niedziela, 15 czerwca 2025

 

Miernota polityczna Tuska



Ostatnimi czasy obserwowaliśmy kolejny polityczny spektakl. Po wygranej przez Nawrockiego drugiej turze wyborów prezydenckich nasz premier zarządził głosowanie nad votum zaufania dla swojego nierządu… excuse le mot… rządu. Podstawowym celem było nastraszenie przystawek w postaci Trzeciej Drogi oraz Lewicy. Później musiał wygłosić swoje powtórne expose i w swoim zwyczaju nagadać się. Tak, Tusk od zawsze uwielbiał gadać, natomiast nie cierpiał robić. I w swojej gadce-szmatce zaczął rozwijać się o deregulacji gospodarki i wyciągał ręce do wyborców Mentzena. Oczywiście, wywołało to poruszenie u części komentatorów lewicowych. Wiadomo jednak, że ci niejednokrotnie nadinterpretują rzeczywistość. Gdyby bowiem puścił bąka w prawo, a nie w lewo, to uważaliby, że jest to skutek procesów socjoekonomicznych, a nie zwyczajnego przypadku i posiłku nazbyt obfitego np. w rośliny strączkowe. Kiedy o tym czytałem, przypomniały mi się czasy, kiedy byłem w klasie maturalnej. Anno Domini 2007, październik. Wówczas zaczyna się gadanie o budowaniu liberalizmu.

Tusk powraca tutaj do starej kalki i jednej ze swoich politycznych masek. Wtedy był to liberalizm i rzekomy powrót do korzeni. Co nie było prawdą. Po prostu Tusk wykorzystał antynomię stworzoną przez Jarosława Kaczyńskiego, swojego niedoszłego koalicjanta z roku 2005. Ów mówił o „Polsce solidarnej” i „Polsce liberalnej”. Stąd skoro PiS jasno się ustawił na krańcu solidarnym, to Tusk musiał się postawić na krańcu liberalnym. Już samo wrobienie się w rzeczoną antynomię dowodzi politycznej miernoty Tuska; jest ona bowiem fałszywa zarówno ze względów ustrojowych jak i politologicznych. Dobrze bowiem wiadomo, że liberalizmu w rozumieniu klasycznym nie ma, jest poglądem co najwyżej o znaczeniu historycznym. O tym się powinno nauczać politologów, historyków i prawników w ramach kursów historii nowożytnej czy doktryn politycznych, a nie doszukiwać się przejawów liberalizmu na scenie politycznej jakiegokolwiek kraju. Dążenie do takiej formy ustrojowej okazało się być bowiem utopią. Dobrze wiadomo, że liberalizm musiał pęknąć na ten socjalliberalizm, de facto socjalizm, zaproponowany przez Johna Stuarta Milla, oraz liberalizm arystokratyczny (zwany obecnie konserwatywnym) zaproponowany przez Alexisa de Tocquevilla. Obecnie po niemalże osiemnastu latach mamy powrót tej samej gładkiej gadki. Wszyscy jednak wiemy, że liberalizm Tuska okazał się być równie martwy jak i jego doktrynalny odpowiednik. Mógł być co najwyżej określeniem potocznym. Dobrze również wszyscy wiemy, że Tusk bardzo wydajnie zadłużał Polskę oraz rozmnażał króliczo biurokrację. W pewnym momencie nawet według instytucji Unii Europejskiej byliśmy najbardziej przeregulowanym krajem tego nowotworu Później, pomimo prywatyzacji i upadku części państwowych przedsiębiorstw, rozmiar sektora państwowego utrzymał się nadal na poziomie 25%, będąc najwyższym pośród krajów OECD. I teraz Tusk ma czelność mówić o jakkolwiek pojmowanym liberalizmie. Po prostu nawet Bentham i Turgot, liberałowie jak najbardziej klasyczni, osiemnastowieczni, w grobach muszą się przewracać.

To pokazuje polityczną miernotę Tuska. Zakłada on również, że jego wyborcy – czy wyborcy ogólnie – mają równie krótką pamięć jak ślimaki czy dżdżownice. Taka gadka już była. Tylko miernota może do niej wracać. Cóż, normalnie powinni być obrażeni. Podobnie jak za stwierdzenie, że polskość to nienormalność.

Poza tym w polskich mediach nie była wspominana ta wypowiedź. Grillowany był natomiast przez publicystów w Niemczech. Tusk miał powiedzieć, że prawdziwy polityk nie posiada wizji. To przepraszam bardzo, czy Sargon Wielki, Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Oktawian August byli politykami nieprawdziwymi i kiepskimi? Ci ludzie w przeciwieństwie do Tuska coś zbudowali. Podobnie czy nieprawdziwymi politykami byli Winston Churchill, Rooseveltowie (zarówno Theodore jak i Franklin Delano), Józef Wissarionowicz Stalin, Adolf Hitler? Przecież wszyscy oni mieli wizję, jak co ma wyglądać; albo mieli ją od początku, albo ją wypracowali. I zdaniem Tuska są to politycy mierni lub politycy nieprawdziwi. Jeszcze borykamy się z ich decyzjami, chociażby porządkiem jałtańskim. Podobnie na Bliskim Wschodzie nadal Żydzi i Arabowie mają problem z Białą księgą Churchilla. A zdaniem takiego Tuska musieli być to politycy kiepscy. Bo jak to mieć wizję? Prawdziwy polityk niczym Donald Tusk śpi rozwalony w ławie parlamentarnej i bierze pieniądze za nic nierobienie. Jest zwyczajnym bumelantem. Co więcej, chce tylko brać pieniądze i nic nie robić, nic nie zmieniać. Dawniej nawet przez kabarety i felietonistów sympatyzujące z obozem postkomunistycznym był przedstawiany jako najbardziej leniwy polski polityk. A przez media – zarówno tradycyjne jak i Internet – przewijały się zdjęcia ziewającego i wyciągającego ręce Tuska, rozdziawiającego tak szeroko usta jakby miał kogoś połknąć.

Pamiętajmy, że w 2023 roku Tusk miał powiedzieć, że w głębi duszy zawsze mu były bliskie idee socjaldemokratyczne. Skądinąd tutaj dużo nie skłamał, bo taki leń patentowany jak Tusk siłą rzeczy musi mieć ciągoty socjalistyczne; w takim systemie nie musi bowiem pracować jako przedstawiciel klasy uprzywilejowanej – jak w słynnym dowcipie „kawior to potrawa klasy robotniczej, jadana ustami jej przedstawicieli”. Do tego działalność Tuska wskazuje, że on jest jednym z głównych budowniczych socjalizmu w Polsce. Zatem tutaj udaje mu się nie skłamać. Podobnie lubią go socjalistyczne instytucje Unii Europejskiej, a one nie dopuściłyby ideologicznego odszczepieńca. Niemniej jednak pamiętać należy, że Tusk tutaj zrzyna ze swoich politycznych przeciwników. Kiedyś dał się wrobić w antynomię „Polska solidarna – Polska liberalna”. Pamiętać należy, iż Jacek Kurski, znany obecnie raczej jako niesławny kierownik TV PiS, powiedział w jednym z wywiadów, że PiS zawsze były bliskie idee socjaldemokratyczne. Później mówi to samo Tusk. Czy to jest przypadek? Nie. Kurza pamięć nakazująca pamiętać kwestie oponentów i absolutne ubóstwo intelektualne. Tusk tak się rozleniwił, puszczając bąki w stołki, że nawet cytuje swoich politycznych rywali.

Morał może być taki. Tusk jest polityczną miernotą. W kraju postrzeganym przez nas jako normalny nie zostałby wybrany nawet na sołtysa w najbardziej zapadłej wsi. Nikt bowiem nie chciałby, żeby za cokolwiek ważnego odpowiadał taki manipulator, chłystek i bumelant. Fakt bycia idolem i witania jako bohatera dowodzi tylko tego, że spory odsetek naszych rodaków ma syndrom sztokholmski. W 2017 roku Tusk został słusznie spointowany przez Trumpa, co spowodowało powstanie szeregu memów; naśmiewano się, że prezydent USA uważa go za lokaja. I poniekąd Trump nadal ma słuszność, trawestując Churchilla, że Polacy to naród wspaniały z nędznym premierem.

Autorstwo: Erno
Źródło: WolneMedia.net

https://www.facebook.com/photo/?fbid=122162137022531720&set=a.122099226416531720


 Toksykolog WHO dmucha w gwizdek: Elity zabijają naukowców, którzy ujawniają program depopulacji


Przez lata mówili nam, by ufać nauce. Zaufać ekspertom. Zaufać systemowi. Ale dziś ta iluzja się rozpada.
Zgłosił się wysoki rangą informator WHO – a to, co ujawnia, jest niczym innym jak globalnym koszmarem.
Według jego zeznań Światowa Organizacja Zdrowia, Organizacja Narodów Zjednoczonych i Światowe Forum Ekonomiczne nie tylko współuczestniczą w cichej wojnie z ludzkością… Oni ją prowadzą.
Tu nie chodzi o zdrowie publiczne. Chodzi o kontrolę, upadek i ubój.
Naukowcy, którzy zabierają głos, znikają. Informatorzy są uciszani lub eliminowani.
Ponieważ prawda jest zbyt niebezpieczna. Elity nie mogą sobie pozwolić na panikę na ulicach. Nie mogą pozwolić sobie na to, by ich właśni eksperci przyznali, co będzie dalej: Że plan depopulacji jest realizowany. Że mocno zaszczepieni i wzmocnieni będą krwawić z każdego otworu. Że serca zawiodą – nagle, wybuchowo.
Dlaczego więc nic o tym nie słyszałeś? Ponieważ ciała się piętrzą… a prawda jest grzebana tuż obok nich.
Odkąd Klub Rzymski wydał The Limits to Growth w 1972 roku, globalna elita forsuje narrację, że ludzkość jest plagą na planecie – gatunkiem inwazyjnym, który musi być kontrolowany.
Przez dziesięciolecia przedstawiali depopulację nie jako horror, ale jako konieczność… i pozycjonowali się jako ci, którzy są w stanie ją przeprowadzić.
Przez dziesięciolecia globalistyczne dokumenty oznaczały rok 2025 jako kluczowy w ich planie.
Teraz, według doświadczonego toksykologa WHO, profesora dr Mustafy Ali Mohda, plan ten jest w ruchu – a elity nie tylko szybko się poruszają… uciszają każdego, kto ośmieli się stanąć im na drodze.
Profesor dr Mohd nie był tylko kolejnym głosem – był jednym z najlepszych toksykologów WHO, wielokrotnie nagradzanym naukowcem uznanym za najlepszego naukowca przez Malezyjską Akademię Nauk w 2012 roku. Podróżował po całym świecie w służbie organizacji, ciesząc się zaufaniem na najwyższych szczeblach.
Ale kiedy COVID uderzył, coś się nie zgadzało. Jego analizy toksykologiczne podniosły czerwone flagi – a to, co znalazł, wystarczyło, by uruchomić dzwonki alarmowe. Publicznie wezwał ludzi, aby pod żadnym pozorem nie przyjmowali szczepionki. Zamiast tego zalecił dobrze znany, nagrodzony Nagrodą Nobla lek o długiej historii bezpieczeństwa: Iwermektynę.
Wystarczył jeden akt sprzeciwu.
WHO zwróciła się przeciwko niemu. Globalna elita wpadła w biblijną furię. Groźby. Czarna lista. Wygnanie. Został wypędzony z systemu, któremu kiedyś służył – za robienie tego, co powinni robić naukowcy: mówienie prawdy.
Następnie odważny profesor rzucił bombę – stając się najnowszym informatorem WHO, który potwierdził to, co wielu od dawna podejrzewało: pandemia COVID nie była przypadkiem.
Według profesora dr Mohda, plandemia została celowo rozpętana przez globalną elitę jako pierwsze uderzenie w długo planowanym programie depopulacji.
Cel? Zdestabilizować, przerazić i zmiękczyć świat do masowego podporządkowania się – i masowego wstrzykiwania eksperymentalnych szczepionek mRNA zaprojektowanych nie w celu ratowania życia, ale ich eliminacji.
A tak zwani eksperci, którym kazano nam zaufać? Wszyscy trzymali się scenariusza – nie dlatego, że w niego wierzyli, ale dlatego, że znali koszty wypowiadania się. Jeśli się nie zgodziłeś, twoja kariera – lub życie – była na celowniku. To było takie proste.
To tyle, jeśli chodzi o „zaufanie do nauki”.
RFK miał rację – czasopisma medyczne są skorumpowane. Ale to nie koniec. Zgnilizna sięga znacznie głębiej, docierając do najwyższych szczebli globalnego zarządzania zdrowiem.
A dla tych, którzy przekroczą linię, karą jest nie tylko zawodowe wygnanie – to życie lub śmierć.
Według profesora Mohda, naukowcy z WHO i WEF, którzy ośmielają się mówić prawdę lub publikować uczciwe dane na temat skutków wprowadzenia mRNA, są systematycznie uciszani… nie cenzurą, ale workami na zwłoki.
Elity żyją w strachu przed jedną rzeczą: prawdą o ich programie depopulacji, która przedostaje się do głównego nurtu. To ich pięta achillesowa. Ponieważ gdy kłamstwa wyjdą na jaw, cała ich struktura władzy zacznie się załamywać.
I to jest miejsce, w którym walczymy – ujawniając prawdę, którą zrobią wszystko, aby ją ukryć.
Pandemia COVID i wprowadzenie szczepionek nie były spontanicznymi reakcjami – przygotowywano je latami.
Skąd mamy wiedzieć? Wystarczy podążać za wskazówkami. Bill Gates ma długą historię sygnalizowania, co będzie dalej. Przelał setki milionów na BioNTech na kilka miesięcy przed wybuchem pandemii – wygodny „zbieg okoliczności”, który układa się trochę zbyt idealnie.
Ale im głębiej kopiesz, tym ciemniej się robi.
W latach poprzedzających COVID ponad czterdziestu amerykańskich naukowców rządowych – wszyscy z dostępem do tajnych badań biomedycznych – zginęło. Nie były to przypadkowe wypadki.
Niektórych znaleziono zadźganych i upchniętych w bagażnikach samochodów. Inni zginęli w wypadkach, w których ich przewody hamulcowe w tajemniczy sposób zawiodły.
Co oni wiedzieli? A co ważniejsze… kto zadbał o to, by nigdy nie mieli szansy nam o tym powiedzieć?
Tylko najbardziej ślepi mogą nadal udawać, że wszystko jest „normalne”. Liczba zachorowań na raka eksplodowała. Ataki serca i udary osiągają rekordowe wartości – nawet wśród zdrowych sportowców i dzieci bawiących się w parku.
I nie chodzi tylko o ludzi.
Nasze zwierzęta również cierpią. Zachorowalność na raka rośnie. Szaleją choroby autoimmunologiczne. Coraz więcej kotów i psów nagle pada – a weterynarze są zaskoczeni.
Co je łączy? Wszystkim wstrzyknięto szczepionki mRNA, ale zamiast zatrzymać i zbadać szczepionki mRNA, które są obecnie oficjalnie najbardziej śmiercionośnym lekiem w historii, Big Pharma i globalna elita podwajają się.
Ale elity nie mają wszystkiego po swojemu. Przestępczy spisek tak duży jak ten, którym kierują, zawsze będzie miał swoich dysydentów, tych, którzy odmówią kontynuowania gry.
Robert F. Kennedy Jr. bił na alarm lata temu – ostrzegając, że pandemia COVID nie była tylko kryzysem zdrowotnym, ale skoordynowaną operacją wojskową i wprowadzeniem broni biologicznej.
Teraz, w związku z nadchodzącym procesem Billa Gatesa w Holandii, holenderski urzędnik wysokiego szczebla przyznał, że pandemia Covid została zaaranżowana jako „operacja wojskowa” prowadzona przez NATO.
Według holenderskiego ministra zdrowia pandemia przebiegała zgodnie ze skoordynowaną, zakulisową strategią, co sugeruje, że przymusowe szczepienia i brutalne blokady nie miały nic wspólnego ze zdrowiem publicznym, a wszystko z realizacją ukrytego planu.
Ta wiadomość jest poważną porażką dla Billa Gatesa i dyrektora generalnego Pfizera Alberta Bourli, którzy są sądzeni w Holandii, oskarżeni o wprowadzanie w błąd opinii publicznej na temat szczepionek Covid i niszczenie zdrowia publicznego.
Robert F. Kennedy Jr. od lat ostrzegał nas, że Gates jest dokładnie takim psychopatą, który bawi się w Boga z ludzkością.
Gates nie jest jedyny.
To jest prawdziwy, nieedytowany klip Alberta Bourli, dyrektora generalnego Pfizera, otrzymującego linię pytań, których nie docenia. Zauważyłeś coś dziwnego?
Poczekajmy tylko, aż stanie przed sądem przesłuchiwany w sprawie okaleczenia i zabicia milionów ludzi.
Czy Holendrzy jako pierwsi powstaną i pociągną do odpowiedzialności Bourlę, Gatesa i architektów plandemii?
Wystarczy, że upadnie jedno domino – tylko jeden naród na tyle odważny, by domagać się sprawiedliwości. Gdy to się stanie, cały domek z kart zacznie się walić.
Oskarżenia są konieczne, ponieważ elity stały się tak aroganckie, że teraz chwalą się swoim zwycięstwem nad ludzkością na forach publicznych.
Nigdy nie należy zapominać o tym, co ten dyrektor Bayer przyznał przed kamerą.
Nie tylko przyznaje, że szczepionki mRNA są „terapią genową”, która na zawsze zmienia DNA ludzkości, ale także od niechcenia stwierdza, że ta terapia genowa była sprzedawana jako szczepionki w celu zdobycia zaufania publicznego… a ludzkość została zmuszona do przyjęcia zastrzyków.
Przeżyliśmy jedne z najciemniejszych dni w historii ludzkości – a walka jeszcze się nie skończyła. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy zjednoczyć się w naszej misji ujawnienia prawdy i pozbawienia tych tyranów władzy.
Architekci tego globalnego chaosu muszą stanąć przed wymiarem sprawiedliwości za swoje zbrodnie przeciwko ludzkości.
Źródło: https://thepeoplesvoice.tv/who-toxicologist-blows.../

  Rosja zlikwiduje anonimowość w sieci Rosja wkracza w nowy etap cyfrowej kontroli obywateli. Po wprowadzeniu państwowej aplikacji „MAX” – ł...