sobota, 26 sierpnia 2023

 

Czego uczy nas koniec AgroUnii?


W polityce generalnie nie ma rzeczy pewnych i klarownych. Żyjemy w czasach kompletnego zawłaszczenia państwa przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Platformę Obywatelską. Na skinienie jednego z liderów tych ugrupowań potrafią upaść całe formacje.

Owszem, istnieją jeszcze inni stali gracze: Lewica oraz PSL, wywodzące się z formacji postkomunistycznych. Jest jeszcze jakiś tam dyżurny tester emocji społecznych, którym tym razem jest Hołownia, oraz kolejna odsłona giertychowsko-korwinowskiego chowu pod nazwą Konfederacji. Wszystkim wymienionym brakuje jednego: świeżości. Wszyscy bowiem zajmują swoje stałe miejsca na polskiej scenie politycznej po 1989 r. i jak warto zauważyć, ich nestorzy budowali już swoje „opozycyjne” środowiska w PRL bądź wprost współrządzili w poprzednim ustroju.

Od czasu do czasu pojawiały się różne próby ze strony ludzi spoza układu, aby dokonać wyłomu w tej solidnie zabetonowanej polskiej scenie politycznej. Najlepiej sztuka ta udała się nieżyjącemu już Andrzejowi Lepperowi, który finalnie zapłacił za to najwyższą cenę. W samobójstwo tego krzepkiego rolnika i polityka mało kto wierzy, szczególnie jeśli rozmawia się z ludźmi na ulicy. W ostatnim czasie pojawił się inny przywódca chłopski, który wspólnie z samorządowcami Marka Materka i innymi podmiotami miał szanse na jakiekolwiek zaistnienie. Już wizualnie Michał Kołodziejczak wyglądał zaledwie na pół Leppera, jeszcze gorzej sytuacja się miała jeśli chodzi o potencjał intelektualny. Szokowało mnie, jak w tak krótkim czasie człowiek ten mógł zrazić do siebie tyle osób.

Dziś mamy krajobraz jak po bitwie – byli działacze AgroUnii depczą i palą koszulki organizacyjne, a także utylizują niepotrzebne już do niczego podpisy. Trudno się komukolwiek w tej sytuacji dziwić. Ponieważ jako osoba reprezentująca Związek Słowiański znalazłem się przez pewien moment blisko tej historii, jestem w stanie z pierwszej ręki podać kilka ważnych szczegółów. Mieliśmy to szczęście w przeciwieństwie do Marka Materka (z którym negocjowaliśmy), że pożegnaliśmy się z AgroUnią dwa dni przed tym, zanim zobaczył on swojego koalicjanta w telewizji u boku Donalda Tuska. Jakie były tego przyczyny?

Po pierwsze ludzie, którzy znali Kołodziejczaka osobiście, od początku mocno atakowali pomysł gościnnego startu działaczy ZS i organizacji pokrewnych z list AgroUnii TAK. Oczywiście, każdy pomysł ma swoich zwolenników i przeciwników, więc mimo to zdecydowaliśmy się na negocjacje prowadzone przez prezydenta Starachowic. Wszystko to, co było z nim ustalane, później zmieniał Kołodziejczak. Nie wchodząc w szczegóły, miało to miejsce kilkakrotnie. Ostatnie propozycje były zupełnie niepoważne i zdecydowaliśmy się na zerwanie rozmów. Czy lider AgroUnii celowo dążył do rozbicia środowisk zgromadzonych wokół własnej inicjatywy? Tego nie wiemy, aczkolwiek bardzo dużo na taki scenariusz właśnie wskazuje.

W poniedziałek 14 sierpnia problem ten został z naszej strony rozwiązany i 16 sierpnia Komitet AgroUnii TAK po popisie Kołodziejczaka przestał właściwie istnieć. Zawiedzeni rolnicy i samorządowcy dowiedzieli się o tym z telewizji. Przepadły dziesiątki tysięcy złotych i ponad 10 tysięcy podpisów. Mamy tę satysfakcję, że słusznie wstrzymywaliśmy się ze zbiórką podpisów czy wpłatą jakichkolwiek pieniędzy. Na szczęście Komitet Wyborczy Związku Słowiańskiego nadal istnieje i będzie realizował swoje cele. Warto przypomnieć, że z list AgroUnii TAK mieli startować również politycy „Samoobrony”, a sam Kołodziejczak jeszcze kilka dni wcześniej pokazał się w ich towarzystwie nad grobem Andrzeja Leppera.

Ta nieciekawa historia pokazuje, że polska scena polityczna jest bardziej zabetonowana, niż nam się mogłoby wydawać i przy pomocy przejęcia jednego człowieka można zniszczyć całkiem perspektywiczną inicjatywę, przez co wielu ludzi może nie tylko stracić pieniądze i czas, ale także szansę startu w wyborach. Siły polityczne w Polsce, które zawłaszczyły państwo, nie zamierzają nawet, jak widać, podjąć rękawicy, ale z chirurgiczną precyzją niszczą w zarodku jakąkolwiek inicjatywę obywatelską. Czy ustrój ten można w ogóle nazwać demokratycznym?

Autorstwo: Dawid Berezicki
Źródło: MyslPolska.info


  1. Irfy 25.08.2023 12:43

    Odpowiedź brzmi – tak, taki ustrój można nazwać “demokratycznym”, jeżeli pod tym pojęciem uznaje się regularne organizowanie “wyborów”, które nie są w żaden sposób fałszowane, na przykład poprzez dosypywanie do urn wyborczych odpowiedniej liczby kart, popierających właściwego kandydata/partię.

    Zupełnie inną kwestią jest fakt, że w artykule myli się “demokrację” z “wolnością wyboru”. Którego w Polsce nie ma przynajmniej od momentu, w którym bardziej niż na kandydatów głosuje się na ich partie. Których szefowie arbitralnie decydują o tym, kto znajdzie się na partyjnej liście wyborczej. Oraz na którym miejscu powyższej listy znajdzie się taki człowiek.

    W ten sposób wolność wyboru jest czysto iluzoryczna, natomiast sam system nie jest żadną “demokracją”, tylko oligarchią, w pierwotnym tego słowa znaczeniu. Tutaj owymi “oligarchami” nie są zbliżeni do władzy miliarderzy, jak dzieje się w rządzonej przez cara Rosji, tylko właśnie “przewodniczący partii”. De facto decydujący o obsadzie stanowiska “premiera” (często też prezydenta) i poszczególnych ministrów. Przy okazji dochodzi też do całkowitego i nieodwracalnego “zabetonowania” sceny politycznej, gdyż oligarchowie z głównych partii są w stanie bez problemu przekupić przywódców dowolnej frakcji, która dotychczas funkcjonowała poza systemem. Czego przykładem jest los Agrounii i nie tylko.

    Patrz los formacji Kukiza, która z “antysystemowej” alternatywy przekształciła się najpierw w przybudówkę partii jednego z oligarchów, następnie zaś jej lider stał się szmatą do wycierania butów wspomnianego oligarchy. Podsumowując, gdyby “wybory” mogły cokolwiek zmienić, dawno zostałyby zastąpione przez coś innego.

  2. Maximov 25.08.2023 12:58

    @Irfy
    Niestety masz rację.
    Za pomocą wyborów nie da się zmienić obecnego układu.
    To tak jakby siąść do stolika i grać z zawodowymi szulerami dodatkowo znaczonymi kartami.
    Jedyne wyjście to wywrócić stolik…

  3. Doctor Who 25.08.2023 17:06

    Fałszowanie wyborów odbywa się przed wyborami. Już na etapie wystawiania kandytatów. Ciąg dalszy nie musi być fałszowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Czy Żydzi naprawdę rządzą światem? To pytanie rozgrzewa zawsze do czerwoności, uaktywniając szczególnie zaciekłych antysemitów, jak i zaja...