wtorek, 23 kwietnia 2024

 

Parasol atomowy czy kamuflaż?


Mamy nowy temat, którym rozgrzewają nas media: czy gdyby nam zaproponowano parasol atomowy, należy go zaakceptować. Może mówią to bardziej uczenie i skomplikowanie, ale głównie o to chodzi w tym temacie. Ja natomiast uważam to za kamuflaż, odwrócenie uwagi od prawdziwie zagrażających bytowi Polski i Polaków problemów.

Kto tematu nie zna, niech przypomni sobie płk. Kuklińskiego, który zapłacił życiem swoich dwóch synów za wykradzione Układowi Warszawskiemu, czyli Ruskim, plany ofensywy atomowej. Z Polski miała zostać atomowa pustynia. Przy takim ataku Polskę zniszczyłyby nawet pyły spadające z parasola ochronnego.

Szwajcaria parasola nie ma, za to każdy Szwajcar ma „pod łóżkiem” szybkostrzelną broń palną i potrafi jej używać. W razie rozruchów wewnętrznych, spowodowanych przez jakichś „nachodźców”, nie trzeba zarządzać mobilizacji — wystarczy sięgnąć pod łóżko. Ani dobra, ani gorsza zmiana nie chciały Polakom zaproponować szwajcarskiego rozwiązania.

Przyglądam się ze sporą rezerwą „gadającym głowom”. Tym większą, że od czasów Szeremietiewa, który znał się na przedmiocie wojny, nie widziałem wśród naszych mędrców takiego, który, mówiąc o wojnie, wiedział, o czym mówi, albo i potrafił strzelać z czegokolwiek innego, oprócz rakiet sylwestrowych. Był jakiś wysokiej szarży specjalista od granatników, ale użył broni w niewłaściwy sposób. Dobrze, że przeżył.

Polsce bezpośrednio zagrażają skutki dwóch problemów. Bliższy to planowane wtrynianie nam nachodźców z innych cywilizacji. Drugi, nieco dalszy, to brak urodzeń gwarantujących bodaj prostą zastępowalność pokoleń. Wrogie Polsce media potrafiły ogłupić masę młodych Polek i Polaków. W wyniku tego oduraczenia nie chcą zakładać rodzin ani rodzić dzieci. Wrogie Polsce ustawodawstwo chce wybić poczęte dzieci jeszcze w łonie matek, po co Polacy mają się rodzić?

Głębokim niepokojem napawa mnie myśl, że poniektórzy z antynatalistycznych aktywistów mają jakieś inne korzenie i być może z tego powodu nie chcą, by Polska się odradzała? Takie sytuacje już w naszej historii bywały, miewaliśmy sporo wrogów wewnętrznych, nazywali naszego białego orła białą gęsią i utrudniali, jak mogli, powstanie Polski po rozbiorach.

Jeździłem trochę po świecie, a że oczy mam otwarte, spostrzegałem to i owo. Na przykład w Strasburgu w Parc de l’Orangerie w pobliżu Rady Europy na spacerze w niedzielę rodziny żydowskie z siedmiorgiem i więcej dzieci stanowią standard. Wyszło mi z obserwacji, że o żadnej aborcji ani antykoncepcji mowy być tam nie mogło. Ponieważ naród żydowski uważany jest w świecie jako naród mądry, to dlaczego w Polsce nie możemy brać z niego przykładu? Francuska policja zauważyła również tę mądrość i żeby spacerującym rodzinom nic się nie stało, pilnuje w radiowozach zarówno parku, jak i synagogi, ze wszystkich stron.

Zakładam, że nasi europosłowie odbywający sesje w Strasburgu, chodzili do Orangerie na spacery z odległego o rzut beretem Parlamentu i to, co wyżej opisałem, widzieli i mogą potwierdzić. Przedkładam to pokornie naszym ważnym politykom, którzy z zapałem zakładają jarmułki i zapalają Żydom świeczniki, ale zamiast zalecać Polakom, jak u Żydów, wielodzietność – chcą wytruć przyszłe pokolenia jeszcze w łonie matek. Wygląda mi to na zdradę narodu, który polityków żywi – bo jakoś innego tłumaczenia znaleźć nie mogę.

Zacząłem od drugiego problemu, którego nieuchronnym ciągiem dalszym będzie eutanazja, bo dzisiejszych aktywistów od wybijania dzieci w łonie matek, kiedy się zestarzeją, nie będzie miał kto pielęgnować, ani też nie będzie za co. Kasa się skończy, nie będzie następnych pokoleń, dzisiejsze aktywistki bezbożne dostaną szpryce jakiejś nowej szczepionki i truchła zawiozą elektrykiem do krematorium. Rodzin nie będą miały, bo nie zdążyły założyć, więc nawet ich prochów nie będzie miał kto odebrać. Ksiądz jakiś pomodliłby się za ich dusze (bo ksiądz katolicki zakłada, że nawet aktywista antynatalistyczny ma duszę), ale nie wiadomo, czy do tej pory księży nie wypiłują.

Być może Zielony Ład sterowany sztuczną inteligencją pozwoli z ich zwłok (o ile nie będą zawierać za dużo chemii z pigułek aborcyjnych) odzyskać trochę pierwiastków, które dorzuci się do fabrykowanej dla niewolników chemicznej strawy z dodatkiem chrabąszczy. Powyższe to nie żadna „mowa nienawiści”, tylko logika w najprostszej postaci.

Być może aktywiści antynatalistyczni płci obojga mają nadzieję, że na starość będą się nimi opiekować translokowani demokratycznym przymusem nachodźcy? Niech sobie wybiją to z głowy.

Byłem parę lat w „tamtych krajach”: niewiernego okraść, oszukać, zeznać przeciw niemu fałszywie w sądzie, w końcu nawet zabić go w dżihadzie — to tylko zasługa. Hurysy w dżihadzie zabija się po wcześniejszym wykorzystaniu na ziemi pod warunkiem, że nieszpetne. Mimo to w „tamtych krajach” bardziej szanuje się wierzących niż ateistów, niech to wezmą pod rozwagę politycy, którym przeszkadza krzyż i modlitwa i którzy chcą opiłować katolików.

Ateista jest człowiekiem podejrzanym, gorszej jakości od wierzącego, ufać mu nie można. Szczególnie taki, który chce dokuczać innym. Trudno się z tym nie zgodzić. Może ci nasi reprezentanci zapalający cudze świeczki chowają w biurkach turbany? W razie czego siup na islam i sprawa załatwiona.

Do nachodźców wrócę następnym razem.

Autorstwo: Barnaba d’Aix
Nadesłano do portalu WolneMedia.net


  1. W. 23.04.2024 07:59

    Autor pisze życzeniowo — bez analizy, o wszystkim i o niczym, co mu się tam wydaje i uroiło, a czego nie zweryfikował faktami, lub bezmyślnie powtarza oklepane frazesy antyaborcjonistów.

    Faktem jest, że największa dzietność w Polsce była za czasów legalnej aborcji na życzenie. Gdy aborcja została skryminalizowana, nastąpił spadek populacji. Telewizja kończyła program o 22.00, aby ludzie oficjalnie mieli czas wyspać się przed pracą na 6 czy 7 rano, a w praktyce ludzie z nudów „zabawiali się pod kołderką”. Łatwy dostęp do aborcji (perspektywa, że w razie czego ciążę się usunie) sprawiał, że robili to często spontanicznie i bez zabezpieczeń, więc i dzieci rodziło się więcej (bo potem kobietom np. nie chciało się iść na zabieg, albo dochodziły do wniosku, że jednak chcą dziecka).

    Nawet całkowity zakaz aborcji, także tej z gwałtów (które ciąże pogłębiają traumę ofiar przemocy seksualnej), dla ratowania życia lub zdrowia matki (co w większości przypadków kończy się zazwyczaj śmiercią kobiet i płodów), z kazirodztwa lub nieletnich (zawsze zdarzały się ciąże nastolatek, nawet gdy małolaty nie miały łatwego dostępu do stron xxx, bo popychają ich do tego sny porno, o których zapominają dorośli, i starsze koleżeństwo), albo ciąż z wadami (które wymagają specjalnej troski i nie rokują nadziei na dłuższe życie lub posiadanie zdrowego genetycznie potomstwa) nie zwiększy populacji kraju.

    Dlaczego? Bo podstawowym problemem są media i komórki, które osamotniają ludzi (zamiast spotykać się w realu, komunikują się online bez cielesnej interakcji, a wolny czas zamiast na rozwój hobbi wśród ludzi, czy spacer, podczas którego można spotkać drugą połówkę, tracą na oglądanie filmików czy social media.

    Mam wrażenie, że autor stracił kontakt z rzeczywistością i ws. depopulacji bazuje na poglądach fanatyków religijno-antyaborcyjnych. Myli też depolonizację (zastępowanie Polaków imigrantami) z depopulacją (zmniejszanie populacji). Sugeruję autorowi, by zamiast chlapać, co mu ślina na ozor przyniesie, dogłębnie zastanowił się nad problematyką, którą porusza, i przed zmianą myśli w słowa, dokonał jakichś głębokich, obiektywnych analiz i z odpowiednim dystansem zastanowił się nad ich wynikami. Rzetelnie i obiektywnie, a nie histerycznie, by szerzyć demagogię.

    Nie wiem, ile lat ma autor, ale ja PRL pamiętam i wszystkie późniejsze przemiany społeczne, więc widzę je z historycznej perspektywy.

    Aborcja to problem marginalny – kobieta, która chce usunąć ciążę i tak usunie, a ta, która nie potrafi lub dowie się za późno o ciąży, zwiększy populację o ułamek promila populacji. Niektórzy antyaborcjoniści fantazjują liczbowo o 150 000 rzekomych aborcjach rocznie, mimo, że według ANTYABORCYJNYCH badaczy w podziemiu wykonuje się ich od 7000 do 14 000 rocznie. Legalnych aborcji wykonuje się ok. 100 rocznie (w zależności od roku od 70 do 160). Dla porównania, w Polsce żyje 38 000 000 ludzi. Nawet zakładając, że nie byłoby ani jednej aborcji – to kropla w morzu depopulacji, a autor, jak widać, nie wie, o czym pisze, ale za to pisze życzeniowo sugerując, że zakaz aborcji zwiększy populację kraju. Bzdura.

    http://www.albert.zory.pl/userfiles/file/Duchowa%20Adopcja/17%20Podziemie%20aborcyjne%20w%20Polsce.pdf

    https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art38988941-wzrosla-liczba-legalnie-wykonanych-aborcji-w-polsce

    Dotarcie do tych informacji zajęło mi kilka minut. A autor tych danych nie zgłębił.

    Problem spadku dzietności szukałbym w mediach społecznościowych i normalnych, które zabierają narodowi czas na łóżkowe figle, oraz w pracy (stres, nadgodziny, zbyt duża liczba obowiązków wypalająca ludzi i odbierająca im siły życiowe) i antyspołecznej polityce rządu, który wysokimi podatkami zniechęca ludzi do posiadania potomstwa (z tego powodu ludzie odkładają „dzieci” na później, bo ich nie stać). No i ten pomysł feministek, by dobrowolny seks bez formalnego „tak”, był traktowany jak gwałt, nie zachęca do nawiązywania relacji damsko-męskich. Zabija romantyczne chwile i sprawia, że facet zastanawia się, czy kobieta, gdy się obrazi i będzie chciała zemścić, nie zezna, że powiedziała „nie”. Albo jak udowodni, że dzień lub dwa po dobrowolnym seksie z „tak”, nie doszło do „gwałtu” z rzekomym „nie”, którego nie było, bo się nie spotkali? Bo jak on to udowodni?

    Zakaz aborcji to temat zastępczy – a faktyczna skala aborcji pokazuje, że nie można nią tłumaczyć starzenia się społeczeństwa. Najwięcej dzieci rodziło się w czasach legalnych aborcji, bo ludzie chętniej uprawiali seks. Przyczyny są inne, a działania Kościoła (kryminalizacja aborcji) i feministek (kryminalizacja nieformalnego seksu), potęgują niechęć do prokreacji, choć przyczyny starzenia społeczeństwa są znacznie szersze i nie powinno się ich populistycznie spłycać. To także skażona żywność, toksyczna farmacja, smog elektromagnetyczny i wiele innych czynników sterylizujących. Wprowadzenie zakazu aborcji po 1990 roku nie zwiększyło populacji kraju, dlatego grzmienie autora, że po legalizacji aborcji do 12 tygodnia ciąży sytuacja się pogorszy, to brednie. Myślę, że liczba ciąż i narodzin wzrośnie (to paradoks).

  2. Stanlley 23.04.2024 11:21

    A może zacznijmy od tego że nie ma żadnego mechanizmu pozwalające usunąć polityka-kłamczucha z urzędu z powodu właśnie okłamywania wyborców? Ja tam nie zauważyłem by taki Hoo..ownia obiecywał mowę nienawiści wobec innych przywódców, nie zauważyłem paliwa po 6 zł jak obiecywał Tfusk, za to zauważyłem że kupili sobie nowe limuzyny – tego nie obiecywał…. Też zadziwia mnie bierność zwykłych ludzi – jak na ruch antywojenny chcę podpis to marudzą że dane wyciekną , że straszna tragedia się stanie… tragedie to dopiero będą mieli… to takie proste – pobrać formularz z kwwrdip.pl i zapytać znajomych o podpis a następnie zadzwonić do lokalnego koordynatora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Czy Żydzi naprawdę rządzą światem? To pytanie rozgrzewa zawsze do czerwoności, uaktywniając szczególnie zaciekłych antysemitów, jak i zaja...