niedziela, 9 stycznia 2022

HISTORII CIUT

 

Stan wojenny, amerykański wywiad i teść prezydenta Dudy


W swoim tekście z 18 kwietnia 2021 roku pt. „Stypendia, staże, agentura wpływu i teść prezydenta Dudy” opisałem pewien schemat – schemat kupowania sobie przez obce agencje rządowe przychylności polityków, poprzez m.in. prowadzenie z nimi ożywionych kontaktów, dzięki czemu Ci mogą poczuć się kimś ważnym, biorąc pod uwagę, że interesują się nimi najpotężniejsze mocarstwa świata. Czy też za pomocą fundowania im stypendiów i pobytu na terenie tegoż kraju.

Ponieważ w owym artykule zasugerowałem, że teść obecnie urzędującego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej mógł utrzymywać ożywione kontakty z oficerami amerykańskiego wywiadu, lecz tego nie udowodniłem, pora rzucić nieco światła dziennego na wydarzenia sprzed 40 lat.

Z tajnego dokumentu specjalnego znaczenia, wytworzonego przez Konsulat Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Krakowie a zarchiwizowanego w Instytucie Pamięci Narodowej pod numerem 3057/15, k. 283-284 dowiadujemy się, że Julian Kornhauser w grudniu 1981 roku, tuż po opuszczeniu obozu internowania spotkał się z Amerykanami. Raport ze spotkania wytworzył główny oficer konsulatu Carl Bastiani.

Carl Bastiani, rocznik 1928, w trakcie swojego pobytu na placówce dyplomatycznej w Rumunii na przełomie lat 60-tych i 70-tych pracował dla tajnych służb Departamentu Stanu a konkretnie dla Biura Wywiadu i Badań (INR) amerykańskiego odpowiednika ministerstwa spraw zagranicznych. Instytucja ta jest organizacją, która stanowi część amerykańskiej społeczności wywiadu, zrzeszającej 18 amerykańskich organizacji wywiadowczych.

Bastiani jak sam przyznaje w wywiadzie z 2008 roku, do swojej pracy w korpusie dyplomatycznym był przygotowywany przez m.in. oficerów Centralnej Agencji Wywiadu oraz Agencji Wywiadu Obronnego, tajnej służby Departamentu Obrony. Na placówce dyplomatycznej w Krakowie przełomu lat 70-tych i 80-tych zajmować się miał zbieraniem i przetwarzaniem informacji oraz podejmowaniem decyzji w sprawie przyznawania wiz.

Nie jest jasne czy oprócz służby w Bureau of Intelligence and Research (Biuro Badań i Wywiadu Departamentu Stanu) na przełomie lat 1960. i 1970., pracował również dla innych amerykańskich tajnych agencji albo dla samej INR w innym okresie pracy w dyplomacji. Z wywiadu sprzed 14 lat można wywnioskować, że tak, gdyż w jego trakcie rozmówca sugeruje, że jego służba w INR w latach 1960. i 1970. była jego „wczesną” przygodą z tą agencją. Z resztą nie ma co się oszukiwać, placówki dyplomatyczne są zagłębiem wszelkiego rodzaju działalności szpiegowskiej. W przypadku konsulatów opanowane są przede wszystkim przez wywiad cywilny.

W swoim artykule sprzed 9 miesięcy napisałem, cytując specjalistę ds. służb specjalnych Tomasza Formickiego, iż organizacje wywiadowcze werbują ludzi poprzez m.in. wysyłanie ich do swojego kraju w ramach różnego rodzaju stypendiów. Bastiani w wywiadzie z 2008 roku sam przyznaje, że Polacy byli wysyłani do Stanów Zjednoczonych w ramach takich właśnie przedsięwzięć właśnie po to, aby tam zostali przeszkoleni a następnie wrócili do swojego kraju i zaaplikowali mu nabyte tam umiejętności.

Tak więc najpierw służby/agencje rządowe wyszukują delikwenta nie czującego się dobrze w swoim kraju, np. z powodu przynależności do mniejszości narodowej, następnie analizują jego potencjalną przydatność dla interesu własnego kraju. Później fundują mu pobyt i stypendium, szkolą go w zakresie umiejętności, które będą korzystne dla interesu kraju fundującego po czym odsyłają go do kraju ojczystego, aby zastosował on w praktyce nabyte umiejętności.

Teść prezydenta Dudy, tak jak wspomniałem przy okazji poprzedniego artykułu, odbył dwa stypendia zagraniczne: jedno zasponsorowane przez rząd amerykański, drugie przez rząd niemiecki.

Bastiani w wywiadzie twierdzi, że wedle teorii, którą wyznaje są trzy odnogi potęgi międzynarodowej: militarna, ekonomiczna i polityczna. Potęga polityczna Stanów Zjednoczonych ma według niego polegać na tym, że są one w stanie przyciągnąć do siebie jednostkę i przekonać ją do swoich racji właśnie dzięki temu, że amerykańska demokracja na pierwszym miejscu stawia interes jednostki a nie grupy. Tym samym może wyłowić osobę niezadowoloną z atmosfery politycznej we własnym kraju, „przytulić” ją do siebie a następnie indoktrynować ją amerykańskimi wartościami, które następnie ta będzie propagować po powrocie do swojej ojczyzny.

Bastiani w owym wywiadzie przyznaje, że w okresie po stanie wojennym Konsulat utrzymywał kontakt z jednym z profesorów Solidarności. Opis pasuje do Kornhausera. Problem polega na tym, że w tajnym dokumencie Konsulatu podano, iż doszło do spotkania jego urzędnika/urzędników z działaczem natomiast Bastiani w wywiadzie twierdzi, że w kontakt amerykańskiej placówki z owym profesorem, nie wymienionym z nazwiska, zaangażowana była jego żona, która przemycała z obozu internowania jego zapiski, szła do placówki i oddawała je osobiście Amerykanom. Na pytanie: „Czy miał Pan kontakt z Solidarnością?”, Bastiani odpowiedział: „Po wprowadzeniu stanu wojennego przez długi czas żadnego, bo praktycznie wszyscy liderzy Solidarności w tych niezwykle dobrze zorganizowanych represjach zostali aresztowani w noc poprzedzającą ogłoszenie stanu wojennego i wywiezieni do obozów koncentracyjnych w całej Polsce. Jedyny kontakt jaki mieliśmy przez jakiś czas, praktycznie rzecz biorąc, był pośredni z internowanym profesorem Solidarności przez jego żonę, po tym jak zaczęli zezwalać rodzinie na odwiedzanie internowanych w obozach. Potajemnie przekazywał jej spisane na rolkach papieru raporty o tym, co się dzieje w obozach, a ona przychodziła do konsulatu, by nam je dostarczyć. Do tego czasu wpuszczali już do budynku Polaków. Nasz oficer polityczno-ekonomiczny, John Ritchie, rozszyfrował je następnie najlepiej jak mógł i złożył raport. Jedno z doniesień o liczbie internowanych i zwolnionych internowanych Solidarności wprost zaprzeczało temu, co MSZ przekazało ambasadzie”.

Jakkolwiek nie wyglądała współpraca według relacji amerykańskiego agenta był to najważniejszy kontakt tej krakowskiej placówki amerykańskich specsłużb w okresie stanu wojennego. Bastiani przyznaje, że mieli także innego informatora, którego jednak nie zidentyfikowali a jego raporty były przekazywane m.in. placówce NATO więc zapewne zawierały istotne informacje z punktu widzenia obronności.

Kiedy piszemy o kontaktach obywateli polskich z funkcjonariuszami służb tajnych obcych mocarstw należy zadać sobie pytanie: jak te kontakty będą oddziaływać na życie danej osoby oraz jej rodziny w przyszłości. Kiedy wiemy, że wedle relacji funkcjonariusza wywiadu amerykańskiego Departamentu Stanu Julian Kornhauser był najprawdopodobniej najlepszym informatorem w trakcie stanu wojennego jeżeli chodzi o placówkę konsularną w Krakowie, należy sobie zadać pytanie: czy takie kontakty mogą zaowocować korzyściami materialnymi czy też politycznymi w przyszłości.

W Polsce jest bardzo wielu ludzi świetnie wykształconych, inteligentnych, płynnie posługujących się co najmniej jednym językiem obcym. Jednak prezydentem został ten spośród nich, którego teść oraz (najprawdopodobniej) teściowa utrzymywali w stanie wojennym kontakty z oficerami amerykańskiego konsulatu a więc po prostu z funkcjonariuszami lub współpracownikami służb specjalnych USA. Czy jest to jedynie zbieg okoliczności czy jednak Amerykanie inwestując kapitał w kupowanie przychylności jednostek buntujących się przeciwko zastanemu porządkowi, kiedy już przejmą nad tym porządkiem kontrolę, władzę przekazują jedynie zaufanym politykom, z którymi albo z których rodzinami wcześniej utrzymywali pożądane dla siebie relacje i którzy są gwarantem, że ich interesy nie zostaną naruszone (patrz lex TVN)?

Autorstwo: Terminator2019
Źródło: WolneMedia.net


Skopiowano z WOLNE MEDIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Czy Żydzi naprawdę rządzą światem? To pytanie rozgrzewa zawsze do czerwoności, uaktywniając szczególnie zaciekłych antysemitów, jak i zaja...