niedziela, 19 listopada 2023

 

Migracje a grzech ekologiczny


Zbliżający się szczyt klimatyczny w Dubaju skłania do refleksji o dotychczasowych wysiłkach mających powstrzymać globalne ocieplenie. Jest zaskakujące, że wobec tak ambitnych celów polityki klimatycznej obecnego kierownictwa Unii Europejskiej zabrakło oceny wpływu przemieszczania się milionowych rzesz ludzkich z Południa na Północ.

Biorąc pod uwagę podaną ostatnio liczbę imigrantów przybyłych do Europy od początku roku przekraczającą milion osób, trzeba określić, jaki ma to wpływ na emisję gazów cieplarnianych. Milion ludzi to kilkaset tysięcy mieszkań, które trzeba w okresie zimowym ogrzać. Ilość energii pożytkowanej w Europie na ogrzewanie przekracza grubo 50%, a tymczasem wśród źródeł energii wciąż istotną częścią są przecież paliwa kopalne. Rodzi się pytanie, jaki sens ma w czasie dramatycznej walki z ociepleniem klimatycznym przemieszczanie mas ludzkich z klimatu gorącego do klimatu umiarkowanego? Nasuwa się konstatacja, że powinno być raczej odwrotnie.

Gdy Unia Europejska podejmuje wysiłki ograniczania wszelkich źródeł emisji, nie można również lekceważyć źródeł osobowych. Powinny więc zostać poddane ocenie ilości pary wodnej i dwutlenku węgla wydychanych na terenie Unii przez imigrantów oraz innych gazów wydzielanych w wyniku procesów fizjologicznych, w tym szczególnie szkodliwego dla klimatu metanu.

Troska o środowisko naturalne ma również wymiar moralny, czego wyrazem ma być obecność papieża na szczycie klimatycznym. Niestety, ale w związku z zaangażowaniem części hierarchii kościelnej, z papieżem Franciszkiem na czele, w popieranie migracji do Europy, rodzi się obawa, czy nie jest to działanie obarczone tzw. grzechem ekologicznym?

Wyrazem tego zaangażowania jest również niedawne fetowanie na watykańskim festiwalu filmu „Zielona granica” p. Agnieszki Holland, będącego proimigracyjną propagandówką. Czy takie postępowanie nie ma już wymiaru tzw. ekologicznego zgorszenia? Poza aspektem ekologicznym promowanie przez Watykan filmu posługującego się ordynarnym kłamstwem, gdzie agresywni mężczyźni przedstawieni są jako poniżane kobiety z dziećmi, budzi moralne oburzenie.

Kreująca się na niezależną luminarkę kultury Agnieszka Holland jednocześnie dziwnie milczy na temat wojny w Izraelu. Nie było również słychać jej oceny działań rządu Izraela, gdy kilka lat temu deportowano z tego państwa nielegalnych imigrantów.

Powstaje pytanie, czy pani Holland nie ma w tej sprawie zdania, czy nie ma odwagi powiedzieć co myśli? A może jest to wstydliwe ukrywanie podzielania tej wstrętnej reguły podwójnej miary, gdzie inaczej ocenia się postępowanie swoich, a inaczej obcych, obecnej w cywilizacjach niechrześcijańskich, w tym zarówno w żydowskiej oraz islamskiej?

Autorstwo: Jacek Pietrachowicz
Źródło: WolneMedia.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Czy Żydzi naprawdę rządzą światem? To pytanie rozgrzewa zawsze do czerwoności, uaktywniając szczególnie zaciekłych antysemitów, jak i zaja...