czwartek, 2 maja 2024

 

Barwy narodowe Polski


W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się barwy narodowe Polski, biel i czerwień?

W przeszłości kolejność tych barw nie była sprecyzowana i można spotkać się z odwrotną ich kolejnością. Czerwienią i bielą, co można zobaczyć na różnych filmowych rekonstrukcjach historii dawnej Polski. Natomiast w okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów flaga miała trzy pasy czerwono – biały – czerwony. Mnie w szkole podstawowej uczono, że barwy te wzięły się od krwi przelanej w walce o Polskę i blizn odniesionych w tych walkach. Brzmi to niezbyt przekonywająco.

Natomiast według „Wikipedii” górny biały pas polskiej flagi to odniesienie do białego orła, a dolny czerwony pas to pole tarczy herbowej. Kolor biały w heraldyce to reprezentacja srebra. Oznacza on również wodę, a w odniesieniu do wartości duchowych czystość i niepokalanie. Kolor czerwony odnosi się do ognia i krwi, a z cnót odnosi się do odwagi i waleczności. Również ta interpretacja nie brzmi dla mnie zbyt przekonywająco.

Skąd więc wzięły się barwy narodowe Polski? Powyższymi wyjaśnieniami musiałem się zadowolić przez większość życia, aż do czasu, kiedy dowiedziałem się o Chrobacji, a właściwie Chorwacji. Mianowicie na dawnych mapach Europy można znaleźć dwie Chorwacje. Pierwszą Chrobację, a właściwie Chorwację można zlokalizować terenach dzisiejszych polskich województw, małopolskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego. Lokalizacja ta wykracza poza aktualne granice Polski i dawna Chrobacja znajdowała się na terenach dzisiejszej Słowacji, Ukrainy. Być może Białorusi i innych państw współczesnej Europy w zależności jak zmieniały się granice na wskutek różnych wydarzeń historycznych. Tą Białą i Czerwoną Chrobację – Chorwację na terenach dawnej Polski możemy zobaczyć na poniższej mapie. Grande Khrobatie – Blanche to Wielka Biała Chorwacja. Natomiast Khrobatie – Rouge to Chorwacja Czerwona. Nazwy te widzimy je na poniższej mapie w okolicy miast Kraków i Przemyśl.

Druga również Biała i Czerwona Chorwacja – Chrobacja znajduje się na terenach dzisiejszych Bałkan. Na dawnych mapach Europy te obydwie Chorwacje, zarówno w Polsce jak i na Bałkanach dzielą się na Chorwację Białą i Chorwację Czerwoną! Bijela Hrvatska to Biała Chorwacja. Z kolei Crvena Hrvatska to Czerwona Chorwacja i widzimy je na drugiej mapie poniżej.

Skąd więc taki podział na Chorwację Białą i Czerwoną? Tak zwana Księga Welesa wspomina, że Słowianie wywodzą się od Nordyków, a ci charakteryzowali się białym i czerwonym kolorem włosów. Także ta argumentacja brzmi to mało przekonywająco. Kolejne wyjaśnienie brzmi bardziej wiarygodnie. Podział na Chorwację Białą i Czerwoną wynika z dawnego oznaczania kierunków świata za pomocą kolorów, które wywodzi się od ludów ałtajsko – tureckich. Ludy te używały kolorów do oznaczenia kierunków geograficznych. Kolory tych oznaczeń to, czerwień – południe, biel – zachód, czerń – północ, zieleń – wschód. Gdy spojrzymy na mapy 1 i 2 to Chorwacja Biała leży w kierunku zachodnim (kolor biały – zachód) w odniesieniu do Chorwacji Czerwonej (kolor czerwony – południe). Natomiast Chorwacja Czerwona (kolor czerwony – południe) leży na południe – południowy wschód względem Chorwacji Białej (kolor biały – zachód). Można więc współcześnie powiedzieć, że Chorwacja Biała była Chorwacją Zachodnią, a Chorwacja Czerwona była Chorwacją Południową.

Dawne symbole narodowe Chorwacji – Chrobacji również nawiązują do biało czerwonych kolorów podobnie jak polskie barwy narodowe. Poniżej możemy zobaczyć herb Królestwa Chorwacji, które powstało w 925 roku i przetrwało do 1918 roku. Jak widać, dominują barwy biało – czerwone. Również flaga Królestwa Chorwacji to biało-czerwona szachownica. Podobnie jak obecnych oznaczeniach polskich wojsk lotniczych.

Z kolei Adam Naruszewicz w swojej „Historyi Narodu Polskiego” napisał „W Chrobacyi szukać wypada początków naszych. Ślady Lazów (Lachów?) i Zechów (Czechów?)”. Dopiski w nawiasach są mojego autorstwa.

Podsumowując, barwy narodowe Polski wywodzą się od dawnej Chrobacji, Białej i Czerwonej zlokalizowanej na ziemiach Polski i naszych sąsiadów, Czechów, Słowaków i Ukraińców. W internecie pojawiają się dyskusje czy my Polacy pochodzimy od Chorwatów. Tak! Jest więcej historycznych ciekawostek tego dowodzących. Nawet Ukraińcy przypisują sobie pokrewieństwo z Chorwatami, choć w czasach Chorwacji na ziemiach dawnej Polski nikt o Ukrainie nie słyszał. Tylko my Polacy naśmiewamy się ze swojej historii, nazywając ją „turbosłowianizmem”. Uważamy, że Polska jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powstała w roku 966 w wyniku chrztu, który nas „stworzył i cywilizował”. Wcześniej co najwyżej dzikusy z dzidami biegały po lasach rosnących na terenach dzisiejszej Polski. Historia Polski przed 966 rokiem to dla nas temat tabu. No i tutaj trzeba sobie zadać pytanie czy przed 966 rokiem w ogóle była Polska, Wielka Lechia lansowana przez Janusza Bieszka, a może to była Wielka Biała Chorwacja. Czy chrzest w 966 roku był dla nas Polaków wybawieniem, czy też początkiem upadku ówczesnych struktur państwowych?

Na koniec warto tutaj przytoczyć słowa Józefa Piłsudskiego, które są nadal aktualne: „Naród, który nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Równie aktualne są słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego: „Aby być traktowanym jak duży europejski naród, trzeba chcieć nim być. Gdy się chce szacunku innych, trzeba najpierw szanować siebie”.

Nikt nie będzie się na nami Polakami – Chorwatami – Słowianami liczył, jeśli sami wypieramy się swojej przeszłości, wyśmiewamy ją i akceptujemy taki stan rzeczy. Podczas gdy wiele przesłanek wskazuje na to, że możemy być potomkami najstarszych ludów świata. Starszych niż Egipcjanie. Jesteśmy społecznością wywodzącą się z czasów starożytnych Sumerów, z czasów „stworzenia człowieka”. Wywodzimy się z ludów, które stworzyły podwaliny pod współczesną cywilizację.

Autor: Chrobatos
Zdjęcie: aganyga (CC0)
Ilustracje: Wikipedia.org (CC0), grupa „White Croatia – Bijela Velika Hrvatska” na „Facebooku”
Na podstawie: pl.Wikipedia.org
Źródło: WolneMedia.net

środa, 1 maja 2024

 

Czy da się udowodnić zmartwychwstanie Jezusa?


Naiwnie mi o tym napisać, ale myślę cały dzień, czy Jezus naprawdę wrócił do życia, ukazywał się, odprawił eucharystię w Emaus, czy naprawdę wstąpił do nieba, jak prorok Eliasz na „ognistym rydwanie”. Jeżeli tak – super, cieszmy się, alleluja. Niestety, z tym zmartwychwstaniem nie jest tak prosto, jak się nam, mnie wydawało wiele lat temu. Po pierwsze, każdy cud, a powstanie z martwych byłoby największym cudem w dziejach ludzkości, najpierw musi być dokładnie zbadany. Jeżeli na przykład ktoś twierdzi, że miał guza, a potem zrobiono zdjęcie i guza nie ma, a ktoś twierdzi, że modlił się o uleczenie, to komisja zarówno teologiczna, jak i medyczna, złożona z najtęższych umysłów danego episkopatu przeprowadza bardzo dokładną kontrolę, badania, przesłuchania, okoliczności.

Niestety, najpierw trzeba usiłować ustąpienie guza próbować wyjaśnić naturalnie – jako działanie leków, operacji, chemii, etc. Dopiero, gdy wszystkie wyjaśnienia naturalne upadną medycyna może jedynie orzec, że na obecnym etapie wiedzy stało się coś niewytłumaczalnego. I tak samo powinno być zrobione w przypadku ewentualnego wskrzeszenia Jezusa, oraz tych, których wskrzeszał – część z nich nie była martwa, bo wtedy nie było medycyny i często chowano uznanych za zmarłych, a będących tylko w śpiączce, letargu albo śmierci klinicznej, potencjalnie odwracalnej. Niestety, choć próbowano na wiele sposób wyjaśnić fenomen „pustego grobu”, to nie wysunięto wszelkich możliwych wyjaśnień naturalnych. Sformułowano ich masę, ale nie wszystkie. Oto one:

Opowieść o zmartwychwstaniu Jezusa jest centralnym punktem wiary chrześcijańskiej, ale w ciągu wieków badacze, historycy i teolodzy proponowali różne wyjaśnienia tego zdarzenia. Oto kilka możliwych wyjaśnień oprócz dosłownego zmartwychwstania…

TEORIA KRADZIEŻY CIAŁA

Teorię tę od razu poddamy krytycznej analizie. Kolejny argument naukowców i ateistów, czyli hipoteza kradzieży ciała przez uczniów również nie wytrzymuje głębszej krytyki i analizy. Jak podaje ewangelia, ostatni raz uczniowie Jezusa byli z Nim razem w wieczerniku, gdzie wieczorem w wigilię śmierci Jezusa spożywali z Nim ostatnią Paschę. Zaraz potem wszyscy (oprócz Judasza) wyruszyli do ogrodu Getsemani położonego niedaleko Golgoty. Tam Jezus się modlił, a uczniowie usnęli. Gdy aresztowano Jezusa, uczniowie uciekli. Następnego dnia w piątek podczas procesu Jezusa i przesłuchania u Piłata nawet Piotr zaparł się Nauczyciela. Pozostali uczniowie prawdopodobnie wrócili do swych domów, do rodzin. Kiedy Jezusa ukrzyżowano, pod krzyżem stał tylko „uczeń, którego Jezus miłował”, czyli późniejszy Jan ewangelista, autor również Apokalipsy świętego Jana. Nie było tam nikogo z pozostałych uczniów, którzy zamknęli się w wieczerniku „z obawy przed Żydami”. Gdy rankiem w niedzielę kobiety odkryły pusty grób, uczniowie nie uwierzyli. Nawet, gdy Jezus „stanął między nimi mimo drzwi zamkniętych”, oni „jeszcze z radości nie wierzyli”. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, uczniowie nie mieliby żadnego powodu, aby zorganizować kradzież ciała. Wręcz przeciwnie – zwykle zbuntowanych przywódców religijnych ruchów i sekt krzyżowano razem z ich uczniami, więc uczniowie Jezusa kradnąc ciało narażaliby się na wielkie niebezpieczeństwo, gdyby fakt kradzieży wyszedł na jaw. Kradnąc rzekomo ciało nie mieliby dokąd je zanieść, gdzie ukryć. Ciała zmarłych wynoszono z domów zwykle na noszach, które musiało dźwigać co najmniej dwóch ludzi. Nawet gdyby uczniowie chcieli ukraść ciało, nie weszliby do ogrodzonej zapewne posesji Józefa z Arymatei, ponadto na prośbę Żydów Piłat zapieczętował grobowiec i postawił tam swoje straże. Ominięcie tylu przeszkód zewnętrznych, a przede wszystkim moralnych i prawno-politycznych byłoby dla uczniów Jezusa bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Hipoteza kradzieży ciała odpada również z tego powodu, że w grobie zostały płótna. Gdyby uczniowie odwinęliby ciało z płócien, to musieliby albo nieść Jezusa nagiego, co byłoby profanacją i grzechem, albo przynieść własne płótna, na które z pewnością nie byłoby ich stać. Zresztą w nocy nie mogliby kupić płócien, a w czwartek, kiedy ostatni raz widzieli Jezusa nie mieli pojęcia, co się zdarzy między piątkiem a niedzielą.

Żaden uczeń, a tym bardziej Jan, który stał pod krzyżem nie odważyłby się na akt profanacji w postaci ekshumacji i profanacji ciała. Szczątki zmarłych były dla Żydów bezcenne. Do dziś potrzeba specjalnych pozwoleń na prace archeologiczne w Jerozolimie, a szczególnie na żydowskich cmentarzach. Hipoteza kradzieży ciała więc niemal na pewno odpada. Przerażeni uczniowie bali się Żydów, ponieważ zwykle razem z przywódcą religijnym, który sprzeciwiał się władzy kapłanów i Rzymian mordowano jego uczniów. To dlatego uczniowie zamknęli się w miejscu pożegnania z Jezusem, który wieczorem w dniu wskrzeszenia „stanął pośrodku nich mimo drzwi zamkniętych” i pokazał im ręce i bok. W kolejną niedzielę objawił się niewierzącemu w to, że Jezus żyje Tomaszowi. Potem pojawiał się w różnych miejscach przez 40 dni, zanim wstąpił do nieba. Po 10 dniach nastąpiło zesłanie Ducha Świętego. To wszystko świadczy o tajemnicy i absolutnie wyklucza podstawowe wyjaśnienie pustego grobu, czyli kradzież ciała.

TEORIA LETARGU (OMDLENIA)

Tę hipotezę bardzo łatwo obalić.

Co do hipotezy „omdlenia” czy letargu albo śmierci klinicznej, to nie wytrzymuje ona racjonalnej krytyki. Jezus przed ukrzyżowaniem był poddawany wyjątkowo brutalnym torturom, które naruszyły niemal każdą część ciała. Biczowano go trzystoma razami, kaleczono koroną z cierni, specjalnie przewracano w czasie drogi krzyżowej, a upadki te musiały być bardzo bolesne, bo belka, którą niósł Jezus ważyła około 70 kg. W jaki zatem sposób po pogrzebie zniknęły wszystkie opisane obrażenia ciała? W jaki sposób ciężko ranny Jezus sam odsunął od wewnątrz ciężki kamień, którym zamknięto komorę grobowca? W jaki sposób owinięty mocno płótnami Józefa z Arymatei Jezus sam zdołał się wyswobodzić najpierw z chusty, którą owinięto głowę, a potem z bandaży, którymi krępowano ciało? Gdy wskrzeszony Łazarz wychodził z grobowca, Jezus polecił „rozwiążcie go”. Gdyby dało się uwolnić samemu od płócien i bandaży Łazarz sam by to zrobił po wskrzeszeniu. Kolejne argumenty przeciwko hipotezie „omdlenia” są takie, że nie bardzo wiadomo, czym Jezus okryłby się po oswobodzeniu z płócien? Nie mógł iść nago po mieście, nawet w nocy, a szaty, które miał rozdali sobie podczas losowania rzymscy żołnierze, rzucając kośćmi o tunikę. Jezus nie miał tak naprawdę przepaski na biodrach – jedną z kar było publiczne obnażenie, które prowadziło do wielkiego poczucia wstydu, szczególnie u człowieka, który sferę seksualną miał zintegrowaną. Dokąd udałby się ranny Jezus, gdyby rzeczywiście udało mu się przeżyć ukrzyżowanie? Wszystkie te podane przeze mnie argumenty obalają całkowicie hipotezę „omdlenia” Jezusa.

Ponadto przebito bok, czyli serce Chrystusa włócznią i jak zaświadcza najbliższy uczeń i ewangelista „natychmiast wypłynęły krew i woda” (czyli osocze). Poświadcza w ten sposób fakt śmierci Jezusa, z czego można wnioskować, że już wśród współczesnych Jezusowi byli niewierzący w zmartwychwstanie.

Jest jeszcze jedna możliwość autorstwa mojego. Jezus został pochowany pośpiesznie, w pierwszym lepszym miejscu, które było blisko. W szabat ciała nie mogły pozostawać na krzyżach. Józef kupił ciało od Piłata i pochował. Był po cichu zwolennikiem Jezusa, ale jednocześnie bał się Żydów. Mogli go w sobotę szantażować, że albo usunie ciało „przestępcy” z grobu, albo wyrzucą go z Rady. W ewangelii co prawda nie ma dowodów, że Józef był szantażowany, więc mógł to zrobić na własną rękę mając do pomocy ogrodnika. Gdy tylko minął szabat, Józef postanowił nie robić sobie problemów i dokonał powtórnego pochówku. „Pusty grób” został więc niewłaściwie zinterpretowany.

Teoria ta sprowadza się do dość tajemniczej postaci Józefa z Arymatei, bogatego Żyda, członka Wysokiej Rady, który był potajemnym uczniem Jezusa, wierzył Mu i spełniał jego nauki. Ale robił to w tajemnicy, bo „obawiał się Żydów”. To trochę jak ktoś, kto w stanie wojennym ubrałby się w naklejkę „Solidarności”. Moja hipoteza jest taka, że albo Żydzi mogli go w sobotę (szabat – więc wszyscy zebrali się w Radzie – szantażować, że co on jaja sobie robi, przestępcę i zwodziciela chowa w swoim grobie”. Można przypuszczać, że leciały tego typu teksty – „no, co ty stary, manianę tu nam odstawiasz, chowasz przestępcę skazanego za bluźnierstwo i zadymę w świątyni w swoim grobie? Stary, albo zaraz jak minie szabat, wyniesiesz ciało extra muros – poza mury, bo w obrębie miasta nie wolno było chować zmarłych, szczególnie trędowatych oraz przestępców – albo wylecisz z Rady. Wybieraj, stary i nie rób maniany, bo i tak przez Niego mamy problemy z Piłatem, a może nawet z samym cesarzem.” No to Arymatejczyk na to – „oczywiście, że Go usunę, ale jak minie szabat, chciałem pomóc rodzinie i uczniom Jezusa, bo pochodził z biednej rodziny, podobnie jak uczniowie i nie miał swego grobowca. Nie robię maniany, tylko chwilowo użyczam grobowiec”. Tak mogła wyglądać ta konwersacja, ale oczywiście dowodów na to nie ma. Ale to ma co najmniej status poszlaki. Gdy minął szabat, Józef być może z ogrodnikiem (mógł zatrudniać, bo był majętny) przenieśli dokądś ciało, odwinięte z płócien, bo być może Józefowi szkoda było drogich płócien.

Niestety, nawet jeśli teoria szantażu ze strony Żydów upadnie, to pozostaje jeszcze wolna wola i przewidywanie samego Arymatejczyka. Nawet, jeśli nie był szantażowany, to mógł sam na wszelki wypadek przenieść ciało. Można tu wysunąć przeciwargument, że robiąc tak robił przysługę Żydom, bo przenosząc ciało fabrykował powstanie z martywch, ale strach mógł być większy.

Teraz spróbuję obalić tę swoją hipotezę. Wysuwam kilka zastrzeżeń…

1. Gdyby Żydzi szantażowali Arymatejczyka (“no co ty, oszalałeś, chowasz przestępcę w obrębie murów miejskich?!”, etc.), to strzeliliby sobie samobója – gdyby kazali Józefowi usunąć ciało, to zrobiliby przysługę apostołom i uczniom i rzeszom tych, któzy w Niego uwierzyli jeszcze za życia. Nie mogli więc żądać usunięcia ciała, bo to by było na rękę tym, którzy wierzyli w jego słowa, że „Syn Człowieczy zostanie wydany i zabity…” etc.

2. Argument numer dwa jest taki, że Józef nawet na własność kupiwszy ciało nie mógł tak po prostu w nocy wynieść sobie ciało i przenieść, dokąd chciał (choćby do zbiorowej mogiły skazańców), ponieważ Żydzi (i Rzymianie też) i w ogóle dawni ludzie mieli ogromny szacunek do ciała i zwłok zmarłych, nie to, co dziś, że zmarłych się nie szanuje, profanuje. Arymatejczyk sam tego nie mógł zrobić, ponieważ potem Żydzi albo uwierzyliby w zmartychwstanie i dołączyli do uczniów, albo byliby wściekli na Józefa, że przez jego działanie ludzie wierzą w to, że Jezus żyje.

Tak więc oba naturalne wyjaśnienia są już chyba ostatnimi, jakie z pozycji racjonalizmu i empiryzmu można wysunąć i obie teorie są słabe i nie wytrzymują rzetelnej krytyki historycznej, kulturowej czy politycznej. Usunięcie ciała z grobowca przez całą sobotę i niedzielę spędzało najwyższym arcykapłanom sen z oczu. Z jednej strony złamali prawo, zgadzając się na pochówek u Arymatejczyka, z drugiej nie mogli usunąć ciała, bo upadłby judaizm i byłaby zachwiana ich pozycja, więc władza, dochody, etc. Ani więc nie było prawdopodobnie szantażu w sobotę, ani sam Józef też nie dokonał powtórnego pochówku.

Na tym kończą się chyba czynione przez setki lat próby naturalnego wyjaśnienia historii Jezusa z Nazaretu. Teraz do moich krytyków należy obalić albo jedną albo drugą hipotezę. Jednak czuję, że wszelkie – nawet te, które będą potem, choć trudno sobie jeszcze jakieś wyobrazić, wszystko już sformułowano – wyjaśnienia naturalne nie wytrzymają ostatecznej krytyki, która będzie jeszcze zapewne w przyszłości.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA Z NAZARETU FAKTEM HISTORYCZNYM? NIEZBYT WYGODNE PYTANIA DO NIEWIERZĄCYCH

O sprawach najwyższej wagi, do jakiej z pewnością należy religia, wiara czy duchowość bardzo trudno pisać. Najwięksi teologowie napotykali w swej pracy na problemy, których nie udało się im rozwiązać. Tutaj mając tego świadomość chcemy jedynie rzucić nieco światła na centralną tajemnicę chrześcijaństwa – zmartwychwstanie.

Już bardzo wcześnie w judaizmie pojawia się intuicja czy przeczucie, że śmierć nie jest nieodwracalna i że wszechmogący Bóg, który stworzył niebo i Ziemię może przywracać zmarłych do życia. Judaizm nie wspomina o wskrzeszeniach – takich, jak córka Jaira, młodzieniec z Naim, syn ubogiej wdowy czy najbardziej zapadająca w serce historia o Łazarzu. Zmartwychwstanie lokuje w czasie u końca dziejów, kiedy wszyscy zmarli, przebywający czasowo w rzeczywistości, nazywanej „Szeol”, powstaną na sąd i do nowego, tym razem już wiecznego życia. Dopiero wcielony Bóg mógł także przywracać niektórych zmarłych do życia także doczesnego – bez obdarzania ich tym, co późniejsza teologia nazwie „ciałem uwielbionym”.

Jezus już w czasie swojej krótkiej, ale intensywnej działalności publicznej kilkakrotnie zapowiedział swoją śmierć oraz zmartwychwstanie. Jako człowiek w swej ludzkiej naturze wychowany w tradycyjnej wierze w powstanie z martwych wierzył obietnicom proroków, którzy stanowili głos samego Boga. Jako Bóg wiedział, że powstanie z martwych, jak głosi popularna pieśń „samowładnie”, mocą, którą wcześniej sam uzdrawiał rzesze, a niektórych przywrócił do życia. Dlatego zmartwychwstanie nie było rzeczą dla Żydów niemożliwą, jak w naszych czasach, gdy biologia twierdzi, że procesy zachodzące w chwili śmierci są ostatecznie nieodwracalne. „Dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego”.

O zmartwychwstaniu zaświadczyło wiele osób, w tym setnik („Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym”) oraz strażnicy, którzy powrócili do miasta po fiasku swojej służby, zadanej przez Piłata. Relacje te najpierw uczniowie rozpowszechniali ustnie, głosząc słowo boże, przepowiadając ewangelię. Dopiero po kilku dekadach od tych wzniosłych wydarzeń spisano pierwszą ewangelię, nazywaną „Ewangelią Marka” (ok. 40-55 r. n.e.), która powstała prawdopodobnie na podstawie pierwotnego tekstu, zwanego przez biblistów „Protoewangelią”. Ten cenny dokument nie dotrwał do naszych czasów, ale jego istnienie wydaje się dość pewne, bo stanowi on niejako zwornik wszystkich czterech kanonicznych ewangelii, które są czytane w Kościele.

Dla pewnego porządku myślowego trzeba zaznaczyć, że w kwestii zmartwychwstania zaistniały też świeckie poglądy, opierające się na próbach „naturalnego” wyjaśnienia zaistniałych wtedy zdarzeń. Tak więc w XIX wieku powszechnie pośród nawet wybitnych historyków (Renan i inn.) panowała zgoda, że Jezus nie tylko nie zmartwychwstał, a samo zmartwychwstanie to metafora, ale że nawet nie był postacią historyczną. To samo mówiono i pisano o Homerze, autorze starożytnych eposów czy królu Dawidzie, domniemanym autorze Psalmów. Negowano starożytne przekazy w imię nowoczesności, pozytywistycznej wiary w moc naukowego i racjonalnego objaśniania rzeczywistości oraz rzecz jasna – istnienie sfery nadprzyrodzonej. Dumni ze swych ideałów jasności, logiczności czy empiryczności naukowcy ówcześni popełnili wtedy wiele błędów, które wytknęli im w XX wieku nawet niewierzący historycy czy filozofowie.

Próbowano tedy wyjaśnić zmartwychwstanie, a raczej kluczową sprawę znalezionego pustego grobowca Jezusa, przez letarg, ocknięcie się, pomyłkę przy krzyżowaniu (miał zamiast Jezusa umrzeć ktoś inny) czy też jeszcze na inne sposoby. Wszystkie te próby wyjaśnienia braku ciała Jezusa w pustym grobie nie wytrzymały jednak krytyki, nawet wśród niewierzących żydowskich archeologów. Jak pamiętamy, Don Brown w książce o Da Vincim oraz reżyser filmu o pustym grobie sugerowali, że Jezusa wykradli uczniowie (“pogłoska, która rozniosła się wśród Żydów i trwa po dziś dzień”) czy też, że zrobił to ktoś inny, na przykład Józef z Arymatei, właściciel użyczonego grobowca. Niestety, wobec faktów historycznych próby te zostają obalone, jeśli uważnie i bez pobożnego lęku wczytamy się we wszystkie cztery opisy ewangelii, które są jedynymi pisanymi źródłami, jakie dotrwały do naszych czasów…

Przejdźmy od razu do sedna: co „ujrzał” święty apostoł Jan, kiedy jako drugi wszedł do pustego grobu, przepuszczając grzecznie starszego od siebie Piotra, przyszłego pierwszego papieża i męczennika w Rzymie? Najpierw „coś” ujrzał, a dopiero potem „uwierzył”. Zupełnie jak Tomasz Didymos, który najpierw zobaczył Jezusa, który wrócił do życia, włożył nawet rękę w puste już rany, a dopiero potem stwierdził słynne słowa „Pan mój i Bóg mój”. Otóż naszym zdaniem Jan, późniejszy autor czwartej ewangelii, tej nie synoptycznej, zobaczył leżące na skalnej półce sukna czy płótna. Być może wszedłszy do grobowca, szukał oczami ciała, jednak bezskutecznie. Czy Jan ujrzał…później tak nazwany „Całun Turyński?” Czy mimo półmroku, jaki musiał wczesnym rankiem spowijać grób i jego otoczenie, zdołał dostrzec zarysy odbitej jakąś nieznaną siłą postaci, jakby pierwszej fotografii kwantowej, nie namalowanej ludzką ręką? Czy leżące w grobie drogie płótna przetrwały?

I jeszcze jedna myśl: czy płótna leżały w taki sposób, jakby postać, którą je wcześniej okrywały, przeniknęła w tajemniczy sposób materię, która opadła, układając się w zarys postaci, niczym płótno zdjęte z rzeźby? Obok leżała prawdopodobnie słynna chusta z Manopello, czyli osobne płótno, którym dodatkowo po namaszczeniu olejkami owijano już tylko samą głowę. Istniała jeszcze legenda, że także płótno, którym podczas drogi krzyżowej okryła twarz Jezusa Weronika, przetrwało, jednak nie było wtedy w grobowcu. Dlaczego ewangelista podkreśla, że chusta z głowy leżała zwinięta obok całunu? Być może, aby nie powielać odbicia twarzy, które także widnieje na chuście z Manopello. Kiedy naukowcy nałożyli odbicie twarzy na Całunie Turyńskim na chustę z Manopello, okazało się, że są to identyczne twarze, niemożliwe do podrobienia żadną techniką ludzką, jakie wtedy znano. Dla porządku dodam, że to samo naukowcy zrobili z oryginałem słynnego obrazu Miłosierdzia z Łagiewnik i także okazało się, że twarz namalowana przez malarza idealnie odpowiada odbiciu twarzy Człowieka z Całunu.

Czy więc Jan ujrzał blady zarys odbitej w niewiadomy sposób postaci na płótnach, których kształt odpowiadał leżącemu wcześniej ciału? Czy jako pierwszy mógł kontemplować Jezusa, który jakby pozostawił ludziom swoją wizytówkę, swoje zdjęcie zrobione energią nie z tego świata? Wszak powiedział, że „królestwo Moje nie jest z tego świata…”

Jeśli tak było, zmartwychwstanie przestaje być kwestią wiary, która nigdy nie może być żadną pewnością, a staje się przedmiotem badań historycznych, odsłaniających dalsze zawiłe dzieje Całunu z grobowca. Okaże się bowiem wkrótce, że całun gdzieś zniknie na całe stulecia, by odnaleźć się w tajemniczy sposób a to w zakonie templariuszy, a to w możnych rodach i arystokracji, by na koniec przejść w ręce naukowców. Stwierdzili oni, że nie jest to odbicie powstałe na skutek działania czynników naturalnych, jak olejki do balsamowania czy pot i krew, wydzielane przez Zmarłego i nie jest to obraz namalowany ręką ludzką, że nawet genialny Leonardo albo Michał Anioł czy inni renesansowi malarze nie potrafiliby czegoś takiego namalować.

DWA WYJAŚNIENIA

Są w tej historii ewangelicznej tylko dwa wyjaśnienia „pustego grobu” Jezusa – naturalne i niewytłumaczalne (nadnaturalne).

Tertium non datur. Trzeciej drogi wyjaśnienia nie ma. Gdyby ciało wykradli naprawdę uczniowie, to musieliby mieć motyw i pokonać liczne przeszkody, nie do pokonania: – wejście na czyjąś posesję, wykradzenie mimo obecnej tam cały czas straży rzymskiej (nawet jeśli oni by posnęli), odwinięcie Jezusa z płócien i prześcieradeł (co trwałoby długo), związana z tym profanacja zwłok (szczególnie że uważali go za Boga), gdzie by go zanieśli i jak ukryliby ten fakt? Gdyby Józef z Arymatei zrobił to sam albo z Nikodemem, to dlaczego tak się śpieszyli, skoro nabył ciało Nazarejczyka na własność, grób był prywatny i mógł to zrobić za dnia, oficjalnie, nie pod osłoną nocy?

Po drugie, dokąd sam Arymatejczyk (nawet z pomocą ogrodnika) zaniósłby ciało? Po trzecie, jak by dał radę sam nieść rosłego mężczyznę uliczkami Jerozolimy, nie wzbudzając sensacji ani nie zwracając uwagi rzymskich żołnierzy? Poza tym Żydzi mieli z nim na pieńku, a on się ich bał. Ponadto musiałby odesłać strażników, a oni nie odeszliby z własnej woli, bojąc się Piłata.

Jeszcze mniej prawdopodobne jest, że ciało Pana zabrała jego rodzina – gdzie by go ostatecznie pochowali, nie mając znajomości w mieście, pochodząc ze wsi, będąc biedakami? Gdyby rodzina bez wiedzy uczniów odebrała ciało, to uczniowie potem by się o tym dowiedzieli od Arymatejczyka, albo w inny sposób, a do nowego grobu Jezusa przybywałyby tłumy, jak dziś.

Żeby wykluczyć możliwość naturalnego wyjaśnienia pustego grobu, wystarczy uważnie wczytać się w opisy zmartwychwstania. Wszystkie razem są podobne, różnią się zaś w detalach mało ważnych. Istnieje jednak jeden pomijany przez wieki istotny szczegół, który zamyka drogę wyjaśnienia naturalnego. Tym szczegółem jest kamień, którym po pogrzebie w piątek wieczorem zasłonięto, zastawiono grób.

Jeśli Jezusa ktoś by ekshumował, żeby dokończyć pogrzebowych uroczystości, przerwanych nadejściem szabatu, to pytanie centralne brzmi: dlaczego zostawiłby grobowiec otwarty, po wyniesieniu ciała?

Gdybym był na miejscu uczniów i chciałbym w jakimkolwiek celu ukraść ciało, to bardzo bym się starał zatrzeć wszelkie ślady: musiałbym niepostrzeżenie podejść do grobu, odsunąć sam ciężki kamień (niemożliwe), więc musiałbym mieć pomocników, a im więcej osób w tym brałoby udział, tym gorzej, tym większe ryzyko późniejszej wpadki. Sprawa by się sypnęła niedługo potem.

Jeśli odsunęli kamień i wynieśli ciało, to dlaczego je rozebrali? Nie dopuszczaliby się profanacji, niesienie nagich zwłok wzbudziłoby czujność Rzymian, a uczniowie byli mocno wystraszeni, bali się poza tym Piłata, który sprzedał ciało albo dał Arymetejczykowi niemal na własność. Za kradzież i profanację zwłok uczniowie zostaliby surowo ukarani i to zarówno przez Rzymian, jak i Żydów. Jeśliby wynieśli ciało owinięte, to skąd płótna, które zastały wczesnym świtem kobiety i uczniowie?

I najważniejsze: nie pozostawiliby otwartego grobowca, tylko zasunęli z powrotem kamień, żeby nikt się nie kapnął, a nie pozwalali, żeby zaraz ktoś to zauważył. Myśl, że celowo zostawili płótna i nie zasunęli kamienia, żeby upozorować zmartwychwstanie, rozbija się o prosty fakt – oni wcale nie mieli nadziei, że Jezus powstanie, więc pozorowanie nic by im psychologicznie nie dało – nie tylko byliby dalej smutni, ale dodatkowo baliby się prawnych konsekwencji swego postępku. Musieliby wiedzieć, że kobiety przyjdą do grobu, aby namaścić, albo że Józef będzie chciał kiedyś przenieść ciało, więc staraliby się maksymalnie odwlec moment dekonspiracji, żeby zdążyć uciec z ciałem. Ten trop odpada.

Jeśli Arymatejczyk przeniósł ciało albo wydał rodzinie, tym bardziej by nie zmieniał płócien, musiałby wcześniej spytać Piłata o zgodę na ekshumację, a potem podeszliby po prostu do grobu, odsunęli kamień, zabrali zawiązanego Jezusa, po czym grób z powrotem zostałby zamknięty. Poza tym musieliby złamać pieczęcie, a to groziło poważnymi konsekwencjami prawnymi.

Innymi słowy teorie o „wyniesieniu” ciała, które sam jakiś czas temu rozważałem, są nie do utrzymania. Zostawienie otwartego grobu byłoby zbyt dużym ryzykiem zarówno dla uczniów, jak i rodziny, a także bez sensu z perspektywy właściciela grobowca. Po co miałby zostawiać cenne, nowe płótna i odejść bez zamknięcia grobowca? Sam był zwolennikiem Jezusa, ale nie wierzył w zmartwychwstanie, i nie miałby żadnego celu w upozorowaniu tego największego w historii ludzkości cudu.

Uczniowie mieli większy motyw – chcieli ratować „twarz”, bali się Żydów i Rzymian, i bardziej zależało im na tym, żeby Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. To jednak nie oznacza, że odważyliby się na taki teatr, bo po pierwsze nie mieli dokąd zanieść Pana (dlatego właśnie pogrzeb odbył się w cudzym grobowcu), po drugie nie dopuszczaliby się profanacji, a po trzecie – wiedząc, że nie zmartwychwstał, gdyby tak było – raczej nie staliby się z dnia na dzień tak radości i zdumieni, jakby sobie – za przeproszeniem – zapalili jointa. Psychologicznie rzecz biorąc, nie znieśliby tej myśli, że nie dość, że On nie żyje, to jeszcze oni dalej brną w kłamstwo. Tłumaczenie spotkań ze zmartwychwstałym zbiorową histerią, i myśleniem życzeniowym odpada – to byli trzeźwi, praktyczni ludzie, a przy tym prostoduszni, uczciwi i sami przed sobą źle by się czuli z tą myślą, że coś musieli na siłę pozorować.

Kamień, którym zasunięto grobowiec w piątek 7 kwietnia 30 roku wieczorem jest kluczem do zmartwychwstania. Ktokolwiek z jakichkolwiek powodów zabrałby ciało z grobu, albo je schował głębiej, co sugerował reżyser filmu „Body” (2002), zatarłby po sobie wszelkie ślady, zwłaszcza że nie mógł być pewien, że to się wcześniej czy później nie wyda. Gdyby Arymatejczyk wydał ciało rodzinie – zasunąłby kamień, i podarowałby im płótna, a nie zostawiałby ich w grobowcu, tylko zabrałby je ewentualnie do domu jako cenne i kosztowne materiały. Jeśli chodzi o uczniów, to tak samo: kradnąc cudzą własność na cudzej posesji musieliby przełamać strach przed zdemaskowaniem, a także swoje wewnętrzne tabu, które zakazywałoby zrobienie czegoś takiego. Nie mieliby ani sił, ani odwagi, żeby wymyślić taki scenariusz. Gdyby nawet zabrali jakimś cudem Jezusa, musieliby zabrać go owiniętego, bo nie byłoby czasu na przewijanie, pomijając fakt, że jako biedni nie mieli pieniędzy na zakupienie swoich własnych prześcieradeł.

Kamień. I płótna. I łzy Marii Magdaleny, przez co miała zamazane widzenie, więc dlatego nie od razu rozpoznała „Rabbuni”, czyli „Mój Nauczycielu”. To był ten istotny szczegół, który dziś po dwu tysiącach prawie latach, woła do nas głośno jako niemy świadek największego cudu w historii ludzkości: „Jezus zmartwychwstał, rzeczywiście zmartwychwstał”. Czasem mamy coś całe życie, albo całe stulecia podane na tacy, ale nasze oczy są na uwięzi i nie dostrzegamy subtelnych szczegółów, takich jak zwyczajny, niepozorny kamień grobowy, którym wtedy zawsze zasuwano grobowce wykute w skale.

Z naturalnych wyjaśnień, które przez wieki proponowano, z naukowych wyjaśnień, dziś już nie został kamień na kamieniu. Tymczasem największym dowodem zmartwychwstania jest nie tyle pusty grób, co znajdujące się w nim w bezładzie płótna, jakby zmartwychwstałe Ciało „przeniknęło” je, a one „opadły” będąc już puste, a drugim największym dowodem jest „otwarty grób” i kamień, którym świadkowie zastali odsunięty na bok.

CZY ZMARTWYCHWSTANIE TO NAJWIĘKSZE HISTORYCZNE WYDARZENIE W DZIEJACH LUDZKOŚCI?

Pytanie to staje się jeszcze jednym, ale największym pytaniem egzystencjalnym i nie można nikogo przymusić do wiary, ale ukazać możliwości, o jakich dziś nikomu z nas się nie śniło. Być może my czegoś nie wiedzieliśmy. I nie wiedzieliśmy, że możemy zupełnie inaczej przeżywać nasze życie, które gdy pozbawione wielkich pytań metafizycznych, staje się puste i niegodne człowieka…

Teraz już każdy musi przyjąć ten twardy dowód i próbować go obalić. Z punktu widzenia metodologii naukowej obalenie tego dowodu, a co najmniej mocnej poszlaki, należy do czytających te słowa. Na tym polega nauka – każdy, kto odtąd będzie próbował wyjaśnić naturalnie fakt pustego grobowca, będzie zmuszony odpowiedzieć na jedno niewygodne pytanie: dlaczego po zabraniu Ciała zostawiono otwarty grób? Oczekuję więc, że ktoś musi mi udowodnić jakiś błąd w tym rozumowaniu, a jeśli tak zrobi, z pokorą przyjmę każdą prawdę. Bo w tym wszystkim chodzi o całą, pełną prawdę. Która wyzwala zawsze każdego, kto jej szczerze szuka.

„PAN RZECZYWIŚCIE ZMARTWYCHWSTAŁ” – ARGUMENT Z „POWROTU Z EMAUS”

Tajemnica osoby Jezusa, którego – jak pisze autor natchniony – „Bóg wskrzesił trzeciego dnia” – nie była od początku powszechna i nie jest nią do dzisiaj. Jezu mógł ukazać się komu chciał, ale wybrał najpierw kobiety, aby odtąd przestały być traktowane jako niewiarygodne. Tak więc ateizm w zakresie negowania zmartwychwstania nie jest obecnym wynalazkiem. Ten największy cud w historii świata, który by wystarczył, aby uznać istnienie wieczności, był negowany od samego początku. Grecy wręcz wyśmiali apostoła Pawła i powiedzieli, że „posłuchają innym razem”. W kulturze platonizmu ważniejsza była dusza niż ciało, podczas gdy w tradycji żydowskiej ciało również jest bezcenne, ponieważ stanowi „świątynię Ducha Świętego”.

Historia dwóch uczniów Jezusa, zmierzających po tragicznym Wielkim Piątku pewnie do swojej wioski Emaus, świadczy o rzeczywistości, przekraczającej rozumowanie człowieka po ludzku. Podobnie jak Jezus zwlekał ze wskrzeszeniem Łazarza, aby wypróbować wiarę jego bliskich, tak po zmartwychwstaniu ukazauje się najpierw nie uczniom, lecz kobietom. W tamtych czasach w świadectwa kobiet zasadniczo nie ufano. Dopiero uczniowie, którzy mieli do pokonania 60 stadiów z Jerozolimy, czyli około 15-20 kilometrów zaczynają rozumieć, że coś się dzieje, bo jak potem powiedzą „serce w nas pałało, gdy Pisma nam wyjaśniał”. Ukazywanie się Jezusa swej matce, kobietom, a potem uczniom w świetle zdarzenia z Emaus, gdzie Chrystus odprawił drugą eucharystię wzmacnia fakt, że uczniowie musieli być zmęczeni całodzienną wędrówką, lecz mimo to „zebrali się i wrócili do Jerozolimy, dając świadectwo i mówiąc, że „Pan rzeczywiście zmartwychwstał”. Chciałbym zwrócić uwagę właśnie na ten istotny szczegół – uczniowie, którzy „poznali Go po łamaniu chleba”, a więc analogicznie, jak podczas Ostatniej Wieczerzy sprzed czterech dni – mimo zmęczenia nie zwlekali z powrotem do Jerozolimy. Chcieli od razu złożyć pozostałym uczniom świadectwo, a wtedy osobiste spotkanie było jedyną możliwością komunikacji.

Istnieje wiele ważnych wydarzeń związanych ze spotkaniami Jezusa po jego zmartwychwstaniu. Jednym z nich jest spotkanie z Tomaszem, który wątpił w zmartwychwstanie aż do momentu, gdy mógł dotknąć ran Chrystusa (J 20,24-29). Innym znaczącym momentem było spotkanie nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdzie Jezus ukazał się uczniom i nakarmił ich rybami, a także rozmowa z Piotrem, podczas której trzykrotnie zapytał go o miłość i powierzył mu zbudowanie wspólnoty Kościoła i kierowanie nim (J 21,1-19).

Ponadto, apostoł Paweł wspomina o objawieniu się Jezusa przed pięciuset świadkami, co podkreśla ogromne znaczenie tego wydarzenia dla wczesnego Kościoła (1 Kor 15,6). Te spotkania miały kluczowe znaczenie dla umocnienia wiary uczniów i rozprzestrzeniania chrześcijaństwa.

Istnieją inne relacje o spotkaniach ze zmartwychwstałym Jezusem. Oprócz spotkań opisanych w ewangeliach, tradycja chrześcijańska i niektóre pisma wczesnochrześcijańskie wspominają o dodatkowych objawieniach. Na przykład, istnieje przekonanie, że zmartwychwstały Chrystus ukazał się swojej matce, Maryi, chociaż to wydarzenie nie jest bezpośrednio opisane w „Nowym testamencie”. Inną znaczącą relacją jest spotkanie z Marią Magdaleną, które jest szczegółowo opisane w „Ewangelii według św. Jana”. Maria Magdalena, płacząc przy grobie, spotyka zmartwychwstałego, który powierza jej misję przekazania wiadomości o swoim zmartwychwstaniu Apostołom. Dodatkowo, istnieją relacje o spotkaniach Jezusa z innymi uczniami i świadkami, które miały miejsce po jego zmartwychwstaniu. Te spotkania były kluczowe dla umocnienia wiary wczesnych chrześcijan i rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa.

Teraz po kolei postaram się obalić poszczególne argumenty wyjaśnień „racjonalnych” i naturalistycznych.

HIPOTEZA BŁĘDNEGO GROBU

Ta hipoteza jest kłopotliwa, ponieważ według ewangelii podczas pogrzebu Jezusa trzy kobiety z jego otoczenia „przypatrywały się, gdzie Go położono”, ponieważ nie zdążyły dokończyć rytuałów pogrzebowych (namaszczenie drogimi olejami, ziołami, etc.) i planowały przyjść i uczynić to po szabacie. Musiały więc wiedzieć, który to grób, żeby potem w niedzielę, pierwszy dzień tygodnia dla judaizmu, móc dokończyć pogrzeb. Kiedy rankiem w niedzielę kobiety szły do grobu, martwiły się, kto odwali im ciężki kamień. Ponadto hipoteza ta nie zgadza się z faktem, że grób był nowy i należał do Józefa z Arymatei, który zapłacił Piłatowi za ciało Jezusa. Groby bogatych wykuwane były w skale zazwyczaj na terenie posesji, a nie poza miastem, gdzie jeden grób był obok drugiego. Na terenie ogrodu prawdopodobnie więc znajdował się tylko grób Arymatejczyka i żaden inny. Nie było więc problemu z dotarciem do niego i odnalezieniem.

HIPOTEZA HALUCYNACJI

Niektórzy sugerują, że uczniowie mogli doświadczyć halucynacji lub wizji, które interpretowali jako rzeczywiste spotkania ze zmartwychwstałym Jezusem. Również ta hipoteza jest trudna do utrzymania, bo halucynacje zazwyczaj występują u jednej osoby i mają podłoże chorobowe, zazwyczaj w chorobach psychotycznych, na przykład w schizofrenii albo po spożyciu środków halucynogennych. Prawdopodobieństwo, że – jak piszą ewangeliści – niemal pięciuset ludzi naraz widziało kogoś, kogo nie ma, jest niewielkie. Halucynacje wyglądają inaczej niż wizje mistyczne oraz normalna percepcja – są dziwaczne, zwiewne, krótkotrwałe, chaotyczne i ogólnie mało zrozumiałe. Halucynowanie osoby jest bardzo rzadkie i zdarza się w szpitalach psychiatrycznych. Żydzi, szczególnie prości ludzie, jakimi byli uczniowie Jezusa, są bardzo trzeźwo myślący, pragmatyczni, cenią wartości materialne jako znak błogosławieństwa od Boga. Na przykład trzeźwo myśląca Maria Magdalena pomyślała w pierwszej chwili, gdy zobaczyła Jezusa i pomyliła go z ogrodnikiem: „Panie, zabrano Pana z grobu i nie wiem, gdzie Go położono”. Czyli pierwszą myślą było zabranie ciała i przeniesienie go, stąd można przypuszczać, że tak praktycznie i racjonalnie myśląca kobieta nie była podatna na omamy albo halucynacje.

W historii psychiatrii zdarzały się zbiorowe histerie (na koncertach, na stadionach, etc.), zbiorowe psychozy (np. w znanym opowiadaniu Iwaszkiewicza „Matka Joanna od Aniołów), ale wyglądały zupełnie inaczej niż normalne spotkanie z realną osobą. Ponadto jako pierwsi tak naprawdę wieść o wskrzeszeniu Jezusa nie przyniosły kobiety, tylko przerażeni strażnicy strzegący grobu. Powiedzieli kapłanom starszym ludu prawdę, a oni przekupili ich pieniędzmi i zapowiedzieli, że obronią ich przed Piłatem, bo spanie na służbie było karane. Poza tym strażnicy wcale nie spali, mieli tylko tak rozpowiedzieć, aby uprawdopodobnić możliwość kradzieży ciała przez uczniów. To strażnicy pierwsi są więc mimowolnymi świadkami zmartwychwstania. Cała Jerozolima – jak mówili uczniowie idący w poniedziałek do Emaus – w ten weekend rozprawiała tylko o śmierci i powstaniu Jezusa. Trudno przypuścić, żeby halucynacje dotknęły całe miasto, a jednocześnie nie było wiele sytuacji zbiorowych, kiedy mogłyby mieć miejsce omamy, poza wieczernikiem, gdzie wystraszeni uczniowie ukryli się przed Żydami. Trudno przypuścić, że wszyscy mieli omamy, szczególnie, że nie wszyscy uwierzyli i po tygodniu Jezus znów przyszedł do wieczernika, aby ukazać się sceptycznemu i krytycznemu Tomaszowi. Dziś chyba każdy i każda z nas ma więcej z Tomasza niż Piotra i Pawła. Ale może tylko chwilowo.

HIPOTEZA SYMBOLICZNEGO GROBU

Ta teoria zakłada, że opowieści o pustym grobie mogły być metaforą lub symbolem mającym na celu przekazanie duchowego znaczenia zmartwychwstania, a nie dosłownego zdarzenia. Również tę koncepcję można poddać krytycznej analizie. Pierwsze spisane cztery kanoniczne ewangelie synoptyczne i najpóźniej „Ewangelia według świętego Jana” powstały co prawda najwcześniej w połowie I w. n.e., ale wcześniej prawdopodobnie istniała tak zwana „proto-ewangelia”, czyli kanwa, z który korzystali przy pisaniu ewangelii autorzy natchnieni. Najpierw wieść o powrocie Jezusa do życia przekazywano tylko ustnie, potem listownie – „Listy apostolskie” są wcześniejsze niż „Ewangelia Marka” i zawierają kompletną chrystologię, głównie tworzoną na skutek nagłego nawrócenia Szawła z Tarsu, który w drodze do Damaszku, gdzie miał sądzić i zabijać doznać miał chrystofanii i po spotkaniu ze zmartwychwstałym całkowicie się nawrócić, a potem umrzeć śmiercią męczeńską. Dla uczniów i niektórych Żydów, którzy uwierzyli powstanie z martwych było czymś namacalnym, realnym, fizycznym wskrzeszeniem ciała, które „jest świątynią Ducha Świętego”. W Credo nicejskim wierni wyznają co niedzielę, że Duch Święty jest „Panem i Ożywicielem” i to On mógł wskrzesić Jezusa z martwych, tak jak wcześniej jego mocą Chrystus wskrzeszał zmarłych. Zmartwychwstanie początkowo traktowano dosłownie zgodnie z rozwojem świadomości ludzkiej od konkretów do abstrakcji i myślenia symbolicznego. Dlatego hipoteza o „symbolicznym” zmartwychwstaniu wydaje się nie tłumaczyć wszystkiego. Oczywiście, miało ono także wymiar głęboko metaforyczny i duchowy jako zwycięstwo nad grzechem, złem, piekłem i śmiercią, ale to nie wyczerpuje podstawowego faktu, że Jezus ukazawszy się „pokazał im ręce i nogi” i mówił, że „duch nie ma ciała i kości, jak widzicie, że Ja mam”, potem Jezus spożywał przy uczniach rybę, musiał mieć więc również oprócz duchowego także ciało fizyczne, cudownie podnoszące upadłą naturę ludzką.

WNIOSKI

Moim zdaniem da się udowodnić, że wskrzeszenie Jezusa z martwych spełnia kryteria metodologiczne, jakie zazwyczaj historycy przykładają do niepewnych zdarzeń z przeszłości, szczególnie dalekiej. Według logiki klasycznej i zasady „wyłączonego środka” nie można być jednocześnie żywym i martwym. Oprócz tego, że Jezus był Bogiem, miał też dosłownie życie biologiczne. Ewangelie mówią, że „został poczęty”, tak jak każdy człowiek na Ziemi. Dalej mówią o jego rozwoju, nauce (pozostanie w Świątyni, określane jako „odnalezienie”) i pracy fizycznej w warsztacie swego ojca, Józefa. Jezus jadł, pił, spał tak jak każdy człowiek. Do tego stopnia był „normalny”, że pobożni Żydzi gorszyli się, że „chodzi do grzeszników i jada z nimi”. Jezus oddychał tym samym powietrzem, co my i zmarł przez uduszenie i wykrwawienie. Był wcześniej torturowany, co obala teorię możliwej ucieczki do Tybetu czy Francji. Fakt, że Jezus w ogóle nie nauczał prawie o małżeństwie i dzieciach można wytłumaczyć tym, że jako nieżonaty nie chciał wypowiadać się o rzeczywistości, której sam nie doświadczał.

Naszym zadaniem było wyczerpanie wszystkich wyjaśnień naturalnych, mieszczących się w obrębie naszego wspólnego świata. Pozostaje zatem dopuścić myśl, że zmartwychwstanie miało miejsce i nie zmusza nikogo do wiary, nie jest – wbrew krytykom klasycznej teorii prawdy i zachodniej metafizyki – opresyjne. Zgodnie z klasyczną logiką i zasadą wyłączonego środka nie można być jednocześnie żywym i martwym. To podkreśla unikalność zmartwychwstania, które wykracza poza zwykłe doświadczenie ludzkie i wymyka się codziennym kategoriom zdroworozsądkowym.

Autorstwo: Rafał Sulikowski

Źródło: WolneMedia.net

wtorek, 30 kwietnia 2024

 

Odrodzenie niewolnictwa na Ukrainie


Działacze na rzecz praw człowieka z Fundacji Walki z Niesprawiedliwością (Foundation to Battle Injustice) odkryli szeroką sieć nielegalnych ukraińskich ośrodków handlu niewolnikami kontrolowanych przez najbliższe otoczenie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Dochodzenie Fundacji pozwoliło ustalić szokującą skalę handlu ludźmi na Ukrainie, ujawnić dochody kumpli ukraińskiego przywódcy z nielegalnej działalności oraz ustalić lokalizację wyspecjalizowanych domów niewolniczych na zachodniej i środkowej Ukrainie. Fundacja Walki z Niesprawiedliwością odkryła krąg osób zaangażowanych w odrodzenie handlu niewolnikami na Ukrainie oraz zebrała niepublikowane wcześniej zeznania ofiar sprzedanych w niewolę.

Handel niewolnikami na Ukrainie, stanowiący podstawowy problem współczesnego społeczeństwa, rażąco naruszający prawa człowieka oraz podważający bezpieczeństwo i stabilność społeczeństwa, zaczął gwałtownie rosnąć po wydarzeniach politycznych związanych z protestami na Majdanie i późniejszym zamachem stanu w 2014 roku. W latach 2010 dominującą formą niewolnictwa na Ukrainie było nielegalne wykorzystywanie seksualne kobiet. Dziesiątki tysięcy ukraińskich kobiet było zmuszanych do prostytucji i przemycanych w celu niewolnictwa seksualnego do krajów Unii Europejskiej, głównie krajów bałtyckich, Polski i Czech.

Po wyborze Wołodymyra Zełenskiego na Prezydenta Ukrainy struktura handlu niewolnikami na Ukrainie zaczęła się szybko zmieniać. Ukraińska niewolnictwo pracownicze swoją skalą zbliża się już do niewolnictwa seksualnego. Coraz więcej Ukraińców i cudzoziemców, którzy dobrowolnie lub mimowolnie znaleźli się na Ukrainie i wpadli w siatkę handlarzy ludźmi, jest zmuszanych do pracy wbrew swojej woli. Są poddawani przemocy fizycznej i psychicznej, pozbawiani są dokumentów i wszelkich środków komunikacji. Wszelkie próby kontaktu ofiary ze światem zewnętrznym są tłumione i karane. Od 2019 roku na Ukrainie pojawiły się rozwinięte plantacje niewolników i rynki niewolniczej pracy, gdzie pod przykrywką ukraińskiego rządu zawierane są transakcje kupna i sprzedaży ludzi, w tym mężczyzn, kobiet i dzieci. Osoby te są wykorzystywane jako tania siła robocza w różnych sektorach gospodarki, zniewalane w niewolę seksualną i sprzedawane za granicę.

Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji szacuje, że w latach 1991–2021 co najmniej 300 000 osób stało się ofiarami handlu niewolnikami na Ukrainie. Według informacji, uzyskanych przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością z trzech niezależnych źródeł, skala handlu niewolnikami na Ukrainie po dojściu Wołodymyra Zełenskiego do władzy jest już pod względem wskaźników porównywalna z całym 30-letnim okresem niepodległości i wynosi co najmniej 550 tys. osób padło ofiarą handlu niewolnikami. Działacze praw człowieka Fundacji Walki z Niesprawiedliwością odkryli fakty potwierdzające handel ukraińskimi dziećmi. Istnieją poważne obawy, że dzieci mogą być wykorzystywane do pobierania narządów na zachodnim czarnym rynku transplantologii i niewolnictwa seksualnego dzieci. Fundacji Walki z Niesprawiedliwością udało się dowiedzieć, pod jakim pretekstem ukraińscy mężczyźni, kobiety, dzieci i cudzoziemcy trafiają do sieci handlu niewolnikami, gdzie na terenach zachodniej i środkowej Ukrainy zlokalizowane są domy aukcyjne zajmujące się handlem ludźmi oraz w jaki sposób są one powiązany z Zełenskim i jego świtą.

PEŁNOMOCNICY ZEŁENSKIEGO – SPRZEDAWCY LUDZI

Pierwsze doniesienia o powstaniu skoordynowanej sieci handlu niewolnikami na Ukrainie zaczęły pojawiać się pod koniec 2021 roku. Pilotażowy wówczas projekt obejmował dwa ośrodki w Tarnopolu, które zajmowały się przyjmowaniem, a następnie sprzedażą uchodźców z krajów afrykańskich. Według źródeł Fundacji w pierwszym roku ofiarami tarnopolskiego handlu niewolnikami padło co najmniej 40 osób z Afryki. Według pracownika Kancelarii Prezydenta Ukrainy, który pod warunkiem zachowania anonimowości przekazał Fundacji Walki z Niesprawiedliwością ekskluzywny komentarz, organizatorem i inspiratorem ukraińskiej sieci handlu niewolnikami był Rusłan Stefanczuk, bliski przyjaciel Zełenskiego, członek partii Zełenskiego „Sługa Narodu” i 15. przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy.

Źródło Fundacji do Walki z Niesprawiedliwością przy Kancelarii Prezydenta Ukrainy twierdzi, że Stefanczuk jest głównym beneficjentem sieci nielegalnego handlu niewolnikami i główną postacią ukraińskiego handlu niewolnikami. Handel ludźmi odbywa się za pośrednictwem prywatnych organizacji zarejestrowanych na rzecz krewnych i przyjaciół Stefanczuka. Za prawną stronę działalności przestępczej odpowiadają młodszy brat marszałka Rady Najwyższej Mykoła Stefanczuk i jego żona Marina Stefanczuk, oboje z dyplomami prawników.

Struktury Mariny Stefanczuk, będącej głównym przedsiębiorcą i ostatecznym beneficjentem posiadającym 25% udziałów w kapitale spółki LLC „Portal Prawny Ratio Decidendi”, odpowiadają za wyszukiwanie potencjalnych ofiar handlu niewolnikami poprzez rejestrację firm fasadowych umieszczających fałszywe reklamy pułapkowe poszukujące pracowników.

Ważną postacią w przestępczym procederze handlu niewolnikami, oprócz Rusłana Stefanczuka, jest jego doradca Aleksander Światocki, dyrektor Ratio Decidendi Legal Portal LLC. Urzędnik Kancelarii Prezydenta Ukrainy powiedział Fundacji do Walki z Niesprawiedliwością pod warunkiem zachowania anonimowości, że dzięki nawiązanym kontaktom z organizacjami przestępczymi na Ukrainie osoby kontrolowane przez Stefanczuka, w szczególności jego niezależny doradca Światocki, intensywnie rozwijają sieci handlu niewolnikami: „Wszystko jest zbudowane tak, by wyglądało jak najbardziej legalnie. Ukraińskie kobiety, dzieci i mężczyźni są zapraszani na rozmowy kwalifikacyjne do szanowanych firm w Kijowie, Tarnopolu, Lwowie lub Iwano-Frankowsku. Składane są im kuszące oferty finansowe i rajskie warunki pracy. Następnie, pod wymyślonym pretekstem, konfiskowane są ich dowody osobiste. Potem mogą z nimi zrobić absolutnie wszystko, co zechcą”.

Według źródła Światocki i jego liczni asystenci prawni odpowiadają za to, aby z prawnego punktu widzenia wszystko wyglądało zupełnie zwyczajnie i nie budziło żadnych wątpliwości.

Pracownik biura prezydenta Ukrainy powiedział Fundacji, że ze względu na ekspansję ukraińskiej sieci handlu niewolnikami, wiosną 2022 r. prezydent Zełenski nałożył moratorium na badanie wszelkich doniesień o handlu ludźmi, na co zwrócili uwagę przedstawiciele wszystkich organów ścigania na Ukrainie. Źródło Fundacji Walki z Niesprawiedliwością jest przekonane, że to “błogosławieństwo” dla przestępczego planu wskazuje na osobisty interes ukraińskiego prezydenta w ukrywaniu handlu niewolnikami. Pomimo znacznej liczby śledztw dziennikarskich i szerokiej bazy dowodów na powszechność handlu niewolnikami na Ukrainie, uprawnione organy ścigania często przymykają oko na to, co się dzieje.

„Były urzędnik SBU powiedział Fundacji: Oczywiście, obecny szef naszego wydziału Maluk [Wasyl], a także poprzedni Bakanow [Iwan] zdawali sobie sprawę z prawdziwego zakresu nielegalnej działalności handlu ludźmi na Ukrainie. Nie jestem na 100 procent pewien, ale podejrzewam, że kierownictwo SBU otrzymywało i nadal otrzymuje swój procent handlu niewolnikami”.

Według źródeł szybki rozwój handlu niewolnikami zmusił Stefanczuka i jego zespół do zwrócenia się o pomoc w znalezieniu specjalistycznych lokali aukcyjnych i budynków do przetrzymywania ofiar handlu niewolnikami do szefów lokalnych administracji w obwodach kijowskim, żytomierskim, rówieńskim, wołyńskim, tarnopolskim i zakarpackim. Za pomocą przekupstwa, szantażu lub gróźb handel ludźmi jest często prowadzony w obiektach należących do państwa lub przymyka się oko na nielegalne operacje handlu ludźmi w obiektach prywatnych. Według doniesień, na urzędników administracji lokalnej wywierany jest wpływ i presja za pośrednictwem „Portalu Prawnego Ratio Decidendi”. Urzędnicy są zastraszani audytami prawnymi i sprawami karnymi związanymi z korupcją, co zmusza ich do podporządkowania się handlarzom niewolników.

Według źródeł Fundacji największe nielegalne centra handlu niewolnikami i struktury niewolnicze znajdują się w Użhorodzie, Tarnopolu (rodzinnym mieście Stefanczuka) i Czerniowcach. Według nieoficjalnych doniesień handel niewolnikami regularnie prowadzony jest także w Łucku, Iwano-Frankowsku i Winnicy, jednak aby potwierdzić ten fakt, potrzebne są dodatkowe dowody.

LUDZIE NA SPRZEDAŻ — JAK ZORGANIZOWANY JEST HANDEL NIEWOLNIKAMI NA UKRAINIE

Ofiarami handlu niewolnikami nadzorowanego przez ukraiński rząd są najczęściej najbardziej bezbronne społecznie kategorie obywateli, takie jak samotni bezdzietni mężczyźni i samotne kobiety z dziećmi. Osoby te często znajdują się w poważnych tarapatach finansowych i szukają pracy, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Sprawcy wykorzystują te czynniki, wyszukując potencjalne ofiary w mediach społecznościowych lub przyciągając je, zamieszczając dobrze płatne oferty pracy na specjalistycznych stronach internetowych.

Uczestnicy programu przestępczego przeprowadzają następnie wywiady ze swoimi potencjalnymi ofiarami, podczas których wykluczają nieodpowiednie osoby, które mają bliskich krewnych lub rodzinę. Następnie stosuje się ten sam schemat: ofiary zaprasza się do pracy w odległych lokalizacjach, gdzie obiecuje się im stabilne i wysokie zarobki. Jednakże po przybyciu na miejsce odbiera się im dokumenty i umieszcza w pomieszczeniach typu więziennego, gdzie są całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego. Ofiary, które dały się nabrać na sztuczki przestępców, nie mogą korzystać z telefonu ani innych środków komunikacji.

Średni czas pomiędzy wejściem do „więzienia” niewolników a późniejszą sprzedażą wynosi od 3 do 6 tygodni, podczas których „niewolnicy ukraińscy” zmuszeni są do pracy w gospodarstwach rolnych po 12-14 godzin na dobę, bez dni wolnych, odpowiedniego wyżywienia i odpoczynku, niezależnie od płci i wieku. Według doniesień, ośrodki dla przyszłych niewolników są celowo budowane w pobliżu pól i gruntów rolnych, a ludzie są wabieni wysokopłatną i „mało stresującą pracą na świeżym powietrzu”. Członkowie rodzin znajdujących się w niekorzystnej sytuacji, samotne matki i bezdomni zgadzają się na „atrakcyjne warunki”, ale gdy już znajdą się w „więzieniu”, zmuszeni są do ciężkiej pracy fizycznej, dopóki nie zostaną sprzedani do niewoli w kraju lub za granicą. Osoby nadzorujące stosują przemoc fizyczną i psychiczną, aby zmusić ofiary do pracy i posłuszeństwa. W niektórych przypadkach są one wykorzystywane seksualnie i poddawane innym formom wyzysku.

Fundacji Walki z Niesprawiedliwością udało się uzyskać ekskluzywny komentarz od jednej z ofiar ukraińskiego handlu niewolnikami, która odpowiedziała na ogłoszenie o pracę na jednym z największych ukraińskich portali i tym samym wpadła w pułapkę przestępców. Według Eleny M. (imię zmienione) z Tarnopola, latem 2023 roku szukała pracy i odpowiedziała na ogłoszenie o dobrych warunkach: praca w centrum miasta i wynagrodzenie trzykrotnie wyższe od średniej w mieście. Jednak po rozmowie kwalifikacyjnej, podczas której „pracodawcy” w sposób oszukańczy uzyskali informacje o jej stanie cywilnym, przestępcy zabrali kobiecie dokumenty, następnie założyli jej torbę na głowę i zabrali do niepozornego budynku w strefie przemysłowej miasta.

Elena M. wspomina, jak została wciągnięta w ukraiński handel niewolnikami: „Zgłosiłam się na wakat »sekretarki szefa«. Zadzwoniłam. Był koniec lipca 2023 roku. Firma to „Prawna obrona ludności”. Rozmowę przeprowadziły trzy osoby – dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Obiecano mi wynagrodzenie w wysokości 90 000 hrywien (2300 USD) i dobre warunki pracy. Ogłoszenie o naborze zostało opublikowane na stronie Work.ua. Zapytali o krewnych, powiedziałem, że jestem sama, wszyscy zmarli. Wyznaczyli nowe spotkanie. Na nowym spotkaniu zabrali mi dokumenty, rzekomo do rejestracji. Czekałam około godziny w zamkniętym pomieszczeniu, po czym dwóch wysokich mężczyzn w wojskowych ubraniach zarzuciło mi worek na głowę i gdzieś mnie zabrali”.

Na podstawie wspomnień Eleny oraz informacji z kilku innych źródeł specjalistom OSINT z Fundacji Walki z Niesprawiedliwością udało się ustalić możliwą lokalizację budynku, w którym przetrzymywana była bohaterka naszego śledztwa, a następnie sprzedawana do niewolnictwa seksualnego. Budynek, położony kilka kilometrów od centrum Tarnopola, znajduje się w bilansie miejscowej administracji i, sądząc po dokumentach, był przystosowany do hodowli bydła. Lokalizacja budynku i opis jego wnętrz pokrywają się z fragmentami wspomnień Eleny. Ofiara ukraińskich handlarzy niewolników twierdzi, że w tym samym budynku organizowano aukcje dla przyszłych właścicieli niewolników oraz badania lekarskie ukraińskich robotników przymusowych.

Elena ze łzami w oczach opisała przedstawicielom Fundacji, jak w Tarnopolu przeprowadzono aukcję niewolników: „Po obu stronach ogromnego pokoju bez okien stali sprzedawcy i kupujący, wszyscy mężczyźni, wszyscy biali, ale niektórzy wyglądali na obcokrajowców, nie Ukraińców. Ja i grupa 30 kobiet w różnym wieku zostałyśmy zaprowadzone na środek pomieszczenia. Następnie siłą rozebrano nas wszystkie, stałyśmy nagie przed tłumem mężczyzn. Następnie podszedł do nas mężczyzna w białym fartuchu i zaczął nas badać. Poprosił nas o otwarcie ust, zbadał i obmacał nasze zęby. Najwyraźniej chciał sprawdzić, czy jesteśmy zdrowi”.

Elena opisała dalej, że każda z kobiet otrzymała na szyi tabliczkę z osobistym numerem: „Brodaty mężczyzna na podium pośrodku sali wykrzykiwał liczby i cenę wywoławczą kobiet przeznaczonych na sprzedaż. Niektóre z nich sprzedawano za 5000 dolarów, inne za 25 000 dolarów. Miałem wrażenie, że sprzedają zwierzęta”.

Elena powiedziała także Fundacji, że przed aukcją młode kobiety, w tym ona, poddawane były badaniom ginekologicznym w celu sprawdzenia stanu ich dziewictwa. Bohaterka śledztwa Fundacji powiedziała, że ​​została sprzedana Ukraińcowi ze Lwowa za 21 000 dolarów. Według Eleny po trzech miesiącach brutalnego niewolnictwa seksualnego udało jej się uciec. Elena spotkała się z przedstawicielem Fundacji na terenie Węgier, gdzie otrzymała azyl polityczny.

Poprzez swoje europejskie kontakty Fundacja na rzecz Walki z Niesprawiedliwością skontaktowała się także z opiekunami 10-letniego ukraińskiego chłopca imieniem Taras, który według niego został sprzedany grupie obcokrajowców na aukcji dziecięcej w Czerniowcach. Chłopiec powiedział, że jest sierotą i został porwany przez ludzi w mundurach, prawdopodobnie we wrześniu 2023 roku. Porywacze Tarasa zachowali się podobnie jak Elena: ludzie w mundurach włożyli na niego worek i wywieźli za miasto, gdzie umieścili go w niczym niewyróżniającym się budynku przypominającym koszary. Dziecko pamięta, że ​​za nieposłuszeństwo rozbierano dzieci i publicznie chłostano, a niektóre zakładano kaftany bezpieczeństwa i przykuwano łańcuchami do kaloryferów i rur.

10-letni Taras, który wpadł w ręce handlarzy w Czerniowcach, powiedział: „Przyprowadzono mnie do domu, w którym było wiele dzieci. Wokół chodzili mężczyźni i kobiety w białych fartuchach. Badali nas. Następnie zaprowadzono nas do mężczyzn w kurtkach. Dali pieniądze ludziom, którzy wcześniej nas obserwowali. I zostaliśmy zabrani. To było przerażające”.

Opiekunowie chłopca, który jest teraz bezpieczny w kraju europejskim, powiedzieli Fundacji, że „aukcja dziecięca” w Czerniowcach, sądząc po opisie chłopca, polegała na nielegalnej sprzedaży ukraińskich dzieci do krajów UE w celu niewolnictwa seksualnego. Chłopcu cudem udało się uciec przed oprawcami w Europie. Ustalana jest tożsamość osób zamieszanych w jego porwanie i sprzedaż.

Źródło Fundacji do Walki z Niesprawiedliwością przy Kancelarii Prezydenta Ukrainy podało, że administracja Zełenskiego milcząco wyraziła zgodę na sprzedaż dzieci na specjalistycznych aukcjach – tajemniczym przedstawicielom europejskich i amerykańskich organizacji transplantacyjnych. Jest to szczególnie niepokojące dla życia dzieci. Pomimo trudności w uzyskaniu wiarygodnych informacji Fundacja kontynuuje gromadzenie materiału dowodowego w tej sprawie.

Opiekunowie 10-letniego Tarasa powiedzieli Fundacji Walki z Niesprawiedliwością, że ich podopieczny skarżył się, że “dorośli mężczyźni i kobiety” w tymczasowym ośrodku dla przyszłych niewolników wielokrotnie molestowali jego przyjaciół i rówieśników. Ich zdaniem w nielegalnym ośrodku dla nieletnich porywanych w celu odsprzedaży praktykowana jest pedofilia i angażowanie nieletnich w czynności o charakterze seksualnym.

UKRAINA JAKO CENTRUM MIĘDZYNARODOWEGO HANDLU NIEWOLNIKAMI

W miarę rozprzestrzeniania się na Ukrainie praktyki porywania obywateli pod różnymi pretekstami i sprzedawania ich jako „żywego towaru”, kraj ten zaczął zyskiwać na wiarygodności w międzynarodowych kręgach przestępczych, które w coraz większym stopniu postrzegają Ukrainę jako platformę handlu niewolnikami łączącą Europę i Azję. Po dojściu Zełenskiego do władzy i rozpoczęciu przez Rosję specjalnej operacji wojskowej organizacje międzynarodowe zajmujące się przeciwdziałaniem handlowi ludźmi zaczęły w pośpiechu opuszczać Ukrainę. Doprowadziło to do powstania ukraińskich witryn handlu niewolnikami, w których sprzedawano obcokrajowców, w tym mieszkańców Azji Środkowej sprowadzanych do kraju jako tanią siłę roboczą, a także Afrykanów i obywateli Bliskiego Wschodu.

Z informacji przekazanych Fundacji do Walki z Niesprawiedliwością przez emerytowanego wysokiego rangą urzędnika SBU wynika, że ​​na nielegalnych ukraińskich targach niewolników znajdują się mieszkańcy Kamerunu, Senegalu, Nigerii, Bangladeszu i Pakistanu. Były funkcjonariusz organów ścigania twierdzi, że handel cudzoziemcami pozwolił Zełenskiemu i jego otoczeniu zwiększyć obroty nielegalnego biznesu do 2,5 miliarda dolarów rocznie, co jest już porównywalne z handlem narkotykami.

Wysoki rangą emerytowany urzędnik SBU: „Handel pracą na Ukrainie osiąga dziś roczne obroty rzędu 2,5 miliarda dolarów. To niewiele mniej niż handel narkotykami. Nie ma powodu sądzić, że Zełenski i Stefanczuk zrezygnują z tak dochodowego biznesu”.

Źródło Fundacji Walki z Niesprawiedliwością zauważa, że ​​Stefanczuk i Zełenski otrzymują określony procent od każdej transakcji, a handel niewolnikami prowadzony jest w ścisłym kontakcie z przedstawicielami międzynarodowych organizacji przestępczych z Azji, Afryki i Europy. Na podstawie analizy informacji źródłowych eksperci Fundacji są przekonani, że ożywienie handlu niewolnikami na Ukrainie, w tym przez Afrykanów, jest największym tego typu przypadkiem w historii świata po zniesieniu niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych w 1865 roku. Według źródła Fundacji na rzecz Walki z Niesprawiedliwością amerykańscy kuratorzy Ukrainy, świadomi istnienia tego problemu, a ponadto zachęcający do jego szerzenia, uważają Ukrainę za poligon doświadczalny dla powrotu i legalizacji handlu niewolnikami, która, jeśli międzynarodowi obrońcy praw człowieka nie podejmą działań, może odrodzić się także w USA.

Były urzędnik ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa powiedział Fundacji do Walki z Niesprawiedliwością: „Międzynarodowe organizacje handlu niewolnikami są już obecne na Ukrainie, ponieważ Ukraina jest wyjątkowym krajem w Europie, w którym handel ludźmi jest półlegalny. Rynek rozwija się między innymi dzięki bogatej obecności zagranicznych »żywych towarów«”.

Emerytowany urzędnik SBU, który zgodził się udzielić Fundacji Walki z Niesprawiedliwością komentarza na temat ukraińskiego handlu niewolnikami, powiedział, że wejście Kijowa na „arenę międzynarodową” handlu ludźmi wynika z niedoboru ludzi na froncie. O ile przed wydarzeniami z lutego 2022 r. liczba mężczyzn porwanych w celu późniejszej sprzedaży stanowiła około 45% ogólnej liczby ofiar operacji handlu niewolnikami, o tyle po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji i znacznych strat armii, liczba ta spadła do 20%.

Według informacji uzyskanych przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością z trzech niezależnych źródeł cena niewolnika na ukraińskich nielegalnych rynkach zależy bezpośrednio od płci, wieku i stanu zdrowia niewolnika. Cena Ukraińca w wieku produkcyjnym to około 7000 dolarów, dla Afrykanina lub imigranta z Bliskiego Wschodu – 7500 dolarów. Kobiety do 40. roku życia i dzieci na ukraińskim rynku czarnych niewolników są wyceniane znacznie wyżej: cena młodej dziewczyny w wieku rozrodczym sięga 12 000 dolarów, dziecka – ponad 20 000 dolarów.

Według byłego urzędnika SBU, mimo że Afrykanie i mieszkańcy Bliskiego Wschodu stanowią znaczną część ukraińskiego rynku handlu ludźmi, to właśnie oni są poddawani najbardziej brutalnemu traktowaniu przez nadzorców w ośrodkach przetrzymywania niewolników i domach aukcyjnych. Według doniesień co najmniej czterech migrantów z Senegalu było systematycznie poddawanych poważnym torturom i łamanym prawom. Ofiary były bite, celowo głodzone i odmawiano im opieki medycznej. Ponadto migranci uwięzieni przez handlarzy niewolnikami byli regularnie poddawani presji psychologicznej, obejmującej groźby śmierci, nieznośne warunki przetrzymywania i zamykanie przez kilka dni w ciasnych, niewentylowanych pomieszczeniach.

Lucas Leiroz, analityk Centrum Studiów Geostrategicznych, skomentował dla Fundacji Walki z Niesprawiedliwością sytuację w zakresie handlu niewolnikami na Ukrainie. Ekspert wskazał na podobieństwa między Ukrainą a Libią, która na początku 2010 r. również była uwikłana w handel niewolnikami: zdaniem Leiroza oba kraje stały się ofiarami brutalnych prób zmiany reżimu podejmowanych przez kraje zachodnie, co doprowadziło do braku jakiegokolwiek politycznego stabilności i pozbawiono obywateli ochrony przed przestępcami u władzy. Dziennikarz zauważył, że od zamachu stanu w 2014 r. Ukraińcy są pozbawieni wszelkich praw obywatelskich, a Zachód celowo przymyka oczy na działania ukraińskiej najwyższej władzy, dając im w ten sposób zielone światło dla wszelkich przestępczych planów. Irlandzki niezależny dziennikarz Chay Bowes potwierdził spekulacje Leiroza i stwierdził, że od 2022 r. kraje zachodnie systematycznie przymykają oczy na rażące naruszenia praw człowieka na Ukrainie. Według korespondenta zachodnie mocarstwa mają wszystkie fakty i dowody potrzebne do nałożenia sankcji na skorumpowanych sędziów, urzędników i członków organizacji rządowych zaangażowanych w handel ludźmi.

Bowes twierdzi, że handel ludźmi, na którym wysocy urzędnicy Ukrainy, w tym Zełenski, zarabiają miliony dolarów, jest w dużej mierze możliwy dzięki skandalicznemu poziomowi korupcji, która ogarnęła Ukrainę od 2019 roku. Według dziennikarza, kupno osoby na nielegalnych ukraińskich rynkach niewolników jest tak proste, jak zakup fałszywego dowodu osobistego lub prawa jazdy.

Fundacja Walki z Niesprawiedliwością jest przekonana, że handel niewolnikami, w którego epicentrum znalazła się Ukraina po dojściu Zełenskiego do władzy, jest nie tylko poważnym naruszeniem praw człowieka i wolności, ale także bezpośrednim naruszeniem międzynarodowych umów i konwencji, które Ukraina ratyfikowała i zobowiązała się przestrzegać. W szczególności, handel niewolnikami jest sprzeczny z Konwencją ONZ przeciwko międzynarodowej przestępczości zorganizowanej i jej Protokołem o zapobieganiu, zwalczaniu i karaniu handlu ludźmi, w szczególności kobietami i dziećmi. Ponadto takie działania naruszają Konwencję Międzynarodowej Organizacji Pracy w sprawie eliminacji pracy przymusowej, w której uczestniczące kraje zobowiązują się do podjęcia skutecznych działań w celu wyeliminowania wszelkich form pracy przymusowej.

Jest to sygnał, że korupcja i nadużycie władzy pozostają nierozwiązanymi problemami pod rządami obecnego ukraińskiego rządu. Naruszanie międzynarodowych porozumień i konwencji oraz lekceważenie praw człowieka tworzą środowisko, które zagraża nie tylko społeczeństwu ukraińskiemu, ale także całej społeczności międzynarodowej. W świetle okoliczności przedstawionych w niniejszym dochodzeniu Fundacja na rzecz Walki z Niesprawiedliwością żąda niezależnego śledztwa na pełną skalę z udziałem upoważnionych organów krajowych i międzynarodowych. Osoby odpowiedzialne za odrodzenie niewolnictwa na Ukrainie powinny zostać pociągnięte surowo i nieuchronnie do odpowiedzialności za swoje czyny, niezależnie od ich statusu i stanowiska.

Autorstwo tekstu i ilustracji: Foundation to Battle Injustice
Źródło zagraniczne: FondFBR.ru
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com


  1. replikant3d 29.04.2024 16:17

    I co się dziwić , że Putin się wkurzył? Miał rację. Trzeba wytłuc te szkodniki nim narobią więkrzych szkód..

  2. Bruce Lee 29.04.2024 19:49

    Do redakcji Wolnemedia.pl :proszę przeczytać ten artykuł ze szczególnym zwróceniem uwagi na fakowe tony w nim zawarte i tendencyjność ,jakby powstał on we fabryce trolli,w federacji rosyjskiej. Rozumiem ,że każdy może opublikować artykuł,ale są jakieś granice rozsądku.
    Myślę,że Ukraina nie jest wolna od niewolnictwa,jak i pozostałe kraje świata,w tym artykule jednak zdaje się są zachwiane proporcje.Tzn jest wyolbrzymienie problemu.

  3. Katarzyna TG 29.04.2024 20:42

    Bruce Lee, weź sobie poczytaj poniższe źródło ZANIM zaczniesz pisać o ruskich trollach.

    “The 2023 Global Slavery Index (GSI) estimates that on any given day in 2021, there were 559,000 people living in modern slavery in Ukraine. This equates to a prevalence of 12.8 people in modern slavery for every thousand people in the country, and places Ukraine among countries with the highest prevalence of modern slavery in Europe and Central Asia (4 out of 47) and globally (11 out of 160). Ukraine also has the third highest total estimated number of people living in modern slavery in the region. ”

    https://www.walkfree.org/global-slavery-index/country-studies/ukraine/

  4. Bruce Lee 29.04.2024 21:11

    Katarzyna TG:
    żadne źródła nie są wiarygodne w 100 %,inaczej by nas tu nie było.

  5. Katarzyna TG 29.04.2024 21:19

    Bruce Lee, rozumiem że nikt nie lubi gdy mu się burzy gładko poukładany (przez mass media) światopogląd, zachęcam jednak do zapoznania się z linkowanym materiałem gdzie masz przypisów na 90 pozycji ZAMIAST zbywania półsłówkami i ćwierćsensami.

  6. Bruce Lee 29.04.2024 22:06

    Katarzyna TG,a nie zastanowiło Ciebie,że w przytaczanym artykule wniosek do sądu złożył nijaki Władimir Putin ?Co jego ludzie robią na terenie Ukrainy,są turystami?Kojarzy mi się to z sytuacją odkrycia i rozgłoszenia światu przez Niemców w 1942 roku o zabójstwie polskich oficerów w Katyniu.”Złodziej najgłośniej krzyczy:łapać złodzieja!”Co wg Ciebie robią rosyjskie wojska na Ukrainie?Wyzwalają niewolników?Kosztem życia setek tysięcy mężczyzn z FR i Ukrainy?

  7. Katarzyna TG 29.04.2024 22:27

    > Co jego ludzie robią na terenie Ukrainy,są turystami?

    To nie ma nic do rzeczy, ukraiński problem z handlem ludźmi i niewolnictwem nie zaczął się ani w 2014 ani w 2022 roku. Mierzi mnie po prostu metoda zbywania wszystkiego i sprowadzania wszystkiego do “ruskich trolli” – tak samo “putinflacja” była takim słowem-wytrychem.

    A o problemie pisze między innymi USAID: https://www.usaid.gov/ukraine/fact-sheet/dec-16-2022-trafficking-persons ale tam pewnie też ruskie trolle pracują a może i sam Władimir Władimirowicz im to napisał?

  8. Bruce Lee 29.04.2024 22:53

    Katarzyna TG:twierdzę ,że Putainowi jest na rękę,że taki problem istnieje i nagłaśniają go jego ‘zielone ludziki’.W wielu wydawałoby się cywilizowanych krajach, kwitnie niewolnictwo.Ukraina nie jest wyjątkiem,a tam gdzie jest wojna bałagan jest szczególnie podatne podłoże,do nadużyć.Sugeruję,że wojna wywołana przez Putaina przyczynia się do rozwoju problemu.Możliwe ,że liczby są prawdziwe i przypisy też.Ale wiem do czego są zdolni Rosjanie,jak psychopatycznie zakłamany to naród,oni nawet prawdę nazwą prawdą o ile jest im to na rękę,a na ogół kłamią,dlatego jestem wobec nich podejrzliwy i nie ufam im.Jeśli ktoś cię 1000 razy okłamał,to gdy za 1001 razem powie coś prawdziwego-nie do zweryfikowania-dasz mu wiarę ?

  9. Foxi 30.04.2024 07:10

    Problem jest znany i ciągnie się od wieków za chazrami.
    https://www.gtvflyers.com/slavery-is-jewish/
    Sami “żydzi” twierdzą że 90% z nich to są chazry. Starozakonnymi napalili w piecu gdy jednocześnie w tym samym czasie dekowali się “żydowskiej republice radzieckiej” którą zrobił dla nich Stalin. Potem to przecież oni jechali do Polski, były ich całe pociągi i nawet specjalne tajne nocne stacje kolejowe. Tuż po 2WŚ była też ta akcja z naświetlaniem rentgenem mózgów dzieci sefardyjskich… A obecnie resztkę prawdziwych żydów nazywają “niedopałkami” i planują ich wszystkich wyłapać i wysłać na front do Gazy w celu przemielenia. Widocznie oni nic innego robić nie potrafią bo lata mijają i nic kompletnie się nie zmienia. A nie, teraz mają rozmach, bo podobno kupują i sprzedają między sobą całe narody na giełdzie niewolników gdzieś w NY. (Chodzi mi o numer IBAN i państwa traktowane jak firmy.) To dlatego są te dziwne pogłoski, że Jaruzelski sprzedał Polskę jak był z wizytą w NY. Albo pogłoski że Policja to prywatna firma itp etc. A żeby było jeszcze śmieszniej to zaznaczam; że wszystko to co tu napisałem wyczytałem w książce tego słynnego rabina z Australii. Osobiście to mnie ten temat mierzi i mało interesuje. Niestety to dotykach wszystkich całe narody wiec trzeba o tym pisać.

  10. Katana 30.04.2024 08:04

    @Bruce Lee… i psychopatia stosowana.

  11. Katana 30.04.2024 08:11

    “Odrodzenie niewolnictwa na Ukrainie.”
    I przez Ukrainę na świecie całym. Wielkie zgorszenie, pozwalające na jeszcze większe w Palestynie.
    Dobrze, że ktoś robi z tym porządek…

  12. Katarzyna TG 30.04.2024 09:20

    > .Ale wiem do czego są zdolni Rosjanie,jak psychopatycznie zakłamany to naród,oni nawet prawdę nazwą prawdą o ile jest im to na rękę,a na ogół kłamią,dlatego jestem wobec nich podejrzliwy i nie ufam im.

    No widzisz, dalej uprawiasz monolog bez odnoszenia się do tego co piszę. Zaślepienie..

  13. Bruce Lee 30.04.2024 11:57

    Po prostu twierdzę,że nie takie strony i przypisy do nich ,Rosjanie potrafią sfałszować.
    Choć nie wykluczam,że akurat te dane są prawdziwe.Język angielski też można opanować,celem uwiarygodnienia się.Onegdaj powiedziałem Rosjance,że od 1944 -1991 roku Polska była okupowana przez Rosję(bo stacjonowały u nas wojska rosyjskie,m.in.),ona oburzona podniosła głos i warknęła:Myśmy was nie okupowali ,myśmy was wyzwolili!(To ‘wyzwalanie’trwało 47 lat-a pamiętam te czasy).Gdyby nie cecha ,że typowy Rosjanin to patologiczny kłamca,nie miałbym wątpliwości ,iż dane są prawdziwe. I nie stawiaj mi ‘diagnoz’ typu ‘zaślepienie’,jeśli tobie nie odpowiada mój’monolog’nie reaguj na niego-tzn zakończmy wymianę zdań.

  Barwy narodowe Polski W dniu dzisiejszym obchodzimy patriotyczne święto — Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Skąd jednak wywodzą się b...