wtorek, 26 września 2023

 

WHO zapowiada kolejną pandemię


Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że niebawem może zostać ogłoszona nowa pandemia. I szacuje, że umrze 50 milionów osób. Na razie potencjalny wirus roboczo nazwano „chorobą X”.

Kate Bingham, Brytyjka współpracująca ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) twierdzi, że „świat miał szczęście”, ponieważ COVID-19 nie okazał się aż tak śmiercionośną chorobą. Ale – przestrzega – następna choroba, po której zostanie ogłoszona pandemia, może zebrać znacznie bardziej śmiertelne żniwo. Bingham rzuca nawet liczbą – 50 mln trupów.

Wróżąc z fusów przewiduje, że podłoże następnej pandemii może leżeć w istniejącym wirusie, który zmutuje. „- Naukowcy monitorują 25 rodzin wirusów, z których każda składa się z tysięcy pojedynczych odmian. Każdy z nich może przeistoczyć się w poważną pandemię. Nadzór ten nie uwzględnia wirusów, które mogą przedostać się ze zwierząt na ludzi” – powiedziała, cytowana przez „Daily Mail”.

Choć jeszcze oficjalnie nie wiadomo, która choroba wywoła pandemię, naukowcy już rozpoczęli… prace nad szczepionką. Badania prowadzone są w kompleksie w Porton Down w hrabstwie Wiltshire i uczestniczy w nich ponad 200 naukowców.

Jak twierdzą, największe ryzyko stwarzają wirusy pochodzenia zwierzęcego, które mogą błyskawicznie rozprzestrzeniać się na całym świecie. Wśród badanych patogenów są ptasia grypa, małpia ospa i hantawirus.

Źródło: NCzas.com


  1. Murphy 26.09.2023 12:11

    Nie można pracować nad szczepionką jak się nie wyizoluje wirusa. Nie można wyizolować wirusa jak jeszcze on nie istnieje. Wniosek z tego jest taki, że robią kolejną PLANdemię i już wiedzą co wypuszczą lub tylko straszą a ta “szczepionka” pewnie będzie gorsza od choroby.

    Wojna się już przejada, więc trzeba wrócić do czegoś innego.

  2. Kazma 26.09.2023 13:14

    Ale teraz to muszą te potwory w ludzkiej postaci wymyślić już coś naprawdę extra bo na podobny wał jak zvid 19 większość ludzi już nie da się nabrać, nawet tych co dali się wydźgać dużo przejrzało na oczy. Będzie pewnie już coś jak to się teraz mówi hybrydowego, połaczenie wirusa, 5G, i może jakiegoś innego świństwa, może coś z wodą.

  3. Dandi1981 26.09.2023 14:27

    Przeraza to ze maja kontrole mediow glownego scieku a oni graja do jednej bramki i czytamy 5 osob zmarlo w polsce na covid pozniej 50x woecej chorych na covid w rumuni, czemu nie na ksiezycu? Pompuja strach siejac ferment informacjami ktorych nie zwerifikujesz, robia podwaliny pod plandemie.

Białoruś gotowa na ćwiczenia wojskowe z Polską

 Rada Bezpieczeństwa Białorusi ogłosiła, że jest gotowa na przeprowadzenie wspólnych ćwiczeń wojskowych z Polską.

Ćwiczenia mogłyby obejmować obronę przeciwlotniczą w ramach ochrony granicy, ochronę granicy i przeciwdziałanie transgranicznym zagrożeniom związanym z sytuacjami nadzwyczajnymi.

Obecnie białoruska armia bierze udział w ćwiczeniach w ramach WNP. Rosjanie dzielą się z Białorusinami swoimi doświadczeniami z wojny, prezentują swoje najnowsze osiągnięcia, jeśli chodzi o rozwój techniczny i metody prowadzenia działań, rozminowywanie i używanie bezzałogowych statków powietrznych.

W ćwiczeniach oprócz regularnego wojska ma brać udział także białoruska obrona terytorialna. Białoruś deklaruje, że jest gotowa użyć broni atomowej w obronie kraju.

Źródło: NCzas.com

 

Ukraina stawia już nie na Warszawę a na Berlin


Jak pisze na swoim portalu niemiecka telewizja Deutsche Welle, po słowach premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie broni Ukraina stawia teraz przede wszystkim na Niemcy, a nie na Polskę. Taka narracja przedstawiana jest przez część komentatorów naszego sąsiada zza Odry. Morawiecki powiedział, że Polska nie dostarcza już broni Ukrainie, co wywołało ostre komentarze niemieckie prasy.

Cytowany przez stację „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) napisał, że słowa Morawieckiego oznaczają zapowiedź przerwania dostaw broni. Gazeta zaznacza, że Warszawa próbuje „relatywizować tę wypowiedź”. Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla stacji TVN24 powiedział, że słowa premiera zostały źle zinterpretowane. Oznaczały one tylko, że Polska nie będzie przekazywać nowego uzbrojenia. Jest ono bowiem kupowane, by modernizować polską armię. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebestreit wyraził nadzieję, że słowa Dudy oznaczają, że Warszawa będzie nadal solidaryzować się z walczącym sąsiadem.

Jak pisze dalej portal telewizji Deutsche Welle: Do wypowiedzi premiera Morawieckiego nawiązuje też „Sueddeutsche Zeitung”. „Zdanie (Morawieckiego) nie pozostawia wiele miejsca na interpretacje. Polska spisuje Ukrainę na straty i nie da już zaatakowanemu krajowi broni – tak zrozumiany został Morawiecki w Brukseli” – pisze Hubert Wetzel. Jego zdaniem słowa Morawieckiego brzmiały tak, jakby wypowiedział solidarność Polski z Ukrainą. W Moskwie powstało wrażenie, że Europa kłóci się o pomoc dla Ukrainy, co jest „katastrofalne”. Władimir Putin pragnie podzielonej UE.

Liderzy Unii Europejskiej – zdaniem niemieckiej prasy – mają nadzieją, że wypowiedź Morawieckiego podyktowana była względami związanymi z toczącą się w Polsce kompanią wyborczą. Mają też nadzieję, że po wyborach nastąpi powrót do wcześniejszej polityki. Jednocześnie jednak całe zamieszanie ukazało słabe punkty w europejskiej jedności.

Niektórzy niemieccy dziennikarze wyrażają opinię, że władze w Kijowie coraz bardziej szukają poparcie dla swojej walki w Berlinie. Podkreśla się również, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim przemówieniu w Nowym Jorku postulował włączenie Niemiec jako stałego członka do Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Krok ten – zdaniem Zełenskiego – będzie gwarancją światowego pokoju i bezpieczeństwa.

Daniel Broessler na łamach „Sueddeutsche Zeitung” napisał: „Rządzący w Polsce nacjonaliści, przez długi czas zakochani we własnej pozie największego sojusznika Ukrainy, grają w kampanii wyborczej od dłuższego czasu antyukraińską kartą. Tak jak dla wszystkich populistów, ważniejsze są dla nich punkty zdobyte u rolników skarżących się na tanie zboże z Ukrainy niż wzmocnienie Ukrainy w walce z rosyjskim agresorem” (cytat za Deutsche Welle).

Władze Ukrainy zdają sobie sprawę – zdaniem niemieckiego dziennikarza – że wojna może potrwać kilka lat i że od Polski nie mogą oczekiwać zbyt wielkiej pomocy, szczególnie w sytuacji zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach. Osobiste fobie Jarosława Kaczyńskiego skierowane przeciwko Niemcom doprowadziły do „izolacji Polski w Europie”, dlatego Warszawa jest „złym partnerem” dla Ukrainy dążącej do przystąpienia do Unii Europejskiej. W tej sytuacji najlepszym partnerem Kijowa staje się Berlin, na którym „zawsze można polegać”.

Jacques Schuster na łamach „Die Welt” napisał: Powodem obaw związanych z polską polityką zagraniczną nie są antyniemieckie ataki, gdyż służą one jedynie ukryciu w kampanii wyborczej skromnego bilansu rządu. Niegodziwe w polskiej polityce zagranicznej jest to, że poprzez swoje sprzeczności przyczynia się ona do skarlenia kraju. (cytat za Deutsche Welle)

Jego zdaniem polska polityka zagraniczna „wychodzi na dobre Rosji”. Polska nie może wstrzymywać pomocy dla Ukrainy, tylko dlatego że kraj ten realizuje własne interesy. Rząd w Warszawie jest niezdolny do traktowania polityki zagranicznej jako zadania geopolitycznego.

Na koniec Deutsche Welle zaznacza, że tekst jest omówieniem publikacji w prasie niemieckiej, a nie odzwierciedleniem stanowiska stacji.

Autorstwo: Wojciech Ostrowski
Na podstawie: Deutsche Welle
Źródło: MagazynFakty.pl


  1. Piron 26.09.2023 11:12

    Osobiście myślę że słowa Morawieckiego (były celowe) stanowią element kampanii wyborczej, i po wygranych (tfu) wyborach nic się w tej kwestii nie zmieni. Ale abstrahując od tego to życzę naszym zachodnim sąsiadom powodzenia w dostawach broni dla Ukrainy, oraz przyjmowaniu wielomilionowej rzeszy uciekinierów ukraińskich, szkalowanie naszego kraju w niemieckiej prasie stanowi podstawowy element ich narracji.

  2. Dandi1981 26.09.2023 14:41

    Ja nie wiem ale te slowa byly na minus dla wyborcow , ukrainy , swiata pytanie po co on to powiedzial czy jest az tak glupii ? Przeciez tuman mogl powiedziec polska przekazala cale postsowieckie uzbrojenie ukrainie wartosci miliardow usd juz nie mamy co przekazac lecz mimo blokady rolnej wprowadzonej przez Ukraine dalej produkujemy amunicje i najnowoczesniejsze uzbrojenie dla ukrainy mimo ze nas pozwala przed sad arbitrazowy bo nie rozumie ze polska nie poswieci swojego rolnictwa mimo ogromnej potrzeby finasowej na zbrojenia przez Ukraine. Nie bylo by krzyku to Ukraina by stala w zlym swietle ze gryzie reke ktora ja karmi a tak jest ze to polska szantarzuje Ukraine nie odwrotnie.
    Zgoda na wysylanie ukraincow z polski na front ukrainski jest debilizmem bo sprawia odplyw sily roboczej z polski do innych krajow a oni zwiekszaja ludnosc polski, przyspieszaja gospodarke . Dzieje sie tak bo migraci pracuja ciezko a placi im sie niewiele na tym polegal cud gospodarczy USA .

 

Jak Zachód odkrył ukraiński nazizm


Od początku rozszerzonego konfliktu na wschodzie Ukrainy, a więc od lutego 2022 roku zachodnie media gorliwie starają się tuszować fakt, że symbolika nazistowska oraz jej pochodne na Ukrainie są obecne w niezwykle szerokim spektrum.

Ponieważ zachodnia Europa oraz USA zbudowane zostały na ideologii ciągłego kajania się przed Żydami i przepraszania za działania niektórych państw dzisiejszego świata euroatlantyckiego przeciwko przedstawicielom tej nacji, fakt, że ten właśnie świat zachodni używa elementów politycznie skompromitowanych, musi zostać starannie ukryty przed opinią publiczną, aby nie odkryła ona prawdy o II wojnie światowej a konkretnie o tym, po której stronie walczyli w niej zwolennicy ukraińskiej niepodległości. I aby w związku z tym nie przeszła ona na stronę Rosji Władimira Putina, który z denazyfikacji Ukrainy uczynił cel swojej kampanii militarnej.

O tym, że Zachód będzie tuszować i wyciszać obecność na Ukrainie formacji odwołujących się do banderyzmu, nazizmu oraz neonazizmu przekonać się mogliśmy już na samym początku wojny, kiedy to Facebook, jeden z najważniejszych instrumentów oddziaływania na opinię publiczną tak świata zachodniego, jak i pozostałych państw naszego globu, podjął decyzję o tym, że gloryfikowanie walki Batalionu Azow z Rosją nie będzie podlegało cenzurze. Wcześniej, m.in. ze względu na zbrodnie wojenne Azowa w 2014 roku, jego wsparcie oraz wysławianie podlegało surowym restrykcjom, na równi z Państwem Islamskim i Ku Klux Klanem.

Jest to wyśmienity przykład obłudy, hipokryzji i podwójnych standardów świata euroatlantyckiego. Obrazuje nam idealnie, że można być wyznawcą zbrodniczej ideologii i być gloryfikowanym w miejscach, które na co dzień czyszczone są ze wszelkich przejawów nawet łagodnej formy nacjonalizmu czy etnocentryzmu, pod warunkiem że walczy się za interes NATO, Stanów Zjednoczonych czy innych struktur politycznych i militarnych świata zachodniego.

W drugim dniu konfliktu zbrojnego, który wybuchł 24 lutego 2022 roku za napisanie krótkiej informacji o tym, że Facebook będzie przyzwalał na gloryfikowanie Azowców moje konto na jednej z bardziej znanych blogosfer w Polsce, na którym zgromadziłem niemal 200 tekstów, dosłownie kilka-kilkanaście minut po ukazaniu się tego wpisu, zostało skasowane. Tak oto cenzorzy strony związanej blisko z rządem warszawskim zadbali o to, aby fakt walki z Rosją przez zachód rękoma neonazistów czy też osób otwarcie odwołujących się do skompromitowanych ideologii II wojny światowej, został wyciszony.

Przez całe miesiące tak w Polsce jak i na Zachodzie kpiono z władzy rosyjskiej, która wprost zwracała uwagę na fakt, że w zachodniej strefie wpływów powstaje państwo, które w swoje wojskowe struktury włącza organizacje złożone z fanów ideologii, która pochłonęła dziesiątki milionów ofiar, w tym kilka milionów Polaków. Były jednak wcale nie marginalne środowiska w Stanach Zjednoczonych, które bardzo intensywnie nagłaśniały od wielu lat, że Zachód pozwala budować nad Dnieprem państwo, którego struktury siłowe zasilane są piewcami Bandery, Waffen-SS oraz innych skompromitowanych postaci i formacji z czasów europejskiej tragedii połowy XX wieku.

Przebicie się do mainstreamu środowisk, które wygłaszały podobne do narracji rosyjskiej tezy o istocie państwa ukraińskiego, było rzecz jasna mało prawdopodobne. Zachód jednak, wraz z kolejnymi porażkami i kompromitacjami ukraińskiej armii, może w końcu odkryć prawdę o Ukrainie. A wtedy niejeden łatwowierny w oficjalną narrację o nazizmie na Ukrainie jako „rosyjskiej propagandzie” może doznać niemiłego zaskoczenia.

„New York Times” już wiele miesięcy temu wspominał o problemie nazizmu na Ukrainie, jednak tekst o tym opublikowany na łamach amerykańskiego medium bagatelizował ten niezwykle skandaliczny aspekt ukraińskiego państwa.

Już na wstępie swojego artykułu nowojorskie medium manipulowało faktami, stwierdzając, jakoby ukraińskie związki z symboliką nazistowską zostały ukształtowane pod okupacją radziecką oraz niemiecką.

Ukraiński nacjonalizm, którego głównym ideologiem był Dmytro Doncow, u swego zarania był ideologią totalitarną, której celem było stworzenie czystego etnicznie totalitarnego państwa faszystowskiego, które będzie się ciągle rozszerzać i „połykać” kolejne sąsiednie terytoria. Bogumił Grott, polski historyk specjalizujący się w tematyce ukraińskiej określił zasady ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, które już w 1929 roku w życie wprowadzała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów jako mające charakter faszystowski i bliskie nazizmowi.

Twierdzenie więc, że ukształtowanie się związku Ukraińców z nazizmem miało związek z II wojną światową, co sugeruje, że nie istniały wcześniej i powstały w wyniku wojennego bezprawia, jest manipulacją. Związki te istniały znacznie wcześniej. Ukraińcy byli szkoleni przez Włochy Mussoliniego i Niemcy Hitlera na długo przed wybuchem wojny polsko-niemieckiej z września 1939 roku. Druga wojna światowa jedynie umożliwiła realizację budowy czystego narodowościowo faszystowskiego monopartyjnego państwa totalitarnego, którą to Ukraińcy planowali od wielu lat. Co jednak w ostateczności napotkało na opór tak niemiecki jak i radziecki.

W dalszej części tekstu amerykańskie medium wspomina wprost, że nazistowska symbolika wśród ukraińskich żołnierzy na wojnie z Rosją nie jest jednostkowa, a została szeroko rozpowszechniona. „Symbolika tych grup, w tym naszywka z czaszką i krzyżem noszona przez strażników obozów koncentracyjnych i symbol znany jako Czarne Słońce, pojawia się teraz z pewną regularnością na mundurach żołnierzy walczących na linii frontu” – pisało nowojorskie medium.

Powszechność symboliki nazistowskiej w wojnie na Ukrainie była tak duża, że nawet twitterowy (obecnie X-owy) profil Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) opublikował fotografię ukraińskiego żołnierza z symbolem powszechnie kojarzonym z nazizmem. Zdjęcie to zostało bardzo szybko usunięte.

Pomimo zwrócenia uwagi przez „New York Timesa” na symbolikę, która jego żydowskim właścicielom zapewne niezbyt by się spodobała, pod koniec swojego tekstu stwierdza on, że „symbole takie jak flaga związana z Ukraińską Powstańczą Armią i naszywka [SS] Galizien stały się symbolami antyrosyjskiego oporu i dumy narodowej. To sprawia, że trudno jest oddzielić […] Ukraińców rozwścieczonych rosyjską inwazją od tych, którzy wspierają skrajnie prawicowe grupy w kraju”.

Wyobraźmy sobie, że flaga ze swastyką albo symbol 1. Dywizji SS „Adolf Hitler” stał się symbolem walki jakiejś z pronatowskich formacji zbrojnych. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że do takiej sytuacji nie mogłoby dojść. Ponieważ jednak Ukraińska Powstańcza Armia oraz SS Galizien zajmowały się przede wszystkim mordowaniem przedstawicieli polskiego narodu, na Zachodzie nazwy te nie budzą tak negatywnych skojarzeń jak ma to miejsce w Polsce. Co sprawia, że ich rozpowszechnienie na Ukrainie nie napotyka na większy opór ze strony państw Zachodu, z których niektóre przeszłości finansowały i wzmacniały ukraiński nacjonalizm jako element walki z Polakami.

Jeżeli więc w przyszłości dojdzie do banderowskiego blowbacku (odwrócenia się agentury przeciwko swoim dawnym opiekunom) co uważam za bardzo prawdopodobne, to pierwszymi ofiarami tego będą właśnie Polacy. Żydzi, druga nacja, która najbardziej ucierpiała od działań tych formacji, bezpiecznie ewakuowała się z Ukrainy tuż po wybuchu konfliktu z lutego 2022, w ramach czegoś w rodzaju „Operacji Most 2”. Tak więc ukraiński nacjonalizm, jeżeli w przyszłości znajdzie innego wroga niż Rosja, będzie nim z pewnością Polska oraz polski naród.

W zachodniej propagandzie oraz tendencjach do wyciszania ukraińskiego nazizmu dokonał się jednak pewien wyłom. Oto w parlamencie kanadyjskim w obecności komika Zełenskiego, którego dziadek walczył w stalinowskiej Armii Czerwonej, gloryfikowany był 98-letni weteran SS-Galizien, zbrodniczej formacji, która służyć miała hitlerowcom jako mięso armatnie rzucone na pożarcie Sowietom w ramach odciążania niemieckiego wysiłku wojennego, a której członkowie zasilali pułki policyjne, biorące udział w krwawych rzeziach polskiej ludności cywilnej.

Po takiej kompromitacji i ujawnieniu nazistowskiej przeszłości Ukrainy zachodnie media milczeć już nie mogły, tym bardziej, że tym razem Żydzi nie mieli zamiaru już zamiatać sprawy pod dywan i podnieśli głośne larum co do tej haniebnej sytuacji.

Opinia publiczna na Zachodzie tym samym po raz pierwszy od momentu wybuchu wojny została szeroko zaznajomiona z tym co wcześniej znała jako „rosyjską propagandę”, a więc z tezami, że Ukraina ma jakieś związki z nazizmem.

Dla osób znających historię ukraińskiego nacjonalizmu fakt przebywania, ochraniania, a nawet finansowania ukraińskich nazistów po II wojnie światowej przez reżimy anglosaskie nie jest żadną wielką tajemnicą.

Tajne operacje brytyjskich i amerykańskich służb wywiadowczych, kryptonim „Integral”, od integralnego ukraińskiego nacjonalizmu, oraz „Rollback”, oznaczająca wypychanie komunizmu z obszaru dominacji ZSRR, były prowadzone za pomocą członków ukraińskich struktur nacjonalistycznych, w tym kolaborantów III Rzeszy, już po zakończeniu II wojny światowej.

Inni ukraińscy nacjonaliści, również odpowiedzialni za zbrodnie w okresie II wojny światowej, byli przerzucani do Kanady przez brytyjskie służby, aby tam tworzyć zręby diaspory, która w przyszłości może być użyteczna do manipulowania klimatem politycznym na wschodzie Europy. Ukraińskich nazistów, takich jak Mykoła Łebed, jednego z architektów zbrodni wołyńskiej, ochraniali także Amerykanie a konkretnie tamtejsze służby specjalne. Sam Stepan Bandera był wiele lat osłaniany przez amerykański kontrwywiad wojskowy w ramach tajnej operacji o kryptonimie „Anyface”.

Korzystanie z usług ukraińskich nazistów i zbrodniarzy okresu II wojny światowej przez Wielką Brytanię i jej kanadyjską ekspozyturę oraz Stany Zjednoczone nie było więc żadną specjalną tajemnicą. Jednak na Zachodzie, z wyjątkiem środowisk żydowskich, ukraiński nacjonalizm nie budzi negatywnych skojarzeń. Banderowcy po prostu nie zabijali ani Francuzów, ani Anglików, ani Włochów, ani Amerykanów. Z Niemcami do pewnego stopnia walczyli jednak czyniła to tylko jedna z OUN-owskich frakcji i robiła to w niezwykle ograniczonym stopniu. Ukraiński nacjonalizm był skierowany przede wszystkim przeciwko państwu i narodowi polskiemu.

Dlatego właśnie występ ukraińskiego kolaboranta z dywizji SS „Hałyczyna” w kanadyjskim parlamencie, o ile jest skandalem samym w sobie, o tyle pozwoli on choćby części tamtejszej opinii publicznej poznać nazistowski i kolaboracyjny charakter ukraińskiego nacjonalizmu.

Nie wpłynie to rzecz jasna na wsparcie dla współczesnej neobanderowskiej Ukrainy. Ta będzie karmiona zachodnią kroplówką, dopóty dopóki Stany Zjednoczone będą widziały w tym swój interes. Jeden incydent demaskujący historyczne związki Ukrainy z nazizmem i fakt gloryfikacji SS-mana przez komika Zełenskiego nie będzie na tyle silnym bodźcem, aby Waszyngton miał z jego powodu zarzucić inwestycje we współczesną Ukrainę, która jest wygodnym instrumentem wywierania wpływu na Moskwę i negocjowania z nią za pomocą wojny o to, aby przeszła ona z obozu chińskiego do obozu zachodniego.

Dla Polaków kompromitacja ukraińskiego reżimu może przynieść jedynie pozytywne rezultaty. Osłabienie na Zachodzie wsparcia dla rządu kijowskiego, który ze swojej natury jest antypolski, a swoją antypolskość taktycznie ukrywa w celu osiągnięcia w ramach tego korzyści materialnych, wojskowych i politycznych, może przynieść nam podobne osłabienie poparcia dla tej dyktatury ze strony Warszawy, która podąża w swojej polityce za interesem zachodnim, zwłaszcza anglosaskim. Pomimo iż nie należy oczekiwać rychłego upadku wrogiego nam projektu neobanderowskiej Ukrainy, każdy kolejny spektakl, w którym ukraiński nacjonalizm i jego związki z III Rzeszą Niemiecką zostaną zdemaskowane, będzie kolejną cegiełką, która zapozna opinię publiczną świata zachodniego z totalitarnym charakterem ideologii, którą wspiera i finansuje. Co jest niezwykle niebezpieczne z punktu widzenia państwa i narodu polskiego, przeciw któremu ta zbrodnicza ideologia była skierowana 80 lat temu i co doprowadziło w konsekwencji do ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, w którym śmierć poniosło od 120 do 250 tys. Polaków, głównie kobiet, dzieci i osób starszych.

Autorstwo: Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net

 

Poczta Polska w służbie inwigilacji


Chcesz nadać pocztą list zwykły? Pomimo figurowania takiej usługi w ofercie, musisz to wymusić.

Akcja działa się w prowincjonalnej placówce pocztowej, gdzie zdawałoby się społeczności bliżej natury niż telewizora, co zresztą wykazała podczas ostatniej pandemii. Nie dały rady nakrycia twarzy, próbuje dać radę poczta.

Klient przyszedł z zapisaną kartką papieru, poprosił o kopertę. Dostał wraz z żądaniem wypełnienia potwierdzenia nadania przesyłki. Za tę propozycję grzecznie podziękował, ponawiając, że potrzebuje tylko kopertę, a po zapakowaniu listu podejdzie po znaczek. Pani z okienka nie odpuszczała, tracąc swój blask z każdą kolejną minutą monologu o wyższości listu z potwierdzeniem nad listem zwykłym. Oczywiście nie mogąc posługiwać się argumentem różnicy cenowej, skądś (ze szkolenia?) wytrzasnęła wskroś zadziwiającą formułkę, że odbiorcy odrzucają listy bez potwierdzenia. Klient, wysłuchawszy kazania, nie odpuścił. Nadał swoją przesyłkę listem zwykłym.

Albo nie nadał, ponieważ w odwecie nie dostał nawet wydruku z kasy fiskalnej za zakup koperty i usługę pocztową. Zrozumiał, że istotnie, pani z okienka jego list może wyrzucić i udowodni mu swą rację, że bez potwierdzenia do adresata nie dotrze.

Ponieważ polemizowanie z monopolistą równa się polemizowaniu z następstwem pór roku, pozostaje zgadywać, czemu poczta tak bardzo troszczy się o odrębne kwitki z danymi, kto z kim koresponduje. Raczej nie dla zarobku, choć naturalnie, usługa pocztowa z potwierdzeniem jest droższa. Jednak monopoliście – każdemu – wszystko jedno, osiągnie zysk czy stratę; ewentualną stratę na klientach i tak pokryją podatnicy.

Jeżeli opisane zdarzenie w skali Polski jest już zjawiskiem, to oznacza, że poczta błyskawicznie nadrabia zaległości względem innych handlowców w służbie NWO, u których bez wylegitymowania się nie kupisz nawet chleba.

Generalnie margines anonimowych transakcji w Polsce – pomijając śledzenie człowieka przez wszechobecne kamery, własne telefony, samochody, a nawet kuchenne czajniki – jest coraz mniejszy. Gdzieniegdzie trzeba płacić frycowe, nie chcąc się ujawniać, np. w supermarketach, czy na kolei. Inni – jak widać – nie bawią się w półśrodki, tylko stawiają sprawę jasno: nie ujawnisz się – nie istniejesz. Ba, w ramach dobrosąsiedzkiej pomocy nawet rachunku w banku nie opłacisz staruszce, bank żąda nawet danych wolontariusza.

Poczcie zaś starczyłoby samo skanowanie kopert, przecież tam są dane odbiorcy i z reguły nadawcy. Może kłopot stanowi, że koperty są różnej wielkości, a kwitki znormalizowane?

Autorstwo: Dobroca
Źródło: WolneMedia.net


  1. Admin WM 26.09.2023 07:23

    Ja miałem rok czy dwa temu inny problem. Chciałem wysłać list polecony naklejając znaczek pocztowy. Odmówiono, bo Poczta Polska zmieniła zasady i listy polecone można opłacać już wyłącznie kartą lub gotówką. Znaczki pozostały wyłącznie dla listów zwykłych. Według mnie to skandal a znaczki pocztowe, niczym bon, powinny być uwzględniane nawet do nadawania paczek.

  2. solar 26.09.2023 08:40

    To proste. Panie w okienkach (listonosze zresztą też) muszą wyrobić palny sprzedażowe – inaczej nie dostaną premii a w rażących przypadkach mogą stracić pracę. Mam w rodzinie 2 listonoszów więc wiem o czym mówię. Jeden z nich dla świętego spokoju sam coś kupował żeby się go szef nie czepiał.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...