czwartek, 30 grudnia 2021

 

Idiokracja


Jeżeli życie to wycieczka świadomości, to etap, na którym jesteśmy, określił trafnie Janusz Szewczak jako „idiokrację”. Jesteśmy pełni lęku i schematów. Matryca myślowa, na której pracuje nasza świadomość to zlepek ograniczonych światopoglądów, zabobonów i pragnień kierowanych przez grupę istot, które mają zdolność do ingerowania w ten intelektualny bełkot. Łatwość z jaką ludzi porywa ten system jest wprost nie do uwierzenia. Od najmniejszego dziecka wpaja nam się poprawny sposób interpretacji życia i świata. Wpaja nam się prawidłowe postawy społeczne, religie związane, czy to z Bogiem czy taką czy inną polityką. Wpaja nam się podejście do pieniądza, do posiadania, ba nawet do przedkładania np. ojczyzny ponad swoje własne życie. Tłumaczy się nam, jak powinniśmy traktować innych, jak być dobrym mężem lub żoną. Wszystko co nas otacza to tylko bełkot. Prawdziwie na świat i na nas samych możemy spojrzeć tylko wtedy, gdy wyzbędziemy się tego wszystkiego, całych tych ziemskich zasad.

Ilość reguł, na które się zgodziliśmy, jest porażająca. Ludzie sami się okaleczali, popełniali rytualne samobójstwa, zabójstwa czy gwałty. Wszystko w imię lepszego jutra, zaspokojenia Boga czy po prostu dla frajdy. Kobiety skaczące ze skał ponieważ są bezpłodne, starcy bo nie mają sił już pracować dla stada. Wycinanie własnemu dziecku łechtaczki. To czasy obecne, nie wiem więc skąd w człowieku przekonanie o postępie. Pedofilia, handelek ludźmi, organami. Zabijanie dla zysku, z zawiści, z zazdrości… To wszystko na naszych oczach, lecz my udajemy, że to się nie dzieje, że nas nie dotyczy. Niby nie ma na to naszej zgody, ale sprzeciwu też nie. Wolimy żyć w takim poczuciu, że skoro coś nie dotyczy bezpośrednio nas, to to nie jest nasza sprawa. Gorzej, gdy to nas ta krzywda dotyczy, a pozostali odwracają wzrok. Łatwiej przekonać nas do obrony przekonań niż innych istnień. Ważniejsza jest dla nas obrona własnej pozycji, niż sprawiedliwość jakakolwiek. Od zawsze wykonujemy rozkazy jako żołnierze, prokuratorzy czy kaci dla dobra społeczeństwa. Schemat zmienia się niewiele, a my pozostajemy uwięzieni emocjami, przeżywaniem tego wciąż od nowa i od nowa. Podniecenie, strach, zawód, nowa miłość i nowa zdrada i tak w kółko…

Naprawdę uważasz siebie za swój światopogląd? Pomyśl, czy twój status, twoja praca naprawdę określa to kim jesteś? Czy o twojej wartości świadczy twoja wiara? To, że jesteś proeuropejski albo popierasz taką czy inną, choćby nie wiem jak szczytną, idee?

Gdy wyciszymy się na tyle, żeby nie myśleć poprzez żaden ze schematów, nasz intelekt zaczyna się uwalniać. Dochodzimy do miejsca, w którym pojawia się ciemność i strach. To granica obszaru idiokracji. Aby pójść dalej musimy wyzbyć się strachu i nastroić nasz umysł do innych częstotliwości. To miejsce, w którym możemy swobodnie opuścić ciało, albo doznać uczucia objawienia czy raczej oświecenia. W tym miejscu możemy spotkać swoje aspekty i przestać być „ja” a zacząć być „my”. Jest to obszar po zawędrowaniu, w który zdejmujemy kaganiec naszych dotychczasowych zasad, przekonań, ocen. Jest to miejsce, w którym powinni znaleźć się dzisiaj ludzie, tutaj się spotkać ponad ich gównianymi ideami. Gdybyśmy spotykali się tu, po za naszym ego nikt nie mógłby dłużej nami sterować. Tutaj nie wierzysz, tutaj już wiesz, że jesteś nieśmiertelnym bytem. Zabić można ciało, lecz nie nas, nie naszą świadomość. Nas można jedynie uwięzić w takim czy innym schemacie, systemie. Omamić ideami, wzorami postępowania. Nastraszyć, ograniczyć, sprowadzić do roli niewolnika, ofiary albo kata, ale to tylko rozwój, nauka i doświadczenia. W sumie nie wiem, naprawdę po prostu nie wiem na ile jesteśmy jednym a na ile indywidualnym… Na ile możemy decydować o tym co dalej sami a na ile razem. Na sprawy ziemskie samemu wpłynąć jest na pewno bardzo trudno, bo matryca, w której jesteśmy, jest zamieszkała przez byty pozornie bardziej inteligentne, a może to też my tylko określeni przez inną lub większą ilość doświadczeń, ciężko powiedzieć.

Świat jest jaki jest, ponieważ jest grupa, której ta wersja rzeczywistości odpowiada, ogromna grupa, która nie pamięta kim jest i nie rozumie swojego wpływu na matrycę (manipulowana do współtworzenia), oraz garstka niemowląt, która wie o matrycy, ale której i tak nikt nie słucha. Wielu ludzi się tego domyśla, ale nie ma czasu ani ochoty tematu zgłębić, no chyba że do wizualizowania własnego dobrobytu. Martwimy się sprawami typu jak utrzymać rodzinę w tych ciężkich czasach, podczas gdy wystarczy sobie zaufać. Podjąć postanowienie, że ma się wszystko udać, bo tak. My jesteśmy tym co napędza energię, nasza wolna wola jest jak detonator. Nie musimy zupełnie nic robić, wystarczy po prostu się zgodzić. Zgodzić się, żeby świat był piękny, objąć współczuciem i miłością ziemię, jej mieszkańców. Wybaczyć wrogom i zrozumieć, że zło to pojęcie względne, to raczej nieświadomość, nie-pamięć. Zacznij zmianę od siebie, aby posprzątać świat, najpierw posprzątaj dom. Pomyśl, jak taki nowy ty wpłynie na innych. Na tym to polega, na naczyniach połączonych. Im więcej zapalisz lampek, tym zrobi się jaśniej, to naprawdę jest tak proste. Wali się w nas złymi informacjami, karmi strachem, odpowiedzmy uśmiechem i współczuciem. Uśmiech, zwykły pewny siebie szczery uśmiech powoduje, że ludzie inaczej cię traktują, natychmiast zmieniają podejście, wyrywasz ich po prostu z tego otępienia. Pomóżmy babci przejść przez ulicę, ponieśmy zakupy, dajmy hot doga pijaczkowi, nie pogardzając nim, znajdując w sobie tę wiedze, że to mógłbym być ja, wystarczy, że los by mnie mocniej przygniótł. To jest przykład, który rozpuszcza w ludziach ten cholerny zastój, te odrętwienie wywołane przez idiokrację.

Autorstwo: Punkt Zero
Źródło: WolneMedia.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Czy Żydzi naprawdę rządzą światem? To pytanie rozgrzewa zawsze do czerwoności, uaktywniając szczególnie zaciekłych antysemitów, jak i zaja...