poniedziałek, 28 lipca 2025

 

Chaos, blokady stron, wzrost popularności VPN i Tora


https://www.youtube.com/watch?v=MvLcd5eEYtk&t=3s&ab_channel=SmashJT

Wraz z wejściem w życie ustawy o bezpieczeństwie w sieci (Online Safety Act) 25 lipca 2025 roku, Wielka Brytania zapoczątkowała nową erę kontroli cyfrowej. To, co wprowadzono pod pretekstem ochrony dzieci, okazało się frontalnym atakiem na prywatność, wolność słowa i otwarty dostęp do internetu dla milionów użytkowników.

Obowiązkowa weryfikacja wieku nie tylko na stronach pornograficznych, alena takich platformach, jak strony z pornografią, portale społecznościowe, gry, a nawet fora internetowe, spotyka się z powszechnym sprzeciwem i wywołuje obecnie masowy opór społeczeństwa obywatelskiego.

Prawo nakłada na dostawców obowiązek weryfikacji wieku użytkowników poprzez weryfikację tożsamości. Niezależnie od tego, czy jest to skan twarzy, kopia dokumentu tożsamości, czy dane bankowe – każdy, kto nie ujawni swoich danych, traci dostęp. Oficjalnie ma to na celu uniemożliwić nieletnim dostęp do „niebezpiecznych treści”, jednakże wdrożenie techniczne jest nie tylko niebezpieczne, ale i nieproporcjonalne. Platformy ponoszą odpowiedzialność za naruszenia, ryzykując wysokimi grzywnami, co prowadzi do całkowitego blokowania brytyjskich użytkowników. Wiele platform blokuje brytyjskie adresy IP, aby uniknąć ryzyka odpowiedzialności.

Ale internet nie milczy. W ciągu kilku dni od wejścia w życie ustawy, na „Reddicie”, „Mastodonie”, „Telegramie” i alternatywnych forach utworzyły się liczne grupy obywateli sprzeciwiających się nowym przepisom. Pod hashtagiem #NoIDNoNet tysiące użytkowników tworzy cyfrowe ruchy protestacyjne. Dokumentują, jak przechytrzają systemy za pomocą VPN-ów, Tora, zmodyfikowanych przeglądarek lub technicznych sztuczek, takich jak grafika z gry „Death Stranding” – nie tyle z intencją konsumpcji treści, co świadomego buntu przeciwko egzekwowanej przez państwo weryfikacji tożsamości online.

Jeden z użytkowników „Reddita” pisze: „Mam 37 lat, płacę podatki, a mimo to nie chcę wysyłać zdjęcia paszportu do prywatnej firmy tylko po to, żeby zamieścić mema”. Inny donosi, że jego konto na „X” zostało dezaktywowane, ponieważ odmówił potwierdzenia wieku: „Nie zrobiłem niczego nielegalnego – po prostu nie chcę przekazać moich danych biometrycznych do czarnej skrzynki”.

Organizacje takie jak Open Rights Group i Privacy International również nawołują do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Oferują porady prawne, prowadzą kampanie informacyjne i domagają się moratorium do czasu rewizji ram prawnych. Na uniwersytetach i w szkołach powstają grupy dyskusyjne na temat tego, jak daleko demokratyczne państwo może się posunąć w nadzorze swoich obywateli, zanim stanie się regulatorem cyfrowym.

Szczególnie oburzone są społeczności queer i imigrantów, której członkowie często nie posiadają uznanych dokumentów lub znajdują się w trudnej sytuacji. Dla nich nowe prawo skutecznie wyklucza ich z wielkiej części internetu. Grupy aktywistów mówią o dyskryminacji cyfrowej: każdy, kto nie ma paszportu lub z uzasadnionych powodów odmawia jego okazania, nie jest już mile widziany.

Reakcje pokazują, jak poważna jest sytuacja. Wiele mniejszych platform całkowicie zamknęło swoje usługi dla użytkowników w Wielkiej Brytanii, podczas gdy większe platformy, takie jak „Reddit” i „X”, drastycznie ograniczają funkcje. „Discord” eksperymentował z automatycznym skanowaniem twarzy tylko po to, by odkryć, że łatwo je oszukać. Rezultat: cyfrowa mieszanka blokad, frustracji i nieufności.

Brytyjska inicjatywa jest również postrzegana z niepokojem na arenie międzynarodowej. Obserwatorzy w UE, USA i Australii nazywają ją przełamaniem tamy. Tam, gdzie ochrona danych była wcześniej uważana za jedno z podstawowych praw, kontrola obecnie odgrywa kluczową rolę. Eksperci ostrzegają, że weryfikacja wieku może utorować drogę do kompleksowych wymogów dotyczących identyfikacji cyfrowej – z katastrofalnymi konsekwencjami dla wolności słowa i anonimowości.

Pierwsze petycje zebrały już setki tysięcy podpisów. Nawet politycy opozycji wzywają do poprawy sytuacji. Rząd jednak obstaje przy swoim. Ustawa jest dla niego demonstracyjnym projektem — sposobem na kontrolę mediów społecznościowych i zmuszeniem użytkowników do zachowań zgodnych z oczekiwaniami władz, kosztem prywatności i przy użyciu wątpliwych technologii.

W rzeczywistości nowy system zawiódł, zanim zdążył w pełni funkcjonować. Wyklucza, zamiast chronić. Tworzy nowe nierówności, zamiast minimalizować ryzyko. I odsuwa użytkowników od infrastruktury cyfrowej, która powinna być otwarta i darmowa.

Pytanie nie brzmi już, czy powstanie opór, ale czy zostanie on usłyszany. Protesty online pokazują, że społeczeństwo nie jest gotowe zrezygnować z podstawowych praw cyfrowych bez walki. Brytyjska próba egzekwowania bezpieczeństwa poprzez kontrolę staje się zatem papierkiem lakmusowym przyszłości wolności cyfrowej w Europie.

Autorstwo: Christina Maas
Źródło zagraniczne: ReclaimTheNet.org
Źródło polskie: WolneMedia.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Eurointegracja a służby wywiadu Wraz z eurointegracją, czyli likwidacją naszego państwa na rzecz Unii Pseudoeuropejskiej warto zastanowi...