niedziela, 3 września 2023

 

„X” będzie zbierać dane biometryczne od użytkowników


Sieć społecznościowa „X” (dawniej „Twitter”) zaktualizowała swoją politykę prywatności o elementy dotyczące gromadzenia danych biometrycznych użytkowników w celu ich identyfikacji, a także informacje o zatrudnieniu i wykształceniu użytkowników w celu rekomendowania im potencjalnych stanowisk pracy i dzielenia się nimi z potencjalnymi pracodawcami, a także wyświetlać „bardziej trafne reklamy”.

„Za Twoją zgodą możemy gromadzić i wykorzystywać Twoje dane biometryczne do celów bezpieczeństwa, ochrony danych i identyfikacji” – mówi nowa polityka prywatności firmy. Nie precyzuje, o jaki rodzaj informacji biometrycznych chodzi i w jaki sposób należy je wykorzystywać. Portal społecznościowy poinformował także użytkowników o zamiarze gromadzenia informacji na temat ich historii zatrudnienia i wykształcenia.

„Możemy gromadzić i wykorzystywać Twoje dane osobowe (na przykład Twoją historię zatrudnienia, historię wykształcenia, preferencje dotyczące zatrudnienia, umiejętności i zdolności, aktywność i zaangażowanie w poszukiwaniu pracy itp.), aby rekomendować i udostępniać Ci potencjalne oferty pracy potencjalnym pracodawcom… i pokazywać Ci trafniejsze reklamy” – czytamy w zaktualizowanej polityce prywatności. Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu portal społecznościowy uruchomił beta testy platformy X Hiring, przeznaczonej do zamieszczania ogłoszeń o pracę przez zweryfikowane firmy.

Poprzednia wersja polityki prywatności portalu społecznościowego, obowiązująca do 29 września, nie zawiera zapisów dotyczących gromadzenia danych biometrycznych czy historii pracy i zatrudnienia użytkowników.

W zeszłym miesiącu przeciwko sieci społecznościowej X złożono pozew zbiorowy, zarzucając jej nielegalne gromadzenie, przechowywanie i wykorzystywanie danych biometrycznych mieszkańców Illinois bez ich zgody – pisze Bloomberg. Zgodnie z pozwem X „nie poinformował odpowiednio osób, które weszły w interakcję (świadomie lub nie) z Twitterem, że gromadzi i/lub przechowuje ich identyfikatory biometryczne na każdym zdjęciu osoby przesłanym do Twittera”.

Źródło: ZmianyNaZiemi.pl


  1. emigrant001 03.09.2023 16:09

    Lampka ostrzegawcza powinna się zapalać gdy jakaś firma bezinteresownie i za darmo namawia cię do czegoś co powinieneś zrobić sam:) ale dla twojej wygody firma zrobi to za ciebie:) tylko zgódź się na jej warunki:)

 

Narodowy Bank Australii zamknie konta za obraźliwe słowa


Od 1 listopada 2023 r. Narodowy Bank Australii (NAB) planuje rozpocząć usuwanie kont klientów banku, którzy wyrażają nieodpowiednie opinie. Jeśli uczucia innej osoby zostaną zranione przez coś, co powie lub zrobi klient NAB, bank w ramach kary odbierze mu konto bankowe.

Według „The Counter Signal” NAB zaktualizował swój regulamin w taki sposób, aby zmienić swoje relacje z klientami w coś, co „przypomina relację nauczyciela z uczniem szkoły podstawowej”.

Każdy klient NAB przyłapany na „wypowiadaniu wulgarnych, uwłaczających, dyskryminujących lub nękających komentarzy wobec jakiejkolwiek osoby” lub na wyrządzaniu „szkody psychicznej” innej osobie, zostanie ukarany przez jeden z największych australijskich banków.

„Cała wspólnota narodów jest zagrożona” – stwierdził na „Twitterze” Daniel Ari Freiheit z Lion Advocacy, MBA, LLB. „Przyjrzyj się kwestii podwójnego obywatelstwa i rozważ przeniesienie swoich oszczędności do krajów, które szanują własność prywatną i wolność słowa”.

W aktualizacji warunków NAB określił, co stanie się z każdym klientem przyłapanym na używaniu gróźb lub obraźliwego języka zgodnie z definicją banku. „Możemy w uzasadniony sposób skorzystać z jednego lub większej liczby naszych praw wynikających z niniejszych warunków, aby zawiesić, anulować lub odmówić posiadaczowi rachunku dostępu, lub korzystania z rachunku, karty lub usługi bankowości elektronicznej, jeśli zasadnie uznamy to za właściwe w celu ochrony klienta lub innej osoby przed nadużyciami finansowymi” – czytamy w aktualizacji umowy bankowej.

Autorstwo: Ethan Huff
Na podstawie: NAB.com.au
Źródło zagraniczne: NaturalNews.com
Źródło polskie: PrisonPlanet.pl


  1. Admin WM 03.09.2023 11:59

    Wygląda to jak test CBDC – sprawdzą, czy ludzie zaakceptują nowe uprawnienie banków przypominające chiński system kredytu społecznego.

  2. Irfy 03.09.2023 14:36

    @Admin

    No więc… prawie tak, ale niezupełnie. Z bólem serca pofatygowałem się do źródła, w którym stoi, co następuje:

    ***
    NAB zbada przypadki, w których zidentyfikuje lub dowie się, że konto
    lub usługa bankowości elektronicznej jest wykorzystywana w sposób stanowiący nadużycie finansowe, włącznie z:

    – zachowaniem wyczerpującym znamiona przymusu lub kontroli, w celu ograniczenia dostępu danej osoby do środków finansowych lub korzystania z nich;
    – wygłaszanie wulgarnych, obraźliwych, dyskryminujących lub nękających komentarzy pod adresem jakiejkolwiek osoby;
    – wypowiadanie lub propagowanie gróźb lub obraźliwego języka wobec jakiejkolwiek osoby;
    – wyrządzanie lub grożenie wyrządzeniem krzywdy fizycznej lub psychicznej jakiejkolwiek osobie.

    W uzasadnionych przypadkach, na podstawie niniejszych zasad i warunków mamy prawo do skorzystania z jednego lub kilku praw przysługujących nam praw i
    zawiesić, anulować lub odmówić posiadaczowi konta dostępu lub korzystania z konta, karty lub usługi bankowości elektronicznej, jeśli uznamy to za stosowne w celu ochrony klienta lub innej osoby przed nadużyciami finansowymi klienta lub innej osoby przed nadużyciami finansowymi.

    ***

    Innymi słowy, bank nie powoła żadnej komórki, która będzie przeczesywała sieć lub portale społecznościowe pod kątem “nieprawomyślności” swoich klientów, żeby potem zachachmęcić ich pieniądze, albo po lewacki ich “wychowywać”. Chodzi wyłącznie o to, żeby ograniczyć jakieś “nieprawomyślne wypowiedzi” w działaniach związanych z kontem lub bankowością elektroniczną.

    Z największym prawdopodobieństwem bank chce uniknąć przypadków, w którym klienci będą tytułowali przelewy np. “Zrzutka na wybicie wszystkich Aborygenów” itp., gdyż coś takiego na pewno wzbudziłoby czujność jakichś lewackich oszołomów. Chce też uchronić się przed bardziej prozaicznymi konsekwencjami typu pozew kobiety, która otrzymuje przelew z alimentami jako np. “Haracz dla odrażającej szmaty”.

    Co więcej, w zasadzie nie jest to nic nowego. Już 15 lat temu, kiedy dla totalnego zgrywu postanowiłem przelać własnej matce pieniądze z tytułem “haracz”, to otrzymałem z banku telefon, że nie zostanie on zrealizowany i mam wymyślić coś mniej kontrowersyjnego. Przy okazji dowiedziałem się też, jakich sformułowań unikać, żeby uzyskać pewność, że przelew dojdzie do odbiorcy bez żadnych hec.

 

Ponad stu polityków objęto w Belgii policyjną ochroną


Belgijska telewizja VRT poinformowała, że w sumie 106 polityków, w tym premier Alexander De Croo i minister sprawiedliwości Vincent Van Quickenborne (obaj flamandzcy liberałowie) oraz inne osoby publiczne są obecnie objęte ochroną policyjną, ponieważ ich bezpieczeństwo osobiste lub ich rodzin zostało w jakiś sposób zagrożone. Najczęściej ochrona wynika z gróźb pod ich adresem.

Także minister spraw wewnętrznych Annelies Verlinden (flamandzka chadek), minister transportu Brukseli Elke Van den Brandt (flamandzka zieleń) oraz waloński minister transportu, środowiska i infrastruktury Philippe Henry (francuskojęzyczna zieleń) to politycy, którzy są obecnie objęci specjalną ochroną przez policję.

W 2022 roku Narodowe Centrum Kryzysowe poinformowało, że łącznie 61 polityków i innych osób publicznych otrzymało ochronę policyjną. W pierwszej połowie tego roku do listy dołączyło kolejnych 41 nazwisk.

Wg Narodowego Centrum Kryzysowego, gdy tylko otrzyma informację, że istnieje zagrożenie dla danej osoby, odpowiednie służby policyjne i organ koordynujący analizę zagrożeń spotykają się, aby przeanalizować powagę zagrożenie i na tej podstawie decyduje, jakie konkretne środki bezpieczeństwa należy podjąć, aby zapewnić im ochronę. Oprócz polityków, sędziów i prawników, od czasu pandemii koronawirusa na liście pojawiają się także lekarze i naukowcy.

Źródło: NCzas.com

 

Dramat dzieci na plaży, bo imigranci zastąpili ratowników WOPR


Podmiot prywatny, zatrudniający Ukraińców, w tym roku po raz pierwszy zastąpił we Władysławowie ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na tamtejszej strzeżonej plaży topiło się czworo dzieci, uczestników kolonii. Stan jednej z dziewczynek jest ciężki.

Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia. Czworo dzieci zaczęło się topić, mimo obecności na plaży opiekunów i ratowników. Sprawę nagłośnili reporterzy „Uwagi!” TVN.

„Ta firma wygrała też przetarg na pływalni, w ośrodku przygotowań olimpijskich. Gdzie wcześniej jako WOPR pracowaliśmy 21 lat. Wygrała 1 zł na godzinie” – powiedział Jarosław Radtke prezes WOPR woj. pomorskiego. „Te podmioty, które zatrudniają tych ratowników, przywożą całymi autokarami z Ukrainy, szkolą ich hurtem, wypierają ratowników, którzy mają doświadczenie itd. Uciekają do innych prac i ten rynek zaczyna się robić coraz gorszy” – wskazał w dalszej części reportażu.

Jak podkreślał, widać było nieporadność pracujących jako ratownicy Ukraińców. Zaznaczył, że nie mają oni dobrego przygotowania. „Oni z nami nie nawiązali żadnego kontaktu. Sam osobiście podjechałem i rozmawiałem z nimi. Widziałem w nich zagubienie. Patrzyli na mnie i sami się zastanawiali, co oni tu robią. Zadawałem im pytania, na przykład, dlaczego nie mają tablicy, dlaczego coś nie zostało wpisane, a oni nawet nie wiedzieli, co na tych tablicach meteo wpisać. Pytałem, na którym kanale pracują, rozmawiają, a oni odpowiedzieli, że nie mają radia. Komunikowali się telefonami, używając aplikacji WhatsApp” – relacjonował.

Podmiotem, który zastąpił ratowników WOPR, jest fundacja D.T. Sport. TVN dotarł do wyników kontroli MSWiA z grudnia 2021 roku. Wnioski są szokujące. Po sprawdzeniu 25 kąpielisk, zabezpieczanych przez tę fundację, okazało się, że dochodziło do wielu poważnych nieprawidłowości. Z raportu ma wynikać m.in., że w kilku miastach jednocześnie wpisywano w grafik te same osoby. Ponadto część „ratowników” nie posiadała żadnych kwalifikacji. Co więcej, niektórzy pracowali przez 36 godzin. Działania fundacji oceniono negatywnie, wskazując, że nie realizuje ona zadań z zakresu ratownictwa wodnego. Wskazano też, że nie gwarantuje bezpieczeństwa.

Władze Władysławowa, odnosząc się do incydentu z uczestnikami kolonii, twierdzą, że najpierw należy zbadać, czy w ogóle doszło do jakichś nieprawidłowości.

O błędach mówił jednak szef pomorskiego WOPR-u. „Znam to kąpielisko bardzo dobrze. Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Pierwszym błędem, jaki został popełniony, to to, że nie było komunikacji między ratownikami a grupą kolonijną. Przed wejściem do wody powinien być krótki instruktaż polegający na tym, że jak słychać jeden gwizdek, to trzeba patrzeć na ratownika, jak są dwa gwizdki, to trzeba wyjść z wody” – wskazał Jarosław Radtke.

W jego ocenie feralnego dnia „tych dzieci nikt nie policzył, ratownik najprawdopodobniej nie zwrócił uwagi, kiedy one wchodzą”. „Zareagowaliśmy maksymalnie szybko. My się zorientowaliśmy, że brakuje dziecka, poszedłem szukać” – mówił natomiast ratownik z Ukrainy.

Dwoje spośród czworga dzieci, które topiły się tego dnia, jedynie mocno się wystraszyło. Trzecie zaś zachłysnęło się wodą, ale po kilkudniowym pobycie w szpitalu wróciło do zdrowia. W najgorszej sytuacji jest dziewczynka z domu dziecka. Jej stan lekarze określają jako ciężki.

Autorstwo: MMC
Na podstawie: TVN
Źródło: NCzas.com

 

Bandycka sekwestracja


Możliwość wywłaszczania Polaków bez odszkodowań na 75 proc. terytorium kraju oraz zmiana Polski w śmietnik zużytego dwutlenku węgla z innych krajów – takie będą konsekwencje ustawy o zmianie prawa górniczego i geologicznego, uchwalonej właśnie przez Sejm.

Chodzi o ustawę o zmianie ustawy prawo geologiczne i górnicze (druk sejmowy nr 3238) uchwaloną przez Sejm na posiedzeniu 16 sierpnia głosami postkomunistycznej większości (przy sprzeciwie Konfederacji). Ustawa ta to największy i najbardziej bandycki rabunek Polaków dokonany rękami wybrańców narodu w historii polskiego parlamentaryzmu.

SEKWESTRACJA…

Ustawa wprowadza nieznane wcześniej pojęcie „sekwestracji”. Sekwestr to przedwojenne pojęcie oznaczające zajęcie komornicze majątku za długi jego właściciela (takie sformułowanie pada w filmie „Halo Szpicbródka”). Ustawa zezwala na objęcie sekwestrem 75 proc. terytoriów Polski po to, aby przeznaczyć te obszary na podziemne magazyny do składowania dwutlenku węgla wytworzonego w przemyśle w innych krajach Unii Europejskiej. Objęcie konkretnej działki taką „sekwestracją” oznacza, iż od tego momentu nie będzie można wydać pozwolenia na budowę na niej, nie będzie można zmienić jej warunków zabudowy. Co więcej: urzędnik z urzędu zajmującego się geologią i górnictwem będzie mógł nakazać rozebranie już istniejącego budynku dla celów magazynowania dwutlenku węgla.

…CZYLI RABUNEK

W praktyce oznacza to bandyckie wywłaszczenie. Na działce wskazanej przez takiego urzędnika nie będzie można nic postawić. Działka taka straci więc swoją wartość. Jeśli zaś urząd geologiczny uzna za stosowne – zabierze obywatelowi taką działkę. Będzie mógł również wydać decyzję administracyjną nakazującą mu rozebranie już istniejącego tam budynku, a potem przekazanie działki. Wszystko to obywatel będzie musiał uczynić na własny koszt. Za odebrane mu mienie nie otrzyma nawet odszkodowania. A jeśli nie podporządkuje się decyzji o rozbiórce, zapłaci karę administracyjną i dodatkowo będzie musiał pokryć koszty rozbiórki przeprowadzonej już przez organy administracji państwowej. Inaczej mówiąc: nasze mienie zostanie wystawione na łaskę biurokratów.

PODZIEMNE MAGAZYNY

Po co to wszystko? Chodzi o to, aby na terytorium objętym sekwestracją utworzyć podziemne magazyny służące składowaniu CO2, czyli dwutlenku węgla. To zaś wynika z chorej, lewackiej idei walki z ociepleniem klimatu, której elementem jest obniżanie „śladu węglowego”, czyli ilości dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery. Nowy sposób obniżania emisji dwutlenku węgla polega na tym, aby ten związek chemiczny zakopać pod ziemią, aby nie dostawał się do atmosfery. Ma to wpłynąć na czystość powietrza.

Problem w tym, że pod ziemią znajdują się zasoby wody pitnej. To z nich trafia woda do naszych domów. Ogromne ilości dwutlenku węgla wejdą więc w reakcję z wodą pitną i przy okazji przekażą szkodliwe pierwiastki tam się znajdujące. Będzie to oznaczać ogromne skażenie wody pitnej, a to z kolei może doprowadzić do tego, że zabraknie wody niezbędnej dla naszego życia. Jeśli tak się stanie – będzie to pierwszy raz w ponad tysiącletniej historii Polski. Żadne kroniki od czasów Mieszka I nie wspominają o tym, aby kiedykolwiek w Polsce brakowało wody pitnej.

WIELKI ŚMIETNIK

Skąd zaś pochodzić będzie dwutlenek węgla do tych podziemnych magazynów? Będzie to substancja powstała w wyniku prac zakładów przemysłowych w wielu krajach Europy, która nie zostanie wyemitowana do atmosfery. Inaczej mówiąc: zakład produkcyjny wydziela dużo dwutlenku węgla, jednak nowa technologia nie pozwoli wyemitować go do atmosfery, tylko do specjalnych, szczelnych zbiorników. Potem te zbiorniki zostaną przetransportowane do Polski, aby dwutlenek węgla wypuścić do naszych podziemnych magazynów. Staniemy się więc śmietnikiem Europy – zbiornikiem na odpady węglowe dla bogatych krajów europejskich niespecjalnie dobrze nam życzących (np. dla Niemiec).

Inaczej mówiąc: nowa ustawa zmieni Polskę w śmietnisko dwutlenku węgla dla bogatych krajów europejskich. Koszty bycia śmietniskiem poniesiemy my sami – Polacy – którzy będziemy wywłaszczani przez wybrany demokratycznie rząd. Za wątpliwy przywilej bycia śmietniskiem zapłacimy majątkami ludzi, budowanymi przez lata ciężkiej pracy. Oczywiście bez prawa do odszkodowania. Będzie to jednak czyn o tyle patriotyczny, że dokona go w imię rozwoju Europy partia mająca dobro Polski i wartości katolickie na pierwszym miejscu w swoich hasłach propagandowych.

ORĘŻ POLITYCZNY

Czy w bardzo krótkim czasie dojdzie do wywłaszczenia Polaków mieszkających na 75 proc. polskiego terytorium? Wydaje się to mało prawdopodobne, choćby dlatego, że nie ma urzędników, którzy mogliby w krótkim czasie wydać tak ogromną ilość decyzji. Nie ma też jeszcze podziemnych magazynów (ich budowa wymaga czasu i pieniędzy). To zaś oznacza, że w początkowym okresie decyzje te zapadać będą wybiórczo. Urzędnicy będą mogli podjąć decyzję, kogo wywłaszczyć z jego majątku, a kogo nie.

Urzędnicy geologiczni i górniczy podlegają pod rząd, a rząd realizuje cele polityczne. Stanie więc przed pokusą wykorzystania nowego prawa do tego, aby dokuczyć politycznym przeciwnikom. Jeśli na terenie przeznaczonym do sekwestracji mieszkać będzie Kowalski – zwolennik partii rządzącej i Nowak – zwolennik opozycji, urząd będzie mógł wywłaszczyć Nowaka. Będzie to forma represji za nieprawomyślność Nowaka.

Nie miejmy złudzeń, rozpoczyna się wielkie wywłaszczanie Polaków z ich majątków.

Autorstwo: Leszek Szymowski
Źródło: NCzas.com

 

Przegląd wydarzeń – 02.09.2023


Przegląd 8 wiadomości przygotowywany przez portal Euroislam.pl.

1. Niemcy chcą zawrócić do Polski prawie 3500 imigrantów, którzy przedostali się tam przez granicę białoruską i Polskę. Zgodnie z postanowieniami dublińskimi mają prawo zawracać imigrantów do tzw. kraju pierwszego wejścia na terytorium UE. To przeczy dotychczasowym deklaracjom rządu Zjednoczonej Prawicy, że polska granica z Białorusią jest szczelna. Niemcy zamierzają też skorzystać z uproszczonej procedury zawracania, co przyspieszy cały proces. Berlin znajduje się pod presją wschodnich landów, by przywrócić kontrole na granicach, co zawiesi działanie strefy Schengen.

2. Świeżo upieczony student uniwersytetu w Birmingham konstruował drona zdolnego do przeniesienia broni, dowiedział się sąd w trakcie procesu. Aresztowany w styczniu zwolennik ISIS Mohamad Al-Bared był absolwentem inżynierii mechanicznej. W domu podczas przeszukania znaleziono drona i drukarkę 3D, która służyła do produkcji części do niego. Al-Bared zaprzecza zarzutom przygotowywania ataku terrorystycznego, ale prokurator w sądzie pytał, jaka jest wobec tego intencja budowy drona z głowicą wybuchową.

3. Włochy zatrzymały dwa niemieckie statki organizacji pozarządowych za łamania prawa. Najpierw zatrzymany został statek Aurora, a kilka dni później Sea-Eye 4. Drugi statek, zarządzany przez niemiecką organizację Sea-Watch, otrzymał ponad 3 tysiące euro kary oraz zakaz opuszczania portu Salerno przez 20 dni. Załogę oskarżono o ustawiczne łamanie prawa włoskiego zakazującego „wielokrotnych ratowań na morzu”. Prawo wprowadzono, by ograniczyć działania organizacji pozarządowych, które oczekiwały na morzu na kolejne łodzie płynące z Libii i Tunezji. Zarzuca im się udział w przewożeniu nielegalnych imigrantów do Włoch. Organizacje pozarządowe z kolei zarzucają rządowi włoskiemu zwiększanie zagrożenia dla ludzi, poprzez utrudnianie działań ratowniczych.

4. Duńskie agencje wywiadowcze zostały pozwane przez duńskiego obywatela, który szpiegował dla nich terrorystów, a skończył w więzieniu jako członek ISIS. Pochodzący z Syrii Duńczyk Samsam działał w latach 2013-2014 w Syrii, identyfikując zagranicznych terrorystów dla duńskich służb wywiadowczych PET oraz wojskowych służb FE. Nigdy nie był członkiem Państwa Islamskiego, a jednak w 2018 r. skazano go za udział organizacji terrorystycznej w Hiszpanii. Obrońcy służb w sądzie mówią, że potwierdzenie tego wyroku z Hiszpanią utrudniłoby zdolność komunikowania się ze źródłami i naraziłoby bezpieczeństwo narodowe. Samsam w roku 2012 sam pojechał do Syrii walczyć z reżimem. Po powrocie został zatrzymany przez służby, ale nie postawiono mu zarzutów. Jak sam twierdzi, później wysyłano go kilkukrotnie z misjami do Syrii.

5. Rząd Danii kontynuuje prace nad ustawą, która ma ograniczyć wolność słowa, w odpowiedzi na presję państw muzułmańskich urażonych paleniem Koranu w Danii i Szwecji. Krytykę na działalność rządu przypuszcza opozycja. Morten Messerschmidt z Duńskiej Partii Ludowej skrytykował, że nagle uczucia państw muzułmańskich stały się bardzo ważne dla „reputacji Danii”. Z kolei lider Sojuszu Liberalnego napisał, że „jest niepokojącym, że naciski ze strony krajów islamskich zmuszają nas do ograniczania wolności wypowiedzi w Danii”. Mai Villadsen ze skrajnej lewicy: „Nie możemy zmieniać naszych praw ponieważ pewne despotyczne reżimy – które nie respektują nawet najbardziej podstawowych praw człowieka – grożą interesom eksportowym korporacji”.

6. W raczej świeckim Kosowie konserwatywni muzułmanie atakują dziennikarzy. Jednym z ich ostatnich celów jest dziennikarz „Nacionale”, związany ze środowiskiem LGBT, Vullnet Krasniqi. W miejscowości Prizren wiszą banery i telebimy przekonujące, że „wolność wypowiedzi kończy się wraz z obrażaniem”. Powodem kampanii są niewygodne pytania, jakie Krasniqi zadał muzułmanom protestującym przeciwko występowi muzyka Peaches, gwiazdy środowiska LGBT. Gdy zaczął pytać, co oznacza „degeneracja” itd., tłum zwrócił się przeciwko niemu i zaczął go popychać i obrażać. To nie pierwsze takie zajście. Tego lata inny dziennikarz został pobity za ironiczny komentarz wobec imama, który w ramach przejścia na emeryturę otrzymał mercedesa. W ostatnich latach więcej pracowników mediów otrzymywało pogróżki i było atakowanych fizycznie.

7. Czy pucz w Nigrze ma związek z unijnymi planami powstrzymania imigracji? Niektórzy obserwatorzy wskazują na to, że obalony prezydent Bazoum był związany z prawem ograniczającym przemyt ludzi przez Niger, wprowadzonym w 2016 roku, gdy został ministrem spraw wewnętrznych. Ograniczyło ono armii możliwość dodatkowych dochodów z łapówek od przemytników i zwane było „prawem Bazouma”. Prawo to odcięło przychody dla licznych grup korzystających z przemysłu przemytniczego, w tym dla wojska. Miesiąc przez puczem Bazoum spotkał się z prezydentem Francji Macronem i temat ograniczania migracji przez Saharę miał powrócić w rozmowach.

8. Film „Barbie” jest zakazany w Algierii. Konserwatywni islamiści obawiają się, że kobiety zbuntują się przeciwko patriarchatowi, uważa francusko-algierska islamolożka Razika Adnani. Po trzech tygodniach wyświetlania w kinach Algieria wycofała film, który został uznany za „sprzeczny z wartościami algierskiego społeczeństwa”. Presji konserwatywnych muzułmanów nie uległy Tunezja, Maroko, a nawet Arabia Saudyjska, gdzie film jest wciąż wyświetlany.

Na podstawie: Rp.plBBC.comInfoMigrants.netAl-Monitor.com, Contrepoints.org, DW.comTheGuardian.comMarianne.net
Źródło: Euroislam.pl

 

Czy BRICS jest kolejnym „wynalazkiem” Rothschildów?


Rozdział zapisany w zeszłym tygodniu przez BRICS jest tym, który naprawdę zmieni historię stosunków międzynarodowych.

Po corocznym spotkaniu w Johannesburgu, sojusz krajów pierwotnie założony przez Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i Republikę Południowej Afryki oficjalnie zdecydował się otworzyć swoje drzwi dla sześciu kolejnych krajów, które złożyły wniosek. Tym samym do klubu dołączyły Iran, Arabia Saudyjska, Argentyna, Egipt, Etiopia i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Sam fakt, że dwa kraje, takie jak Iran i Arabia Saudyjska, są częścią tego samego sojuszu geopolitycznego, powinien dać wyobrażenie o trwającej rewolucji, a może raczej kontrrewolucji, w stosunkach międzynarodowych. Był czas, gdy Teheran i Rijad znajdowały się po przeciwnych stronach, a napięcia między tymi dwoma krajami były zawsze stałe, sugerując, że wojna między Iranem a Arabią Saudyjską jest nieuchronna w każdej chwili. Mówimy o dwóch krajach, które podążały całkowicie niezgodnymi ścieżkami geopolitycznymi i gospodarczymi i były ze sobą w otwartym konflikcie.

Z jednej strony mamy naród, który został stworzony przez potęgi anglosfery w latach 1920. i który wbrew politycznym pozorom nigdy tak naprawdę nie był wrogo nastawiony do państwa Izrael. W ostatnich dziesięcioleciach Rijad wprowadził w życie politykę zagraniczną, która zasadniczo została mu podyktowana przez Waszyngton, gdzie lobby syjonistyczne i neokońskie były niekwestionowanymi mistrzami aż do lat administracji Trumpa. Z drugiej strony mamy kraj, który istnieje od tysiącleci i który już w latach 1950. wkroczył na ścieżkę odchodzenia od anglo-amerykańskich interesów, gdy do władzy doszedł irański prezydent Mossadegh.

Mossadegh był człowiekiem, który jako pierwszy zdał sobie sprawę z potrzeby nacjonalizacji firm naftowych, aby zapobiec zredukowaniu Iranu do potentata niesławnych siedmiu sióstr, które wówczas, podobnie jak teraz, zdominowały rynek dystrybucji węglowodorów. Wizja niepodległego Iranu wolnego od takich potęg kosztowała prezydenta obalenie z rąk CIA w wyniku jednego z niesławnych zamachów stanu, które naznaczyły całą amerykańską politykę zagraniczną ubiegłego wieku.

Waszyngton był czymś więcej niż polityczną stolicą Stanów Zjednoczonych. Waszyngton był stolicą światowej dywersji, ponieważ jego imponująca struktura wojskowa i wywiadowcza pozwoliła siłom dominującym w Białym Domu usunąć tych szefów państw i rządów, którzy stanowili “zagrożenie” dla anglosfery, a bardziej ogólnie dla całego globalistycznego aparatu opartego na militarnej supremacji NATO.

Kiedy szach Persji doszedł do władzy w Iranie, Teheran przez wiele lat był państwem satelickim Stanów Zjednoczonych, dopóki rewolucja islamska w 1979 r. nie przywróciła temu krajowi całej niezależności i suwerenności, które zostały mu odebrane w latach zamachu stanu CIA.

Kontrast między Rijadem a Teheranem był niczym innym jak wynikiem dwóch odmiennych wizji, opartych odpowiednio na anglo-amerykańskiej supremacji i na zasadzie suwerenności narodowej państw. Dlatego nie jest zaskakujące, że Iran dołącza do wielobiegunowego świata, ale raczej zaskakujące jest to, że Arabia Saudyjska odchodzi od swoich starych odniesień, aby wskoczyć do pociągu wielobiegunowości. Jest to bezpośredni wynik głębokiego kryzysu w anglosferze, spowodowanego przede wszystkim amerykańskim wycofaniem się, które rozpoczęło się wraz z erą administracji Trumpa i które w żadnym wypadku nie ustało wraz z tak zwaną administracją Bidena, ale zamiast tego stało się jeszcze bardziej intensywne.

Stany Zjednoczone odrzucają rolę gwaranta imperium, którą wymyśliły dla nich władze Rady Stosunków Zagranicznych, co doprowadziło do tego, że architektura globalizmu została pozbawiona swojej podstawowej osi. W tym samym czasie na Wschodzie sojusz BRICS wykorzystuje pustkę po amerykańskim imperium, aby móc zbudować realną wielobiegunową geopolityczną alternatywę dla dyktatury amerykańskiego jednobiegunowości przez dziesięciolecia.

LATA JEDNOBIEGUNOWEJ DOMINACJI NAD ŚWIATEM

Po upadku muru berlińskiego w stosunkach międzynarodowych niewątpliwie powstała próżnia. Logika kontrolowanego konfliktu między dwoma blokami dobiegła końca w momencie, gdy na początku lat 1980. rozpoczęła się era radzieckiego prezydenta Gorbaczowa, który był wysoko ceniony przez liberalne kręgi na Zachodzie i który w rzeczywistości był prawdziwym zabójcą, który doprowadził blok sowiecki do zagłady.

ZSRR, który powstał dzięki finansowaniu bolszewików przez Wall Street, musiał teraz zostać zdemontowany, aby pozostawić ogromną prerię amerykańskiemu imperium. NATO, które formalnie wyczerpało swoją rację bytu, zamiast zostać zlikwidowane, zaczęło się coraz bardziej rozszerzać i zaanektowało wiele krajów Europy Wschodniej, które przeszły od systemu kolektywistycznego do takiego, w którym oligarchowie neoliberalizmu byli prawdziwymi niekwestionowanymi panami gospodarek narodowych.

Ogromne grabieże zostały popełnione przeciwko tym krajom, przede wszystkim Rosji, która doświadczyła jednej z najbardziej brutalnych i przestępczych masowych prywatyzacji we współczesnej historii, być może gorszej jedynie od innej zbiorowej wyprzedaży klejnotów państwowych przeprowadzonej przez Mario Draghiego i innych agentów anglosaskich finansów na pokładzie jachtu królowej Elżbiety w noc niesławnego 2 czerwca 1992 roku.

Przez lata świat znajdował się pod niekwestionowaną dominacją tej potęgi, która nie znała przeszkód, dopóki wspomniane wyżej wydarzenia, era Trumpa oparta na zasadzie obrony amerykańskiej suwerenności i wielobiegunowości, nie doprowadziły do upadku imperium i zakończenia sezonu globalizacji.

BRICS, GOLDMAN I MISTYFIKACJA FAŁSZYWEJ KONTRINFORMACJI

W tym miejscu analizy konieczne jest jednak zatrzymanie się na chwilę nad tezą, która jest dość popularna w kręgach, które nazwaliśmy fałszywą kontr-informacją. Teza ta głosi, że BRICS są częścią pierwotnego projektu globalizmu, ponieważ są niczym innym jak wynikiem strategii globalnego giganta finansowego Goldman Sachs. Teza ta opiera się na fakcie, że w listopadzie 2001 r. bank z siedzibą w Nowym Jorku napisał dokument pt. „Budowanie lepszej globalnej gospodarki: BRICS”. W dokumencie sporządzonym przez ekonomistę Jima O’Neilla zawarto dość oczywiste stwierdzenia dotyczące faktu, że wzrost gospodarczy krajów tworzących akronim BRICS, czyli Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki, wkrótce przewyższy wzrost krajów należących do strefy euro. Powodem eksplozji tempa wzrostu w tych krajach w tych i kolejnych latach jest głównie fakt otwarcia rynków międzynarodowych.

Sezon globalizacji rozpoczął się kilka lat temu, co było pożądane przez międzynarodowe finanse, aby umożliwić przeniesienie produkcji ze Stanów Zjednoczonych i Europy do Chin. Pojawienie się chińskiego giganta, który zaczął produkować bardzo tanie i bardzo niskiej jakości towary, było bezpośrednim wynikiem przyjęcia tego kraju do klubu Światowej Organizacji Handlu, o co zabiegała administracja Clintona w 2000 roku.

Globalizację można zdefiniować jako ekonomiczną część politycznego zjawiska globalizmu. Wielkie potęgi, które zrodziły tę wizję, takie jak świat banków i megakorporacji, miały na myśli globalne zarządzanie, w którym dominującym systemem gospodarczym byłby neoliberalizm. Aby rozpocząć atak na zachodni przemysł, neoliberalne lobby potrzebowało ogromnej puli tanich produktów do deindustrializacji Europy i Stanów Zjednoczonych oraz stworzenia gospodarki, w której klasa średnia zostałaby dosłownie zmieciona z powierzchni ziemi. Statystyki z ostatnich 20 lat przypominają nam o „sukcesach” globalizacji, która przekazała zasoby gospodarcze w ręce niewielkiej garstki ponadnarodowych kapitalistów. Było więc naturalne, że Goldman przewidział eksplozję rynków takich jak te w Indiach i Chinach.

To jednak prowadzi nas do rozważenia „tezy” fałszywej kontrinformacji, która twierdzi, że BRICS są ostatecznie niczym więcej niż drugą stroną medalu globalizmu.

Przede wszystkim konieczne jest dokonanie tego, czego nie robi ów nurt dezinformacji. Konieczna jest kontekstualizacja. Jest rok 2001, a wtedy idea wielobiegunowego świata jeszcze nie istniała. Kraje BRICS były zdominowane przez przywódców, którzy nie mieli żadnego poważnego zamiaru udaremnienia dominacji anglosfery lub przeciwstawienia się idei świata innego niż ten oparty na supremacji globalnego zarządzania. Prezydentura Putina stawiała pierwsze kroki, gdy w poprzednim roku zastąpił on marionetkę CIA, Borysa Jelcyna, który umożliwił grabież roku 1992 i który był obiektem drwin na forach międzynarodowych z powodu swoich oczywistych problemów z alkoholem. Dopiero w następnych latach zaczęto zasiewać pierwsze ziarna nowej polityki zagranicznej rosyjskiego prezydenta, które dziś stały się silną rośliną wielobiegunowości.

Władimir Putin jest człowiekiem, który przywrócił suwerenność, a przede wszystkim godność Rosji, która była zbyt mocno oczerniana przy międzynarodowych stołach. Jego wizja polityki zagranicznej i międzynarodowej pozostaje zasadniczo taka sama jak obecnie. Jego przemówienia świadczą o tym, że rosyjski prezydent zawsze kierował swój kompas polityki zagranicznej na wielobiegunowość.

Przemówienie Putina wygłoszone w 2007 r. na konferencji w Monachium jest pod tym względem wzorcowe. Przed nim znajdowali się przedstawiciele świata euroatlantyckiego, którzy arbitralnie stwierdzili, że są panami historii i świata. Rosyjski prezydent niezwłocznie potępił dyplomację bombową, która cztery lata wcześniej doprowadziła do zrównania z ziemią kraju, Iraku, tylko dlatego, że jego przywódca, Saddam Husajn, stał się przeszkodą dla neokońskiego lobby w Waszyngtonie. Ta sama logika bomb została zastosowana do innego przywódcy, Muhammara Kaddafiego, który został zabity w 2011 roku z rąk NATO w czymś, co można opisać jako jedną z najohydniejszych zbrodni wojennych popełnionych przez Pakt Północnoatlantycki. W tamtych latach Putin potępiał logikę NATO opartą na politycznych zabójstwach wszystkich tych przywódców, którzy stanowili „zagrożenie” dla tyranów atlantyzmu.

Rosja już szesnaście lat temu mówiła o potrzebie zbudowania wielobiegunowego świata, opartego nie na supremacji imperium, ale raczej na poszanowaniu suwerenności narodowej. Bloku, który nie opierałby się na obłudnej zasadzie eksportu liberalnego kultu praw człowieka, ale na poszanowaniu kultur każdego kraju na planecie. W ten sposób w 2009 r. oficjalnie narodził się BRICS. Aby pokazać światu alternatywę, która nie jest wasalstwem wobec anglo-amerykańskiego imperium, ale taką, w której narody mają szansę się rozwijać i mieć coś do powiedzenia przy stołach międzynarodowych.

Prawdą jest, że Goldman Sachs jako pierwszy stworzył akronim BRICS w swoim dokumencie z 2001 roku, ale geopolityczny sojusz założony przez Rosję w kolejnych latach nie miał nic wspólnego z oczekiwaniami i intencjami bankowego giganta. Goldman chciał świata, którego centrum stałoby się globalne zarządzanie. Innymi słowy, Goldman chciał przyłączyć kraje BRICS w 2001 r., aby zapobiec wykluczeniu ważnych gospodarek z projektu, które mogłyby w jakiś sposób podważyć dominację globalizmu.

Sam ekonomista banku handlowego zaprzeczył, że jego dokument był swego rodzaju błogosławieństwem dla tego, co BRICS zrobi w kolejnych latach. Wręcz przeciwnie, O’Neill był bardzo krytyczny wobec idei wielobiegunowego świata od najwcześniejszych chwil i sam to powiedział w swoim artykule w „Project Syndicate”. Taka była zatem potrzeba, która skłoniła Goldmana do napisania tego artykułu. Nie umniejsza to jednak faktu, że niektóre kraje BRICS rzeczywiście były siłą napędową globalizacji przez wiele lat, tak jak bez wątpienia Chiny.

ROZWÓD CHIN Z GLOBALIZMEM

To prowadzi nas z powrotem do tego, co powiedzieliśmy wcześniej. Konieczna jest kontekstualizacja, aby odczytać wydarzenia ostatnich lat z minimalną logiką. Kiedy Soros wychwalał Chiny w 2010 r., robił to, ponieważ w tym czasie Pekin nie wykazywał zamiaru odcięcia się od tych potęg. Kiedy jednak sam Soros stwierdził w 2019 r., że Chiny, które tak wychwalał w poprzednich latach, stały się zagrożeniem dla otwartego społeczeństwa, stało się jasne, że idylla poprzednich lat się załamała.

Chiny pod przywództwem Xi Jinpinga nie tyle pokazały, że są krajem zainteresowanym połączeniem swojej suwerenności w ponadnarodową strukturę, co raczej skłonnym do wzmocnienia swojej autonomii i często do realizacji własnych interesów gospodarczych bez żadnych skrupułów. Zbliżenie Chin z Rosją nie doprowadziło jednak do zachwiania równowagi w stosunkach między tymi dwoma krajami na korzyść Pekinu.

Obecnie to niewątpliwie Rosja jest wiodącym krajem w narodzinach wielobiegunowego świata. To Rosja towarzyszy afrykańskiej dekolonizacji i to Rosja zadaje decydujący cios NATO w wojnie na Ukrainie.

Chiny Xi Jinpinga zdały sobie sprawę, że najlepszą ścieżką polityki zagranicznej dla zachowania ich suwerenności z pewnością nie jest podążanie ścieżką upadającego świata euroatlantyckiego, ale raczej coraz większe zacieśnianie stosunków z Rosją i BRICS.

Podejście Rosji do stosunków w polityce zagranicznej obala wszelkie fałszywe kontrinformacje na temat wielobiegunowego świata. Weźmy na przykład sytuację w Afryce. Który kraj europejski umorzył długi w wysokości miliardów euro krajom afrykańskim i który kraj europejski pomaga tym krajom odzyskać suwerenność, którą odebrały im kraje kolonialne, takie jak Francja? Odpowiedź brzmi: żaden. Tylko Rosja wkroczyła na tę bezprecedensową ścieżkę. Rosja pokazała, że jest krajem, który traktuje inne kraje jak równe sobie, w przeciwieństwie do anglosfery, której jedyną przyjazną relacją jest kolonia posłuszna życzeniom pana.

Istnieje pewne zwodnicze gnostyckie myślenie, które chce zasymilować wszystko i wszystkich i sprawić, by ludzie uwierzyli, że nie ma żadnej różnicy między siłami globalizmu a tymi, którzy sprzeciwiali się mu przez ostatnie 20 lat. A takie myślenie jest wynikiem masowej kampanii dezinformacyjnej wymyślonej w korytarzach zachodnich służb, które dbają o pozbawienie mas wszelkich możliwych odniesień poprzez armię opłacanych z góry propagandystów, którzy przekazują owe przesłanie. To przesłanie jest dokładnie tym, o czym mówiliśmy do tej pory. Jest to kłamstwo, które łatwo obalić za pomocą niepodważalnych faktów.

Autorstwo: Cesare Sacchetti
Źródło zagraniczne: LaCrunaDellAgo.net
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com


  1. pikpok 03.09.2023 11:18

    Orwell, w czasie zagrożenia(plandemia, wojna) ludzie łatwiej się zgodzą na wprowadzany zamordyzm.

  2. JedynaDroga 03.09.2023 11:35

    Wszyscy grają do tej samej bramki. Putin NIE walczy z NWO , tylko realizuje wspólnie z globalistami plan.

    Zdjęcia zapalenia ogromnej menory w święto chanuki, Moskwa.

    https://www.chabad.org/holidays/chanukah/public_lights_cdo/aid/104912/jewish/Moscow-Russia.htm

    Wszyscy kibicujący projektowi BRICS – nie zapomnijcie, że to zachód upada , a wschód wzrasta w siłę. Jeżeli komunizm będzie dominującą siłą, nic nie stanie na przeszkodzie w zaprowadzeniu światowego zamordyzmu. Co nas czeka – wystarczy przeanalizować chińską tyranię.

  3. replikant3d 03.09.2023 11:44

    Obecnie panuje maksyma: jeżeli fakty zaprzeczają propagandzie tym gorzej dla faktów….

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...