zobaczyć, skoro ma takich „gości” i zrobić zdjęcie dokumentów, spotkała się ze zdecydowaną odmową – zdjęć robić nie wolno – można odpisać dane.

Pani sprawiająca wrażenie kierującej grupą zasugerowała wejście do budynku, mimo wyraźnego oznaczenia przed siedzibą biura, że nie jest to ani „poszukiwana” firma, ani osoba ją reprezentująca. To nie jest w Polsce rzadkość, że w budynku pod jednym adresem jest kilka biur firm…

Poszukiwali bowiem zupełnie innej osoby celem „przeszukania dokumentacji” firmy, z którą miała współpracować. Okazało się, że osoby „poszukiwanej” w tym czasie jednak tam nie było. Wzbudziło to zdziwienie niezapowiedzianych „gości”. Co prawda czasy, gdy lud roboczy w całej swojej masie przychodził do roboty na 7:00 i siedział w niej do 15:00, minęły, ale widocznie nie dla wszystkich jest oczywiste, że w drugiej dekadzie XXI wieku można pracować w kilku miejscach, prowadzić kilka firm albo po prostu nie siedzieć cały dzień na stołku.

Gdy przyjmujący ich mężczyzna zadzwonił do „poszukiwanej” osoby i próbował przekazać, o co chodzi, jedna z wytatuowanych przedstawicielek państwowej służby zaczęła, robiąc tzw. miny, „przedrzeźniać” mówiącego i okazywać „mową ciała” swoje zniecierpliwienie. Na zwróconą jej uwagę na niestosowność takiego zachowania w jej „obronie” stanął spisany później z legitymacji, uzbrojony mężczyzna, który zarzucał indagowanemu panu (robiącemu im w rzeczywistości przysługę – wszak mogli siedzieć i czekać na powrót kogoś z np. dwutygodniowego, dopiero co rozpoczętego urlopu…) „przedłużanie”, a następnie „czepianie się słówek”. Ów dżentelmen w czasie próby spisywania danych, legitymację łaskawie trzymał jedynie przez moment i de facto uniemożliwiał jego poprawną identyfikację.

Po kilkunastu minutach okazało się, że dane adresowe do „przeszukania” są złe – co prawda dzwonią, ale służby nie wiedzą, w którym kościele. Itd. Cała barwna i uzbrojona wokół brzuchów grupa wsiadła więc do samochodu i odjechała.

Pomyłki się zdarzają. Nasuwają się jednak pytania. Czy tak powinna wyglądać praca służb? Czy tak powinni być ubrani ludzie reprezentujący państwo polskie w momencie oficjalnej interwencji w imieniu prokuratury, a nie w czasie tajnych operacji lub joggingu? Czy ich tatuaże powinny wyzierać spod ich ubrań, a sposób zachowania przypominać zachowania pretensjonalnych dam z wczasów all inclusive? Czy epatowanie bronią przy zupełnie błahej i standardowej sprawie czemuś służy? Ma jakimś cudem dodać powagi ludziom w t-shirtach i legginsach?

Czy wreszcie do ludzi ze służb może dotrzeć, że osoby (także postronne i udzielające im pomocy (sic!)), które służby „zaczepiają” mają prawo oczekiwać od nich nie tylko okazania legitymacji, nie tylko dowodu osobistego potwierdzającego dane z legitymacji i telefonu do przełożonego (tak twierdzą w Ministerstwie Finansów), ale także czasu na spisane dokładnych danych i weryfikację tych danych w stosownych urzędach, zanim poddadzą się kolejnym „czynnościom” i wejdą w dalszą rozmowę z „gośćmi”?

I czy wreszcie urzędnicy i służby zechcą po 34 latach od przepoczwarzenia się PRL zrozumieć, że to my, podatnicy ich utrzymujemy z zabieranych nam przez rząd pieniędzy i powinni nam okazywać za to stosowny szacunek i zachowywać się w sposób nieurągający powadze ich służby i domniemanej powadze państwa polskiego?

Tylko tyle i aż tyle. Ale widocznie to za duże wymagania na dziś.

Póki co, Ministerstwo Finansów i jego służby pod rządami PiS-SP działają na przykład tak, jak w powyższej historii. Po rządami PO-PSL nie było oczywiście lepiej, a mafie piły szampana na śniadanie, obiad i kolację. O rządach „czerwonej bandy” szkoda nawet wspominać, bo wszystko wiadomo.

Autorstwo: Wojciech Popiela
Źródło: ProKapitalizm.pl

 

Wynajmują, bo się kochają


Od jakiegoś czasu prześladują mnie osoby żyjące z wynajmowania mieszkań. W swoich atakach chcą mnie zmusić na zgodę na bezprawne eksmitowanie lokatorów. Przy czym osoby zalegające z czynszem odsądzają od czci i wiary. Żądają wręcz, żebym zaczął stawać po ich stronie kiedy łamią prawo, nękają lokatorów odłączając im media, nasyłają zbirów, którzy straszą, a nawet biją osoby, które mimo długu czynszowego nie wyprowadzają się, bo nie mają dokąd.

Zjawisko zalegania z czynszem na wolnym rynku jest dość powszechne, bo zarobki są za niskie a czynsze za wysokie. Dlaczego więc ludzie, których często nie stać na płacenie równowartości całej pensji za mieszkanie podejmują ten krok? Bo się kochają. Najwięcej osób wynajmujących mieszkania na wolnym rynku to młode pary, małżeństwa lub związki nieformalne. Oni chcą mieszkać pod jednym dachem, chcą ze sobą żyć, a nie mogą tego robić z powodu nadmiernego zagęszczenia w domach rodzinnych. Mężczyźni w Polsce mieszkają z rodzicami do 35 roku życia. Ci często niewypłacalni lokatorzy to osoby, którym odmówiono kredytu hipotecznego, gdyż ich dochody są albo za niskie, albo niepewne (np. umowy cywilnoprawne lub na czas określony. Zwykle czynsz na wolnym rynku wynosi więcej niż rata kredytu mieszkaniowego i każdy wolałby spłacać swój kredyt niż właściciela, u którego wynajmuje.

Obie strony umowy najmu są w trudnej sytuacji. Właściciel obawia się, że lokator może przestać płacić, a lokator boi się, że gdy tylko powinie mu się noga, zachoruje, ulegnie wypadkowi, padnie ofiara oszustwa czy po prostu pracodawca nie wypłaci pensji na czas lub wcale, znajdzie się na bruku. „Dobrzy lokatorzy”, tacy, dla których czynsz nie stanowi dużej części budżetu domowego należą do rzadkości. Bo tacy ludzie, ok. 10% społeczeństwa biorą mieszkanie na kredyt i je spłacają.

Właściciele tworzą więc mit o tym, że lokator jest nie usuwalny, bo przepisy zanadto go chronią. Tymczasem wystarczy złożyć prosty pozew o eksmisję, aby w ciągu kilku miesięcy uzyskać wyrok. Dla lokatorów jest o tyle ważne, że wobec ich pogarszającej się, czy słabej kondycji finansowej sądy mogą im przyznać lokal socjalny. I tu właściciele lamentują, że na ten lokal się długo czeka, a eksmisja zostaje zawieszona do czasu, aż taki lokal zostanie przez gminę przyznany. Tak jest, ale od wyroku do dostarczenia lokalu właściciel ma prawo otrzymywać od właściwej gminy odszkodowanie w wysokości wolnorynkowego czynszu. A samorządy wypłacają te odszkodowania terminowo.

Buduje się w mediach mit o masowym zjawisku nadużywania prawa przez lokatorów. To zwykłe kłamstwo, które ma uzasadnić nasyłanie zbirów, zwykle na ludzi, którzy tak rozpaczliwie chcieli mieszkać razem, że podjęli trudną decyzję o wynajmowaniu mieszkania mimo zawrotnej wysokości czynszu.

Autorstwo: Piotr Ikonowicz
Źródło: Trybuna.info


  1. replikant3d 05.09.2023 19:38

    Niestety smutna prawda, lecz często właściciele tych mieszkań na wynajem często odziedziczyli je więc nie pochodzą z ubogich rodzin. Dla nich problemy finansowe najemców są jakimś niezrozumiałym pretekstem by nie płacić, bo sami nie mają z tym problemów. ,,Syty głodnego nigdy nie zrozumie,, Ta maksyma od lat jest ciągle aktualna. Zresztą ci którzy pokupowali mieszkania pod wynajem zachowują się tak samo. Chciwość i pazerność to wciąż potężne motywatory do nielegalnych działań. I to się nie zmieni dopóki pieniądz jest na pierwszym miejscu. Prawda jest taka że obecnie 90% społeczeństwa gdyby dostała nagle fortunę, zachowywałaby się tak samo jak ci właściciele mieszkań, a nawet gorzej. Tak nisko już upadliśmy niestety…

  2. tojazenn 06.09.2023 01:52

    Czesto i gesto jest tak ze takich wlascicieli nie widzieli w pubie, restauracji, w drogim samochodzie bo odkladali na kupno mieszkania lub inna inwestycje. A teraz gdy chca ‘bezpieczna’ inwestycje wynajmowac, sa czesto stratni bo zanim wyrok sadu sie uprawomocni to moze minac i rok. Wiec to sa czesto tysiace zlotych plus rachunki za media czesto rowniez nieoplacone. I ‘bogaty’ biedak nie dosc ze ma dosc oszczedzania w zyciu to i pewnie tego zycia mu duzo nie zostalo bo ze stresu i ze lzami w oczach widzi w lustrze jak siwieja wlosy.
    Gdy nie mialem kasy na wklad wlasny, siedzialem u rodzicow i zbieralem. Nie zylem ponad stan. I znam wielu ktorzy tak wlasnie robili, czesto opuszczali kraj zeby zarobic na wklad wlasny a teraz maja kredyt i ‘pomoc’ panstwa w postaci socjalizmu chroniacego zlodzieja a nie wlasciciela.

  3. Drnisrozrabiaka 06.09.2023 09:06

    Sytuacja nie pojęta na zachodzie , aby wynajmujący nie dostawał pieniędzy za swoje.
    To tak jakby pójść do sklepu , wziąć telewizor i powiedzieć, że potrzebuję i potem może oddam ale pieniędzy nie mam.
    Albo to jest to samo – zabierać podatki kupować czołgi i inne zabawki, a potem to za darmo oddać.
    To jest chamstwo!
    Praca póki co jest i jest możliwość wyjechania.
    W Polsce jest inny problem – skolonizowanie przez sojusznika/brata znad oceanu !

  4. Stanlley 06.09.2023 10:17

    Ikonowicz to się znowu ujawnił jako trybun ludu przed wyborami – ale zapomniał kto tak mało płaci ludziom że ci z kolei zalegają z czynszem. Otóż korporacje płacą tak mało jak mogą – po tym jak wybito większość małych i średnich firm – to korporacje zaczynają złote żniwa wyzysku.

    A kto personalnie odpowiada za taki a nie inny stan stwarzający dobre warunki dla korporacji a dla rodzimych firm kłody pod nogi? To premier i partia rządząca – ale też przygłupia opozycja. Jak ludzie nadal będą wybieralli te zakłamane mordy to będzie równia pochyła prowadząca do wojny i zagłady – i dzięki nim my normalni ludzie możemy zapomnieć o dobrobycie i pokoju.

  5. Dobroca 06.09.2023 12:42

    Ikonowicz to ten, co się reklamował na łamach „Angory”, że będzie przyjmował w swej kancelarii tylko zaszczepionych? Możliwe, że przypadkowa zbieżność nazwisk. I tak nie przebił innego delikwenta, który chciał zamykać nasze dzieci w domach. Zakaz jest zakaz – grzmiał niczym wierny piesek rządu na Polskę. Nie mogę sobie przypomnieć nazwiska tego pacjenta, wtrącającego się w wychowanie moich dzieci, może ktoś pomoże.

 

Kościoły świętego Bandery


Wystąpienie Konrada Rękasa na konferencji „Kršenje verskih prava sa posebnim osvrtom na Ukrajinsku pravoslavnu crkvu”, zorganizowanej 28 sierpnia 2023 roku w Belgradzie przez Centar za Geostrateške Studije.

Powołanie jeszcze przez reżim Petra Poroszenki własnej prawosławnej organizacji kościelnej, której przyznano państwowy monopol na reprezentowanie wschodnich chrześcijan na Ukrainie, stanowiło usankcjonowanie trwającej już od Euromajdanu kampanii agresji przeciw jedynej kanonicznej wspólnocie, jaką na tych terenach stanowi Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego.

Akcja ta spotykała się z aplauzem rusofobicznych środowisk w Polsce, bezkrytycznie pomijających antychrześcijańskie i antyreligijne podłoże gwałtownej westernizacji, a więc w praktyce neoliberalnej ateizacji Ukrainy, gdzie napadom na cerkwie towarzyszy wprowadzana pod takie samo dyktando Zachodu promocja agendy LGBTQ+. Nijak to jednak nie przeszkadza fałszywej „prawicy narodowo-chrześcijańskiej” III RP, wprost przeciwnie zupełnie głośno zaczęto się w tych kręgach domagać… ukrainizacji prawosławia w Polsce.

WOJNA Z CHRZEŚCIJAŃSTWEM

Także dla chrześcijan obrządków zachodnich powinno być już zupełnie jasne, że wbrew zaciemniającej propagandzie nie mamy do czynienia z żadnym kryzysem (wyłącznie) prawosławia. Od dłuższego już czasu trwa natomiast bezwzględny atak, mający na celu rozsadzenie wspólnot chrześcijańskich od środka, co widzimy przy okazji kolejnych przypadków zastraszania wiernych, przejmowania i profanowania świątyń. To wszystko są nieodłączne elementy prowadzonej przez globalistyczny, neoliberalny, imperialistyczny Zachód duchowej kolonizacji chrześcijańskiego Wschodu. Ukraina jest tylko kolejnym frontem tej wojny, jak były nimi wcześniej Bośnia, Kosowo czy Syria. Zniszczenie Kościoła jest wszak odwiecznym i niezmiennym celem Antychrysta, niezależnie od tego czy posługuje się on bombami i rakietami, demoralizującą antykulturą czy fałszywymi katechezami kłamliwych proroków. Wojna na Ukrainie jest również wojną religijną i ten jej duchowy aspekt nie może pomijany w żadnych analizach.

GROŹBA UKRAINIZACJI POLSKIEGO PRAWOSŁAWIA

Zagrożenia tak dotkliwie doświadczające Ukrainę i ukraińskich chrześcijan przeniknęły także do Polski. Przyjazd blisko 5 milionów przesiedleńców z Ukrainy, przybywających z zamiarem stałego osiedlenia i korzystających z licznych przywilejów politycznych i finansowych, przekształca nasz kraj w państwo faktycznie dwunarodowe, a więc i dwukulturowe. Nowi przybysze, poczynając sobie bezczelnie, starają się zdominować zastane struktury, w tym i te kościelne. Pod pozorem ukrainizacji polskiego prawosławia na terytorium kanonicznym Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego mamy do czynienia z próbami tworzenia alternatywnej hierarchii, podległej bezpośrednio sekcie Dumenki-Poroszenki-Zełenskiego. Polskim biskupom zarzuca się „kolaborację z Moskwą”, denuncjuje się używanie rosyjskiego w kazaniach i starocerkiewno-słowiańskiego w Boskiej Liturgii, domagając się zastąpienia ich ukraińskim (nawet w parafiach polskich i białoruskich). Ba, nawet w dawnych parafiach ukraińskich atakuje się duchownych, którzy nie chcą przyjmować zapisków w intencji „walczących na Ukrainie przeciw rosyjskiej agresji”. Taka sytuacja miała miejsce np. w Lublinie, gdzie aktywiści banderowscy chcieli przejąć jedną z cerkwi i naciskali na władze duchowne i państwowe, by usunęły jej proboszcza.

ŚMIERTELNY BŁĄD KATOLICKIEJ HIERARCHII

Hasła te wydają się nieprzypadkowo znajome. Od dawna występuje z nimi inne niebezpieczne narzędzie antychrześcijańskie – Ukraińska Cerkiew Uniacka, obecnie z powodzeniem współpracująca z sektą Dumenki. Uniaci działają nie tylko pod osłoną administracji państwowej, ale niestety także części hierarchii rzymsko-katolickiej, która toleruje ośrodki nazistowskiej, banderowskiej propagandy w uniackich seminariach duchownych i na katolickich uczelniach. To kolejny bardzo poważny błąd instytucjonalnego Kościoła w Polsce, po wcześniejszym poddaniu się COVID-dyktaturze państwowo-medialnych ciemniaków. Krok zaś to tym bardziej fatalny, że niemal na pewno nie ustrzeże katolicyzmu przed takim samym naciskiem imperialistyczno-banderowskim, z jakim od lat zmaga się już prawosławie.

KATOLICY BĘDĄ NASTĘPNI

Poparcie dla nazizmu i nienawiść do prawosławia to główne punkty wspólne sekty Dumenki, uniatów i władz w Kijowie, którym wsparcia udziela ślepo także podporządkowana Anglosasom III RP. Czy lepiej pamiętającym lata 1990. nie przypomina to koalicji nienawiści przeciw Jugosławii? Naziści, fałszywi chrześcijanie, fundamentaliści islamscy – zawsze ci sami wrogowie, zawsze w pierwszej linii walki przeciw Prawdzie, podobnie zresztą jak m.in. w Iraku i zwłaszcza w Syrii, gdzie chrześcijańskich wspólnot przed „demokratycznymi przyjaciółmi Zachodu” musiały bronić czy to wojska rządowe, czy proirańskie milicje szyickie. Nie miejmy jednak złudzeń. W Nowym Wspaniałym Świecie miejsca na chrześcijaństwo nie będzie w ogóle, dlatego po Asyryjczykach i jakobitach uderzyli w ukraińskich prawosławnych, ale na liście nie zabraknie i katolicyzmu.

Po wystąpieniu papieża Franciszka do młodzieży rosyjskiej jest tylko kwestią czasu, kiedy na Ukrainie wykreowana zostanie kolejna schizma, tym razem wymierzona w Kościół katolicki, a wraz z jej objawieniem rozpoczną się prześladowania wiernych podejrzanych o sprzyjanie „prokacapskiemu Rzymowi”. W procederze tym chętnie będzie zapewne uczestniczyć Cerkiew uniacka, która podobnie jak sekta Dumenki-Poroszenki-Zełeńskiego już przecież nawet nie udaje, że jest czymś więcej niż zapleczem banderyzmu w duchu fałszywej religijności i szowinizmu. Pierwszym sygnałem wydaje się być wystąpienie biskupa Skomarowskiego, który w imieniu Konferencji Episkopatu Ukrainy pouczył papieża o konieczności „odpowiedniego dialogu” z Kijowem. Niezależnie od tego, czy stanowisko to zostało wymuszone, czy jest dowodem politycznej demoralizacji hierarchii katolickiej na Ukrainie, jest to znak, że rzekomy kryzys prawosławia staje się coraz wyraźniej bezpośrednim atakiem na całe chrześcijaństwo w jego kanonicznych formach i wartościach.

Na dzisiejszej Ukrainie nie ma już miejsca na inną wiarę niż ta w nazizm, ideologicznie przykrywający upadek państwa i jego oligarchiczny zarząd w interesie anglosaskiego imperializmu. Nie ma innych apostołów tej wiary niż aktorzy wynajęci do ról prezydentów, metropolitów, patriotów i duchownych. I nie ma innych świętych niż Stiepan Bandera i jemu podobni.

A te grzechy bałwochwalstwa prowadzić mogą, niestety, tylko do dalszego męczeństwa.

Autorstwo: Konrad Rękas
Źródło: MyslPolska.info

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...