piątek, 12 kwietnia 2024

 

Grom z jasnego nieba


Film „Leave the world behind” („Zostaw świat za sobą”) jest godny polecenia, gdyż zawiera wiele „wskazówek” na możliwą przyszłość. Dziś nawiążemy do wspomnianej produkcji, albowiem trudno tego nie uczynić. Jesteście ciekawi? Zatem zaczynamy.

Dzień „nuklearnego Armagedonu”, dzień „powszechnej apokalipsy”, dzień „globalnego końca”. Nowo odtajnione dokumenty ujawniają w makabrycznych szczegółach, minuta po minucie, jak miałby wyglądać „koniec świata”, jaki znamy. Notabene koniec taki jaki został przedstawiony w filmie Obamy (tak tego Obamy, to jest Baracka), czyli „Zostaw świat za sobą”. Jesteście gotowi pozostawić świat za sobą?

W końcowej scenie filmu Baracka Obamy „Zostaw świat za sobą” dzieją się dwie rzeczy. Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest to, że widzimy dwójkę bohaterów filmu stojących w lesie Long Island nad brzegiem wody, obserwujących bomby atomowe eksplodujące nad Nowym Jorkiem. Bomby wystrzeliwane przez wojsko amerykańskie na naród amerykański. Drugą, bardziej tajemniczą rzeczą jest oglądanie młodej dziewczyny w bezpiecznym pokoju opuszczonej rezydencji oglądającej ostatni odcinek serialu: „Przyjaciele” na DVD. Zajęło mi trochę czasu, aby rozwiązać tę zagadkę, ale myślę, że to zrozumiałem.

A zatem w filmie, którego producentem i współscenarzystą jest były prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Hussein Obama, obserwujemy wojnę domową prowadzoną przez amerykański rząd przeciwko swoim obywatelom. Ostatecznie film zostawia nas z małą dziewczynką oglądającą ostatni odcinek „Przyjaciół”, aby powiedzieć wam i nam, że bomby zostały zrzucone przez naszych „przyjaciół” w rządzie, których naród amerykański wybrał, aby rząd ten zapewnił amerykanom bezpieczeństwo. To jest programowanie predykcyjne w najlepszym wydaniu.

Programowanie predykcyjne jest to subtelna forma psychologicznego uwarunkowania zapewniana przez media w celu zapoznania opinii publicznej z planowanymi zmianami społecznymi, które mają zostać wdrożone przez naszych przywódców. A teraz zastanówcie się nad tym. Otóż pierwsza wojna domowa, jaka kiedykolwiek toczyła się w Ameryce, miała miejsce w 1776 roku, co nazywamy wojną o niepodległość. Tak, Amerykanie walczyli przeciwko Brytyjczykom, ale ci Brytyjczycy byli ich: braćmi i siostrami krwi. To lojaliści przeciwko patriotom z tych samych rodzin byli podzieleni, Ameryka była angielską kolonią.

Benjamin Franklin pracował dla amerykańskich patriotów, jego syn William, lojalista Korony, walczył i zabijał Amerykanów. Czy to nie jest szalone? Druga wojna secesyjna w Ameryce miała miejsce w 1861 roku między Północą a Południem. A ja teraz praktycznie jestem pewien i mogę się nawet założyć, że trzecia wojna secesyjna jest już nie tylko „na pokładzie”, ale i na scenie. Można napisać: „wojna w Ameryce nadciąga”.

Atak nuklearny na Pentagon to dopiero początek scenariusza, którego finałem będzie koniec cywilizacji, jaką znamy. Powszechna wojna nuklearna jest jedną z najbardziej tajnych tajemnic utrzymywanych przez rząd USA, postulowany tutaj scenariusz prowadzi czytelnika na ostrzu brzytwy tego, co można legalnie poznać. Odtajnione dokumenty, zaciemnione przez dziesięciolecia, wypełniają szczegóły z przerażającą jasnością.

Pentagon jest głównym celem ataku uzbrojonych w broń nuklearną wrogów Ameryki, w scenariuszu, który „nastąpi”. Waszyngton zostanie uderzony jako pierwszy bombą termojądrową o mocy jednej megatony. „Atak na Waszyngton jest tym, czego wszyscy w Waszyngtonie obawiają się najbardziej” – mówi Andrew Weber, były asystent sekretarza obrony ds. programów obrony nuklearnej, chemicznej i biologicznej. „Grom z jasnego nieba” – tak amerykańskie Dowództwo i Kontrola Nuklearna odnosi się do „nieostrzeżonego dużego ataku nuklearnego”.

To uderzenie w Waszyngton inicjuje początek wojny nuklearnej podobnej do Armagedonu, która prawie na pewno nastąpi (cały czas trzymamy się odtajnionego „scenariusza”). „Nie ma czegoś takiego jak mała wojna nuklearna, to często powtarzane zdanie w Waszyngtonie” – konkluduje Andrew Weber. Kochani, taka jest rzeczywistość świata, w którym żyjemy, a rzeczywistość ta jest w znacznej mierze „napędzana” przez osoby, które są pod wpływem bytów demonicznych (ale to już informacja dla osób wtajemniczonych).

„Świat może się skończyć w ciągu najbliższych kilku godzin” – ostrzega generał Robert Kehler, były dowódca Dowództwa Strategicznego Stanów Zjednoczonych. Wybuch broni termojądrowej o wielkości jednej megatony rozpoczyna się od błysku światła i ciepła tak ogromnego, że ludzki umysł nie jest w stanie tego pojąć (sto osiemdziesiąt milionów stopni Fahrenheita jest cztery lub pięć razy gorętsze niż temperatura w centrum Słońca).

W pierwszym ułamku milisekundy po uderzeniu bomby w Pentagon pod Waszyngtonem pojawia się światło. Miękkie światło rentgenowskie o bardzo krótkiej długości fali. Światło przegrzewa otaczające powietrze do milionów stopni, tworząc masywną kulę ognia, która rozszerza się z ogromną prędkością. Zaznaczam, że i tutaj trzymamy się ujawnionego „scenariusza”.

W ciągu kilku sekund kula ognia urosła do średnicy nieco ponad mili, a jej ciepło jest tak intensywne, że eksploduje, metal topi się lub odparowuje, kamień pęka, a ludzie natychmiast zamieniają się w spalający się węgiel. Pięciopiętrowa, pięcioboczna konstrukcja Pentagonu i wszystko, co się w nim znajduje, eksploduje w przegrzany pył, a wszystkie ściany rozpadają się wraz z niemal równoczesnym nadejściem fali uderzeniowej. Natychmiast ginie 27 000 pracowników. W kuli ognia nie pozostała ani jedna rzecz. Nic. Strefa zero jest wyzerowana.

Tak wygląda „scenariusz” dla USA, stworzony przez samych amerykanów. Nie będę dywagował czy i kiedy się on zrealizuje. Napiszę jednak z całkowitą pewnością, że „koniec” USA jest bliski i naprawdę trzeba być „ślepym”, aby tego nie dostrzegać. Co do nas, to przede wszystkim pilnujmy naszej Polski, a „ostaniemy się”. Nie bądźmy „frajerami” i „mięsem” do „maszynki” mielącej ludzkie „mięso”.

Autorstwo: UNreal
Ilustracja: Mohamed Hassan (CC0)
Źródło: Estachologia.pl


  1. Murphy 12.04.2024 12:09

    Wczoraj na Prime Video wypuścili serial “Fallout”, który (jeśli ktoś nie wie) nawiązuje do życia w świecie po wojnie atomowej.

    Co prawda serial jest oparty na serii gier komputerowych, gdzie pierwsza miała premierę w 1997 roku, jednakże data emisji serialu w kontekście tego artykułu i wydarzeń jakie obecnie dzieją się na świecie, wydaje się podejrzanie przypadkowa.

  2. Murphy 12.04.2024 12:11

    Ten tytuł „Zostaw świat za sobą”, to niby jak? Odejść, czyli skończyć swoje życie na tym świecie? Do tego nawołują autorzy?

Pora na polską Polskę


Jedni rwą włosy z głowy, inni nie mogą wyjść z zaskoczenia, że po wyborach wszystko jest tak, jak dotąd było. Dlaczegoż miałoby zmienić się cokolwiek, skoro wszyscy niby nowi w swoich programach recytowali dokładnie te same treści umownie nazwane globalnym programem NWO. Największe pretensje można mieć do tych, którzy wiele godzin przegadali o potrzebie zmian, których nie można stworzyć na politycznym ugorze.

Podstawowym zwiastunem niezmienności była nieobecność debat i spotkań z wyborcami. Wygi partyjnych pyskówek żyjący słupkami nie wychodzili poza inwektywy i przekonanie o własnej słuszności. Dobre to dla durniów.

Przyjmując, że frekwencja wynosiła 59% z 29 milionów uprawnionych do głosowania, to rywalizujące o stołki jednorodne ideologicznie skrzydła partyjne z 30% poparcia o nieznanym ilościowo składzie, zyskały po 4 miliony głosujących. Zakładam ostrożnie, że dziś 10% jest rozżalonych wynikiem. I dobrze. Fatalne dla partyjniaków jest zjawisko szybkiej reorientacji na sprawy odległe od problemów mieszkańców, bo oni już zaczynają żyć kolejnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Znaczy to wyraźnie, że samorządowe wybory były potraktowane jako odskocznia do jeszcze lepszej fuchy za większe pieniądze.

Gdyby tak wziąć pod uwagę, że 40% obywateli zajmowanego przez nas obszaru nie brało udziału w głosowaniu, bo ma normalne oczekiwania, czyli chce państwa, w którym głos obywatela zobowiązuje władzę do stosownego zarządzania, wtedy te 40% dyktowałoby warunki. Mała Słowacja postawiła na Fico i doczekała się już kolejnej postaci o poglądach, które ludziom są na tyle bliskie, że Unia Europejska gotowa Słowację wyrzucić z kręgów swojego kasyna. Chwała odważnym Słowakom za konsekwencję.

Jako autentyczna, 40% opozycja w Polsce dla zmory rządzącej się, moglibyśmy odtworzyć relacje z Węgrami, Słowacją gruntując niezależność i współpracę. Bardzo w tym ważny jest kontekst polityczny. Niszczony wojnami klimat międzynarodowy sprzyja jak rzadko kiedy, więc trzeba uwijać się organizacyjnie, ponieważ ten klimat można określić jako pośpieszną realizację „ratowania się kto i jak może”; byle chciał to dostrzec.

Strukturą zwalczanej dotąd przez rządy opozycyjności mogłyby być stowarzyszenia, koła miłośników polskiego interesu. Zadania wyznaczające działalność autentycznej opozycji powinny zamknąć się w trzech tematach:

– naprawa funkcjonowania granic państwa,

– uniknięcie wojny poprzez promowanie pokojowych zasad rozwiązywania problemów,

– sporządzenie bilansu ekonomicznego w zakresie porównania uchwalonego budżetu z planami wydatków rządowych (chodzi o wykazanie nierealnych wydatków, które nakręcają politykę ustawicznego podnoszenia obciążeń obywateli podatkami).

Problem otwartej granicy wschodniej jest równoznaczny z zagrożeniem przenikania elementu przestępczego, co przykrywane jest równie poważnym dylematem napływu szkodliwej jakościowo ukraińskiej produkcji rolnej. Polskie rolnictwo powinno mieć priorytet we własnym kraju. Dopiero nadwyżki mogą być eksportowane. Koncerny amerykańskie, które przejęły Ukrainę, niech szukają zbytu w USA, zamiast rujnowania naszego rynku. Zyskujemy poparcie rolników jak Polska długa i szeroka.

Wojna na Ukrainie dogorywa, jak cały ten kraj, więc nie martwmy się o ich los, zachęcając do powrotu celem odbudowy, kończąc z rozdawnictwem pieniędzy dla migrantów. Presją społeczną należy skończyć dofinansowanie instytucji, które zatrudniają cudzoziemców. Dzięki temu Polacy nie będą musieli szukać zarobku wyjeżdżając z kraju, bo miejsc pracy sztucznie zajętych przez cudzoziemców jest ogrom, choćby w samej służbie zdrowia: szpitale, prywatne laboratoria analiz, poradnie zdrowia. Pora skończyć z priorytetowym traktowaniem wszystkiego, co niepolskie. Nie chcemy być kopią Ameryki.

Bilans przychodów i wydatków pozwoli na urealnienie tych ostatnich, do jakich należą: utrzymywanie na nasz koszt dyktatorskich instytucji pozarządowych oraz trwonienie pieniędzy na cele zbyteczne. Odcięcie „kroplówki finansowej” z uznaniem finansowania zagranicznego za agenturalność zgasi ich entuzjazm, eliminując celowość istnienia.

Posłużę się okolicznościami dowodzącymi szkodliwości rekrutowania przez instytucje pozarządowe kłamliwych fachowców jakich rzekomo potrzeba jest na rynku pracy.

Jednym, acz niejedynym przykładem instytucji pasożytniczej z tendencją do rozmnażania jest IMO (International Migration Organization), która jako agenda ONZ organizuje napływ i gwarancje zatrudnienia cudzoziemcom. Jej filie otwierane są w dużych miastach. Ich przedstawiciele koordynujący dystrybucję tanich pracowników, pobierają haracz od zatrudnionych.

Czy jakakolwiek równorzędna instytucja troszczy się o Polaków, dając im gwarantowane zatrudnienie bez względu na poziom niekompetencji?

Podam przykład z życia zaczerpnięty. Przed sądem staje młodzieniec zamieszany w proceder kupowania dokumentów legalizujących pobyt w Polsce. Zapytany o zawód informuje: „engineer”. Do protokołu zostaje wpisane – „inżynier”. Na kolejne pytanie o wykształcenie pada szczera odpowiedź: „elementary”, czyli podstawowe. Ot, fachowcy instalowani w Polsce naszym kosztem. Wyjaśnię dla porządku, że angielskie określenie „engineer” ma odpowiednik maszynisty, palacza, technika, bliskie naszej „złotej rączki”, bo o ile miałby być inżynierem, to jednak wiedza na wyższym poziomie politechnicznym z zakresu technologii, materiałoznawstwa, zastosowania informatyki i t.p. jest nieodzowna. Cudzoziemiec traktowany jest na wyrost jako fachowiec.

Kolejny przykład, kiedy podający się za cudzoziemca, po kolizji z prawem w porze nocnej, podaje się za studenta. Dociekanie o jego wykształcenie sprawia, że mamy dać wiarę, iż przed nami siedzi pełną gębą „magister”. Dopiero pytanie, na którym roku ujawnia, że typ, który nocami studiuje atrakcje klubów nocnych, jest właśnie na pierwszym roku prywatnej szkółki, która za regulowane czesne wystawia dyplomik. Międzynarodowe korporacje na takich czekają. We własnym kraju byliby nikim, bezrobotnymi, a w Polsce uchodzą za niezbędną siłę napędzającą gospodarkę.

Tak jest ze wszystkim kiedy człowiek poza powierzchownym formalizmem dotknie merytoryki.

Nic nie ulegnie samonaprawie, jeśli nie zaczniemy szanować sami siebie i rodaków. Nie każdy ma możność znać opisane mechanizmy okradania rdzennej ludności z ich prawa do bycia gospodarzami na swojej ziemi, w swoim gospodarstwie, zakładzie, ale są wśród naszej zbiorowości choćby stałych bywalców WM, osoby myślące, tworzące i mające umiejętności organizacyjne. Jedno trzeba odrzucić na początek – lider-nominat. Liderem może zostać dopiero ten, kto wykaże się zaufaniem i pracowitością. Na pewno takich jest wielu i nie musimy powtarzać kompleksu, że elity bezpowrotnie wyginęły, albo zniszczone zostały w historycznych kazamatach. Nie będziemy musieli Węgrom zazdrościć młodego ministra Szijarto, czy Słowakom – Fico, gdy wyłonimy swojego bezkompromisowego męża stanu na miarę trudnych wyborów w naszym polskim interesie. Kto potraktuje na początek zgodę na trzy powyższe problemy jako szkielet działania, powinien skrzyknąć się, bo pora najwyższa. Lokalnie, regionalnie i krajowo. Byle bez „Facebooka”. 40% biernie zbuntowanych, bo zmęczonych globalizmem to blisko 10 milionów. Tego nie da się zmarginalizować, a oznacza połączenie dynamiki ilości i jakość.

Polecam jako lekturę obowiązkową poznanie źródła „wielkiej miłości do Ukrainy”, festiwali i polityki „uporządkowanej migracji z uwzględnieniem praw człowieka”. To IOM Poland z rocznym budżetem 16,7 miliona dolarów.

Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net


  1. emigrant001 11.04.2024 18:43

    Pani Jolu, ze smutkiem oznajmiam, że Polacy nie dojrzeją do demokracji nigdy.
    Chyba, że zniknie piwo w sklepie i kablówka:)
    Polacy to stado durnych owiec kierowane przez wilka:) i to się nie zmieni, dopóki żyje ostatnia owca.

  2. Kazma 11.04.2024 19:30

    emigrant001,
    Jednak między zdebi|ałym społeczeństwem a “durnymi owcami” jest taka różnica, że wilk potrzebuje owce do żarcia, a odmóżdżonego społeczeństwa nikt nie potrzebuje, dlatego między innymi masowe wymordowywanie (depopulacja) w Polsce należy do jednych z najintensywniejszych w Europie a może i na świecie!

  3. Katarzyna TG 11.04.2024 19:33

    > Chyba, że zniknie piwo w sklepie i kablówka:)

    Raczej kiełbasa i podpałka do grilla (a może i samego grilla Bruksela Polakom zabierze). Co jeszcze pozwolimy sobie zabrać, jak wiele wytrzymamy?

  4. pikpok 11.04.2024 21:31

    Oj, ktoś tu się mocno napracował, by doprowadzić kraj do takiego stanu, choć widzą to tylko nieliczni. Ot, taki POPiS https://wiernipolsce1.wordpress.com/2024/04/10/geba-sorosa-wizerunkiem-demokracji/

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...