Dezinformacyjny raport o dezinformacji Zespołu ds. Dezinformacji
Zespół ds. Dezinformacji będący częścią Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich opublikował wyjątkowo niebezpieczny dla wolności słowa w Polsce raport o dezinformacjach. To „podkładka” pod możliwe przyszłe represje wobec niezależnych portali, dziennikarzy i obywateli, które za nimi stoją. W raporcie wymieniono wiele stron przedstawiających odmienną narrację od rządowej, w tym portal WolneMedia.net, i przylepiono im łatkę rosyjskich dezinformatorów, aby zniechęcić obywateli do ich odwiedzania.
„Z raportu wynika, że rosyjska narracja, z uwagi na nastawienie polskiego społeczeństwa, nie koncentruje się na promowaniu Rosji. Opiera się natomiast na krytyce i podważaniu zaufania do instytucji i procesów demokratycznych, w tym rządu oraz NATO i Unii Europejskiej, zwiększaniu polaryzacji. Wzbudza niechęć do Ukraińców i innych narodowości, wyznań i mniejszości” – głosi informacji prasowa na stronie Gov.pl.
W raporcie czytamy, że Rosja prowadzi cztery główne narracje „w ramach rosyjskiej wojny kognitywnej”: 1) NATO i UE są opresyjne, wrogie, kolonizują swoich członków; 2) zachodnia cywilizacja upada, jest dekadencka, zdemoralizowana; 3) w wojnie w Ukrainie Rosja wygrywa i musi wygrać, Ukraina to upadłe państwo, Ukraińcy nie są narodem i nie można pokonać Rosji (państwa nuklearnego, zwycięskiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej); 4) promowanie dowolnych teorii spiskowych podważających publiczne zaufanie (narracje antyszczepionkowe, 5G itp.”.
Widać, że rządzących najbardziej boli krytykowanie Ukrainy i banderyzmu, krytykowanie polityki pandemicznej, dociekanie prawdy o pochodzeniu koronawirusa, krytykowanie preparatów zwanych marketingowo „szczepionkami na COVID-19”, krytykowanie klimatyzmu i Zielonego Ładu, przedstawianie wyborów w Gruzji, Mołdawii i Rumunii z perspektywy innej, niż głosi zachodnia propaganda.
Wygląda to jak jedna wielka paranoja i szukanie kozła ofiarnego, na którego można zrzucić winę za to, że lud nie łyka jak pelikany rządowej propagandy, choć oczywiste jest, że najbardziej zaufanie do rządu podważył sam rząd szerząc kłamstwa, które z czasem wyszły na jaw. Np. rząd Morawieckiego wmawiał ludziom, że cud-preparaty nie wywołują żadnych skutków ubocznych, poza możliwą gorączką i zaczerwieniami, choć każdy wyedukowany człowiek wiedział, że każdy wstrzykiwany farmaceutyk może wywołać reakcję alergiczną i zgon w wyniku wstrząsu anafilaktycznego. Na uwagę wspomina również cenzorskie edytowanie informacji na stronie Ministerstwa Zdrowia, aby nie zniechęcać do noszenia maseczek.
Kto według raportu, w skrócie, jest rosyjskim dezinformatorem? Każdy, kto ujawnia rządowe kłamstwa i dezinformacje, oraz ma inne zdanie, niż rządowa propaganda. W raporcie można znaleźć czarną listę niezależnych stron internetowych, które są na celowniku służb. Jedną z nich jest nasz portal. Po lekturze fragmentów, w których go wymieniono, zauważyłem klasyczną dezinformację pisaną przez wielkie D. Być może pamiętacie, że po wybuchu wojny na Ukrainie portal WolneMedia.net publikował kompilacje wiadomości z różnych źródeł, dzieląc je wyraźnie śródtytułami na proukraińskie i prorosyjskie, by czytelnik był świadomy, co jest propagandą ukraińską a co rosyjską, w celu porównania i wyrobienia sobie własnego zdania? Zespół ds. Dezinformacji szukał wyłącznie tych drugich treści, ignorując pierwsze.
Ale odłóżmy na bok wojnę na Ukrainie. Teraz zacytuję wam próbka paranoi Zespołu ds. Dezinformacji, po przeczytaniu której wybałuszyłem oczy ze zdziwienia: „Rosja intensyfikuje swoje działania dezinformacyjne na temat kryzysu klimatycznego. Nasilenie aktywności w tym zakresie obserwowane jest od początku wybuchu wojny w Ukrainie. Dotyczy ona całej Unii Europejskiej, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. W okresie od maja 2022 r. do maja 2024 r. Rosja była głównym twórcą komunikacji w dyskusjach online na temat zielonej energii w mediach społecznościowych i serwisach informacyjnych. Jako cel działań dezinformacyjnych w tym obszarze identyfikuje się odwrócenie uwagi i zasobów od działań, które mogłyby łagodzić zmiany klimatyczne. Jest to cel pośredni, który ma doprowadzić do celu głównego – osłabienia infrastruktury militarnej należącej do NATO oraz zmniejszenie skuteczności operacyjnej. Niepohamowane zmiany klimatyczne w sposób bezpośredni wpływają na środowisko strategiczne, instalacje obronne, zasoby oraz planowane operacje”.
Dalej jest jeszcze śmieszniej i nawet kabareciarze by tego lepiej nie napisali: „Zmierzają one [działania Rosji] do podważania zielonej polityki, propagują teorie spiskowe oraz dążą do atakowania bezpośrednio aktywistów klimatycznych”.
A teraz paranoja covidowa: „Podmioty rosyjskie, jak i powielające w Polsce rosyjski przekaz propagandowy wokół wirusa, pandemii i szczepionek wykorzystały istniejący deficyt zaufania do instytucji publicznych, polaryzację społeczną, chaos informacyjny i brak spójnej polityki informacyjnej rządu w latach 2020–2023. Wielu polskich aktorów dystrybuujących dezinformacje, już znanych ze swoich sympatii wobec Rosji, podczas pandemii niezwykle aktywnie powielało rosyjski przekaz negujący istnienie pandemii czy konieczność wprowadzenia obostrzeń sanitarnych i szczepień ochronnych. Głośne i aktywne w internecie grupy tworzyły atmosferę lęku i strachu przed szczepieniami, nawoływały do obywatelskiego nieposłuszeństwa, a nawet do nieposłuszeństwa wobec dowódców w formacjach mundurowych. Paradoksalnie więc liczba zwolenników ruchów negujących zasadność szczepień i obostrzeń sanitarnych znacząco wzrosła podczas pandemii i przełożyła się na wzrost związanych z nimi demonstracji, pikiet, blokad i innych form protestu. Zwolennicy ruchów nie przyjmowali i namawiali do nieprzyjmowania preparatu, domagali się zniesienia i niewprowadzania nowych obostrzeń sanitarnych, zakazywali immunizacji osób pozostających pod ich opieką (dzieci i seniorów), fałszowali dane w systemach medycznych dotyczące ich zaszczepienia, a w skrajnych przypadkach atakowali fizycznie punkty szczepień. Chorując na COVID-19 i korzystając z pomocy lekarskiej w placówkach zdrowia, blokowali pomoc innym pacjentom, także tym niechorującym na COVID-19. Analizując naniesione na mapy statystyki dotyczące nadmiarowych zgonów i porównując je z mapami przedstawiającymi rozkład odmowy szczepień, sporą część nadmiarowych zgonów w okresie nasilenia się pandemii można powiązać z antyszczepionkową narracją aktywistów tych ruchów. Jednocześnie twierdzili oni, że to właśnie szczepionki stały się przyczyną tych nadmiarowych zgonów, i oskarżali o nie rząd oraz przemysł farmaceutyczny. Szczególnie aktywnymi aktorami byli: media, liderzy opinii, dziennikarze, organizacje pozarządowe oraz politycy znani ze swoich rosyjskich sympatii (i ukraińskich antypatii) widocznych zwłaszcza po 24 lutego 2022 r. Na uwagę zasługuje fakt korelacji pomiędzy sympatią dla akcji internetowej Stop Ukrainizacji Polski, wypromowanej przez Grzegorza Brauna i innych polityków Konfederacji, a ich poglądami na temat pandemii, obostrzeń sanitarnych i szczepionek”.
Kto nie z rządem, ten ruskim dezinformatorem!
Raport jest niebezpieczny, ponieważ rekomenduje stygmatyzowanie i prześladowania w przyszłości niezależnych mediów szerzących alternatywne punkty widzenia, niż głosi rządowa propaganda.
W raporcie szczególnie niebezpieczne dla demokracji, praw człowieka i wolności słowa są trzy rekomendacje.
„Rekomendacja 1 – Wypracowanie na poziomie rządowym strategii przeciwdziałania dezinformacji z uwzględnieniem takich obszarów, jak: regulacje prawne, państwo i jego instytucje, bezpieczeństwo narodowe, edukacja i wychowanie, przestrzeń informacyjna, postawy i zachowania społeczne. Nie ma w Polsce regulacji zakazującej ingerencji w integralność psychiczną jednostki i psychomanipulacji. Mikrotargeting jest tu jedynie środkiem. Należy rozpocząć prace eksperckie i debatę publiczną nad legislacją. Takie prace trwają już w Unii Europejskiej”.
Pod pretekstem zakazania rzekomego „ingerowania w integralność psychiczną jednostki i psychomanipulacji” może kryć się cokolwiek, ale wiadomo, że chodzi o zakazanie szerzenia treści przeciwstawnych dla propagandy rządowej, bo przecież władza nie będą tępić własnych niebezpiecznych kłamstw i dezinformacji.
„Rekomendacja 2 – Szeroka i powszechna edukacja medialna społeczeństwa w zakresie rozpoznawania manipulacji i dezinformacji oraz krytycznego myślenia. Podjęcie systemowych i długoterminowych działań mających na celu odbudowę zaufania społecznego i instytucjonalnego w Polsce, zwiększenie poczucia bezpieczeństwa oraz zmniejszenie polaryzacji. Prowadzenie długoterminowej polityki edukacyjnej w szkołach w celu zdobycia kompetencji medialnych przez uczniów”.
Brzmi pięknie, ale czytając między wierszami widać, że chodzi o ideologiczne pranie mózgu dzieciom w szkołach, by łykały narrację rządową jak pelikany, a odrzucały krytyczną. A jeśli chciałyby znaleźć jakieś przeciwstawne opinie i informacje, to tylko na stronach rządowych i mediów głównego nurtu, które powielają propagandę rządową.
„Rekomendacja 7 – Szerzenie dezinformacji powinno się spotkać ze zdecydowanym przeciwdziałaniem instytucji państwowych. Z analiz Komisji wynika, że dotychczas państwo miało informacje (o różnej jakości i zakresie, ale miało) dotyczące osób i instytucji szerzących prorosyjską dezinformację. Na tej podstawie jednak niezwykle rzadko podejmowano działania”.
Właściwie to zapowiedź otwartej wojny z niezależnymi mediami i wstęp do inwigilowania, nękania, prześladowania, a nawet aresztowania i karania osób stojących za niezależnymi mediami, z jawnym łamaniem konstytucyjnych praw i wolności do pozyskiwania i rozpowszechniania poglądów i informacji.
Na koniec warto zwrócić uwagę, że ów Zespół ds. Dezinformacji składał się z polityków i pracowników służb specjalnych. Powstał na polityczne zlecenie i nie zajmował się problemem dezinformacji w celu poprawienia sytuacji informacyjnej w Polsce, aby obywatele mieli dostęp do wiarygodniejszych informacji, lecz w celu zwalczania krytyki rządowej narracji, która utrudnia i rozwala misterny plan wprowadzenia przez Agendę 2030 i globalistów Nowego Porządku Świata po Wielkim Resecie.
Raport wygląda jak tworzenie „dokumentu-podkładki” dla państwowej kontroli nad informacjami i walki z niekontrolowanymi przez rząd mediami. Możliwe, że ma uzasadniać konieczność wprowadzenia cenzury pod pretekstem zwalczania dezinformacji, oraz otworzyć furtkę dla prześladowania niezależnych dziennikarzy i blogerów, któremu ma towarzyszyć kampania propagandowa w celu stworzenia społecznego przyzwolenia i poklasku dla represji.
Na pocieszenie dodam, że ludzie nie są tacy głupi jak myśli rząd – zakazany owoc kusi, każda akcja cenzorska wywoła reakcję (bardzo często odwrotną od oczekiwanej) i – jak pokazała histeria pandemiczna – nic nie trwa wiecznie.
Raport Zespołu ds. Dezinformacji w formacie PDF znajdziecie TUTAJ.
Autorstwo: adm. Maurycy Hawranek
Na podstawie: Gov.pl [1] [2]
Źródło: WolneMedia.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz