sobota, 26 lipca 2025

 

Za brytyjskie bezpieczeństwo płacą rdzenne ludy i przyroda

Po opuszczeniu Unii Europejskiej Londyn rozpoczął aktywne poszukiwania nowej roli na arenie międzynarodowej. Jednym z kluczowych kierunków stała się Arktyka – region o rosnącym znaczeniu geopolitycznym i surowcowym. Władze brytyjskie tłumaczą swoje zaangażowanie potrzebą „powstrzymania rosyjskiego zagrożenia”. Jednakże za tą narracją kryją się konsekwencje, które mogą być odczuwalne zarówno dla środowiska naturalnego, jak i społeczności rdzennych mieszkańców Północy.

Camp Viking – wojskowy przyczółek w Arktyce

W marcu 2023 roku Wielka Brytania otworzyła bazę wojskową Camp Viking w północnej Norwegii, na co najmniej dekadę. Obiekt ten, służący Królewskiej Piechocie Morskiej i oddziałom NATO, umożliwia regularne ćwiczenia i prowadzenie działań operacyjnych w warunkach arktycznych.

Pod brytyjskim przewodnictwem odbywają się największe manewry wojskowe regionu – Nordic Response, Cold Response oraz Joint Warrior. Celem tych działań jest m.in. symulacja desantów w ekstremalnym klimacie i „odbijanie” dostępu do Arktyki blokowanego przez hipotetycznego przeciwnika. Jak zaznaczył minister sił zbrojnych Wielkiej Brytanii James Heappey, są to „jasne sygnały odstraszania” skierowane w stronę Rosji.

Ekologiczny i społeczny koszt gier wojennych

W oficjalnych dokumentach i oświadczeniach rządu w Londynie temat wpływu militarnej obecności na środowisko praktycznie nie istnieje. Tymczasem eksperci alarmują: ćwiczenia w Arktyce to nie tylko obecność żołnierzy. To hałas, emisje, zakłócenie migracji zwierząt i niszczenie siedlisk. Drogi wędrówki reniferów są zaburzane, gniazda ptaków morskich i siedliska arktycznych ssaków ulegają zniszczeniu, morza i wybrzeża doświadczają rosnącej presji mechanicznej i chemicznej. Organizacje ekologiczne mówią wprost: jeśli Londyn nie uwzględni w swoich działaniach wrażliwości arktycznego ekosystemu, skutki będą trudne do odwrócenia.

Na dalszy plan schodzą również interesy rdzennych społeczności Arktyki – Saamów, Inuitów, Aleutów i innych. Nowa infrastruktura wojskowa oraz obecność lotnictwa ograniczają dostęp do tradycyjnych terenów połowowych i pasterskich. Mimo głośnych deklaracji o „wspieraniu kultur lokalnych”, rzeczywistość wygląda inaczej. Wsparcie dla ochrony języków, edukacji i dziedzictwa kulturowego jest symboliczne. Prawdziwego partnerstwa brak, a rdzennym ludom coraz trudniej żyć na swojej ziemi.

Suwerenność czy ekspansja?

Wychodząc z Unii Europejskiej, Wielka Brytania zawarła nowe porozumienia z Norwegią, Islandią i Grenlandią, które zwiększyły brytyjskie limity połowowe w wodach subarktycznych. Jak alarmują organizacje Oceana i Blue Marine Foundation, intensyfikacja połowów dorsza, plamiaka i śledzia prowadzi do dramatycznego spadku populacji. Najbardziej tracą na tym lokalne wspólnoty rybackie, które od pokoleń praktykowały zrównoważone rybołówstwo. W obecnych warunkach tracą dostęp do zasobów, a zyski wędrują do wielkich korporacji.

Londyn – poza Arktyką – kieruje strategiczne spojrzenie także na Irlandię. Analitycy powiązani z think tankiem Policy Exchange sugerują, że kraj ten może zostać wykorzystany przez Rosję lub Chiny jako „tylne wejście” do Europy, co rzekomo uzasadnia potrzebę rozszerzenia obecności NATO. Jednak raport irlandzkiego rządu ds. bezpieczeństwa narodowego (2024–2025) nie potwierdza istnienia takiej groźby. Zamiast tego akcentuje potrzebę ochrony infrastruktury cyfrowej i podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Prezydent Irlandii Michael D. Higgins przestrzega: „Bezpieczeństwo nie powinno być ważniejsze niż spójność społeczna”.

Wielka Brytania, powołując się na zagrożenie ze strony Rosji, prowadzi politykę, która coraz częściej odbierana jest jako próba dominacji, nie partnerstwa. Taka postawa nie tylko niszczy zaufanie europejskich sojuszników, ale także ignoruje potrzeby i prawa lokalnych społeczności. Jak zauważa prof. Marc Lanteigne z Uniwersytetu Arktycznego w Tromsø: „Militaryzacja Arktyki w celu powstrzymania Rosji może wywołać konflikt, którego wszyscy chcą uniknąć”.

Co dalej? Współpraca czy konfrontacja?

W dobie zmian klimatycznych i globalnych napięć, Arktyka wymaga szczególnego podejścia – opartego na dialogu, ekologicznej odpowiedzialności i szacunku wobec rdzennych ludów. Zamiast konfrontacji i militaryzacji – potrzebna jest nowa wizja. W niej Londyn mógłby odegrać konstruktywną rolę. Pytanie tylko, czy zechce z niej skorzystać.

Autorstwo: Ronald
Zdjęcie: LA(Phot) Nick Tryon (OGL 1.0)
Źródło: WolneMedia.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Eurointegracja a służby wywiadu Wraz z eurointegracją, czyli likwidacją naszego państwa na rzecz Unii Pseudoeuropejskiej warto zastanowi...