czwartek, 30 maja 2024

 

Komu potrzebna wojna?


Wojna to nie majówka.

Politycy wymawiają słowo „wojna”, jakby to była rzecz normalna niby wyjazd na majówkę przy pięknej pogodzie, a przy tym niezbędna dla higieny umysłu i poprawienia sprawności fizycznej. Tymczasem społeczeństwa: ludzie i narody wojny nie chcą i wciągane są do niej są przedziwnymi nieraz zdarzeniami, za którymi stoją siły mroczne i ponure. Gawrilo Princip zastrzelił arcyksięcia Ferdynanda, co rozpętało I Wojnę Światową, spowodowało śmierć 14 mln ludzi, rozpad Austro-Węgier i wiele innych niespodziewanych następstw politycznych i społecznych.

Wiadomo, że kraj żyjący w pokoju rozwija się ekonomicznie, ludzie poprawiają swoją sytuację materialną dążąc do dobrobytu, dokładają wysiłku umysłu i mięśni do uzyskania coraz lepszej stabilizacji. Pokój niesie rozwój i dobrobyt, indywidualny, rodzin i narodu. Skąd zatem bierze się wojna?

Dość logicznie objaśnia to G. Edward Griffin w książce „Finansowy potwór z Jekyll Island”, za którym pozwolę sobie przytoczyć w skrócie jego teorię [1].

1. Wojna jest najważniejszym zajęciem każdego rządu. Jeśli ją wygra – przetrwa, jeśli nie – sczeźnie. By wygrać wojnę, każdy rząd gotów poświęcić świętość praw, dobrobyt poddanych i wypłacalność skarbu.

2. By zapewnić, że rząd będzie utrzymywał lub zwiększał swoje zadłużenie, wystarczy uwikłać go w wojnę lub groźbę wojny. Im większe zagrożenie i bardziej wyniszczająca wojna, tym większa konieczność zaciągania długów.

3. Aby uwikłać kraj w wojnę, konieczne jest, aby kraj miał wrogów posiadających odpowiedni potencjał militarny. Jeżeli tacy wrogowie nie istnieją, należy ich stworzyć, finansując rozwój wrogiego reżimu.

4. Jeśli kraj nie chce się zadłużać, należy zapewnić w nim rozwój opozycji, która zadłużanie przeforsuje.

Żaden kraj nie powinien być militarnie silniejszy niż jego adwersarz. Jeśli jeden z krajów przystępujących do wojny jest silniejszy, należy wzmocnić ten drugi. Zbyt krótko trwająca wojna nie spowoduje pożądanego zadłużenia wojujących krajów, a więc nie przyniesie oczekiwanych zysków.

Po nigdy nie za długim dla narodów czasie pokoju, w Europie, za naszą wschodnią granicą, rozgorzała wojna rosyjsko-ukraińska. Do przeciętnego słuchacza radia czy telewidza w Polsce docierają stamtąd urywkowe wiadomości, zapewnienia o nieuchronnym zwycięstwie Ukrainy i od czasu do czasu głośne wołania o broń, amunicję i pieniądze. Pomimo istnienia nierozliczonych spraw między Ukrainą a Polską, Polacy szeroko otworzyli granice i serca uciekinierom i umożliwili im pobyt i byt oraz zapewnili możliwą pomoc Ukrainie.

Przedtem na Ukrainie był organizowany „Euromajdan”, podobno finansowany z zachodniej półkuli [5], który spowodował spory zamęt polityczny, osłabienie i tak niepewnej władzy, zmiany na stanowiskach przywódców politycznych – i wybuch wojny z Rosją. Czy to była ta opozycja z punktu 4?

Polscy turyści podróżujący po Białorusi przywozili zgodne wieści, że w kraju tym, chociaż biednie, ale jest czysto, spokojnie i dla Polaków przyjaźnie. Polskie zabytki były zadbane, kościoły otwarte i czyste, a polskie stowarzyszenia, o ile nie mieszały się do polityki, funkcjonowały bez przeszkód. Nie bardzo wiadomo dlaczego Polska przystąpiła do szarpania przywódców białoruskich za nogawki. Efektem są rozgonione polskie stowarzyszenia, ich przywódcy w więzieniach i zgraje „nachodźców” szturmujących polsko-białoruską granicę. Realne jest także zagrożenie przystąpieniem Białorusi do działań wojennych przeciwko Polsce, gdyby takowe wystąpiły ze strony Rosji. Po co nam to było? Griffin: „By zapewnić, że rząd będzie utrzymywał lub zwiększał swoje zadłużenie, wystarczy uwikłać go w wojnę lub groźbę wojny. Im większe zagrożenie i bardziej wyniszczająca wojna, tym większa konieczność zaciągania długów”.

Niekiedy TV pokaże z wojny rosyjsko-ukraińskiej jakiś dramatyczny obraz przewracającego się trafionego pociskiem żołnierza albo walącego się po trafieniu rakietą domu mieszkalnego, uchodźców unoszących skromny dobytek, rozpacz ludzi którzy nagle stracili swoich bliskich i rację bytu. Rzadziej pokazuje się oligarchów ukraińskich trzymających swoje superluksusowe jachty w „marinach” portugalskich, hiszpańskich czy w innych krajach poza Europą. Wcale nie mówi się o podwójnym, niekiedy potrójnym obywatelstwie tychże oligarchów, ich udziałach we własności wielusetkilometrowych latyfundiów na Ukrainie, skąd sprowadzane jest zboże do Unii. Takie wiadomości plebsowi nie są potrzebne, wystarczą „oczy zielone oszalałe”, jacyś kuglarze-przebierańcy z Euvizji albo „chór wujów” złożony z gadających głów w TV obsługującej dobrą lub tę drugą zmianę. No i oczywiście wiadomości, że Ukraina walczy za cały demokratyczny świat, w tym za Polskę w szczególności. Każdemu napadniętemu krajowi należy się wsparcie i współczucie. Przyjrzyjmy się z grubsza, jak wygląda ta wojna.

Obszary przygraniczne podlegające bezpośredniej obronie rozciągają się w strefie o długości w linii prostej ponad 900 km (wg Zełenskiego w linii długości 1,5 tys km). Prezydent Zełenski w wywiadzie dla niemieckiej telewizji podał, że armia ukraińska liczy 880 tys. żołnierzy. Niezbędną przykładową „gęstość” obłożenia frontu żołnierzami można znaleźć w Internecie w opracowaniu „Wielkość_Sił_Zbrojnych_Polski_wobec.pdf”. Armia, to oczywiście dowództwo, kwatermistrzostwo, służby tyłowe, specjalne, różne rodzaje broni – i „piechota, ta szara piechota”, zmechanizowana lub nie. Wg artykułu autorstwa prof. Szeremietiewa [2] pod koniec 2023 r. armii ukraińskiej brakowało żołnierzy, dotyczyło to szczególnie oddziałów w okopach. Coraz częściej plutony liczyły po kilku żołnierzy (nominalnie 30), kompanie poniżej 50 (nominalnie 100). Odcinki obrony nie były skracane proporcjonalnie do strat, co powodowało konieczność zwiększenia wysiłku obronnego. Mimo to na Ukrainie nie zarządzono powszechnej mobilizacji, z kraju wyjechało ponad 7 mln Ukraińców, w tej liczbie 650 tys. zdolnych do służby wojskowej. Z historii wiemy, że żołnierz walczy dobrze, jeśli ma zaufanie do dowództwa.

„W tej wojnie zginęło 31 000 ukraińskich żołnierzy” [4] – ujawnił Zełenski. Z kolei w sierpniu 2023 roku „New York Times” zacytował amerykańskich urzędników, którzy „szacowali straty wojskowe Ukrainy na 70 tys. zabitych i od 100 tys. do 200 tys. rannych”.

Według KSE do stycznia bieżącego roku zniszczonych zostało 250 tys. budynków mieszkalnych. Rosja zniszczyła również lub skonfiskowała około 160 tys. pojazdów transportu publicznego na Ukrainie. Ucierpiało 3800 instytucji edukacyjnych i 580 budynków administracyjnych – wylicza portal.

Ponadto zniszczonych zostało 426 szpitali i łącznie 1300 placówek medycznych. Uszkodzonych zostało również 348 ośrodków religijnych, głównie kościołów, a także 48 domów kultury, 31 internatów i 31 centrów handlowych. Według KSE, szkody i straty w samym rolnictwie, najważniejszym sektorze eksportowym kraju, wynoszą ponad 80 mld dolarów [5].

Jak to wygląda po drugiej stronie frontu?

W rosyjskiej armii w 2021 roku służyło 900 tys. żołnierzy. W połowie 2022 zwiększono siły zbrojne o 137 tys, w grudniu 2023 r. jeszcze o 170 tys. Razem do 1 mln 320 tys. Strona ukraińska oceniła straty rosyjskie na 408 tys. osób, a wywiad brytyjski na 350 tys. [3] W 2024 r. na potrzeby bezpieczeństwa Rosja zarezerwowała w budżecie 14,2 bln rubli (ok. 160 mld dolarów), co pochłonie 38,6% wszystkich wydatków państwa. Bezpośrednio na siły zbrojne zostanie przeznaczonych 3,3 bln rubli (35 mld dolarów).

Brak miażdżącej przewagi po jednej lub drugiej stronie w siłach zaangażowanych na froncie mógłby sugerować, że prowadzona jest wojna na wyniszczenie. Większym potencjałem ogólnym dysponuje Rosja, stąd próby „wkręcenia w maszynkę do mięsa” innych państw, w tym Polski, w celu zmniejszenia przewagi (pkt 4 teorii Griffina). Ewentualny udział innych państw w wojnie zmusiłby je do zaciągania pożyczek na wojnę (pkt 2 teorii Griffina). Pożyczek, również na wojnę, udzielają banki, zapewne zależy im, aby lista pożyczkobiorców była jak najdłuższa, wojna kosztowna i długotrwała, a rozejm odległy. Pieniądz fiducjarny kosztuje niewiele. Kiedyś, po podpisaniu aktów pokojowych, kraje trzeba będzie rozminować (Ukraina aktualnie: 1/3 kraju zaminowana, koszt rozminowania ~38 mld dolarów; za około ćwierć miliarda $ można wybudować nowoczesny szpital na pół tysiąca łóżek) i odbudować. Znowu pożyczki. Najtrudniej będzie zapewne odbudować ludność: zabitym nikt nie zwróci życia, inwalidom wojennym utraconego zdrowia, a znaczna część emigrantów zapewne wybierze pobyt w nowych ojczyznach. Cierpień ludzkich i wylanych łez nikt na tym świecie nawet nie będzie próbował oszacować… Niewątpliwie kraje biorące udział w wojnie wyjdą z niej zdemolowane i osłabione – im mniejszy i słabszy, tym więcej szkód poniesie.

A Polska? W żadnym wypadku nie powinna dać się wkręcić w wojnę, powinna się wzmacniać wojskowo i zbrojnie. Dla obrony powinna mieć w czasie pokoju 190-380 tys. żołnierzy; w czasie zagrożenia wojennego 380-760 tys., a 3,8 mln osób powinno być przeszkolonych wojskowo [2]. Przeszkolenie wojskowe oznacza nie tylko umiejętność posługiwania się bronią, atakowania w tyralierze czy poprawne wykonywanie komend „padnij-powstań”. Przeszkolenie wojskowe to także wzmocnienie świadomości, że bez koniecznej obrony Polska przestanie istnieć, tak, jak przestawała istnieć niejednokrotnie w naszej historii. Kiedyś Polskę i Polaków podtrzymywała wiara w Boga, pozwalająca utrzymać jedność narodu i podnieść się w stosownej chwili z upadku. Świadome tego wrogie Polsce i Polakom siły próbują tę wiarę podkopać, podobnie jak podkopują przyrost naturalny. Te same siły oczerniają i ośmieszają instytucje działające dla podtrzymania wiary Polaków, by w końcu te instytucje unicestwić. Polacy nie powinni do tego dopuścić – bo wtedy przestanie istnieć fundament, na którym Polska zawsze mocno trzymała się poprzez dzieje i odradzała mimo przeważających wrogich sił.

Autorstwo: Barnaba d’Aix
Zdjęcie: Lukas Johnns (CC0)
Źródło: WolneMedia.net

PRZYPISY

[1] G. Edward Griffin „Finansowy potwór z Jekyll Island – prawdziwa historia rezerwy federalnej”, Wydawnictwo Wektory, ISBN 978-83-60562-60-4, s. 216.

[2] Prof. Szeremietiew, „Armii potrzeba żołnierzy”, „Nasz Dziennik”, 18-19.05.2024, s. M-6, M-7.

[3] https://www.pism.pl/publikacje/stan-sil-zbrojnych-rosji-po-dwoch-latach-od-agresji-na-ukraine

[4] https://www.bankier.pl/wiadomosc/Straszny-bilans-dwoch-lat-wojny-na-Ukrainie-8700604.html

[5] https://www.tygodnikprzeglad.pl/tragizm-majdanu-rozmowa-dr-andrzejem-zapalowskim/, „[…] asystent sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji Victoria Nuland stwierdziła, że od 1991 r. rząd USA wydał na ukraińską demokrację już 5 mld dol. […] »Dzień Zaporoża«, opierając się na wiadomościach od informatora z SBU, pisze, że pomoc dla Euromajdanu to ok. 20 mln dol. tygodniowo”.


1 WYPOWIEDŹ

  1. emigrant001 30.05.2024 11:18

    stek bzdur:
    W tej wojnie zginęło 31 000 ukraińskich żołnierzy
    straty rosyjskie to 408 tys:)
    Mają rozmach skorwysyny:)

środa, 29 maja 2024

 

Egipscy żołnierze nie wytrzymali i ostrzelali siły Izraela


Na przejściu granicznym w Rafah pomiędzy Strefą GAZA a Egiptem doszło do poważnego „incydentu”. Siły egipskie otworzyły ogień do sił izraelskich – według doniesień jeden egipski żołnierz nie żyje.

Izraelskie Siły Obronne NAKAZAŁY całkowitą cenzurę w mediach. W Izraelu nie można publikować żadnych raportów, nawet mówiących, że coś się wydarzyło, że padły strzały między obiema armiami lub że jakiś żołnierz nie żyje.

Według świadków wczoraj wieczorem izraelskie siły powietrzne wysłały „fale” myśliwców, aby zbombardowały obszary w Rafah i okolicach w Gazie. Świadkowie twierdzą, że Izraelczycy zrzucili bomby na MIASTO NAMIOTOWE dla UCHODŹCÓW zorganizowane przez Agencje Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom (UNRWA), zabijając dziesiątki osób i raniąc setki.

Poniżej pojedyncza klatka wideo pokazuje kierowaną laserowo bombę Pavay IDF tuż przed uderzeniem w miasto namiotowe i detonacją.

Świadkowie opisują „apokaliptyczne” sceny w mieście namiotowym, w których cywile zostają dosłownie rozerwani na kawałki w wyniku bombardowania.

Najwyraźniej tego było już za wiele dla niektórych egipskich żołnierzy, którzy – według relacji świadków – otworzyli ogień do armii izraelskiej.

Sytuacja w Rafah pogarsza się z godziny na godzinę. Wygląda na to, że armia egipska może rozpocząć samodzielne działania, poza kontrolą cywilną! Wydaje się również, że armia izraelska ma dość wycofywania się swoich cywilnych przywódców i może przystąpić do samodzielnych działań. Jeśli armie Izraelska i Egipska odrzucą kontrolę cywilną i zdecydują się na walkę, to sytuacja niemal natychmiast wymknie się spod kontroli.

Autorstwo: Harold C. Turner
Tłumaczenie: Foxi
Źródło zagraniczne i zdjęcie: HalTurnerRadioShow.com
Źródło polskie: WolneMedia.net

KOMENTARZ ADMINA „WOLNYCH MEDIÓW”

Nie jestem w stanie zweryfikować tej informacji. Zdjęcie bomby jest „za dnia”, nagrania wideo po ataku na miasteczko namiotowe w Rafah pokazują obóz płonący nocą. Nie wiadomo, czy chodzi o to samo zdarzenie, czy dwa różne tego samego dnia o różnych porach. Doradzam ostrożność w ferowaniu osądów, dopóki informacja nie zostanie potwierdzona lub zdementowana.

AKTUALIZACJA

Jest potwierdzenie, że były dwa ataki Izraela na obóz uchodźców w Rafah. Do pierwszego doszło w niedzielę w godzinach nocnych, do drugiego we wtorek. W internecie można zobaczyć wideo z niedzielnego pożaru obozowiska po ataku, zdjęcia ze wtorku są cenzurowane ze względu na wielki rozmiar masakry.


9 KOMENTARZY

  1. pikpok 28.05.2024 11:50

    Jak widać potomkowie żydo-bolszewików idą w ślady swych ojców. Mordowali masowo Słowian w Rosji teraz to samo robią w Palestynie.

  2. pikpok 28.05.2024 14:13

    A za chwile będą nas wysyłać na front “Ukraiński”?

  3. Foxi 28.05.2024 14:17

    Tak samo podejrzane są te filmiki Hamasu, one są przecież jakieś takie w stylu MTV pod publiczkę. Trochę są za dobre jak na materiał kręcony na żywo przez partyzantów. A dziś pojawiło się to ostre zdjęcie rakiety tuż przed uderzeniem… Przypadkowo to sfilmować z ręki raczej nie ma szans, kamera musiała stać na statywie i być wcześniej uruchomiona. Bez statywu obraz byłby nieostry albo poruszony. Przecież to trwa zanim obiektyw chwyci ostrość, a rakieta leci szybko i nie czeka na to by filmowiec się ustawił do zdjęć. Takie są moje spostrzeżenia to może być wojna informacyjna – czyli rzeczywistość naciągana. Cel? Jeden i ten sam w wielu różnych krajach: wywołanie wojny.

  4. MasaKalambura 28.05.2024 20:34

    Doktor Szewko na swoim videoblogu potwierdził atak na miasteczko namiotowe. Zginęło ok 40 osób, większość oczywiście dzieci. Ok. 200 osób raniono.

    Mordercy z Izraela są już oficjalnie nazwani ludobójcami i zbrodniarzami wojennymi, za którymi wystawiono nakazy aresztowania.

  5. supersebi900 28.05.2024 22:31

    Jakie sankcje przewidują polscy politycy dla USraela?

  6. niecowiedzacy 29.05.2024 02:43

    Szanowny Panie Foxi To że filmiki mogą być sfałszowane zgadzam się. Takie filmiki mają za zadanie dezinformację w celu wywołania odpowiednich reakcji. Ale nie ma Pan słuszności co do swojego komentarza fotki. Na fotce dość wyraźnie widać kierowaną bombę szybującą typu Pave, ona nie posiada żadnego napędu, więc jej prędkość szybowania nie jest większa niż innych bomb. Być może fotkę wykonano z jakiegoś wozu bojowego wyposażonego w kamerę.

  7. Foxi 29.05.2024 08:40

    @niecowiedzacy – racja to nie rakieta. A zdjęcie może być wycięte z kamerki monitoringu. Tak czy siak to już jest bestialstwo, bo stłoczyli ludzi w Rafah a teraz rzucają na nich takie bomby.

  8. Dandi1981 29.05.2024 09:46

    Chcecie powiedziec ze to fotmotaz w kraju w ktorym strzela sie do reporterow osob z pomocy miedzynarodowej humanitarnej ?
    Tylko po to zeby swiat nie dowiedzial sie o zbrodniach.

  9. Admin WM 29.05.2024 11:49

    Jest potwierdzenie, że były dwa ataki. Pierwszy w niedzielę w nocy, drugi we wtorek.

    https://nczas.info/2024/05/28/masakra-izraelski-nalot-na-oboz-dla-przesiedlencow-nagrania-sa-zbyt-drastyczne-by-je-pokazywac/

 

Polacy wkroczą z wojskiem na Ukrainę?


Polscy żołnierze oraz ich koledzy z państw bałtyckich mogą wkrótce pojawić się na Ukrainie, jeśli Rosja przerwie front – ostrzegają niemieckie media. Deklaracje takie miały paść podczas konferencji na temat bezpieczeństwa w Estonii.

Były ambasador Ukrainy w Polsce, Andrij Deszczyca, ujawnił jakiej pomocy oczekuje strona ukraińska. Chodzi im oczywiście o przystąpienie naszego kraju do ich wojny. Czy jest to realna groźba, że Wojsko Polskie stanie nad Dnieprem?

O zaskakujących propozycjach polityków państw bałtyckich, jakie miały paść w trakcie ubiegłotygodniowej Konferencji Lennarta Meriego w Tallinie, pierwszy doniósł niemiecki Der Spiegel. Zdaniem gazety, była to reakcja na powściągliwość władz Niemiec, które są krytykowane za zbyt asekuracyjne podejście do propozycji pomocy wojskowej dla Ukrainy. Niemcy sprzeciwiają się między innymi pozwoleniu Ukraińcom na atakowanie zachodnią bronią celów w głębi Rosji, co ich zdaniem zagraża stabilności regionu. „Estonia zrobi wszystko, co w jej mocy, aby rzucić Rosję na kolana… Następnie możliwe będzie rozpoczęcie negocjacji w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie…” – powiedział prezydent Estonii Alar Karis.

Przedstawiciele państw bałtyckich oraz Polski zarzucali władzom Niemiec, że ich ostrożność może doprowadzić do dramatycznego pogorszenia sytuacji na wschodniej Ukrainie. Politycy z tych krajów ostrzegali, że jeśli Rosjanom uda się dokonać strategicznego przełomu, nie będą czekać na rozmieszczenie wojsk rosyjskich na swoich granicach, ale sami wyślą wojska na Ukrainę. W ocenie Der Spiegel, taka interwencja oznaczałaby, że NATO stałoby się stroną wojny.

Wieści o ostrym stanowisku państw bałtyckich szybko dotarły na Ukrainę, a podchwyciły je nie tylko tamtejsze media, ale też politycy. Andrij Deszczyca stwierdził, że takie wsparcie wojskowe byłoby bardzo mile widziane na Ukrainie. Ambasador podkreśla, że każda pomoc jest korzystna, a Ukraińcy pozytywnie odbierają wsparcie zagranicznych ochotników walczących po ich stronie. Deszczyca zauważył, że jeśli sytuacja na froncie będzie zagrażać bezpieczeństwu Ukrainy, a to oznacza zagrożenie także dla Polski i krajów bałtyckich, decyzja o wysłaniu żołnierzy zostanie przyjęta pozytywnie.

Jednak oficjalne zaangażowanie się kraju NATO w walkę po stronie Ukrainy mogłoby zostać uznane przez Rosję jako akt wypowiedzenia wojny. Na doniesienia zachodnich mediów na razie nie zareagowali polscy politycy, choć wcześniej wielokrotnie podkreślali, że nie ma obecnie możliwości, aby polscy żołnierze pojawili się nad Dnieprem.

Mikroskopijne kraje bałtyckie posiadają mikroskopijne armie, niektórzy nie mają nawet na wyposażeniu czołgów zatem pobrzękiwanie przez nich szabelką i wygrażanie Rosji można odebrać jako skrajne szaleństwo. Dopisywanie do tego wariactwa Polski oznacza, że Bałtowie mają w planie napyskować Putinowi, a potem to Polacy mają za nich ginąć.

Niestety polskojęzyczni politycy jak Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, wypowiadają się w podobnym tonie, opowiadając głupoty o wbijaniu Putina w ziemię i wysyłaniu go na cmentarz. Można tylko podejrzewać, że to ich zagraniczne centrale każą im prowadzić taką szaloną politykę. Wygląda na to, że znaleźliśmy się w kluczowym momencie wojny ukraińskiej i najbliższe tygodnie mogą zaważyć o tym czy będzie jakaś forma porozumienia pokojowego czy wręcz przeciwnie, wyślą nas na śmierć w okopach w bezsensownej wojnie…

Źródło: ZmianyNaZiemi.pl


6 KOMENTARZY

  1. MariuszM 28.05.2024 13:16

    Tak dla przypomnienia dla polityków i innych podmiotów, fragmencik bajki

    “1.Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic.
    2. Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli.”

    Rosja nie atakuje Polski i nie ma zamiaru tego robić, a tępe zgrzytające szabelki dalej będą podnosić ciśnienie.

  2. Nick Chemny 28.05.2024 18:26

    To nie jest nasza wojna, Rosja nie chce atakować Polski.

  3. emigrant001 28.05.2024 19:10

    ukraina to nawet nie jest państwo tylko związek oligarchów. Polska wypada na ich tle nieco lepiej, bo ma państwo ale nie ma polskiego rządu:)
    a zamiast rządu występują w TV jakieś polskojęzyczne pajace, którym wydaje się, że wypowiadają się w imieniu Narodu Polskiego.
    Art. 160 KK
    § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
    § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
    Dotyczy to każdego, kto wyśle choćby jednego żołnierza na ukrainę.

  4. nedosew 28.05.2024 22:42

    @MariuszM
    Wiesz, sformułowania typu “bezpieczeństwo i niepodległość Polski “może być przez gorące polityczne głowy interpretowane bardzo szeroko.
    Także, w celu zapewnienia owego “bezpieczeństwa” mogą wysyłać do sąsiedniego kraju nie tylko uzbrojenie, ale także wojsko. Innymi słowy Polacy będą prawdopodobnie ponosić wkrótce nie tylko koszty ekonomiczne nie swojej wojny, ale także koszty (ofiary) najwyższe: czyli biologiczne.

  5. Krisnow 29.05.2024 10:01

    JEŻELI UDAJĄCY POLAKÓW POLITYCY WYŚLĄ POLSKICH ŻOŁNIERZY NA UKRA..Ę TO POWINNI TRAFIĆ PRZED TRYBUNAŁ STANU ZA ZDRADĘ OJCZYZNY I NARAŻENIE POLSKICH OBYWATELI NA SMIERĆ!!!!!!!!!

  6. Dandi1981 29.05.2024 10:01

    Fakty sa takie rosja przestawila sie na wojne , ma mase zolnierzy z doswiadczeniem bojowym kto zapewni ze po zdobyciu ukrainy nie pojda dalej?
    A uderzenie prewencyjne jezeli ukraina bedzie sie chylila ku upadkowi wydaje sie oczywiste lepiej sie bic tam i ochronic bufor niz go stracic i rosja wykorzysta ta ludnosc do ataku na zachod .
    Wiec jest dylemat czekac w bezczynosci moze nic sie nie wydazy po zajeciu ukrainy czy uderzac prewencyjnie bo wiadomo kto nastepny.

poniedziałek, 27 maja 2024

 

Węgry wystąpią z NATO, by uniknąć wojny z Rosją


Premier Viktor Orban poinformował, że węgierscy wojskowi i prawnicy pracują nad możliwością wycofania się z NATO.

W wypowiedzi dla węgierskiej rozgłośni radiowej, dostrzegając, że Węgrzy nie akceptują polityki NATO w zakresie kontynuacji pomocy dla Ukrainy, premier stwierdził: „Nie zgadzamy się z tym, jak również nie chcemy uczestniczyć w finansowaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, nawet będąc w NATO”. Dotychczasowe stanowisko Węgier polegało na braku zaangażowania w operacje NATO wspierające Kijów.

Węgrzy doszli do wniosku, że ich stanowisko jako członka układu wojskowego wymaga redefinicji. Czy możliwe będzie pozostawanie w układzie bez aktywnego w nim udziału, kiedy operacje układu związane są z obszarem państw trzecich. W swojej wypowiedzi premier Węgier kategorycznie odrzucił spekulacje, jakoby Rosja przygotowywała atak na jakiekolwiek z państw członkowskich układu, podając logiczny argument: „Trzeci już rok toczonej wojny ujawnia także ograniczone możliwości Rosji, bo ta wojna jest szczególnie wyczerpująca, a siły ukraińskie nie mogą równać się z natowskimi”.

Premier dodał: „Gdyby Rosja była dostatecznie silna, by pokonać Ukrainę za jednym podejściem, już dawno zrobiliby to. Dlatego też nie przekonuje mnie, że skoro Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy, nagle miałaby dokonać wchłonięcia całego Zachodu, miałaby marne szanse dokonać coś podobnego. Traktuję tego typu zapowiedzi jako wstęp do głębszego zaangażowania się Zachodu w wojnę na Ukrainie”.

Premier Viktor Orban postrzegany jest jako najbliższy Władimirowi Putinowi partner w Unii Europejskiej. Węgrzy jako jedyni konsekwentnie odmawiają pomocy Ukrainie spośród państw członkowskich NATO, tak samo sprzeciwiają się sankcjom nałożonym przez Zachód na Rosję.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net

 

Ukraińcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa


Generał Ivan Ševčík (Iwan Szewczik) ze Słowackiej Partii Narodowej jest członkiem Zgromadzenia Narodowego Republiki Słowackiej, Specjalnej Komisji Kontroli Zgromadzenia Narodowego Republiki Słowackiej ds. kontroli działalności wywiadu wojskowego oraz Komisji Obrony i Bezpieczeństwa Zgromadzenia Narodowego Republiki Słowacji. Skomentował dla nas zamach na Roberta Fico i rolę Ukrainy w atakach na przywódców ruchów narodowych w Europie.

– Czy może Pan skomentować próbę zamachu na jednego z najwyższych urzędników w kraju? Czy uważa Pan, że w zamachu brały udział ukraińskie służby specjalne, jak podają niektóre alternatywne media, czy też uważa Pan, że jest to teoria spiskowa?

– Zamach ten jest efektem rozłamu w społeczeństwie, winni są niektórzy politycy i media. Po przegranych wyborach panuje pewna frustracja i niechęć do przyznania się do porażki w demokratycznych wyborach parlamentarnych. Zasiali nienawiść w ludziach. Robili to na placach, a ich jedynym celem był Fico. Pamiętacie, ile było w nich nienawiści? Jak krzyczeli? Aż pękły im żylaki. Zajadle i z wściekłością czytali swoje przemówienia. Zatem wszystko było przygotowane i zaplanowane. Nigdy nie ma potrzeby spekulować i tworzyć jakichś śledczych wersji i tropów. To jest zadanie śledczego i nie marnujmy jego pracy. Nie twórzmy różnych wersji, które mogą wprowadzać w błąd. Dobrym przykładem jest morderstwo dziennikarza Jana Kuciaka. Dziennikarze, politycy i ulica ustalili, że stoi za tym włoska mafia. Policja podjęła ten trop. I nic. Stracili tylko kilka tygodni normalnej pracy.

– Czy uważa Pan, że ostrzejsze stanowisko pana Fico wobec Ukrainy odegrało decydującą rolę w wyborze ofiary morderstwa?

– To będzie już rola śledczego – poznać motyw, motywy przestępcy. Nie spekulujmy i nie wywierajmy nacisku na śledczego za pomocą mediów.
Oczywiście zmiana stanowiska i polityki premiera może zdenerwować fanatyków mających na swoim profilu ukraińską flagę. Jednak wiele osób, które zgadzają się ze stanowiskiem premiera, jest zagrożonych.

– Wcześniej Czechy opublikowały raport o ukraińskim uchodźcy, który planował atak na nowo wybranego prezydenta Republiki Słowackiej. Czy Europejczycy powinni martwić się wzrostem przestępczości z użyciem przemocy w wyniku napływu Ukraińców do krajów UE?

– Myślę, że tak. Ukraińcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa. Wcześniej potrzebowali wiz, aby wjechać na nasze terytorium, a tu nagle mamy zupełnie niezweryfikowane osoby, o których nie wiemy zupełnie nic. Jeżdżą drogimi samochodami, kupują domy, mieszkania, firmy. Skąd biorą pieniądze? Czy to z powodu przestępstwa? Czy piorą brudne pieniądze? Być może toczy się wobec mnie dochodzenie policyjne w związku z nietypową transakcją, urzędnik bankowy pyta, kiedy wypłacam pieniądze, skąd je mam i do czego są mi potrzebne. A Ukraińcy wpłacili dziesiątki tysięcy i nikt ich o nic nie pytał. Bo Ukraińcy. Można też zachować ostrożność w obliczu pojawienia się różnych grup mafijnych. Ukraina wraz z krajami partnerskimi, takimi jak Czechy, przeprowadziła prawdziwe polowanie na czarownice, w wyniku którego ucierpieli m.in. przedstawiciele partii Alternatywa dla Niemiec.

– Co sądzi pan o wywieraniu przez Ukrainę presji na politykę UE przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Czy można to uznać za ingerencję w wybory?

– Przywództwo Ukrainy jest wyraźnie pod wpływem obcych wpływów. Przecież to nawet ślepiec dostrzeże. I warto zobaczyć, kto gra w tym główną rolę. Oczywiście istnieją interesy anglosaskie i mają one swój cel: pokonać Rosję. Oczywiście nieswoimi rękami. A ponieważ partie o orientacji narodowej, których priorytetem jest zachowanie narodowych i suwerennych państw w przeciwieństwie do dzielącej i autodestrukcyjnej polityki skorumpowanej Unii Europejskiej, zaczynają być zapominane, dlatego musimy startować i po wyborach interweniować.

– Czy w związku z tym, że planowane wybory prezydenckie na Ukrainie się nie odbyły, czy za uzasadnione można uznać wypowiedzi Zełenskiego o niezaangażowaniu ukraińskich służb specjalnych w ataki i prześladowania europejskich polityków prawicy?

– Nie znam Konstytucji Ukrainy, więc nie wiem, jak taki problem konstytucyjny jest tam rozwiązany, czy może być prezydent, czy nie, czy uprawnienia prezydenta zostaną przekazane innemu konstytucyjnemu urzędnikowi? Czy gdyby Ukraińcy poszli za politykami innych krajów, przyznaliby się do tego? Oczywiście nie. Zaprzeczaliby także oczywistym faktom. A poza tym Zełenski robi tylko to, co mu każą. Nie jest samowystarczalny. Jest jedynie marionetką w rękach Anglosasów.

– Czy biorąc pod uwagę rosnące skupienie się na scenie pronarodowej w Europie, konserwatywni politycy powinni obawiać się o swoje życie z powodu swojej postawy politycznej?

– O ile wiem, tak. Z jednej strony są politycy o orientacji narodowościowej, opowiadający się za zachowaniem tradycyjnych wartości opartych na tradycjach chrześcijańskich, preferujący normalną rodzinę jako podstawową komórkę społeczeństwa, opowiadający się za zachowaniem wartości chrześcijańskich, folkloru, zwyczajów i tradycji, z drugiej strony są nawet agresywni postępowcy, którzy forsują swój własny program. Nie wahają się atakować naszych dzieci, infiltrować szkół, gdzie dosłownie poddawani są praniu mózgu. Zaprogramowane w ten sposób dzieci są w stanie przeciwstawić się rodzicom, bo mają inne podejście do życia. Społeczeństwo staje się bardzo spolaryzowane, co niesie ze sobą ryzyko.

Z gen. Ivanem Ševčíkiem rozmawiał Stefan Lalup
Zdjęcie: archiwum Ivana Sevčíka
Źródło: WolneMedia.net


1 WYPOWIEDŹ

  1. Foxi 27.05.2024 08:44

    Bandytów, morderców i terrorystów w mediach nazywa się bohaterami, bojownikami o wolność i godność. Całkowite obrócenie znaczeń staje się coraz bardziej widoczne na całym świecie. To wpływ ideologii satanizmu w której wszystko musi być odwrócone. Dlaczego tak się dzieje podam najprostsze wyjaśnienie, które dziecko nawet zrozumie:

    “Kalijuga jest wiekiem, który trwa obecnie od ok. 5100 lat – przeważnie podaje się rok 3102 p.n.e. jako początek. Długość życia w Kalijudze rzadko przekracza 100 lat i dlatego w samorealizacji nie sprawdzają się czasochłonne procesy wzrostu świadomości. W tym wieku panować na świecie będzie brak cnoty, prawdy, świętości, przebaczenia i dobroci. Rozpleni się przestępczość. W handlu zapanuje oszustwo, uczeni będą wygłaszać tylko puste mowy. Uroda ciała, fryzury i obżarstwo uznane zostaną za najwyższy cel życia. Nadmiernie wzrosną podatki, zapanują choroby, lekarstwa będą nieskuteczne albo całkowicie fałszywe. Zasadniczą cechą charakterystyczną wieku Kali jest to, że niższe klasy, to znaczy ludzie bez braminicznej kultury i duchowej inicjacji, będą zewnętrznie wyglądać jak administratorzy systemu czy królowie, jednak zasadniczym interesem takich władców będzie zabijanie niewinnych zwierząt i ludzi.”

niedziela, 26 maja 2024

 

Zlikwidować strefę buforową


Około 6-8 lat temu oglądałem wywiad z pewnym Amerykaninem żydowskiego pochodzenia, który związany był z amerykańskimi służbami tajnymi. Co więcej, co najmniej jeden z jego rodziców związany był ze służbami specjalnymi Waszyngtonu, a nawet jego dzieci kontynuowały dzieło starszych członków swojej rodziny i także pracowały na rzecz służb. Córka tegoż Amerykanina, pochodzenia żydowsko-węgierskiego, pracowała dla wywiadu wojskowego Pentagonu podczas II wojny w Zatoce Perskiej. Ów Amerykanin stwierdzić miał w tym wywiadzie, z 2014, 2015 czy też 2016 roku, że to jaką część Ukrainy wchłonie Federacja Rosyjska, leży wyłącznie w gestii Moskwy. Tj. tylko od Rosji zależy czy zatrzyma się na Donbasie, Charkowie, Kijowie czy też na rzece Bug. Przyglądając się wydarzeniom w tym kraju, które odbywają się od 2022 roku, widać coraz wyraźniej, że nie tylko Moskwa może dążyć do tego, aby buforowa Ukraina zniknęła z mapy świata. Chcieć mogą tego także kręgi anglosaskie.

Świat ulega coraz to większym przeobrażeniom, coraz to bardziej niekorzystnym dla szeroko pojętego zachodu. Oczywiście, Stany Zjednoczone jako mocarstwo dominujące wciąż mają bardzo dużo do powiedzenia jeżeli chodzi o światowy porządek polityczny. Jednak wzrost znaczenia krajów globalnego południa i pozycjonowanie, chociaż części z nich w stronę bliższej kooperacji z Chinami czy nawet Rosją pokazuje, że czasy kiedy zachód, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, mogły za pomocą miękkiej lub twardej siły swobodnie narzucać swoją wolę, powoli mija. Mija on oczywiście bardzo powoli. USA wciąż utrzymują obecność wojskową w około 80 państwach, co służy przede wszystkim zastraszaniu i kontrolowaniu niepokornych sił znajdujących się w pobliżu umiejscowienia amerykańskich instalacji militarnych. Jednak powolne nabywanie atrybutów suwerenności przez dotychczas mocno ubezwłasnowolnione kraje w zmieniającym się świecie powoduje, że zasięg amerykańskiej siły wojskowej, jak wiele na to wskazuje, może słabnąć. Najlepszymi przykładami tego są kraje takie jak np. Ekwador czy też Niger.

Ponieważ zasięg kontroli amerykańskiego wojska jak się wydaje będzie słabnąć, toteż ograniczeniu ulegać będzie liczba krajów, które służyć mogą w przyszłości jako poligony doświadczalne oraz generatory zysku dla amerykańskiej zbrojeniówki, które jednocześnie służyć będą, tak jak czyniły to w przeszłości, do właśnie zastraszania za pomocą demonstracji swojej wojskowej potęgi, krajów niepokornych, które myślą o uniezależnieniu się od największych potęg kolektywnego świata zachodu.

Takie ograniczenie „pola do popisu” dla USA i szerzej świata Zachodu powodować będzie, co naturalne, utratę rynków zbytu dla amerykańskiej zbrojeniówki.

Przez dwie dekady kompleks militarno-przemysłowy Waszyngtonu karmiony był kontraktami wynikającymi z tzw. wojny z terrorem, w istocie wojny w interesie państwa Izrael. Jeszcze wcześniej amerykańska zbrojeniówka, która de facto powstała w wyniku II wojny światowej, a następnie odrodziła się w trakcie wojny koreańskiej, mogła liczyć na pokaźne zyski w wyniku zimnej wojny pomiędzy światem zachodu pod przywództwem USA a światem wschodu pod dominacją ZSRR. Jednak te dwie długie rywalizacje USA i ich sojuszników z ich wrogami zostały rozdzielone najgorszym okresem dla przemysłu zbrojeniowego z USA, a więc okresem lat 90. XX wieku kiedy to upadająca Rosja spowodowała, że Stany Zjednoczone nie miały przeciwnika, który uzasadniałby konieczność rozkręcania zbrojeń.  Władimir Putin ponownie zapewnił kompleksowi militarnemu z USA miliardowe zyski a klientom tegoż kompleksu, a więc amerykańskim politykom, pracę w setkach think tanków na terenie Waszyngtonu i okolic, z naprawdę wysokimi stawkami miesięcznymi.

Zakończenie wojny z terrorem czy też zmniejszenie zaangażowania USA na Bliskim i Środkowym Wschodzie spowodowane wzrostem znaczenia przede wszystkim Chin, ale też częściowo Rosji, spowodowało, że dwa obszary, czyli zachodni Pacyfik oraz Europa Środkowo-Wschodnia, stały się głównymi miejscami zbytu amerykańskich produktów prywatnego sektora wojskowego. Jednak dalsze ograniczanie wpływów USA na świecie, z możliwym wyrzuceniem USA z dużych połaci Azji albo nawet w najgorszym razie z całego tego kontynentu, spowodować może,  że kompleks wojskowo-przemysłowy Waszyngtonu będzie musiał znaleźć sobie, jeżeli będzie chciał przetrwać, miejsce stałego zbytu własnych towarów. Aby takie miejsce wykreować, trzeba będzie stworzyć lokalizację permanentnego konfliktu geopolitycznego.

Pisząc to mam na myśli oczywiście Europę Środkowo-Wschodnią, gdzie Waszyngton, doprowadzając za pomocą zakulisowych machinacji do gniewu Rosję i niejako kreując sytuację konfliktu pomiędzy Moskwą a Kijowem, może wytworzyć właśnie strefę permanentnych napięć. I to nie bynajmniej pomiędzy Rosją a Ukrainą, gdyż ten konflikt prędzej czy później wygaśnie, co sugerował z resztą wspomniany przeze mnie wysoko postawiony Amerykanin. Chodzi rzecz jasna o konflikt polsko-rosyjski czy też patrząc szerzej NATO-wsko-rosyjski.

Od razu chciałbym zaznaczyć, że bynajmniej nie mam dowodów na to, że Amerykanie do tak owego dążą. Być może z resztą dużo mocniej dążą do niego np. Brytyjczycy. Do moich domysłów sprowokował mnie jednak wywiad rosyjskiego ambasadora dla Newsweeka, który ukazał się na stronie internetowej tegoż medium w sobotę 25 maja bieżącego roku.

Ambasador Moskwy w Waszyngtonie w wywiadzie tym ostrzega, że jeżeli Kijów, czyli de facto Zachód, gdyż Rosjanie nie uznają Ukrainy za suwerenny byt polityczny, nie wynegocjuje zawieszenia broni, to Rosjanie będą wciąż posuwać się do przodu, a Ukraina tracić będzie kolejne terytoria.

„Jeśli rosyjskie propozycje rozmów pokojowych zostaną ponownie w Waszyngtonie zignorowane, Ukraińcy stracą znacznie więcej terytorium, niż ma to miejsce obecnie” – stwierdzić miał najwyższy rangą rosyjski dyplomata reprezentujący państwo ze stolicą w Moskwie w stolicy Stanów Zjednoczonych, Waszyngtonie.

I tutaj, mając w pamięci sabotowanie rozmów pokojowych przez Borisa Johnsona, należy zadać sobie pytanie: czy Amerykanom oraz szerzej Anglosasom rzeczywiście zależy na tym, aby Ukraina nie tyle odzyskała, co wydaje się już teraz niemal niemożliwe, co po prostu nie utraciła więcej swojego obszaru terytorialnego, czy też może wszystko idzie zgodnie z planem i jak twierdzić miał wiele lat temu przedstawiciel amerykańskiej społeczności tajnych służb, to jaki obszar Ukrainy zajmie Federacja Rosyjska zależy wyłącznie od Moskwy. Spójrzmy więc na hipotetyczną możliwość wchłonięcia przez Rosjan całego państwa ze stolicą w Kijowie.

W okresie przed 2014 rokiem konflikt we wschodniej Europie był właściwie niemożliwy. Pomiędzy wojskowym blokiem zachodnim a Rosją istniał bufor w postaci dwóch państw, zaprzyjaźnionych z Moskwą. Mowa o Białorusi i Ukrainie. W roku 2013 ruszyły do przodu procesy, które groziły realizacją scenariusza upadku strefy buforowej. Informował o tym z resztą Departament Stanu ambasador USA w Moskwie William Burns w depeszy z 2008 roku: Ukraina w NATO jest czerwoną linią dla Moskwy — miał sugerować. Jeżeli NATO zmierzać będzie nad Dniepr, dojdzie do wojskowej interwencji Rosjan.

Pomimo to Amerykanie postanowili rozszerzyć panowanie zachodu aż pod sam Kursk, gdzie odbyła się w trakcie II wojny światowej a dla Rosjan w trakcie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jedna z największych bitew pancernych w historii świata.

Procesy wówczas uruchomione, jak się wydawało, musiały doprowadzić do likwidacji strefy buforowej. Wiedziało o tym CIA, wiedział Departament Stanu. Dlaczego więc zrealizowano ten scenariusz? Przez własną głupotę, prowokując dekady napięć i zawirowań w Europie Środkowo-Wschodniej? A może z własnego wyrafinowania, tj. w celu realizacji bliżej nieznanych interesów gospodarczych czy też geopolitycznych?

Trwały konflikt w naszej części Europy niewątpliwie wbija klin w konsolidującą się Eurazję, powodując na lata albo dekady zniszczenie inicjatywy Pasa i Szlaku Chińskiej Republiki Ludowej. Ale geopolityka to nie wszystko. Wszak koncerny zbrojeniowe także potrzebują „pożywienia”.

Jeżeli założymy hipotetyczną sytuację, w której Amerykanie są wypychani z Azji, w wyniku przegranej konfrontacji z Chinami tudzież jakiegokolwiek innego powodu, wówczas zbrojeniówce USA trudno będzie znaleźć nowych klientów, na tyle bogatych, aby zaspokoili potrzeby 2 milionów pracowników prywatnego sektora zbrojeniowego w USA plus trzech milionów pracowników podwykonawców zbrojeniówki oraz kolejnych ponad trzech milionów pracowników Pentagonu. Jeżeli strefa buforowa rozdzielająca Europę oraz blok rosyjski czy też rosyjsko-chiński, zostanie zlikwidowana, to będzie można wytworzyć strefę permanentnego napięcia pomiędzy Europejczykami a Rosjanami, w postaci granicy polsko-rosyjskiej, która zastąpi granicę polsko-ukraińską. Wówczas dalsze podsycanie wrogości polsko-rosyjskiej nie tylko zablokuje Nowy Jedwabny Szlak i rozbije Eurazję na co najmniej dwa jeżeli nie trzy bloki, ale także być może wytworzy klimat nowej zimnej wojny i wykreują potrzebę znacznego eksportu amerykańskich produktów prywatnego sektora wojskowego właśnie w nasz obszar świata, ale także rzecz jasna na zachód starego kontynentu. Wówczas, nawet w przypadku wypchnięcia USA z Azji i utraty lukratywnych rynków w tamtym obszarze, amerykańska zbrojeniówka utrzyma się na powierzchni, a nawet uda jej się uzyskiwać znaczne dochody z racji tegoż handlu z Europejczykami.

Obserwujmy więc sytuację. Jeżeli Amerykanie nie będą dążyć do utrzymania jak największego obszaru Ukrainy pod kontrolą Kijowa za wszelką cenę, wiele wskazywać będzie na to, że mój scenariusz może być rzeczywiście pisany w Pentagonie i implementowany do otaczającej nas rzeczywistości. Tym bardziej że oprócz interesów zbrojeniówki likwidacja strefy buforowej sprzyjać będzie także innym sektorom amerykańskich elit. Wszak permanentne zagrożenie dla Europy ze strony Rosji uzależni nasz kontynent od USA także w branżach takich jak chociażby energetyka.

W Polsce powtarzane są powszechnie puste slogany o walce Ukrainy za nas i nasze interesy, o utrzymywaniu rosyjskiego wojska na jak największą odległość od polskich granic, o wspólnocie interesów łączącej nas i Amerykanów. Tymczasem nikt nie zastanawia się: czy rzeczywiście Amerykanie chcą, aby wojska rosyjskie były jak najdalej od Medyki? Gdyby tego chcieli, to robiliby wszystko, aby ten rezultat osiągnąć. Tymczasem administracja amerykańska konsekwentnie przerzuca nad Dniepr tylko tyle pomocy militarnej, ile pozwalać będzie Kijowowi na obronę przed Rosjanami, w czasie kiedy ich sojusznicy z Londynu paraliżują rozmowy pokojowe Rosjan z Ukraińcami.

Natomiast Rosja posuwa się w głąb Ukrainy, dokładnie według scenariusza, który napisał wiele lat temu jeden z członków szeroko pojętej amerykańskiej społeczności wywiadowczej. Czy była to prorocza wizja, czy też Amerykanie już dawno zaplanowali likwidację strefy buforowej w Europie Środkowo-Wschodniej?

Autorstwo: Terminator 2019
Zdjęcie: AFU StratCom (CC BY 4.0)
Źródło: WolneMedia.net

piątek, 24 maja 2024

 

Wyłudzili 23 mln zł z budżetu kampanii „Stop Russia Now”


Środki przeznaczone na finansowanie kampanii #StopRussiaNow wylądowały w kieszeniach polskich aktywistów z partii Prawo i Sprawiedliwość. Chodzi o 23 miliony złotych (ponad 5 milionów euro), których rzeczywiste zniknięcie zostanie zgłoszone prokuraturze — informuje portal „Onet”.

„Prawie 23 miliony złotych, które kancelaria premiera przeznaczyła na antywojenną kampanię #StopRussiaNow, trafiły do kieszeni »złotych chłopców« partii Prawo i Sprawiedliwość: Radosława Tadajewskiego, przyjaciół byłego doradcy Mateusza Morawieckiego — Mariusza Chłopika oraz współpracownika prezydenta Andrzeja Dudy — Piotra Palki” – czytamy w publikacji. Podkreśla się, że celem powołanej na początku rosyjskiej operacji specjalnej polskiej kampanii #StopRussiaNow było poinformowanie społeczeństwa UE, że „Rosja jest agresorem”. Jednak polscy aktywiści mieli motywować sojuszników do udzielania większej pomocy Ukrainie.

Autor publikacji, powołując się na oficjalne dokumenty dotyczące organizacji kampanii antyrosyjskiej, twierdzi, że największymi wydatkami miały być „zakup on-lineowych mediów” (14,76 miliona złotych), „zakup zewnętrznych mediów” (4,06 miliona złotych) oraz „wydatki na udział wpływowych osób, liderów opinii i aktorów” (1,8 miliona złotych).

Zamiast szerokiej kampanii informacyjnej, po miastach Europy jeździło około dziesięciu samochodów z przyczepami reklamowymi. Później na stronie stoprussianow.eu pojawiły się zdjęcia ich trasy, ale teraz nawet ta strona jest niedostępna. „Patrząc na wielkość budżetu, działania reklamowe i postanowienia w umowie i ofercie, można jednoznacznie stwierdzić, że mamy do czynienia z daleko idącą niegospodarnością” – powiedział ekspert dziennikarzom. Dodał, że koszty tzw. „działalności twórczej” w ramach kampanii są przeszacowane co najmniej dwukrotnie.

Wcześniej informowano, że Warszawa odmówiła prowadzenia rozmów z ukraińskimi korupcjonistami.

Autorstwo: Adam Północny
Na podstawie: Onet.pl
Źródło: WolneMedia.net


3 KOMENTARZE

  1. Irfy 23.05.2024 12:44

    I tak się kręci lody. Bo “zakup online-mediów”, czy inne “wydatki na udział” to pozycje, w przypadku których żadnej niegospodarności udowodnić się nie da. Gdyż każdy może sobie za “udział” czy “obecność w jego mediach” liczyć tyle, na ile się ceni. A tutaj nie obowiązywała żadna procedura przetargowa.

    W związku z czym kasa poszła do koleżków tych trzech milusińskich, za co koleżkowie, również w ramach jakichś zleceń, żeby nikt się nie czepiał, odpalili im odpowiednio tłuste dole. W ten sposób 23 bańki zostały niemal w całości zachachmęcone i od razu przeprane. Innymi słowy “Miś” wiecznie żywy. Założę się, że prokuratura albo nic nie zdziała, albo skończy się na jakichś grzywnach.

  2. Dobroca 23.05.2024 19:33

    @Irfy

    Gdyby była polska prukuratura, reprezentująca polski interes stanu, czyli Polaków, to być może by coś zdziałała. Widocznie jednak Polacy nie zasługują na polski wymiar sprawiedliwości we własnym kraju. Ważniejsze dla nich promocje w Biedronce i nowe modele smartfonów, a nie tam banalne 23 mln zł. Nawet jeśli przeznaczone na tłumaczenie Polakom, kto ich wrogiem.

    Choć w sumie, za te 23 mln zł to by szło trochę ekshumacji na Wołyniu porobić i godnych pochówków bestialsko pomordowanym rodakom zorganizować.

  3. rozrabiaka 23.05.2024 22:40

    Jak oni kradli i kradną, niesamowite.

czwartek, 23 maja 2024

 

Najwyższy czas wprowadzić system kaucyjny


21 maja br. odbyło się kolejne posiedzenie Podkomisji stałej do spraw monitorowania gospodarki odpadami (OSZ) ws. wprowadzenia systemu kaucyjnego. Podobny system działa już w wielu krajach europejskich, w tym w Estonii, Łotwie, Litwie, Słowacji, Chorwacji czy w Niemczech. Aż 88% Polek i Polaków też widzi potrzebę, jak najszybszego wprowadzenia odpłatnych opakowań, co pomoże lepiej zarządzać recyklingiem i będzie miało pozytywny wpływ na otaczające nas środowisko.

Według danych GUS w ostatnich latach wytwarzaliśmy w Polsce średnio ponad 350 kg odpadów rocznie na osobę. Ale tylko jedna czwarta z nich była poddawana recyklingowi. Tymczasem świadomość polskiego społeczeństwa dotycząca konieczności lepszego dbania o środowisko naturalne wzrasta. Rośnie też poczucie odpowiedzialności. Wykazały to badania ARC Rynek i Opinia, przeprowadzonych dla PAP w 2022 r., z których wynika, że 88% obywateli i obywatelek chce wprowadzenia systemu kaucyjnego.

Systemy kaucyjne działają już w 13 państwach europejskich. Zgodnie z kolejnością wprowadzania są to: Szwecja, Islandia, Finlandia, Norwegia, Dania, Niemcy, Estonia, Chorwacja, Holandia, Litwa, Malta, Łotwa i Słowacja. W kolejnych 14 krajach prowadzone są prace nad uruchomieniem podobnych systemów.

Co więcej, bez wprowadzenia systemu kaucyjnego nie będzie możliwe wypełnienie recyklingowych celów unijnych – dla butelek jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych na napoje o pojemności do trzech litrów to 77% w 2025 r. i 90% w 2030 r.

Polska wciąż nie dołączyła do krajów, które wprowadziły system kaucyjny, pomimo wyraźnego sygnału społeczeństwa, że system taki jest nam potrzebny. I to potrzebny jak najszybciej. Jakiekolwiek opóźnienia będą ze szkodą dla ludzi i środowiska. Naprawdę nie mamy czasu do stracenia – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, który brał udział w obradach podkomisji.

Projekt ustawy dotyczący systemu kaucyjnego wpłynął do Sejmu w zeszłym roku, jeszcze za poprzedniej kadencji Parlamentu RP, następnie został przegłosowany i podpisany przez prezydenta w sierpniu 2023 r. Nowy rząd przed rozpoczęciem wdrożenia stwierdził konieczność wprowadzenia poprawek, mających na celu uszczelnienie tego systemu.

Tym niemniej, odpowiedzialna za wdrożenie ministra, Anita Sowińska, zapewnia, że system kaucyjny wystartuje już w 2025 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przewiduje jednak, że system będzie potrzebował tzw. „czasu na rozruch”.

Dla ułatwienia zwrotu opakowań wprowadzony zostanie wymóg utworzenia co najmniej jednego punktu odbierania opakowań i odpadów opakowaniowych objętych systemem kaucyjnym od kupujących w każdej gminie.

Ministerstwo przychyliło się do argumentacji, że w przypadku wyznaczenia zbyt wysokiej kaucji szok cenowy dla klientów, związany ze znaczącym wzrostem ceny produktu, byłby zbyt duży i w konsekwencji mogliby odmawiać sobie danego napoju. Z tego powodu kaucja dla opakowań z tworzyw sztucznych i puszek metalowych wynosić będzie 0,50 zł a dla opakowań szklanych 1 zł.

Wprawdzie sklepy do 200 m2 będą mogły dobrowolnie przystąpić do systemu w zakresie zbierania pustych opakowań i zwracania kaucji, ale szacuje się, że ze względów ekonomicznych będą one chciały przystępować do systemu. Wszak niemożność zaoferowania klientowi dodatkowej usługi, jaką będzie możliwość zwrotu opakowania i odzyskania kaucji w miejscu najlepszym dla klienta, np. w małym osiedlowym sklepiku, może skłonić konsumentów do wyboru sklepu dużego, nawet oddalonego od miejsca zamieszkania, ale oferującego zbiórkę opakowań i zwrot kaucji.

Strona rządowa uspokaja także samorządy w kwestii dofinansowań. Gminy otrzymają pieniądze z opłat na uprzątanie wynikających z przepisów dot. SUP (jednorazowych tworzyw sztucznych). Pieniądze te będą dodatkowym zastrzykiem dla budżetów gmin w ramach środków na zagospodarowanie odpadów. Dotychczas bowiem to gminy pokrywały całkowite koszty sprzątania z opłat za odpady komunalne.

Pilotaż systemu kaucyjnego wprowadzają znane sieci handlowe. W Bydgoszczy do października 2023 r. w ten sposób zebrano 1 885 000 butelek PET oraz 1 015 000 sztuk puszek aluminiowych. Z kolei w Sosnowcu władze miasta postawiły osiem automatów do zbierania puszek i butelek plastikowych. Dzięki temu zebrano 500 tys. butelek PET i ponad 3 tys. puszek. Podobne rozwiązania z inicjatywy sieci handlowych i samorządów można spotkać w innych miastach, m.in. Zielonej Górze, Katowicach, Chorzowie czy we Wrocławiu.

Autorstwo: Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
Zdjęcie: Kris (CC BY-NC-ND 2.0)
Nadesłano do WolneMedia.net


1 WYPOWIEDŹ

  1. Kaczor3333 23.05.2024 10:04

    Np w Niemczech, nie widziałem aby walały się puszki czy butelki w trawnikach. Za to jest mnóstwo zbieraczy którzy takie butelki zbierają i zdają w automatach. Zawsze się uzbiera na kolejne piwko. Zamiast prosić innych “daj pan złotówkę”.

środa, 22 maja 2024

 

Wiceszef polskiego MSZ broni Izraela i przypomina Hitlera


Izrael prowadzi wojnę w sposób bardzo cywilizowany – uważa wiceszef polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Władysław Teofil Bartoszewski. Polityk Trzeciej Drogi w Radio Zet bronił Izrael, a także przypomniał znanego austriackiego akwarelistę.

Na początku rozmowy Bartoszewski zapytany o to, „czy premier Izraela powinien stanąć przed Trybunałem Karnym w Hadze za zbrodnie wojenne”, bez wahania odparł: „nie”.

„Porównywanie Hamasu, który jest przez wszystkich uznawany, przez cały świat cywilizowany uznawany za organizację terrorystyczną, to są zbrodniarze, z premierem demokratycznego państwa Izrael, jedynej demokracji na Bliskim Wschodzie, który został zaatakowany nie tylko przez Hamas, Hezbollah, Huti, czyli organizacje terrorystyczne, ale również przez Iran, to kompletnie nieporównywalne” – powiedział. „Przywódcy Hamasu to są terroryści i jako tacy są uznawani przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i cały cywilizowany świat, a Izrael jest demokratycznym państwem, i premier jest demokratycznie wybranym politykiem, i broni swojego państwa przed atakami trzech organizacji terrorystycznych, i jednego państwa” – dodał Bartoszewski.

Prowadzący program Bogdan Rymanowski dopytywał o to, czy „przywódcy demokratyczni nie popełniają czasami zbrodni wojennych?”. „Mogą popełniać, ale w tym wypadku to nie ma miejsca, w związku z czym to porównanie prokuratura, który miał się udać do Izraela, żeby sprawę badać osobiście, a zamiast się tam udać, puścił sprawę w mediach społecznościowych, jest skandaliczne” – podkreślił Bartoszewski.

Przypomnijmy, że w poniedziałek prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Karim Khan wniósł o nakaz aresztowania dla premiera Izraela Benjamina Netanjahu, ministra obrony tego kraju Joawa Galanta oraz trzech przywódców terrorystycznej organizacji palestyńskiej Hamas w związku z trwającą wojną w Strefie Gazy. W odpowiedzi na to Netanjahu stwierdził, że z „obrzydzeniem odrzuca dokonane przez prokuratora w Hadze porównanie między demokratycznym Izraelem i masowymi mordercami z Hamasu”.

W programie „Gość Radia Zet” Rymanowski przytoczył dane, według których w wyniku działań Izraela zginęło ponad 33 tysiące Palestyńczyków, w tym 13 tysięcy dzieci, a efektem ataku Hamasu była śmierć nieco ponad tysiąca osób. Zdaniem dziennikarza „skala jest nieporównywalna”.

„Oczywiście, że jest ofiar więcej po stronie Palestyńczyków dlatego, że jest walka w gęsto zabudowanym terenie, kiedy Hamas używa swoich współbraci jako żywe tarcze. To nie jest wojna, że żołnierze wychodzą na pole bitwy i się zabijają, tylko to jest wojna, kiedy w mieście Hamas się chroni w tunelach, zakładnicy są żywymi tarczami dla Hamasu, dlatego jest dysproporcja” – uważa Bartoszewski.

Wiceszef MSZ zapytany o to, czy usprawiedliwia „zbrodnie być może popełnione przez Izraelczyków tą zbrodnią pierwszą Hamasu?”, odparł, że nie, ale szybko dodał: „Tylko jak inaczej wyeliminować Hamas, jeżeli Hamas ukrywa się między cywilami? I tak Izrael prowadzi wojnę w sposób bardzo cywilizowany dlatego, że wysłał tam żołnierzy, dlatego tak dużo żołnierzy izraelskich zginęło”.

Redaktor prowadzący rozmowę dopytywał wiceministra o stwierdzenie, że „Izrael prowadzi wojnę w sposób bardzo cywilizowany”. „Biorąc pod uwagę okoliczności… Proszę porównać, jak Amerykanie prowadzili wojnę w Iraku, ile było ofiar cywilnych w Mosulu, ile było ofiar cywilnych, jak tam były walki toczone w miastach. To było nieporównywalne” – powiedział Bartoszewski.

W dalszej części programu Rymanowski zapytał Bartoszewskiego o słowa dr hab. Doroty Heidrich z Uniwersytetu Warszawskiego, która komentując decyzję MTK, stwierdziła w rozmowie z „Faktem”, iż „dowody są wystarczające, aby wydać nakaz aresztowania”.

„Moim zdaniem Izrael ma prawo do obrony, w sytuacji, kiedy Hamas mówi, co wiele osób niezbyt rozsądnych wyśpiewuje na ulicach: »From the river to the sea, Palestine will be free«, czyli od rzeki Jordan do morza Palestyna ma być wolna. Od kogo? Od Żydów. Już mieliśmy takiego Pana, który chciał, żeby Europa była wolna od Żydów” – przypomniał Bartoszewski.

Rymanowski zauważył, że zdaniem Palestyńczyków dziś „Izrael robi to samo, co Hitler”. Wiceszef MSZ wyśmiał jednak to porównanie i stwierdził, że „to są absurdy”. „Palestyńczycy nie mogą takich analogii robić, ponieważ to jest nieprawda” – podkreślił.

Autorstwo: RP
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: NCzas.info

KOMENTARZ „WOLNYCH MEDIÓW”

Według „Wikipedii” Władysław Teofil Bartoszewski, syn znanego Żyda i byłego, nieżyjącego już wieloletniego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego, ma podwójne obywatelstwo — polskie i brytyjskie. W 1985 roku był współzałożycielem Instytutu Studiów Polsko-Żydowskich w Oksfordzie, pełnił funkcję jego dyrektora i pozostał w zarządzie tej jednostki. W grudniu 2023 został powołany na urząd sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W zakres jego kompetencji weszły m.in. relacje z diasporą żydowską. Wszystko więc wskazuje, że wiceszef MSZ jest Żydem, dlatego nic dziwnego, że nie jest obiektywny ws. Izraela.


4 KOMENTARZE

  1. rici 21.05.2024 19:20

    A to jest ten ktorego zwolnili z obozu w Oswiecimiu ze wzgledu na zly stan zdrowia.

  2. emigrant001 21.05.2024 19:37

    Żyjemy w świecie klaunów. I każdy może zostać klaunem. Nawet pan Teofil.
    I całkiem spora grupa klaunów założyła cyrk, w którym nikt się nie śmieje.

  3. rici 22.05.2024 08:38

    Kiedys bylo w jego oficjalnym zyciorysie ze po jednej z lapanek w Warszawie dostal sie do obozu w Oswiecimiu. I po kilkutygodniowym okresie zostal zwolniony do domu ze wzgledu na zly stan zdrowia.
    To swiadczy jak Hitler i Niemcy byli nieublagani w niszczeniu narodu wybranego.

  4. pikpok 22.05.2024 09:33

    Masowo żydów wysyłano do obozów dopiero gdy Rosja i USA ,,pukali do bram”.

                           Kto nas obrabuje i w jaki sposób?                                                     Węgiel kamienny to najwięks...